naturalna pielęgnacja kopyt

dea   primum non nocere
03 października 2017 19:28
Ruch 🤣 i ja na to stawiam, jako różnicę. Mokra słoma oczywiście, kontra sucha ściółka typu troty, torf, len... też robi różnicę, ale ruch dla strzałek najważniejszy - stymuluje wzrost i czyści (ten aspekt, o którym przed chwilą była mowa).
witam mam prośbę o ocenę zdjęcia rtg. Kobyła lat 6 ma jedno kopyto płaskie z podwiniętą piętką, drugie sztorcowe - jak oceniacie tego sztorca czy  można się pokusić o próby wyrównania tych kopyt ? Koń jak przyjechał to miał podkowy założone na sztorcu o rozmiar mniejszą niż na płaskim pp. Zastanawiam się jak prowadzić te kopyta. Strzałki zdrowe, w plaskatym duża i szeroka, w sztorcowym węższa ale również zdrowa.

Zdjęcie gigant!
Niestety, jak je zabiorę, tyle ruchu już nie będą miały.  Męczy mnie ta dziura, bo jak nie zarośnie, syf będzie się w niej gromadził.  Dlatego bym chciała to zarastanie wspomóc, jeśli są jakieś środki stymulujące/przyspieszające odnawianie strzałki.

Co prawda rudy jest higienistą, w kupy nie włazi, jeśli może je ominąć, a w nowej stajni nie będa stały w boksach, ale na padoczku z bokso-wiatą, więc zgnojonej słomy nie będzie.

A propos wody – na tym ich mazurskim pastwisku jest jeziorko. Nie wiem, czy moje do niego wchodzą, ale widziałam, jak jedna kobyła stała w wodzie sięgającej jej do brzucha i jadła trawę tam rosnącą. 
Z moich obserwacji trociny vs. słoma 🙂

Bardzo się bałam 1,5 roku temu zmiany ściółki w boksach (zmienialiśmy stajnię i w tej nowej konie stoją na słomie). Strzałki są w stanie takim jakim były czyli bezproblemowym - nic nie gnije 🙂
Mam nietypowe pytanie, odnośnie szczelinki w kopycie. Mój koń, odkąd pamiętam ma tendencje do tego, albo tworzyła mu się niewielka, pionowa szczelinka, takie pękniecie, na samym środku przedniego kopyta - jedynego białego. Udało się tą szczelinkę już kilka razy wyprowadzić, że znikała i jej nie było. Jest powierzchowna, krótka, raczej mała, przeszkadza też raczej tylko wizualnie.
Niedawno spotkałam się z informacją, że taką szczelinkę tworzy jakaś bakteria. I, że u konia, który miał ją dużo, dużo większą niż mój, została ona przez kowala wyleczona za pomocą wycinania i smarowania jakąś maścią/antybiotykiem/czy tam innym lekiem. Niestety, ten kowal nie jeździ już w moje okolice, jest z daleka, więc nie mam jak z nim skonsultować swojego konia. Ja ze swojego kowala jestem zadowolona (terminowy, nie naciąga, ma dobre podejście, nie boje się zostawić mu konia samego), ale nic generalnie nie robi z tą szczelinką jak werkuje, poza sprawdzaniem, czy dalej jest to powierzchowne i nie rośnie. Koń nie kuty jest już jakieś 8 lat i nigdy z kopytami problemów nie miał.
Czy ktoś mógłby mi potwierdzić informacje, że jest szansa, że jest to bakteryjne i rozwinąć temat? I czy ew. ma pojęcie co to mógł być za magiczny lek? Może warto spróbować zmieszać coś z siarczanem? Ponoć na nim był on oparty. Ja mam zapas kilka kg siarczanu miedzi, więc mogę kombinować.
keirashara z naszego doświadczenia wygląda to tak. Obecnego konia kupiłam 2 lata temu z pęknięciami pionowymi powierzchownymi na obu przodach (akurat przody mamy ciemne - ale kolor kopyta nie ma tu najmniejszego znaczenia). Przez dwa lata walki - pomimo werkowania co 6 tygodni (co okazało się stanowczo zbyt długą przerwą pomiędzy struganiami) nie udało nam się ich zlikwidować.
Teraz - moja strugacz przyjeżdża co 4 tygodnie. Oprócz tego sama dbam o to żeby ściany kopyt za bardzo nie przerosły i sama działam tarnikiem (z reguły muszę interweniować raz - po 2 tygodniach od strugania). Dodatkowo moczę przody w armexie - gdyby jednak pęknięcia były z jakiejś infekcji. Jak na razie szczelinki są do połowy zrośnięte i nie idą wyżej.

