Dzieci, ciąże & pogaduchy o wszystkim i o niczym

Lotnaa ja myślę że w pewnym sensie to jest "taki wiek" tzn. nie radzą sobie z emocjami tylko mój poszedł w operę mydlaną i sceny rozpaczy z darciem szat 😂 a Twoja Hania jak sobie nie radzi to wybiera inną strategię. To nic złego samo w sobie tylko musisz znaleźć w sobie siłę żeby być ponad to i jakoś wybrnąć z tego schematu. Ale to sama przecież wiesz. Hmmm w domu czeka na mnie do przeczytania "Pozytywna dyscyplina" ponoć niedaleko nurtu rb, jak się zabiorę to dam znać czy warto, i czy coś by się nadało przy takich maluchach jak nasze.

Swoją drogą silna babka Ci rośnie, skoro już teraz tak zdecydowanie broni swojego zdania/granic. Wiem że to mało pocieszające ale może da się przerobić na coś pozytywnego!
Lotnaa   I'm lovin it! :)
12 sierpnia 2017 21:27
pani myk, tylko w jej przypadku to nie do końca ma związek z bronieniem swoich granic - ona zwyczajnie zaczepia inne dzieci, wręcz celowo do nich podchodzi, by np. uszczypnąć 🙁 Dziś np. byliśmy w takim dużym sklepie sportowym z mini ścianką dla dzieci, a ona jak je zobaczyła do błysk w oku i bach - tą uszczypnie, tamtą pociągnie za włosy 🙁 A jak mówię to ostre nie itd, to ona się uśmiecha, przecież doskonale wie, że tego robić nie wolno. Przeraża mnie to coraz bardziej  😕
dea   primum non nocere
12 sierpnia 2017 21:39
Chciała tam być? zrobiłabym natychmiastową ewakuację po jednym ostrzeżeniu. Ale ja tu juž pisałam, że do przemocy względem innych mam zero tolerancji i chyba zostałam okrzyknięta  faszystką 😀iabeł:
Lotnaa niepotrzebnie. Przeczytałam albo usłyszałam gdzieś że dzieci źle się zachowują bo źle się czują nie tak dosłownie no ale wiadomo, i że dziecko zachowuje się zawsze najlepiej jak potraf. To mi zawsze pomaga zluzować. I skoro nie nie działa to może zmiana strategi no nie wiem zrobienie z tego zabawy anegdoty/ rozładować żartem . Albo  zastosować " konsekwencje logiczne" tzn. uprzedzić ją chwile wcześniej że tam idziecie, jakie są zasady. Jeśli szcypie tłumaczenie że to jest miejsce wspólne gdzie wszyscy muszą się czuć dobrze i jeśli sprawia komuś ból/ przykrość to Ty się na to nie zgadzasz i ją zabierasz no i wychodzicie. Ja bym chyba szła w tym kierunku. Jak młody mi się rzuca to też wychodzę a potem tłumaczę/ przytulam no co tam trzeba. Zobaczę tą pozytywną dyscyplinę kojarzę że tam coś może być, tylko to w śr dopiero bo teraz jestem na wyjeździe, jak by co mogę jakieś skany podrzucić. A no i pomocne by było gdybyś się zastanowiła w jakich momentach to zachowanie się nasila tzn. co było przedtem, zmęczona, głodna , za dużo bodzców, za mało Twojej uwagi no cokolwiek.  Może wtedy nedziesz wiedzieć kiedy lepiej się w jakieś miejsce nie wybiera (edit. No i ogólnie poznanid przyczyny bo ona pewnie jakaś jest pomoże Tobie reagować spokojniej). Hmmm mam nadz., że nie wymądrzam się  ja po prostu sporo literatury przekopuje bo mam też trudny przypadek w postaci Heli i bez tegk bym zginęła i reagowała agresorem, bo mnie niektóre sytuacje mocno irytują/ przerastają 😡  a wolę jednak na spokojnie, z szacunkiem  i bez nerwów
dea   primum non nocere
12 sierpnia 2017 22:18
.uprzedzić ją chwile wcześniej że tam idziecie, jakie są zasady. Jeśli szcypie tłumaczenie że to jest miejsce wspólne gdzie wszyscy muszą się czuć dobrze i jeśli sprawia komuś ból/ przykrość to Ty się na to nie zgadzasz i ją zabierasz no i wychodzicie. Ja bym chyba szła w tym kierunku. Jak młody mi się rzuca to też wychodzę a potem tłumaczę/ przytulam no co tam trzeba.

