PSY

Żadnej chęci. Próbowałam przepracować mijanie innych psów bez wycia, rzucania się, chodzenia na dwóch nogach itp czyli nie nawiązywanie kontaktu. Obok jednych przechodzimy w miarę spokojnie, przy innych pies wydaje takie dźwięki, jakby go ktoś na żywca odzierał ze skóry. Odpuściłam. Idzie przy nodze na dwóch łapach i jodłuje. Trudno.
Wszyscy co uważają, że szczeniaczki są super, słodkie i urocze i chcieli by mieć to zazwyczaj nie mieli nigdy szczeniaka  😀 To chodzące wcielone zła  😀iabeł:
smartini   fb & insta: dokłaczone
12 października 2017 14:46
Kastorkowa, prawie wszystkie nasze psy były u nas od szczeniaka (3 2miesięczne, jeden 3,5miesięczny, suka półroczna i jeden dorosły pies)
Za 2 tygodnie odbieram kolejnego 8tygodniowego, więc teoria raczej z kapelusza ;D
Ba, największe problemy behawioralne były z półroczną i 3,5miesięcznym, oba zwroty do hodowli  🙄
Smartini to raczej żartobliwie miało brzmieć 😉 Sama mam teraz szczeniaka, i Tora też braliśmy jako szczyla, ja tam szczeniaczki kocham  🤣 ale to i tak chodzące zła, które są urocze tylko jak śpią zwłaszcza w okresie wymiany zębów  😉
Mam porównanie z poprzednimi psami, które zawsze były po przejściach:
wyżeł, który był żywym celem na szczelnicy
kundelek do kolana znaleziony jako podrostek w śmietniku w z łapami i pyskiem zawiniętymi taśmą w worku na śmieci i drucie kolczastym
rottweilerke zabraną od pana byłego strażnika miejskiego pracującego na parkingu, który od szczeniaka ją bił a jak zaczęła się odgryzać to kaganiec i dalej...
i chyba nigdy więcej, jasne jakby coś się tak trafiło to bym nie zostawiła, ale planując psa jednak wolę wiedzieć co wyrośnie  :kwiatek:
smartini   fb & insta: dokłaczone
12 października 2017 14:56
Kastorkowa, wiadomo, szczyle gryzą, sikają i robią kupy na dywany ale w ostatecznym rozrachunku właśnie wiesz, co wyrośnie 😉 no i jednak wydaje mi się, że największy szok i niechęć do szczeniaków mają Ci, którzy wzięli z myslą, że będzie aniołkiem słodko śpiącym i pierdzącym lawendą 😁 a potem zaskoczenie, że na rękach dziury po igłach, z kosza na śmieci wysypują się kupy a przez nieuwagę narożnik ma dziury wielkości piłki futbolowej w tapicerce 😁
Ilość  moich znajomych takich mniej mających kontakt z zwierzętami myśli właśnie w ten sposób jest zaskakująca, no cóż mówię im wtedy np. co zastałam dzień wcześniej po powrocie do domu itp, i jakoś im miny rzedną  🤣
A ja odwrotnie. Następny, jeśli w ogóle, to tylko szczeniak po sprawdzonych rodzicach. Jestem już zmęczona naszymi psami po przejściach i chyba dawno mi się zagubiła ta magiczna moc i potrzeba ratowania psiego świata. Marzy mi się zdrowy bezproblemowy pies-towarzysz, bez wad wrodzonych, bez bagażu doświadczeń, przyjacielski, otwarty i ufny.


