Odchudzanie/rzeźbienie ciała- sprawozdania

11.10
sanna-5-  tunrida-5-  ElMadziarra-4-  Ramires-5
.........................
Po wczorajszym bieganiu mam zakwasy w biodrach! 🙂 Zrobiłam właśnie pełną uczciwą siłówkę i zbieram się do roboty. Znienacka okazało się, że oprócz normalnego etatu w oddziale, mam dziś dyżur w innym mieście. Dziewczynie wypadły problemy rodzinne i błagała o zastępstwo. Nie przygotowałam żarcia na całą dobę, więc będę musiała coś kupić w szpitalnym barze.
Miłego dnia dziewczyny!
5 😀
Zrobiłam stanie na rękach z pozycji stojącej. Odważyłam się!  😅
Zrobiłam stanie na rękach z pozycji stojącej. Odważyłam się!  😅


I stoisz bez ściany?? :O

U mnie dziś dupowaty dzień.
Zgłupiałaś? 🙂 🙂 Nie...ja do tej pory robiłam z podparcie rękoma. Bo miałam lęki, żeby tak rzucić się rękami na podłogę.  😂
"bez ściany, bez ściany"...  wariatka....  (chciałabym, ale nie mam takiej równowagi! A jak mnie wygnie z rozpędu do mostka, to pękne w kręgosłupie i będzie bida)

edit- co prawda mogę tak zrobić, że rzez chwilę stoję bez ściany i trzymam rownowagę, ale już p chwili jednak stopy lądują bezpiecznie na ścianie

edt2- u mnie jutro będzie dupowato. Bo wracam o 9😲0 z dyżuru i o 14😲0 znów jadę na kolejny. I chciałam w przerwie pobiiegać. Ale dziecko chce, żeby porobić z nim fizykę. Jego nauka ważniejsza, więc moozliwe, że nie będzie biegania  😕 A ze jadę aż do niedzieli rano, więc muszę dużo żarcia przyszykować. I czasu mogę mieć za mało.
12.10
sanna-5-  tunrida-5  ElMadziarra-4  Ramires-4
Sory, nie moge sie wbic w poprzedni rytm. U mnie za wczoraj 4.
Zgubiłam buty do biegania  🙁 a muszę do tego wrócić... albo do chodzenia na siłkę, jeszcze się nie zdecydowałam.
Ramires a gdzie zgubiłaś buty??

Ja kupiłam sobie nowe buty do biegania  😜

Wkręciłam  się coraz bardziej w to bieganie. Grupa do której dołączyłam jest bardzo fajna. Już nie mogę się doczekać następnego treningu !!!!

Tylko dietę trochę zawaliłam i waga przestała spadać.... Szkoda, ale zacznę po raz już nie wiem który, żeby wejść znów na redukcję.
A jak często macie treningi?
Jak się przeprowadzę, to też zacznę ćwiczyć jakieś figury gimnastyczne  😎

U mnie dziś dzień słaby. Ledwo się zwlokłam na trening rano, ale dałam radę i nawet trenejro mnie pochwalił i zbił piątkę na koniec. Jak zwykle mam problem ze zjedzeniem śniadania i posiłkiem po treningu. No i obiadu też koniec końców nie zjadłam.
Zrobiłam sobie sałatkę a la grecką ze szpinakiem i zepsutymi oliwkami. Fujka. Ale nie lubię wyrzucać...

