stawanie dęba, końskie bunty itp. niesubordynacje...

gllosia, ale nikt nie mówi o spanikowanym koniu w pełnej histerii..
Ja bym nie wstawiała do boksu, od razu na jazdę/lonżę i dopiero potem stajnia. Ponownie zapytam czy po robocie też tak świruje?
od razu wpada w panikę oraz szarpie się z uwiązem.


Puma, a to jest według ciebie opis czego? Nie wiem czy ten koń jest w pełnej histerii czy w częściowej  😁, ale generalnie jakakolwiek panika odbiera myślenie, więc nie liczyłabym za bardzo na to, że koń zobaczy niżej sufit i zachowa w związku z tym spokój, bo inaczej się uderzy i będzie bolało. Prędzej się porządnie je*nie i to się może różnie skończyć.
Kon u mnie od 2tyg. Nauczylam go dawania nog. Daje stojac luzem na padoku wszystkie 4. Zobaczyl kowala poploch jak cholera. Kowal nawet podejsc nie mogl. Zrobil na sile 3 kopyta ( wiem ze  blad ale mial masakryczne) dostal kopa w plery i podziekowal. Zostawil narzedzia bym sama dokonczyla. Kon czuje zapach narzedzi ,pomimo ze je umylam , i wpada w poploch no nie da podejsc z nrzedziami do konia. Stwierdzilam ,ze nie bede probowac sama ,bo szanuje swoje zdrowie. Odbudowalam zaufanie ,kon znowu stoi jak osiol i daje 4 nogi. Ale bedzie musial byc strugany. Co zrobic....?
chyba nie masz wyjścia 🙂 nożyk i tarnik w dłoń 🙂
blucha przyjedz plis  :kwiatek:
rosek0 czytam i wydaję mi się, że opisujesz konia z którym miałam do czynienia 😀 Arabka kupiona, a raczej dostana w prezencie od pewnej Pani, która kupiła od handlarza, a że dzika była to jej nie chciała i trafiła do nas do stajni. Za cholerę nie dało się do niej podejść, wiadomo po przejściach, na 100% była bita. Kopyta okropne, no ale co zrobisz.. W końcu coś zaczęło iść do przodu to wezwaliśmy kowala, mówiłam, że koń po przejściach, że delikatnie, ale mu się ,,zapomniało,, i ,,klepnął,, klacz w łopatkę. Od tamtej pory jak tylko słyszała dźwięk wózeczka na narzędzia uciekała gdzie pieprz rośnie. Zmieniliśmy kowala i przez rok robiliśmy ją na sedalinie, ale jak tylko kowal był gdzieś w okolicy to przyjeżdżał, głaskał itp teraz robimy normalnie bez żadnych problemów 🙂
Tez mysle o sedalinie...
dea   primum non nocere
27 lipca 2017 21:44
Naszą półfryzkę też przejęłam w takim stanie. Zanim się ją udało wystrugać, minęło trochę czasu, zgarnęłam kilka gryzów i kopów - szczęśliwie niegrožnych.
Co możesz zrobić? odczulaj. Jak już ufa, to zacznij nosić ze sobą tarnik. Przekładaj z miejsca na miejsce, niech dzwoni, nie dotykaj jej, nie próbuj używać. Jak z tym będzie dobrze, to go pokazuj pod nos, później głaszcz drugą ręką, głaszcz ręką z tarnikiem - zawsze bądź gotowa na wybuch. Pamiętam, jak Czarna już przody ładnie dość dawała i trzymała. No to wzięłam tarnik, dotknęłam jej łopatki przypadkowo i zmierzwił jej sierść - GRYZ w udo goił się przez miesiąc 😉