Ja dokładnie tak robię, z tym że u nas to nie jest tylko reguła na plac zabaw, ale obowiązująca zawsze i wszędzie, względem wszystkiego, co żyje i czuje. Zawsze podkreślam: nie rób tak, to go boli, popatrz, że ucieka, krzywi się itp. Staram się wyczulać na te objawy i jednocześnie kierować uwagę na obserwację, bo empatia chyba nie jest wrodzona... efekty u nas nienajgorsze, choć etap agresji nasilonej był dla mnie ciężki (zanim zrozumiała zasadę, musiałam faktycznie zarządzać ewakuację czasem kilka razy dziennie). Na plus - jak załapała, to znikło tak nagle jak przyszło. Ona nie wierzyła, że zwierzęta czują ból (u nas niestety cierpliwych zwierzaków multum i głównie one obrywały). Jak się co tego dogadałyśmy, to było z górki, wystarczyło przypomnieć. Teraz się zdarza sporadycznie, najczęściej jak coś idzie nie po jej myśli (rzucała dziś w kota zabawkami, bo przypadkowo zburzył jej zamek z klocków...)

Tylko u nas nigdy nie było tego uśmiechu - myślałabym dlaczego się uśmiecha, może chodzi o Twoją reakcję? przecież nie robi tego złośliwie, nawet jeśli to tak wygląda. Może reagować "tak" - nie wiem, biec, krzyczeć, brać na ręce? w pozytywnym kontekście, może z tego zrobić zabawę?
Chciała tam być? zrobiłabym natychmiastową ewakuację po jednym ostrzeżeniu. Ale ja tu juž pisałam, że do przemocy względem innych mam zero tolerancji i chyba zostałam okrzyknięta  faszystką 😀iabeł:
Ja bym tak samo zrobiła.
Chociaż zdaję sobie sprawę, że łatwo mówić. Cholera wie co by z tego wyszło w tym przypadku. Czy by poskutkowało tak samo gdy tak zrobiłam w sytuacjach, które mogę policzyć na palcach jednej ręki.
Trzymaj się Lotnaa,  :kwiatek:
pani myk, też dobrze prawi. Te konsekwencje logiczne to dobra rzecz. Ja np. zawsze przed wejściem do sklepu ustalam po co tam dziś idziemy.


Rozmawiałam z Agnieszką. Już są w domku. Adaś jest mega ssakiem, ciągnie jak odkurzacz. 😀 Na razie wyłącznie je, śpi i się załatwia, więc dobrze jest.
Cieszę się i nie mogę się doczekać swojego szkraba. 😀

Nagle pojawiła się nam inna wizja imienia. Sama już nie wiem. 😵
dea, robienie z tego zabawy może nasilać niepożądane działania. Ada na przykład uparcie wkłada rękę między drzwi balkonowe a futrynę. Robi to z premedytacją, żeby zwrócić na siebie uwagę. Na nic tłumaczenia, groźby i prośby, ona po prostu czeka aż ruszę w jej stronę i, gdy to zrobię, ucieka. Takich przykładów mogłabym podać przynajmniej kilka. Zalicza się do nich skakanie po łóżku czy też walenie psa po głowie zabawką. Dajemy dziecku dużo swobody, nie pozwalając na zachowania niebezpieczne lub krzywdzące innych ale wyznaczenie granic jest naprawdę trudne, gdy dziecko z miną chochlika robi na przekór 😉
Wg mnie to taki etap, w glowie buzuje, dziecko eksperymentuje, duzo czuje i malo kuma. Stosowalabym u takiego malucha jak Hania (bo nie mowimy tu o 5-latku) glownie obserwacje i prewencje, tzn. puszczala miedzy dzieci i patrzyla co sie dzieje. Poki sie bawi bez zaczepek to luz, a jak daje pierwsze sygnaly, ze jest "w tym nastroju" to lagodnie zabierala i szla dalej. Lotnaa, to serio taki etap i jak sam przychodzi tak i sam mija, nie wkrecaj sobie za duzo 🙂 usmiecha sie, bo nie rozumie za wiele a ma satysfakcję z wywolywania u Ciebie czy innych silnych emocji/reakcji.

