Kącik instruktora

[quote author=Filiptrenuje link=topic=41910.msg2715159#msg2715159 date=1506115188]
[size=10pt]Aż boję się zapytać, serio? Czy to znaczy, że im więcej zapłacę, tym moje dziecko będzie lepiej uczone?
[/size]


Serio ! A jak na to wpadłaś .  😁 Jak będziesz posyłać dziecko do szkoły to tak samo możesz do państwowej gdzieś na wsi możesz do np. Amerykańskiej w Konstancinie  , niestety ale jakość usług w większości przypadków na naszym globie jest uzależniona od ilości zapłaconych pieniążków.  🙁
[/quote]


Porównaj sobie tylko jakie szkoły ja porównałem  😁 😁 😁 Pewnie nawet nie wiesz o czy mówię  😁
Filiptrenuje Ale szkolenie podstawowe jest jak nazwa wskazuja podstawą-wstepem do czegoś, do czego? Ano do sportu, Polski Związek Jeździecki jest związkiem sportowym, który zajmuje się (a przynajmnij powinien) organizacją zawodów sportowym, nadawaniem klas sportowych, uprawnień, regulacją tego wszystkiego. Certyfikacja ośrodków jest powiązana mocno z wprowadzonymi nie tak dawno przecież odznakami jeźdieckimi, odznaki jeździeckie też miały być w założeniu wstępem do zawodnitwa sportowego. Miały wyłaniać z rekreacji, tych, którzy chcą robić coś więcej i miały dawać informację, że osoba z odznaką nadaje się do startu w zawodach, bądź w określonej  klasie (srebro).
Problem się zaczał gdy odznaki zaczęły zdawać masowo osoby z rekreacji, które nie mają w plnach kariery sportowej a ich ambicje nie wychodzą poza zawody towarzyskie. Bo mieć odznakę to takie fajne i modne....więc każdy chce/chciał mimo, że tak naprawdę nie świadczy to o niczym.
Certyfikat ośrodka świadczy o tym że ośrodek powiasa infrastrukturę oraz wykwalifikowane osoby - jednym słowem wszystko co jest potrzebne do prawidłowego szkolenia wg kanonu sztuki jeździeckiem, a co za tym idzie pod kątem startu w zawodach - trzeba mieć jakieś cele. Jeżdżeniem bez celu, bez ambicji bardzo łatwo się zacząć cofać i ciężko podnosić swoje umiejętności. Chyba, że jest to rekreacja  - wted zaś dyskusja jest całkiem inna.

Bo czymże jest rekreacja? Czymś co ma sprawiać przyjemnośćć! Ma być cotygodniową odskocznią od codziennych problemów, sposobem na przewietrzenie głowy, może jedyną aktywnością w tygodniu. Ale przede wszystkim ma sprawiać przyjemność. Szczerze mówiąc nie przczytałam wpisów na twoim blogu (może zerknę w wolnej chwilii z ciekawości), ale przez dobrych kilka lat byłam instruktorem w ośrodku, który specjalizował się pzrede wszystkim w hipoterapii i rekreacji. Uwierz mi, że były jazdy, na których mówiłam mało bo tego wymagali jeźdźcy! Znając ich wiedziałam, że ta osoba nie jeździ po to by być mistrzem świata, nie jeździ by startować w IO ale po to by się nacieszyć, by sobie móc pogalopować w harmonii z koniem utrzymując równowagę i ciesząc się z tego. Mocno bez sensu byłoby w takim momencie męczenie takiej osoby milionem ćwiczeń, eliminowanie każdego usztywnienia czy skrzywienia jak celem była przyjemność. Z drugiej zaś strony gdy nawet na jeździe teoretycznie rekreacyjnej w zastępie miałam osobę, o której wiedziałam, że chciałaby czegoś więcej to mimo wszystko starałam się ją bardziej pilnować, dokładać w miarę możliwości ćwiczeń i zadań żeby nawet podczas takiej jazdy porobić coś więcej. Ale to wszystko da się ocenic tylko znając jeźdźców, patrząc z boku na tą pierwszą opisywaną przeze mnie jazdę ktoś faktycznie mógłby pomyśleć, że instruktor olewa sprawę a biedny jeździec jeździ w kółko i nie wie co ma robić.

Jest też druga sprawa u jeźdźców, którzy jeżdżą już w miarę dobrze, powiedzmuy w trzech chodach, z ambicjami na coś więcej. Pewnych rzeczy nie da się zrobić za tego biednego początkującego jeźdźca, pewne rzeczy da się wypracować tylko godzinami spędzonymi w siodle i dobry instruktor wie, że w ciągu jednej jazdy nie da się powiedzieć pięta w dół, rozluźnij nogę i jedź a jeździec to zrobi i pojedzie - mielibyśmy samych mistrzów wtedy🙂😉) Więc też w ciągu takich jazd nie ma co powtarzać co chwilę pewnych rzeczy bo są jeźdźcy, którzy to już wiedzą, można przypomnieć by zwrĻcić na to uwagę, a tak to zadaje się zadanie i jeździec ma jeździć, cwiczyć. Przecież jeździectwo to harmonia między jeźdźcem i koniem, wiele razy widziałam jeźdźców, którzy nie umieli ocenić nogi na którą galopują bo zwykle instruktor im mówi, ze zła... a potem przyjeżdżają na jazdę bo chcą zdawać odznakę i jest zonk no bo jak to tak samemu nagle trzeba wiedzieć czy dobrze, trzeba wsłuchać się w konia, trzeba patrzeć by komuś pod nogi nie wpaść, by nie przeszkodzić w najeździe na przeszkodę, instruktor nie powie kiedy koło, kiedy zatrzymanie, trzeba samemu pomyśleć, znaleźć miejsce, przygotować konia - to też jest sztuka. OBserwuję właśnie w obecnej stajni często takich jeźdźców którzy albo przychodzą bo chcą zdawać odznakę i poznać konia, na którym mogliby zdaawać albo po prostu trafiają z innych stajni. Często na początku jest zdziwienie bo trzema samemu MYŚLEĆ, i słuchać konia, a nie działać jak robot i tylko słuchać co instruktor mówi. Jazda konna w dużym stopniu polega na samodoskonaleniu się, trzeba się cały czas kontrolować, pilnować, ktoś z boku pewnie może powiedzieć jak jest dobzre jak źle by to skonfrontować z odzuciami ale moim zdaniem dobrze od poczatku tego uczyć, że trzeba samemu starać isę myśleć o pewnych rzeczach bo inaczej nawet najlepszy instruktor nie zrobi tego za jeźdźca.