Najgorsze w tym wszystkim było to, że nauczyłyśmy ją, jeszcze nie naszą, jako 4-miesięcznego žrebaka dawać nogi, luzem na pastwisku. Tak jej się to podobało, že sama do nas przychodziła. A później wyjechała na prawie rok, kopyta zapuszczone i na koniec kowalski gwałt  😵 Nie wiem, może ze dwa razy była robiona na siłę - wystarczyło.
Misiu-moja Shy tak sie cofala. Na poczatku po okolo dwoch tygodniach po zakupie na widok skrzynki pocztwoej, smietnika, papierka czy czegos innego stawala jak wryta. jesli probowalam ja ruszyc, wlasnie cofala sie i to w tempie klusa, potem byl gwaltowny nawrot i w nogi.
Debowanie kilka razy tez sie zdarzylo przy probie poslania do przodu.
Zaczelam dawac jej stac przez chwile i sie namyslec, czy rzeczywiscie az tak przerazajace jest to co widzi, ale potem bylo fifty fifty-albo bylo debowanie albo nawrot i ucieczka.
Kupilam ostrogi, o takie. Nazywaja sie sidewinder lub bumper spurs  mozesz znalezcje np na eBay za okolo 20 $. np tu
klik


Be zadnych kolcow, tylko z drutem. I pomoglo! Lakkie kopniecie nogami w boki i kon natychmiast sie prostowal i ruszal do przodu, bez prob ucieczki , nawrotow itp.
Na inne proby debowania pomogly doslownie dwie jazdy na de gogue. Jak okazalo sie , ze nie da sie wysoko podniesc lba, skonczyly sie narowy i teraz jezdze i bez ostrog i bez gogue. I gdy zaczyna prychac i zwalniac, wystarczy lekko scisnac nogami i kon przyspiesza, skonczylo sie testowanie jezdzca.

Skróciłam link.
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
27 lipca 2017 23:06
Planta rozjechałaś całą stronę za długim linkiem - skróć go  (opis w dziale techn.)
Dzieki . musze pozyczyc tarnik. Taki co byl wielokrotnie uzywany🙂
Planta , u nas okazał się to chwilowy bunt , ja musiałam się cofnąć i zacząć od początku , możliwe tez , że po tarnikowaniu zębów coś miał podrażnione i dlatego tak się zachował . Sytuacje naprawiłam zaczynajac od  2 tyg lonży , i w jeździe dużą ilością pokory z mojej strony, i wszystko wróciło do normy , wrócił miły koń 🙂
U nas to bylo przed tarnikowaniem. Jak pisalam, zaczelo sie dwa tygodnie po zakupie i widoczne dla mnie bylo , ze kon testuje nowego wlasciciela  🙄

Tarnikowana byla niedawno, bo nasz dentysta, ktory normalnie to robi cxo roku, przestal odpowiadac na mejle i telefony, wiec szukalismy nowego. W kazdym razie ostrogi leza w szufladzie i czekaja  🤣

Kon lonzowany nigdy nie byl i kiedy probowalam, nie rozumiala calej koncepcji chodzenia w kolko na odleglosc lonzy. Stawala w miejscu z wytrzeszczonymi oczami i nic nie moglo jej ruszyc z miejsca, nawet przylanie lekkie koncowka. Nie i juz. Ucze ja chodzis pod siodlem w roundpenie, bo tez nie rozumiala koncepcji krecenia sie w kolo wzdluz ogrodzenia. Najwyrazniej poprzedni wilasciciele po porostu wsiadali w siodlo i jechali w teren.

