Kącik instruktora

[quote="Filiptrenuje"]Namiary - mam misję - każdą jedną fatalną jazdę opisać a jej opis upublicznić (na blogu).[/quote]
Taaaak? A kto będzie obiektywnie oceniał czy ta jazda jest fatalna czy nie? Bo brzmi to....złowrogo.
Domorośli fachowcy  🤣
"nie jestem instruktorem ani nawet nie można powiedzieć że umiem jeździć" ale i tak wiem lepiej że najważniejsze na świecie jest anglezowanie na dobrą nogę 😉
Po samym takim opisie można będzie sporo wywnioskować, ale i tak wątpię by ktoś poważny by się potem takim wpisem sugerował  🤣
filiptrenuje Z całym szacunkiem, ale nie jesteś osobą, która posiada odpowiednie kompetencje, by oceniać innych instruktorów. Jesteś w stanie kilka podstawowych spraw ocenić, ale jakość szkolenia: niekoniecznie. To już z lektury Twoich wpisów można wywnioskować.

Druga sprawa: zawsze uważam, że takie sprawy powinno się załatwiać od drugiej strony - promując dobre ośrodki i szkoleniowców uczących "dobrego" jeździectwa. Jeżdżenie do ośrodków z zamiarem wytknięcia każdej wady jaką znajdziesz... no jest słabe.

Ale czemu się dziwicie - od tego są blogi i blogaski.
OD pisania SWOICH poglądów, swojego postrzegania rzeczywistości i od własnej tej rzeczywistości oceny.
Na tym to polega.
Dla jednych wartość ma ocena eksperta" a dla innych "komentarze" pod danym tematem, a dla jeszcze innych właśnie zdanie blogera.
Smok10, z twoją postawą życiową pt.  "d(oi)ć innych póki się dają" trudno jest dyskutować. Twoje prawo prezentować taką postawę. Moje - piętnować, a ty możesz piętnować moją postawę. Wolność poglądów.
Dziesięciolecia temu żadni laicy merytoryczni nie brali się za trenowanie - bo nie było wolno! Bo za taki pomysł groził prokurator.
Dziś jest wolnoć tomku, i jedynie można apelować (tu jesteśmy zgodni) żeby starannie przyglądać się Realnym kwalifikacjom instruktorów i trenerów.
Tu znowu zachodzi rozbieżność poglądów, może faktycznie mamy różne obserwacje. Dla ciebie duże znaczenie mają internety i bazy wyników. Dla mnie - jedynie rezultaty pracy w ujęciu: materiał wejściowy - materiał na wyjściu, czyli jakość postępów, przybytek wyszkolenia konia, przybytek wyszkolenia jeźdźca.

Co ty opowiadasz, że "kasiasty" będzie stronił od treningu! 1. Nie byłby "kasiasty" gdyby gardził dodatkową złotówką, szczególnie łatwą złotówką. 2. Znam sporo takich, których kręci władza, i gotowi są mniej zarabiać, byle móc wydawać polecenia, szczególnie gdy nie wiąże się z tym żadna odpowiedzialność. 3. Jak nie władza, to lokalne gwiazdorstwo.

Jestem za wolnością, jak najbardziej. Ale wolność bez odpowiedzialności to chaos, i najczęściej - regres. Jako ludzie nie mamy wrodzonych tendencji do odpowiedzialności, za to wielkie do własnego komfortu - dlatego systemy "motywujące" do odpowiedzialności istnieją w każdej dziedzinie i w każdym społeczeństwie, w najróżniejszych wersjach..
Aktualnie w jeździectwie w Polsce chyba wszystkie takie systemy zniknęły. To już nie jest wolność - to samowola. Niekiedy zwana szakalizmem.
Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia.  😀 Każdy ma obserwację z własnego podwórka. Z jednej strony twoja lokalizacja na którą dawno temu narzekałaś nie daje ci zbyt wielkiego pola manewru z drugiej strony moja całkowicie obiektywnej oceny. Za to obydwoje przemieszczamy się trochę w tym światku , ja może  trochę więcej ty trochę mniej ale pogląd masz.
Patrząc od góry :
Bezspornym jest fakt . Wyrastania coraz lepszej infrastruktury jeździeckiej. Coraz lepsze konie , coraz więcej zawodów ,coraz lepsi zawodnicy . coraz to więcej sukcesów. Coraz więcej sponsorów , coraz to większy rozwój branży około jeździeckie , sklepy, sprzęty . Tort rośnie szybciej niż na drożdżach .

To wszystko w większości nakręca sport.  😉 Sukcesy widać już od dzieci . Ktoś przecież tych ludzi szkoli !!!  😎 Z mojej obserwacji robią to w 95 % zawodnicy .

