Kto/co mnie wkurza na co dzień?

Sonkowa, współczuję braku empatii u rodziny... I polecam stopery 😉
Wkurzył mnie człowiek, który dzisiaj dosłownie wbił mi się w samochód. Oczywiście uciekł, galeria ma tylko atrapy skierowane na parking, nikt nic nie widział, a ja mam normalnie dziurę w drzwiach tak przywalił. To jest kontynuacja mojego samochodowego pecha, bo tydzień temu wjechałam w dziurę, która była głębsza niż szersza i zrobiłam dziurę w oponie (przynajmniej felga cała). Oczywiście autko ma 3 miesiące.
Bischa   TAFC Polska :)
16 sierpnia 2017 12:59
Współpracownicy w jednym względzie, niektórzy.
Mamy socjal i szatnie w jednym, jest 10 szafek, niezbyt dużych, sa podzielone na ludzi ze starej ekipy głównie, 2-3 nowe się podłączyły do osób które miały we dwójkę szafki. Ja swoją w listopadzie "odziedziczyłam" po koledze, który odszedł, bylysmy z jedna koleżanka, potem ta odeszla i inna się wprowadziła, a od miesiąca jest z nami w niej kolega z kuchni. Niestety feler tej szafki jest taki, ze wypadł dolny kołek i drzwiczki trzymają się na słowo honoru na górnym, zamykamy je na klucz. Rzeczy po wyjściu z pracy tam nie trzymamy bo strach, po pewnej akcji u nas w pracy z dwoma zlodziejkami (i to takimi grubszego sortu, nie tylko nas okradaly ale i szefowa z towaru i kasy i to gruba kasa, kilkudziesięciu tysięcy złotych, a jedna z nich była dusza towarzystwa, przez wszystkich lubiana, równa, mega zajefajna laska...) nie potrafię uwierzyć tutaj nikomu, a tym bardziej ze trochę ostatnio nowych osób przyszło.

Co rusz znajduje drzwiczki wyjęte z zawiasów, pusta szafkę lub czyjeś bety z danej zmiany 👿 Prośby, grozby nic nie dają. Fakt, szafka nie jest podpisana (kolega po którym przejęłam szafkę też jej nie podpisał), ale ludzie ze starej ekipy wiedzą czyja to szafka i słowem się nie odezwą jak ktoś ja rozbraja, bo raz z niej skorzystal.
Logiczne dla mnie by bylo, ze skoro ktoś UPARCIE zamyka ja na klucz, to jest czyjas! Ja to traktuje jako włamanie. Zamknęłam ja w poniedziałek ostatni raz, wczoraj mnie w pracy nie bylo, dziś wchodzę, szafka rozwalona, pusta, zamknęłam rzucając mięsem pod nosem, skończyłam swoją zmianę, w środku byl mój plecak, szafka rozwalona, plecak na krześle i czyjes rzeczy w mojej szafce. Nie zdzierżyłam, dowiedziałam się czuje to graty i zrobiłam pieklo, bo rzeczy należały do osoby która wczoraj ponoc pierwszy raz byla (ja ją pierwszy raz na oczy widziałam) i bezczelnie wyjęła (przyznała się!) drzwiczki, wywaliła mój plecak, bo uznala ze może sobie szafkę przywłaszczyć 🤔 Koniec, poszłam do szefa, mną na naszej grupie napisać co i jak, szafka ma być naprawiona, ja ją jutro podpisze i nakleje kartkę odnośnie mojej szafki 😫