Kilka tygodni tez zrobila mi scene histerii, ze zabieram ja od kolezanki, zaraz za wyjechaniem z naszego podworka zaczzela isc bokiem, a przy probie korekcji stanela deba ze zda razy. Wrocilysmy na podworko, zalozylam gogue, sprobowala pare razy stanac deba ale nie dalo rady , gdy nie mozna wyciagnac szyi do gory na pelna wysokosc. Skonczylo sie i od tamtej pory znowu mam milego konia  😀
Dementek   ,,On zmienił mnie..."
28 lipca 2017 14:43
Planta- W Polsce można kupić ostrogi z ząbkami, są jeszcze delikatniejsze.
Planta
Ja bym z takim entuzjazmem nie polecala wypinania debujacego pod siodlem konia - wszystko jedno czy na gogue, wypinacze, gumy czy czarna  👀 Chyba ze Ci zycie nie mile.
Mam nadzieje, ze nie bede musiala. Shy lekcje zapamietala, mam nadzieje, ze na reszte zycia.
vissenna   Turecki niewolnik
29 lipca 2017 00:02
Planta serio uważaj z takimi patentami na dębowanie, bo kiedyś na własne oczy widziałam ogiera który wyłożył się z zapiętym sztywnym wytokiem. Najlepiej nie dopuszczać do sytuacji w których taki koń może się zatrzymać lub cofać.
Planta- W Polsce można kupić ostrogi z ząbkami, są jeszcze delikatniejsze.

Ostrogi z ząbkami są dużo mniej delikatne od najzwyklejszej, krótkiej ostrogi... Pewnie dlatego są generalnie zabronione w sporcie (poza kilkoma wyjątkami). A Planta,  idzie w coraz ciekawszym kierunku. Pewnego dnia skończą się patenty...
Właśnie...Nie chcę być złym prorokiem ale jak czytam co Planta robi z Babe to mam bardzo złe przeczucia. Jak nie ma kasy i możliwości na trenera to należałoby konia odstawić na łąki, a nie stale ryzykować własnym zdrowiem i życiem. Tym bardziej Planta, że masz rodzinę, córkę... No w głowie się nie mieści.
Szkoda mi Planty
Ma zepsutego, znarowionego, cwanego i dominującego konia.
Jest z tym wszystkim sama.

Praca z takim koniem to bardzo trudna i niebezpieczna sprawa.
Sięganie po ostrzejsze pomoce jest niejako naturalnym tokiem rzeczy w przypadku osoby która nie jest doświadczonym koniarzem.
Niestety prowadzi to tylko do eskalacji problemu.

Ja kupiłam konia pod wpływem emocji. Konia zepsutego.
Mój zepsuty koń tylko: oddawał od bata, ponosił w terenie, usiłował wysadzać z siodła brykając. Wszystko to robił z premedytacją i celowo.

Odpracowanie takiego konia wymaga dużo czasu, determinacji i masę kasy - na trenera...
Bez tego ani rusz.

Pierwszy kwartał to było sprawdzanie, następne pół roku walka o przetrwanie. Potem zaczęła się konkretna robota od podstaw, później doszedł trener.
Obecnie koń jest pod kontrolą ale... gdy wsiądzie ktoś kogo nie zna, proces zaczyna się od początku - dużo delikatniej, bez brykania, jednak jak wszyscy wiemy wachlarz nieposłuszeństw jest naprawdę bogaty.
To jest niekończąca się praca.

Moim zdaniem Babe nie ma w ogóle szacunku ani zaufania do Planty. Odpracowanie jej to praca od samiuteńkich podstaw, jednak znacznie trudniejsza niż z młodym koniem, bo to już jest cwana wyga i wie jak rozgrywać partię z człowiekiem.
Moim zdaniem Planta powinnaś ją sprzedać, albo oddać do ośrodka ratującego konie. Bo sama sobie z nią nie poradzisz, mając pozostałe obowiązki na głowie.

Z koniem jak z dzieckiem. Muszą być granice tego co wolno.
Dyscyplina to nie kara.

Na takie rozbestwione konie najlepsza są, niemalże wojskowe zasady, musztra. Na każdym kroku.
Mój koń z jasno określonymi zasadami czuje się najlepiej, jest wtedy miłym zwierzątkiem. Grzecznie chodzącym od delikatnych pomocy.
Jak tylko dostaje więcej luzu np. przy oporządzaniu, momentalnie wracają stare nawyki.



