Runnersi- czyli biegaj z nami :)

Fajne i ładne. I bieżnik mają fajny.  🙂 Ale po asfalcie też w nich biegasz z takim bieżnikiem? Nie daje to dyskomfortu?

Siedzę i czytam cały dzień o tych butach. I już głupieję. Ale co do goretexu, to jednak go chcę. Mi się stopa jakoś mocno nie poci. I wiem, że wolę mieć za gorąco w bucie, niż zimno i mokro. Stopy i szyja to moje słabe strony. Nie mogę w nie marznąć! Nie boję się goretexu. Wiem już że chcę goretex, chcę porządny bieżnik. Tyle, że nie chciałabym zarazem dostać buta z za wysoką podeszwą i zbyt sztywnego i nie za ciężkiego.  I nie mogę mieć wysokiej zapiętki, bo mam mikroblizenki na Achillesie i mój Achilles musi mieć luz podczas biegania.
Przeglądam te buty, czytam opinie. Na razie skłaniam się ku takiemu. Tyle, że znów nie wiem, czy ten but nie jest aż za profesjonalny jak na moje potrzeby. I tego zapiętka się boję. Tak czy inaczej muszę kupić, przymierzyć i zobaczyć.

Ale z tego czytania to przynajmniej wiem, że porządny bieżnik chyba mi wystarczy i nie będę potrzebowała chyba tych podkładek z kolcami.
http://www.runshop.pl/damski-but-terenowy-salomon-speedcross-4-gtx,id13163.html

tunrida nakładki z kolcami są ok jak chcesz biegać po lodzie 😉 na każde inne warunki zimowe wystarczają zwykłe buty terenowe z mocniejszym bieżnikiem. Ja w zimie biegałam grand prix Krakowa w biegach górskich, warunki czasem ciężkie w stylu śnieżyca albo gołoledź - latałam w Kalenji XT4, ten model ma wręcz kosmiczny bieżnik 😉 nigdy mnie nie zawiodły.

Teraz terenowo biegam w salonach wings pro, bardzo solidne i stabilne buty. Zobacz jeszcze na Brooksy 😉
Czytałam i tych wings pro, ale pan Piotr Biernawski, który testował buty napisał o nich:  " W śniegu jest również bardzo dobrze – oczywiście nie aż tak, jak w najlepszym moim zdaniem bucie na śnieg – czyli Speedcrossie – ale nadal więcej niż zadowalająco. Przyczepność na świeżym śniegu jest rewelacyjna, na zbitym i lekko oblodzonym wyraźnie gorsza niż we wspomnianym bracie, ale ewentualne uślizgi są łatwe do kontrolowania."

