Co mnie wkurza w jeździectwie?

dziewczyny, ale wiecie że to mocno specyficzne hobby i ludzie mogę po prostu tego nie ogarniać


Dokładnie, ja nie ogarniam jak to może kogoś wkurzać  🤔 Ludzie się nie znają, nie wiedzą o co chodzi to się zwyczajnie pytają. Moja teściowa jest wiecznie zdziwiona, że ja płacę w ogóle za pensjonat, bo przecież tam powinni się cieszyć, że mają konia i być szczęśliwi, że ktoś im tam konia umieścił  🤣 Mnie to śmieszy i zawsze gdy to słyszę to boli mnie potem brzuch ze śmiechu  🙂
larabarson czasem wkurza nie tyle samo pytanie o X, tylko to samo pytanie słyszane w kółko i w kółko...
smartini   fb & insta: dokłaczone
17 października 2017 10:14
larabarson, no ja też zwykle tłumaczę no bo w końcu skąd ludzie mają wiedzieć, jak to działa 😉 to nie jest jazda na rowerze (a i tu pewnie znajdzie się wiele rzeczy, o których pojęcia nie mam, bo sporadycznie jeżdżę latem do pracy) i pewnie bym trochę zgłupiała, jakby ktoś się zaczął na mnie wkurzać, bo zadałam pytanie czy coś stwierdziłam z czystej niewiedzy i chciałam zweryfikować info 😉

Ja też raczej wolę uświadamiać. Tak naprawdę, to mi nawet miło, że ktoś się dopytuje, o co chodzi, jak to wygląda, dlaczego tak etc. Cieszę się, jak ludzie się zainteresują, bo, a nuż, zainteresują się kiedyś bardziej? Mam znajomych, którzy zaczęli mieć do czynienia z końmi w wieku 40 i więcej lat. Wcześniej to było dziecięce marzenia, a potem się okazało, że to nie takie niewykonalne.

A co do dorabiania prywatnymi końmi w szkółkach - to raczej częste zjawisko. Więc nie wiem, czemu ludzie mieliby o to nie pytać. Może kiedyś poszli z córką/siostrą/znajomą i usłyszeli, że te konie to są własności stajni, ale te 2 mają właścicieli. Ale też można na nich jeździć. Nie wiem, czemu koń nie miałby na siebie zarobić paru groszy, jeśli szkółka jest porządna, a właściciel ma za mało czasu dla konia.
Ale te miny kiedy mowisz, że koń jest w sumie tylko dla twojej przyjemności  😀iabeł:
smartini   fb & insta: dokłaczone
17 października 2017 10:26
Na koniu 'dorobić' do rachunku można, przecież dzierżawa i współdzierżawa to nic zaskakującego. Udostępnia się swoje konie ludziom na zawody itp 😉 A kto pyta nie błądzi - ile to ja razy tłumaczyłam na czym polega reining i western ridding ogólnie? Ile to osób się mnie pytało, czy w takim razie jeżdżę za krowami 😉 Słabo by było, jakbym się wkurzała o to bo nawet w środowisku jeździeckim jest gro osób, które nie wiedzą że istnieją konkurencje techniczne i na czym polegają 😉
I nie wiem, ja się nigdy nie spotkałam ze zdziwieniem, że mam konie dla mojej przyjemności. Może w jakichś dziwnych kręgach się obracam
No, ale też jest różnica między wydzierżawieniem konia jednej konkretnej osobie, którą wybieramy przecież tak, by pasowała umiejętnościami do poziomu konia i nie było ryzyka, że go zepsuje (cokolwiek to znaczy w przypadku konkretnego konia), a co innego oddanie do szkółki pod X jeźdźców o dowolnym rozrzucie umiejętności. Ja osobiście uważam, że każdemu koniowi można znaleźć sensownego dzierżawcę, natomiast nie każdy koń nadaje się do szkółki.
Ale to ciężko ludziom niekońskim wytłumaczyć - że to jest coś innego.
Nie wiem, czemu koń nie miałby na siebie zarobić paru groszy, jeśli szkółka jest porządna, a właściciel ma za mało czasu dla konia.


