Kącik instruktora

ludzie wy tu cały czas o kadrze na ME a tymczasem jeszcze jest problem dużo dużo niżej


Przecież ja o tym cały czas piszę  😲
tak ale chodzi mi o to, że zanim dojdziesz wogóle do rozważań czy dobrze uczą i czy wg tej szkoły która jest jedyna słuszna czy innej, to są takie jeszcze podstawowe sprawy jak niejeżdżenie po betonowym podwórku z drutem w ryju, pijanym instruktorem itd.
tak ale chodzi mi o to, że zanim dojdziesz wogóle do rozważań czy dobrze uczą i czy wg tej szkoły która jest jedyna słuszna czy innej, to są takie jeszcze podstawowe sprawy jak niejeżdżenie po betonowym podwórku z drutem w ryju, pijanym instruktorem itd.


Dla mnie to chore że ludzie za to płacą . 😵 Co do jeżdżenia z drutem to sprawa dla TPZ-u. Co do bezpieczeństwa , to już każdy powinien sam o siebie zadbać .  😉 Ale to jak rozmawialiśmy , problem leży u podstaw.  🙄
ja wlaśnie prowadze tu lokalnie u siebie krucjate bo się zaczeły wycieczki dzieci do miejscowego rolnika który ma 2 konie. Wlaża na padok przez dziure w płocie, ładują się na te konie na oklep na takim właśnie sprzęcie pt. drut i sznurek od snopowiązałki. A kaski to są oczywiście not-cool. Potem słit focie lecą na fejsbuki, kolejne małolaty zazdroszczą i też przełażą w dziurę w płocie. Pan właściciel im ogólnie pozwala. Jedyne co że kasy nie bierze... Jedna małolata już się połamała. A najlepsze jest to ze rodzice im jeszcze przyklaskują i się cieszą... Masakra.
[quote author=gosiaopti link=topic=41910.msg2705585#msg2705585 date=1503096493]
I dlatego potrzebny jest system szkolenia i certyfikowania. Polegający na permanentnym sprawdzaniu jakości szkolenia, a nie na corocznym płaceniu haraczu dla PZJ.


I kto niby ma to sprawdzać ???  😁 Jak sama tego nie sprawdzisz i o to nie zadbasz to żaden certyfikat ci nie pomoże ( wiem to z doświadczenia ) a o tym czy wybrałaś dobrze sama się przekonasz . Bo sport weryfikują wyniki oraz styl jazdy i sposób pracy z koniem.  😉 Problem jest w podstawach !!!  🙄 Ludzie w sporcie są już świadomi czego chcą i z kim chcą trenować .

Ja miałam to szczęście, że trafiłam od razu do trenerów i zawodników.



Potwierdzasz tylko to o czym cały czas piszę . 😉

P.S W sporcie system nakazowo - zakazowy - certyfikująco - sprawdzający cofa nas do czasów głębokiej komuny . A nie znam nikogo kto by to popierał . 😉
[/quote]

Smok, no właśnie. A do sprawdzenia choćby byłoby to, kto w ośrodkach certyfikowanych prowadzi naukę jazdy... bo nie zawsze trener...
I owszem sportowców weryfikują wyniki, ale już nie rekreantów. Problem jest w tym, że za przykład podajesz sport, a 90% ludzi w tym wątku pisze o rekreacji i o instruktorach uczących w rekreacji. I to tutaj potrzebna jest kontrola. Odznaki to był dobry pomysł, ale jest ich za mało i nie są powszechnie dostępne dla rekreantów.
Ja przez ostatnie 10 lat mam wątpliwą przyjemność uczyć rekreantów z różnych szkółek, gdzie jazdy prowadzą "instruktorzy" (czasami nawet w jakiś tam sposób uznani w PZJ) i to naprawdę tragedia. Ja nie wymagam cudów, ale ujednolicenie szkolenia choćby na poziomie jak poprawnie trzymać wodze i dlaczego nie anglezujemy w galopie przydałoby się  🙄
Jak napiszę źle o rekreacji to skończę jak mój kuzyn Wawelski ,więc pozostanę przy swoim a wy rozpatrujcie sobie problemy w rekreacji  😁
Smok10, a ja pozostanę przy tym, że problem dotyczy także sportu. Że chaos w wyszkoleniu przy początkach kariery odbija się na wynikach "na topie". Że chaos W Ogóle szkodzi jeździectwu, bo sztuka jeździecka jest systemem, a wyszkolenie jeździeckie - procesem.
Odsyłam do mojego postu, "wróżebnego" na temat przewidywanych wyników w ME WKKW, jako "kontrolki" "jak jest".
Wczoraj się cieszyłam (z jednym Smutnym wyjątkiem 🙁), jak wszyscy zainteresowani. Na to mój trener mruknął: Przypominam, że jeszcze jest przegląd.
Słucham komentatorów, w tym Janka Kamińskiego, który jeszcze niedawno był super młodym człowiekiem. A dziś? Mija się z prawdą publicznie. Albo jest ignorantem, mimo praktykowania.
To Jest problem wyszkolenia. Problem etosu, który powinien obowiązywać wszystkich jeźdźców, którzy chcą marzyć choćby o minimum: o byciu przyzwoitym jeźdźcem. Bez czego nie ma mowy o Wysokich wynikach. Żaden człowiek nie przyjmuje chętnie jakichkolwiek ograniczeń. Służące wszystkim, także głównemu zainteresowanemu, ograniczenia trzeba Narzucić. W kulturze ludzkiej, w cywilizacji, taki proces narzucania nazywa się Wychowaniem. Wychowanie sportowca jest elementem Wyszkolenia.
Jestem pod wrażeniem że twój trener skaleczenie konia w boksie przywołuje jako przykład źle działającego systemu szkoleniowego  😵 😵 😵
I jeszcze ruszasz Janka który szedł jak burza ale spotkał go pech i padł jego najlepszy koń .  😵 😵 😵