Mam dokładnie tak samo. Uwielbiam nasze suczydło, ale czasem jej lęki, zachowania mnie przerastają. Jasne, nie zamieniłabym jej za żadne skarby świata, staram się być dobrym przewodnikiem, ale chwilami jestem zmęczona. Odzywają się jeszcze we mnie instynkty ratowania psiego świata (jak np. wczoraj, gdy znów zaatakował nas golden, o którym wspominałam), ale częściej jestem zwyczajnie zmęczona. Wiem, że prędzej czy później w naszym domu zagości drugi/kolejny pies, ale będzie to starannie wybrany szczeniak, a nie przerażona kupa nieszczęścia i złych emocji. 🙁
Lil wzięłam ze schroniska jak miała pół roku i powiem Wam, że to już było za późno. Jeżeli kiedykolwiek nabędę jeszcze jednego czworonoga to tylko do trzech miesięcy ani dnia dłużej. Sunia nie miała podstawowej socjalizacji. Do dziś się boi dzieci (pewnie męczyły ją przez kraty kojca), a do mężczyzn ma głęboko zakorzenioną urazę. W lutym stuknie jej trzy lata (jak to cholerstwo szybko rośnie!) i muszę przyznać, że większość problemów przepracowałyśmy wzorowe, niektóre zostały.
Tak czy inaczej, zadziwia mnie. Od początku czysta, karna, zapatrzona w człowieka. Tyle że, strach niepotrzebnie ją wstrzymuje. No ale, nie zamieniłabym jej nigdy.
amnestria, no nic, trzymaj się...
maluda, nie obraź się, ale większość lękliwych psów nie przepada za męską i dziecięcą aparycją, nie koniecznie jest to związane z większą traumą. Już pomijając kwestie co dzieci robiłyby samopas w schronisku 😉
Ale zgadzam się, że w przypadku adopcji psa przewagę ma wiek, natomiast ja wspominałam, że wzięcie dorosłego psa z hodowli byłoby dla mnie mocno komfortowe. Generalnie szczeniaki są fajne - cudze, choć oczywiście bezdyskusyjne jest to, że możliwość świadomego wychowania szczona jest nieocenionym profitem na przyszłość. Sama też w przyszłości kupię szczeniaka, właśnie z tego powodu.
JARA   Dumny posiadacz Nietzschego
13 października 2017 07:33
Jakoś nie wierzę, że jestem jedyną osobą, której trafił się dorosły pies ideał 😉
Jakby Tet byla na forum, to by potwierdzila co mnie sie trafilo  🤣
Ja psa mam od szczeniaka, sukę wzięłam roczną- z odzysku. I mimo, że suka nie była nauczony dobrych manier i zanim do mnie trafiła mieszkała w budzie i biegała w samopas po ogródku to i tak "odrobienie" tego zajęło na prawdę chwilę, w domu zesikała się raz, kupy nie zrobiła ani jednej. Generalnie było zdecydowanie mniej zachodu niż z psem którego mieliśmy od maluszka.
Jak wzięłam rok temu szczeniaka pierwszy raz od 10 lat, to byłam w nim totalnie zakochana. Ale do czasu  😂 Też wolę brać dorosłe psy, ale od zawsze marzę o szczeniaku basseta, więc może kiedyś się skuszę... O ile znowu nie będzie tak, że akurat jakiś dorosły szuka domu, tak jak to było z moim Rocherem  😉 W tym samym czasie miałam już praktycznie wybrany miot, ale pojechałam poznać Rochera i już z nim wróciłam. Nie żałuję, bo jest super.
Z psami ze schroniska jest trochę inaczej, ale też można dobrze trafić. Mój pierwszy basset był po przejściach, wielokrotnie zmieniał dom, a dla mnie był najlepszy mimo swoich wad. Musiał trafić swój na swego.





