Kto/co mnie wkurza na co dzień?

[quote author=majek link=topic=20214.msg2649273#msg2649273 date=1487064279]

Mnie wkurza to, ze nie moge mojego syna uczyc odpowiedzialnosci tak jak bym chciala. Nie mam prawa puscic go samego na dwor bez opieki doroslego, lub nastolatka (nie pamietam, ile lat musi miec `opiekun`, chyba z 12).
[/quote]

Też mnie to niewolnictwo dzieci i niewola rodziców z tym związana irytuje- do tego stopnia, że to zlewam totalnie. Mój syn lat 5 chodzi po całej mojej wsiowej "dzielnicy" sam, także spacerując po okolicznych polach.


Wkurza mnie bezdennie dawanie rady, która grozi utratą życia, czyli słynne "rączki do góry" - gdy ktoś (dziecko ) się zakrztusi!
kotbury To jest takie prawo, że dziecko nie może samo pójść np. na plac zabaw? Kurczę, ja od małego gnojka latałam z psem po lesie i po polach, wracałam na obiad albo kolację (zależnie od długości dnia), miałam ze sobą coś do zjedzenia, wodę, stary i wielki, ale posiadający świetny zasięg telefon w razie, jakby coś się działo no i dużego, czarnego psa, który samym wyglądem budził respekt, jak nie strach, ale z charakteru był naprawdę spokojny i łagodny. I tak np. w lato potrafiłam cały dzień, od rana do zmierzchu spędzić poza domem. I sprawiało mi to sporą frajdę, bo mogłam obserwować zwierzynę, ptactwo i naturę ogólnie (pies z tych, co raczej za niczym nie pogonią, bo im się nie chce, chyba, że trzeba - bo jest zagrożenie, więc nie przeszkadzał w obserwacjach). Ale w sumie, mieszkam na totalnym zadupiu, na kolonii wsi, gdzie do najbliższych sąsiadów mam 500 metrów przez las (były las - właśnie mi go wycięli i posadzili nowe sadzonki). Wiem, że dzieci sąsiadów robiły podobnie, z tym, że chodzili grupkami, bo w większości to rodziny wielodzietne. I od tego łażenia i błądzenia po lesie bez celu, przynajmniej mam doskonale rozwiniętą umiejętność orientacji w terenie, co mi się przydaje w życiu. Ja nie umiem zgubić się w lesie, zawsze znajdę drogę powrotną do domu albo miejsca skąd wyruszyłam. I najlepsze, że nie umiem wytłumaczyć, jak to robię - weszło w krew i tyle. Nie ogarniam, że dzieci teraz tak nie mogą. Chyba że wtedy, jak ja byłam mała, też nie mogły, a moja Mama miała własny pomysł na mnie.
Scottie   Cicha obserwatorka
17 marca 2017 23:06
Wikusiowata, chyba nawet w każdym regulaminie placu zabaw jest napisane, że dziecko może przebywać na placu pod opieką osoby dorosłej. Jest faktycznie taki przepis, że dzieciak nie może iść sam nawet śmieci wyrzucić do altany przed blokiem, ale nie pamiętam, jakie jest ograniczenie. Do 8, 10 albo 12 roku życia? Nie pamiętam.
AtlantykowaPanna   "Jeśli idziesz przez piekło- nie zatrzymuj się!"
18 marca 2017 16:35
Wkurza mnie to, że jak ktoś ma za dużo pieniędzy to myśli, iż mu wszystko wolno... Przykład z dzisiaj : do stajni przyjeżdża babka na jazde ( własne siodło na konia, którego nie zna i nie wie czy będzie dobre, no okej odpuszczam) Mówi z kim to ona nie jeździła itp. itd. a jak dało jej się najfajniejszego konia w stajni ( ładnie reagujący na dosiad i łydki) to nie mogła go uspokoić żeby szedł stępem a nie od razu kłusował. Zrobiła awanturę, że instruktor i koń nie tacy, bo ona sportowe konie jeździła...To po co przychodzić do stajni rekreacyjnej z domową atmosferą....  😵
Nie zawsze to kwestia pieniędzy i przekonałam się o tym dość niedawno. Największym problemem takich ludzi to przekonanie o własnej zajebistości, której nic imać się nie może.
AtlantykowaPanna   "Jeśli idziesz przez piekło- nie zatrzymuj się!"
18 marca 2017 18:16
Ręce mi opadły i to dosłownie bo koń to cudeńko dosłownie... Najgorsze jest to, że babka nie chce instruktora bo uważa, iż jest och i ach ... Skąd tacy ludzie?? 🤔wirek: A do tego denerwuje mnie moja prawa noga jak jeżdżę, bo żyje własnym życiem chociaż jestem prawo nożna  🤬
AtlantykowaPanna, zgadzam się poza tym szczegółem, że ja też zanim kupiłam własnego konia jeździłam z własnym siodłem, które woziłam w bagażniku i jak gdzieś byłam pierwszy raz to również przecież nie wiedziałam, czy będzie ono pasować na konia, którego mi przydzielą, po prostu sprawdzałam i pytałam o zgodę instruktora. Więc to, że wozi ze sobą siodło, które nie wie, czy będzie pasować raczej o niczym złym nie świadczy. Reszta opisywanego nastawienia oczywiście bez komentarza...  🤔
AtlantykowaPanna   "Jeśli idziesz przez piekło- nie zatrzymuj się!"
18 marca 2017 23:39
Ale  u niej jest na zasadzie ma być i ch......j wiec  ręce opadają a wymieniła nazwisko znanego trenera, ale tu google się chyba przydało.
Najgorsze to, że jest szefową mojej mamy z, którą żyję byle jak a jednak nie chcę żeby straciła pracę i po za stajnią też jest och i ach. Mama jest nianią jej 1,5 rocznej córki. Moja mama siedzi z nią 8-18;30/19 a resztę właśnie ta babka.
Jak bierze wolne to zamyka się w pokoju żeby się dzieckiem nie zajmować. Okej można czasem odpocząć ale nie non stop od własnego dziecka i dzwonić bo się nie wie co zrobić bo dziecko ma gorączkę a po za domem to wszystkie rozumy pozjadała.... Brak słów przynajmniej dla mnie tak być nie powinno, ale jest młoda więc mogę się mylić.
Scottie O masakra, jak ja się cieszę, że się w lesie (tzn. w gospodarstwie na kolonii wsi, na polanie w lesie) wychowałam, a nie w mieście  🤔 To już mnie nie dziwi, czemu spora część dzieciaków jakie znam, to takie niemoty życiowe. Skoro nie mają jak się rozwijać i ciągle są na kontrolowanym, bo prawo tego wymaga.
Ja jak byłam niemowlakiem to babcia mnie zostawiała na cały dzień w wózku przed domem (blokiem na wsi) żebym jak najwiecej na świeżym powietrzu spędzała. Przychodziła tylko mnie nakarmić.  🤣 później tez całe dnie spędzałam sama poza domem włócząc się niewiadomo gdzie. Teraz chyba prokuratura za to grozi.  😂
mnie to o tyle nie wkurza, bo nie mam dzieci, ale faktycznie uważam, że jest to smutny znak czasu, żeby dzieciaki nie mogły zająć same sobą tylko ciągle pod nadzorem dorosłego albo tabletu  😉
ja też pamiętam dzieciństwo non stop poza domem, włóczenie się po wsi, po polach, starym cmentarzu;
pamiętam jak kiedyś znaleźliśmy takie stare stare narty, szerokie, że można było spokojnie na jednej usiąść jak na sankach i zimą zjeżdżaliśmy na tych nartach takim spadkiem terenu od drogi do rzeki... no dziś to policja na sygnale i karetka. Wtedy nikt nami się nie zainteresował. Wszyscy przeżyli  🙂
Od niepamiętnych czasów w kodeksie karnym jest zapis zaczynający się od słów "Kto pozostawia dziecko poniżej lat 7 bez opieki...."
Zatem jeśli coś się takiemu dziecku stanie, bo bez opieki - to prokurator.
Opiekę może sprawować osobnik, który ukończył 10 lat.
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
24 marca 2017 08:35
8 marca kupiłam sobie bryczesy u prywatnej babeczki, miała wysłać następnego dnia. Po tygodniu zapytałam o numer przesyłki- okazało się, że była na jakimś festiwalu i wyśle w piątek... więc w ten wtorek znów zapytałam jak tam moja paczka, była zdziwiona że jeszcze nie dostałam i obiecała zadzwonić na pocztę- ponoć utknęły gdzieś w Anglii i miałam je mieć w środę/czwartek.
Ta... :/ Wkurzyłam się.