A tak w ogóle to moim zdaniem bardzo ciężkie jest szkolenie takiej typowej rekreacji... bo nie jest właśnie sprecyzowane co nią jest, dla każ∂ego rekreacja to co innego. Dużo bardziej wolę szkolić kogoś kto myśli o odznakach, startach, wiadomo, że trzeba wymagać i krok po kroku zbliżać się do celu, w rekeracji w której chodzi o przyjemność i utrzymanie się w siodle w cotygodniowym terenie bardzo cięzko znaleźć równowagę pomiędzy tą przyjemnością a wymaganiami. Jakieś być muszą aby było bezpieznie, ale ja często słyszałam od jeźdźców, że im wystarczy to czy tamto, że więcej nie chcą bo to ma być rekreacja, a ja mam zapędy by każdego szkolić jak do startów, a tu nie zawsze o to chodzi i są momenty, że trzeba się powstrzymać i własnie posiedzieć cicho, interweniując tylko gdy potrzeba.


Filiptrenuje   Matka ambitnego młodego jeźdźca
23 września 2017 11:45

Porównaj sobie tylko jakie szkoły ja porównałem  😁 😁 😁 Pewnie nawet nie wiesz o czy mówię  😁


hihihi - nie mogę mieć pojęcia o czym mówisz, bo moja wyszukiwarka ma ograniczenie regionalne i pokazuje mi tylko wyniki dla mojej wsi - hihihi
Pomijając fakt, że wspomnianą szkołę znam.

Magdzior Widzisz, piszesz dokładnie to o czym mówię 🙂 Ta dyskusja dotyczy mojego poziomu niewiedzy, bo nie jestem instruktorem 😉 Tylko i wyłącznie dlatego. Bo ta wiedza, o której piszesz, jest tak tajemna, że nie jest jej w stanie pojąć nikt spoza "placu". O dziwo, jak tylko ktoś napisze, że tekst przeczytał, przestaje wytykać mi "nie znasz się". Można przewinąć wątek i ocenić samemu.

To co napisałaś, jest dokładnie tym o czym mówię, a pytania, które zadaję przedmówcom, dotyczą tylko i wyłącznie ich wypowiedzi, które staram się cytować dla przejrzystości dyskusji.
Aby opisaną przez Ciebie harmonię osiągnąć oraz jak to napisałaś:

(...) Uwierz mi, że były jazdy, na których mówiłam mało bo tego wymagali jeźdźcy! Znając ich wiedziałam, że ta osoba nie jeździ po to by być mistrzem świata, nie jeździ by startować w IO ale po to by się nacieszyć, by sobie móc pogalopować w harmonii z koniem utrzymując równowagę i ciesząc się z tego. (...)

Niezbędne  są solidne podstawy. Jako instruktorzy z pewnością się tu ze mną zgodzicie. Opisywana przeze mnie jazda, odnosiła się do braku podstaw wśród obserwowanych jeźdźców.

Filiptrenuje Ja przeczytałam i właśnie dlatego uważam, że się nie znasz. Z resztą napisałam to już w poprzednim poście. Zdanie podtrzymuję.

Jeden z cytatów, który o tym świadczy:
"Konie na zwykłych ogłowiach, bez wytoków a nawet skośników. Świadczyć to może o naprawdę dobrze wyszkolonych koniach rekreacyjnych, ale pogrąża tym bardziej osobę prowadzącą jazdę, że nie umiała tego wykorzystać."
Zorientuj się proszę do czego służy skośnik i wytok. Z resztą teza, że ich brak świadczy o dużym wyszkoleniu koni jest dość kontrowersyjna, żeby nie powiedzieć - totalnie błędna.

Ćwiczeń na placu można wykonać tysiąc, ale może nie mieć to żadnego znaczenia, jeśli wykonuje się je nieprawidłowo.
Czasem z jazd, w których jest jedynie stęp, kłus i galop po prostych i łukach można wynieść więcej szkoleniowo.
Mam spore podstawy podejrzewać, że nie ogarniasz ani podstaw piramidy ujeżdżeniowej ani prawidłowego wzorca ruchu koni, a powinny się go trzymać nawet rekreanci.

Osobiście nie napisałam nic obraźliwego, co nie zmienia faktu, że ty się obraziłaś na słowa krytyki. Nie tak fajnie być pod lupą, nie? 😉
Jak już mówiłam: promujmy prawidłowe jeździectwo i dobre ośrodki, to te kiepskie zaorają się same. Jeśli ktoś chce być choć trochę świadomy to w końcu się zorientuje.

Filiptrenuje Poczytałam trochę i niestety zgadzam się z Ateą🙁 Jak dla mnie to jest sporo niejasności, uogólnień i niedomówień. Jsne, że dal kogoś kto się zna no to przymknie się oko, dopowie w myśli, ale choćby wpisy o ubiorze moim zdaniem warto by wspomnieć żeby buty miały choćby mały obcas a nie zupełnie płaską podeszwę jak radzisz, trampki najlepsze nie są. Moim zdaniem najlepszą szkółkę czy najlepszego instruktora najłatwiej poznać po jego podopiecznycie h i po tym jak sobie radzą i jeżdżą właśnie osoby jeżdżące tam od dłuższego czasu. Bo nawet jeśli na placu sporo się dzieje jedna osoba skacze, inna ćwiczy co innego a jeszcze kolejne dwie stępują po jeździe ale każdy umie się w tym odnaleźć tak aby sobie nie przeszkadzać to jest to jak najbardziej ok.

A plac 60x60 mieści trzy duże czworoboki więc nie nazwałabym go małym😉
Filiptrenuje   Matka ambitnego młodego jeźdźca
23 września 2017 14:08
Filiptrenuje Ja przeczytałam i właśnie dlatego uważam, że się nie znasz. Z resztą napisałam to już w poprzednim poście. Zdanie podtrzymuję.

Jeden z cytatów, który o tym świadczy:
"Konie na zwykłych ogłowiach, bez wytoków a nawet skośników. Świadczyć to może o naprawdę dobrze wyszkolonych koniach rekreacyjnych, ale pogrąża tym bardziej osobę prowadzącą jazdę, że nie umiała tego wykorzystać."
Zorientuj się proszę do czego służy skośnik i wytok. Z resztą teza, że ich brak świadczy o dużym wyszkoleniu koni jest dość kontrowersyjna, żeby nie powiedzieć - totalnie błędna.

Wiem czemu służą, ale chyba masz rację - przeredaguję tekst, żeby był bardziej czytelny dla czytających mnie instruktorów, chociaż nie oni są moim odbiorcą. Dorzucę tu porównanie do jazdy w rekreacji gdzie zastęp liczy 12 koni, z których 2 tylko jadą jak wyżej opisane, a reszta na munsztukowych ogłowiach, gumach i czambonach. To wszystko na placu 20X40. Do czego służy wytok wiem (eliminuje zadzieranie głowy  ale też w teorii "broni" konia przed niewprawną ręką jeźdźca - tak w maksymalnym skrócie, za który pewnie mi się zaraz dostanie 😀).  Swoją drogą czytałam ciekawy artykuł Czubajki na temat wytoków jako takich (źródło: http://czubajka.pl/2013/12/po-co-komu-wytok/)
Opiszę dokładnie z przykładami w obrazkach. Dzięki za cenną uwagę 🙂


Ćwiczeń na placu można wykonać tysiąc, ale może nie mieć to żadnego znaczenia, jeśli wykonuje się je nieprawidłowo.

