Przedszkolaki i uczniaki - czyli voltowe dzieci też nam rosną

I co dokładnie robisz po tym jej szyderczym "Nie"?
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
16 czerwca 2017 09:33
Ale po 3-4 razie mówię "ok, rób co chcesz, jeśli nie chcesz to się nie ubieraj, ja się ubieram i wychodzę" i tak robię. Zrywa się i ubiera w panice, więc suma summarum mam co chcę, ale fajnie byłoby uniknąć ciągłego "nie będę!" 🙄

😉
Po prostu ze spokojem mówię dalej "Raja, ubieraj się proszę". Nie reaguję na szyderstwo, pokazuję że nie robi to na mnie wrażenia.
A w środku się gotujesz? Wkurza Cię to?
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
16 czerwca 2017 12:25
No oczywiście, że mnie wkurza 😉 I wiem, do czego zapewne dążysz- żeby jej pokazać, że mnie to wkurza. I tak na początku robiłam, co skutkowało tym, że... śmiała się jeszcze bardziej i bawiło ją moje wkurzenie. Moje dziecko nie jest tak empatyczne jak Gabryś 😉 Na obecną chwilę "empatia" dotyczy tylko jej, w drugą stronę już to nie działa, choć o emocjach itd. rozmawiamy dużo i dużo jej tłumaczę. I w temacie szyderczego śmiechu najlepiej działa ignorancja- bo jeśli jest akcja, ale nie ma reakcji to nudzi się tym bardzo szybko.
szafirowa   inaczej- może być równie dobrze
16 czerwca 2017 12:41
To ja odwrotnie- jak mnie cos wyprowadza z rownowagi to to manifestuje baaardzo czytelnie. Bo inaczej mam konkretny dyskomfort, na ktory moge sobie pzowolic w stosunku do obcych dzieci (bo one sobie predzej czy pozniej pojda), a na ktory nie chce sobie pozwalac w stosunku do wlasnych, bo one sa ze mna caly czas i mamy wszyscy zyc najfajniej jak sie da. Jasiek jest tak samo wybuchowy jak ja, wiec kazda spina to 5 minut burzy z piorunami, a potem slonce i czyste niebo. Rozladowane emocje, wyjasnione przyczyny i skutki, nic w nikim nie siedzi i nie gryzie w srodku. Jakiekolwiek buczo-ryki bez sensu ucinam w zarodku i wyraznie komunikuje, ze nie zycze sobie takiego zachowania, ze jest niemilo i moge z nim rozmawiac jak sie uspokoi. Dziala. Jak chce pomocy to o nia prosi, czasem ja oferuje swoja, a on ja przyjmuje, chyba, ze ma szanse poradzic sobie samemu. Jak sie nie uda, to prosi, zeby jednak pomoc.
On mi tez duzo pomaga, czesto pyta 'czy moge Ci w czyms pomoc?', ja go wtedy angazuje a to w karmienie zwierzat, a to ostatnio wyznaczanie ujezdzalni i lonzownika. Potem przychodzi i pyta 'mamusiu, pomoglem Ci?' i jak odpowiem 'tak kochanie, dziekuje Ci, bardzo mi pomogles' to odbiega w podskokach i jest bardzo zadowolony.
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
16 czerwca 2017 12:59
A to u nas jest inaczej:
- Mamo, chcę Ci pomóc!
- Dobrze, dziękuję, możesz zrobić to i to.
- Niee, to nudne. To nie chcę Ci pomagać.
  🤣

