Dzieci, ciąże & pogaduchy o wszystkim i o niczym

bera na Twoim miejscu tez bym pewnie zostawila dziecie w domu, masz fajne warunki, nie siedzicie w domu 🙂

Grafi super lista, dzieki! 🙂
kenna jej ale życie się toczy 💘 wzruszające to wszystko bardzo,
trzymam kciuki za malucha, mam nadzieję że Milan dobrze się ma w tej sytuacji

Genia-Pigwa o adaptacja temat rzeka zwłaszcza w żłobkach, taka adaptacja jak u was marzenie, ja znam przykłady nawet z prywatnych żłobków gdzie temat jest lekceważony, 2-3 dni adaptacji i wsio.

W przedszkolu mojej córki też taka sobie adaptacja, łącznie 5 dni zajęć lipiec, sierpień i sugestia żeby na początku dawać na krótko. A młoda mnie zadziwia pozytywnie - od małego przyssawka totalna, nawet drzemki musiała mieć ze mną bo inaczej po 20 minutach alarm,pierwszy raz beze mnie był jak byłam w szpitalu najpierw na patologii czyli miała 20 miesięcy, potem już przy porodzie i zniosła mega dzielnie. Teraz przedszkole zero problemów, może rzeczywiście nasyciła się i teraz zero problemów z rozstaniem (oby się nie zmieniło :emoty327🙂

nerechta puzzle warstwowe ( mam domek króliczków dejco i warstwowe ciało człowieka z lidla, te pierwsze są przepiękne powoli Aleksandra zaczynają interesować, tyle że warstw nie ogarnia :lol🙂 puzzle 2-3 elementów np. takie
klik
klik, jakieś ogólnie proste puzzle np. klik ale Helka lubiła też te klik
Zestaw lekarski najlepiej z prawdziwych elementów, lego duplo, zabawkowa kuchnia i jakie elementy do niej, warzywa drewniane do krojenia, kolejka drewniana, gra mały wyścig dejco, łowienie rybek np. Haba, Memory, domino obrazkowe, duże korale do nawlekania, przeplatanka, smart games dzień i noc albo króliczek, zwierzątka np.. Schleich, ale np. zwykłe gospodarskie mam z Tigera.

Wizja oprócz tych co wymieniał Pandurska, i tych co wyżej mamy od jakiegoś czasu Potwory do Szafy, takie memo podkręcone i jest hit. Do tego Trzy świnki ze smart games.
Lotnaa   I'm lovin it! :)
19 września 2017 12:48
sienka, tak, na drzemki też ciemno.

ner, ja też jestem w jakiejś pustce zabawkowej. Obecnie bawi się tylko Lego Duplo, do tego jakieś auta od brata, na dworze koniecznie foremki, bo od 2 tyg z dumą produkuje babki. A poza tym jakaś lipa, książeczki przestały ją interesować, muszę chyba w puzzle uderzyć.

pani myk, dzięki za fajną listę!
Wizja   Skąd wziąć siłę do dalszej walki...?
19 września 2017 12:54
Dzięki dziewczyny! Pozamawiałam kilka rzeczy na próbę, zobaczymy czy się mały Troll zainteresuje.

A tak z innej beczki... Złościcie się na dzieci? W sensie, czy zachowanie dzieci wywołuje w was złość? Ale taką ciężką do opanowania? Taką, która wywołuje krzyk? Ja mam ostatnio wrażenie, że moje dziecko robi mi na złość. Pewnie tak nie jest, pewnie to jest jakieś moje odbicie, ale nie mogę sobie z sytuacją poradzić, bo zwyczajnie robię się zła... ;(
Wizja niestety tak - tyle ze Iga nie robi nic takiego, a juz na pewno nic co mialoby byc "na zlosc". Ogolnie mam wybuchowy charakter, zloszcza mnie pierdoly i naprawde duzo wysilku kosztuje mnie opanowanie emocji. Krzyczec co prawda zdarza mi sie bardzo rzadko, ale sie zdarza.
Kupilam sobie ksiazke "Kiedy twoja zlosc krzywdzi dziecko" i daje do myslenia, troche mnie ostudzila ale tez i sama mam duzo autorefleksji i bardzo sie staram transformowac swoje zachowania. Ciezko jest 🙂