Nie pisałabym swojego tekstu, gdyby chociaż jazda po ścianie odbywała się prawidłowo, z wyjeżdżaniem narożników, pilnowaniem prostej linii łydką i ręką a jeźdźcy mieli stabilny dosiad, lub do takiego by dążyli. To były dzieci. Potwierdzasz tylko tezę zawartą w moim tekście, że to była słabej jakości jazda, bo jedyne ćwiczenie jakie opisałam to wolta (tylko i wyłącznie na prawo) w kłusie, która kształtem i wielkością przypominała jajko z niespodzianką. W mojej ocenie była nieprawidłowa - konie traciły tempo, jeźdźcy mieli problem z równowagą w tym ćwiczeniu, konie w "zakręt" wchodziły "proste". I znowu - nie odbieram prawa do popełniania błędów przez jeźdźców - instruktor jest od ich korygowania (tak myślałam, dopóki mnie nie oświeciliście).

Czasem z jazd, w których jest jedynie stęp, kłus i galop po prostych i łukach można wynieść więcej szkoleniowo.

Jestem dokładnie tego samego zdania, jest to świetny przykład na mój tekst, w którym zresztą podałam kilka przykładów na proste ćwiczenia. Ale nawet pomijając te ćwiczenia, których nie było, taka jazda ma same plusy. Jeździciec może się skupić i dążyć do samodzielnego korygowania swoich błędów. Osobiście jeździłam parę razy w takim zastępie i bardzo je sobie ceniłam. Po wytłumaczeniu w teorii przez instruktora, miałam czas na długiej prostej ścianie w spokojnym kłusie ćwiczyć pełen dosiad, który był dla mnie problematyczny. Z powodzeniem. W opisanym przeze mnie przypadku były standardowe błędy, nie było korekty. Jeśli robisz coś źle, a nikt ci nie powie jak ma być dobrze, raczej trudno dążyć do samodoskonalenia.

Mam spore podstawy podejrzewać, że nie ogarniasz ani podstaw piramidy ujeżdżeniowej ani prawidłowego wzorca ruchu koni, a powinny się go trzymać nawet rekreanci.

Podstawa piramidy ujeżdżeniowej jest mi znana - tylko nie wiem, o której piszesz - konia czy jeźdźca, znam obie. Tu konie były wyszkolone a jeźdźcy na samym dole - "jeździec bez równowagi, z błędami dosiadu" i "jeździec o poprawnym dosiadzie, lecz siedzący na pasażera (...)". Mówimy o rekreacji, mój tekst nie opisywał osób jeżdżących na prywatnych koniach i odbywających trening skokowy. Co do prawidłowego wzorca ruchu koni, to chyba mój przykład na wyjeżdżanie wolty jest tego przykładem. Przyznaję bez bicia, że biomechanika nie jest moją najmocniejszą stroną, ale wciąż się uczę. Dopiero od niedawna podczytuję w tym temacie i zadaję pytania. Po prostu do niedawna nie zwracano nam (w sensie dziecku) uwagi na ustawienie konia. Myślę, że to jest po prostu kolejny etap nauki, który właśnie opanowujemy (od kilku miesięcy). Nie mówię tu o teorii a praktyce.

Osobiście nie napisałam nic obraźliwego, co nie zmienia faktu, że ty się obraziłaś na słowa krytyki. Nie tak fajnie być pod lupą, nie? 😉

Nie obraziłam się, nie wiem po czym to wnioskujesz. Czuję się wzięta pod lupę, a i owszem 😀 Szczerze mówiąc, po tak długiej dyskusji powinnam być wyedukowana z waszej strony, a póki co, nie napisaliście niczego czego do tej pory bym nie wiedziała (oprócz tego, że taka jazda jest standardem - brak korekty instruktora na błędy jeźdźców).

Jak już mówiłam: promujmy prawidłowe jeździectwo i dobre ośrodki, to te kiepskie zaorają się same. Jeśli ktoś chce być choć trochę świadomy to w końcu się zorientuje.

Trudno mi się z tym zgodzić. Żeby wypromować dobre jeździectwo (jakie jeździectwo jest według was dobre?) należy pokazać co jest niewłaściwe a co właściwe. Ja swoje teksty kieruję do rodziców jeżdżących dzieci - celem mojego postu było napisanie czego unikać. Co nie jest standardem. Być nie powinno.

Wybacz uogólnienie, faktycznie, nie obraziłaś mnie 🙂

edit:
Magdzior
Filiptrenuje Poczytałam trochę i niestety zgadzam się z Ateą🙁 Jak dla mnie to jest sporo niejasności, uogólnień i niedomówień. Jsne, że dal kogoś kto się zna no to przymknie się oko, dopowie w myśli, ale choćby wpisy o ubiorze moim zdaniem warto by wspomnieć żeby buty miały choćby mały obcas a nie zupełnie płaską podeszwę jak radzisz, trampki najlepsze nie są.

Tekst, do którego się odnosisz opisywał strój na pierwszą jadę i miał wyeliminować sandałki i balerinki 😉

Moim zdaniem najlepszą szkółkę czy najlepszego instruktora najłatwiej poznać po jego podopiecznycie h i po tym jak sobie radzą i jeżdżą właśnie osoby jeżdżące tam od dłuższego czasu. Bo nawet jeśli na placu sporo się dzieje jedna osoba skacze, inna ćwiczy co innego a jeszcze kolejne dwie stępują po jeździe ale każdy umie się w tym odnaleźć tak aby sobie nie przeszkadzać to jest to jak najbardziej ok.

Więc opisywana przeze mnie jazda nie była przykładem na to, że sobie nie przeszkadzają. Dziewczyna najazd na mur robiła trzy razy nim mogła go skoczyć, mimo, że galopując krzyczała "MUR,MUR, MUR" . Zdaje się, że muszę doprecyzować w tekście tę sytuację.

