Odchudzanie/rzeźbienie ciała- sprawozdania

JARA   Dumny posiadacz Nietzschego
28 czerwca 2017 20:12
ja wróciłam do dietowania i na siłkę. W Nd byłam na body pump - jejku, intensywność jest kosmiczna...
Dziewczyny - czy jak więcej ćwiczycie to skraca/wydłuża się wam cykl?...



Skrócił mi się o dwa dni.
Ja przebiegłam raz 5 km, raz 6 km i raz 7 i wydłużył mi się o miesiąc  😁
60 minut doliną Dunajca, w tle szczyt 3 Korony.
Kurde... mimo coraz większych zakwasów jest mi cudownie!

Właśnie wywaliłam kolejne dwie siaty za wielkich ubrań. Zakładając niektóre nieco się przeraziłam myślą, że kiedyś były dobre.  😉
Nawet dwóch par legginsów siłkowych muszę się pozbyć, założyłam kilka razy i już za duże są. Oby się sprzedały bo zamówiłam już nowe.  😁
Tunrida, pomykasz jak łania po tych urokliwych ścieżkach, szybko się po tym urlopie ogarniesz.
Altiria, ale super! I przy okazji kupisz, sobie nowe fajne ciuszki  😎
Utwierdzam się w przekonaniu że zakup roweru to była świetna decyzja
Jeździliśmy wczoraj na wypożyczonych. Ależ masakra. Nie ma to jak swój własny rower.
Wczoraj najpierw spływ kajakiem górskim Dunajcem, potem rowery. Szkoda, że tak dużo jem. Gdyby jadła mniej....ech...  no cóż... trudno.

Zaraz się zbieram na bieżnię, bo mam w hotelu, a ma padać i nie chcę moczyć butów. Kiedyś wolałam bieżnię niż real. Teraz uważam, że byłam głupia i faktycznie, nudno na tej bieżni jak cholera. Ale idę.
edit- zrobione. 10 km. Cieknie ze mnie, umieram i w ogóle masakra.
Waga mi spadła  😅 już się martwiłam, że coś nie tam znowu, ale miałam znów jakieś brzuszne problemy i jak odpuściło tak w dobę 2 kg zeszło  😅 Czyli kilogram tygodniowo póki co leci  😜
Magda GRATULACJE !!!
Mi też zaczyna coś w dół iść powoli.
Jem w sumie to co jadłam, ale mam plan i dzięki temu jest mi o wiele łatwiej.
Jednak pójście do dietetyka w realu to był dobry pomysł.
Po miesiącu mam kontrolne ważenie i mierzenie składu ciała.

Wczoraj biegalam godzinę na bieżni.

Jak trochę schudne to wyjdę na dwór biegać z moim przyjacielem psem.

Ja zmieniam sukcesywnie nawyki i ostatnio jem mniej pieczywa (2-3 kromki na dzień) a za to więcej warzyw. Owoców nie ograniczam. Do tego orzechy, witaminy i dużo ruchu. Wczoraj na ściance byłam ponad 4 godziny. Fakt, że wspin mniej intensywny niż zwykle (bo z dołem), ale to i tak duża dawka ruchu. Za tydzień mam wyjazd w skały. Kilka dni z rzędu będę trzaskać podejścia 30 minut w górę z plecakiem. Do tego wspin. Wtedy nie będę się ograniczać jedzeniowo, ale na pewno kupię zdrowsze niż zwykle przekąski - orzechy, sezamki. Jak zejdę do 60 kg to będę przeszczęśliwa 😀 Tylko różnica wagi z partnerem wspinaczkowym się powiększa, no ale trudno.
Jakie witaminy bierzesz?
B12 (prawie nie jem mięsa), D3, żelazo (lekka anemia)
asds   Life goes on...
01 lipca 2017 12:49
Dziewczyny HELP!

Waga zaczęła lecieć na łeb na szyję w dół i potrzebuje na cito jakiś bardzo dobry kosmetyk ujędrniający !!

Możecie coś polecić!!?  :kwiatek: :kwiatek: :kwiatek:
Przerobiłam różne, te drogie też. Gówno. Działają czas imasaże przezfachowcaco drugi dzień.
asds   Life goes on...
01 lipca 2017 14:19
Przerobiłam różne, te drogie też. Gówno. Działają czas imasaże przezfachowcaco drugi dzień.