Teraz jeszcze pół biedy, ale co będzie zimą, ledwo dwie osoby sie będą mieściły, mam swoją szafkę i poza dwiema współszafkowcami nie zamierzamy w zimie się dzielić miejscem w szafce.
Wkurza mnie zwierzyna leśna i brak odpowiedzialności Państwa za nią.  Jak tak można ? ostatnio miałam pół auta rozwalone, wyremontowałam, niedawno kupiliśmy drugie a dziś znowu sarna przykleiła się do boku.  😵 
monia, ale czego oczekujesz od panstwa, bo nie bardzo zrozumialam- ze przeszkola zwierzyne z zasad i przepisow ruchu drogowego, czy ze wystrzelaja?
Facella   Dawna re-volto wróć!
16 sierpnia 2017 23:21
Wkurza mnie, że wracam do domu o 20 i najchętniej zasnęłabym tak jak stoję, ale jak tylko się położę, to przewracam się dwie godziny z boku na bok :/ a nigdy wcześniej nie miałam problemów z zaśnięciem :/
Naboo Czego ja oczekuję ? niech Państwo płaci za swoje zwierzęta tak jak to robią Niemcy.  Dobrze, że auto okazało się pancerne i ma kilka rys na boku, najgorzej, że dalej widzę ten łeb sarny i wnętrzności na aucie. Sam fakt, że znowu coś zabiłam przeraża mnie. Powinni zabezpieczyć te zwierzęta chociaż na głównych drogach.
Ogólnie to Państwo ma wszystko gdzieś, tak jak wilki które zabijają non stop w naszych okolicach. Ludzie tracą konie, owce, bydło i nie dostają ani grosza.
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
17 sierpnia 2017 08:27
monia, państwo czyli ja i Ty. Jak zabiezpieczyć zwierzęta na głównych drogach na terenie CAŁEGO kraju?
Monia, tyle ze w Polsce np autostrady sa mocno zabezpieczone przed zwierzetami. A w Niemczech autostrady sa gole. Leca przez pola i lasy, bez zadnych barierek, siatek itp. Wiec nie wiem czego jeszcze chciec od tych Polskich drog.
Dobra przyznajcie się ile razy wam zwierzyna leśna rozwaliła auto.  Moja terenówka zaliczyła stado dzików, sarny, lisy, borsuki. Moja księżniczka dostała od łani, mało nas nie zabiła i pół przodu skasowane. Pozostałe auta tak dostały, że wylądowały na złomie.
Teraz auto męża dostało w bok od jelenia. Dzięki Bogu że w bok bo sama lampa przednia używana to koszt 5 tys.  Wkurza mnie to, że muszę ponosić dodatkowe koszty.

KaNie w Niemczech płacą za szkody u nas nie.

Wykupię sobie dodatkowe ubezpieczenie bo liczyłam, że już mi nic nie walnie w auto.
madmaddie   Życie to jednak strata jest
17 sierpnia 2017 09:17
Monia, przeprowadź się do miasta.
No ale ja od swojego auta place podatku drogowego 750euro rocznie to raz, a dwa tam nie wydaja miliardow na wypasione autostrady. Ot droga z dobrym asfaltem. Ale bez oswietlenia, bez barierek itp. Autostrada Berlin-Hamburg to ciemna jak dupa szatana droga, przez same lasy i pola.
Ale 750 euro to dużo ? jak przeliczysz to dużo ale jak tam żyjesz to wychodzi taniej niż w Polsce.
Moim zdaniem wystarczajaco duzo, zeby w razie zdezenia ze zwierzeciem panstwo pokrylo szkody.
monia, mieszkam na terenie parku krajobrazowego, znam dokładnie miejsca niebezpieczne w moich okolicach, gdzie zwierzęta przechodzą przez drogę i przejeżdzam tam z bardzo zwiekszona ostrożnością. Sama nie jeżdzę za dużo, a w ostatnim roku udało mi sie tylko raz trafić sarnę i to tylko dlatego, ze wyskoczyła sprzed samochodu, który wyprzedzał mnie, wiec nie miałam szans jej widzieć, a jechałam i tak bardzo wolno, bo wiem, ze to droga saren. Mój facet jeździ bardzo dużo po okolicy i nie miał w ciagu 10 lat żadnej kolizji, jego dorosły syn raz. To nie znaczy, ze u nas nie ma zwierząt, bo jest zatrzęsienie saren, jeleni, danieli, dzików, lisów, nawet bobry i borsuki. Ale my to całe towarzystwo znamy, kochamy i przepuszczamy na drodze 😉 Praktycznie codziennie coś nam przebiega przez drogę, trzeba bardziej uważać, jeśli sie mieszka ze zwierzakami. A jak przeszkadzają - to droga wolna mieszkać w betonowej dżungli 😉
Ja też mam takie miejsca na trasie, gdzie jeżdżę bardzo powoli. Niestety to nie ratuje-kiedyś było bardzo ślisko i wyszła sarna, stanęła na poboczu, minęłam ją zjeżdżając na drugi pas i zwalniając do 30km/h. Nie wiem, co chciała osiągnąć, fakt taki, że uderzyła mi w tylną część auta. Może wyskoczyła i się poślizgnęła, nie mam pojęcia...
Becia23   Permanent verbal diarrhoea
17 sierpnia 2017 10:58
monia, a z jaka predkoscia jezdzisz?
monia mnie też się wydaje,  że jeździsz za szybko,  albo bardzo nieostrożnie,  albo jedno i drugie. Ja prawo jazdy mam od przeszło 8lat,  jeżdżę dużo.  Po lasach również,  podobnie jak mój tata i mąż i nikt z nas nie miał spotkania ze zwierzyną,  której jak na pęczki,  raz nawet wyszedł mi łoś  🙄.  W takich miejscach dostosowanie prędkości i oczy dookoła głowy to podstawa. 