A plac 60x60 mieści trzy duże czworoboki więc nie nazwałabym go małym😉

Mam w tej materii upośledzenie - nie umiem oceniać odległości na oko i przeliczać ich na metry. Zdecydowanie zmieściłby jeden 😀
mamy już jeden wniosek, nie iść na rekreację w stajni Halo 😉
Ogólnie to moim zdaniem panuje dosć duże niedomówienie w tym (już to poruszałam na forum) gdzie kończy się rekreacja a zaczyna sport? Oglądalam kiedyś filmik na którym pani ładnie to podsumowała -różni sie tylko tym, że rekreacja jeździ dla przyjemności a sport dla wyników. Nie ma to wiele wspólnego z poziomem, bo sama widze że my (zdecydowanie określając się jako rekreacja) jeździmy nie raz sporo lepiej, niż okoliczny tak zwany "sport". Tyle że jeździmy bez cińsnienia, większosć osób raz, max dwa razy w tygodniu. Nie ma bluzgów na jazdach, krwi potu i łez, każdy jeździ na miarę swoich możliwości, byle poprawnie i powoli do przodu.  I większość klientów za to sobie właśnie nas chwali - za dobrą  atmosferę. Oczywiście jak ktoś nam pyskuje, że mamy sie nie czepiać bo on chce sobie tylko pojeździć to taka osoba długo u nas miejsc nie zagrzeje, bo będziemy się czepiać, nie tolerujemy braku pokory (wobec swoich umiejetności oraz konia!) i chamstwa, niestety wszechobecnego w jeździectwie.
Jeździmy na zawody (większość wygrywamy 😀) i sami je organizujemy. Ale tylko "towarzyskie" - nie daletego że nie potrafimy, tylko znów - ze względu na atmosferę "bezciśnieniową", chcemy zdrowej rywalizacji dla frajdy. Nie chcemy jeździć dla wyników, chcemy jeździć dla przyjemności (ale dobrze!) i pozdrawiam wszystkich podobnie myślących!
A co do Filiptrenuje - proponuję więcej pokory, naprawdę. Myślę, ze jesteś blisko przejścia "nie wiem że nie wiem" do "wiem że nie wiem" i wtedy się zaczyna przygoda 😀 Polecam znaleźć stajnie, która będzie wam odpowiadać (prawda jest taka, że każdemu odpowiada inna) ale też nie być wobec niej bezkrytycznym i przede wszystkim samej zapisać się na jazdy!. U nas dużo mam się zdecydowało, z różnym skutkiem (niektóre po paru próbach uznały że jednak nie) ale bardzo fajnie to uczy pokory, że siedzieć na koniu to jednak nie to samo co stać za płotkiem i powtarzać "no krzysiu, pani ci mówi przecież pięta w dół"....
Filiptrenuje   Matka ambitnego młodego jeźdźca
23 września 2017 14:34
mamy już jeden wniosek, nie iść na rekreację w stajni Halo 😉

To nie jest mój wniosek - nie widziałam jazdy u halo.

Ogólnie to moim zdaniem panuje dosć duże niedomówienie w tym (już to poruszałam na forum) gdzie kończy się rekreacja a zaczyna sport? Oglądalam kiedyś filmik na którym pani ładnie to podsumowała -różni sie tylko tym, że rekreacja jeździ dla przyjemności a sport dla wyników.

masz link do tego  filmiku? Chętnie obejrzę.


A co do Filiptrenuje - proponuję więcej pokory, naprawdę. Myślę, ze jesteś blisko przejścia "nie wiem że nie wiem" do "wiem że nie wiem" i wtedy się zaczyna przygoda 😀 Polecam znaleźć stajnie, która będzie wam odpowiadać (prawda jest taka, że każdemu odpowiada inna) ale też nie być wobec niej bezkrytycznym i przede wszystkim samej zapisać się na jazdy!. U nas dużo mam się zdecydowało, z różnym skutkiem (niektóre po paru próbach uznały że jednak nie) ale bardzo fajnie to uczy pokory, że siedzieć na koniu to jednak nie to samo co stać za płotkiem i powtarzać "no krzysiu, pani ci mówi przecież pięta w dół"....

Jeździmy w stajni, która nam bardzo odpowiada. Wobec stajni jestem krytyczna, no proszę ja was, chyba dało się zauważyć 🙂 Jak napisałam, nie można powiedzieć, że jeżdżę konno, bo mam absolutną świadomość swojej niekompetencji w tym zakresie. Na lonże mnie już nie biorą, bo to nie ten etap i mimo, że radzę sobie w jeździe indywidualnej czy w zastępie (również jako czołowa) mam świadomość, że jako jeździec jestem początkująca. Nie rozumiem tylko, dlaczego brak umiejętności jeździeckich odbiera mi prawo do krytykowania źle prowadzonej jazdy.
Nie jestem mamą, którą woła zza płotu "pięta", "kolano do siodła" - ten etap mam za sobą od jakiegoś 1,5 roku.
Czy mogłybyście/moglibyście wskazać mi konkretne błędy popełnione przeze mnie w opisywanej sytuacji i toczącej się dyskusji w ramach wspierania dobrych jeździeckich praktyk, żebym nie szerzyła głupot i herezji? Będę zobowiązana.
to był mój wniosek.
Linku nie mam, widziałam to yt ale kilka lat temu.
I więcej nie chce mi się pisać bo kręcimy się w kółko.
Filiptrenuje Piramida ujeżdżeniowa jest tylko w kontekście koni, piramida jeźdźca najczęściej jest chyba nazywana piramidą ekwitacji (czyli piramidą nauki jazdy konnej) i odnosi się do poziomu jeźdźca, o czym wspomniałaś.

Wracając do Twojego tekstu, żebyśmy się dobrze zrozumiały - osobiście wierzę, że widziałaś kiepsko zorganizowaną jazdę. Kiepskich szkółek rekreacyjnych jest w naszym kraju multum, śmiem twierdzić, że więcej niż tych dobrych - na tę chwilę. Powoli się to zmienia. Mimo wszystko nie podoba mi się pomysł odwiedzania stajni i jeżdżenia po nich jak po łysej kobyle. Bo nawet za kiepskimi stajniami stoi jakiś człowiek, który chce zarobić na chleb, a opinie w internetach niestety ale zostają na zawsze. Nawet jeśli połknie gorzką pigułkę i postara się poprawić, to po wyklepaniu nazwy stajni wyskoczy Twoja opinia. Bardzo nie lubię tego narzędzia, sama zostałam pojechana przez mamę niezadowolonej dziewczynki z obozu, bo jeździła na lonży, a chciała samodzielnie 😉 I co? Mam wszystkim w internetach tłumaczyć? 60 dzieciaków rocznie przyjmuje, większość przyjeżdżą rok w rok (a więc są zadowolone), ale tylko ta jedna opinia o moich obozach jest w sieci. Internet to może być paskudne narzędzie i trzeba z niego korzystać BARDZO rozsądnie.

Mi trochę ciężko dyskutować, bo ja przyjęłam zasadę, że jak ktoś chce jeździć konno, nieważne czy rekreacyjnie czy sportowo, to MUSI (ze względu na to, że wozi tyłek na koniu, więc nie jest to tylko jego sprawa) nauczyć się jeździć poprawnie. Dla zdrowia własnego i konia. W końcu udostępniam własne zwierzaki. Nie rozdzielam jeźdźców na rekrantów i sportowców, jak ktoś się nie chce rozwijać to zapewne wędruje do konkurencji i tyle. Mogę z tym żyć, bo sama na ilość klientów nie mogę narzekać.