edit: Ha, znowu ja. Nikogo nic nie wkurza? 😁
Miałam dziś wizytę na 10:30, specjalnie ją przełożyłam z 11 żeby zdążyć na 11:45 do przedszkola, bo dzieciaki jak co miesiąc miały "prezentację" piosenek przed rodzicami. I co? I g**no. Dentystka i tak przyjęła mnie dopiero 10:55 i skończyła równiutko o 11:45 :/ Jak dotarłam do przedszkola to oczywiście było po wszystkim i patrzyli na mnie jak na wyrodną matkę 🙄
Wkurza mnie to, bo tak jest nieomal za każdym razem ostatnio- umawiają na konkretną godzinę a i tak czekam 20-30 minut zanim mnie przyjmą :/
Facella   Dawna re-volto wróć!
28 kwietnia 2017 17:03
Wkurza mnie moja praca 🙁 normalnie mam dość. Zmienili mi się przełożeni, nowa jest nie do wytrzymania, rozbili mi zatrudnienie na dwie odrębne agencje i wszystko się pomieszalo 🙁
Edytuje całość, na spokojnie, sens zachowam ale usune emocje. Mama nie odbierała, przyjaciółka i facet tez nie wiec kolejny raz w życiu popełniłam ten sam błąd i wypisałam się w internecie. Zaleciało cebulą, przepraszam.
Wkurza mnie to, ze przez kłótnie właścicieli stajni bardzo chora, umierająca dziewczynka która chciala nakarmić koniki marchewkami i przejechać się stepem została odesłana kwitkiem przez pracownika gnidę. To właśnie o niego jest kłótnia. Jeden właściciel zada kategorycznie usunięcia faceta z pracy za kłamstwa, kradzieże i niedopełnianie obowiązków a drugi na sile go trzyma bo... 'nikt mu tak perfekcyjnie trawy przed domem nie skosi'. Ta angielska bezmozga ameba powiedziała bez żadnych skrupułów ze szef 'nie chce widzieć niepełnosprawnych dzieci', pomimo, ze szefa tamtego dnia nie było w ogóle na obiekcie. Zrobił to tylko po to, żeby dosrać mi i drugiemu właścicielowi, który chce go zwolnić, żeby pokazać kto tu jest górą. Mam dość. I dalej życzę temu człowiekowi wszystkiego najgorszego pomimo ze nie świadczy to dobrze o mnie.
Przepraszam wszystkich którzy przeczytali moja wcześniejsza rynsztokowa wiązankę, macie racje, to było słabe. Ale ale. Zemsta jest słodka i jak tylko właściciele wrócą będzie awantura, bo oboje to jednak ludzie o złotym sercu. Tylko pracownika szmatę mają.
dodzilla, straszne 🙁

