Sprawy sercowe...

Scottie   Cicha obserwatorka
31 maja 2017 09:04
Quendi, a co się u Was wydarzyło? Pod koniec lipca braliście ślub, a 2 tygodnie później już pytałaś o sprawy rozwodowe. Wcześniej nic nie wskazywało na to, że to wszystko się tak potoczy 🙁
Ja za to poważnie zastanawiam się czy nie mam za dużych wymagań co do tempa rozwoju związku :/. Albo czy nasze oczekiwania jakoś się nie mijają. Mam też wrażenie, że moje niezadowolenie wynika z moich własnych wewnętrznych problemów a nie tego, że coś jest serio nie tak.
W grudniu minie nam 5 lat. Najpierw studia na jednej uczelni i bardzo aktywne działania w samorządzie, jednocześnie wspólna praca. Potem głównie praca. Od pół roku mieszkamy razem (wcześniej, przez co najmniej 2 lata mieszkaliśmy jednocześnie w dwóch miejscach, po 2-3 dni u moich rodziców, później u jego i tak na zmianę). Dość szybko pojawiły się koty więc i kolejne zobowiązania 😉
I... ja chcę więcej. Co więcej on wie, że ja chcę. Cały temat potencjalnych zaręczyn jest dla mnie jakiś taki irytująco stresujący. Z jednej strony bardzo bym chciała a z drugiej zastanawiam się czy to nie presja otoczenia, wieku, stażu związku, rodziny itp. Nasi przyjaciele, dwie pary, biorą w czerwcu i lipcu śluby. Znamy wszystkie szczegóły, organizujemy wieczory kawalerskie i panieńskie. Kolejni rok później ale już mają wszystko załatwione. Mój młodszy o 2 lata bratanek planuje dziecko (przymusowo, przez zdrowie, się z tym śpieszą no ale nie jest osoba przed dwudziestką...) i ślub. Widzę te latające na około motylki i jednocześnie chciałabym je powybijać i mieć własne 🙁
busch trafiłaś w samo sedno  :kwiatek: ja nie mam nic przeciwko przeprowadzkom, sama pojechałabym za fajną pracą. No właśnie, fajną 😉 kiedy zmieniałam pracę, to nawet wysyłałam CV do firm w mieście TŻ ale bez żadnego odzewu... Kraków po prostu daje i mnie i jemu dużo większe możliwości...
A co do wsparcia - jak zmieniłam pracę to najbardziej mnie przyjaciółka wspierała 😀 G cały czas uważa i uważał, że powinnam pracować w zawodzie a nie w jakimś handlu... kiedy ja kocham handel  😍 także wsparcia i zainteresowania zero, to po kiego grzyba ja mam go wspierać w tej jakże trudnej chwili, jaką jest możliwość przeprowadzki do miasta oddalonego o 70km!

Lena dokładnie, ludzie zmieniają pracę, domy, pracę... nic nowego 🙂 G siedzi w swojej pracy od 11lat, zarabia grosze i chyba problem jest też taki, że jest mu chu*owo ale stabilnie...


kolebka, problem w tym, że on nic nie zmieni... nie zmieni dla Ciebie... bo może się okazać, że zerwiecie, a nagle po pół roku on weźmie ślub, przeprowadzi się 400km, będzie miał dzieci i prace jako handlowiec (którą tak gardzi)