Więc tak naprawdę zlikwidować to - z mojego doświadczenia - pomaga reżim częstego strugania, samodzielnej korekcji pomiędzy terminami oraz zapobiegawczo / dodatkowo długie i regularne moczenie kopyt w armexie (raczej żadna inna pasta czy preparat nie spenetruje tych szczelin na tyle żeby zabić ewentualne drobnoustroje).
No i oczywiście nie używanie do kopyt żadnych magicznych smarów, olejów czy past - które mogą rozmiękczać ściany i tym bardziej przyczyniać się do dalszego pękania 🙂
A czy to nie może być kwestia przeciążeniowa?
Nique, - kolor podałam, bo słyszałam teorie jakoby białe kopyta były słabsze - choć sama średnio wierzę w nią, to dowodów nie znam ani za, ani przeciw, a szczelinka akurat w nim. Sama strugać nie potrafię, generalnie nie mam też problemów, nic się nie łupie, nie rozpada, czasem jak przyhaczymy jakiegoś kamola w terenie to ma zadziora małego - ale to odłamuje i krawędź zaokrąglam tarnikiem (no tyle to ogarniam), poza tym to naprawdę raz na ruski rok. Kowala wołam wedle przyrostu i stanu kopyt, jak widzę, że potrzeba - jak trzeba, to 4 tygodnie, jak bardziej sobie ściera/wolniej rosną to 6 lub 8 tygodni (jak przykładowo chodził 24h na łące, to przyjazd był mocno proforma i raczej co 8, bo elegancko sam sobie kopytka ścierał, a że prosty i prawidłowy, to nie było co poprawiać za bardzo, ani ścinać). Spróbuję z tym moczeniem w armexie.
Kopyta co jakiś czas smaruje, ale nie za często i to olejem z właściwościami antybakteryjnymi też. W sumie głównie na zawody, za to często myje, nie zostawiam nigdy ubłoconych czy obklejonych piachem, bo mnie potem wkurza, jak to białe kopyto łapie taki brązowy odcień i osad. Właściwości antybakteryjne oleju potwierdzone przez drugiego konia, który był łaskaw narobić sobie bałaganu kopiąc w ścianę, ja tak średnio w to wierzyłam wcześniej 😉

Fokusowa - na jednym kopycie? Jak koń teraz chodzi ujeżdżenie, głównie na kwarcu + tereny, ale na bezpiecznym podłożu? Ujeżdżenie też poziom P/N, więc nic wybitnie obciążającego. Wątpię, szczególnie, że wcześniej skakał regularnie i problemów nie było. Lub pojawiała się i znikała. Teraz skoczy coś raz na miesiąc lub rzadziej, bardziej mi te bakterie pasują, bo stajenni czasem niedokładnie obornik wyrzucają, zostawiają na dole taką warstewkę, boksy stare, podłogi lekko już posiekane, ciężko odchodzi - co prawda ja jestem ta wredna baba, co się drze i marudzi, więc starają się jakby bardziej od jakiegoś czasu 😀iabeł: Koń jest też od roku w dobrej kondycji wagowej, więc przeciążenia na tym punkcie też odpadają - prędzej wcześniej powinno się to robić i nie znikać, jak bywał lekko przytuczony.
Nique, a mocząc w Armexie zanurzasz całe kopyto do koronki? Piętka nie rozmaka lub się nei przesusza przez to?

keirashara też słyszałam teorię z bakterią i wydaje się prawdopodobna. Miałam kilka koni z takimi pęknięciami i chętnie zobaczyłabym jak "otwiera się"takie coś. Podejrzewam jednak, że bez sensu jest działać w ten sposób, jeśli kopyto nei ma odpowiedniego kształtu, bo pęknięcie itak wtedy wróci w najsłabszy punkt...


keirashara skoro jesteś w stanie zaokrąglić tarnikiem krawędź to równie dobrze jesteś w stanie pilnować żeby ściana w tym miejscu nie przerastała za bardzo i żeby kopyto nie pękało od tego że jest przerośnięte nawet minimalnie. Tak jak mówię - u nas żeby pęknięcie zlikwidować muszę wręcz maniakalnie pilnować żeby nic nie przerosło, bo inaczej pęka wyżej 🙂

Błoto też zmywam z kopyt - z resztą stronę wcześniej dziewczyny piszą o dobroczynnym działaniu zwykłej wody na kopyta. Jak pisałam wyżej - żadnych magicznych preparatów nie używam, bo mogą narobić więcej szkody a pożytku zero. Antybakteryjnie działa Armex właśnie.