Potwierdzam wszystko co pisze Iskra de Baleron. Sama mam do czynienia z koniem dominującym, silnym, walczącym, upartym, a do tego z traumą. Wiele rzeczy, które robił wcześniej, robił ze strachu, ale jednocześnie trudno go było "złamać", przekonać, bo na każdą prośbę, odpowiadał walką. Na łydkę reagował kuleniem siebie i uszu, na mocniejszą czy kopniak, żeby ruszył do przodu próbował dębować, na nabranie wodzy był wściekły i spięty, na jakiekolwiek działanie ręką wyrywał wodze i robił to bardzo nerwowo, na najmniejszy dźwięk na hali, w stajni był jak bomba zegarowa, na każdego nowego konia na hali reagował histerią, na widok stojaka, drąga dostawał wielkich oczu i chciał spieprzać, jak jeździł ktoś jeszcze i przejeżdżał 2 metry obok, to koń reagował wściekłością, kuleniem się itp. I ja z takim koniem zostałam sama i musiałam jeździć. To prawda, że praca z takim koniem nigdy się nie kończy. Ja swojego chyba zbyt pochwaliłam ostatnio, bo znowu mu wali na dekiel dlatego dziś go wzięłam na pracę w ręku, żeby popracować nad podstawami i hierarchią. Z takim koniem nigdy nic nie wiadomo, potrafi być dobrze miesiącami, ale któregoś dnia mu się odwidzi. To, że taki koń potrzebuje dyscypliny na KAŻDYM kroku to również prawda. Niestety. Ja jestem tym czasem już zmęczona, bo każdego dnia ten koń próbuje coś na przekór. Ale trudno, trzeba robić swoje. Cierpliwości trzeba mieć za dwóch, a nawet trzech. Naprawdę, odkąd trochę ostrzej podeszłam do tego konia, zaczął się zmieniać. Wyznaczyłam bardzo wyraźnie granice podczas każdej czynności od podawania nóg, przez wychodzenie z boksu, zachowanie przy karmieniu, po prowadzenie w ręku i w końcu jazdę. Poświęciłam sporo czasu na pracę nad podstawami i respektowaniem najzwyklejszych rzeczy. Ten koń z początku robił co chciał i był przy tym niebezpieczny! Tylko tu jest rzecz istotna, że takiego konia trzeba owszem, trzymać krótko, ale nie na tyle ostro, by zaczął się bać. Ma mieć respekt, traktować cię jak alfa, ale jednocześnie musi mieć zaufanie i być spokojny, a nie zestresowany.

Planta, również uważam , że to nie jest koń dla ciebie. Ja też takiego doświadczenia ani umiejętności jeździeckich nie mam, żeby pracować z tego typu końmi, ale ja wyjścia nie miałam i Bogu dzięki w szpitalu wylądowałam tylko raz, nic mi się nie stało i podołałam zadaniu. Nakombinowałam się (choć od patentów byłam jak najdalej!!), na próbowałam, nigdy nie poddawałam, udało się. Ale było momentami niebezpiecznie i uważam, że to nie było super odpowiedzialne ze strony właściciela. Chyba jedyne to, że ja się z tym koniem mocno związałam i utworzyłam dobrą relację już dużo wcześniej, mnie uratowało.
A z patentami, jak mówią dziewczyny, uważaj.. Mogą wyrządzić nie raz więcej szkody niż pożytku. Ja na mojego tylko RAZ założyłam czarną wodzę i na 2-3 jazdy założyłam pelham. Oprócz tego koń jest jeżdżony na zwykłym, raz łamanym wędzidle. Przechodzenie na coraz ostrzejsze kiełzna to błędne koło, w końcu skończy się asortyment i co w tedy? A patenty? Jeśli koń jest dominujący i do tego mądry, to być może kiedyś spróbuje się przeciwstawić np. stawając dęba kiedy nie ma nic wypiętego, zobaczy że da się, jest łatwo, nic nie blokuje. Co w tedy? Będziesz jeździła go tylko wypiętego, bo inaczej się nauczy, że jest wolny i może podskakiwać?
Jeśli masz jakiekolwiek pojęcie o pracy z ziemi, to może najpierw spróbuj tu ogarnąć temat, a potem się bierz za jazdę..