Ja już nawet nie chcę się silić na jakieś  złośliwości , ale naprawdę skupcie się na podstawach , od rekreacji począwszy a sport niech sobie idzie swoją droga . 🙄

Sport się odradza jak Feniks z popiołów i od paru lat idzie jak rakieta w kosmos ale problem jest taki że za olbrzymimi potrzebami dynamicznie rozwijającego się rynku  nie idzie świadomość potrzeb prawidłowego nauczenia podstaw oraz zapewnienia odpowiedniej jakości usług w rekreacji. To jest to co opisują inni parę postów wyżej , nie ja. Sportowcy mają wspaniałe warunki do rozwoju, dostęp do dobrych i bardzo dobrych koni  , super ośrodki o niesamowitej infrastrukturze , dostęp do zagranicznych trenerów , jedyne czego nie mają to gigantycznego finansowego zaplecza jakim dysponuje konkurencja za granicą . Za to jak czytam wpisy powyżej o rekreacji  to mi włosy stają dęba.  😲 😲 😲 Dziwię się że ludzie chcą na to patrzeć z tego korzystać i nawet za to płacić . 😵 😵 😵

Za to rozumiem intencje jakie wszyscy mają żeby podłączyć się do sportu. Wystarczy choćby popatrzeć ile zarabia Trener Sportowy a ile Instruktor Rekreacji. Idąc za ciosem teraz każdy chce być sportowy i podłączyć się do tego tortu. Dlatego absolutnie jestem za tym żeby Sportowcy trenowali ze sportowcami , wyeliminuje to patologie , każdy sportowiec jest osobą publiczną i zebranie wszelkich informacje o nim zabiera sekundę a rekreacja niech się zajmie sama sobą i nauką podstaw.
Z uwagi na powyższe . jestem za wyeliminowanie ze szkolenia w spocie każdego kto nie ma / nie miał do czynienia ze sportem wyczynowym , chyba że swoje umiejętności trenerskie już potwierdził wynikami podopiecznych .  😉 Na dzień dzisiejszy taka jest sytuacja na dynamicznie rozwijającym się rynku sportu jeździeckiego  i nie widzę żadnej innej możliwości jej rozwiązania  🙂

Smok10, o, to już nie jesteś zwolennikiem "wolnej ręki rynku"? Skoro piszesz o "wyeliminowaniu" kogokolwiek?
Na moje, to jesteś oblatanym laikiem, który wykazuje pierwszy stopień kompetencji: nie wiem, ze nie wiem, za to gorąco pilnuje interesów osób bliskich i Wyłącznie ich.

Trener (odp* się do znakomitego trenera, ana razie w dyscyplinach olimpijskich jest jedynym Polakiem, którego wychowanka zdobyła medal MŚ) słusznie przypomniał, że jest jeszcze przegląd, gdy mnie ponosił entuzjazm, i wyglądało na to, że moje czarnowidztwo, na szczęście, pozostanie tylko czarnowidztwem. Wówczas o żadnym skaleczeniu jeszcze nie było mowy.

Owszem - ja(!) uważam, że dopuszczenie do skaleczenia w boksie przed przeglądem (zwanym IV konkurencją WKKW) może być pośrednim skutkiem braku systemu wyszkolenia. Bo coś takiego, to podstawy podstaw: jak zadbać o dobrostan konia i eliminować "głupie przypadki". Jasne, mógł to być głupi przypadek, ale mogło tez być zaniedbanie. Koń to żywe zwierzę i proces wyszkolenia powinien uwzględniać to, że mogą się dziać nieprawdopodobne rzeczy, i dążyć do minimalizacji takich zdarzeń. O czym ty, jako totalny laik w praktyce, jako zupełny teoretyk - możesz nie wiedzieć. Bo ty konie jedynie Oglądasz.