To tylko mini studium naszego przypadku, gdzie w końcu po 2 latach udaje nam się wspólnymi siłami z panią strugacz powoli likwidować pionowe pęknięcia.

Podrzuć zdjęcia tego kopyta to może dziewczyny jeszcze coś Ci doradzą 🙂

A tu masz krótki, ale bardzo wartościowy tekst na ten temat:
http://konie.rancho-stokrotka.pl/2015/10/17/pekniecia-scian-pete-ramey/

Edit:
k2arola całe kopyto, staram porządnie wypełnić "kapcia" płynem więc przeważnie armex sięga ponad koronkę (nie wiem też jak inaczej miałabym moczyć pęknięcie które sięgało do samej korony :P). Piętka nie rozmaka... (jak mogłaby rozmoknąć?). Ani też nie przesusza - co wynika z właściwości armexu, który nie przesusza. W przeciwieństwie do np. manusanu (skoro wysusza moje dłonie, to końskie piętki na pewno też).

Edit, edit:

Z tymi przeciążeniami Fokusowa może mieć o tyle racji, że:

"Ściany kopyta nigdy nie były zaprojektowane do przenoszenia samodzielnie całej masy konia. Listewkowe połączenie ścian z kością jest wytrzymałe, ale obwodowe obciążenie kopyt powoduje, że przejmuje ono całą siłę uderzenia. A nie jest i nigdy nie było na tyle mocne, żeby to wytrzymać. To podeszwa, ściany wsporowe, strzałka i ściany mają razem nieść ciężar konia.
Jakakolwiek metoda werkowania i kucia, która zmusza ściany, by przenosiły cały ciężar konia, nie pozwoli na zrośnięcie dobrze połączonych ścian, a zatem na zrośnięcie pęknięć. Mocne, ale prawdziwe słowa."

- cytat z podlinkowanego artykułu

Stąd - żeby nasze pęknięcia zrosły konieczne było i nadal jest pilnowanie wysokości ścian (a raczej ich niskości, hehe :P). Mam nadzieję że jak zrosną całkowicie to nie będę musiała tak histerycznie biegać z tarnikiem, bo nie działa to dobrze na mój kręgosłup.
keirashara ale tu nie chodzi o przeciążenia pracą, tylko o np złe stawianie nogi, wskutek czego ten element kopyta ma duży nacisk.
Fokusowa, - koń jest prosty, poprawny, chody ma bardzo poprawne, nogi stawia wszystkie książkowo. Nie ma szans. Już się nim kilku bardzo doświadczonych ludzi szczerze zachwycało względem jego budowy, ruchu i głowy. Że nic wybitnego (w gp szans nie ma raczej), ale bardzo, bardzo poprawny jest. Mój kowal też zawsze powtarza, że takie kopyta jakie on ma to ze świecą - głęboka strzałka, książkowa budowa.
Nique, - sprawdzę z moczeniem, a potem zastanowię się nad piłowaniem. Masz może jakiś obrazek, literaturę względem tego przyrostu? Bo ja tak "na oko" patrzę, czy to już, czy nie już czas na kowala. Czy po prostu co dwa tygodnie mu lekko spiłować te przody (no bo domyślam się, że dwa naraz, nie jeden).
Pęknięcie które trwa i trwa pomimo częstego strugania i odpowiedniego odciążania ścian w celu zmniejszenia naprezen w miejscu pęknięcia, to problem bakterii, które uwiły sobie gniazdko w kopycie. Są chyba tylko dwie metody na pozbycie sie tego problemu: moczenie w preparatach bakteriobójczych i grzybobójczych, o którym piszecie, bądź otworzenie puszki w miejscu pęknięcia i wyczyszczenie miejsc zainfekowanych, a później dbanie o czystość tego miejsca.
Kowala wołam wedle przyrostu i stanu kopyt, jak widzę, że potrzeba - jak trzeba, to 4 tygodnie, jak bardziej sobie ściera/wolniej rosną to 6 lub 8 tygodni (jak przykładowo chodził 24h na łące, to przyjazd był mocno proforma i raczej co 8, bo elegancko sam sobie kopytka ścierał, a że prosty i prawidłowy, to nie było co poprawiać za bardzo, ani ścinać).