Jeszcze co do ostróg z ząbkami, to podzielam zdanie Gagi, są one ostrzejsze niż zwykłe ostrogi. Ja takowych użyłam tylko dla konia, który nie respektował łydki ani zwykłych ostróg. Parę jazd na ząbkach i się nauczył.
Dementek   ,,On zmienił mnie..."
29 lipca 2017 15:28
Mi się wydawało, z obserwacji ludzi na zawodach, że konie lepiej znosiły mniej stabilną łydkę w takich ostrogach niż z krótkim bolcem, bez względu na to, czy była to kulka, czy prosty szpic. W ostrogach jeździć nie lubię (zakładałam je tylko na zawody+ przejazd treningowy przed zawodami) więc się już nie będę na ten temat wypowiadać.
Dementek, z tym, że ostrogi o których piszesz działają jakby tych bolcó miały kilka
Przejedź sobie taką ostrogą po skórze. Brrr...
A człowiek z niestabilną łydką może sobie ostrogi założyć co najwyżej na kalosze w szafie, nie na nogę podczas jazdy.
W ostrogach z bolcem czy koliem na tyle przede wszystkim trzeba skrecic noge, zeby zadzialac. W sidewinderach, jakie uzylam, jest drut z boku i na tyle, wystarczy przylozyc noge, jak przy dzialaniu lydka, zeby kon zareagowal,, dlatego wole je. Zreszta nazywane sa humanitarnymi, bo w przeciwienstwie do bolcow nie ma szans przeciac skory czy w inny sposob zranic konia.