Ale ja mam świadomość tego, że generalnie mnie wkurza i frustruje dużo rzeczy więc to zdecydowanie ja jestem problemem a nie dziecko 😉 I przerzucanie na nią moich frustracji i pokazywanie jej ich wcale nie będzie dobre.
Dziś rano- wzięła mój kubek, pamiątkę z Amsterdamu i stłukła bo wyczyniała z nim jakieś cuda(w chwili kiedy poprosiłam o odłożenie kubek spadł). W pierwszej chwili chciałam na nią nawrzeszczeć i wściec się, ale powiedziałam "jestem bardzo zła, zejdź mi z oczu teraz, idź na chwilę do swojego pokoju", wzięłam 3 głębokie wdechy. Opanowałam się, zwołałam ją do siebie, usiadłyśmy i wytłumaczyłam, że właśnie dlatego zawsze ją proszę, żeby brała swoje kubeczki bo są plastikowe i jak je upuści to się nie stłuką. Przeprosiła i tyle.
Mogłabym się wściec, wkurzyć, nakrzyczeć- ale nie wiem czy chcę wściekać się z powodu głupiego kubka 😉
Rozumiem. Czyli szczere okazywanie tego co myslisz/czujesz nie przynosiło efektu?
A jak robisz tak jak robisz, czyli niby spokojnie prosisz i udajesz, że to po Tobie spływa przynosi efekt, że ona w końcu się ubiera dobrowolnie?
Czy i tak to proszenie nie działa i ubiera się w popłochu dopiero jak wychodzisz niby bez niej?

Jak ja jeszcze kiedyś ukrywałam to co naprawdę myślę i czuję, to przede wszystkim mi to szkodziło na dekiel.
Takie duszenie w sobie na co dzień jest niezdrowe.
W każdym razie współczuję. Mam nadzieję, że to przejściowe u Rajki.
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
16 czerwca 2017 13:30
Mi to jednak dobrze robi, bo pomimo masy cierpliwości jestem ostatnio małym cholerykiem 😁
Z nią jest tak ze czasem działa a czasem nie, ale jednak w wiekszej ilości przypadków tak. Jeśli widzi,ze jestem poważna i proszę ja spokojnie to przynosi efekt zdecydowanie lepiej niz podniesienie głosu.
Czy przejściowe to nie wiem, zobaczymy. Generalnie to sa takie pierdoly, troszkę utrudniające czasem życie ale ogólnie dobrze się dogadujemy i nie mam jakichś poważnych powodow do narzekań. Marudze bo fajnie by bylo gdyby było idealnie, ale tak sie nie da 😁
No to dobrze, rób tak jak Ty się lepiej czujesz. 🙂
Ja się zdecydowanie lepiej czuję jak nie duszę w sobie. A ponieważ jestem raczej opanowana i mam dużo cierpliwości, to uprzedzam, że się zdenerwuję zanim się naprawdę zdenerwuję i często dobrze to we współpracy z synem działa.
Stosuję też grożenie i krzyczenie na żarty. Jak się Gabryś nie chcę ubierać to "krzyczę" śmiejąc się jednocześnie "Ubieraj się natychmiast bo jak nie to Cię wyłaskoczę!!!" i idę do niego z gestem łaskotania, on się chichra i przynajmniej przemieszcza w kierunku ubrań. 😉

I ogólnie myślę, że nie radzę sobie tak samo jak Ty, albo Ty radzisz sobie tak samo jak ja, tylko po prostu inaczej te same rzeczy widzimy i nazywamy. 😀
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
16 czerwca 2017 14:51
Najpewniej tak właśnie jest 😀
Też czasem ryknę jak już jestem mocno wkurzona, ale jednak staram się do wszystkiego podchodzić na spokojnie i przemyśleć czy na pewno jest sens się wkurzyć- bo często jak to zrobię to okazuje się, że... w sumie to nie ma się o co irytować 😉

Stosuję też grożenie i krzyczenie na żarty. Jak się Gabryś nie chcę ubierać to "krzyczę" śmiejąc się jednocześnie "Ubieraj się natychmiast bo jak nie to Cię wyłaskoczę!!!" i idę do niego z gestem łaskotania, on się chichra i przynajmniej przemieszcza w kierunku ubrań. 😉


Widzisz, a moja Księżniczka Ciemności napierdzielałaby po całym mieszkaniu wydając głośne piski albo wrzaski i absolutnie nie w kierunku ubrań.
szafirowa   inaczej- może być równie dobrze
17 czerwca 2017 11:26
pokemon, moje takoz samo ;-) na koncu szukalabym w szafie/pod lozkiem/ppd koldra/w skrzyni na zabawki
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
17 czerwca 2017 19:36
Moja nie ma instynktu, kładzie się na plecy i chichra 😵

Z cyklu "rozkminy Chochlika", dyskusja o duchach:
- No, bo jak duch jest niewidzialny to nie można go zabić, ale MAMO STÓJ PATRZ PIÓRKO!!!! ale jak jest widzialny to można!
  😁
Dobre. 😁

Podsłuchana wczoraj rozmowa Gabrysia z panem, który pokazywał mu swojego pieska:
G: A my mamy kota, który ma na imię Kicia i jest dziewczyną... w zasadzie.