Prosty przykład złotego medalu Maji Marchwickiej w Juniorach . Szkolona od podstaw przez rodziców zawodników a w zasadzie przez mamę , niezwykle utalentowaną zawodniczkę .  😉

Mała dzidzia na Cavaliadzie                  

Młoda Mistrzyni Polski Dzieci 2017r    http://www.swiatkoni.pl/videos/1947,szafir-m-maja-marchwicka-rozgrywka.html
Złoty medalista MP Juniorów szkolony przez rodziców zawodników http://www.swiatkoni.pl/videos/1950,quirados-as-filip-lewicki-ii-nawrot.html
Wszyscy na podium MP to zawodnicy szkoleni systemem Mistrz zawodnik - Uczeń zawodnik i nie koniecznie pochodzący z rodzin zawodniczych  😉
Co się dzieje u podstaw ???? Zanim ktoś trafi do sportu ? może ty opiszesz . Bo ja mogę takich przykładów jak Maja mnożyć coraz więcej . I to nie tylko za sprawą rodziców sportowców  Patrzę na podium we wszystkich kategoriach wiekowych i wszędzie widzę zawodników szkolonych przez zawodników  😲 😲 😲

Ale za to co się dzieje na dole zanim ludzie wejdą do sportu czy w ogóle nie wejdą , to w skali kraju nie wiem . Wiem że wielu domorosłych cwaniaczków zwęszyło że da się na tym zarobić i uprawiają partyzantkę ,ale od tego czy załapiesz się na ten układ czy nie , to już zależy od każdego z osobna. Moja propozycja dobrze prześwietlić , ośrodek , instruktora etc. Jak prześwietlić . Popytać , sprawdzić wyniki i osobę i szybko można mieć pogląd na całą sytuację . 😉

P.S Na konferencji szkoleniowej dyskusję w imieniu kilkunastu trenerów praktyków ( zawodników Ujeżdżenia ) prowadziła pani Dominika Kraśko i jako argument za przyznaniem licencji trenera sportu PZJ   dawała fakt że prowadzą całą kadrę Polski  a z tym faktem polemizował Systemowy Trener klasy Mistrzowskiej PZJ który nigdy nikogo nie wyszkolił .To jak to ma być ??? Tytuły trenerskie mają sobie przyznawać za zasługi dla PZJ- tu czy za realne fizyczne szkolenie  ???? Jakiego systemu chcesz ???? System jest potrzebny ale do szkolenia rekreacji i podstaw. Sport zostawcie sportowcom , oni wiedzą jak się szkolić i korzystają z najlepszych trenerów na świecie a potem tą wiedzę przekazują dalej .  😉
Wiesz, pamiętam Olę gdy jeszcze w L startowała, każdy kiedyś zaczynał.
Ależ oczywiście, że szkoli zawodnik, ależ oczywiście, że w systemie (a jednak system 🙂😉 Mistrz - Uczeń. Ale bycie zawodnikiem to warunek Niewystarczający. I żeby być Mistrzem to trzeba sobą coś reprezentować szkoleniowo, merytorycznie, nie tylko własną (wątpliwą) karierą.

Co się dzieje u podstaw Sportu? Dzieje się tak, że na 100 dzieciaków chętnych na przygodę z jeździectwem jest jedno, które poważniej myśli o sporcie, w sensie, że nie tylko marzy, ale coś planuje z rodzicami pod tym kątem, ustala cele pośrednie i drogę do ich realizacji. Co trzecie z tych 1/100 ma warunki finasowe, żeby kupić znośnego konia, mieć regularne treningi i co 2-3 tyg jeździć na zawody. Co piąte z tej 1/3 z 1/100 przedłuży swoją pasję (sportową) poza klasę przedmaturalną, a jeśli to młoda kobieta, to co 10. Sportowcami w dorosłym życiu zostaje dalsza 1/5, więcej wśród mężczyzn. Trzeba nauczyć jeździć (jakkolwiek) ponad 7 000 dzieciaków, żeby z tego ostał się jeden poważny zawodnik senior.
I tu masz rację, ten 1/7000 już zadba o to, żeby ostatecznie wyszkolić się nieźle, choć wielu nadal użera się z błędami wszczepionymi u podstaw wyszkolenia.

Pytanie jest o to, czy da się zrobić cokolwiek, żeby poprawić proporcje. Tu rośnie znaczenie wyszkolenia powszechnego, u podstaw, przy kształceniu dosiadu i stosowania pomocy. Bo skoro już szkoli się masowo, a kosztuje to m.w. tyle samo, to chyba lepiej, żeby od początku powszechnie szkolić Nieźle, prawda? Większa szansa na to, że umiarkowanie zainteresowani pobudzą swoją pasję, odnosząc sukcesy, a bardzo zainteresowani się nie zrażą. Bo całkiem sporo wypada ze ścieżki sportowej nie dlatego, że ich nie stać (czasowo, finansowo), tylko dlatego, że się zrazili.

Cóż, Dominika Kraśko na 100% wie najlepiej, skoro to jej przypadło tworzyć nowy system szkoleniowy (oficjalnie - jej tacie). Poczekam na rezultaty.

Jasne, fakt coraz lepszej infrastruktury jeździeckiej itd. jest bezsporny. Kłopot malutki, że nijak nie przekłada się to na Wysokie wyniki w sporcie seniorskim. I wątpię, żeby przełożyło się za następne 30 lat, bo reszta świata spać nie będzie.