Iskro-dziekuje. Bardzo mnie awzruszyl Twoj post, bo stanowi mola odmiane od innych, oskarzajacyc mnie,ze zle postepuje z koniem, ze caly czas tylko i wylacznie to moja wina ze Babe jest jaka jest. A ja coraz wyrazniej widze, ze choc duzo odrobilysmy w ciagu tych trzech lat razem, doszlam do sciany i potrzebuje fachowca, zeby ocenila konia, czy rokuje pode mna, czy jest szansa odrobienia czy musimy sie pozegnac.
Na trzymywanie kolejnej kosiarki mnie nie stac, mamy Jerrego ochwatowcam, z ktorym z kolei nie chce rozstac sie maz. Maz nie pomaga w obowiazkach okolokonskich z wyjatkiem przywozenia paszy, ale nie trenuje, nie czysci, nie zajmuje sie nim, nie sprzata, nie derkuje przy zlej pogodzie, czasem pogada z nim przez ogrodzenie lub poglaszcze , kiedy akurat sprzatam korral czy stajnie, a on musi ze mna porozmawiac i Jerry stoi niedaleko.
Probowalam namowic na znalezienie Jerremu domu, ewentualnie oddanie dla schrniska dla koni, ktore nota bene dluzszy czas wspieralam sprzetowo. Odpowiedz jest caly czas taka sama-NIE.
Co do cwiczen z ziemi-przerabialam i przerabiam. Cwiczymy ustepowania (krzyzowanie nie zawsze jej wychodzi, ale sie stara), zginanie karku, cofanie za pomoca dwoch palcow na klatce piersiowej, ladnie chodzi na uwiazie, nie ciagnie, nie odchodzi, grzecznie zachowuje sie przy podawaniu nog, wystarczy dotknac nogi i sama podaje kopyto, a na poczatku nie podnosila wcale. Przy czyszczeniu stoi bez ruchu, to samo przy szczotkowaniu grzywy i zaplataniu, nawet opuszcza glowe is ie relaksuje.l Przy zakladaniu oglowia opuszcza glowe. Dla kowala stoi grzecznie,  bez ruchu, nie wyrywa nog, ze zadnych oporow podaje nogi, nie trzeba uzywac zadnych specjalnych srodkow. Nie napiera na mnie, odsuwa sie przy nacisku. Moge przemywac i czyscic rany kiedy pogryzie sie z innymi konmi, stoi grzecznie na uwiazie.
Tego wszytskiego nie robila, kiedy ja kupilam.
Pracujemy nad przyjmowaniem lydki w czasie treningu-na poczatku byla tak nauczona, ze jakiekolwiek przylozenie lydki oznaczalo przyspieszenie do galopu z jakiegokolwiek chodu. Teraz moge ja wyginac, moge jezdzic na rzoconej wodzy i uzywajac tylko nog. Do chwili jak kliknie jest zapadka w mozgu i przestawia na tryb wyscigowy. Wtedy nie reaguje na wodze totajnie. O tyle, ze nie walczy z kierunkiem, moge ja skierowac na duze lub male kolo  i w tej sposob wyhamowac. Po jakims czasie.
Ostatnio znowu wprowadzam zatrzymywanie jedna wodza z odangazowaniem zadu. Przy okazji zaryzykowalam po raz kolejny i dalam jej zwyczajn,e proste gumowe wedzidlo. Po ostatnich lekcjach kiedy ignoruje inne proy zatrzymywania (zmiana pozycji w siodle z odchyleniem do tylu, komendy glosowe, pullsacyjne zatrzymywanie wodzami0, skrecam jej glowe i volia! zaczela sie zatrzymywac gdy skrece jej leb tylko 90 stopni, nie jak wczesniej, do buta i bylo krecenie sie w kolko, bo nie chciala zareagowac na proby odangazowania zadu.
Z debowaniem, barankami juz nie mam problemu (a moze na jakis czas), po jednokrotnym zalozenia running martingale (ruchomy wytok?), dwukrotnym zalozeniu training fork. Probowalam i oglowia zaciskowego (indian bosal) i angielskiego hackamore jako lagodnei dzialajacych. Nie mialam tyle sily w rekach, zeby ja na nich utrzymac i powodowac a kon mial je gleboko gdzies. Czarnej wodzy nie mam i nigdy nie uzywalam. Raz czy da zalozylam gogue. Bata, ostrog na niej nie uzywam.

Zmienialm jej znowu pasze na mniej energetyczna, jest regularnie u weterynarza, nie ma problemow z grzbietem czy zebami. Zeby ma robione co roku.

Przy lonzowaniu nie udaje mi sie w zaden sposob skonic jej do stepa. Zawsze wybiera klus, szybi inochod i galop. Nie mam wplywy na trempo, probowalam ja szarpnac, zeby zolnila, komend glosem, bez zskutku. Na widok bata treningowego ponosi. Musze ja lonzowac tylko i wylacznie w roundpenie, przy probie lonzowania na pastwisku wyrywa mi reke ze stawu, bo odsadza sie jak najdalej, z lbem skierowanym na zewnatrz kola. Probowalam ktorkich, lekkich szarpniec, zeby zwrocic jej uwage na siebie, bez skutku. Bardzo sie poci i czaeem drzy przy lonzowaniu, widac ze sie boi, ze stara sie uciec od osoby lonzujacej, podejrzewam tu traume z przeszlosci, byc moze lonza i bat stanowily metode 'treningowa'.
Byc moze dlatego tez tak reaguje na uwiazanie, stad odsadzanie i zrywanie kantarow, uwiazow a i rok temy wyrwanie calego koniowiazu z cementem z ziemi.