Wymyślanie imienia dla pająka, który zamieszkał w ubikacji przy zlewie:
Ja: Może Krzysio?
G: Nie, w przedszkolu jest jeden Krzyś.
J: Może Franio?
G:Nie, to jest jakieś zbyt francuskie imię.
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
21 czerwca 2017 15:51
Mam zagwozdkę.
Pamiętacie tego dzieciaka z sąsiedztwa, o którym już tutaj kilka razy pisałam?
Wczoraj młoda bawi się na podwórku, przychodzi i pyta czy może go wpuścić- on siedział z dwoma innymi chłopakami przed domem i kopał piłkę. Powiedziałam że może, nie ma problemu, otworzyłam jej furtkę i wróciłam do domu.
Nie mija minuta a Raja przychodzi z płaczem, łzy ciekną, ogólnie tragedia. Pytam co się stało- "Rhys kopnął we mnie piłką, dwa razy, raz w głowę i raz w plecy, bardzo boli". Zagotowało się we mnie, bo to nie pierwszy raz. Wychodzę przed furtkę- nie ma ich. Wychodzę przed dom, rozglądam się, patrzę- nie ma, spierdzielili. Więc zawołałam ją i idę do drzwi obok- otworzył mi Rhys, trochę się zdziwił jak mnie zobaczył(nigdy jeszcze nie chodziłam z jego wybrykami do rodziców). Pytam "czemu rzuciłeś w nią piłką?"- nie zdążył mi odpowiedzieć, bo z kuchni wyszedł jego ojczym i pyta o co chodzi. Powiedziałam, że rzucił w Raję piłką dwa razy i nie przychodziłabym ale to nie pierwszy raz. Kazał mu przeprosić i iść na górę, wróciłyśmy do domu.
Rozmawiałam z Rają, płakała mi na kolanach jeszcze z 10 minut, wyjaśniłam jej że właśnie dlatego nie chcę, żeby się z nim bawiła- bo jest dla niej niemiły, bo ją bije, zamyka trampolinę i nie daje wchodzić, niszczy jej zabawki. Przytaknęła, powiedziała że nie chce się z nim więcej bawić.
A dziś kto mi puka do drzwi? Rhys. Że on chce przeprosić Raję. Zwołałam ją, cała w skowronkach, wszystko fajnie, na pytanie czy może wejść powiedziałam, że na razie nie, bo jestem zajęta i zamknęłam drzwi. Raja w bunt, bo ona chce się z nim bawić- pytam, czy już nie pamięta co się wczoraj stało, że był dla niej niemiły itd. I  że zawsze przeprasza, a później znowu ją bije. "Nie, on już jest dla mnie miły!" 😵 A Rhys stuka w okno, włazi na parapet, dzwoni do drzwi. Znowu wyszłam i powtórzyłam, że jestem zajęta. Za 5 minut to samo- dzwoni, dzwoni, dzwoni, trzyma palec na dzwonku i dzwoni. Wyszłam już mocno w****ona i cicho, ale bardzo wyraźnie powiedziałam, że teraz nie może wejść bo jestem zajęta. Chyba zrozumiał, bo poszedł na rower.