Kupilam male puzzle w Tesco a przed chwila zaszalalam w ksiegarni internetowej i nakupywalam puzzli i podobnych z serii CzuCzu, mam nadzieje ze polubi 🙂

maleństwo   I'll love you till the end of time...
19 września 2017 14:18
Wizja, zdarza się. I moja akurat ewidentnie ostatnio robi nam na złość. Jak prosimy aby czegoś nie robiła, to robi to nadal, ale razy pięć, patrząc w oczy i się śmiejąc. Zmyśla, zrzuca winę na każdego poza sobą i inne takie. Czasem sprawia to, że ja się normalnie w środku gotuję. Najczęściej duszę to w sobie i robię swoje, tłumacząc / ignorując / czy co tam akurat jest potrzebne. Ale czasem huknę na nią. Zazwyczaj wówczas działa to na nią otrzeźwiająco. Nie mówię o darciu  się na dziecko, ale czasem jedno głośniejsze upomnienie jest potrzebne w jej wypadku.
Kenna trzymam kciuki za maleństwo i gratuluje :kwiatek:
Chyba przesadzacie. Ja zrozumiałam że mowa o sytuacjach skrajnych. Dzionka podała przykład. Ja też znam przypadki, którym się dziwię: roczniaki do żłoba, od razu na heja 10 h bo po co aklimatyzacja, dzieci plączące do wymiotów itd. O takich chyba sytuacjach mowa, gdzie rodzice ignorują potrzeby swoich dzieci, chyba nikt nie napisał, że wszystkie matki oddające dzieci do placówek to potwory nie?

DOKŁADNIE.
i tak, w cztery oczy też rozmawiam otwarcie mówiąc, że mam inny punkt widzenia. I tak, znam kilka matek "gówniarzy" i o tym pisałam, bo czasem te matki bywają opiniotwórcze. Ciekawe ile z nas słyszało "niech się wypłacze" itp...
kenna cudownie! 😍
Lotnaa   I'm lovin it! :)
19 września 2017 15:13
Rozbroiło mnie to zdjęcie - Hania i jej Big Brother 🙂
maleństwo   I'll love you till the end of time...
19 września 2017 16:22
Lotnaa, a niedawno martwiłas się że ją olewa. Fajnie, że jednak mają kontakt. A Hania jaka już dziewczynka się zrobiła 🙂
Gienia-Pigwa   Vice-Ambasador KAV w Dojczlandii, dawniej pigwa :P
19 września 2017 17:25
kenna Jeremi naprawdę wyglada na kawał chłopaka jak na swój wiek i pewnie tyle samo siły ma! Dacie rade 🙂

lotnaa Hania bardzo wyrosła 🙂 zdjecie z bratem przesłodkie  😍
U nas tez trójki górne jakos długo wychodzą, dol juz dawno cały jest. A na gorze tylko takie kikutki 😀 ale znow sie ślini jak niemowlak wiec chyba czas na piątki pomału... i weeszcie koniec z zębami bedzie 🙂

dzionka, wlasnie tymbardziej patrząc na choroby dobrze robisz , ze zozstawiasz Sarę w domu. Ja byłam chora razem z Gabrysiem i maz tez... ciagle miałam cos do czerwca. Przez zimę i wiosnę cztery antybiotyki! Wiem, ze tak nie musi byc, ale jednak prawdopodobieństwo jest. Do tego w żłobku były zapalenia spojówek ( mnie ominęło, za to maz miał dwa razy i oczywiscie gabriel), biegunki, bostonka i wszy! ( te dwie ostatnie nas wszystkich ominęły  ufff)

A gabrys mówi malutko jeszcze ale skubany super rozumie w dwoch językach. Mówi juz długo: Auto ( auta to hit!), mama, tata, papa, baba, dzadza ( dziadzia 😉), daj, oooo nein! ( jak cos mu spadnie albo nie idzie tak jak chce 😉 ), tapu ( kaputt 😉), Appetit ( jak zaczynamy jesc a jak chce jest to am am ). Jeszcze cos sie znajdzie ale raczej prosto i mało. Za to duzo w swoim języku gada ostatnio. Tylko ja podchodzę do tego na luzie bo on jest chowany dwujęzyczne wiec wiadomo ze pojdzie pózniej z gadaniem. A rozumie w dwoch językach bardzo dobrze.

