Kącik WEGE :-)

Diakonka   Jestem matką trójki,jestem cholerną superwoman!
27 maja 2009 21:52
Lotnaa żelazo mają też warzywa strączkowe, papryka czerwona, natka pietruszki, brokuły, pomidory, płatki owsiane. należy pamiętać, że przyswajalnosć żelaza poprawia witamina C.

ja jeszcze uwielbiam zapach kiełbasy z grilla, ale raczej dlatego, że kojarzy mi się z wakacjami 😉

a - zapomniałam dodać, że po tej pokusie z szynką poleciałam do Carrfoura i kupiłam sobie salami wegetariańskie 😉
niezle, niezle Wam idzie dziewczyny  😅
ja od dwoch lat probuje nie jesc miesa, najpierw zrezygnowalam wogole, ale po pol roku doslownie rzucilam sie na lezace na stole kotlety schabowe i zjadlam natychmiast caly talerz.
Stwierdzilam, ze tak sie nie da, bo zaczelam myslec wylacznie o jedzeniu, a konkretnie o miesie.
Wykluczylam mieso czerwone, jem ryby i drob.
Staram sie jesc raczej wege, ale jak mnie najdzie ochota, to siegam po udko czy rybke i na jakis czas mam spokoj.
Moze kiedys zrezygnuje i z tego, jak sie wyprowadze z domu i przestana mnie kusic (moj chlopak nie je miesa wogole, wiec razem na pewno bedzie latwiej)
Tymczasem powodzenia!!  👍
Niewidzialna   Czołowy hodowca Re-Volty
27 maja 2009 22:12
Ja mięsa jem bardzo mało, właściwie wcale, ale od pewnego czasu garściami wypadają mi włosy, sądze, że to jest z tym związane 😕
Niewidzialna, polecam Revalid!

Mi z zupelnie niepozornych, wypadajacych garsciami wlosow zrobily sie takie:

(tak wiem, ze kon do plotu)
nie nie wiaze juz konia do plotu

naprawde, ja czulam wielka roznice i wszyscy naokolo cmokali z podziwem na zmiane.
Tylko trzeba brac co najmniej miesiac i pilnowac, zeby bylo trzy razy dziennie.
Lotnaa   I'm lovin it! :)
27 maja 2009 22:29
Freddie, będzie, że się czepiam, ale wiązanie konia za wodze to jedna z najgłupszych możliwych rzeczy.
Sorki za OT.

Diakon'ka  dzięki  :kwiatek:
Freddie, będzie, że się czepiam, ale wiązanie konia za wodze to jedna z najgłupszych możliwych rzeczy.
Sorki za OT.

A po coz napisalam, ze TAK WIEM, ZE DO PLOTU JEST PRZYWIAZANY
Wlasnie po to, zeby po raz 1653623 kazdy, kto oglada ten filmik mi NIE mowil, ze sie nie wiaze konia do plotu....  😵 i zeby nie robic offtopa. I nie, nie wiaze juz konia do plotu.
oops czemu nie mozna kasowac postow no 🙁
cieciorka   kocioł bałkański
28 maja 2009 11:11
jarosz=wegetarianin 😁

No ale to już nie wegetarianie  😉
no właśnie, semiwegetarianie wykluczaja z diety czerwone mięso. nie są wegetarianinami, jedeny co mają wpsolnego to człown nazwy diety.

od grudnia nie jem mięsa i ryb.
Nie potrafiłam zrezygnować z jajek i mleka (ehh, ser i jogurty...). Do płatków piję mleko sojowe, ale na ciepło się nie da...
Martwi mnie tylko jedno - dziś dostałam wyniki morfologii i mam ... anemię  😵 Czuję się ok, ale mam łykać żelazo w tabletkach i powtórzyć wyniki za 6 tyg.
W jakich produktach oprócz szpinaku jest żelazo????

a rybka to co, nie mięso?
co z mlekiem sojowym na cieplo? ja uzywam, dodaje do potraw, robie owsianki i wszystko gra. ponadto do wyboru masz inne, leszpe produkty: mleko owsane, ryżowe, migdalowe, kokosowego nie lubie- fe
wspisz w gógle źródła żelaza i wyskoczy cie dużo tabelek.
z nabialem problemu nigdy nie mialam- nie przepadalam. brakuje mi tylko lodób tiramisu i oscypków 🙂
Cieciorka ale Ty jesteś weganką, tak?
cieciorka   kocioł bałkański
28 maja 2009 11:24
si, si, si,
aktualnie tak 🙂
abre   tulibudibu
28 maja 2009 11:42
To ja mam pytanie natury kulinarnej 🙂