My po 7 dniach wspolnego wyjazdu mamy wlasnie taki moment z synkiem mojego brata. Super mial stosunek do Sary do tej pory i jej nie ruszal, ale wczoraj juz bylo widac, ze jest zmeczony atrakcjami, wiecznymi zachwytami Sara wszystkich dookola, itd. i zaczal ja troche zaczepiac. Wieczor spedzilismy wiec osobno i mlody laduje baterie 😉
A i pisalam wam, ze Sara mnie gryzie - podbiega i naprawde mocno znienacka gryzie. Zaobserwowalam w jakich to sytuacjach sie dzieje i wyszlo na to, ze wtedy gdy czuje brak dostepu do mnie, a jest znudzona/zmeczona. Jak tylko podbiega to mowie jej zeby sie mocno przytulila i ja jeszcze dociskam, ze tak powiem, i dziala! Czasem juz od razu sie przytula jak podbiega, bez przypomnienia. A w akcie desperacji, jak nie rozumialam jaka potrzeba za tym stoi i zdarzylo mi sie krzyknac i ja mocno zlapac za reke i odwrocic od siebie, z czego nie jestem dumna, ale serio mnie to bolalo. Efekt byl zerowy, wpadala w ryk rozpaczy i za chwile jak sie uspokoila gryzla dalej.
Dokładnie.To na pewno wymaga świetnego refleksu. Trzeba próbować zdążyć dosłownie złapać nieakceptowane zachowanie w locie i np. przekierować w inne. 😉
Ale też nie ze wszystkim i w każdym wieku tak samo.
Do gryzienia rówieśników najlepiej nie dopuścić, to oczywiste i łatwo mówić,  ze zrzucaniem rzeczy z półek w sklepie chyba podobnie. W takich przypadkach chyba bym szybko wzięła pod pachę i wyniosła w bezpieczne dla dziecka i ludzkości miejsce. Może niekoniecznie poza plac zabaw czy poza sklep, tylko  parę metrów dalej, w zależności od reakcji.
Tylko to też zależy co tak właściwie dziecko chcę osiągnąć - chce być w sklepie, czy chce uwagi mamy, czy chce na ręce, czy naprawdę totalnie samo nie wie czego chce, a tak przecież bywa, w pewnym wieku nawet często. 😵  😉

<edit>

Taa... Ja tu się mądrzę, rodzicielstwo bliskości, wychowanie bez nagród i kar i te sprawy... Nasłuchałam się ostatnio wielu miłych słów od osób, które poznały mnie i Gabrysia w realu, że taka miła i ciepła jestem w stosunku do dziecka, że taki spokój ode mnie emanuje...
Jeszcze dodam, że osoba która mnie zna najlepiej (czyli własny monsz widzący mnie w roli matki na co dzień) twierdzi, że czasem jestem zbyt miękka, zbyt pobłażliwa, na zbyt dużo czasem pozwalam.

No i zgadnijcie kto ma rację?

NIKT.  😎

Wyszła prawda na jaw i szczerze mówiąc, załamałam się.  😵
Bo najlepiej nas ocenia własne dziecko.
Jesteśmy takie, jakimi jesteśmy w jego oczach.