Odzyskowe pieski  😀
Dwa lata temu adoptowałam plus minus 8 letnią sukę, miks owczarka. Od pierwszego dnia dostosowała się do nas perfekcyjnie i w lot zakumała czego od niej oczekujemy. Jest karna i posłuszna, kocha wszystkich ludzi, z psami ładnie się dogaduje. Przy koniach pomaga jakby robiła to od zawsze. Także również trafił mi się psi ideał 🙂 Za to drugi gagatek od szczeniaka, ma już 4 lata i dalej wkładam w niego kupę roboty i nic nie widać 😉 ale to chyba też podstawowa różnica między miksem owczarka a teriera.
majek   zwykle sobie żartuję
13 października 2017 09:33
JARA, nie jestes sama, moja sucz to tez ideal!
kilka lat temu zabrałam ze schroniska 14 letniego burka - był cudowny od pierwszego dnia.
A ja właśnie zyskałam tytuł osiedlowej wariatki-panikary. Bo atakujący nas golden okazał się suką, która kocha wszystkich na osiedlu, tylko Brandy jej nie pasuje i ją atakuje. Oczywiście właścicielką okazała się starsza pani, która "nie daje rady upilnować psa", a jej córka mieszkająca z rodziną po sąsiedzku nie widzi problemu, bo "przecież suka nikomu nic nie zrobiła!". I oczywiście ja jestem tą złą, bo ledwo się wprowadziłam, a już się rządzę. 😵
smartini   fb & insta: dokłaczone
13 października 2017 09:51
mundialowa, to im powiedz, że sorry, ale pies bez kontroli to mandat. Choćby najmilszy pies nie może łazić samopas a Ty masz pełne prawo czuć się w swojej okolicy bezpiecznie :/
Ja też adoptowałam swoją suke,która miała ok 1,5 roku i mój przyszły pies na pewno będzie szczeniakiem z dokładnie wybranej hodowli 😉
Mimo,że teraz uważam ją za praktycznie mój psi ideał i jest najwspanialsza na świecie, to droga do tego była usłana łzami i mnóstwem niecenzuralnych słów 🤣 Do teraz co chwile wracają jakieś błędy przeszłości, wystarczył np jeden głupi chłop na ulicy i praca nad niedarciemryjanamężczyzn zaczyna się od nowa.



cudna sunia!

obecnie mam super sunię przybłędę - psi ideał! ale też mocno problematycznego psa z odzysku, ale i tak nigdy nie kupię szczeniaka z hodowli  😉
JARA, na pewno nie. Uważam, że gdyby zmieszać pozytywne cechy moich dwóch wyszedłby ideał. Tymczasem mam psa, który kocha ludzi i nie lubi innych psów. Gdy spadnie w domu łyżeczka to pies się dematerializuje. Przez pierwsze miesiące bał się wejść do lasu mimo że wcześniej błąkał się po okolicy 3 miesiące.
Mam też psa, który mając niewiele więcej niż pół roku zagryzł innego psa (o czym dowiedziałam się, gdy już wszystko było ustalone a ręka z długopisem nad umową adopcyjną - nie mieliśmy serca z niej rezygnować). Mimo to do psów jest raczej obojętnie nastawiona, natomiast wobec ludzi nieufna.

Żeby dobrze trafić ze znajdą trzeba mieć naprawdę dużo szczęścia... albo być twardym nie brać "bo ładny, bo paczy, bo go żal" a uparcie wypytywać o najdrobniejsze szczegóły i wziąć zwierzaka na okres próbny.
Poza tym sytuacja też się zmienia gdy zmienia się pozorny status quo. U nas pojawiło się dziecko i psy naprawdę mocno to przeżyły (my zresztą też). Wiele rzeczy odpuściliśmy bo gdy człowiek funkcjonuje jak zombie nie ma czasu na dopilnowanie dyscypliny. A jak wiadomo umiejętności nieutrwalane i nieegzekwowane zanikają.
Moon   #kulistyzajebisty
13 października 2017 11:52
edyta, bingo ;-)
Moj śp. Nona była psim ideałem, wzięliśmy ją jak miała z 9 miesięcy - a ja z siostrą byłyśmy podstawówkowymi bachorami, więc niby potrójne "nieszczęście"  🤣
Diuna - świadomie adoptowana psia "bida", obraz nędzy i rozpaczy, bojąca się schodów, huków, smyczy, obcych i innych psów. Naprawa jej psychiki trochę zajęła, gdzieś czasem stare strachy wychodzą, ale obecnie jest kolejnym psim ideałem, której nie zamieniłabym na żadnego innego szczeniaka z hodowli.