Mówisz o jakiej sytuacji? Że zwróciłaś uwagę "noga"?
Jestem instruktorem parę ładnych lat, ale w innych ośrodkach zamykam dziób na kłódkę, i tyle 🙂
Fajnie, że chcesz dyskutować! 👍 I poszerzać swoją wiedzę, to się naprawdę chwali, brawa dla tej mamy 😉 Moja propozycja jest taka, żeby nie wykraczać w opiniach poza sprawy rodzicielskie - takie, które nawet dla laików mogą być oczywiste (bezpieczeństwo, wygoda, dobro zwierząt, atmosfera itd.). Do oceny jakości szkolenia potrzeba nieco więcej wiedzy i doświadczenia.

Filiptrenuje   Matka ambitnego młodego jeźdźca
23 września 2017 14:48
(...)
Nawet jeśli połknie gorzką pigułkę i postara się poprawić, to po wyklepaniu nazwy stajni wyskoczy Twoja opinia. Bardzo nie lubię tego narzędzia, sama zostałam pojechana przez mamę niezadowolonej dziewczynki z obozu, bo jeździła na lonży, a chciała samodzielnie 😉 I co? Mam wszystkim w internetach tłumaczyć? 60 dzieciaków rocznie przyjmuje, większość przyjeżdżą rok w rok (a więc są zadowolone), ale tylko ta jedna opinia o moich obozach jest w sieci. Internet to może być paskudne narzędzie i trzeba z niego korzystać BARDZO rozsądnie.

Dlatego mając to na uwadze zakończyłam swój tekst słowami: "Gdzie to było, kiedy i jak, zostawię dla siebie. Dam miejscu drugą szansę. Niebawem znów ich odwiedzę.". NIGDZIE nie pada nazwa miejsca jako stajni ani nawet położenia (miejscowości).

Mi trochę ciężko dyskutować, bo ja przyjęłam zasadę, że jak ktoś chce jeździć konno, nieważne czy rekreacyjnie czy sportowo, to MUSI (ze względu na to, że wozi tyłek na koniu, więc nie jest to tylko jego sprawa) nauczyć się jeździć poprawnie. Dla zdrowia własnego i konia. W końcu udostępniam własne zwierzaki. Nie rozdzielam jeźdźców na rekrantów i sportowców, jak ktoś się nie chce rozwijać to zapewne wędruje do konkurencji i tyle. Mogę z tym żyć, bo sama na ilość klientów nie mogę narzekać.

Takie właśnie miejsca należy promować.


Mówisz o jakiej sytuacji? Że zwróciłaś uwagę "noga"?

Wiem, że przesadziłam wtedy z tą "noga", ale samo z piersi mi się wyrwało. Nie wiem tylko o co chodzi, czemu to przywołujesz. Jeśli jest to jeden z moim licznych błędów - przyjmuję na klatę.


Do oceny jakości szkolenia potrzeba nieco więcej wiedzy i doświadczenia.

Jakiej wiedzy i jakiego doświadczenia? Pomijając fakt, że nie wiecie czy go przypadkiem nie posiadam, bo inaczej ta rozmowa by się toczyła gdybym nie napisała, że nie jestem instruktorem. Chętnie nabędę owe. Nie mówię tego złośliwie. Chętnie się dowiem w jakiej materii powinnam się dokształcić.
Wiemy. całokształt twojego tekstu, ze szczególnym uwzględnieniem paru kwiatków (przytoczonych zresztą) mówią dużo, nie musiałaś pisać że nie jesteś instruktorem.
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
23 września 2017 14:55
Filiptrenuje, Jak Ty sie uczysz z takich źródeł, to ja nie mam więcej pytań:
"Dlaczego koń zadziera łeb? Bo się broni przed bólem, który powoduje wędzidło w pysku! Jeśli dodatkowo wędzidło to jest oliwkowe, to przy jednoczesnym nacisku obu wodzy łamie się w pysku i wbija w podniebienie. Rzucanie łbem prowokowane jest przez ból i ma być od niego ucieczką. Spokojna ręka, delikatne działanie wodzy, czuły dotyk i eliminowanie nagłego bólu spowodowanego przez szarpnięcia dają lepszy efekt niż wytok. Do tego jest to efekt stały. Rzucanie łbem jako ucieczka przed bólem czasami przechodzi w wyuczony odruch i koń wali łbem nawet bez kiełzna w pysku. Suz była już na takim etapie i mama oduczyła ją tego stosując niewygodę – rzucasz łbem, więc ja Ci ten łeb skręcę w bok, aż niemal dotkniesz pyskiem strzemienia. Nie rzucasz – idziesz w przód; machniesz raz i już masz skręconą szyję."

Sport tzw. Zastodołowy to czysta rekreacja tylko w ińnym wydaniu. Jeden chce do lasu a inny na zawody.  🤣 Wytok służy do tego żeby koń nie zadzierał głowy  😲 A to ciekawe , nigdy bym na to nie wpadł  🤣


Jakiej wiedzy i jakiego doświadczenia? Pomijając fakt, że nie wiecie czy go przypadkiem nie posiadam, bo inaczej ta rozmowa by się toczyła gdybym nie napisała, że nie jestem instruktorem. Chętnie nabędę owe. Nie mówię tego złośliwie. Chętnie się dowiem w jakiej materii powinnam się dokształcić.


Chyba w każdej  🤣 A . No i nie przesadzaj z tym Filipem. Bo o ile żeśmy dyskutowali że rodzice powinni sprawdzić ośrodek i instruktora to tychyba zbyt dosłownie wzięłaś to sobie do serca.  😁

Edytuj posty!

Ok , ale z telefonu skorzystać z opcji cytuj i wklej  to nie dla mnie  🤣

Strzyga - Pachnie naturalsem z Youtouba  😁
esef, bardzo byś się zdziwiła. Bardzo. Wszyscy są zadowoleni i wszyscy robią błyskawiczne postępy. Z tych, których w ogóle interesują postępy. Jedyny problem polega na tym, że przy sprzyjającej pogodzie trzeba się naczekać na możliwość jazdy czy lonży, bo przy kilku koniach nijak to nie jest fabryka. Ma to pozytywy: każdy bacznie pilnuje "swojego" terminu, wszyscy przychodzą punktualnie, mimo dojeżdżania, w awaryjnych sytuacjach odwołują z wyprzedzeniem itd. Gorzej jest gdy żabami rzuca, ale są i tacy zdeterminowani.