Boję się zmierzyć w obwodach, bo wygląda na to, że przez ten mc spuchłam i przybyczyłam. A cellulit ani trochę nie ruszony  🤔wirek:

Weekend idzie, na pewno się obeżrę. Postaram się chociaż małe porcje.
Marzy mi się słodkie świństewko ze sklepu. Jakiś magnumik albo batonik albo tabliczka czekolady. Dziś przechodziłam koło cukierni i było tam to syfskie różowe ciastko-pianka, które uwielbiałam jako dzieciak. Miałam ochotę je zjeść ze złości na po raz kolejny niezałatwioną sprawę w Wydziale Komunikacji (kuźwa, kolejka na 5h czekania /🙂. Ale się powstrzymałam. Pewnie nawet by mi nie smakowało.
Ech, syfskie różowe ciacho...
....
👀

Raz w tygodniu. Od 20 do 20.30.
Po odrobieniu lekcji z Córką. Fajna atmosfera. Przedział baaardzo szeroki zaawansowania uczestników. Ale ludzie, którzy kochają bieganie.
13.10
sanna-4+  tunrida-5  ElMadziarra-5  Ramires-5
.....................
Wczoraj udało się oprócz nauki fizyki, wyjść z kotem do ogródka i zrobić całkiem uczciwy trening. Pobiegać bym w sumie zdążyła, ale nadal mam zakwasy w nogach od biegania w środę! Więc daję ciału czas na odpoczynek, bo ne chcę kolejnej kontuzji. W związku z tym zrobiłam trening. I dziś mam dodatkowo zakwasy od pasa w górę. A że namiętnie staję na rękach to mam i zakwasy w pośladkach. Podsumowując- jestem jednym wielkim zakwasem. 🙂
Dziś 24 w robocie, więc raczej nic nie porobię. Może jakiś calanetics? Zobaczymy.
Dieta ładnie.
Kurde no! Nie moge sie przyzwyczaic do wysylania ocen. Za wczoraj 5, bo dieta ok i zapisałam się na siłownię (piątek trzynastego, więc karnet był na 2 miesiące w cenie 1 😀 ). Cieszę się, bo co miesiąc będę mieć rozpisywany plan treningowy i niograniczony dostęp do sauny <3

galop no nie wiem właśnie... chyba w domu, bo ciężko wrócić z biegania bez butów
Nic mi to odchudzanie nie idzie. Koleżanka się mnie ostatnio spytała: "O, przytyłaś? Tak na zimę?"
Nie wiem, czy tarczyca do dupy, czy ja do dupy, czy dieta do dupy, czy leki do dupy.
Wyglądam fatalnie, czuję się z tym fatalnie, nie mam pomysłu. Nie chcę być gruba, nie mogę być gruba, ale nie widzę światełka w tunelu.

Dziś będzie padaka, bo mam chwilę zwątpienia. Muszę przemyśleć swoją dietę i cały plan odchudzania. Zastanawiam się, czy nie poszukać kumatej dietetyczki, co ma doświadczenie przy hashimoto.
Scottie   Cicha obserwatorka
14 października 2017 21:10
Ciśnijcie, będziecie laski na wiosnę 🙂

Meise, super ciałko, jakbym tak wyglądała to w ogóle nie myślałabym o żadnej diecie 🙂

A ja pracuję nad obniżeniem kortyzolu i podkręceniu metabolizmu. Ogólnie to ciągle jestem na wyjściu z diety, ale zrobiłam sobie dzień wolny od myślenia na temat tego, co powinnam a czego nie powinnam jeść. Wpadłam do sklepu i czułam się jak bulimiczka przed atakiem pakując do koszyka wszystko, na co akurat miałam ochotę 😉 I prawie wszystko zjadłam! Po podliczeniu kalorii okazało się, że wcale nie jest tak jak myślałam. Po pierwszej diecie rotacyjnej tak mi się zakorzenił w głowie post i niska ilość kcal, że pomimo tego, że w wakacje objadałam się i czułam się napchana pod korek, to nie dochodziłam nawet do 2000kcal!! A biorąc pod uwagę cały miesiąc, to na palcach jednej ręki mogłabym policzyć, ile razy przekroczyłam te 2000 kcal. A moje CPM wynosi około 2400 kcal.
I jak tak się wczoraj napchałam, to spało mi się rewelacyjnie. Przed treningiem zjadłam jeszcze batona (zazwyczaj rano ćwiczyłam na czczo) i bez problemu zrobiłam dziś serie hip thrustów wypychając 50/55 kg- a wcześniej miałam problem z 28 kg.
A co do kortyzolu- została mi polecona Ashwaganda i... "leki" bez recepty uspokajające/wyciszające. Tunrida, podpowiesz coś dobrego? Na co zwracać uwagę w takich środkach?
Leki bez recepty, to są leki ziołowe. Albo na bazie melisy, albo na bazie waleriany. Ewentualnie nie ziołowe- jakiś preparat magnezu (nic z dziurawcem nie bierz, bo to ma być niby przeciwdepresyjne)
Osobiście uważam, że jeśli nie mamy niedoborów magnezu, to ten magnez to placebo. Wzięłabym coś z melisą lub walerianą. Żadnych nazw nie podam, ale to już chyba bez znaczenia. Aptekarka powinna coś doradzić.