A Nero... Nero jest w ogóle ewenementem, bo adoptowanym, dorosłym psem, który 3 lata spędził w schronisku z przypięta łatką "psa niebezpiecznego" (oczywiście w międzyczasie był na szkoleniach z wolontariuszką) - od pierwszego dnia nie ma w nim żadnej agresji ani do dzieci, ani do mężczyzn, chociaż do ostatnich - obcych zachowuje zdrową ostrożność. Obecnie to jest raczej rozpieszczony po prostu, ale to na nasze własne życzenie 😉  śmiejemy się z P. że jakby dać mu całkę do policzenia, to by policzył  😁

Ja może mam inną metnalność (no i nie mam dzieci) ale... okres próbny? Serio? Przy wszystkich moich trzech ciapkach po jednym dniu, nie było opcji bym miała któreś oddać. Może zabrzmi to brzydko i źle, ale zawsze jak czytam schroniskowe czy inne opisy "został oddany po tygodniu bo *tu najbardziej kretyński powód świata/po prostu ściema* to mnie zastanawia jak ludzie dają w takim razie radę z dziećmi - bo przecież ich nie da się zrobić na próbę...
Ja ogólnie biorąc moje zwierze troche przeceniłam swoje umiejętności  😉 I za to jestem jej wdzięczna. Pokazała mi jak niewiele wiem i jak NAPRAWDĘ trzeba z psem pracować, a pomocy nie miałam żadnej(zadupie trenerskie) Tylko dzięki niej wiem tyle ile wiem i dalej zdobywam mnóstwo wiedzy. Może po wymarzonym papisiu wezme kolejnego adopciaka,zobaczymy jak spodoba mi sie wychowywanie gówniarza 🤣
mam wkoło trochę osób z psami od szczeniaka z hodowli oraz z tymi z odzysku i to jest tak, że jak z psem coś jest nie halo, to jeśli należy do tej pierwszej grupy, to jest tłumaczenie "on/ona tak ma, bo to taka rasa", "to nie pies, to charcik (wstawić inna dowolną rasę  😀) i to jest cecha tej rasy", a jeśli pies adoptowany jest lękliwy, niepanujący nad emocjami, nieposłuszny, to od razu, że to dlatego, że ze schroniska i niezsocjalizowany ...

myślę, że mocno napracować trzeba się z każdym szczeniakiem, ale nie z każdym dorosłym; mój Max był idealnie odwoływalny od pierwszego spaceru, grzeczny, zero agresji, a pies z łańcucha wylądował w schronie, także ten ...
O matko, z tym sie zgodze 🙄
Moja koleżanka na grupie fejsbókowej dogo argentino zapytała o skuteczne sposoby nauki odwołania to dostała odpowiedź,że z DA sie nie da bo to jest cecha rasy,że gonią zwierzyne i tak ma być 🤣
🤣 no o tym właśnie myślę, o taki podejściu, które jest mocno krzywdzące dla psów adoptowanych, które muszą być idealne na tip top od pierwszego dnia w domu, żeby zasłużyły na swoje prawo do życia

Myśle,że niestety tak jest przez to,że ludzie mają obrazek wiernego kundla, wdzięcznego za podarowanie domu i miski z żarciem  😉 I jest to niestety mit często powielany i bardzo krzywdzący dla tych psów. Nawet usłyszałam kiedyś od mojej mamy,że moja sucza powinna jakąś wdzięczność okazać a nie taka zołza z niej 😉
smartini   fb & insta: dokłaczone
13 października 2017 13:26
nie tylko adoptowane psy są ofiarami mitów i błędnych wizji. Wszystkowiedzący ONek-szarik, słodka wierna Lessie, inteligentny i zamouczący się BC, słodki York dla Brajanka i Dżesiki i rodzinny Jack Russel, czy rodzinne labradory, które kończą jako tłuste beczki
Prawda, smutne to. Ludzie oburzeni,że nazwałam ich jorunia terrierem...
nie wspominając już o tym, że rasowe krzywdzi się najczęściej poprzez celowe ich "kształtowanie" patrz ONki z łapami przykurczonymi jak u królików, duszące się buldożki i inne dysfunkcje, czy też choroby ściśle powiązane z rasą;

dlatego dla mnie pies to tylko kundelek i najlepiej starszy  🏇
takie prawdziwe kundelki-kundelki mają zwykle żelazne zdrowie i super charakter
taka jest moja obecna sunia i taki był Max

natomiast obecny pies mieszanka Akity z Shar-peiem z przewagą Akity właśnie to wieczne problemy ze skórą (charakterystyczne dla Akit), alergiami i w ogóle ciągle z nim coś  😜



Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się