Niestety na najbliższe 5 tygodni mam dalej nogę całą usztywnioną i głównie będę leżeć. Masaże na razie odpadają - potrzebuje coś co na szybko sytuacje podratuje 🙁((((.
Jak tam weekendowo? Ja od wczoraj zamiast 5 posiłków jem jeden - trwający cały dzień. Jest super.  😁 ale niedługo jadę do domu i jutro już grzecznie.
ja mam problem z chodzeniem po zderzeniu z kocim drapakiem ale na rowerze dalam rade i zrobiłam swoja rundke  😎
Ja jestem coraz grubsza, poważnie. Muszę się dobrze ustawiać do fotek, żeby dobrze wyglądać. Ruszam się tyle, że co dzień jadę na zakwasach ( dziś 8 godzin chodzenia poza domem, z czego z 6 godzin na szlaku górskim) Ale co z tego, że dużo spalam, skoro zjadam jeszcze więcej? Mąż chudnie, a ja tyję.
Jeszcze kilka dni i wracam do domu i zabieram się za ostre odchudzanie.
Ale nie palę pełny miesiąc.  🙂 e-fajek w użyciu, ale skromnym
Tunrida, to nas już 2 są  👀  😁 nie ma tabelki i też sobie popuscilam z żarciem,  😉 jak już wrócisz  to będzie raźniej zabrać się w grupie  za siebie po tym lekko nie kontrolowanym czasie  🥂
Dobra, wracam. Nie wiem ile przytyłam, ale dużo. 5 dni jedzenia w maku, subwayu, foodtruckach itd plus duzo piwa i czekolady. Bardzo dużo czekolady. Nie zamierzam sie wazyc, bo mnie to pewnie zdołuje, ale czuję po brzuchu, ze sie zalałam.