Przywołanie Janka jako Sprawozdawcy nie ma nic wspólnego z tym, czy dysponuje koniem ani z jego nieszczęściem. Wiesz, ludzie żyją dłużej niż trwa choćby najdłuższa sportowa kariera konia. Koni można mieć dziesiątki w karierze. Konie się zmieniają. Ale człowiek - zmienia się dużo trudniej, i niedobrze gdy, jako człowiek, zmienia się na niekorzyść.
Oglądałam relacje TV i słyszałam... rozmijanie się z rzeczywistością poziomem zbliżone do skandalu. Tak już wszyscy przywykliśmy do wszechobecnego ściemniania? Wyszkolenie jeździeckie powinno eliminować ściemy. Bo para jeździecka w swoim wysiłku konfrontuje się z Prawdą, nie może odrywać się od rzeczywistości. Wyszkolenie Sportowca, od samych początków powinno kształtować jego sportową Formację, bo potem przychodzi czas, gdy decydują ludzkie cechy charakteru. Decydują o wynikach w warunkach skrajnych wysiłków.

Ech, szkoda mojego wysiłku, bo ty nie masz prawa w ogóle wiedzieć o czym mówię, bo niby skąd?

Ten wątek to "kącik instruktora" czyli porusza tematy bliskie każdemu, kto zajmuje się Instruktażem: od podstaw po najpoważniejsze imprezy. Wszędzie mamy do czynienia z Instrukcjami, wszędzie ze Szkoleniem. "Super" pomysł, że sport ma być wolny od instruktażu i od Wyszkolenia.

Osobiście nie zajmuję się ani rekreacją ani treningiem sportowym (kogoś). Jedynie czasem występuję jako "korepetytor jeździectwa". W odróżnieniu od ciebie praktykuję jeździectwo od 40 lat. Owszem, na znikomym poziomie osobiście: tylko L w WKKW, N w skokach, CC w ujeżdżeniu. Trener (w Polsce) "wyprodukował" jedynie: MP juniorów, MPMK 6-latków, stworzył parę Lemański-Wagram, krótko był kwalifikatorem "młodych" WKKW (stąd pamiętam jaki Był Janek), wyszkolił J. Rosicką (a ja jeździłam Iliana i Texasa). Siedząc na "kompletnym zadupiu". Przez 20 lat nie spotkałam nikogo, kto by źle wyszedł na słuchaniu Trenera, za to wielu wracających z tekstem: "Ech, czemu nie chciałem(am) słuchać!".

Co do wpływu warunków finansowych na wyniki - w pełni się zgadzam. Jedynie uważam, że nie nie jest to jedyne okoliczność szkodząca możliwemu rozwojowi.
Ty twierdzisz, że "zweryfikują wyniki". No i weryfikują. Weryfikują wszystkich, wg ciebie "mających dostęp do wszystkiego, oprócz dużej kasy".

Ogromne pokłony składam Mariuszowi Kleniukowi. To jest Sportowiec! Widać ogrom pracy, jaki włożył W Siebie Samego, w swoje umiejętności, aż nie do uwierzenia. Z ogromną pokorą, wbrew licznym "wieszającym psy". Tylko taka postawa może przynieść dobre rezultaty. Owszem, było też widać ogrom pracy jaki włożył Paweł Spisak, i wielka szkoda, że coś mu przeszkodziło w zdyskontowaniu niewiarygodnych Zmian, jakie w swoim jeździectwie poczynił. Ostateczny wynik ekipy trafnie oddaje miejsce, w którym polskie WKKW znajduje się obecnie. Z pewnością łączy nas to, że chcielibyśmy, żeby było lepiej, lepiej i lepiej. Coraz lepiej. Nie będzie lepiej, jeśli nie będzie Coraz lepiej na Każdym poziomie wyszkolenia. Także u podstaw. Wątpię, aby puszczenie na żywioł bazowego wyszkolenia dobrze służyło temu celowi. Bo gdyby miało dobrze służyć, to dawno zrobiliby to (puścili na żywioł) Niemcy i Brytyjczycy. A oni trzymają się swego - czyli Systemu Wyszkolenia. I mają rezultaty.
a ja nie rozumiem dlaczego trenerem sportowca powinien byc jakis "mistrz" czytaj lepszy od niego sportowiec. W ten sposób się cofamy a nie rozwijamy?? Umiejętności jeździeckie (tym bardziej w wyczynowym sporcie) to jedno a umiejętności trenerskie to drugie, zwłaszcza jak mówimy o samych wyżynach. Oczywiście nie mówię tego z własnych doświadczeń bo i ch nie mam ale raczej na logikę i z obserwacji innych dziedzin, gdzie topowi nauczyciele, którzy wychowali elitę światową danej dziedziny sami nie koniecznie w nauczanej dziedzinie mieli wybitne osiągnięcia.
esef, wyjaśnię ci. Dlatego, że progresujący sportowcy błyskiem obrastają w piórka. I są skłonni słuchać jedynie najlepiej Mistrza Świata. Tego zjawiska się nie przeskoczy. Trener musi się cieszyć Autorytetem u podopiecznego, a mało jest osób ceniących autorytet wypraktykowany. Większość preferuje taki powszechnie uznany. Preferuje się trening u sław, choćby nic dobrego z tego nie wynikało. tacy, jako ludzie, jesteśmy. Dlatego lepiej, żeby trener mógł powiedzieć (chodzi o wzajemny układ, nie o słowa, nie o formę): Słuchaj, szczylu, nie podskakuj, tylko pilnie zasuwaj te kółeczka i te przejścia!
Można to i tak zobrazować . Z drugiej strony , autorytety są motorem postępu. A w naszej obecnej sytuacji gdzie jest wielki boom i lekkie bezhołowie , autorytety są łatwo weryfikowalne i dają szansę unikania pseudo autorytetów. Takie czasy !!!  😉 Zasada Mistrz-Uczeń jest stara jak świat , prosta jak cep  i sprawdza się wszędzie
gdyby mistrz zawsze był lepszy niż uczen to nie istniał by ogólny proges, tylko byłyby regres!!! Mi się zawsze wydawało że niezależnie od dziedziny na samych szczytach to trener jest takim bardziej "coachem" (w rozumieniu modnego ostatnio w pl nowego zawodu, a nie bezpośredniego tłumaczenia), i niekoniecznie sam musi mieć wybitne osiągnięcia praktyczne (co nie znaczy że nie musi być praktykiem)
gdyby mistrz zawsze był lepszy niż uczen to nie istniał by ogólny proges, tylko byłyby regres!!! Mi się zawsze wydawało że niezależnie od dziedziny na samych szczytach to trener jest takim bardziej "coachem" (w rozumieniu modnego ostatnio w pl nowego zawodu, a nie bezpośredniego tłumaczenia), i niekoniecznie sam musi mieć wybitne osiągnięcia praktyczne (co nie znaczy że nie musi być praktykiem)


