Konie czystej krwi arabskiej

No to nieźle.
Ja też faktycznie widziałam konia z zołzami, który dostał antybiotyk ten sam, z tej samej flaszki i dostał wstrząsu. Przewrócił się po prostu jakby mu serce stanęło. Na szczęście steryd pod ręką był i wyżył chłopak.
Nie zostałam poinformowana o rzeczywistym składzie leku, myślałam, że podaję streptomycynę, nie penicylinę plus strepto. O tym, że dostał penicylinę, dowiedziałam się po śmierci konia. Nie dostałam oryginalnej butelki z lekiem tylko nabrane strzykawki, nie usłyszałam nic o efektach ubocznych, instrukcji, zaleceń obserwacji, czy nie wystąpiło to czy tamto. Koń był ospały kiedy przyjechałam podać mu kolejną dawkę, nie wyobrażałam sobie, że może to być jakikolwiek efekt uboczny, wszak nie spodziewałam się go po streptomycynie, najprawdopodobniej już pierwsza dawka zadziałała w sposób niepożądany.

Wg opinii lekarzy, sposób iniekcji nie mógł być powodem stanu który wystąpił, nawet podany dożylnie, nie mógł wywołać takiej reakcji.


no i to jest klasyczny przyklad zaniedbania i naruszenie etyki zawodowej. Klient musi byc poinformowany absolutnie o WSZYSTKIM i musi wyrazic na to zgode. I po to wlasnie weterynarze mają obowiązkowe OC zawodowe. Wiem, ze początkowo wszelkie ubezpieczalnie wzbraniają się przeciwko wypłaceniu choćby złotówki, ale zwykle gdy jest się nieustępliwym + przedstawi opinie innych wetów, ubezpieczalnie wypłacają kasę.
Nie zostałam poinformowana o rzeczywistym składzie leku, myślałam, że podaję streptomycynę, nie penicylinę plus strepto. O tym, że dostał penicylinę, dowiedziałam się po śmierci konia. Nie dostałam oryginalnej butelki z lekiem tylko nabrane strzykawki, nie usłyszałam nic o efektach ubocznych, instrukcji, zaleceń obserwacji, czy nie wystąpiło to czy tamto. Koń był ospały kiedy przyjechałam podać mu kolejną dawkę, nie wyobrażałam sobie, że może to być jakikolwiek efekt uboczny, wszak nie spodziewałam się go po streptomycynie, najprawdopodobniej już pierwsza dawka zadziałała w sposób niepożądany.

Wg opinii lekarzy, sposób iniekcji nie mógł być powodem stanu który wystąpił, nawet podany dożylnie, nie mógł wywołać takiej reakcji.


Strasznie mi przykro i łącze się z Tobą w bólu jak wiele osób 🙁  ale może jestem przewrażliwiona i nastawiona podejrzliwie zawodowo ale mnie zaniepokoiło by nawet po podaniu czegokolwiek jakby koń inaczej na mnie spojrzał... I tutaj z mojego tylko punktu widzenia czyli technika wet chwilowo nie pracującego w zawodzie (dziecko) że jest tutaj trochę Twojej winy bo nie zaniepokoiło Cię że koń jak piszesz był ospały i nie skontaktowałaś się nawet telefonicznie z wetem, bo przecież wszystko może zadziałać nie tak jak powinno. Nie chcę Cię w żaden sposób dołować ani zarzucać że to Twoja wina ale kurczę wiem że weci zostawiają leki najróżniejsze do samodzielnego podania z prostej przyczyny: zmniejsza to koszty dla właściciela i jeśli wet ma dużo pracy to  nie pracuje przez to 24/h.
Reasumując pomijając wystąpienie wstrząsu, który notabene mógł wystąpić poprzez źle podany zastrzyk ze wspomnianym antybiotykiem to winni/odpowiedzialni (może to nie do końca trafne określenie) jesteście oboje z wetem, wet za to że zostawił niewykwalifikowanej osobie oraz nie podał co się znajduje, nie kazał obserwować albo nie wymienił wszystkich niepokojących objawów a Ty że nie zaniepokoiło Cię zachowanie konia i nie skonsóltowałaś tego z wetem.
Serio uważacie, że na miejscu jest teraz jeszcze pisanie Marengo, że jest winna temu, co się stało?
Może odrobinę więcej podstawowej empatii i współczucia...
czarno-czarna rozumiem Twój punt widzenia, ale konia już z nią nie ma i nie jest to najszczęśliwsza uwaga w tym temacie, bo sytuacji już nie zmieni.
maluda nie nie zmieni ale Marengo zastanawia się nad sensem sekcji oraz zastanawia się czy jest ktoś kto będzie w stanie ukierunkować jej dalsze myślenie na nen temat. Dlatego opisałam to co napisałabym/ powiedziała każdej innej osobie w podobnej sytuacji. Dodatkowo rozprawiane jest o pociągnięciu weta do odpowiedzialności oraz o zgłoszeniu sprawy do ubezpieczyciela który może i wcale bym się nie ździwiła jakby odmówił wypłaty odszkodowania ale nie dlatego że nie lubią wypłacać odszkodować ale z powodów o których pisałam wyżej.
Bardzo Ci współczuje Marengo  😕 Niestety ja również, bywałam postawiona w podobnej sytuacji jak pewnie nie jeden z nas, że zastrzyki domięśniowe wet zostawia do samodzielnego wykonania. Oczywiście, zawsze dostaję instrukcję jak to prawidłowo zrobić, tak aby nie trafić w żyłę itp. mimo to zawsze mam obawy. Nie ma czasem wyjścia jak trzeba podać antybiotyk co 12h np. Odnośnie książeczki zdrowia, ja dostaję zawsze opis leczenia i podanych leków na druku, z kopią dla weta. Myślę, że to podstawa, zwłaszcza jeśli wymagana jest kontynuacja leczenia ale także na historię przebytych chorób, zabiegów itd. 
[quote author=czarno-czarna link=topic=752.msg2723277#msg2723277 date=1508751995]
maluda nie nie zmieni ale Marengo zastanawia się nad sensem sekcji oraz zastanawia się czy jest ktoś kto będzie w stanie ukierunkować jej dalsze myślenie na nen temat. Dlatego opisałam to co napisałabym/ powiedziała każdej innej osobie w podobnej sytuacji. Dodatkowo rozprawiane jest o pociągnięciu weta do odpowiedzialności oraz o zgłoszeniu sprawy do ubezpieczyciela który może i wcale bym się nie ździwiła jakby odmówił wypłaty odszkodowania ale nie dlatego że nie lubią wypłacać odszkodować ale z powodów o których pisałam wyżej.
[/quote]