Byc moze problem jest tez czesciowow tym, ze nie trenuje jej konsekwentnie dzien w dzien, z powodu pogody-w lecie jest kolo 40C i wyzej, juz o 7 rano jest upalnie. Czesto doznaje roznych urazow-, jak trzy dni temu przy jej pokazuowym rodeo, kiedy zatrzymalam ja silowo stojac w strzemionach i wi koncu uzywajac skierowania na pastucha do zatrzymania jej w galopie. Zlamana mi paliczek w malym palcu w prawej rece, teraz nosze usztywnienie. I  znowu trening bedzie odlozony na kilka dni, dopoki ni eprzestanie tak bardzo bolec. Tak wiec ma duze przerwy miedzy treningami, i potem gdy wsiadam, pokazuje swoje niezadowolenie i roznosi ja energia.

Mam nadzieje, ze maz w koncu sie zgodzi na trenera. Nasz kowal, wystepujacy na zawodach reiningowych i cuttingowych , dal nam namiary na wg niego sprawdzona osobe.
Planta, czy Ty sie uparlas, żeby sie zabić? Po co Ty na niej jeździsz...? Ja nie widzę powodu, dla którego miałabym mieć konia-wariata. Serio...
Czytam sobie ten temat czysto edukacyjnie ale aż muszę zwrócić uwagę na dwie rzeczy.
Planta, dopiero co pisałaś o tym, że koń się odsadza, zrywa kantary i dlatego chodzi na sznurkowym kantarze a tutaj piszesz, że przy czyszczeniu i na uwiązie jest grzeczna i można z nią zrobić wszystko. To jak w końcu? Chyba koń, który stoi grzecznie tylko dlatego, że wie, że jak szarpnie łbem to go zaboli to nie jest grzeczny koń.
I druga sprawa. Twój mąż widzi, że sobie nie radzisz i autentycznie ryzykujesz zdrowie i życie pracując z tym koniem i NIE ZGADZA się na trenera?!
Mam konia kopiącego. 5 letni wałach ,nie znam jego przeszłości.
Mecze sie juz 4 miesiące, na spokojnie,kop za kop, rękoma,na linie,za kopa ganianie na lonży , próby "złamania" nic nie zdaje egzaminu. Robi sie jeszcze bardziej wściekły kopie na wszystkie strony,nawet przodów pozniej noe moge podnieść bo rękoma nie daje rady wiec przy pęcinie dotykam mocniej butami,wiec od razu szybko noga w górę i perfidnie na buta mi wskakuje. Dziś dostałam dwa kopy i sie poddałam. Wrednie kopie w ziemie,w człowieka,macha wściekłe ogonem.
Poza tym problemem jest Ok.
Nie ma żadnych objawów bólu,chętnie idzie na przód.
Próbuje co jakiś czas mój doświadczony kowal,teraz chyba tylko on weźmie go w obroty.
Koń jest mały (160vm) ale ma naprawdę dużo siły i nic nie rozumie.
Zastanawiam sie zeby zrobić badania pod tym katem. Od czego mogłabym zacząć? Co z chorób mogłoby byc ewentualnie objawem kopania? Tylko czy kopanie ewidentne w człowieka (idealnie trafia tam gdzie stoi człowiek) będzie objawem bólu?
Wie, ze na sznurkowym sie nie moze odsadzic. Na kantarach z paskow sprawdza kontrolnie napinajac, czy sie da.
Po sprawdzeniu wlasnie tak, stoi grzecznie i daje sobie robic wszytsko.A kiedy, na poczaktu, debowala, kiedy probowalam prowadzic ja na kantarze z boksu do koniowiazu. Naweet nei wiem ile razy....Wtedy trenerka mnie nauczyla, ze zamiast stac neiruchomo lub wrecz ciagnac konia, ktory debuje, zaczac ustepowac. Znaczy isc do niego (oczywiscie nie w zasieg kopyt), ale kiedy kon sie debuje i cofa, dawac mu luz na uwiazie, zeby przestal panikowac czujac wlasnie napiecie uwiazu. Szybko Babe zaczela sie uspokajac i opadac na cztery, a teraz debowanie w czasie prowadzenia sie nie zdarza.