Edit.  Często jak wracam w nocy przez las i jadę rozważnie jestem wyprzedzana przez tych co się spieszą.  Uważam za średnio sprawiedliwe,  że państwo (czyli my) mielibyśmy płacić takiemu co się spieszy za to że mu sarna wyszła. Bo to jego wina że nie uważał,  a nie zwierzaka który na tej trasie ma przejście.
majek   zwykle sobie żartuję
17 sierpnia 2017 11:31
E moze monia ma po prostu pecha do zwierzat... Mialam kolege, ktory mial trzy lekkie stluczki w zyciu. Dwie z radiowozami i jedna z policjantem wracajacym ze sluzby...  😂 😵
Jak jest takie ubezpieczenie i czesto trafiasz w zwierza, to nad czym sie zastanawiac?

to mi przypomina "prawo serii"

dałam auto na przegląd - dostałam zastępcze...
po 10 minutach od wyjazdu z serwisu facet we mnie walnął
oddałam
dostałam drugie zastępcze
następnego dnia ktoś we mnie walnął...
oddałam...

na szczęście dostałam już swój ;-)

oba wydarzenia NIE z mojej winy (1. stałam na światłach i facet walnął mnie w zad, nie wyhamował 2. na parkingu facet we mnie wjechał, w zaparkowany prawidłowo samochód)
Może to i wielki pech faktycznie, ale z jaką prędkością trzeba pędzić żeby sarna pół auta zdewastowała i wnętrzności zostały na karoserii?  🙄
Jak dla mnie zdecydowanie nie dostosowana prędkość do okolicy po jakiej się jeździ.
A co ma prędkość do kolizji z sarną ?  to moja wina, że w 2 miesiące pokonuję najmniej 10 tys km. i tylko w Polsce sarny wbijają się w auto.  Policja potwierdziła, że to nie moja wina.  Jak na razie dostałam tylko raz w życiu mandat za prędkość, nigdy w życiu nie miałam kolizji z autem, więc wmawianie mi, że jestem złym kierowcą to tak średnio.
Niemcy, Francja normalnie płacą za swoje zwierzęta leśne a Polska nie i tylko o to mi się rozchodzi.

majek Właśnie jest jakieś ubezpieczenie ale nie miałam czasu ogarnąć tematu ale na bank to zrobię.