Okazało się, że jestem jakąś mega terrorystką, normalnie matką gestapo!  😵

Wyleguję się w sypialni, aż tu nagle z salonu, gdzie bawił się Gabryś, doszedł mnie huk i po chwili płacz.
Zerwałam się na równe nogi i pobiegłam do niego, bo bałam się, że coś mu się stało. A w tym czasie usłyszałam jak zawodzi przez łzy "mamaaa się teraz rozzłościii...".  😕
Wywalił się spadając z kanapy razem z duży kwiatem doniczkowym.  😵
Mamy w domu dość dużo kwiatów doniczkowych, dość okazałych, w zasadzie są wszędzie. A ja pozwalam Gabrysiowi skakać po kanapach, robić na nich fikołki, wręcz go do tego zachęcam i przyklaskuję co raz bardziej wymyślnym akrobacjom. Tylko czasem przypominam "uważaj skarbie na moje ulubione kwiaty".
Nic mu się nie stało, ale tak płakał... łzy jak grochy, bo się przestraszył, że będę na niego zła.  🙁
A mi się tak głupio zrobiło, normalnie załamałam się, że moje własne dziecko się mnie tak boi.
Przytulałam go długo i mu tłumaczyłam, że nic się nie stało, że to tylko kwiat, że nic nie szkodzi, poza tym nic się temu kwiatu nie stało, wystarczy go postawić i sprzątnąć troszkę rozsypanej ziemi, że to jest w ogóle nieważne, nawet jakby się kwiat uszkodził, to też nieważne, że zawsze mu wszystko wybaczę, że w ogóle się nie gniewam, że przecież wiem, że to niechcący.... jeny no mówię wam, aż mi samej łzy poleciały tak mi się zrobiło przykro.  😁

No, także ten... Wyszło szydło z worka.
Kurde, przecież ja na niego nigdy nie krzyczę, nawet głosu nie podnoszę. Prawie nigdy. Na palcach jednej ręki chyba bym policzyła ile razy podniosłam głos. Ale fakt, niby jestem oazą spokoju, dopóki się raz na rok nie wkur**ę. Wtedy w sumie nie to, że krzyczę, tylko mówię, ale widocznie przy tym wysyłam takie sygnały, że idzie bardziej w pięty niż gdybym się wydarła.
Nie do końca wiem co o tym wszystkim sądzić.

maleństwo   I'll love you till the end of time...
13 sierpnia 2017 17:55
Julie, ale to chyba nie jest tak, że on się Cieszę ebie boi. Raczej bym obstawiała, że to jakiś taki moment, kiedy, nie wiem, zaczął bardziej sobie zdawać sprawę z konsekwencji zachowań i przeżywać swoje "błędy". A może jakiś kolega mu opowiadał, że mama na niego krzyczy jak coś zepsuje? I myśli, że i Ty zaczniesz?

A jak nie Leon to kto...?
Julie, Jeżeli Gabrysiowi mówiłaś żeby uważał na Twoje ulubione kwiatki, no to co tu się dziwić.
Pewnie Gabryś byłby smutny i zły gdyby ktoś popsuł mu jego ulubioną zabawkę (chcący lub tez nie )
Masz po prostu świetnego małego wrażliwego człowieka 😀

A ja się boje. Boje sie o moje dziecko. Wizytę u neurologa w CZD mamy na początku września. A ataki bólu głowy są coraz częstsze. Miejscowi lekarze mnie zbywają. CZD każe cierpliwie czekać. Prywatnie, mówią jedynie że trzeba pełnej diagnostyki w trybie ambulatoryjnym. Osiwieje .....
No mam nadzieję, że nie jestem aż taką terrorystką, żeby się mnie bał, ale bardzo dało mi to do myślenia. 😉

aszhar, Współczuję. Wrzesień w sumie nie tak daleko, ale czekanie na takie rzeczy się na pewno dłuży jak cholera.

[quote author=maleństwo link=topic=74.msg2704290#msg2704290 date=1502643357] A jak nie Leon to kto...? [/quote]
To Ignacy.
Zobaczymy. Może nam powie jak się urodzi. 😉
maleństwo   I'll love you till the end of time...
13 sierpnia 2017 20:03
aszhar, ściskam. Wcale się nie dziwię, że siwiejesz.