Mnie wkurza pewien "mistrzunio", który zalewa fejsa zdjęciami swoich koni z zawodów - wszystkie w skoku złapane za ryje, aż boli. "Trener" siedzi jak ofiara losu na tych koniach, a wychwalany pod niebiosa. A pod zdjęciami? Po 50 lajków i ani jednego komentarza, że chyba coś nie tak... Że te konie jeszcze skaczą, ja nie wiem... Głupi sport to jeździectwo, masz kasę i możesz robić co chcesz, a groupies na pęczki.
Dodzilla, ja rozumiem zdenerwowanie, ale prosze opanuj trochę język  :kwiatek:  Proszę 🙂  🙂 :kwiatek:

Co do samej sytuacji też nie rozumiem. Skoro wszystko było umówione, ustalone? Ja rozumiem, że jak ktoś bez pytanie wchodzi i karmi konie, ale tu wszystko było ustalone  🤔wirek:
JARA   Dumny posiadacz Nietzschego
08 maja 2017 14:06
kłótnia między dwoma właścicielami obiektu

Skoro obiekt ma dwóch właścicieli i tylko jeden z nich wyraził zgodę, a drugi nie ... to nadal życzenie śmierci drugiemu człowiekowi

Niech zgnije w męczarniach. Niech go koń w łeb kopnie. Niech po prostu umrze.

jest jeszcze bardziej słabe niż odmówienie komuś wejścia na swój prywatny teren.
majek   zwykle sobie żartuję
08 maja 2017 16:40
albo na zlosc, albo - jezeli to kompleks w UK i nie jest przystosowany do przebywania w nim niepelnosprawnych - no to nie dziwie sie, bo tu przepisy sa troche upierdliwe. A gdzie ta dziewczynka mieszka? Moze do mnie wpasc do konia na cala niedziele.
dodzilla, sytuacja nieprzyjemna z pewnością. Ale to, co napisałaś... równie paskudne. Rozumiem zdenerwowanie, ale mimo wszystko... straszne. Dobrze, że to tylko słowa rzucone w nerwach... 
A ja ją rozumiem. Kim trzeba byc zeby tak potraktowac chore umierajace dziecko...
Wkurza mnie, ze na mojej uczelni nie mogę być chora i najnormalniej w świecie położyć się do łóżka na kilka dni zamiast chodzić niedoleczona przez kolejne dwa miesiące ...  😵
Wyedytowałam cała wypowiedz zachowując sens i dodając więcej klarowności sytuacjii. Przepraszam za tą łacinę podwórkową przedtem ale pisałam mega na gorąco. Mój błąd. Psychotropy mam jednak za słabe 😉
Edit. Stajnia jest w Niemczech, tylko pracownik Anglik. I jego zasrany angielski trawniczek.
Mam nadzieje, że nie dostanę po tyłku od modów za edycje i język. 😡
Dementek   ,,On zmienił mnie..."
09 maja 2017 10:29
Wkurza mnie, że jak muszę gdzieś zadzwonić (zamiast innej, konkretnej osoby) i zachodzi sytuacja taka:
- nie ma w służbowym telefonie numeru do danego miejsca,
- ta konkretna osoba, która zwykle dzwoni, mówi, że numer jest zapisany na kartce (kartek leży kilka),
- na kartce zapisany jest minimum jeden numer, często więcej,
- ŻADEN numer nie jest podpisany, do kogo on jest (bo ta konkretna osoba ,,wie" do kogo, chociaż do niektórych osób sama muszę tej osobie podawać numer x razy od dwóch lat, a i tak nie zapisze),
- po  przeczytaniu wszystkich numerów ta osoba mówi, że nie wie, który numer mam wybrać; jako potencjalny podaje ten, którego początek zaczyna się inaczej niż wszystkie wymienione numery,
- podaje inny numer, pod który mam zadzwonić, żeby podano mi numer, pod który mam zadzwonić;