Wizja, ja się o wiele mniej złoszczę odkąd przeczytałam tą książkę Self-Reg, o której tu pisałam. W skrócie uświadomiła mi, że to nie Sara jest moim stresorem tylko inne rzeczy. Ograniczyłam więc te inne rzeczy, część do zera i jestem inną osobą. Prawie  w ogóle na nią nie podnoszę głosu, może z 5 razy się to zdarzyło w ciągu całego jej życia, ale nie dlatego, że się hamuję. Ona jakoś mało mnie złości, jak na razie. Ale ostatnio miałam taką sytuację - zrobiła to, co najbardziej mnie wkur**a, czyli po raz X podbiegła do mnie i ugryzła, co naprawdę mnie zabolało. Wrzasnęłam na nią i odwróciłam od siebie, bo dalej chciała gryźć, a ona zrobiła taką podkówkę jak na bajkach, odeszła kilka kroków i wybuchła takim strasznym płaczem, że nie mogłam jej z 10 minut uspokoić. Dla mnie porażka totalna, naprawdę ją to zabolało i nie zrozumiała o co mi chodzi 🙁 Ona jest kurde tak wrażliwa, że naprawdę trzeba uważać co się mówi i robi... Może też przyjrzyj się, czemu tak naprawdę jesteś wściekła? Czy to na pewno chodzi o zachowanie młodej, a jeśli tak, to dlaczego akurat teraz wywołało w Tobie taką reakcję? Czasem wnioski są zaskakujące.
Dzionka , a jak się szuka tych przyczyn złości ? Skoro mogą być one mylne ... bardzo mnie tym zaciekawiłaś . Czy książkę łatwo się czyta osobom , które w psychologii nie siedzą ?
Misiu, troche ciezko przebrnac przez poczatek, bo jest duzo o budowie mozgu i co za co odpowiada i co w zwiazku z tym 😉 ale potem juz idzie! W ksiazce jest opisany podzial stresorow na grupy, np. stresory prospoleczne, biologiczne itd, wraz z przykladami zachowan, ktore moga z ich powodu plynac i to jest jeden z kluczy. Bardzo ogolnie rzecz ujmujac, w chwilach wybuchu zlosci (na przyklad, bo tam tez mowa o objawach takich jak trudnosci z koncentracja uwagi, obnizony nastroj, itd) zadawajmy sobie pytanie: co sie ze mna dzieje i dlaczego akurat teraz to mi sie przytrafia. I np. dojdziemy do wniosku, ze wsciekam sie na dziecko, bo chce miec wysprzatana chate a ono mi wisi u nogi. I dalej juz cos z tym mozna robic, pracowac nad soba majac juz szereszy kontekst.

Do mnie nie trafia ta teoria w calosci, zdecydowanie bardziej lezy mi rodzicielstwo bliskosci i szukanie jaka potrzeba a nie jako stresor stoi za zachowniem dziecka/moim/kogos tam, ale w kwestii wsciekania sie na Sare to bylo jak odkrycie Ameryki 🙂
mam zdecydowanie tak, jak Dzią mowi - zloszcze sie bo mam cos z tylu glowy - cos "musze" zrobic, na czyms sie skupic, z kims porozmawiac czy zwyczajnie jestem tak zmeczona, ze marze o walnieciu sie do wyra. Bardzo denerwowalo mnie tez kiedy dlugo nie chciala zasnac a mialam wszystkiego juz na koniec dnia dosc, tu juz emocje buchaly wlacznie z placzem i energicznym ( 😁 ) wychodzeniem z domu.
Stwierdzam, ze rodzicielstwo naprawde jest bardzo mocno rozwijajace...  🙂
Gienia-Pigwa   Vice-Ambasador KAV w Dojczlandii, dawniej pigwa :P
19 września 2017 20:12
Oj tak, rodzicielstwo bardzo rozwija!
Ja nigdy bym nie powiedziała, ze w mnie moze byc tyle spokoju i empatii.