Julie, ha, tydzień temu zostałam ciocią Ignacego.
Lotnaa   I'm lovin it! :)
13 sierpnia 2017 20:40
aszhar, trzymajcie się ciepło, może to taki okres, że rośnie itd? Trzeba być dobrej myśli  :przytul:

Dziękuję wszystkim za słowa otuchy. Ja na prawdę nie potrafię wychwycić tego momentu, kiedy nastąpi "atak". Mam wrażenie, że jej imponuje jej moc sprawcza, np. że ja mówię ała itp. A z dziećmi próbuje tak robić zawsze, i to raczej nie chodzi o moją reakcję. Staram się przerywać natychmiast, ale też nie zawsze mam ochotę uciekać z placu zabaw, na który dopiero co przyszłyśmy... Ehh, ciężkie to macierzyństwo...

Julie, to raczej pokazuje empatię Gabrysia, nie martwiłabym się tym za bardzo.
aszhar, pewnie sie okaże, ze to przejściowe, moze coś odreagowuje, moze jakaś faza wzrostu, ale powiem Ci szczerze, ze ja bym tyle nie czekała... Sprzedalabym wszystkie ciuchy, buty, siodlo, ostatni czaprak i robiłbym wszystkie badania diagnostyczne prywatnie.

U nas z imieniem drugiego mały problem, bo Milan nie mówi jeszcze "r". Nie moze ogarnąć "jere". No i mozna sie posikac ze śmiechu, jak próbuje:

- Milan, powiedz Jeremi
- Łe...Łełe..łe.... nooooO! To nie jest wcale śmieszne! <foch>
Stwierdził, ze bedzie mówił Remi, co nawet mi sie podoba 🙂
aszhar a moze idz prywatnie jak najszybciej, zobaczysz co powie neurolog i najwyzej poczekasz do wrzesnia na skierowania na diagnostyke? Tez bym nie czekala szczerze mowiac...

Tak sobie czytam i stwierdzam, ze Iga to jest naprawde aniol - ma swoje momenty, ale ogolnie dziecko do rany przyloz. Agresji nie ma na szczescie za grosz. Padlam niedawno ze smiechu, jak puszczala sobie banki i maz zabral jej to cale "urzadzenie" bo chcielismy isc, a ona cala rozemocjonowana zaczela mowic do taty "tata nu nu nu!!!"  😁 Od tamtej pory jak nie spodoba jej sie czyjes zachowanie to mowi mu nu nu..  🤣
Chociaz dzisiaj mialam juz jej dosc - caly dzien spiewala jedna piosenke i juz mi mozg pekal...  🤣
Sara też nie jest agresywna, ale jak strzeli fochem, to... Odwraca się na pięcie i albo wychodzi z założonymi rękami szybkim krokiem z pokoju albo machając głową i mówiąc pod nosem PHI! staje w pustym kącie tyłem do nas i tyle... Już współczuję W, jak 3 kobiety mu niedługo będą takie fochy strzelać w domu 😁
Na pamiątkę z okazji zbliżającego się 1,5 roku spisałam sobie wszystkie słowa i onomatopeje, których używa - w życiu bym nie powiedziała, ale prawdziwych słów wyszło mi prawie 40!

Pytanie mam o łóżko/materac na podłodze. Grafi, może ktoś jeszcze? Jak rozwiązujecie kwestię niewylatywania na podłogę dziecka z takiego materaca? Macie jakieś fajne stelaże z barierkami, łóżka domki czy coś? To łóżko domek mnie kusi,ale za chwilę Helcia też będzie większa i dwa domki w 1 pokoju... no jakoś słabo, trochę wieje kiczem jednak dla mnie... Stelaż na zamówienie? Nauczy się nie wypadać?

Dorzucam wakacyjną Sarę, bo już wróciliśmy i zmykam spać.