Co się dzieje z początkującymi od razu nastawionymi na rekreację? Nie wiem, bo od dawna się tym nie zajmuję i nie śledzę. Zwariowałabym, gdybym miała dostrzegać wszystko, co jest nie tak, więc staram się nie patrzeć. Patrzę na początkujących wyłącznie pod kątem sportu: jaki to jest materiał na sportowca, jak wyeliminować błędy, które uniemożliwią dalszy rozwój sportowy (gdyby adept zyskał warunki do uprawiania sportu), jak doradzić w kwestii predyspozycji itd. Jak się szkoli i czy się szkoli ktoś, kto ma ambicję w bezterlicówce raz na miesiąc pojechać do lasu - zupełnie mnie nie interesuje. I uważam, że PZJ powinien odstosunkować się od szkolenia rekreacji, wyszkolenie rekreacji w ogóle nie jest potrzebne, wystarczy "nakua jazdy konnej w weekend", dobra, w 3 weekendy, a dalej to już będzie przyjemniej lub mniej przyjemnie.
Ba! Uważam, że PZJ powinien odstosunkować się od wyszkolenie w ogóle! Tym powinna się zająć specjalistyczna organizacja, rodzaj izby rzemieślniczej fachowców w temacie wyszkolenia jeździeckiego albo oddzielne Centrum Wyszkolenia. PZJ nie daje rady ogarniać własnej kuwety - czyli sprawnej organizacji sportowych eventów jeździeckich, reprezentowania kraju za granicą, własnych finansów, własnej strony internetowej itp. To jak ma ogarnąć złożony proces wyszkolenia?
Ale, jak napisałam, poczekam na efekty pracy Dominiki Kraśko.
W zasadzie to się zgadzamy poza pesymizmem odnośnie seniorów. No i oczywiście najważniejsze żeby te proporcje powoli się zmieniały bo tylko masowość tego sportu ( oczywiście o ile w ogóle można tak mówić ze wzgl. na koszty )  zagwarantuje możliwość nawiązania konkurencji z zachodem .  😉 No i czym więcej będzie zawodników i czym bardziej ten sport zrobi się medialny tym więcej będzie sponsorów.  😀 To nie tylko chodzi o to żeby Polacy zdobywali medale olimpijskie ale o to by sponsorzy mieli możliwość promowania swoich firm i produktów. I tak ostatnimi czasy to wszystko zmienia się na korzyść .  😉 Co do PZJ- tu to zgadzam się w 100 % oni sami ze sobą nie mogą sobie poradzić a rozmieniają się na drobne wchodzą w tematy szkoleń . Ale to już kwestia załatwienia sobie pracy w tych wszystkich komisjach i wpływania na sport , bo trenować z tymi ludźmi i tak już nikt nie będzie . 🙄.

W Polsce nie będzie topowych jeźdźców dopóki nie będzie topowych koni i sponsorów.   😉
Filiptrenuje   Matka ambitnego młodego jeźdźca
22 września 2017 19:31
"nie jestem instruktorem ani nawet nie można powiedzieć że umiem jeździć" ale i tak wiem lepiej że najważniejsze na świecie jest anglezowanie na dobrą nogę 😉

Nie, najważniejsze na świecie w rekreacji jest odpowiedzialność instruktora za prowadzoną jazdę i poziom nauki. Anglezowanie na dobrą nogę jest podstawą z tej rekreacji wynoszoną - w opisywanym przeze mnie przypadku nie można mówić o jakimkolwiek prowadzeniu "lekcji" (nie odbieram prawa popełniania błędów).

Zabawne jest, jak łatwo się unosicie, bo nie jestem instruktorem - podważacie moją wiedzę i doświadczenie nie znając ich- może opisywana przeze mnie instruktorka też nie miała papieru ani nawet nie umie jeździć konno? Znam instruktorów, którzy niekoniecznie jeździć lubili/lubią.
W moim tekście na blogu opisałam przede wszystkim aspekt bezpieczeństwa prowadzonej jazdy i oczywiście, totalny brak jakiejkolwiek organizacji tych zajęć. Dzieci jeżdżące w kółko (prawie całą jazdę w jednym kierunku,to rozumiem jest ok według was?), instruktor który nie koryguje błędów (tak rozumiem prowadzicie jazdy? Byle do przodu?). pomijam, że osoby jeżdżące nie potrafiły poruszać się na ujeżdżalni, na której trwał trening skokowy a plac jak opisałam był dość mały - według mnie to przepis na katastrofę. Ale rozumiem, że u was to norma?

Szkoda esef, że nie zacytowałaś reszty mojego tekstu (wypadałoby podać źródło cytatu, tak na marginesie). Jak napisałam w moim tekście "Nie jestem instruktorem, nawet nie można powiedzieć, że jeżdżę konno, ale jestem pewna, że poprowadziłabym tę jazdę lepiej. Nawet biorąc pod uwagę okoliczności, czyli inne osoby na placu. Możecie to potraktować jako wyzwanie." źródło: [url=https://filiptrenuje.blogspot.com/2017/09/matka-wariatka.html#more]https://filiptrenuje.blogspot.com/2017/09/matka-wariatka.html#more[/url]

Nie wiem najlepiej - nigdzie tak nie napisałam, ale z napisałam, że z pewnością poprowadziłabym tę jazdę w tych okolicznościach dużo lepiej, na co dałam przykłady - jako ekspertki/eksperci nie zmiażdżyłyście moich przykładów ćwiczeń, które zaproponowałam w tekście na tę konkretną jazdę, więc chyba nie jestem taka "przemądrzała nie-instruktorka" tylko wy wybiorcze.

Podtrzymuje swoje zdanie o wyzwaniu - bardzo proszę, poprowadzę jazdę początkujących jeźdźców rekreacji (bo o takich jeźdźcach był mój wpis na blogu). Na takich jeźdźcach i instruktorach się znam.