Nie wiem co mam z tym fantem zrobić. Bo nie chcę, żeby się z nim bawiła. Dzieciak to mały chuligan, jest wredny, niemiły, rzuca w nią rzeczami, potrafi z całej siły trzasnąć przed nią furtką żeby ją uderzyć, jak jest u nas totalnie olewa to co mu mówię, mogę mu po 3 razy coś powtarzać a ten tylko czeka aż wejdę do domu i dalej swoje- ba, jak np. wlazł na płot, wyszłam i powiedziałam że ma zejść to mnie totalnie olewał 🤔 Stał na tym płocie pomimo mojego wielokrotnego zwrócenia uwagi i zszedł dopiero jak matka mu podała to co chciał 🤔 Czy mówię, że mają się bawić tylko na podwórku i nie wchodzić do domu- kilka razy było tak, że wchodził bez pytania i pomimo tego, że prosiłam aby wyszedł olewał mnie totalnie. Rodzice raczej mają to w nosie, dzieciak lata całymi dniami samopas i generalnie nie ma zbyt dobrej opinii na osiedlu, nawet jeśli zostanie zawołany "za karę" do domu to po 10-20 minutach i tak wychodzi. Potrafi się też z Rają bawić normalnie i fajnie, ale to jest tak że dwa dni pobawią się ok a później dwa dni jest wredny.
A z drugiej strony ona po prostu nie ma się z kim bawić. Bo wszystkie dziewczynki mieszkają dalej i jeśli się bawią to przed domem, a ja nie chcę jej puszczać na ulicę. Bawi się 3h dziennie z dzieciakami w przedszkolu, przyjeżdża do niej Maja, czasem chodzimy do Filipa(choć z nim nie bardzo lubi się bawić) ale to nie wystarczy. Więc rozumiem, że nie mając wyboru bardzo chce się bawić z Rhysem- ale kurna, nie chcę żeby miała takiego "kolegę"! Bo moim zdaniem ta znajomość niczego dobrego jej nie nauczy. Mogę go nie wpuszczać, ale ciężko jest jak dzieciak mieszka za płotem i Raja była zapraszana na imprezy urodzinowe do jego i rocznej siostry. No od roku daję dzieciakowi szansę i pozwalam na zabawę, ale mam już tego powoli dosyć i kończy mi się cierpliwość. I nie wiem jak wyjaśnić 5 latce dlaczego nie jest odpowiednim dla niej towarzystwem.


Ale mi epopeja wyszła 😁 Ja jestem generalnie mocno aspołeczna, nieśmiała, niepewna siebie, nie lubię kontaktów z ludźmi i mam z nimi solidne problemy, więc ciężko mi takie sprawy rozwiązać, choć zapewne to błahostka i pierdoła dla normalnej osoby.
Wcale nie. Ja nie jestem aspołeczna, a strasznie słabo ta sytuacja mi wygląda i naprawdę nie wiem co Ci doradzić.
:/
CzarownicaSa, bo źle ją traktuje. Jeśli chce się z nią bawić, niech nauczy się jak się traktuje młode damy i niech udowodni, że już umie. Niech młoda wyobrazi sobie, że jest księżniczką, taka baśniową. Chciałaby mieć takiego "rycerza"? Wyjaśniłabym to także młodemu. Nie mówiłabym "nie bo nie", ale "owszem, ale trzeba na to zasłużyć".
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
22 czerwca 2017 07:55
Myślę, że bardziej jej zależy na zabawie z nim niż jemu z nią(przychodzi jak nie ma innych dzieci na podwórku, głównie żeby poskakać na trampolinie 🙄 a ona jest jeszcze za mała żeby to zauważyć). I takie "wyobraź sobie..." u młodej nie działa, bo "mamo, ja jestem Raja, nie żadna księżniczka!" 😲
Niedługo idzie do szkoły, będzie tam spotykała najróżniejszą młodzież- od tej fajnej do chuliganów jak on. I chciałabym, żeby w ciągu następnych kilku lat zrozumiała, że nie warto trzymać z takimi osobami...
Najgorzej, że ona jest tak potwornie "ufna", bo przecież skoro przeprosił "to on już nie będzie, już jest dla mnie miły!" 😵 I moje tłumaczenia że zawsze przeprasza i później znowu jest to samo nie działają, bo "teraz na pewno będzie miły!" :/
majek   zwykle sobie żartuję
22 czerwca 2017 09:32
Czarownica, powiem tak: Z chuliganami z okolicy lepiej sie kumplowac, niz miec z nimi na pienku. Nie wazne w jakim wieku.  😁 Zobaczysz. Potem Ci roweru NIE ukradna z ogrodka JEGO KOLEDZY. Nie musi to byc zazyla znajomosc, Rajka wcale nie musi nalezec do bandy.
Skoro jak poszlas do tego ojca i on nie splawil Cie od razu, tylko kazal mu isc na gore to JEST NADZIEJA. Po prostu idz do niego i powiedz mu, ze Rhys jest w twoim domu mile widziany, ale czasem rozrabia i chcialabys wiedziec co ty mozesz zrobic, jak to sie dzieje. Tak, zeby Rhys slyszal. Jak Ci powie, ze ma stac w kacie, to go postaw do kata za zle zachowanie i juz. Bedzie widzial, ze trzymasz z jego rodzicami.