A że mnie głównie śnieg interesuje, zarówno sypki i głęboki, jak i taki mocno ubity i śliski ( taki, jaki jest w koleinach po samochodzie) , to jak już mam wyskoczyć z takiej masy kasy, to wolę wyskoczyć i nie żałować.
Idę poczytać o Brooksach, ale chyba jestem już zdecydowana.  :kwiatek:
tunrida daj potem prosze znać na co się zdecydowałaś, planuje w tym roku nie odpuścić na zimę i też będę potrzebować bucików  😁
Pochwale się, że zrobiłam swoje pierwsze ciuchowe zakupy w nessi, jeszcze w tych gatkach nie biegałam, a już chce więcej  😍 Czaje się też na wałek bo dzięki tunridzie chyba już wiem skąd się biorą moje bóle kolan. Jak już przy bólu jestem to ostatnio koło 4km chwycił mnie ból (taki do zniesienia, ale niekomfortowy, bardziej tępy niż kłujący ) w obu stawach barkowych, ktoś ma pomysł co może być tego powodem ??
-Buty kupię Salomon Speedcross 4 GTX. Nawet chyba dziś je kliknę w necie. Tylko jeszcze dumam nad rozmiarem.
-Co do wałka...zanim kupisz- POMACAJ. Kupiłam na allegro, niby do rehabilitacji, fachowo wyglądał. I na tym koniec. Wiesz czym sobie wałkowałam powięź? Zwykłą butelką PET z wodą. Wałek się mocno uginał pod moim ciężarem. Mąż go sobie używa jako zagłówek do kanapy. A butelka zdała egzamin i świetnie rozgniatała tkanki.
- mnie barki bolały jak robiłam 20 km. Po prostu chyba z nadmiaru wykonywanego ruchu, ciągle tego samego, machania rękoma w przód i w tył. Przestałam biegać po 20 km, ból nigdy nie wrócił.
- Zauważyłam, że w ogóle na moje stawy, powięzie i całą resztę, najwygodniej się biega do 10 km. Te 12 które ostatnio robię, to już jest wyzwanie. Czuję to w stawach i tkankach miękkich. Ale takie 10-ki mogę pykać dzień po dniu i jest spoko.  Może organizm z czasem przyzwyczaja się do coraz dłuższych tras? Z drugiej strony...rozmawiałam z ortopedą, twierdził, że najzdrowiej dla stawów, to biegać tak 5-8 km. Nie dłużej. Pytanie, czy ma racje, czy gada bzdety? Po sobie widzę, że 10 km jest bardzo ok. Im dłużej- tym gorzej.
- w sierpniu mam już 98 km na koncie. 🙂 🙂
chomcia, a robisz rozgrzewkę obręczy barkowej?
Łapki wbrew pozorom mocno pracują w biegu, ja miałam dzięki temu całkiem ślicznie wyrzeźbione bicki i brzuch też mi się rzeźbi szczególnie na długich dystansach.
W ogóle nie wiem co tu robię, bo od miesiąca nie biegałam, a regularnie to już ponad pół roku się nie ruszam. Najpierw "nie było czasu", a teraz zmiażdżyła mnie zmiana klimatu i godzin pracy. Do tego stopnia, że wrociły mi bóle stawów, które nie odzywały się przez dwa lata. Już prawie wyszłam z domu i się mocno pochorowałam.
No i zarąbiście sobie to wszystko wymyśliłam - zamieszkam koło gór, będzie fajnie. Tylko to są szkockie góry. Przez kilka godzin świeci lampa, temperatura 20+, żeby w 5 minut zamieniło się to w nawałnicę, 10 stopni w dół, wiatr i deszcz padający raz poziomo, a raz po skosie w górę... No i jak mam wyjść z domu, to chce mi się płakać  😕