A jakie podłoże miał na tej łące? Łąka czyli trawa, o trawę sobie ścierał? Przy 24 h na łące u swoich obserwuje efekt wręcz przeciwny. Kopyta rosną dużo szybciej, na trawie sobie nie ścierają i muszą być strugane min co 2 tygodnie.

A propos białych kopyt: były przeprowadzane badania, kopyta były poddawne różnym próbom i nie było różnicy w wytrzymałości w zależności od koloru.     
trusia, - to było kilka lat temu, podłoże było różne, bo terenu było ponad 10ha. Była trawa, był staw i teren podmokły przy nim, przy wejściu był asfalt, koło wiaty piach. On właśnie ścierał bardzo, kowal przyjechał, to nie wiedział co ma robić. Dużo więcej ścina, jak stoi w boksie. Z resztą, no kurczę widzę, jak wielkie ma kopyta, aż tak upośledzona w temacie nie jestem 🤣 Za informacje o micie z tymi kolorami kopyt dziękuję, tak podejrzewałam 🙂
olorin669, - nie sądzę, żeby trzeba było puszkę otwierać, bo pęknięcie ma maks. 2cm w górę i jest wąziutkie. Bardziej mnie informacje o tej bakterii zaciekawiły i popchnęły do zrobienia czegoś z tym, żeby się jednak nie rozwinęła za bardzo.
Pęknięcie które trwa i trwa pomimo częstego strugania i odpowiedniego odciążania ścian w celu zmniejszenia naprezen w miejscu pęknięcia, to problem bakterii, które uwiły sobie gniazdko w kopycie. Są chyba tylko dwie metody na pozbycie sie tego problemu: moczenie w preparatach bakteriobójczych i grzybobójczych, o którym piszecie, bądź otworzenie puszki w miejscu pęknięcia i wyczyszczenie miejsc zainfekowanych, a później dbanie o czystość tego miejsca.


Zakładając że ten konkretny koń ma prawidłowo utrzymywane kopyta, a nie poprzerastane ściany z flarami :P

keirashara wrzuć fotki kopyta 🙂 Myślałam że chodzi o pęknięcie przez całą puszkę aż do koronki.
Witajcie.
Mam pytanie niekoniecznie dotyczące samych kopyt (choć może i tak  🤔wirek🙂. Co może dolegać koniowi, który zaciekle uderza tylnymi nogami o ściółkę? Robi to często i dodatkowo ustawia się zadem do drzwi i kopie też w drzwi (mocno). W ścianę nie kopie, bo, jak sądzę, byłoby to bardziej bolesne dla niego. Nawet specjalnie przerzuca siano w takie miejsce, żeby stać tyłem do drzwi i kopać. Mieszkam nad stajnią i muszę tego wysłuchiwać, a jest to bardzo wkurzające. Myślę, że coś mu dolega jeśli chodzi o kopyta/nogi, ale nie wiem co. Dziś patrzyliśmy do tych kopyt (tzn. kowal patrzył)
, ale nie widać gnijących strzałek, czy jakich dziwnych zjawisk na piętkach i pęcinach.
Dodam, że jest to haflinger, czyli koń mający szczotki pęcinowe i to dość ....obfite. Może to w nich coś się dzieje? Niestety sama nie umiem dokładnie zbadać, bo jestem po operacji i nie mogę się nadwyrężać. A nasz wet jest po wypadku i nie chcę mu póki co zawracać głowy niezbyt poważną (mam nadzieję) sprawą.
Miał ktoś z was taki problem?
lira Najprawdopodobniej możne mieć w szczotkach zmiany skórne i kopie bo próbuje się podrapać. U koni tego typu występuje m.in. : świerzb, gruda, zapalenie skóry. Najlepiej dokładnie obejrzeć i sprawdzić czy nie ma strupków i ran wydrapanych do krwi, zgolić szczoty na łyso i zacząć leczyć.
Wchodzi w rachubę także zarobaczenie.
tuch,halo, Dziękuję  :kwiatek:
Trop szczotek rozumiem, ale nie bardzo wiem jakie ma tu znaczenie zarobaczenie. Czy mogłabyś halo wyjaśnić mi bliżej tę zależność? I czy można to jakoś zbadać?
Z góry dziękuję.
lira, a jeśli "cuś" zalęgło się "pod ogonem", w pachwinach itd.? Jest parę możliwości. Ja bym zaczęła od konsultacji z wetem, żeby na maksa odrobaczyć konia, just in case.
Można sobie dokładnie pooglądać konia z lampką i mocnym szkłem powiększającym, także zaraz po wypróżnieniu, ale czy to coś da? Niekoniecznie.
Dopaszczne trucie pasożytów skutkuje też na wszoły.
Ok. Rozumiem i wielkie dzięki :kwiatek:
Moze być to swierzb. Znam konia ze szczotami co ma świerzba i bardzo długo nie bylo wiadomo o co chodzi. Swierzb jak jest już w zaawanownym stanie to łatwo go wychwycić, ale jak nie, to może być tak, że tylko dobry wet zrobi rozpoznanie.
Druga rzecz to grzyb - też czasem potrafi być pod szczotami. Aczkolwiek to łatwiej wyczuc bo większe zmiany skórne.

