O moj boze...
moja lista dzis tego co mnie wkurza bedzie dluga.
Wkurza mnie moja praca, nie dosc ze pracuje po 10-12h dziennie zamiast 8, to jeszcze mam wrazenie ze spinam sie tylko ja a cala reszta z cala produkcja i szefostwem na czele ma DOKUMENTNIE wyrabane.
Pracy jest w ciul, ludzie nie chca sie zatrudniac, szefostwo ma to w powazaniu a polityka firmy nie istnieje.
Co ja to robie na milosc boska?!
Zarabiam na siebie i konia.
Jak ja nie zarobie to juz niestety nie ma kto mi pomoc, trzeba liczyc na siebie.
Wkurzaja mnie ludzie dookola, ktorzy nie wykazuja choc krztyny logicznego myslenia, czytania ze zrozumieniem i jakiejkolwiek inteligencji.
No np. stwierdzilam ze na weekend pojade sobie z siostra do spa, zeby odpoczac od tej przekletej roboty.
No wiec napisalam maila do jednego pieknego miejsca z lista pytan, bo oferta na stronie nie jest niestety jednoznaczna.
No i otrzyamlam wlasnie odpowiedz. Kopiuj wklej rzeczonej ofery z
www...NO ja pikole.
Porozsylalam CVki po kilku firmach w okolicy.
Najpierw panuje wielkie zdziwienie i oburzenie kiedy odpowiadam na pytanie o stawke minimalna. Dodam ze aplikuje wylacznie na stanowiska koordynatorskie/kierownicze. To za ile na boga mam pracowac, za 2tys??
Ale juz hitem byla dla mnie pani rekrutujaca z agencji pracy, ktora zapytala sie mnie wprost czy moge jej podeslac CV w wordzie bo ona by chciala zedytowac - WTF?!?!
A! jeszcze wkurza mnie kolega. Ktory kazdy moj usmiech i dobre slowo rozpatruje w kategoriach - BOŻE ONA MNIE RWIE! i zaczyna rozpowiadac to gawiedzi... serio?
A jeszcze na koniec wkurza mnie ze wyplata jeszcze nie przyszla, chociaz bym sobie humor poprawila i zalatwila sprawy do konca, a tu kupa, konto pustka swieci...