Filiptrenuje, konkrety? Sporo mnie kosztuje, żeby nie rzucić cięższym słowem, jaką wartość przypisuję twoim "uwagom". Kto odwołał swoje twierdzenie, że się nie znasz? Bo na pewno nie ja. Zwyczajnie próbowałam ci coś przybliżyć. Ale jesteś beton, chyba.
1. "Ważne są solidne podstawy". Dla kogo są ważne? Dla ambitnej matki czy dla ojca - tak. Ku dobru całego jeździectwa - tak. Kłopot taki, że solidne podstawy zdobywa się w trudzie (nie to, że jakimś strasznym, ale "dupogodziny" są niezbędne), a przynajmniej - zaangażowaniu. I żeby instruktor (z początku) był nie wiem jak zaangażowany, to jego zaangażowanie szybko zbledni, jeśli nie będzie czymś wspierane. Szczególnie szybko blednie, gdy widzi zero zainteresowania i zero ambicji uczestników zajęć. Ponieważ: "Nikt nigdy nikogo niczego nie nauczył, jeśli ten Nie Chciał". Większości korzystających z usług udostępniania koni do przejażdżek W Ogóle nie interesują "solidne podstawy", w ogóle nie są dla nich ważne. Ważna jest frajda. Instruktor rekreacji ma, możliwie niezauważalnie i możliwie bezpiecznie, tej frajdy dostarczyć. A jeśli ktoś chce się Szkolić, niech zwróci się do instruktora Szkolenia Podstaw.
2. Zgadzam się z tobą, że dobrze prowadzona jazda w zastępie ma sporą, a "bezkosztowo", przy okazji, wartość szkoleniową. Ale. Alle adepci "przyjemnościowi" nie chcą jeździć w zastępie! A nie chcą już od tak wielu lat, że zanikła umiejętność instruktorów, jak ciekawie prowadzić jazdy w zastępie. Oprócz wyjątków, najczęściej uczniów "ostańców" z dawnych czasów.

3. Błędy? Twoje błędy? Konkretnie?

Gdzie ty widziałaś jazdę rekreacyjną początkujących na munsztuku? W klasycznej "rekreacji", bo może się zdarzyć w weście, gdzie się jeździ bez stabilnego kontaktu z pyskiem. Żaden "klasyczny" instruktor nigdy tego nie widział, bo a) munsztuk jest wymagający wobec jeźdźca b) ogłowie z munsztukiem kosztuje po taniości ca 1 000 PLN d) mało który z instruktorów początkowych kiedykolwiek dopasowywał munsztuk, mało który trzymał w ręku, a takie zadanie na ZOJ mogłoby się skończyć kompromitacją. I w porządku, bo munsztuk wchodzi od klasy C. e) last but not least - priorytetem jest "sprawność (żywego) sprzętu", a munsztuk w niewprawnych rękach raz dwa załatwiałby konie.

Wolta. Jeśli oczekujesz od początkujących, że poprawnie wykonają woltę - to wszystkiego najlepszego. To dowodzi twojej praktycznej niewiedzy. Wolta (koło mniejsze 10, 8 lub 6 m średnicy) zaczyna się od poziomu P w ujeżdżeniu (w kłusie) i nie ma jej np. w programie na SOJ. Fajnie byłoby, gdyby początkujący uczyli się poprawnie jeździć KOŁO 20 m.

Coś się naczytałaś, super. I ktoś ci Ostatnio wyjaśnił, super. To podziel się wiedzą. Co to jest ustawienie konia? A co to jest wygięcie?
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
24 września 2017 08:14
Smok10, mnie to pachnie debilizmem, jak ktos stosuje skręcanie koniowi łba jako karę za rzucanie łbem. Ale ja juz stara jestem. Moze Filiptrenuje, nam wytłumaczy, skoro taka światła 🙂
Wetnę się w temacie munsztuka, bo widziałam. Nie ogłowie munsztukowe, z dwiema parami wodzy, tylko "goły" munsztuk w pysku konia rekreacyjnego. Dopasowany tak żeby działał - jako hamulec. Nie tak dawno w wątku "co mnie wkurza" wstawione było ogłoszenie. Uwagi skupiły się na osiodłaniu i wadze konia, natomiast umknął munsztuk. Na lonży pod początkującymi. Co prawda jeźdźcy nie mieli wodzy w rękach, ale łatwo wywnioskować, że to podstawowe kiełzno tego konia. (Na wypucowanych zdjęciach sprzedażowych miał wędzidło.) Więc to nie tak, że takich obrazków nie ma.
Ale Filiptrenuje pisze o ogłowiu, to byłoby faktycznie zaskakujące...

Co do uwag rzucanych z boku - prowadziłam jazdy w ośrodku, gdzie szefowa wchodząc na halę czy plac podczas moich zajęć rzucała gromko "Pięta w dół, Zuzia!" czy "Prostuj się, Jasiek!". Pracowałam tam krótko.
Filiptrenuje   Matka ambitnego młodego jeźdźca
24 września 2017 08:50

Filiptrenuje, konkrety? Sporo mnie kosztuje, żeby nie rzucić cięższym słowem, jaką wartość przypisuję twoim "uwagom". Kto odwołał swoje twierdzenie, że się nie znasz? Bo na pewno nie ja. Zwyczajnie próbowałam ci coś przybliżyć. Ale jesteś beton, chyba.
1. "Ważne są solidne podstawy". Dla kogo są ważne?

Według mnie powinny być dla ciebie jako instruktora.

3. Błędy? Twoje błędy? Konkretnie?

Gdzie ty widziałaś jazdę rekreacyjną początkujących na munsztuku? W klasycznej "rekreacji", bo może się zdarzyć w weście, gdzie się jeździ bez stabilnego kontaktu z pyskiem. Żaden "klasyczny" instruktor nigdy tego nie widział, bo a) munsztuk jest wymagający wobec jeźdźca b) ogłowie z munsztukiem kosztuje po taniości ca 1 000 PLN d) mało który z instruktorów początkowych kiedykolwiek dopasowywał munsztuk, mało który trzymał w ręku, a takie zadanie na ZOJ mogłoby się skończyć kompromitacją. I w porządku, bo munsztuk wchodzi od klasy C. e) last but not least - priorytetem jest "sprawność (żywego) sprzętu", a munsztuk w niewprawnych rękach raz dwa załatwiałby konie.

W województwie łódzkim, w całkiem niemałej stajni - nazwy nie podam (nawet na priv), nie mam zamiaru szerzyć czarnego PR.

Wolta. Jeśli oczekujesz od początkujących, że poprawnie wykonają woltę - to wszystkiego najlepszego. To dowodzi twojej praktycznej niewiedzy. Wolta (koło mniejsze 10, 8 lub 6 m średnicy) zaczyna się od poziomu P w ujeżdżeniu (w kłusie) i nie ma jej np. w programie na SOJ. Fajnie byłoby, gdyby początkujący uczyli się poprawnie jeździć KOŁO 20 m.