O to, to z ust mi to wyjęłaś  😉 Sama nad czymś podobnym myślę i widzę w tym nic złego.

ja znam stajnię w której (przynajmniej kiedyś - z 15 lat temu)
1. instruktorka wyłuszczała z pośród rekreantów "ofiary", którym słodziła na temat postępów i umiejętności
2. następnie przekonywała, że juz najwyższy  czas na zakup własnego konia - i tu "o dziwo" okazywało się, że w stajni jest idealny do tego celu zwierzak.
3. Oczywiscie po zakupie koń zostawał w stajni a instruktorka wspaniałomyślnie oferowała "za darmo", że pod nieobecność właściciela (rekreanci jeżdzili regularnie najczęściej 1-2 w tyg.) koń będzie ruszany, żeby był w ciągłym "treningu". Właścicel nie miał z tego tytułu zadnych ulg w opłątach, poza tym ze miał pierwszeństwo przed innymi do swojego konia

Oczywiście zdażało sie też, że konie prywatne pomykały w szkółce jak wiadomo było że właściciela w tym dniu nie będzie.

Swego czasu w takim trybie funkcjonowała chyba połowa szkólki - nawet na starą 25 letnią kobyłę z CODP znalazła sie chętna dziewczynka - a raczej jej kasiaści rodzice (przekonani chyba tym, że stara to spokojna i bezpieczna) - i o dziwo nikt z właścicieli się nie bulwersował takim układem -  😜.

No oczywiście, że można dorobić, czemu nie. Ale od razu pytanie czy możesz na nim zarobić? A drugie to czy tmogę zabrać go do domu i tu go trzymać  🥂 Tak w ogrodzie
Moje ulubione pytanie: "gdzie trzymasz tego konia? na balkonie? heheheheheheh"  🙄
U mnie do tej pory nie pojęli, dlaczego to ja płaciłam za jazdę w szkółce i o zgrozo, musiałam sobie sama konia osiodłać! Przecież skoro płacę, to koń powinien na mnie czekać gotowy, a najlepiej, to jeszcze żeby mi zapłacili za to, że postanowiłam obdarzyć ich wielkim zaszczytem, jakim jest moja chęć jazdy właśnie w tej konkretnej stajni. 😁
O tak! Też miałam kiedyś ciekawą rozmowę o tym, że wyczyszczenie i osiodłanie sobie konia przed jazdą i rozsiodłanie po niej to nie jest dowód na lenistwo i niekompetencję instruktora, tylko część nauki.
Ale że musisz jeszcze gówna sprzątać  😂 niepojęte
Pamiętam jak rodzinie mówiłam, że Łaciat ma 15 lat.
-Ooooo, to już stary, pewnie tylko do rzeźni się nadaje  😵
ja znam stajnię w której (przynajmniej kiedyś - z 15 lat temu)
1. instruktorka wyłuszczała z pośród rekreantów "ofiary", którym słodziła na temat postępów i umiejętności
2. następnie przekonywała, że juz najwyższy  czas na zakup własnego konia - i tu "o dziwo" okazywało się, że w stajni jest idealny do tego celu zwierzak.
3. Oczywiscie po zakupie koń zostawał w stajni a instruktorka wspaniałomyślnie oferowała "za darmo", że pod nieobecność właściciela (rekreanci jeżdzili regularnie najczęściej 1-2 w tyg.) koń będzie ruszany, żeby był w ciągłym "treningu". Właścicel nie miał z tego tytułu zadnych ulg w opłątach, poza tym ze miał pierwszeństwo przed innymi do swojego konia

Oczywiście zdażało sie też, że konie prywatne pomykały w szkółce jak wiadomo było że właściciela w tym dniu nie będzie.

Swego czasu w takim trybie funkcjonowała chyba połowa szkólki - nawet na starą 25 letnią kobyłę z CODP znalazła sie chętna dziewczynka - a raczej jej kasiaści rodzice (przekonani chyba tym, że stara to spokojna i bezpieczna) - i o dziwo nikt z właścicieli się nie bulwersował takim układem -  😜.