Nie sądziłam, że to kącik adoratora instruktora.
Mi tam jest obojętne czy jesteś instruktorem czy nie, ale śmiesznie całość zabrzmiała "ja się nie znam, ale krytyuję". Bynajmniej nie jest to kącik adoratorów bo zdecydowanie częściej się tu po ludziach jeździ niż ich chwali 🙂 Ale mimo to twój nastawiony na krytykanctwo (gdzieś mi tylko mignęło że jednak jest jedna jedyna dobra stajnia - oczywiście ta którą ty wybrałaś) jest po prostu mało merytoryczny i słaby. Jak już chcesz robić objazd po stajniach i wystawiać im gwiazdki jak restauracjom (co samo w sobie nie jest takim głupim pomysłem) to przydało by się jakoś bardziej obiektywnie typu : co na minus, co na plus (każda stajnia ma coś na plus...).
A co do konkretnych twoich uwag - pewnie ogółem masz rację, ale rozdrabniając się:
-  nie zawsze zwraca się uwagę na anglezowanie na dobrą nogę. Osoba która jest pierwszy czy drugi raz na jeździe bez lonży jest tak skupiona na tym że jedzie, że się jej nie miesza w głowie. Na wszystko przyjdzie pora. Tak samo jak trwa trening skokowy  to też średnio się na to zwraca uwagę (chociaż z reguły  to już są jeźdźcy którzy jadą na dobrą bo to czują)
- instruktor który nie koryguje błędów. Czy dobry instruktr to taki który co 15 sekund zwraca uwagę? "Madzia pięty w dół", "krzysiu wyprostuj się", "Zosia palce do konia"? Nie, dobry instruktor to taki u którego ludzie dobrze jezdzą a konie dobrze chodzą 🙂 Niektórym nie ma sensu zwracać uwagi bo np. a) pracują teraz nad czymś innym i chcemy się skupić na 1 rzeczy b) są pierwszy raz na "zastępie" i trzeba im się dać otrzaskać, bo są tak oszołomieni że niewiele do nich dotrze c) może to instruktor ideał, ktory tak dobiera ćwiczenia że blędy się naprawiają bez zwracania uwagi?


a co do filmików tej dziewczynki Marchwickiej to trochę mi smutno bo mam takiego kuca-petardę, mam takie dzieci (tak, w "rekreacji"😉 ale nie mam ani ja ani rodzice tych dzieci możliwości pchać tego w imprezy pokroju cavaliady... Więc sobie zapitalamy na swoim podwórku i nikt nam braw nie bije, ech...
Filiptrenuje   Matka ambitnego młodego jeźdźca
22 września 2017 21:08
esef zapraszam Cię jednak do przeczytania pozostałych moich postów, gdzie piszę dokładnie to co mówisz.
Może gdybyście pokusiły się o poznanie mnie i mojego podejścia do jazd - byłybyście mniej obraźliwe i bardziej przystępne w dyskusji.

Napisałam dokładnie to co widziałam - fatalnego instruktora, fatalną jazdę. Pisałam o instruktorze, który przez BITĄ GODZINĘ nie skorygował ŻADNEGO błędu. Jeźdźcy nie byli aż tak początkujący, prosto po lonży, bo takich się raczej samopas na ścianę nie puszcza, bez żadnej kontroli instruktora. Poza tym, jak pisałam były tez skoki. Więc albo nie zadałyście sobie trudu przeczytania mojego tekstu ale zadałyście sobie trud zjechania mnie; albo przeczytałyście bez zrozumienia i/lub żadnej refleksji.

Polecam głębszą lekturę przed dalszą dyskusją.

Ja się znam, dlatego krytykuję. Taki poziom rekreacji znam na wylot, dlatego pozwalam sobie na krytykę i ocenę. To wasze słowa "nie znam się, ale się wypowiem", nie moje. Nie podjęłabym się krytyki ujeżdżenia czy skoków na zawodach. Ale na rekreacji się znam.

Nasza stajnia została podana jako przykład gdzie można inaczej, nie jako jedyna i najlepsza na świecie - a jej jedynym minusem jest brak hali. Mój tekst był o instruktorach, nie infrastrukturze.

edit:
"(...) c) może to instruktor ideał, ktory tak dobiera ćwiczenia że blędy się naprawiają bez zwracania uwagi?
(...)

Mnie nie jest obojętne czy krytykujesz mój tekst po jego przeczytaniu, czy na podstawie tytułu, obrazka, zdjęć na fejsie. Powyższy cytat z Twojej wypowiedzi świadczy o tym, że wypowiadasz się, nie wiedząc o czym mówisz - podaj mi, jakie to konkretnie ćwiczenie było tym cudownym, o którym wspomniałaś w punkcie c, w odniesieniu do mojego tekstu?  Opisałam wszystkie ćwiczenia jakie widziałam. Wszystkie, co do jednego 😀 To które było "samonaprawiaczką postępującą ?"
a co do filmików tej dziewczynki Marchwickiej to trochę mi smutno bo mam takiego kuca-petardę, mam takie dzieci (tak, w "rekreacji"😉 ale nie mam ani ja ani rodzice tych dzieci możliwości pchać tego w imprezy pokroju cavaliady... Więc sobie zapitalamy na swoim podwórku i nikt nam braw nie bije, ech...