Nienawidzę dzwonić. Zwłaszcza do obcych osób. Nienawidzę prosić kogoś o cokolwiek. Ta konkretna osoba o tym też wie. I wkurza mnie, że muszę robić z siebie debilkę, bo komuś nie chcę się podpisać, do kogo jest dany numer...
madmaddie   Życie to jednak strata jest
11 maja 2017 06:45
ja też miałam spinę, bo muszę rozmawiać przez telefon, ale w pracy muszę tyle dzwonić, że mi przeszło. Zadzwoniłabym i powiedziała, że przepraszam za kłopot, ale niestety X nie zostawił mi kontaktu, dlatego się pomyliłam. Albo coś. Generalnie powiedziałabym, że nie moja wina, tylko kłopot na linii ze strony X. no chyba, że przełożony, to bym wolała zrobić z siebie debila  😉


Miałam się nie wkurzać, ale! Sprzedawcy allegro. Czekam tydzień na odpowiedź na maila. Czekam. Czekam na pieniądze/przesyłkę. Czekam. Nic. Wystawiam negatywny komentarz i NAGLE można odpowiedzieć na wiadomość bardzo szybko, nagle można sprawdzić, co się dzieje z przesyłką, lub z hajsem. Ekstra. Przeważnie usuwam potem ten komentarz, ale k%$&a ludzie. Lubię kupować przez neta, bo nie mam czasu kopytkować po sklepach, ale coraz bardziej mi się odechciewa tego portalu :/
Dementek   ,,On zmienił mnie..."
11 maja 2017 08:08
madmaddie- też w pracy musiałam ( czasem muszę) gadać przez telefon + rozmowy ,,na żywo" (praca instruktora jazdy konnej + z niepełnosprawnym narzeczonym czasem potrzebuję wsparcia przy wsiadaniu do autobusu/pociągu/ wejściu do sklepu).  A co do mej złości- zadzwoniłam, dostałam numer. Dzwonię pod ten numer- komunikat ,,nie ma takiego numeru". Pojechałam ze stajennym po siano ,,na głupa", ale udało się faceta złapać w domu. Ha! I znalazłam duży skrót drogami leśnymi- jednak mam niezłą orientację w terenie.
abre   tulibudibu
11 maja 2017 11:00
Dementek, na przyszłość zbuduj swoją bazę numerów. Będziesz się mniej denerwować.
Dementek   ,,On zmienił mnie..."
11 maja 2017 13:37
Dementek, na przyszłość zbuduj swoją bazę numerów. Będziesz się mniej denerwować.


Nikt nie przewidział sytuacji, że zostanę praktycznie sama (stajenny obrządzał konie- ja pomagałam przy wyprowadzaniu i sprowadzaniu) z 10 końmi i dwoma dużymi psami. Jak tam pracowałam, to zapisywałam numery, nawet do klientów, żeby wiedzieć, kto ma być na jazdę i na jakim poziomie.
A stajenny też jest od niedawna, wcześniej z końmi nie miał do czynienia.
Trochę w temacie-wkurza mnie mój strach przed dzwonieniem do obcych ludzi. No masakra! Właśnie powinnam zadzwonić w jednej sprawie i tak mi serce wali, że aż słabo mi się robi 😂 Jak trzeba to i tak zadzwonię, załatwię wszystko, ale te kilka minut przed to jestem tak roztrzęsiona, że to jakiś koszmar.
maiiaF, mi pomagało zapisywanie tego co chcę powiedzieć na kartce. A potem zaczęłam pracę w handlu bezpośrednio z klientem i jakoś samo przeszło 😉
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się