To tak jak u znajomej - on ona + jego zona... on się nie rozwiedzie... ciągnęło się 6 lat, bo żona chora, bo dziecko komunia, bo teściowa umiera, bo on nie chce wiecej dzieci ... nagle Pan podziękował "kochance" poznał kochankę nr 2 i po pół roku .. był rozwiedziony, przeprowadzony i z żoną nr 2 (kochanką nr 2) w ciaży...
Chess, oczywiście że masz duże wymagania, ale nie bezzasadne. Jasne, pewnie wszystko wkoło wynika z tego, że podswiadomie zazdrościsz innym ślubów, dzieci, stabilizacji. Musisz z partnerem przedyskutować wszystko i znaleźć kompromis. Decyzje trudne, wymagania duże, ale po takim stażu wypadało by już żeby się partner przynajmniej określił, czy chce tego samego.
Ja wiem, że on chce tylko się nie może ogarnąć z tym wszystkim. Ma swoje obawy i lęki. Np uważa, że nasza sytuacja finansowa powinna być mega super i stabilna i to jest JEGO zadanie. Znaczy ciężko powiedzieć, że to jest jego opinia na ten temat bo on wie, że związek to wspólne działanie i dążenie do tego, żeby było dobrze ale jednak czuje, że to on jako samiec powinien zapewniać nam byt 😉
Pracujemy i zarabiamy razem. Raczej nieźle ale bez szaleństw i niestety mało stabilnie. Nie pracujemy etatowo tylko siedzimy w świeżej, małej firmie, która zajmuje się zajęciami dla dzieci. Teraz w semestrze sprawa jest jasna ale zaraz wakacje, potem akcje promocyjne, nowy rok. Ciężko określić jak to będzie. Jeszcze samochód zjada nam takie pieniądze, że łojezu. To wszystko na J bardzo źle działa.
Wiem, że nie powinnam go naciskać i poganiać bo nic z tego nie będzie no ale jednak odczucia mam takie jakie mam.
Dodo znowu ma rację wg mnie. Jeśli ludziom na sobie zależy i chcą być razem, nie czekają na mega stabilne sytuacje, bo takie w życiu młodych ludzi zdarzają się niezwykle rzadko...
No właśnie też tak myślę. Mi w tej średnio stabilnej sytuacji mogłaby świadomość, że mój partner chce powiedzieć sobie i światu, że chce iść przez te problemy własnie ze mną. On wie, że ja tak myślę a ja siedzę i się frustruję.
Najlepsze w tej sytuacji jest to, że może on coś tam nawet kombinuje a ja o tym nie wiem o gadam bez sensu. Tyle, że w głowie mu nie siedzę.
Jak poznałam J to jego starszy brat miał wieloletnią partnerkę. Nie wychodziło im więc się rozstali. Po jakimś czasie poznał kogoś nowego. Koleś zaraz będzie obchodził pierwszą rocznicę ślubu. Jego ex też jest już po ślubie. Nasz przyjaciel poznał swoją narzeczoną jak my byliśmy już 2 lata ze sobą. Za miesiąc z kawałkiem bierze ślub. Wiem, że nie ma co porównywać naszego związku z innymi ale jakoś tak nie mogę przestać o tym myśleć.
Chess, ale to tylko dobrze o nim świadczy, że dba o stabilnośc. Lepszy chyba taki, niż "jakoś to będzie". Najpierw zróbmy, to potem zobaczymy.
Lena, owszem sytuacja dla młodych nie jest ciekawa. No ale tak jak mówię, jeżeli ma się możliwość i perspektywy, to lepiej chwilę poczekać i mieć pewność, że będzie się miało na dzieci i rodzinę.
safie   Powyższy post wyraża jedynie opinię autora w dniu dzisiejszym.Nie może on służyć przeciwko niemu w dniu jutrzejszym, ani każdym innym następującym po tym termin
31 maja 2017 14:42
E., ale tak rozkminiać to można całe życie. Bo ile wynosi zarobek dający stabilizację? 2 tys. ? 5 ? 10? Jaka praca daje stabilizację? Własna firma? Urząd? Korpo?
Ale ja wiem, że on chce dobrze i w ogóle to dla mnie jest najlepszy na świecie 😉 Z tym, że ciutkę z tym przesadza a moje emocje robią swoje.
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
31 maja 2017 14:54
Chess to co powiesz na to- wśród naszych sparowanych znajomych jesteśmy ostatnimi, którzy nie są po/nie planują ślubu i mamy najbardziej stabilne życie z nich wszystkich 😁 Jedna para dwa lata temu wzięła ślub, druga w zeszłym roku, trzecia bierze za dwa tygodnie i ostatnia za rok 😀
Usiądź i na spokojnie zastanów się, czemu tak naprawdę chcesz ślubu? Czy po prostu boisz się, że nie jesteś "tą jedyną"? Czy dla tej stabilności, pewności, takiego "przyklepania" związku? Czy dla tego konkretnego dnia, poczucia wyjątkowości?
Osobiście jak miałam podobne do Ciebie dylematy to usiadłam, zastanowiłam się i w moim przypadku chodziło o to trzecie. O chęć zrobienia tego, co wszyscy, poczucia bycia wyjątkową tego dnia, imprezy na moją cześć! I doszłam do wniosku, że jak mam być ze sobą to będziemy, a jeśli ma nam nie wyjść- to żaden papierek czy kawałek metalu na palcu tego nie zmieni 😉
Mozii   "Spełnić własną legendę..."
31 maja 2017 14:54
safie dokładnie. Poza tym- dzisiaj masz pracę jutro jej nie masz, wszystko może się przewrócić w ułamku sekundy. Ale czy to oznacza, że mamy całe życie siedzieć w jednym miejscu i nic nie robić? Bo zawsze będzie nieodpowiedni moment?
amnestria   no excuses ;)
31 maja 2017 15:09
Kurczę mam podobne dylematy, co Chess. I teraz - można się śmiać - wstydzę się, że je mam. Wiecie, czuję się jak laska z kafeterii, co pisze, że rzuci chłopa jak nie padnie na kolana 🙄 Nie chcę taka być, a jednocześnie czuję, że zależy mi na takich sprawach jak ślub. Raczej o kasę nie chodzi, bo oboje nie lubimy wesel, bardziej o bycie żoną, poczucie bycia "the one and only" - może i płytki romantyzm, bo wiem, że papier/obrączka to symbol i nic poza tym.