esef- dzisiaj tak się stało że każdy ma wolny wybór. Możesz trenować sport jeździecki nawet z cochem który jest mistrzem w swoim fachu i nigdy konia na oczy nie widział .Ja bym w życiu nie zaryzykował , nie ważne czy dla siebie czy dla swoich bliskich ale ty zawsze możesz . A potem opisz efekty .  😉 Sam jestem ciekaw  🤣 Życzę sukcesów.

P.S Myślę że nie czas teraz na uzdrawianie sportu który rozwija się bardzo dobrze ( teraz sport potrzebuje już tylko pieniędzy ), prawdziwe problemy są na dole , rekreacja , początki ,  podstawy  tak jak to opisują inni w swoich postach  😉 Chętnych do skoku na kasę w sporcie jest pełno ale fachowców niewielu więc niech sportowcy szkolą się ze sportowcami , tak jak dotychczas i rozwijają się tak jak dotychczas.  😀
smok czytaj ze zrozumieniem....
esef, do smoka próżne takie apele 🙂

Zaprawdę - i mądry i szczęśliwy, kto trafi na trenera, który jest/był skutecznym zawodnikiem i jest dobrym trenerem.
Ale rzadko tak bywa.
Do fachu trafia wielu zawodników, którzy nie mają ani serca, ani talentu, ani Przygotowania do zawodu. Za to nie pogardzą dodatkową złotówką.
Certyfikacja przynajmniej wskazywała, kto Naprawdę jest zainteresowany szkoleniem innych, kto jest skłonny włożyć w to wysiłek, szkolić się. A nie jedynie - kasować za "jednostkę treningową". Jasne, że po pewnym czasie każdy się zorientuje, że ma do czynienia z leserem, nierzetelnym, nieukiem, oszołomem itd. Szkoda tego, co się dzieje zanim podopieczni się zorientują i zanim ów świeżo upieczony trener z bożej łaski nabędzie umiejętności - szkolenia innych. Na szczęście nabywają, nawet najbardziej oporni. Że kosztem naiwnych podopiecznych? Ojtam!

Smok10, system Mistrz-Uczeń wymagał, jak świat światem - praktyki! Praktyki pod okiem, w danym fachu, nie w innym fachu. Trener a zawodnik to dwie Różne profesje.
No i było: Uczeń - Czeladnik - Mistrz.
Dziś TV wspomniała o Jungu. Że do dziś jest pod "twardą ręką" ojca. Że praktykowanie jeździectwa zaczynał od sumiennej pracy w stajni.
Jasne, że jeśli ktoś ma dryg i chęci do trenowania Kogoś, a miał/ma Dobrego, rzetelnego trenera, to sam będzie dobrym trenerem.