tunrida, ja mam wkładkę w biegówkach o pełen centymentr dłuższą niż w butach na co dzień i tak jest dla mnie optymalnie. Raz się wybrałam w tatry w moich merelkach, gdzie przez pół trasy musiałam w nich iść (do góry 😉) i do tego się nie nadawały, bo stopa za bardzo przesuwała się w bucie (no i nie są to buty na skały... ale i tak nie znoszę trekingów, więc lepsze i to). Biegając po gruncie, kamerdolcach i śniegu potrzebuję tego zapasu, a but trzyma się stabilnie.
tunrida też myślę o speedcrossach, więc chętnie poczytam co tam o nich powiesz jak dorwiesz je w łapki, wałki dzisiaj obmacałam w sklepie stacjonarnym i był mega twarde z takimi prostokątami (takie płaskie kolce), ale to musi poczekać do przyszłego miesąca  😁
ogurek przyznaje bez bicia - nie lubię robić rozgrzewki, wiem, że to źle, ale no zwyczajnie mi się nie chce.. Zaczęłam ambitniej biegać w 2014r., wpadł wtedy też półmaraton i wtedy przed nim jeden jedyny raz zrobiłam rozgrzewkę przed bieganiem i szczerze to nie robiło mi to nigdy różnicy.. Te pierwsze 2 km biegnę zawsze bardzo na luzie i zwykle to traktowałam jako rozgrzewkę.
O speedcrossach jestem w stanie powiedzieć tyle, że te podeszwy są naprawdę nieziemsko twarde i świetnie trzymają się podłoża, biega w nich czołówka biegów przeszkodowych 😉 Sama zamierzam przy najbliższej okazji przetestować (może w końcu uda mi się dorwać do wypożyczalni przed biegiem).
Jadą do mnie. Jak dojadą to zobaczę co i jak. Są mi potrzebne do biegania po śniegu puszystym do kostek i po śniegu ubitym i śliskim. Ale....    skoro już je będę miała, to nie wiem czy nie popróbuję swoich sił bardziej na przełaj po lesie zimą i jesienią. Bo głupio by było ich nie wykorzystywać. Pożyjemy, zobaczymy.
Gillian   four letter word
17 sierpnia 2017 09:48
aaaaa pomocyyy.
Wróciłam do biegania - kiedyś latałam spokojnie po dyszku i było spoko, potem zarzuciłam i teraz wracam do rekreacyjnego tuptania. Biegam z chłopem, więc jest miło 😉 na luziku robimy 5-6km i jesteśmy umiarkowanie zmęczeni, zalani endorfinkami i tlenem 😉 niestety - następnego dnia jestem kulawa. Prawe kolano rośnie mi dwa razy, od spodu wyskakuje mi nieznany gul, wczoraj aż spuchła mi cała łydka i nie byłam w stanie wyprostować nogi - ogromny ból pod kolanem. Dziś już jest ok i macham szkitą we wszystkich kierunkach. Pokazałam kopyto ortopedałowi ale jedyne co z siebie wypierdział to tyle, żebym nie biegała. Pff. Macie jakiś pomysł co to jest i jak zrobić, żeby sobie poszło?
Rozumiem, że pod kolanem z tyłu nogi? USG kolana. Może masz torbiel Bakera? Jeśli tak, i jeśli aż tak puchnie po bieganiu, to faktycznie albo nie biegać, albo zoperować.  🤔   Ale najpierw USG a potem się będzie gdybać
Gillian   four letter word
17 sierpnia 2017 10:05
nie wiem, bo wcześniej nic takiego nie miałam a też biegałam po twardym podłożu :/ o torbieli nic mi nie wiadomo... ona by tak schodziła na następny dzień bez śladu?
Nie wiem, nie znam się. Ale na logikę...jeśli miałoby coś aż tak puchnąć i stawać się gulałą, a potem znikać po nocy, to najprędzej chyba właśnie taka torbiel z płynem. Płyn się wchłonie i zniknie. Bo gdyby to był stan zapalny tkanek, więzadeł, powięzi itd to nie byłby aż taką gulą i nie zniknąłby następnego dnia. Spuchnięte od wysiłku struktury miękkie chyba by dłużej dochodziły do siebie. A taki płyn jest wsiąkany i znika. tak to widzę okiem psychiatry.  😉
Tak czy inaczej, bez USG to se tak możemy gdybać.

A to, że tego nie miałaś, to nic nie znaczy. Ja też kiedyś nie miałam ganglionow w kolanach. A teraz mam. I co jakiś czas wyłażą. Myślałam, że od biegania, ale jak tak obserwuje, to nie. Nie od biegania. A od intensywnego roweru albo od konia, albo od nie daj boże jakichś przysiadów z obciążeniem. Albo od łażenia po górach. Bieganie na szczęście nie wpływa na nie jakoś negatywnie.
Anderia   Całe życie gniade
17 sierpnia 2017 14:03
Cześć biegaczki (albo i biegacze, jeśli trafi się jakiś rodzynek).

Wracam do biegania i dojrzałam chyba do kupna odpowiednich butów. Tylko że nie znam się na tym kompletnie, nigdy w typowo biegowym obuwiu nie trenowałam i nie mam pojęcia, w co celować. Czy możecie polecić jakieś dobrej jakości butki do 300 zł, na miękkie podłoża (las/bieżnia, po asfalcie nie biegam), na na razie krótkie dystanse, bo koło 5 km, ale się rozkręcam?  I jakby się dało je przymierzyć gdzieś w Warszawie, to w ogóle byłabym wniebowzięta.