Pomijając fakt, że we wszystkich stajniach słyszę od instruktora polecenie "wolta", to tylko dowodzi, że opisany przeze mnie instruktor nie wiedział co czyni. Zadał woltę.

Coś się naczytałaś, super. I ktoś ci Ostatnio wyjaśnił, super. To podziel się wiedzą. Co to jest ustawienie konia? A co to jest wygięcie?

Nie wiem w jakim celu zadajesz mi to pytanie? Żeby mi udowodnić, że nie wiem? Słabe to. I nijak ma się do toczącej dyskusji - nie mam prawa krytykować źle prowadzonej w mojej ocenie jazdy bo?
Poza tym, biorąc pod uwagę styl twoich wypowiedzi, nie znajduję ani przyjemności ani merytorycznej korzyści z rozmowy z tobą. Wciąż - żadne z przytoczonych w twojej ocenie "konkretów" o niczym nie świadczą. Przytoczony przykład  wolcie może być tylko i wyłącznie w twojej ocenie przykładem na niewiedzę instruktora.
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
24 września 2017 09:12
Filiptrenuje, a co z tym skręcaniem pyska do strzemienia? Skoro polecasz tą stronę i z niej czerpiesz wiedzę?
Filiptrenuje - Używanie wytoka do tego żeby koń nie zadzierał głowy to jak używanie telewizora do wbijania gwoździ  . Ktoś powie że niby się da ale nie ten sprzęt i nie do tego jest przeznaczony ( w zasadzie dokładnie odwrotnie )  😁 Tak samo jak bardzo delikatne wędzidło oliwkowe w niewprawnych rękach może przekształcić się w łańcuch od piły spalinowej .  😁 Zamiast wchodzić w szczegóły skup się ogólnie na znalezieniu dobrego trenera . Bo wiedzy jeździeckiej z internetu nie da się czerpać , ale sprawdzić ośrodek czy Instruktora / Trenera i owszem . 😉
Constantia   Adhibe rationem difficultatibus
24 września 2017 15:17
Smok10 tak dla sprostowania Gosia (zebrazklasa) nie jest w szkole w Warendorfie tylko w Munster  😉
Smok10 tak dla sprostowania Gosia (zebrazklasa) nie jest w szkole w Warendorfie tylko w Munster  😉


Szkoła w Munster ale praktyki chyba mają w Warendorfie .  😉 Wspaniała młoda zawodniczka i wyjechała żeby się szkolić dalej  :kwiatek: Zawsze dzielna  😀
Filiptrenuje, przeczytałam Twoje wypowiedzi i odpowiedzi oraz Twoją polemikę i w zasadzie trudno z Tobą dyskutować. Ale spróbuję.

Jestem:
- byłą zawodniczką (przyjmijmy, że podwórkową),  😡
- byłą instruktorką jazdy konnej, przyjmijmy że w miarę kompetentną skoro spod mojego szkolenia (podstawowego), czyli takiego o jakim piszesz wyszli niektórzy mniej lub bardziej znani trenerzy czy berajtrzy, którzy w dodatku się do mnie przyznają do dziś,  😉
- jeżdżącą matką trenującej podskoki nastolatki
- ponad 30 lat mam do czynienia z końmi
- mam własne konie

Powoduje to, że w zasadzie jestem w stanie skomentować to, co robisz na wielu płaszczyznach.

Przeczytałam Twoje wypowiedzi. To, co się z tego wyłania dla osoby z doświadczeniem nie brzmi zachęcająco bo jesteś po prostu laikiem. Dzielisz się z innymi swoimi opiniami ze światem, ale są to typowe opinie "soccer mom". Mam koleżankę, która sama nie bardzo jeździ ale pilotuje od roku "karierę" jeździecką swojej córki i mniej więcej te same mądrości od niej słyszę. Nie komentuję, bo mi się nie chce z nią dyskutować.

Piszesz o bezpieczeństwie. Czy dzieci w "Twojej" stajni skaczą w kamizelkach? . Ja bym w życiu nie puściła dziecka na skoki BEZ kamizelki. I wysokość jest nieważna, bo jak przy stopie wali się centralnie na drągi to te drągi są takie same niezależnie od wysokości.

Dogadywanie z boku przez widzów podczas jazdy, oraz komentowanie do kogoś szczególnie przez telefon uważam za szczyt impertynencji i braku wychowania jeździeckiego.  🤬

Ja nie neguję, że są lepsze i gorsze stajnie, ale to zwykle weryfikuje rynek. Nie musi ich weryfikować osoba, której wiedza jest na poziomie podstawowym. Właśnie odetchnęłam z ulgą, że stoję z końmi w stajni bez rekreacji bo przypomniało mi to, jak wjechałam kiedyś na plac z początkującymi i jedna z mamusiek chciała mnie podać do Animalsów za robienie ciągów w kłusie, munsztuk i ostrogi.  😵

I jeszcze mój komentarz jako matki nastolatki - nastolatek ma duże poczucie obciachu jeśli chodzi o działania jego rodziców. Publikowanie w sieci relacji z jego poczynań może z czasem stać się dla niego bolesne i może stać się przedmiotem drwin kolegów. Zupełne niechcący możesz zabić w przyszłości w dziecku pasję do jeździectwa. A szkoda - bo czym więcej jeźdźców tym lepiej.
No bo to takie wywody szefowej KOR-u  🤣
I jeszcze mój komentarz jako matki nastolatki - nastolatek ma duże poczucie obciachu jeśli chodzi o działania jego rodziców. Publikowanie w sieci relacji z jego poczynań może z czasem stać się dla niego bolesne i może stać się przedmiotem drwin kolegów. Zupełne niechcący możesz zabić w przyszłości w dziecku pasję do jeździectwa. A szkoda - bo czym więcej jeźdźców tym lepiej.