Mistrz - Uczeń to średniowiecze 🙂 Ale nadal się sprawdza. Z tym, że ma swoje wady. Tym wadom częściowo zapobiega nowoczesny System szkolenia.
Głowna wada systemu Mistrz-Uczeń jest taka, że wiedza jest przekazywana na zasadzie "jedna pani drugiej pani", co na dalszym etapie wywołuje zjawisko "głuchego telefonu". Którego wszyscy doświadczaliśmy po niektórych "klinikach", może nie? I co prowokuje do zamykania dostępności do zawodu, skrywania "tajemnic" i rozpowszechniania przesądów.

Tymczasem, przy okresowym szkoleniu "reżimowym" wszyscy zainteresowani jednocześnie otrzymują porcję Wiedzy: to a to się sprawdza, można popełnić takie a takie błędy, to a to jest mylnym mniemaniem, bo... To warto wszystkim zalecić, a tamto to też ciekawa idea, ale wymaga weryfikacji. Wszyscy jednocześnie dostają pakiet zweryfikowanej praktycznie wiedzy i Ją wdrażają w życie, a nie "piątą wodę po kisielu". I nie trzeba eksperymentować na własną łapkę, popełniając masę błędów, co jest typowe dla "metody" prób i błędów. Cóż, skoro 80% jeźdźców doznaje głębokiej odrazy na samo słowo "metodyka". Co gorsza, na słowa "plan treningowy" także. A już ATP to chyba rodzaj UFO. Co ciekawe, w całej Europie mnożą się szkolenia, jedno po drugim, w każdej korporacji i nie tylko. A nagle właśnie jeździectwo ma być od nich wolne. Ciekawe.
Kto w Polsce miałby się tymi szkoleniami dla Zawodników na trenerów zająć .  😁 😁 😁 Czekam na personalia . 😉

Ciekawi mnie STRASZNIE dlaczego wszyscy chcą naprawiać sport , który ma się bardzo dobrze i będzie  miał się  jeszcze lepiej a każdy jak zarazy unika tematu naprawy REKREACJI !!! SZKOLENIA PODSTAWOWEGO  !!! czyli początków i dołu nauki i szkolenia  ????

Po prostu nie mogę wyjść z podziwu ilu  w Polsce mamy fanatyków SPORTU !!!! .  😁 😁 😁 ( Albo kasy w sporcie  😁 )

Wspaniale by było gdyby ten trener np : zawodnik klasy GP , który poświęca swój czas , nie musiał u takiego adepta który do niego trafia zaczynać od lonży . albo konie w ośrodkach nie chodziły na drutach zamiast wędzideł . ( nie ja to opisywałem ) 😵

Pamiętam jak kiedyś Herbert Meyer (były zawodnik i najbardziej utytułowany trener na świecie ) przyjechał do Polski i na drugich konsultacjach dostał jeźdźców których musiał wziąć na lonżę ( ostatnią prowadził 40 lat temu ) I to on już mówił naście lat temu o systemie Mistrz - Uczeń   😵 Ola Lusina napisała na Świecie Koni że wezwano mechanika formuły 1 do naprawy rozklekotanego malucha . 😁

Tak jest u nas . Żaden trener nie będzie się bawił w naukę od lonży i anglezowania . Problemy zaczynają się od Instruktorów Rekreacji i przygotowania do sportu . Sam sport radzi sobie świetnie.  🤣
Smok10, sport radzi sobie jak radzi. O stopniu radzenia sobie, sam tak twierdzisz, świadczą Wyniki, w żadnym razie nie ilość jeźdźców ani wypaśność ośrodków i koniowozów.
Jednak tu chyba jesteśmy zgodni, że ostateczne wyniki sportowe Mocno zależą od jakości szkolenia od podstaw?
Chyba nikt nie żąda podporządkowania się reżimowi szkoleń od utalentowanego i skutecznego trenera GP, wizjonera???
Cały czas chodzi o budowanie solidnej bazy. Żeby jeźdźcy i trenerzy nie rozpowszechniali różnych kwiatków, w najlepszym razie wiodących donikąd. Bo na razie tak jest. Wystarczy moda, może być w huk błędna, a w głuchym telefonie wręcz kuriozalna - i zaczyna dziać się dziwnie. Potem pojawia się taka "trenerka", która twierdzi, że koło i wolta to przecież to samo, a jak wyjechać poprawnie - tego nie potrafi powiedzieć, to się robi i już. A jak zrobić przejście? No, to się robi i już, półparada. A jak się robi półparadę? Cisza. A jak wygląda kłus pośredni? "Nie potrafię opisać".
I uznany zawodnik, który twierdzi, że jeździec tym lepiej skacze, im bardziej mu łydki odlatują od boku w fazie lotu. To są autentyki, nie zmyślam. Pojawiają się specjaliści od rzucania wodzy, ciągnięcia za wewnętrzną wodzę (w każdych okolicznościach) itd. te same osoby potrafią być Skuteczne we własnej karierze jeździeckiej, bo jeździectwo ma taką specyfikę, że trzeba dużo "optymalizować" do braków własnych i braków danego konia. Ale w ten sposób, "zoptymalizowany inaczej" - nie wolno Powszechnie szkolić!