Jesssu...jak ja bym chciała być objedzona i napchana nie dochodząc do 2000.  😉 Może faktycznie tu pies pogrzebany, że od wielu miesięcy jesz za mało? Z drugiej strony współczuję, bo nie miałabym pojęcia jak to zmienić, by nakręcić metabolizm. Mówią, piszą- jeść więcej. Teoretycznie rozumiem. Ale praktycznie wiem, że tyłabym błyskawicznie i nie zniosłabym tego. Dlatego współczuję. Przed tobą poważne wyzwanie. Jeść więcej, by nakręcić metabolizm. Patrzeć jak powoli tyjesz i znosić to cierpliwie w imię lepszych efektów potem. Albo tak delikatnie podnosić kaloryczność, stopniowo, by nie tyć. Matematycznie prawie. Dla mnie- nieosiągalne. 🙂
Może tak, jak się wychodzi z diety? Mi dietetyczka zalecała zwiększać o 100 kcal co tydzień i obserwować. Twierdziła, że zwiększając takim tempem, nie powinnam tyć.

14.10
sanna-5-  tunrida-4  ElMadziarra-2  Ramires-2
Scottie   Cicha obserwatorka
15 października 2017 05:51
tunrida, dzięki, właśnie w to będę celować 🙂 Mam właśnie nadzieję, że moje problemy (wysoki kortyzol, brak efektów przy odchudzaniu) zaczęły się właśnie dzięki zbyt małej ilości kalorii- bo jeśli tak, to byłoby super.

Dokładnie tak się nakręca metabolizm= wychodzi z diety 🙂 U mnie to wygląda tak:
1. Ograniczenie aktywności fizycznej do minimum- i tak nie miałam jej dużo, odstawiłam tabatę i spacery, chodzę tylko na treningi siłowe. Z FBW przeszliśmy na split i jakoś tak przyjemniej mi się ćwiczy, z treningu nie schodzę z uczuciem "rozjechania przez pociąg", nie muszę się spieszyć, żeby zrobić wszystkie ćwiczenia.
2. Jak pisałam- jestem na rotacji węglowodanami. W dni, w które mam ich więcej dokładam jeszcze 250 kcal i obserwuję. Jak mi po tygodniu dojdzie centymetr lub więcej w pasie, to jeszcze przez tydzień się wstrzymuję z dokładaniem kalorii. Jeśli nie przybędzie (w co wątpię), to dokładam kolejne 250 kcal w te dni.
3. W trzecim tygodniu zamieniam jeden dzień "chudy" na dzień obfity (mam tych dni 3 w tygodniu), po tygodniu znowu sprawdzam obwody- jak przybyło, to wstrzymuję się tydzień, jak nie, to redukuję ilość tych dni do jednego w tygodniu i tak już zostawiam.
4. Z każdą zmianą (dołożeniem kcal) skracam post o godzinę.
5. Jak wszystko będzie ok, to we wszystkie dni obfite dokładam kolejne 250 kcal.