Btw barrrdzo polecam hotel Lemon Resort i SPA w Gródku nad Dunajcem, naprawdę BARDZO odpoczęłam. Mocno pro-dziecięcy, pięknie położony, mnóstwo atrakcji dla maluchów, więc rodzice mają spokojną głowę. I kuchnia bossska 🙂
Dzionka u nas to było kombinowane rozwiązanie, główny materac, na którym śpi Misiek to taki składany materac piankowy (miało być tymczasowe rozwiązanie ale sprawdza się świetnie, więc zostało póki jesteśmy w tym mieszkaniu), żeby zwiększyć powierzchnię spania na noc kładę obok niego materacyk ze starego łóżeczka. Łącznie jest to to około 120x120 cm, więc nie tak mało, chociaż M jest tak ruchliwy, że zdarzało nam się zbierać go w połowie z wykładziny.  😂  Teraz też kombinuję jak to zaaranżować w nowym mieszkaniu, również marzy mi się łóżko domek (bo na pewno chcę zostać przy materacu na ziemi). Szukałam jakichś szerszych opcji bo chyba nie chcę montować barierek, bałabym się, że tylko bardziej się o nie poobija. Tym bardziej, że chcę mieć dalej możliwość (tak jak teraz) swobodnie się koło niego położyć wieczorem przy wspólnym oglądaniu książek czy w nocy kiedy się przebudzi. Widziałam też opcję obkładania łóżka poduszkami na początku - ponoć też się sprawdza.
A jak chodzi o dwa łóżka domki w jednym pokoju to tego bym się nie bała, można to pięknie zaaranżować. Widziałam kiedyś zdjęcia pokoju 3 chłopaków, każdy miał własne łóżko domek i wyglądało to super, więc spokojnie się da. Widziałam też ogromne łóżko domek, w którym spały dwie siostry - to też jakiś pomysł. 🙂

No i cudna Sara na tym pierwszym zdjęciu! Mina pt "aniołek na zewnątrz, diabełek w środku".  😀
Grafi, dzięki 🙂 Kupiłam materac właśnie, 160x80, i dziś inauguracja 😉 Chociaż nie wiem czy nie damy ostatniej szansy szczebelkowemu, a nuż zaśnie sama jednak bez płaczu. A wy kiedy się przeprowadzacie? Jak się w ogóle czujesz?
A Sara dokładnie jak piszesz, mała szelma 😉
Dzionka 160x80 brzmi super, testuj testuj dzisiaj!
My dopiero czekamy na mieszkanie, odbiór za jakieś 2-3 miesiące, potem wykończenie. Mam nadzieję, że uda nam się skończyć przed porodem, chociaż może być ciężko. 😉
Ja się czuję dość parszywie ale to się powinno zaraz skończyć, więc nie narzekam.  😀 A ty jak tam? dajesz radę jeszcze wszystko przy Sarze sama ogarniać? Podziwiam wszystkie dziewczyny, które są w ciąży i jednocześnie zajmują się starszym dzieckiem, dla mnie te tygodnie kiedy mały choruje i nie mogę go posłać do żłobka są o wiele trudniejsze niż te, kiedy chodzę do pracy.  🤣
maleństwo   I'll love you till the end of time...
14 sierpnia 2017 15:06
Ale Sarka jest urocza. I taka się już dziewczyńska robi <3

My wróciliśmy z wakacji. Byliśmy w Wiedniu. Pierwsza taaaaka wyprawa z dzieckiem. Jesu. Ja nie wiem, jak ludzie jeżdżą z dwójką i więcej. No chyba, ze na jakieś all inkluziwy i inne luksusowe wakacje... Było cudownie, ale dziecko daje popalić. Czasem tęsknię okrutnie za czasami sprzed dziecka, kiedy człowiek był luźny, swobodny, mógł sobie poleniuchować wedle ochoty, chodzić swoim tempem...

Ale ale, Kalina mega dzielna, zniosła dwa razy jazdę prawie 8h pociągiem, zaaklimatyzowała się natychmiast, wszędzie poszła, zezarła tonę bułek z mięsem, zaliczyła zoo, muzeum historii naturalnej, rejs statkiem, jazdę na diabelskim młynie i rollercoasterze, a także "podróż w czasie", multimedialną wycieczkę po historii miasta, w tym pokaz kina 5D, "straszne" gadające kukły i symulator jazdy bryczką. Nauczyła się myć pod prysznicem, załatwiać na kibelek, jeździć schodami ruchomymi. Jestem z niej niesamowicie dumna.