Czasem i na własnym podwórku można zrobić zawody i mieć z tego wielką frajdę . Od czegoś trzeba zacząć . 😀
Poczytałam bloga i jestem pod ogromnym wrażeniem Filiptrenuje! Moi rodzice nigdy nie wspierali mojego jeździectwa, nigdy nie wydali mnóstwa pieniędzy na moje jazdy, a mój koń of lat jest rodzinnym tematem tabu. Dziewczyno, jesteś niesamowita! Żeby nauczyć się tylu pojęć ścisle jeździeckich tylko lub AŻ wspierając swoje dziecko jest godne podziwu  :kwiatek:
Bez przesady. U mnie to jest norma, że jak dzieciak mały i nie ogarnia siodłania itp, a jeździ już samodzielnie, to rodzic ma ogarniać z nim. Mam sporo mam, które nigdy nie siedziały na koniu a umieją np. wzorowo przygotować konia do jazdy.
Filiptrenuje   Matka ambitnego młodego jeźdźca
22 września 2017 22:01
Poczytałam bloga i jestem pod ogromnym wrażeniem Filiptrenuje! Moi rodzice nigdy nie wspierali mojego jeździectwa, nigdy nie wydali mnóstwa pieniędzy na moje jazdy, a mój koń of lat jest rodzinnym tematem tabu. Dziewczyno, jesteś niesamowita! Żeby nauczyć się tylu pojęć ścisle jeździeckich tylko lub AŻ wspierając swoje dziecko jest godne podziwu  :kwiatek:



Dziękuję !
Smok10, co do seniorów, to żaden pesymizm, tylko chłodna analiza wyczynowych wyników - wg ciebie Jedynego kryterium.
Ew. pesymizm dotyczy przewidywań na przyszłość. Bo nijak nie wierzę, że pozycje w rankingach międzynarodowych będą rosły, gdy będą rosły ilości jeźdźców w maks C w PL. Nie ma najmniejszych szans na ilościowe dogonienie świata, żeby to się przełożyło na jakość - i konkurencyjność. I tu się nie zgadzamy, bo wg mnie to zupełnie nie tak działa, jak opisujesz. To działa odwrotnie: gdy pojawia się międzynarodowa gwiazda - wtedy pojawia się masowe zainteresowanie danym sportem; później jest już łatwiej. I to nie masy kupujących czapraki hodują wyczynowca, tylko wyczynowiec hoduje masy kupujące czapraki/klejnoty/pistolety (dlatego jest sponsorowany).

Filiptrenuje, przyznam, że nie czytałam, ani nie zamierzam czytać twoich zewnętrznych tekstów. Wystarczy to, co piszesz tutaj. A z tego wynika, że nie masz pojęcia o Pracy ani w rekreacji, ani przy szkoleniu początkowym. Wykazujesz pierwszy stopień kompetencji jako instruktor: Nie wiem, że nie wiem, może ciut  w kierunku drugiego.
Moja droga, jazda konna dla klientów to jest usługa. Podlega prawu popytu, podaży i opłacalności. W rezultacie jest takiej jakości, jak życzą sobie klienci i na co ich stać. Bo popyt to nie są potrzeby, tylko potrzeby, na których zaspokojenie nas stać. Za nic nie zrozumiem, czemu instruktor miałby się wysilać, skoro są klienci płacący za Brak zainteresowania.
Uważam, że to jest fair. Bo w 80% przypadków klient nie płaci za Wyszkolenie, nie płaci za wiedzę. Płaci za udostępnienie konia i minimalny nadzór. I tym jest zainteresowany. Wsiąść na konika i coś sobie porobić. A zatrudniony instruktor ma przede wszystkim zadbać o to, żeby sprzęt(koń) był sprawny, w tym - nie przemęczał się jeśli nie musi. Tego powinien pilnować instruktor: żeby konik się nie obtarł, nie spocił zanadto, nie odbił, nie ucierpiał pysk, żeby nie miał za ciężkiego jeźdźca, żeby jeździec nie zleciał - bo to zagrożenie dla zdrowia konia... Taki, generalnie, jest zakres obowiązków przy usługach udostępniania koni do jazdy. Tak, sporo osób robi znacznie więcej, kierując się entuzjazmem. Ale nie podtrzymywane motywacje wygasają dość szybko. Obłożenie na jazdach zależy głównie od lokalizacji, wcale nie od urozmaicenia jazd.
Tu macie Gosię w Warendorfie . Polski zawodnik a obecnie praktykant podczas szkolenia na Instruktora w Niemczech  😀
http://zebrazklasa.com/dzien-z-zycia-praktykanta/

Gdyby była starsza to na dwa razy taki hardcore załapała by się w klubie w którym zaczynała i miała by to za free w ramach treningów a tak to teraz trzeba do Niemiec.  🙁