Liczę się z tym, że przytyję, ale to jest raczej normalne przy każdym wychodzeniu z diety 😉 Póki co jest spoko. Na bank mi przybrało w pasie po tym tygodniu.
Ja ci serdecznie współczuję. Bo to wymaga olbrzymiej dokładności, systematyczności, pilnowania się. Ja bym chyba poległa. Szacun i trzymam kciuki. I KONIECZNIE dawaj znać, jak ci to idzie i jak to wygląda. Zdobędę nową wiedzę na Twoim przypadku. 🙂

edit- jest 10 km. Chłopaki sobie jeździli samochodem. Znaczy młody jeździł, mąż go pilnował, a ja biegałam. Ale jednak kondycję mam słabą. Okrutne to. Tyle miesięcy biegania, potem przerwa 6 tygodni i umiera się na zwykłych, powolnych 10 km. Ale zrobione.

Scottie, dzięki, to miłe  🙂

Ja w tym momencie nie mam szans być na diecie.
Przeprowadziliśmy się. Na totalnego dzika...
Nie mam kuchni. Jedyne co mam, to lodówka. Nie mam gdzie gotować, więc jadę na zamawianej pizzy, chipsach i kanapkach. Jem 2 razy dziennie. Co za padaka.

Scottie   Cicha obserwatorka
15 października 2017 18:35
tunrida, no właśnie chyba nie ma czego współczuć 🙂 I tak się pilnowałam, a teraz mam jeszcze "wolną" głowę, bo wiem, że przytyję, ale później będzie łatwiej mi to zrzucić. W dni treningowe wręcz wmuszam w siebie to dodatkowe 250 kcal. Nie dopisałam tam wyżej, że to 250 kcal to powinny być "czyste" węglowodany (pieczywo na zakwasie żytnie 100%, makaron, ziemniaki, ryż, kasza) o różnym stopniu IG, bo wtedy ma to lepsze oddziaływanie na leptynę i podobno bardziej podkręcają metabolizm. A u mnie to w większości słodycze 😉
W dni takie jak dziś mam problem, żeby się dopchać: wróciłam z pracy o 7:50, połknęłam tabletkę na tarczycę i poszłam spać, bo byłam umęczona i nie dałam rady wytrzymać do śniadania. Wstałam o 14:30, zjadłam obiad (350 kcal), batona (250 kcal), kawałeczek ciasta (max 200 kcal), zrobiłam sobie kolację do pracy na 600 kcal  i... musiałam dobić lodami, żeby mi wyszło 1800 kcal dzisiaj. Bo okno żywieniowe krótkie, jeść się nie chce... Więc niezbyt zdrowo, ale u mnie zawsze kijowo wyglądają dnie po pracy nocnej- szczególnie, że dziś też w pracy na noc kibluję.
A poza tym mijałam się w pracy z kumplem, którego nie widziałam chyba od miesiąca i on twierdzi, że schudłam 😀 Oglądałam się w lustrze przed prysznicem i stwierdzam, że tragedii nie ma. Nie zalało mnie zbytnio, a skóra się fajnie ujędrniła 🙂
Scottie Wiem, że na psich forach ludzie baaardzo chwalili ashwagandhe za właściwości wyciszające i uspokajające, sama mam w planie na swoim spróbować więc jak szukasz czegoś takieo to może rzeczywicie warto🙂

Czasem Was podczytuję i kibicuję! Ja diety nie trzymam ostatnio 😁 w sumie to nie czułam potrzeby bo po prostu i tak staram się jeść zdrowo, ruszam się sporo wic raczej wychodzę na równo z bilansem kcal. Ale możliwe, że spróbuję zrzucić parę kg żeby mieć mniej do dźwigania podczas wspinania bo coraz bardziej wkręcam się w ten sport, poza tym fajnie bo biegam póki co tyle co nic (5km) ale kolano i naciągnięte kiedyś ścięgno nie boli, więc powolutku będę zwiększać, a teraz wróciłam z basenu i biorę się za zasłużoną kolację🙂
15.10
sanna-4-  tunrida-5  ElMadziarra-3  Ramires-3
................
Idę szybko ćwiczyć, bo o 9😲0 jedziemy oglądać kotki.
Jestem cała obolała. Mam zakwasy w nogach i boli mnie krzyż, nie wiem czy bardziej od pchania "mułów", czy noszenia wiaderek z żarciem.