Dwa zdjęcia, maska Bat Girl robiła furorę i wszyscy się do Kaliny uśmiechali, zaczepił ją nawet jakiś starszy pan i skwitował "enigmatique!|


Zdjecie obrazujące radość rodzica z wakacji z potomstwem 😉
maleństwo, buahah dobre drugie zdjęcie 😀 Też się tak czasem czuję hehe 🙂 Fajnie, że Kalinka taki podróżnik. Zazdroszczę jedzenia różnych rzeczy... U nas dwa niejadki, Oskar i Sara, i jeden najmłodszy odkurzacz, czyli Oluś 😉 Co za dziecko, czego mu się nie położy na tacce od krzesełka to wciągnie ze smakiem... Oskar tylko frytki i lody a Sara tylko twarożek 😀

Grafi, oj zdecydowanie chodzenie do pracy jest mniej męczące niż opieka nad dzieckiem! Ja w swojej odpoczywałam, wracałam do dziecka cała w skowronkach i pełna sił ;P Przeprowadziłam inaugurację materaca na podłodze - super się Sara wyciszyła, ale zasnąć nie mogła, wrzuciłam ją po staremu do łóżeczka, wyszłam i śpi. Uff. Tak więc na razie metodą mieszaną będziemy działać 😀
malenstwo- super Kalinka 😅co do wakacji wiem o czym piszesz, my lubimy podrozowac z Jurkiem ale sa chwile, ze o matko....tylko prosecco pomaga 🤣
leosky   im więcej wiem, tym bardziej wiem, że mało wiem.
15 sierpnia 2017 08:49
pani myk, Lotnaa, dea Mili natomiast nie podejdzie ostatnio do mnie by mnie nie uszczypac, nie wbić palucha, nie ugryżć, czepnąć, rzucić się na mnie z impetem waląc łokciem po twarzy. Jak się do mnie zbliża to ma taki dziwaczny sposób wyladowania emocji. Robi to z pełnym uśmiechem. Zresztą nie tylko mi tak robi ale również babci, mężowi. Cały czas "głuptaczy", wierci, biega, skacze, drze się a finał to dopadnięcie osoby i zrobienie mu kuku jako upust emocji.
Dziś jak codzień obudziła się z "rykiem byczka" jak ja to nazywam (bo robi dokładnie takie mrrrrruuuuuuuuuu, mruuuuuuuuu z miną zabójcy) i jęczeniem i rzucaniem po łóżku. Po czym przeszła w stan euforii w moim łóżku i się zaczęło szczypanie .

maleństwo, Zajebista druga fota. 😁
Każda z nas zna to uczucie. 😁

Dzionka, Mina chochlika na pierwszym zdjęciu!  😀iabeł:
Spojrzałam z ciekawości na stronę tego Lemon Resort. Ło matko jakie ceny...  😵
A jak się czujesz tak poza tym?


leosky, Wybacz, ale ja nie ogarniam tego co napisałaś.  :kwiatek:  Możliwe, że to z powodu mojego kalafiora ciążowego zamiast mózgu. 😉
Co to znaczy, że "nie podejdzie ostatnio do mnie by mnie nie uszczypac, nie wbić palucha, nie ugryżć". Nie zrobi tego, ale zrobi co?
Czy to jest kontynuacja tej myśli:
"Cały czas "głuptaczy", wierci, biega, skacze, drze się a finał to dopadnięcie osoby i zrobienie mu kuku jako upust emocji."?
Jeśli tak, to w jaki sposób wtedy daje upust emocji?