majek, super rady! Faktycznie jakoś tak jest.
CzarownicaSa, nie widzę problemu akurat z Rhysem - to da się jakoś rozwiązać, choćby dlatego, że nie ma innego wyjścia niż ustalić coś w miarę satysfakcjonującego.
Problem widzę w czymś, co może dokuczać wielu z nas od narodzin do śmierci: że gdy nam zależy to godzimy się na dużo, dużo więcej niż powinniśmy dla naszego Prawdziwego dobra.
A pomoc dzieciom w ocenianiu co jest Dobre, jaki jest "własny, słuszny, długoterminowy interes"  i w rezultacie dokonywaniu słusznych wyborów uważam za najistotniejszą próbę (bo gwarancji skuteczności nie ma żadnych) w wychowaniu.
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
26 czerwca 2017 17:04
To raczej nie tego rodzaju znajomość, prędzej bym się spodziewała że to nam pierwszym zapierdzielą rower z podwórka bo przecież je znają... :/

Ale tak poza tematem- młoda dziś skończyła swoją przygodę w przedszkolu, od września idzie do szkoły 😉 Mieli dziś dzień absolwenta, byli w swojej przyszłej szkole(chyba wszystkie dzieciaki idą do tej samej), śpiewali piosenki i każde z nich dostało dyplom i małą nagrodę plus jedna z dziewczynek dostała dodatkowy dyplom za najlepszą frekwencję(1 opuszczony dzień!). Tak się młoda prezentowała 😀
[img]https://scontent.fman2-2.fna.fbcdn.net/v/t1.0-9/19429956_1566989596644969_5558292039748203997_n.jpg?oh=9a357129bffce04fc9253e9b6b463370&oe=59C963A8[/img]

A po powrocie do domu czekał na nas list ze szkoły- ja dostałam informacje o nadchodzącym roku szkolnym i ceny mundurka, a młoda... dostała list od swojej starszej koleżanki z 7 klasy, która będzie jej pomagać w pierwszej klasie 😀 List jest wydrukowany, ale za to pięknie, ręcznie pokolorowany przez starszą koleżankę 😉 Ma się nią opiekować podczas przerw, podpowiadać i pokazywać co i jak działa w szkole i zaprowadzać na obiad do stołówki. Mają się poznać już w przyszłym tygodniu na spotkaniu w szkole, ciekawa jestem jak starsza dziewczynka(chyba polka, bo ma na imię Patrycja) do tego podejdzie. Ale fajna inicjatywa, dzieciakom na pewno będzie w ten sposób łatwiej się w szkole ogarnąć.
O shit, Czarownica, Raja jest doslownie Twoim klonem 😀!!!
Jaki fajny zwyczaj z tą opieką starszej koleżanki! 😍
Ślicznie Rajka wygląda i faktycznie podobna do matki jak cholera.  😉

Dziewczyny, czy ktoś leciał z dzieckiem (lub bez) Rayanairem, ale chodzi o lot krajowy, np. z Warszawy do Gdańska?
👀
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
26 czerwca 2017 18:48
A dziękuję, miło mi bo póki co wszyscy twierdzą, że to mały Ojciec 😁 :kwiatek:
Ktoś   Dum pugnas, victor es...
27 czerwca 2017 11:10
Julie, jeżeli 8 latka to dziecko, to ja, w obie strony 😉 lata na Okęcie a nie do Modlina 🤣
majek   zwykle sobie żartuję
27 czerwca 2017 12:54
Czarownica, z siodmej klasy? 12latka? Spora roznica wieku. U nas maluchami zajmowaly sie dzieci z pierwszej-drugiej klasy.
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
27 czerwca 2017 13:00
Dlatego jestem ciekawa jak to wyjdzie 😉 Nie liczę na żadną wielką przyjaźń, co to to nie 😁 Ale jakoś tak spokojniej się czuję z myślą, że zajmie się nią 12 a nie 7-8 latka.