Z nazwiskami to kiepsko. W ujeżdżeniu chętnie bym posłuchała Marleny Gruca-Rucińskiej czy Anny Piaseckiej. I na pewno dałoby się znaleźć sporo osób we wszystkich dyscyplinach, i najlepiej  regionalnie, które szkolą rzetelnie, mają do tego dryg i mają masę  doświadczeń, a funkcja szkoleniowca szkoleniowców nie jest im wraża. Z kolei te osoby powinny podlegać szkoleniu centralnemu, proponując wysokiej klasy prowadzących. Ale ogólnie - zgadzam się. Jest dłuży kłopot z samozwańczymi guru. Dlatego rzecz można załatwiać "oddolnie": zarówno w formie seminariów, bez wykładowcy, jak i ze wskazaniem przez szkolone gremium, kogo chcą widzieć w roli szkolącego. Problem taki, że szkoleniowcy mają co robić. Owszem, bardzo potrzebują wiedzy, jest głód nowoczesnej, wypraktykowanej i skutecznej wiedzy, ale nie są w stanie ogarnąć organizacji samo-szkolenia, tym bardziej systemowego. Tym powinna zajmować się zewnętrzna instytucja. Której Nie Ma - bo PZJ poległ na całej linii.

Boleję, że w swoim czasie nie powstało Centrum Szkoleniowe, gdy jeszcze były takie szanse. Ok, niby powstało, w Poznaniu, ale zorientowaniu dobrze wiedzą na jakich ludzi postawiono, i jak to się potoczyło, i dlaczego tak. Teraz na Centrum nie ma żadnych szans, bo każdy ciągnie swój kawał sukna, przegrywa interes całej wspólnoty. Może, "oddolnie", z czasem wyklaruje się kilka takich Centrów, dzięki Jakości szkoleń i ich efektów. Oby.
Kto w Polsce miałby się tymi szkoleniami dla Zawodników na trenerów zająć .  😁 😁 😁 Czekam na personalia . 😉

No jak to kto - Pan H.SZ. 😉


Wspaniale by było gdyby ten trener np : zawodnik klasy GP , który poświęca swój czas , nie musiał u takiego adepta który do niego trafia zaczynać od lonży . albo konie w ośrodkach nie chodziły na drutach zamiast wędzideł . ( nie ja to opisywałem ) 😵



Dlatego o tym pisałam, że za mało jest odznak. Pierwsza odznaka powinna być z jazdy na lonży, bo może to zmusiłoby kluby do wyszkolenia koni do nauki na lonży i szkolenia na nich jeźdźców. Nawet nie zdajecie sobie sprawy ile ludzi w życiu nie jeździło na lonży. To czemu się dziwić, że dosiadu nie mają i wiszą na wodzach  🙄
gosiaopti, i jak to sobie wyobrażasz? Niedługo już w ogóle nie będzie odznak, wiele na to wskazuje. Kto, niby, miałby egzaminować na odznaki? Wg jakiego programu?
Pytam "kto"  - bo przecież nie ci szkoleniowcy, którzy wg smoka "o niczym nie mają pojęcia", i nie dumni "sportowcy", bo ci mają "lepsze" zajęcia...
Jak by nie było - Wszystkim się odechciewa żużlować u podstaw.
Mamy wolność, zatem laicy będą szkolić laików - bo tak jest najtaniej.

Szkolenie nowych adeptów względnie opłaca się jeszcze właścicielom stajni na prowincji - bo "wychowują" sobie klientów na np. tereny i potencjalnych "hotelowiczów", no i włascicielom ośrodków z rewelacyjną (dla ludzi) lokalizacją. Tak mi przyszło do głowy, że sytuacja wkrótce wyraźnie się spolaryzuje: będzie bele-co za prawie-nic (czy nic zgoła) i Bardzo dużo - za zaszczyt uczenia się u Kogoś (celebryty najchętniej), nadal bez gwarancji jakości nauki.

Bo jakość szkolenia musi się opłacać, tym mocniej im mniej jest wspomagana Obowiązkowymi standardami. Dziś - szkolenie początkowe nie opłaca się W ogóle.

Wyobraźmy sobie taką sytuację: znika powszechny Obowiązek edukacji. Hurra! (osobiście byłabym za tym, przy bonach edukacyjnych, które można nawet spieniężyć, gdy uczeń zdaje wymagane egzaminy = nieważne w jaki sposób się uczy, byle Dobrze). Ale załóżmy, że egzaminy też znikają. To wymagające ćwiczenie umysłowe, ale można sobie wyobrazić, jak wkrótce wyglądałby poziom edukacyjny, jak cudnie rozwijałby się elitaryzm w kontrze do powszechnego nieuctwa.