I jeszcze przyszło mi coś do głowy a'propos Mili.
Moja sąsiadka powiedziała mi ostatnio o tym, w związku z tym co jej opowiedziałam o pewnym koledze Gabrysia i jego mamie.
(W skrócie: Mam taką znajomą, jej synek jest w wieku Gabrysia, poznałyśmy się ponad dwa lata temu i bardzo polubiłyśmy, ale... spotykam się z nią co raz rzadziej, bo jej synek przejawia zachowania agresywne, a ja nie wiem jak mam się zachować. Jest mi z tego powodu bardzo przykro, bo bardzo ich lubię, ale autentycznie nie wiem co robić w niektórych sytuacjach, w jaki sposób siebie i Gabrysia ochronić przed jego napadami złości... Zaczęłam ich unikać.)
Sąsiadka powiedziała mi, że on bardzo prawdopodobnie ma zaburzenia ze spektrum SI. Być może coś niefachowo powtórzę (kto się zna, niechaj mnie poprawi): Chodzi o zaburzenia czucia głębokiego. On po prostu nie czuje lekkiego dotyku i lekkich emocji. Np. jak się przytula to ściska z całej siły (bo nie umie lekko, nie czuje tego) no generalnie wszystko w jego wykonaniu jest wyolbrzymione i fizycznie i emocjonalnie.
Czy to nie jest podobne z Mili...?
Moja corka miala dokladnie to samo- zaburzenia czucia glebokiego. Objawy takie o ktorych pisze Julie i leosky.
Dla pocieszenia napisze, ze Pola skonczy niedlugo 12 lat i nie ma w sobie cienia agresji, jest fajnym i empatycznym dzieckiem.
Lotnaa   I'm lovin it! :)
15 sierpnia 2017 12:09
leosky, kurcze, słabo. Dużo siły Ci życzę.
A powiedz, kiedy u niej się to "zaczęło". Tzn jak się zachowywała, jak była młodsza?

Dzionka, świetna fota w kapeluszu!!!

maleństwo, już podziwiałam foty na fb, fajna wyprawa. I ze zdjęć można by niemal wywnioskować, że pełna spokoju i totalnej harmonii  🤣
leosky, Oskar mojego brata miał identycznie, ponad rok to trwało. I wyglądało kiepsko, wyładowywał emocje przez bicie, szczypanie, itd. na osobach, którym ufał, tzn. mamie i dziadkach.

Julie, no ceny bolały, ale naprawdę warte każdej złotówki i nie żałuję 🙂! Ja się czuję cały czas bardzo dobrze, ale już wolałabym nie byc w ciąży... Nie mogę robić tylu rzeczy i jakoś mocniej to czuję niż w 1 ciązy. Może dlatego, że wtedy w wakacje był sam początek, a teraz mam wielki brzuch. Chętnie już bym urodziła 😉 A Ty na finiszu, jeju! Co do kolegi Gabrysia, rozumiem...

Lotnaa, dzięki 🙂 A jak wasze usypianie? Zasypia znów sama w łóżeczku czy kryzys trwa?
maleństwo   I'll love you till the end of time...
15 sierpnia 2017 12:27
Lotnaa, bo tak naprawdę, 90% czasu Kalina była świetna! My oczywiście to trochę z przekąsem i przekolorowaniem, bo doskonale zdajemy sobie sprawę, że trzylatek to nie dorosły i inaczej się z nim podróżuje. Dla niej to muszą być takie przeżycia, że sobie nie wyobrażam. Ja dzis spałam do 10, czuję się jak rozjechana przez walec, a co dopiero taki maluch z niedojrzałym układem nerwowym. Wczoraj w nocy, u moich rodziców, usiadła na łóżku i się rozglądała, ewidentnie zdezorientowana, gdzie jest, a potem spała na mnie, tak potrzebowała czegoś stałego i znanego. Ale jesteśmy super zadowoleni i chyba fajnie to rokuje na wszelkie przyszłe wyjazdy z nią.

Dzionka, Ty to się bycz ile możesz, skoro sama czujesz, ze możesz mniej, to nie forsuj się.
A Hela już zostanie Helą, czy się jakieś inne imię klaruje?
maleństwo, Hela chyba będzie Helą... ale nie widzę alternatyw, więc będzie miała wpisane w akt urodzenia "Helcia" chyba 😉 Byczyć to z Sarą się nie da.. Ale pojeździłabym na rolkach, usypiałabym w chuście zamiast się 2 h męczyć na inne sposoby, pojechałabym na rowerach nad Wisłę i tak dalej. A nie mogę. Może jesienią mi frustracja minie. Fajnie wam z tym Wiedniem. Przed nami tydzień (tzn. przed W 3 tygodnie) w Paryżu, mam nadzieję, że też miło będziemy wspominać 🙂 A widzieliście lipicanery?
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się