Bo wczoraj dzień w stajni. Oprócz 3 koni do ogarnięcia i ruszenia, a wczoraj wszystkie były do pchania nawet w terenie, jakby się zmówiły, ogarniałyśmy jeszcze dwójkę dziecek 6 i 2 lata, oba egzemplarze "z ADHD". To wszystko na 2 baby.

Na pewno piękną jesienna pogodę wykorzystałyśmy na maxa. Na koniec wpadł McDonald, bo dzieci zażądały frytek, a my też już głodne i bez widoku na obiad w domu. Dlatego postawiłam sobie 3, za te śmieciowe żarcie.

Po powrocie do domu sprzątałam 5 kg rozsypanej kaszy jaglanej - dziękuje ci fretko.

Dieta przemyślana, rozplanowana, ogarnęłam swoje nastawienie - wracam do gry. Dziś będzie dobry dzień, dziś będzie dzień na 5, czego wszystkim nam życzę.
16.10
sanna-4-  tunrida-4  ElMadziarra-5   Ramires-?
Miałam za bardzo rozregulowany dzień. I jak się ze 2 razy przegłodziłam, to potem nadrabiałam za dużo. Dziś będzie lepiej.
Co się robi jak huragan za oknem? Sie je, dużo i smacznie. I to popija. Huragan poleciał i wróciłam do normalności. Btw nie do wiary ile człowiek może wcisnąć w siebie jak ma okazję i powód  👀  🤔
ja dziś średnio Cały dzień biegany. A do tego nerwy i stres związany z podejmowaniem decyzji o rzuceniu 2 prac zarobkowych. Jadłam cokolwiek, dużo słodkiego, płynów zero, sama kawa. Kaloryczne tak chyba na 4.
Scottie   Cicha obserwatorka
17 października 2017 19:46
Co się robi jak huragan za oknem? Sie je, dużo i smacznie. I to popija. Huragan poleciał i wróciłam do normalności. Btw nie do wiary ile człowiek może wcisnąć w siebie jak ma okazję i powód  👀  🤔


Sanna, ale jadłaś dużo, żeby Cię huragan nie porwał? 😉 To był powód? 😀
Scottie, hi hi, uśmiecham się szeroko i radośnie  😀  🤣 dobra wymówka na przyszłość, bo nigdy nie wiadomo, nawet auta na zaciągniętym ręcznym przesuwalo  😉
17.10
sanna-5  tunrida-2  ElMadziarra-?  Ramires-4
............
wczoraj słodycze wieczorem w ilościach przerażających. :/
Za to rano dziś przed praca zdążyłam zrobić swoje 10 km. Jutro botoks. Nie osiągnęłam tego co chciałam, niestety. Ale trudno już, idę. Weszłam też na wagę. Wg wagi nadal 2,5 kilo za dużo odkąd rzuciłam palenie. I nie jest to sama waga, tylko prawdziwa rzecz. nadal tego tłuszczu za dużo.
Ale przynajmniej widzę, że metabolizm wrócił mi do normy.
Wracam do Was z podkulonym ogonem. Praca spowodowała, że bez wyrzutów zjadałam ciasta i inne ciasteczka, no niestety widać po mnie 🤣 w tym tygodniu chcę zaskoczyć i od poniedziałku ruszyć pełną parą 🏇 mam nadzieję, że uda mi się ogarnąć dietę w natłoku pracy i uczelni. Tunrida, będzie można w przyszłym tygodniu dopisać się do sprawozdań? :kwiatek: jednak nic nie motywuje tak, jak "przymus" spowiadania się ze swoich porażek 😁
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się