Co do drugiego..nie wiem co powiedziec. Czsem mi sie zdaje, ze maz do konca nie zdaje sobie sprawy, jaki to niebezpieczny sport. Ale potem wspomina, jak probowal wsiasc na Babe, ktora zrzucila go w roundpenie tak, ze zlecial na bark i zlapam lalec wskazujacy. Do dzis mi to wspomina/wypomina w kazdej s tuacji, gdy skarze sie na nia. Ale zapomina ze to ja mialam wstrzas mozgu i zwichniety lokiec, amnezje i problemy z zdezorientacja do tej pory zdarzajace sie epizodycznie, sczegolnie pdo wplywem stresu; to ja mialam operacje zszywania miesni i wiazadel w stawie biodrowym jak Jerry nadepnal mi na obcas w czasie robienia kroku naprzod. I wtedy maz na trzeci dzien widzac ze kustykam o kulach do kuchni zrobic sobie sama herbate uznal, ze skoro moge i to, to moze wrocic do pracy. A to byl poczatek grudnia i konie trzeba bylo karmic kilka razy dziennie pasza energetyczna, wiec kustykalam tam zeby je nakarmic, bo on 'nie mial czasu wstac z lozka wczesniej' i je nakarmic rano.
Czasem mysle ze maz jest po prostu potwornie egocentryczny i trzeba mu dac po lbie, zeby zrozumial i spojrzal na cos z innej strony. On trenera widzi jako niepotrzebnego, bo przeciez jezdze i jakos zyje, daje sobie rade. Wiec po co tracic pieniadze. A najlepiej jakbym sama otworzyla szkolke jezdziecka lub pensjonat i przynosilo to pieniadze. Takie polaczenie negacji/totalnego zaprzeczania rzeczywistosci/skapstwa.
Ech... ja bym tego nie nazwała egocentryzmem ale nie jest to wątek w którym analizuje się związki. Imo pozostaje Ci tylko współczuć. Teraz sobie uciekam czytać i edukować się dalej 😉
>
Przy lonzowaniu nie udaje mi sie w zaden sposob skonic jej do stepa. Zawsze wybiera klus, szybi inochod i galop. Nie mam wplywy na trempo, probowalam ja szarpnac, zeby zolnila, komend glosem, bez zskutku. Na widok bata treningowego ponosi. Musze ja lonzowac tylko i wylacznie w roundpenie, przy probie lonzowania na pastwisku wyrywa mi reke ze stawu, bo odsadza sie jak najdalej, z lbem skierowanym na zewnatrz kola. Probowalam ktorkich, lekkich szarpniec, zeby zwrocic jej uwage na siebie, bez skutku. Bardzo sie poci i czaeem drzy przy lonzowaniu, widac ze sie boi, ze stara sie uciec od osoby lonzujacej, podejrzewam tu traume z przeszlosci, byc moze lonza i bat stanowily metode 'treningowa'.




Trochę nie rozumiem jak ty chcesz na niej jeździć z kontrolą i panowaniem, jak nawet nie potrafisz jej wylonżować 🤔 Co to znaczy, że koń sobie wybiera chód? To kto tą lonżę prowadzi? Nic dziwnego, że i pod siodłem sobie pozwala na swój własny chód.. A jak na widok bata ma taką reakcję, to może jej pokaż ten bat i niech się przekona, że nie służy tylko do bicia? Tak się buduje zaufanie konia. Mój na widok bata ujeżdżeniowego spieprzał jak najdalej, potrafił wpaść na ścianę, a dziś tym batem go smyram albo macham mu nad głową i koń się nie boi. Zamiast bawić się w ustępowania, wprowadź nowe rzeczy od których koń się czegoś może nauczyć, a przy okazji może pomóc zbudować relację.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się