Lubię to! Nie ma ikonki więc muszę tekstowo 😀
Filiptrenuje, zadałam ci konkretne pytanie, bo a) chciałaś konkretów b) pochwaliłaś się Wiedzą.
I szczerze wątpię w twoją zdolność odróżniania munsztuka od pelhamu. Choćby.
Mnie interesują dobre podstawy ilekroć ktoś Też tym jest zainteresowany i takie zainteresowanie przynajmniej ujawnia, a ja zajmuję się jego/jej szkoleniem.
Dawno nie prowadziłam jazdy rekreacyjnej, ale wtedy interesuje mnie a) bezpieczeństwo b) frajda rekreantów - bo tak mnie szkolono, jako IRR prawie 30 lat temu, że najważniejsze są eufreniczne i prozdrowotne wartości rekreacji, i takie rzeczy, żeby prowadząc zastęp w terenie dostosowywać przejażdżkę do najsłabszego, i takie tam.
Zupełnie nie rozumiem, dlaczego akurat od instruktorów jeździectwa oczekuje się zaangażowania jak do szkolenia olimpijczyków (oprócz masy innych obowiązków) wobec osób, które W Ogóle tego nie oczekują. Których nic a nic nie interesuje, żeby Kiedykolwiek Dobrze jeździć konno. Jeśli ktoś się chce szkolić po mistrzowsku - niech zgłosi się do mistrza, i niech za to zapłaci.
A nieszczęsnym IRR da normalnie pracować: żeby wszyscy cali i pogodni po jeździe odmeldowali się w stajni, bez strat w koniach i ludziach.
Prezentujesz, wg mnie, zwyczajne chciejstwo. Żeby Akurat Tobie usługi świadczył wybitny fachowiec. Ba! Żeby wybitni fachowcy byli wszędzie za 15 PLN/h na rękę. Bo tak. I niech się szkolą na własny koszt przez te min. 7 lat, żebyś ty była zadowolona.
A zakład, że za 200 PLN/h bez problemu znajdziesz fachowy indywidualny Instruktaż Szkoleniowy? Bo, na ile się orientuje, godzina pracy Dobrego Fachowca (czy hydraulik czy lekarz) kosztuje ca właśnie tyle.

Owszem, to nie twoja wina, że w Polsce wiele się pofikało, jazdy rekreacyjne nazywane są "szkółką" a "Kącik rekreanta" na re-volcie wygląda jak wygląda.
Są bardzo dobre szkółki dla dzieci, i tam trzeba się udać, gdy chce się czegoś dziecko nauczyć, i gdy dziecko Też chce. Takie szkółki coś tam oferują, o czymś tam zapewniają, da się ustalić wspólne cele i poziom zaangażowania. A usługowe udostępnianie koni do przejażdżek - jazdy rekreacyjne - jest tym czym jest i niczym innym nie będzie.
a) bezpieczeństwo b) frajda rekreantów - bo tak mnie szkolono, jako IRR prawie 30 lat temu, że najważniejsze są eufreniczne i prozdrowotne wartości rekreacji, i takie rzeczy, żeby prowadząc zastęp w terenie dostosowywać przejażdżkę do najsłabszego, i takie tam.
Zupełnie nie rozumiem, dlaczego akurat od instruktorów jeździectwa oczekuje się zaangażowania jak do szkolenia olimpijczyków (oprócz masy innych obowiązków) wobec osób, które W Ogóle tego nie oczekują. Których nic a nic nie interesuje, żeby Kiedykolwiek Dobrze jeździć konno. Jeśli ktoś się chce szkolić po mistrzowsku - niech zgłosi się do mistrza, i niech za to zapłaci.

Bardzo podoba mi się to co napisałaś. Naprawdę. Sama jestem instruktorem, bez papierów, bo ile razy jestem gotowa wybulić na te nieszczęsne papiery, dostaję informację, że mija się to z celem, bo nie wiadomo czy za rok czy dwa PZJ w ogóle je uzna. Jeżdżę na poziomie świadomej (nie przejechanej przez naumianego konia, tylko przygotowanego przeze mnie konia) srebrnej odznaki jeżdzieckiej. I niech ktoś powie mi, że to mało i mam wiedzieć wszystko, kiedy tak naprawdę kolejny rok z rzędu uczę... anglezowania. I naprawdę chcę i staram się rozwijać i marzę o podopiecznych, którym mogłabym tę wiedzę przekazywać, te dobre podstawy, wygięcia, angażowanie. A jednak bywa, że te okrążenia za ogonem,w kłusie, po ścianach placu, to jedyne, czego oni w tym momencie potrzebują, bo muszą złapać rytm, rozluźnić się, zobaczyć, że nic się nie dzieje i... mieć z tego jeszcze frajdę i swobodę ruchu, a nie wieczne przekonanie jak niemiłosiernie wiele jeszcze przed nimi, żeby sprostać oczekiwaniom trenera, bo on tylko stoi i krzyczy: łydka, pięta, palce, ręce, plecy, wzrok, noga w kłusie. Jak wiem, że mogę to naustawiam całe tory przeszkód i będę wymagać coraz lepszej postawy. Ale nie wyobrażam sobie, żeby w momencie kiedy dzieciaki są na to nie gotowe, cisnąć je w coś co zwyczajnie je przerośnie i zniechęci. I nie wyobrażam sobie, żeby ktoś mnie za to krytykował bez konsultacji ze mną dlaczego akurat tak a nie inaczej.
Dementek   ,,On zmienił mnie..."
25 września 2017 10:08
W lato też trafiła się w stajni ,,mamuśka instruktorka", która tak świetnie swoje dziecko nauczyła jeździć i jest taka wymagająca. Dziecko ok. 6-letnie dojeżdżało z dziadkami rowerem na jazdę ok. 10-12km, a potem wracało. Ze wszystkiego, co robiło dziecko i instruktor, był zdawany raport przez telefon (,,robi to, robi tamto"😉. Oczywiście dziecko nie umiało nic, ani przy koniu, ani na koniu. Dzieciak jeździł w kilku stajniach w ciągu tygodnia, na zmianę.

Edit: poczytałam trochę link, z którego czerpie wiedzę Filiptrenuje- bardzo ciekawe rzeczy tam piszą. Bym się trzymała daleko od jazd tak prowadzonych.
Ja tez sobie znacznie bardziej cenię, a jezdze w szkołkach ponad 20 lat, z braku pieniędzy na własnego konia, te "swobodne" jazdy, z minimalnym zwracaniem uwagi przez instruktora. I to nie dlatego, ze brak mi checi do uczenia się, ale jestem juz bardzo zmęczona tymi uwagami, bo w kazdym praktycznie miejscu są nieco inne praktyki, uczą inaczej , mówią co innego. I nie da sie co chwila zmieniac sposobu jazdy.. zresztą poprawianie dosiadu co chwila, zwłaszca  rzeczy typu "proste plecy" prowadzi głównie do usztywnienia. Jedyne czego nie strawię zupełnie, to jazda zastepem. Najlepszy nauczycielem jest moim zdaniem koń.
[quote author=iza-bellowata link=topic=41910.msg2715938#msg2715938 date=1506367031]
Najlepszy nauczycielem jest moim zdaniem koń.
[/quote]
I to jest moim zdaniem najlepsze podsumowanie tej dyskusji, też  mnie tak uczono i ja się tak staram uczyć. PRzecież chodzi o to żeby wsłuchać się w konia, żeby mu nie przeszkadzać, żeby umieć wyczuć kiedy należy zadziałać pomocami a nie bezsensownie kopać co krok bo instruktor tak 'kazał', kolejny raz powiem, że nie znoszę braku myślenia podczas jazdy a niestety coraz częściej jest to zjawisko widoczne wśród poczatkujących jeźdźców🙁
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się