No i co ja poradzę, że zazdroszczę znajomym, do których chodzimy na śluby? Zazdroszczę oświadczyn... Bo u mnie serio się nie zanosi. Tak bym powiedziała... never. A ja mam zbyt dużo dumy, zwyczajnie bym nie chciała, by naciskać. Co więcej - ja nawet nie chcę o tym rozmawiać, nie chcę też oświadczać się sama. Więc sobie jesteśmy dalej, kochamy się, kłócimy, żyjemy, a ja dalej, jak ta idiotka z komedii romantycznych, wzdycham na kolejnych ślubach.

Ot, i wyżaliłam się 😀 😡 I sama teraz nie wiem czy czuję się z tym dobrze, czy jednak trochę głupio 😉
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
31 maja 2017 15:12
Ej, ale dlaczego chęć bycia tą jedyną i wyjątkową ma być śmieszna czy dziecinna? Dla mnie to całkowicie normalne, ludzkie uczucie i każda z nas ma do tego prawo.
amnestria   no excuses ;)
31 maja 2017 15:17
Bo czuję, że jestem tą jedyną. A jednocześnie mam pretensje do siebie, że chcę jakby.. więcej? Coś na zasadzie dają palec, a biorę całą rękę 😉
I dobrze wiem, że ślub nic nie zmienia (poza oczywistymi praktycznymi prawnymi kwestiami), a jednak go chcę. Tylko chciałabym, żeby on też chciał, tak po prostu, a nie dlatego, że go namówię/zmuszę. Dlatego o tym z nim nie rozmawiam. I efekt będzie pewnie taki, że nigdy się nie doczekam 😀 🙁
A on w ogóle wie, że dla ciebie ta kwestia jest ważna? Skoro o tym nigdy nie rozmawiacie?  😉
amnestria   no excuses ;)
31 maja 2017 15:39
No pewnie nie 😀 Wie, że dla mnie rodzina jest ważna. Ale sam ślub-ślub - podejrzewam, że nie. Mogę sobie pogratulować 😉 😉
JARA   Dumny posiadacz Nietzschego
31 maja 2017 15:45
Teraz wiem skąd te memy "domyśl się" 😁
amnestria, też takie myśli miałam i też się ich wstydziłam 🙂 u mnie akurat dookoła mało kto śluby brał wcześniej, a jeśli już to pary z bardzo długim stażem. Tylko ja mówiłam czasem w rozmowach, że mi zależy na ślubie, zaręczynach, oboje lubimy wesela 🙂 i mówiłam że lubię mieć wszystko poukładane jak trzeba 😉 mój facet też mówił że chciałby ślubu, ale trochę mu zajęło przygotowanie się psychiczne, bo pierścionek kupił w jeden dzień :P Dla nas to było oczywiste, że weźmiemy ślub, ale ja chyba byłam na to gotowa wcześniej,  bo jak tak sobie przypomnę to z rok  na pewno o tym myślałam, że mógłby już to zrobić 😉
I może papierek niczego nie zmienia, ale ja od zawsze mówiłam, że co by inni nie mówili to dla mnie ważny jest ślub i cała jego otoczka, łącznie z organizacją wesela i noszenie obrączki 🙂 dla mnie to takie przypieczętowanie związku.
A tak btw naprawdę nie lubisz wesel? Teraz młodzi ludzie raczej robią fajne imprezy, bez żenady 🙂
Ja tam sie ciesze, ze w Argentynie istnieje cos po drodze w wersji "union convivencial" czyli cos na wzor oficjalnego konkubinatu. W Polsce konkubent ma dosc pejroratywne konotacje, ale tutaj jest to bardzo popularne i przydatne. Osobiscie myslalam, ze to tylko podpis w urzedzie a okazalo sie, ze trzeba miec dwoch swiadkow i przysiega sie przed sedzia w urzedzie stanu cywilnego 👀