No to dużo silnej woli Wam dzisiaj zycze!
Ja na wagę ne wchodzę, ale patrząc po biuście, pasie, biodrach i udach obstawiam na aż 4 kilo górę. W ciągu tego miesiąca niepalenia. I nie jest to woda. Obawiam się również że po powrocie do domu będę płakać próbując zakładać swoje ciuchy.
JARA   Dumny posiadacz Nietzschego
03 lipca 2017 07:30
Jest nas dużo więcej  😁
Przybyło mi 4kg w tak krótkim czasie, że mam podejrzenia, że tyje z powietrza. Jedno co wiem to nie chce mi się już więcej odchudzać. Wydawać kasę na diety i karnety, bo efektów nie ma żadnych. To jak jedzenie zupy widelcem, jestem ciągle głodna, 1400kcal i ciągłe myślenie o tym, że mam pusty brzuch, obsesyjne walczenie sama z sobą o to by nie zjeść tego krówkowego batona, którego mam w biurku. Mam dosyć bycia głodną, mam dosyć zmuszania się do ćwiczeń, mam dosyć śmierdzącej potem szatni, mam dosyć odmawiania wszystkiego, ważenia i unikania wyjść do ludzi. Bo nie przynosi to żadnych efektów. Wystarczy, że wezmę głęboki oddech w alejce z czekoladą i już mam kilka kilogramów więcej.
Mi przybyły 3 kg w dwa dni. Fakt, obżerałam się jak wieprz, ale wszystko to w towarzystwie - i jakoś nie wierzę, że oni też tak utyli...
Jara, a może to kwestia hormonów? Sprawdzalas? Nie znikają z tego wątku, nie odchudzaj się ale jedz zdrowo na ile się da i ruszaj się ile się da. Może nie będziesz chuda ale będziesz mieć piękna, kobiece,  jędrne ciałko  :kwiatek:
Altiria, założę się że po prostu masz wpycham żarciem układ pokarmowy, 3 dni pod kontrolą i będzie ok  :kwiatek:
Jej, to ja jednak szczesciara jestem..
miałam się nie odzywać, ale podziele się swoją refleksją; w tamtym roku przez przez kilka miesięcy trzymałam się bilansów +\- 1300-1500 kcal przy cwiczeniu 5x w tygodniu; w efekcie schudlam dość sporo w krotkim czasie i pozbyłam się jakiejs 1/3 włosow; potem przyszła sesja, wysiłek ograniczylam do minimum, jadlam podobnie ale zdarzaly mi sie wpadki, sporo wpadek, ze 2/3 w tygodniu, niemniej tygodniowo wychodziłam kaloryczne w granicach zapotrzebowania zgodnego z moja waga; efektem tego było spore przybranie w ciągu miesiąca? nie wazylam się wcale, ale obwody polecialy mi po kilka cm w góre- srednio fajne doświadczenie. Obecnie od 2,5 miesiaca biegam ok 3x w tygodniu, wisadam na konia w porywach do 4,  jem w granicach 2100/2300 kcal dziennie, zdarza mi sie pojsc na pizze, zjesc lody, ciasto, czekolade i wiecie co? chudne! co tydzien ubywa mi 0,5-1 cm z tyłka, talii, brzucha i ud. Przy tej sesji na tydzien przestalam biegac- jedzac dokladnie tyle samo- obwody sie zatrzymaly- nie poszerzylam sie o milimetr. Stąd też moja refleksja- niskokaloryczne diety g*** dają, bo predzej czy pozniej tak zwolnimy sobie metabolizm, ze kazda nadprogramowa kaloria bedzie magazynowana jako tłuszcz, zaoramy sie psychicznie- bo nie ma efektow- i fizycznie- bo jest nam slabo, zle, jestesmy ciagle głodne. Dopoki nie zmienilam myslenia, ze da się chudnąć bez liczenia każdej kalorii, jedząc wszystko- tylko z pewnym umiarem, ciagle miotalabym się miedzy dieta- glodowka (bo nie oszukujmy sie, ze jedzac zgodnie z minimalnym zapotrzebowaniem i ćwiczac- wypada się ostro poniżej minimum) a odbijaniem w nieskonczonosc. Jeżeli chodzi o wagę weszlam raz- kontrolnie, pokazała o 6 kg wiecej niz w tamtym roku- co jest najbardziej smieszne, obecnie do tamtych wymiarow brakuje mi 4cm w udach i 4cm w tyłku- góra jest na tym samym poziomie- no i nie płacze z tego powodu, tylko konsekwentnie z tygodnia na tydzień trace te pare milimetrow, jedzac uwaga- 150 kcal mniej niż wynosi zapotrzebowanie dla osoby o mojej masie.
przepraszam za straszny  elaborat, ale jeśli komuś może on pomóc, oszczedzić jazd w głowie, palenia mięśni, niszczenia organizmu i utraty włosow, to niech tu wisi 🙂
howgh!
madmaddie   Życie to jednak strata jest
03 lipca 2017 08:18
ja mam takie same doświadczenia jak ententa. Jem dużo węgli, kilogramy sezonowych warzyw i owoców, staram się jeść w miarę ok, ćwiczę sobie 25min dziennie, ale nie codziennie, bo nie mam czasu, jadam maka albo inne kfc, pracuję mega dużo, więc część obiadów to coś z półki w simply i żyję, chudnę. Kocham moje życie towarzyskie i nie odmawiam piwa. Żyję, mam się dobrze, całkiem spoko. Mogłabym bardziej pocisnąć i jeść mniej słodyczy, ale to jak ogarnę siebie i nowy grafik :> po prostu, staram się żeby 80% mojego żywienia było zbilansowane i zdrowe. a, że nie chodzę głodna, to nie rzucam się na żarcie.
JARA   Dumny posiadacz Nietzschego
03 lipca 2017 08:30
Świetna rada, ale nie dla osób z zaburzeniem odżywiania 😉
JARA możesz rozwinąć? IMO przy zaburzeniach jedynym wyjściem jest nauczenie się jeść w taki sposób, żeby  nie prowokować organizmu do napadów żarcia, ktore chory kompensuje sobie rzyganiem, czy czym tam jeszcze można...
JARA   Dumny posiadacz Nietzschego
03 lipca 2017 08:50
Jakby ludzie byli w stanie nauczyć się jeść to  by zaburzenia nie istniały 😉
Ja mówię tylko za siebie, nie za ogól. U mnie nie ma czegoś takiego jak "normalnie jeść", "nauczyć się". Ja jestem ciągle głodna i albo restrykcyjnie trzyma mnie waga i ważenie i liczenie każdego plastra szynki albo wrzucam wszystko do studni bez dna i pochłaniam 5 000 kcal dziennie i nadal jestem głodna 😉
Twoja rada jest super, ale dla ludzi, którzy jedzą aby żyć, a nie dla tych którzy żyją żeby jeść  😁
madmaddie   Życie to jednak strata jest
03 lipca 2017 11:01
oh, na mnie akurat mówią żarłok :P
Jara, to może nie dieta, a terapia?
majek   zwykle sobie żartuję
03 lipca 2017 11:03
Dla mnie tez by sie przydala terapia. Taka, co sprawi, ze zaczne nienawidziec jedzenia a produkty spozywcze to moj wrog...

Znowu dalam ciala w niedziele, wscieklam sie i siegnelam do lodowki. 
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się