Wege nie jestem ale pewne rzeczy chcę wyrzucić z diety raz na zawsze. Uwielbiam zupy ale nie daję sobie rady z ugotowaniem bez kostki (nie musicie mi mówić co to za świństwo). Kiedy gotuję zupę do zabielenia problem znika - po dodaniu jogurtu lub kefiru smak jest super. Ale w przypadku klarownych poległam. Próbowałam z oliwą ale za bardzo ją czuć a zupa nadal jakaś taka jałowa. Dodaję suszone warzywa firmy Visana ale nadal jest coś nie tak. Może znacie jakiś olej który by pozbawił zupę tej jałowości ale nie dominował tak zapachowo jak oliwa?
Diakonka   Jestem matką trójki,jestem cholerną superwoman!
28 maja 2009 12:03
a odrobina masła? bo rozumiem, że kostki warzywne nie wchodzą w grę? albo trochę zasmażki?
Oliwa z oliwek jest bardzo aromatycznym olejem.Jeśli się upierasz przy oleju, to najbardziej neutralny jest ten z pestek winogron. Ja kupuje kostki warzywne w sklepie ze zdrową żywnością. Alternatywą jest przyprawa, jakiej używają Krisznowcy, tzn Asafetida, ale to nie kazdy lubi.
abre   tulibudibu
28 maja 2009 12:23
Tę kostkę dostanę w Organicu? W Poznaniu nie trafiłam jeszcze na inny sklep poza nim i działem w Piotrze i Pawle. Będę kupować i sprawdzać po kolei wszystkie Wasze sugestie, coś musi mi podpasować 🙂
Nie wiem, czy dostaniesz, bo ja mieszkam w Niemczech i tutaj się zaopatruję 😉 U mnie jest, a czy w Poznaniu-nie mam pojęcia. A jeśli chcesz pomysły na dobre zupy  o ciekawym smaku, to polecam ci książkę Kuchnia Kryszny. Takie aromaty, że głowa mała  👍

Pozdr
abre   tulibudibu
28 maja 2009 12:47
Dziękuję za rady 🙂
dea   primum non nocere
28 maja 2009 13:43
...ja tam do zup dodaję vegetę - wiem, że klną na to wszyscy niemiłosiernie, ale bez vegety sobie nie wyobrażam jedzenia. Głównie glutaminian sodu (z dodatkiem soli i suszonych warzyw) - trucizna to nie jest, po prostu jeden z aminokwasów występujących jak najbardziej naturalnie. W dużej ilości i owszem, jest szkodliwy, podobnie jak sól, ale do prostej diety wege w rozsądnych ilościach się przydaje. Wrzucam trochę do zup, w roztworze tego gotuję kostki sojowe, namaczam granulat na farsze, dorzucam też trochę do pierogów ruskich.

AFAIK nie produkuje się go z produktów zwierzęcych, chociaż w tkankach zwierzęcych jest go dużo (dlatego tak poprawia smak roślinnych potraw - zmysł smaku mówi: "to jest Dobre, Bogate źródło pozywienia" - czyli mięso).


A mnie cyknęło z moją dietą w tym roku 16 lat 🙂 to już dłużej niż bez niej 😉 i powiem tyle: da się i wcale nie cierpię, a chęć na zjedzenie mięsa? Na pewno nie byłabym w stanie przełknąć, zapach mi się zwykle też nie podoba, chyba że jestem BARDZO głodna.
Biala   z wieku geriavit z rozumu szczypior
28 maja 2009 14:35
abre: próbowałaś dodać sos sojowy?
abre   tulibudibu
28 maja 2009 14:55
Tak i bardzo mi nie smakowało 😉 Warzywa na patelni jak najbardziej ale zupa mi nie podeszła w ogóle.
Biala   z wieku geriavit z rozumu szczypior
28 maja 2009 18:40
No to nie mam pomysłu. Ja dodawałam vegetę. Ale odkąd karmię piersią zrezygnowałam ze sztucznych przypraw i jakoś zjadam takie troszkę mdłe.
Lotnaa   I'm lovin it! :)
28 maja 2009 22:48
cieciorka, rybka to mięso, ale wiadomo jak to ludzie mówią: mięso, drób i ryby. A kura to nie mięso?  😂  😉

Co do żelaza to czeka już na mnie recepta w przychodni, więc dostanę tabletki za darmo, tylko mnie mam czasu tam pójść. Chodziło mi o coś naturalnego. Swoją drogą, Centrum które biorę regularnie od lat teoretycznie pokrywa 100% zapotrzebowania na żelazo - widać jak skutecznie.
cieciorka, to mówisz że mleko sojowe można gotować?  🙂 Ja nigdy nawet nie próbowałam, bo zawsze mi się ważyło przy dodaniu do gorącej kawy, więc dałam za wygraną  😡
cieciorka   kocioł bałkański
28 maja 2009 23:08
jasne, ja gotuje, ale może to zależy od firmy.
podgrzewam w potrawach/sosach i zamrażam do lodów/mrożonej kawy itp 🙂
niestety nie kwaśnieje jak normalnie mleko tylko ochydnie fermentuje ale na szczęscie nie robią się na nim korzuchy 🙂
ja z kolei naprawde nie pojmuje, jak niektórzy ludzie moga dodawac do kazdego dania vegete, albo nie przelkna zupy nie zaprawionej maggi.
Przeciez wówczas kazde danie smakuje tak samo...
Wydaje mi sie, ze te przyprawy w jakims stopniu uzalezniaja delikwenta, skoro sobie nie wyobraza jedzenia bez ich dodatku.