Ogólnie zgadzam się z przedmócami - pasożyty albo jakieś badziewie skórne. haflingery, tinkery, fryzy itp często mają takie problemy. Najlepiej byłoby się skonsultować z wetem, który sie specjalizuje w dermatologii. Nie wiem skąd jesteś, ale polecam Hanię Buch do takich rzeczy. Albo jakis dobry wet internista.

Dzięki branka również! Będziemy szli tym tropem.
A zacząć trzeba od całkowitego zgolenia  szczotek -do gołej skóry. Wtedy będzie widać, co się dzieje. Szczoty odrosną na wiosnę 😉
W tym wątku to off-top, ale aktualnie też przerabiam ten problem. Niestety mi wet powiedziała, że świerzb to to na pewno nie jest bo świerzb bardzo szybko się rozłazi i objawy powinny być już widoczne gołym okiem na skórze... a gołym okiem u mnie widać tylko tyle, że koń ma nogi.  Kobyła SP, więc szczotek brak. Dostała "profilaktycznie" coś na kręgosłup. Tupanie nie ustąpiło. 3 dni później odrobaczałam (nie udało się zgrać w termnie), zobaczymy czy to przyniesie poprawę. Jeśli  nie, to znalazłam jeszcze jeden trop, ale nie potrafię go póki co zweryfikować - ponoć niedobór magnezu może powodować mrowienie kończyn.
robiłam kuckę, która pod ścianą robiła kopczyki z trocin i sobie po nich deptała w miejscu zadnimi nogami. Podobno po struganiu przestała. Strzałek zgniłych nie miała, normalne nie robione kopyta. :/
To ciekawe co piszesz, bo właśnie po struganiu (czwartek) już rzadko słyszałam to tupanie, a dzisiaj konie są od jakichś trzech godzin w stajni i nie słyszałam go ani razu. Ooo właśnie coś teraz słychać ... Zobaczymy. Faktem jest, że z racji mojego zdrowia został przetrzymany w niestruganych kopytach, ale tragedii nie było. Jednak jest to typ wymagający częstszego strugania i do takiego był przyzwyczajony.
Niedługo odrobaczamy, a i ja już zaczynam  powoli się schylać, więc może go dokładniej obejrzę. Dam znać jak coś znajdę.
Dzięki dziewczyny  :kwiatek:

czy tylko ja mam wrażenie że kary kucyk odsadek w zyciu jeszcze nie miał kopyt robionych?? http://ogloszenia.re-volta.pl/konie/szczegoly/50433?
Ludki, poratunku 🙁 Robię mojemu sierściuchowi kopyta naturalnie i id ponad roku walczę z gnijącymi strzałkami. Wyprowadziłam już trzy, ale z jedną coraz gorzej. Do tej pory stosowałam Keralit. Jakieś sprawdzone środki polecacie?
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się