Ja takie akcje widuję nadal, zdarzyło mi się nawet doświadczyć na własnej skórze - zajmowałam się koniem koleżanki gdy była za granicą, włascicielka stajni miała jasno powiedziane, że nikt poza mną nie ma prawa na konia wsiadać - któregoś razu po przyjściu do stajni zastałam sprzęt upierdzielony i rzucony w zupełnie innym miejscu niż go zazwyczaj odkładałam (poza tym czyściłam siodło, popręg i ochraniacze po każdej jeździe, myłam też wędzidło) - po samym koniu cięzko mi było stwierdzić czy ktoś na nim jeździł - był upanierowany z góry na dół. Usłyszałam tylko 'a, myślałam że nie przyjedziesz a nie chciałam żeby się zastał'. A dwa dni później zrobiła mi awanturę, że poinformowałam o zajściu właścicielkę konia...
0
DeJotka ja pierdziele, nie ogarniam tego jak można być tak bezczelnym  🤔
Kurde, to tak jakby cieć z parkingu wziął sobie na 2 godzinki twój samochód, bo "wiedział, że ci nie będzie potrzebny a po co ma stać".  🤔
DeJotka mi w jednej stajni brali konie do jazd. Konia obtarli mi do krwi w pachwinach, a pod popręgiem aż wisiała skóra. Ale to nie koniec. Oni jeszcze takiego konia sobie w najlepsze siodłali i jeździli. Pal licho, że brali cudzą własność (a zanim przyszliśmy do pensjonatu, to wyraźnie zaznaczliśmy, że nie życzymy sobie tego, nawet płaciliśmy więcej niż był standard), ale że cierpienie zwierzęcia ich nie ruszało.
Zabraliśmy konie w trybie natychmiastowym, oczywiście bardzo się to nie spodobało i właściciele stajni próbowali nas zepchnąć do rowu.
Straszne to co piszecie, niewyobrażalne wręcz.
Osobiście nigdy nie spotkałam się z takim traktowaniem ani o nim nie słyszałam, ale to chyba dobrze - mniejsze rozczarowanie ludźmi.
No ja spotkałam się z takimi numerami tylko w jednej stajni na szczęście. W tej samej miałam sytuacje typu:wiedziałam o której konie są rano puszczane na pastwisko, miałam w planach jeździć rano, a wiedziałam że przyjadę dosłownie 15 minut później - poprosiłam stajennego by nie wypuszczał konia na pastwisko. Przyjeżdżam do stajni,a ten oczywiście cały w błocie i mokry (padało) a ja chwilę później otrzymałam telefon z soczystym opr,że  to ona jest szefową i decyduje kiedy konie chodzą na pastwisko a kiedy nie...podobna akcja była gdy poprosiłam o zostawienie w boksie kulejącego konia. Tego typu sytuacji było w tej stajni na pęczki...
Muchozol o matko  😲 to jest hardcore. Zatluklabym kogoś chyba wtedy  🤔
A z drugiej strony tego medalu... wystawiłam ogłoszenie, że przyjmę jednego konia do stajni przydomowej... nikt nie pyta o warunki.. tylko o cenę
A co powiecie na taki kwiatek - prywatny koń, brany na jazdy szkolkowe mimo sprzeciwu właścicielki i przydzielonego opiekuna, zaszarpano mu kąciki warg więc przerzucili na hackamore i dalej brali na jazdy...
smartini   fb & insta: dokłaczone
18 października 2017 20:33
DeJotka, przecież za cosr takiego można pozwać...
smartini zarówno ja jak i właścicielka byłyśmy wtedy małolatami, jej rodzice mieli wylane :/

desire   Druhu nieoceniony...
18 października 2017 21:22
Hajduczek, bo ludzie zamiast "stajnia przydomowa" widzą i słyszą "stajnia prawie darmowa"    🤔wirek:
W stajni w której trzymałam konie zdążyło się, że szły sobie małolaty obok padoków (obok osiedlowej drogi) i uznały, że sobie pojeżdżą na koniach na padoku. Zostały przyłapane i dosłownie złapane. Telefon do rodziców, a Ci nie widzieli w tym nic złego  🤔wirek: bo one przecież jeżdżą gdzieś tam.
Konie nie ich, stajnia sam pensjonat, a rodzice wyrąbane i pretensje do stajenne że śmiała je nastraszyć i wzywać rodziców
Ollala🙂 wtedy myślisz tylko, żeby konie wyrwać z tego piekła. A jak stare porzekadło mówi "nie tykaj g**, bo g** śmierdzi" i "głupszym się ustępuje". Tak więc konie zabrałam, aby nie spotykać więcej idiotów (oczywiście mniejszej, ale także wrzurzającej wagi) buduję swoją stajnię. A, żeby czasem takim idiotom jak z postu wyżej nie przyszło na myśl robienie mi na złość, to cały teren jest pod opieką firmy ochroniarskiej i stale monitorowany (kamerki takie, że w nocy też spokojnie nagrywają) z zapisem nagrań z każdej kamerki 😉.
DeJotka przynajmniej pomyśleli, żeby koniowi ulżyć jakoś. Mi siodłali konia z ranami nie patrząc na nic.
A co powiecie na taki kwiatek - prywatny koń, brany na jazdy szkolkowe mimo sprzeciwu właścicielki i przydzielonego opiekuna, zaszarpano mu kąciki warg więc przerzucili na hackamore i dalej brali na jazdy...

W głowie się nie mieści!
W życiu bym nie pozwoliła. A już na pewno zabrałabym konia w trybie natychmiastowym.

Ale niestety... prawda jest taka, że nieswoje szanuje się mniej...
Niekoniecznie wszyscy, ale są takie przypadki.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się