Na mniejszą skalę mamy taką sytuację w jeździectwie. Dotychczas jakieś powszechne standardy "trzymały" odznaki. Po demontażu tego systemu (demontaż przebiega sprawnie, gorzej z konstruktywnymi propozycjami) nie zostanie NIC. Pełna wolność! I konia z rzędem temu, kto wkrótce znajdzie Dobrze szkolącego instruktora za mniej niż "miliony monet".
Na razie jeszcze futurystyka, bo ciągle jest masa biednych ludzi, ogarniętych końską pasją, którzy podejmują się instruktażu za psi grosz (plus stosowna dawka pogardy ze strony "elyt"😉. Ale wiecznie tak nie będzie. Źle wyszkoleni będą szkolić rzesze źle wyszkolonych, ci następnych. To się już zaczęło. Człowiek chcący nauczyć się Od Początku dobrze będzie miał spory problem. Wystarczy maleńka zmiana mentalności. Że np. ogarnięta luzaczka "zawodnika" Odmówi szkolenia na lonży klienta tegoż zawodnika (za co ten zawodnik kasuje). Nic, pewnie uprawiam czarnowidztwo, bo naiwnych nie brakuje. Tyle, że naiwność szybko znika wraz z doświadczeniem.
Trochę popłynęłaś  🤣 🤣 🤣
halo, porownujesz jeździectwo do "powrzechnego obowiązku edukacyjnego" tymczasem dla wielu ludzi to jest TYLKO HOBBY. A dla mnie - usługa. Przychodzą klienci, wyswiadczam im usługę, tak samo jakbym była jakimś fryzjerem. To jest bliższe porównanie niż do całokształtu edukacji. Ja osobiście zawsze staram się wyświadczyć tę usługę jak najlepiej tzn. - uczyć sensownie (ale nie trzymam ludzi na lonży do usrania aż będą mieli dosiad w galopie jak anky van g., bo jak sami to zauważyliście niezbyt się to opłaca - jak sprawnie anglezują z wodzami w ręce nie łapiąc na nich równowagi to idą na grupowe jazdy) zgodnie z wiedzą którą posiadam i którą staram się cały czas weryfikować i zwiększać (i tu problem - bo trochę nie ma gdzie a tak się składa że nie intresuje mnie już mój rozwój jako JEŹDŹCA, jestem po 2 ciążach i mam swoje ograniczenia). Po drugie staram się usługę świadczyć profesjonalnie w tym sensie, że jak się na coś z klietnem umawiam to tak jest, każdy jest potraktowany tak samo miło i kulturalnie, nie ma mowy o jakiś papieroskach czy przekleństwach itd. Bo ludzie przychodzą do mnie przede wszystkim miło spędzić czas, a to ze przy okazji mają sie nauczyć sensownych podstaw to jest chyba ważniejsze dla mnie niż dla nich - bo dzięki temu moje konie, mimo że w rekreacji, chodzą sensownie i nie psują się. Na szczęście całe rzesze ludzi zauważają to, że uczymy dobrze dzięki temu od dłuższego czasu nie mam potrzeby reklamowania się.
I mimo, że jestem ZA deregulacją to uważam jakiś SYSTEM jednak by się przydał. Jakieś chociażby nazewnictwo jak dzwoni nowy klient i usiłuje określić swoj poziom (znacznie poniżej mitycznego "boj"😉. Tylko z drugiej strony - ja sobie prowadzę mini działalnosć, robię to dobrze, moj własny "system" już się jakoś uleżał i ustabilizował, tymczasem jak mi wyskoczą z nową ustawą że ja muszę to tamto siamto, pięć weekendów spędzić na szkoleniach wtedy i wtedy (a jazdy to się same poprowdzą i konie same się nakarmią), wydać parę tysiaczków (HE HE) a wogóle to lonżownik musi być okrągły (chciałabym ale warunki mam takie że mój jest i będzie kwadratowy) czy jakieś inne mądrości typu wyznaczania normy krzywizny banana dla UE, to jest więcej z tego szkody niż pożytku...
Obecnie mieszkam na terenie gdzie uważa się, że instruktor potrzebny jest do jazdy na lonży. Później delikwent już wszystko umie. A poza tym, on chce tylko pojeździć a nie wysłuchiwać gadaniny instruktora....
Odpisałam, ale mi wcięło post 🙁.
Zatem krótko.
esef, gdyby nie było powszechnego Obowiązku - edukacja też byłaby TYLKO HOBBY. A jest usługą, niczym innym.
Jeszcze przez jakiś czas będą funkcjonować takie miejsca jak twoje, najwyżej adepci będą otrzymywać instruktaż w języku ukraińskim.
Owszem, brak jednolitości szkolenia, brak standardów, jest dokuczliwy, a będzie bardziej, gdy znikną odznaki (na co się zanosi, z kilku powodów).

Neila, jeździectwo to nie rocket science, można opanować samodzielnie, gorzej z jakością takiego szkolenia 🙂 Ale że jakości nikt i nic nie premiuje, obstawiam, że Nawet Tobie wkrótce się odechce, i uznasz, że "klient nasz pan" = robimy czego sobie życzy/nie życzy. Motywacja "dla idei" ma swoje ograniczenia 🙂.