PS wszelkie walory estetyczne są nieważne.
Anderia Decathlon ma naprawdę spoko buty w tej cenie 😉 Ja sama biegam w Kalenji SD, one kosztują właśnie w okolicach 300zł. Biegam w nich i po asfalcie i po lesie, są lekkie i dynamiczne, mają fajną amortyzację.
Najlepiej będzie, jak sobie poprzymierzasz kilka modeli, bo generalnie ile stóp biegaczy tyle opinii 😉
madmaddie   Życie to jednak strata jest
17 sierpnia 2017 21:15
za 300 wyhaczysz Brooksy, które z kolei ja bardzo bardzo polecam. Zwłaszcza te na grubszych podeszwach z cieczą nienewtonowską
Ja mam asicsy i kocham je  😎
Gillian   four letter word
18 sierpnia 2017 00:44
tunrida,  mam usg - torbiel Bakera :/
O żesz....  wiem, że można próbować rehabilitacją. Tyle, że to potrzeba bardzo wiele zabiegów typu laser, ultradźwięki itd. I jedyne co można uzyskać, to zmniejszenie tej torbieli. I jeśli mam być szczera, to moim zdaniem, podczas takiego biegania wielokilometrowego objawy będą ci jednak wracać. Bo jednak takie wybiegi po 6-8 km są dla stawów obciążeniem. Więc jeśli naprawdę chcesz biegać, wypadałoby iść na operację.  🤔
Słuchaj.... a przy jeździe konnej nie wyłazi ci ta torbiel?
Kurde Gillian współczuję diagnozy, dopiero co wróciłaś do biegania a tu coś takiego  🙁
Ja sobie grzecznie biegam póki co w granicach 5-7km, zaczęłam się rozgrzewać i bóle barku nie powróciły, czasem coś zakuje w kolanie, ale po koniu, łażeniu po górach też mi kolana dokuczają.. Można to podciągnąć pod chondromalacje chrząstki stawu kolanowego? Taką diagnozę kiedyś usłyszałam.
Anderia   Całe życie gniade
18 sierpnia 2017 14:09
kolebka o super, nie ukrywam, że ku Decathlonowi skłaniałam się najbardziej, bo najprościej mi do któregoś podjechać. Z tego Kalenji mam stanik sportowy i sprawuje się świetnie, tak więc na butki od nich na pewno chętnie popatrzę. Ale i na pozostałe propozycje od dziewczyn rzucę okiem, dzięki.  :kwiatek:

Ciekawa jestem ogółem, bo słyszałam i czytałam dużo opinii, że bieganie w butach niebiegowych a biegowych to niebo a ziemia. Sprawdzę sama, na swoich nogach już niebawem 🙂
Mam te Salomon Speedcross 4. I sama nie wiem....
Na pewno lekkie! Bałam się, że będą cięższe. Podeszwa twarda, ale dość cienka. Nie sprawia wrażenia, że ma się pod stopą kilo betonu. Goretex mi bardzo się podoba. Cieniutkie ścianki buta, a widać, że wodoodporne będą.

To co mnie martwi to rozmiar. Normalnie noszę 40. Były do wyboru albo 40 1/2 albo 41 1/3.  Wzięłam te większe. I są cholerka sporo za duże. Nike Pegasusy mam 40 1/2. Sugerowałam się tym, aby Salomony wziąć większe, bo Pegasusy po godzinie biegania stają się na tyle ciasne, że calutka moja stopa je wypełnia. A że Pegasusy to z każdej strony jak kapcie, więc jak stopa dotyka materiału to NIC a nic nie boli, nie czuję, nie przeszkadza.
I pomyślałam, że jeśli Salomony mają tak samo po godzinie biegania dotykać mi do stopy a ścianki mają twarde i sztywne, to mogę czuć dyskomfort. Dołożyć do tego ciepłą zimową skarpetkę, to będzie pewno za ciasno.
I wzięłam większe.
Tyle, że te większe są cholera sporo za duże! Żeby je dobrze sprawdzić musiałabym iść w nich przebiec się te 12 km. A wtedy już ich nie odeślę.
I tak się wkurzam, że to guwnianie jest mieszać na wsi, gdzie nie ma sklepu, żeby iść i zmierzyć.
Ale tak sobie myślę, że stara zasada....   lepiej mieć buty biegowe za duże, niż za małe, nie?