Szkoda, ze w Polsce nie ma takiego wyjscia wrzucenia zwiazku na wyzszy level...
amnestria   no excuses ;)
31 maja 2017 16:13
Cri Nienawidzę wesel 😀 Nic mi się w nich nie podoba. I sama chciałabym tylko wyrąbany ślub ze świadkami tylko (najchetniej w jakimś szałowym miejscu), ale wesela nie chcę. Jak jeszcze kiedyś byłam imprezowiczką (a byłam 😀) to nawet wtedy nie trawiłam wesel. Chodzę tylko tam, gdzie czuję, że parze młodej byłoby przykro, gdybym się nie pojawiła. W skrócie do ludzi, na których mi zależy. Ale i tak się męczę 🙂

JARA, no tak. To właśnie o mnie 😉 Żeby było jasne, ja wszystkie potrzeby komunikuję dość dosadnie i wprost 🙂 Oprócz tej jednej 😀 Naprawdę wolałabym, że się "sam domyślił", "sam chciał" i kurde mnie zaskoczył. Ale jak tak czasem sobie na niego patrzę (a lubię na niego patrzeć :kocham🙂 to sobie myślę, że jemu jak się nie powie, to jednak nie zrobi 😂
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
31 maja 2017 16:57
amnestria, a może on też by chciał, ale się boi? Bo Ty nigdy nie wspominasz, nie wyrażasz chęci, nie dajesz wskazówek?
Lanka_Cathar   Farewell to the King...
31 maja 2017 16:57
Amnestria, mój mąż mawia "My jesteśmy prości.", jak dochodzi do jakiegoś spięcia, bo się nie domyślił.  😁 I są prości, większość przynajmniej. Pamiętam taką scenę z centrum handlowego, mijamy kwiaciarnię, a tam wyjątkowo piękne tulipany.

Ja (znaczącym tonem): Śliczne tulipany.
Tleniony: No, rzeczywiście ładne.

Idziemy dalej, widzę, że nie zajarzył.

Ja: Ładne te tulipany BYŁY.
Tleniony: No tak, już mówiłaś.

Chwila milczenia, w głowie zaświeciła się żarówka.

Tleniony: Aaaaa, w sensie, że chcesz kwiatka??? To nie mogłaś od razu powiedzieć "Misiek, kupiłbyś mi takie tulipany."?
smartini   fb & insta: dokłaczone
31 maja 2017 16:58
buyaka, a czym się taki konkubinay różni od ślubu cywilnego? Pytam serio, bez ironii 😉
smarcik   dni są piękne i niczyje, kiedy jesteś włóczykijem.
31 maja 2017 17:05
A tak btw naprawdę nie lubisz wesel? Teraz młodzi ludzie raczej robią fajne imprezy, bez żenady 🙂


Rany, nienawidzę wesel!  To chyba najgorsze co może być, bleeee.. I liczenie czy aby na pewno hajs się zgodzi  😂 Ale ślub.. chciałabym 😉 Kiedyś. Jak już pójdą sobie demony przeszłości.