Smok10, przecież piszę, że uprawiam futurystykę. Jak będzie, wszyscy się przekonamy za parę lat. Chciałabym się mylić.
Halo masz rację co do zasady, ale mimo to przesadzasz 🙂
esef, oczywiście, że przesadzam.
Ostatnio bardzo przypadło mi do serca wielce prawdopodobne (że nim jest) zawołanie Polaków:
"Jakoś to będzie!" 🙂
W naszym przypadku ,lepiej żeby było jakoś niż bylejako  🤣
Czytam Waszą dyskusję jako rekreant od prawie 20 lat. 8 lat jeździłam (głównie w wakacje) w stajni, przez którą przeszło kilku instruktorów. Tylko część z nich miała jakieś uprawnienia, o własnych umiejętnościach nie będę nawet pisać, bo tylko jedna osoba wg mnie tak naprawdę jeździła na jakimś tam poziomie. Jeździłam na koniach jako jedyna osoba z rodziny, nie znałam się na tym, dopiero z czasem zaczęłam zauważać, że tu coś obtarte, a tu sprzęt się sypie, a tu nieleczona gruda itd.

Potem przerobiłam ileś innych stajni. W każdej jakiś mankament. A to instruktor znów prowadzi jazdy na zasadzie "wolta, pięta w dół, kłus, galop, do stępa", albo konie w średnim stanie. Na prawie 20 lat trafiam tylko na 2 miejsca (w trakcie wakacji), gdzie dba się o konie, instruktor wie dużo i sam na koniu siedzi tak, że robi to na mnie wrażenie. Po drodze zaliczam też wyjazdy do Wielkiej Brytanii do wakacyjnej pracy, gdzie jest inny świat - piękne, przestronne boksy, ludzie jeżdżący na milion szkoleń, kursów i konferencji, instruktorzy dbający o bezpieczeństwo. Ktoś mi pokazuje chody boczne, ktoś łopatki... myślę sobie - ja??? Przecież to nie mój poziom. A oni po prostu jeżdżą. Uczą się nowych rzeczy i nie uważają, że trzeba być na poziomie wielkiego sportowca żeby się uczyć dalej. Jeździsz i chcesz się czegoś nowego uczyć? Ależ nie ma problemu.

Wracam do Polski. Nie mam swojego konia, nie mam dużego budżetu. Wracam do rekreacji, bo gdzie mi tam do jakichś treningów. One są nie dla mnie. Są dla tych, którzy są level wyżej od rekreacji. Mija kilka lat i pojawiają się opcje wypożyczenia od stajni konia, na którym pojedzie się trening bardziej sportowy. Coś jakby drgnęło do przodu. Mówię trenerce, że nie jeżdżę jakoś wybitnie i miałam przerwę. Słyszę (ku mojemu zaskoczeniu): to nieważne. Damy radę.

Także z mojej perspektywy - coś drgnęło w dobrą stronę. Ale nie ma co oczekiwać jakiegokolwiek sensu w większości jazd w rekreacji. Moja 10-letnia siostrzenica też uczy się jazdy konnej i zwiedziła już kilka stajni. Z przerażeniem patrzę na to, czego jej uczą na lonżach/w zastępie i aż chce mi się krzyczeć: nie uczcie jej z błędami, bo potem przez lata będzie je odrabiać, tak jak ja...

I chętnie bym kupiła swojego konia, jeździła z kimś kto serio podchodzi do tematu, ale barierą są wciąż dość duże pieniądze. Pozostanę póki co przy wciskaniu się między rekreację, rekreację i inne osoby, które chcą pojeździć ambitniej. Bo w ogóle jest taka opcja i chwała za nią.
Jak widać wszystko idzie do przodu , ale zbyt duże gmeranie w czymś co ma tendencje wzrostową przynosi odwrotny skutek a zwłaszcza wszelkie nakazy i zakazy . 😉
Moja 10-letnia siostrzenica też uczy się jazdy konnej i zwiedziła już kilka stajni. Z przerażeniem patrzę na to, czego jej uczą na lonżach/w zastępie i aż chce mi się krzyczeć: nie uczcie jej z błędami, bo potem przez lata będzie je odrabiać, tak jak ja... malaga, święte słowa.

Nie umiem ocenić czy jest obecnie lepiej czy gorzej niż kiedyś (przez te ileś lat zmienia się nie tylko rzeczywistość, ale również nasza świadomość, więc ocena może być niemiarodajna), ale w zakresie rekreacji błędy w nauczaniu były i są i żadna deregulacja tego nie wyeliminowała. Jedyna zmiana na którą liczę to dostęp do informacji i szkoleń - pozwoli wcześniej zweryfikować czy podąża się dobrą drogą i może ciut wcześniej uciekać ze złych szkółek. Albo nawet w ogóle tam nie trafić.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się