Halo - Powiem ci krótko . Znając większość kadry B Niemiec mogę ci tylko powiedzieć że oni mają niewiele mniejszy problem jak my . My wpatrujemy się w parę osób ze świecznika z kadry A  a cała kadra B niewiele może wyjść poza poziom 3* i konkursów 150 cm . Dlaczego ? Bo k... nie mają koni jak ich paru kolegów z kadry A  i nie stoją za nimi wagony pieniędzy jak za niektórymi szczęśliwcami . Gwiazda bez konia i pieniędzy  to ....... a nie gwiazda  . 🙄
Ciężko będzie spotkać takich sponsorów jak np; p. Gudzowaty który po to by jego zawodnik pojechał na Olimpiadę zakupił rezerwowego konia ekipy Olimpijskiej Australii  🙄 Co prawda p. Opłatek inwestuje i ma szansę zaistnieć , zakupił Stakkatana za ok 1 mln euro i koń świetnie się pokazuje ale to dopiero 7 latek . I póki co 1 który ma walczyć z tysiącami .  🤣 Zobaczymy jak się rozwinie.  😉 Na to żeby dobić do czołówki i nawiązać jakąkolwiek rywalizację potrzeba wagonów pieniędzy. I tyle w temacie  😉
Filiptrenuje   Matka ambitnego młodego jeźdźca
22 września 2017 22:19
(...)
Filiptrenuje, przyznam, że nie czytałam, ani nie zamierzam czytać twoich zewnętrznych tekstów. Wystarczy to, co piszesz tutaj. A z tego wynika, że nie masz pojęcia o Pracy ani w rekreacji, ani przy szkoleniu początkowym. Wykazujesz pierwszy stopień kompetencji jako instruktor: Nie wiem, że nie wiem, może ciut  w kierunku drugiego.
Moja droga, jazda konna dla klientów to jest usługa. Podlega prawu popytu, podaży i opłacalności. W rezultacie jest takiej jakości, jak życzą sobie klienci i na co ich stać. Bo popyt to nie są potrzeby, tylko potrzeby, na których zaspokojenie nas stać. Za nic nie zrozumiem, czemu instruktor miałby się wysilać, skoro są klienci płacący za Brak zainteresowania.
Uważam, że to jest fair. Bo w 80% przypadków klient nie płaci za Wyszkolenie, nie płaci za wiedzę. Płaci za udostępnienie konia i minimalny nadzór. I tym jest zainteresowany. Wsiąść na konika i coś sobie porobić. A zatrudniony instruktor ma przede wszystkim zadbać o to, żeby sprzęt(koń) był sprawny, w tym - nie przemęczał się jeśli nie musi. Tego powinien pilnować instruktor: żeby konik się nie obtarł, nie spocił zanadto, nie odbił, nie ucierpiał pysk, żeby nie miał za ciężkiego jeźdźca, żeby jeździec nie zleciał - bo to zagrożenie dla zdrowia konia... Taki, generalnie, jest zakres obowiązków przy usługach udostępniania koni do jazdy. Tak, sporo osób robi znacznie więcej, kierując się entuzjazmem. Ale nie podtrzymywane motywacje wygasają dość szybko. Obłożenie na jazdach zależy głównie od lokalizacji, wcale nie od urozmaicenia jazd.


Aż boję się zapytać, serio? Czy to znaczy, że im więcej zapłacę, tym moje dziecko będzie lepiej uczone?
Aż boję się zapytać, serio? Czy to znaczy, że im więcej zapłacę, tym moje dziecko będzie lepiej uczone?


Serio ! A jak na to wpadłaś .  😁 Jak będziesz posyłać dziecko do szkoły to tak samo możesz do państwowej gdzieś na wsi możesz do np. Amerykańskiej w Konstancinie  , niestety ale jakość usług w większości przypadków na naszym globie jest uzależniona od ilości zapłaconych pieniążków.  🙁
Filiptrenuje   Matka ambitnego młodego jeźdźca
22 września 2017 22:46
[quote author=Filiptrenuje link=topic=41910.msg2715159#msg2715159 date=1506115188]
Aż boję się zapytać, serio? Czy to znaczy, że im więcej zapłacę, tym moje dziecko będzie lepiej uczone?


Serio ! A jak na to wpadłaś .  😁 Jak będziesz posyłać dziecko do szkoły to tak samo możesz do państwowej gdzieś na wsi możesz do np. Amerykańskiej w Konstancinie  , niestety ale jakość usług w większości przypadków na naszym globie jest uzależniona od ilości zapłaconych pieniążków.  🙁
[/quote]

Bajki Smoku jakieś opowiadasz. Dziecko moje chodzi do wiejskiej szkoły, w której jest wyższy poziom nauczania niż w tej z "rankingów" w mieście wojewódzkim, do której chodził jeszcze niedawno. O wiele wyższe wymagania wobec uczniów i o niebo lepsze zaplecze jak wyposażenie sal czy ilość i wielkość boisk (mają nawet kort tenisowy), zajęcia dodatkowe, etc. Po drugie - w obecnej stajni płacę dokładnie tyle samo co w większości stajni w naszym województwie (do innych regionów nie porównuje - wiadomo) - a poziom jest o niebo wyższy niż w przynajmniej trzech, które znam z autopsji. Oceniam tu: sposób prowadzenia jazd, ilość koni podczas jednej jazdy, sposób w jaki traktuje się konie i sprzęt. I znowu - tu nie oceniam infrastruktury a instruktorów i poziom nauczania. Twoja teoria nijak się ma do rzeczywistości.
To trzymaj się tej wersji i nie odpuszczaj  😉
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
22 września 2017 22:55
Filiptrenuje, tak to w życiu jest, że mając 3 tysiące złotych, nie kupisz najnowszego lexusa.
I dlaczego nie powinno tak być w jeździectwie?
Filiptrenuje   Matka ambitnego młodego jeźdźca
22 września 2017 23:03
Filiptrenuje, tak to w życiu jest, że mając 3 tysiące złotych, nie kupisz najnowszego lexusa.
I dlaczego nie powinno tak być w jeździectwie?