Natomiast szczerze mówiąc jeśli po 5 latach związku partner wiedząc, że mi zależy, dalej szukałby wymówek, to obawiam się, że zaczęłabym zastanawiam się czy mu nie podziękować (co innego gdyby od razu postawił sprawę jasno, że on ślubu nie chce).  Ta "stabilna sytuacja finansowa" jest dla mnie kompletnie niezrozumiała, bo nie widzę tu żadnego związku z sytuacją - chodzi o pieniądze na wesele?  Jeśli tak to jeszcze rozumiem. Bo jeśli o pieniądze na bycie mężem i żoną to nie łapię totalnie 😉 dopóki nie jesteśmy małżeństwem to co?  Rozejdziemy się jak pieniądze się posypią? Nie kumam  😀
CzarownicaSa, u mnie nie chodzi o sam ślub tylko właśnie o zaręczyny. O to, jak to ładnie ujęłaś, przyklepanie związku. Chyba dokładnie tak jak u Amnestrii tylko jednak u mnie trochę bliżej. Odczucia podobne. Chciałabym i zazdroszczę innym a jednocześnie mi głupio i wstyd że mam takie wymagania.
Jeśli chodzi o powody to może chodzić o zwyczajne różnice w tempie potrzeby zmian i rozwoju. Nasz związek się toczy do przodu a ja chcę po prostu więcej i szybciej. Absolutnie nie jest tak że od lat trwamy w zawieszeniu i nic się nie zmienia. Jeśli chodzi o kasę to raczej o takie poczucie bezpieczeństwa i stabilności które niby mężczyzna ma zapewnić a nie o fizyczne posiadanie jakiejś sumy. Chociaż koszty wesela są dla mnie tak potworne i abstrakcyjne że w ogóle nie wiem czy bym się na nie zdecydowała. Chociaż te co zaraz będą mnie cieszą bo zapowiadają się fajne imprezy. No i super ludzie się malżenią 🙂
Ja za to uwielbiam wesela i z lubością chodzę na wszystkie, jednak nie wyobrażam sobie siebie w roli panny młodej i zdecydowanie wolę występować na takich imprezach jako zrelaksowany gośc 😉
Jestem pierwszy raz w tym wątku i od razu z problemem 🙁
Czy któraś z Was miała problemy z zaangażowaniem się, z tego co czytam raczej jest to domena panów niestety u mnie jest odwrotnie. Nigdy nie lubiłam być sama i już od czasów gimnazjalnych trzymałam się zasady, że facet zawsze mi się do czegoś przyda  😁  moje przerwy w związkach zwykle trwały bardzo krótko. Nie umiem być sama i bycie singielką zdecydowanie mi nie służy, podziwiam zaradne kobiety, które potrafią sobie radzić w życiu bez mężczyzn, ale ja na pewno do nich nie należę   😫
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
31 maja 2017 18:35
Chess no ja rozumiem, bo to co Wy czujecie jest całkowicie normalne i każda normalna kobieta chyba tak chce 😉 W sumie nie wiem co bym w takiej sytuacji zrobiła, bo u nas rozmowy o ślubie były raczej zwykłym tematem i gadaliśmy o tym normalnie.
E., ale tak rozkminiać to można całe życie. Bo ile wynosi zarobek dający stabilizację? 2 tys. ? 5 ? 10? Jaka praca daje stabilizację? Własna firma? Urząd? Korpo?

Dla każdego co innego, ale widać skoro tak myśli, to znaczy że chyba ma jakies powody ku temu. Troszczy się
[quote author=Cricetidae link=topic=148.msg2685151#msg2685151 date=1496242783]
A tak btw naprawdę nie lubisz wesel? Teraz młodzi ludzie raczej robią fajne imprezy, bez żenady 🙂


Rany, nienawidzę wesel!  To chyba najgorsze co może być, bleeee.. I liczenie czy aby na pewno hajs się zgodzi  😂 Ale ślub.. chciałabym 😉 Kiedyś. Jak już pójdą sobie demony przeszłości.
[/quote]

Mam nadzieję, że żaden z moich przyszłych gości nie ma takiego podejścia i przyjdzie na ślub, bo chce być z nami w tym momencie, a na wesele, bo będzie chciał się jednak dobrze bawić i świętować 🙂 Szczerze to jakbym miała gościa, który tak nienawidzi wesel, to bym chyba wolała, żeby tylko na ślubie był z nami i na weselu się nie męczył 🙂 A kto liczy hajs? Para młoda? Hehe no jakby wesele miało mi się zwrócić to bym je robiła na 40 osób w restauracji a nie 150-170, albo zaprosiła ciotki zza siódmej rzeki 😀

melly,  chyba ciężko Ci cokolwiek doradzić, wchodzisz w związki, bo nie lubisz być sama, ale albo nie trafiłaś na tzw. tego jedynego, albo po prostu nie dojrzałaś do budowania poważniejszej relacji, może jeszcze trzeba... poczekać, dać sobie czas? 🙂

Ja uważam, że zaręczyny nas jednak zbliżyły. Niby nic, ale jednak coś się w związku zadziało poważniejszego, jest to jednak ważna deklaracja ze strony faceta i jest to niesamowicie romantyczne, że się na to decyduje, wymyśla gdzie, kiedy, kupuje pierścionek (to też jest często wyzwanie dla faceta:P)...
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się