Bardzo próbuje i coraz lepiej mi wychodzi, zostawiać wszystko co związane z praca w pracy. Wcześniej zabierałam do domu nie tylko papiery ale i stresy. Teraz wychodzę i jadę po dziecko i przed wyjściem z auta próbuje zrobic cięcie i nastawiam sie pozytywnie na odbiór dziecka. Wtedy jestem tylko dla niego. To bardzo mi pomaga i widze ile luzu i spokoju wiecej jest wtedy i jak dziecko profituje z takiej mamy, która jest tylko 100% dla niego. On wkoncu tez miał ciężki dzien i chce odpocząć.

Widze niestety czesto bardzo zestresowanych rodzicow w żłobku i to wali po oczach. Nie ma bata, to sie musi odbić na dziecku.
Noo, nic tak nie rozwija jak rodzicielstwo, bez kitu 😉 Ciągle znajduję swoje drugie i trzecie dna, przekraczam granice wytrzymałości psychicznej i fizycznej 😁 Samo zdrowie! Chociaż teraz naprawdę nie mam na co narzekać - zbieram siły przed drugą falą 😉

Gienia-Pigwa, ja tak robię jak słyszę, że obudziła się z drzemki za wcześnie a ja nic nie zdążyłam konstruktywnego zrobić, z tego co sobie zaplanowałam. Wdech-wydech, to nie jej wina i dopiero idę do pokoju. Ale czasem mam taką gulę ze złości, że nie mogę...

Lotnaa, ale słodkie to zdjęcie 😍 Sara pięknie mówi, że dzik ma ryj 😂

Dziewczyny, fajny artykuł o złości w kontekście Self-Reg:
http://dylematki.eu/2017/09/19/zlosc-czesc-5-i-self-reg-czesc-11-mysli-zapalniki/
Fajny artykuł i w ogóle bardzo fajna strona!  😀
Mi się zdarzyło kilka razy tak rozzłościć na Gabrysia, że potem było mi tak głupio i tak mi go było żal, że się rozryczałam i go przepraszałam.
Dawno nie, bo też się naczytałam pomocnych rzeczy na dziecisawazne.pl
Generalnie nigdy od nikogo nie nauczyłam się tyle co od Gabrysia. Albo dzięki niemu.
Też się podpisuję pod słowami, że rodzicielstwo niesamowicie rozwija. 😀

Ps. Odkryłam po jakimś czasie, że moim stresorem bywa wychodząca od kilku lat ósemka. Mam permanentnie rozwalone i podrażnione dziąsło w tym miejscu. Nie boli jakoś strasznie, albo boli czasami, ale jest i wkurza. Żyję z tym już tyle czasu, że o tym zapominam. Podobnie dziecko potrafi mieć atak złości, bo jest głodne lub zmęczone i nie potrafić tego zasygnalizować.
Odkąd staram się pamiętać, żeby najpierw zapytać siebie "co czuję? co mi jest?" - żyje się łatwiej.

Ps 2. O! Tu w części 8 ( klik ) przeczytałam coś o sobie i o tym z czym miałam problem, jak Gabryś przestawał być niemowlaczkiem:

Przełomowe znaczenie miał moment, w którym dowiedziałam się o rezonansie limbicznym, czyli mechanizmie, który sprawia, że poprzez mowę ciała, bez słów komunikujemy innym ludziom nasze emocje i zarażamy ich nimi. Nagle dotarło do mnie, że u mnie ten mechanizm jest niezwykle silny i w znakomitej większości przypadków – a może nigdy? – nie byłam w stanie zachować autentycznego wewnętrznego spokoju w obliczu ataków złości czy histerii Dużego. Nawet, jeśli wyglądałam na spokojną, było to oparte na samoopanowaniu, a nie samoregulacji. W czasie wybuchów Dużego w najlepszym razie czułam niepokój lub lęk o stan psychiki i przyszłość mojego dziecka (“Co będzie, jeśli on się nie zmieni? Jak znajdzie sobie przyjaciół, jakim będzie partnerem i ojcem?”). Często miałam poczucie bezsilności i porażki rodzicielskiej i zastanawiałam się, w którym momencie popełniłam błąd, a wręcz obwiniałam się o bycie beznadziejną matką. W najgorszym zaś razie zalewała mnie frustracja i złość, że “on znowu mi to robi”, a w głowie kłębiły mi się mniej więcej takie myśli: “To jest koszmar”, “Nie wytrzymam tego kolejny raz”, “Mam dość tego całego macierzyństwa”. Stuart Shanker mówi, że kiedy układ limbiczny jest pobudzony, następuje “limbiczny wyciek” emocji na zewnątrz poprzez język ciała, którego nie jesteśmy w stanie w pełni kontrolować. Na przykład nie potrafimy powstrzymać odruchowej aktywizacji mięśni twarzy “odpowiedzialnych” za wyrażanie złości (co ciekawe, podstawowe emocje, w tym złość, strach czy radość, są odzwierciedlane identycznym wyrazem twarzy we wszystkich rasach i kulturach). Jeśli słowa padające z naszych ust są sprzeczne z językiem naszego ciała – obrazowo mówiąc: jeśli audio nie pokrywa się z video – to druga osoba odczuwa stres.

Pisałam kiedyś o tym.
Do pewnego momentu, z przyzwyczajenia postępowałam tak jak z końmi. Nie dopuszczałam do tego, żeby pokazać jakiekolwiek "negatywne" emocje - złość lub strach. Konie nauczyły mnie zachowywać zimną krew do tego stopnia, że próbowałam to samo robić z dzieckiem. Ale okazało się, że z końmi to działa, a z dzieckiem nie.
Dziecko powinno się nauczyć, że złość i strach są pełnoprawnymi uczuciami i że nie ma w nich nic złego. A od kogo ma się tego nauczyć, jak matka ma wieczny poker face i próbuje udawać, że jest oazą spokoju, nawet gdy w środku się gotuje...?  😁
Musiałam się nauczyć mówić "jestem zmęczona, jestem zła" i wszystkim nam to wyszło na dobre.

Mi też bardzo dużo daje bycie w kontakcie z innymi mamami dzieci w tym samym wieku. Jakoś mi to normalizuje zachowanie Sary. Nagle przestawiam się z myślenia "jejuu na całym świecie tylko moje dziecko budzi się pierdyliard razy w ciągu nocy" na "oo, a więc inne dzieci też tak mają, a nawet i gorzej". I jakoś tak z trybu "ona chce mnie wykończyć" wchodzę płynnie w "to taki etap rozwojowy, trza przetrwać".
dzięki dziewczyny za Linki! już widzę co będę czytać po pracy  🙂
maleństwo   I'll love you till the end of time...
20 września 2017 12:18
Kurde. Mi ostatnio nawet "to taki etap" średnio pomaga. Okropna faza. Ale tak jak piszę Dzionka - pomaga popatrzeć na innych. Jak się okazało, że koleżanki 4-latka też odstawia  takie szopki, że koleżanki syn, choć oaza spokoju, też potrafi zacząć ją kopać mówiąc "chcę cię kopać", to jakoś tak... Raźniej.
Na każdym etapie zycia są momenty które mogą wkurzać 😎 Ja niestety jestem dość wybuchowa, często potem załuję swojej złości. Bardzo muszę się hamować aby nie drzeć się pół dnia  😎 I staram się wciąż sobie tłumaczyć ze będzie lepiej, ze to taki moment, ze to normalne wśród rodzeństwa.
I jest lepiej choć oczywiście pojawiają się kolejne rzeczy.
Mnie w moich dzieciach najbardziej denerwują dwie rzeczy - kłótnie i wrzaski oraz ich "głupawka" którą wspólnie czasem łapią i na ogół jest to wesołe ale niestety nie wtedy gdy chcę coś od nich wyegzekwować, albo się śpieszymy a do nich nic nie dociera.
A poza tym wszystko da się przezyć tylko trzeba zwiększyć dawkę meliski 😁
Lotnaa   I'm lovin it! :)
20 września 2017 13:10
maleństwo, mają czasem swoje momenty 😉 Ale może nie powinnam za dużo wymagać przy takiej różnicy wieku  😉
A co do Kalinki, jak patrzę na moją siostrzenicę to mam wrażenie, że nie ma "łatwego" wieku. Zawsze jest coś  😵 My też najlepsze mamy już chyba za sobą  🤣

Gienia-Pigwa, Twój mąż jest Niemcem? Fajnie, że Gabryś tyle rozumie 🙂 My jednak w domu mówimy po polsku, inaczej byłoby raczej dość sztucznie. A zawsze marzyłam, żeby moje dziecko od małego słuchało dwóch języków - tyle, że myślałam o angielskim, a w obecnej sytuacji już nie chcę dodatkowo mieszać.