To może od początku - nie mówimy tu o kupnie konia na GP tylko jazdach rekreacyjnych 😉 Nigdy w ten sposób nie patrzyłam na rekreację. Ale zacznę. Dzięki za cenne uwagi.
Filiptrenuje, serio.
To chyba oczywiste, że za jakość trzeba płacić? Oczywiście wysoki koszt nie gwarantuje jakości, ale niski - uniemożliwia jakość. edit: i nie porównuj ze szkołą, bo konie muszą same na siebie zarobić.
Wiem, że brzmię z lekka nieludzko, dlatego trochę rozwinę, wyjaśnię.

Jednak przeczytałam twój tekst. Tu taka uwaga: ISP to instruktor szkolenia podstawowego PZJ. Ma szkolić początkujących adeptów jeździectwa jako dyscypliny sportowej.
Jazdy przy usługach udostępniania koni prowadzą zazwyczaj instruktorzy rekreacji, a zgodnie z prawem może dosłownie każdy.
Opisana przez ciebie sytuacja mogła być w "naszej" stajni. Tu jest taki układ: stajnia jest przeważnie pensjonatowa, i każdy jeździ gdy da radę: czas, trener, pogoda, stan gruntu.
Oprócz tego odbywają się: oprowadzanki dzieci, hipoterapia, nauka na lonży, jazdy "rekreacyjne". Koni "rekreacyjnych" jest kilka. Jedna jazda dziennie, czasem dwie. Kiedyś te jazdy były lepiej zorganizowane, ale wkrótce okazało się, że nikt tego nie potrzebuje. Aktualnie instruktor umawia na jazdy (i rozlicza kasę), przydziela konie/kuca, pomaga przy siodłaniu, pilnuje strzemion i popręgów, dyktuje chody, ew. (na prośbę) pomaga na jeździe. Czasem (rzadko) wsiada na chwilę na konia, który się chwilowo "zbiesił". Czasem powie: próbuj, próbuj. Często: zła noga (w galopie). "Zastęp" liczy sobie 2-3 konie, i raczej nie jest zastępem. Przyjęło się (na skutek praktyki i zapotrzebowania) że każdy jeździ jak chce, czasem ktoś trzyma się drugiego konia. No i instruktor patrzy na zegarek, żeby jazda nie trwała dłużej. Plac, spory, bo faktycznie nieco ponad 60x60 kiedyś był ogrodzony, i pierwsze co okazało się niepotrzebne, to bramka. Jeśli jakiś koń "wynosił" z palcu (dostojnym stepem, rzadko kłusem) to parę metrów pod stajnię. Obecnie jest mocniej rozgrodzony, bo w rogu będzie karuzela i nawieziono tam piasek. Nie wywołuje to żadnych kłopotów. Instruktor ocenia, czy adept włada koniem na tyle, żeby poruszać się samodzielnie, a dzieci już w trakcie lonży są uczone sterowania kucem/koniem w stępie po placu. W razie W znajdzie się ktoś, kto zatrzyma konika, zanim ten opuści plac. Czyli: ludzie wsiadają i jeżdżą sobie. Słabsi tylko kłusem i stepem, lepsi w 3 chodach (z 5 min. galopu). Każdy instruktor szybko się uczy (klienci uczą), żeby się zbytnio nie wtrącać, bo wtedy zadowolenie spada. Jeźdźcy się męczą, podlegają krytyce... po co to komu? 😉 Najważniejsza rzecz: żeby instruktor był ciepły, miły, łagodny.
Jeśli ktoś chce coś więcej, zamawia sobie jazdę indywidualną, także ze skokami. Wiele osób jeździ na koniach innych pensjonariuszy, w tym ostatnio przyszły dwie kucki do podjeżdżenia przez  lżejsze dziewczyny. W to się nikt nie wtrąca (bo można by zwariować). Ok. u nas nie ma szetlandów, jest malutka i wiekowa kucka felińska. Ostatnio nawet pojawił się jeden źrebak w pensjonacie (przy matce), i może nawet wkrótce po przybyciu raz zabłądził na plac. Ambitniejsi dzierżawią konie lub mają własne. I tak to się toczy. Wypadki to rzadkość, i raczej przy indywidualnych treningach. Czasem ktoś spadnie, ale nieszkodliwie. To warunki, poniekąd dyktat klientów, z czasem, ustaliły wszystko jak jest. No i nie widzę powodu, dla którego instruktor miałby się wysilać i szkolić. W imię czego? Wbrew woli adeptów? kto chce, zainteresuje się szkoleniem i z łatwością znajdzie sposób. A! Jeźdźcy skaczący/jeżdżący na swoich po płaskim ogarniają na tyle, że dotychczas żadnych konfliktów nie było.
Filiptrenuje   Matka ambitnego młodego jeźdźca
22 września 2017 23:18
Filiptrenuje, serio.
To chyba oczywiste, że za jakość trzeba płacić? Oczywiście wysoki koszt nie gwarantuje jakości, ale niski - uniemożliwia jakość. edit: i nie porównuj ze szkołą, bo konie muszą same na siebie zarobić.
Wiem, że brzmię z lekka nieludzko, dlatego trochę rozwinę, wyjaśnię.