Nie wiem co mam z tym fantem zrobić. Bo nie chcę, żeby się z nim bawiła. Dzieciak to mały chuligan, jest wredny, niemiły, rzuca w nią rzeczami, potrafi z całej siły trzasnąć przed nią furtką żeby ją uderzyć, jak jest u nas totalnie olewa to co mu mówię, mogę mu po 3 razy coś powtarzać a ten tylko czeka aż wejdę do domu i dalej swoje- ba, jak np. wlazł na płot, wyszłam i powiedziałam że ma zejść to mnie totalnie olewał 🤔 Stał na tym płocie pomimo mojego wielokrotnego zwrócenia uwagi i zszedł dopiero jak matka mu podała to co chciał 🤔 Czy mówię, że mają się bawić tylko na podwórku i nie wchodzić do domu- kilka razy było tak, że wchodził bez pytania i pomimo tego, że prosiłam aby wyszedł olewał mnie totalnie. Rodzice raczej mają to w nosie, dzieciak lata całymi dniami samopas i generalnie nie ma zbyt dobrej opinii na osiedlu, nawet jeśli zostanie zawołany "za karę" do domu to po 10-20 minutach i tak wychodzi. Potrafi się też z Rają bawić normalnie i fajnie, ale to jest tak że dwa dni pobawią się ok a później dwa dni jest wredny.
A z drugiej strony ona po prostu nie ma się z kim bawić.


Ja też nie chciałam aby mój syn bawił się z zaniedbanymi dziećmi. Bo to wygląda z tego co piszesz na takie typowe "neglect" rodziców.
... no i potem zrozumiałam, że kloszowanie całkowite, nie ma sensu. Zawsze się z nimi zetknie. Jego tolerancja dla "tego typu" osób jest ... jest cudowna. Bo ja już im przyszyłam łatki, a on nie. On ich toleruje i akceptuje i che wierzyć w ich poprawę.

Może - wiem, że to jest totalnie upierdliwe - baw się z nimi. Ale tak na maxa! Aktywnie! Wymyśl zabawy - i omów z nimi - omów też zasady. takie zlewanie próśb przez dzieci już mocno kumające, to często zwracanie na siebie uwagi. Ale one się same w tym wołaniu gubią. więc nawet jak już uwaga jest na nich to dalej nie wiedzą co z tym zrobić i dalej broją.

ja synowi bardzo tłumacze, że złe zachowania dzieci często wynikają z niefajnej ich relacji z ich rodzicami - mówię, jak ktoś dokucza, że pewnie dokuczają mu w domu także rodzice i on inaczej nie umie. i tłumaczę, że to nie znaczy, zę tak ejst robi c dobfze, bo przececież tego nie lubimy i nie chcemy być źli dla innych. Powoli ale skutkuje.
łatwo nie jest.
U mnie było tak z dziećmi zamożnych (i ważnych społecznie sąsiadów). W moich oczach - rozpieszczone kasą i pozycją społeczną złośliwe bachory. W oczach moich dzieci - najlpsza koleżanka i kolega (bo inncyh na ulicy nie było). Dwa lata zajęlo mojemu synowi zrozumienie, że nie chce się z nimi bawić. Sam do tego doszedł. Przyszedł pewnego dnia do domu i oznajmiił: że on tego nie rozumie dlaczego Mateusz (starszy brat) bije swoją siostrę i mówi do niej ty głupia świnio. I następnym razem jak ich zobaczył w ogródku to z dnia na dzień stwierdził - że on tam nie będzie do nich chodził bo oni nie są fajni.
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
28 czerwca 2017 13:53
I dlatego tłumaczę, mówię i wyjaśniam- licząc, że kiedyś sama dojdzie do dobrych wniosków. Zwłaszcza, że ma porównanie bawiąc się z innymi dzieciakami.
majek   zwykle sobie żartuję
28 czerwca 2017 16:01
Ja tylko dodam, ze czesto te 'zle dzieciaki' sa naprawde calkiem fajne jak sie je np zgarnie z ulicy do domu (tzn nie sa w swojej grupie np). Nie maja sie przed kim popisywac chyba, ale Wy to przeciez wiecie 😉
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się