Ja tam nie wiem, jestem milosniczka roznorodnosci w kuchni i troche mi zal osób, które sie sztywno trzymaja swoich przyzwyczajen (czesto wyniesionych z domu), bo - imho - bardzo duzo traca.
Na starej volcie już o tym pisałam chyba, ale jeszcze raz nie zaszkodzi 😉

Mój sposób, jak mi spada żelazo, to nic innego, tylko herbatki z pokrzywy.Takiej normalnej zerwanej z łąki.Codziennie szklanka (nie bawię się w gotowanie, zrywam tylko jedną, dwie, do kubeczka, zalewam i za 10-15 min ma herbatke). Na mnie bardzo dobrze działa, poza tym oczyszcza organizm.

Fajnie też czuję się biorąc regularnie spirulinę lub chlorellę (czyli glony) w tabletkach. Właśnie jestem po kuracji chlorellą (3mies.) i nawet nie wiecie, jak mi się cera poprawila!Szok!

A na wypadanie włosów (nie wiem,czy w tym wątku ktos pisał,ze ma ten problem) robię sobie mix prazonych ziaren do posypywania np.kanapek, tzn sezam-migdały-słonecznik.Prażę na suchej patelni, mielę, stosuję i sobie chwalę 😉

P.S. Vegety też używam w umiarkowanej ilosci do zup  😉
Notarialna   Wystawowo-koci ciąg. :)
09 czerwca 2009 14:35
Jeśli ktoś z wegetarian mieszka w Łodzi to będzie łatwiej Wam zdobyć organiczną żywność. otworzyli 'Organic' w Manufakturze 🙂
szczurołapka   żółtodziób. od 10 lat...
09 czerwca 2009 20:14
To ja tez dopiszę się do wątku 🙂 W wakacje minie rok od momentu kiedy zostałam wegetarianką. Myślałam o tym już parę lat temu, ale troskliwi rodzice mieli wtedy na mnie większy wpływ 🤔 Na wege przeszłam w jeden dzień, bez rozdrabniania się. Wszyscy mówili, ze będę miała problemy, a tu nic! Na początku myślałam, że będzie mi trudno przejść obojętnie obok kotletów z kurczaka czy grillowanego karczku. Rzeczywistość okazała się zupełnie inna. Wszelkie mięso od tamtego dnia mnie nie rusza 🙂  👍 dla wszystkich forumowych weganek - dieta wegańska to da mnie coś nieosiągalnego.
Jak tam wegetarianie?
Ja im dłużej nie jem padliny i wytworów padlino-podobnych tym czuję się lepiej 😉 Jest mi baaardzo dobrze ze świadomością nie przykładania się do zabijania zwierząt.
Lotnaa   I'm lovin it! :)
06 sierpnia 2009 22:00
Ja również czuję się świetnie. I nic mnie nie rusza, nawet zapach pieczonej ryby (chociaż jeszcze nie tak dawno wydawało mi się to nie do pomyślenia) 😀
Choć muszę przyznać, że jestem taką wegetarianką byle jaką (czyli warzywa na patelnię plus "filet z kurczaka"😉, wciąż wcinam za mało zieleniny, fasolek wszelkich, szpinaków, pietruszek itp i w związku z tym wciąż muszę łykać żelazo. Ale jeszcze 2 miesiące, pozamykam pewne sprawy i wezmę się za siebie.
Lotnaa,  👍

Ja sobie nie wyobrazam zycia bez miesa... Smutno by mi bylo, i nudno, i szaro.
Ach, ta lasagne z sosem bolonskim...
Ach, to chorizo na kanapeczkach...
Ach, ten kurczaczek w salatce gyros i zupie cukiniowej..
Ach, ta rybka z piekarnika...
Ach, te malze w cataplanie...
Ach, ten kabanos pogryzany pod namiotem...
Ach, ta kielba z ogniska...
Ach, ta karkówka z grilla...
Ach... Should I go on? 😉

Glodna sie zrobilam  👀

Hiacynta  smacznego 🙂
I na zdrowie  😉
Mnie tam na widok i zapach mięsa wszystko podchodzi niebezpiecznie do gardła.
Wolę roślinki  😉
I też mi z tym kolorowo 🙂
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się