Jednak przeczytałam twój tekst. Tu taka uwaga: ISP to instruktor szkolenia podstawowego PZJ. Ma szkolić początkujących adeptów jeździectwa jako dyscypliny sportowej.
Jazdy przy usługach udostępniania koni prowadzą zazwyczaj instruktorzy rekreacji, a zgodnie z prawem może dosłownie każdy.
Opisana przez ciebie sytuacja mogła być w "naszej" stajni.

edit: nie porównywałam jazd czy stajni do szkoły. Odpowiadałam na post Smok

Wiem o tym, że nie trzeba mieć kwitu by prowadzić jazdy - było o tym we wcześniejszych postach i w komentarzach pod nimi. Chodziło mi o pokazanie wymagań na ISP, które są wymogiem do certyfikowania ośrodków przez PZJ  (popraw mnie jeśli się mylę). O zmianach w przepisach dyskusje się przewalają, a ja jestem tematem jeździectwa zainteresowana i lubię wiedzieć.

Nie, po Twoim opisie wnoszę, że to nie była wasza stajnia.
Nie była, ale mogła być. Dlatego to opisałam. Bo tak jest w wielu miejscach. Okoliczności dyktują ostateczne rozwiązania. Zostaje to co się sprawdza, co funkcjonuje.
Człowiek, żeby coś robić - musi mieć powód, jakiś motyw. Niektórych napędza idea, ale nie bez końca. Znacznie łatwiej motywują pieniądze.
Odpowiadałaś smokowi, i użyłaś przykładu szkoły że niby koszt nie wpływa na jakość. W zwykłych usługach wpływa, i to bardzo.
I jak? Ten ośrodek miał certyfikat PZJ? Nasz nie ma. Certyfikat kosztuje min. 500 PLN.
Nie bardzo rozumiem, co ma mieć certyfikat PZJ do jazd rekreacyjnych. Certyfikaty PZJ określają poziom infrastruktury do szkolenia sportowego.
Filiptrenuje   Matka ambitnego młodego jeźdźca
22 września 2017 23:46
Skoro certyfikat PZJ określa infrastrukturę do szkolenia sportowego, to po co instruktor z certyfikatem ISP? Instruktor jest infrastrukturą w tym przypadku?
edit: halo możesz mi podać link do informacji na temat ISP, że jest "szkoleniowcem sportu" ? Bo znalazłam tylko takie info:
Certyfikat IPS:
upoważnia do wydawania odznaki „Jeżdżę konno”
jest jednym z warunków otrzymania certyfikatu PZJ przez ośrodek, w którym pracuje szkoleniowiec z takimi uprawnieniami,
umożliwia przystąpienie do kursu na stopień instruktora sportu jeździeckiego bez egzaminu wstępnego na kursy organizowane przez PZJ pod warunkiem posiadania minimum drugiej klasy sportowej,
w przypadku, gdy szkoleniowiec z certyfikatem instruktora szkolenia podstawowego wykaże się co najmniej dwuletnim stażem pracy potwierdzonym przez właściwy WZJ, może on uczestniczyć w skróconym kursie na stopień instruktora sportu jeździeckiego.
źródło [url=http://archiwum.pzj.pl/modules/szkolenie/?3:45-Zasady_zdobywania_uprawnie%3F_ISP.html]http://archiwum.pzj.pl/modules/szkolenie/?3:45-Zasady_zdobywania_uprawnie%3F_ISP.html[/url]

A na temat samego certyfikowania ośrodków:
Certyfikacja ośrodków - wprowadzenie

Polski Związek Jeździecki Uchwałą Zarządu z dn. 09 marca 2004 r. wprowadził certyfikację ośrodków jeździeckich. Jej celem jest weryfikacja ośrodków względem możliwości szkolenia podstawowego, kwalifikacji osób prowadzących zajęcia oraz jakości świadczonych usług. Ośrodek, uzyskujący certyfikat zostaje pozytywnie wyróżniony na tle konkurencji i może ubiegać się o prawo przeprowadzania egzaminów na Odznaki Jeździeckie: brązową, srebrną i złotą oraz ma pierwszeństwo w organizacji innych akcji szkoleniowych zleconych przez PZJ. Osoby zainteresowane nauką jazdy konnej dzięki certyfikatom otrzymają informację, które ośrodki zapewniają:
bezpieczne szkolenie
naukę u osób z dobrym przygotowaniem merytorycznym, posiadających odpowiednie udokumentowane kwalifikacje
dosiadanie dobrze przygotowanych koni
możliwość przystąpienia do egzaminów na Odznaki Jeździeckie
źródło: http://archiwum.pzj.pl/modules/szkolenie/?1:82-Certyfikacja_o%3Frodk%F3w_-_wprowadzenie.html

Nigdzie ani słowa o sporcie - Szkolenie podstawowe tylko.

edit (można tak bez końca):

Odpowiadałaś smokowi, i użyłaś przykładu szkoły że niby koszt nie wpływa na jakość. W zwykłych usługach wpływa, i to bardzo.


Nie, nie ja użyłam przykładu szkoły w porównaniu do jazdy konnej, tylko Smok, na co ja odpowiedziałam.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się