..................................

Edytuję. Wypróbowałam na mojej leśnej drodze. SUPER! W końcu nie muszę patrzeć gdzie stawiam stopy! Kamienie, szyszki patyki- łykają wszystko jak leci. Podeszwa cienka, ale sztywna. Bałam się jej. Niepotrzebnie. Jest w sam raz, idealna.
Nie przeszkadza mi, że są za duże. Jest ok!
Zaczęłam dziś zbiegać  z drogi i latać poboczem i lasem. Buty łykają wszystko. Cudowne są.  Teraz z niecierpliwością czekam na śnieg i lód.  😁
A..jedyne co mnie drażniło, to to, że są cięższe niż moje Nike Pegasusy i przez pierwsze 2 km mocno ten ciężar czułam. Dopiero potem ciało się przyzwyczaiło. I w zasadzie po 5 km czułam się już normalnie.





A jak z szerokością, bo jesienią będę musiał coś "terenowego" kupić? Normalnie noszę 42, biegowe 43 i w Pegasusach jak wracam mam trochę mało miejsca na palce, w Asicsach tego problemu nie miałem.
Są wąskie! Pegasusy są w palcach i śródstopiu szerokie. Te Salomony są wąskie. ALE!!!! Weź pod uwagę, że ja opisuję buty damskie! Możliwe, że wersja męska jest szersza w palcach, wszak wiadomo, że faceci mają szersze stopy. Mi ta wąskość nie przeszkadza, bo moja stopa się tam swobodnie mieści. Ale ewidentnie w porównaniu do Pegasusów są dużo węższe.
Radziłabym mierzyć na żywca jeśli masz możliwość.

I fajnie że odświeżyłeś wątek. 🙂 Bo dzięki temu mogę się pochwalić, że właśnie po robocie zrobiłam kolejne 12 km i ogólnie w sierpniu zrobiłam 237 km !!  🏇 I chyba umrę z dumy zaraz natychmiast.

tunrida brawo, zacznij biegać dłuższe dystanse, wpleć sobie w to interwały, bo organizm Ci się przyzwyczai i będzie zupełnie bez efektu 🙂

Ja mam za tydzień Runek Run na Festiwalu Biegowym, 17km po górach... będzie rzeź  🏇 Dwa tygodnie temu wraz z moim K pocisnęliśmy 16km po Pieninach - z deptaku na Sokolicę, Trzy Korony, Zamek Pieniński, z powrotem na Sokolicę no i w dół na deptak. Zbiegi w tempie 4:30 plus miny mijanych ludzi... bezcenne  😁
Zupełnie bez efektu, czyli jak? Nie będę spalać kalorii?
tunrida będziesz spalać, bo to jednak wysiłek  😁  ale ciało się przyzwyczaja do jednakowych obciążeń i nie robi to już takiego efektu 😉 interwały super podkręcają metabolizm, poczytaj o rytmach i przebieżkach.
Wiem, ale kiedy robię interwały, to pod koniec uda mi grzeją, puchną. I teraz przez to bieganie sierpniowe widzę, że mam uda grubsze! Z 1- 1,5 cm. Na samej górze mi się rozbudowały, a nie było tak.
Tak się dzieje kiedy robię interwały albo kiedy biegam za długo, albo zbyt często.
Więc raczej już nie będę aż tyle biegać. 🙂  Raczej utrzymam 10-12 km i raczej będę biegać nie częściej niz 3 -4 raz w tygodniu. ( tyle, że to takie fajne...  aż szkoda)
tunrida super relacja bucików  😀 a powiedz jeszcze proszę w jakiej temperaturze w nich biegałaś ? Dużo mocniej grzeją niż Pegasusy?
Ja już od tygodnia nie byłam biegać.. najpierw wyjazd w góry, potem czekałam aż po górach przestanie bolec mnie goleń, a jak dzisiaj miałam czas to w stajni się przedłużyło i guzik z biegania  🤔 Jutro też wyjazd na weekend, ale w poniedziałek mam mocne postanowienie iść na bieg !!
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się