k_cian No właśnie z jaką prędkością zwierzyna leśna biegła, że jak jechałam 60 km /h na przebudowie, że tak się rozwaliła.  Więcej niż 80 km/ h nie pojedziesz bo budują nowe drogi, non stop są korki.
monia podobno można coś wyciągnąć od zarządcy drogi, jeśli nie jest ustawiony znak ostrzegający przez biegającą zwierzyną. Musiałabyś pogrzebać, poszukać, i generalnie trochę się poużerać, ale podobno da się wyrwać odszkodowanie. Tak to jest, że w naszym kraju zwierzyna w stanie wolnym należy do Skarbu Państwa, ale za szkody wyrządzone przez nią Skarb nie myśli płacić. Ale jeśli zarządca nie oznaczy drogi znakami ostrzegawczymi wtedy powinien ponieść konsekwencje.
Osoby, które komentują prędkość chyba same nie jeżdżą a i z fizyki orłami nie były.
Pozyskanie byka jelenia Audi Q7 mojego kuzyna jadącego ok 40 km/h skończyło się remontem auta za 72 000 a byka trzeba było dostrzelić (przeżył, tylko miał obrażenia, pewnie połamane badyle).
Szkoda zwierząt... czy tylko mi te posty wydają się trochę... niesmaczne? Szkoda, że kierowca za rozjechanie zwierzyny nie musi płacić, może by się pojawiła jakaś refleksja.
Naturalsi, a jak Ci wyskoczy przed nos wielki jeleń to co masz zrobić? Odbijanie w bok czasem może się skończyć naszą śmiercią, zresztą na forum jedna dziewczyna właśnie w podobny sposób zginęła za kierownicą🙁 Jaka to refleksja ma się pojawić? Raczej nikt specjalnie saren nie potrąca samochodem...
Tylko że (przynajmniej mnie)  nie chodzi o prędkość w momencie zderzenia,  ani o sytuację,  że w jadący samochód wbiega zwierzę,  bo wtedy już faktycznie pech i nie nasza wina. Ale jadąc z mniejszą prędkością,  można więcej zwierząt zauważyć i zwolnić/ominąć itd.
W przytoczonej przeze mnie sytuacji z łosiem też nie wiem jaki mógłby być koniec gdybym jechała szybciej,  a tak widziałam że się zbliża (to był dzień)  więc zwolniłam i zdążył przejść przed samochodem.  Gdyby prędkość była większa podejrzewam że że mną i samochodem mogłoby być kiepsko,  z łosiem też.
A mnie wkurza Twoje podejście monia. Prędkość i ostrożność ma znaczenie, widać tego pierwszego u Ciebie za dużo, a drugiego za mało. Szkoda mi tych zwierząt, które wciąż potrącasz. Ty się możesz i powinnaś ubezpieczyć z odpowiednio wysoką składką odpowiednią do Twojego stylu jazdy. Zwierzęta niestety takiej możliwości nie mają.
Ucinając domysły. Jestem kierowcą, jeżdżę autem codziennie po różnych drogach, z czego pół roku pomieszkuję  w domku na wsi, więc po lasach pomykam dojeżdźając do pracy, do miasta. Miałam przez 15 lat jeden wypadek, byłam poszkodowaną.
Szalona, z tym omijaniem to wiesz... Moja siostra cioteczna pieska wiejskiego tak omijała, że wjechała w drzewo 🙁 Mając w foteliku malutkie dziecko. Nie miała dużej prędkości więc nikomu NIC się nie stało (prócz skasowanego auta). Co do reszty, absolutnie się zgadzam :kwiatek:
Mnie uczyli, ze jeśli sie da zwolnić, wyhamować bezpiecznie, to hamować (i dlatego jeżdzę po okolicy na tyle wolno, żeby mi sie to udaje, co zazwyczaj oznacza 30-40km/h), a jeśli nie, to niestety poświecić zwierze. Nie omijać, ani nie robić dziwnych manewrów kierownica. No i jakoś zawsze udaje mi sie dostrzec, ze zwierze nadbiega, albo w 80% przypadków widzę stado na polu i już zwalniam lub w oddali widzę przebiegająca sarnę i (wiem na 100%), ze za nią bedzie 1 lub 2 kolejne, bo one nigdy nie przebiegają pojedynczo, wiec sie zatrzymuje lub zwalniam. Nie wiem, może mam szczęście. I cała moja rodzina. Tfu tfu.
Jak ja mam zobaczyć sarnę w takiej dżungli ? Mieszkamy na terenie parku narodowego. Drogowcy powinni zadbać o pas drogowy a nie wszystko rośnie i wchodzi na drogę, nawet jak będę jechać 50 na godzinę to i tak nie uniknę uderzenia.

jagoda1966 Jakie ja zwierzęta potrącam ? łania mi wskoczyła na maskę, odbiła się jakieś 10 metrów przed drogą i wskoczyła mi na maskę, policja przy ty była.   Wczoraj w bok drzwi uderzył jeleń, to nie sarenka co sobie kica tylko jednym skokiem pokonuje nawet całą drogę. Ciekawe co byś zrobiła jak nagle wpada Ci wataha dzików z 30 sztuk na drogę.  Co mam zrobić ? jak wyhamowałam a młode w szoku obijają się o twoje auto bo matka przebiegła a one w szoku bo światło pada na drogę. Oj mało jeździsz i mało widziałaś.

edit Jeleń szlachetny występujący w Polsce może osiągać 2,5 m długości i wysokość w kłębie do 1,5 m. Masa ciała dużego jelenia dochodzi do 350 kg (maksymalnie 497 kg) łania osiąga wagę 80km a sarna 15 kg. Taką drogę pokonują jednym skokiem (foty ) wypuścili nam wilki bo miały zrobić redukcję a wilki redukują owce, bydło, konie a nie zwierzynę leśne.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się