Dzionka, możesz podać pełen tytuł tej książki? Bo to chyba coś innego? http://mamania.pl/product-pol-101-SELF-REG.html
Próbuję ebooka znaleźć  :kwiatek:
Gienia-Pigwa, dwujezycznosc fajna sprawa.

Lotnaa, bardzo trudno mowic w obcym jezyku do dziecka. Jesli bedziecie mieszkac w Niemczech to dziecko i tak bedzie dwujezyczne, bo zacznie sie uczyc niemieckiego na zewnatrz,  jest tez duze prawdopodobienstwo, ze niemiecki stanie sie jezykiem pierwszym.
Moje dzieci mimo ze wyjechaly juz jako troche wieksze, ja z nimi rozmawiam po polsku, to norweski zaczyna brac gore. Mi sie wydawalo, ze oni pieknie mowia po polsku, ale mi rodzina uswiadomila, ze melodia jezyka nie jest polska, skladnia kuleje i wkladanie wyrazow obcych. Ja jestem do tego tak przyzwyczajona, ze nie zauwazylam 😡
Lotnaa   I'm lovin it! :)
20 września 2017 17:43
Naboo, ja to widzę u syna męża - w codziennej komunikacji polski jest ok, ale jak zaczyna tłumaczyć coś skomplikowanego, to zdecydowanie preferuje niemiecki. Myślę, że Hania nie będzie miała problemów.

Cholera, zadzwoniła do nas dzisiaj Tagesmutter, do której kiedyś aplikowaliśmy. Zwolniło się jej miejsce od października, mamy rozmowę w piątek. I wpadłam w panikę, że Hania nie jest gotowa. Ale, przede wszystkim, to ja nie jestem gotowa jej nigdzie zostawić. Aaaaaaa!  😜
Gienia-Pigwa   Vice-Ambasador KAV w Dojczlandii, dawniej pigwa :P
20 września 2017 18:10
lotnaakoj m jest Ślązakiem, od dziecka w Niemczech. w domu trzymamy sie zasady: jedna osoba jeden jezyk. Na poczatku było to dziwne, bo ja mu odpowiadam po polsku a on po niemiecku ale teraz jakos to sie zrobiło normalne. Rozmawiamy ze sobą po polsku jak nie ma Gabrysia przy nas. Musze sie starać, bo ja po latach tez juz trochę polski kalecze 🙁
A w żłobku młody ma pol na pol niemiecki z angielskim. Wiec w pewnym sensie trzeci jezyk dochodzi.
Jest dziewczynka co mówi po polsku z mama, po indonezyjsku z ojcem, do tego umie po niemiecku i angielsku. Ma pare lat, jest na gorze u starszaków. To jest mega kosmos dopiero!

No i trzymam kciuki za Tagesmutter! A nóż sie uda 🙂
maleństwo   I'll love you till the end of time...
20 września 2017 18:36
Lotnaa, a kto to jest Tagesmutter? jakaś opiekunka?
OK. Wyguglałam. Brzmi fajnie!
Lotnaa urocze zdjęcie! Fajnie jakby mieli ze sobą dobry kontakt 🙂 aż sobie musiałam wygoglować co oznacza Tagesmutter i brzmi to całkiem fajnie! Powodzenia życzę, oby te rozwiązanie okazało się być dla Was trafione!  :kwiatek:
Dzionka buhahahahha padłam z tekstu Sary  😂 jest niesamowita!
Lotnaa, go for it!! I tak, to ta ksiazka, co podlinkowalas.

U nas pierwsza kupa na nocnik dzis! Tata byla taki dumny ze zapytal w pierwszej euforii czy zdjecie robic, bleee 😀
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się