ale dlaczego nie ma skorzystac z ubezpieczenia? Mówię, po to wet ma OC. Zrobił błąd? Zrobił. Nie poinformował o skutkach ubocznych? nie poinformował. A właściciel nie ma prawnego obowiązku obserwowania konia po leku. To obowiązek weterynarza do cholery powiedziec wlascicielowi, na co ma zwrócic uwage i co jest w strzykawce. Nie poinformował, więc ponosi odpowiedzialność. To taki polski problem, stygmatyzowanie 'ofiar' i próbowanie przerzucania na nie odpowiedzialności... żałosne, na prawde.
A jakieś podstawy prawne do tego?
lekarz też nie informuje o skutkach ubocznych leków, które przepisuje 😉
Mozii   "Spełnić własną legendę..."
24 października 2017 07:52
Tyle, że lekarz nie daje pacjentowi zastrzyków w łapę do zrobienia samemu, a także nie daje blaszki leków tylko daje receptę po czym masz oryginalne opakowanie z ulotką w środku 😉 subtelna różnica
Zaczynam się zastanawiać czy wprowadzenie kasy fiskalnej..... ?


Tyle, że lekarz nie daje pacjentowi zastrzyków w łapę do zrobienia samemu


Naprawdę, nigdy? A heparyna? A insulina? Też się zdarza. A niektóre leki można kupić na "listki" a nie całe opakowanie z ulotką. Wiem, że  🚫 , ale chcę pokazać, że argument nie do końca trafiony.
U ludzi zastrzyki najczęściej podaje pielęgniarka nie lekarz i ona nie ma na wizycie domowej adrenaliny najczęściej. Moja mama dostała kiedyś wstrząsu po zastrzyku z witamin - cud, że robiła ogarnięta pielęgniarka i reanimowała. Pogotowie dojechało, ale nie musiało zdążyć. Wypadki się zdarzają, niestety.
[quote author=Mozii link=topic=752.msg2723545#msg2723545 date=1508827936]
Tyle, że lekarz nie daje pacjentowi zastrzyków w łapę do zrobienia samemu


Naprawdę, nigdy? A heparyna? A insulina? Też się zdarza. A niektóre leki można kupić na "listki" a nie całe opakowanie z ulotką. Wiem, że  🚫 , ale chcę pokazać, że argument nie do końca trafiony.
U ludzi zastrzyki najczęściej podaje pielęgniarka nie lekarz i ona nie ma na wizycie domowej adrenaliny najczęściej. Moja mama dostała kiedyś wstrząsu po zastrzyku z witamin - cud, że robiła ogarnięta pielęgniarka i reanimowała. Pogotowie dojechało, ale nie musiało zdążyć. Wypadki się zdarzają, niestety.
[/quote]

Dlatego uważam, że w przypadku wstrząsu w sądzie nic się nie zdziała. To jest po prostu nie do przewidzenia i każda papuga to obroni. Co do leków bez ulotki, ja kilkukrotnie dostałam już swoją antykoncepcję w listkach. Ponad to, w czerwcu robiłam sobie kilkanaście zastrzyków przeciwzakrzepowych, rok temu miesiąc robiła je sobie moja siostra. Więc tak, daje się zastrzyki w łapę.
Nikt nie rozważył wersji: nieprawidłowa diagnoza - nieprawidłowy lek - zejście konia
Mozii   "Spełnić własną legendę..."
24 października 2017 13:51
Marengo, po co rozważać 😉 Lepiej obwiniać i szukać winnego wszędzie, tylko nie tam gdzie on jest
Marengo, po co rozważać 😉 Lepiej obwiniać i szukać winnego wszędzie, tylko nie tam gdzie on jest


Właśnie w tym sęk, że nie szukamy winnego, bo go nie ma.

Nikt nie rozważył wersji: nieprawidłowa diagnoza - nieprawidłowy lek - zejście konia


Nawet, gdyby diagnoza była błędna, to od antybiotyków się nie umiera. Często nawet ludziom przepisuje się je, żeby w razie braku poprawy przepisać co innego, po uprzednim wykluczeniu tego, na co antybiotyk powinien pomóc. Napisałam Ci już w pierwszym poście, że możesz szukać konkretnej przyczyny i robić sekcję, naprawdę nikt Ci nie zabroni. Opisałaś jednak przykład książkowego wstrząsu. Powiem więcej, jeśli koń miał drgawki i się przewrócił, to nawet mając na miejscu weterynarza, mógłby on odmówić nawet próby podania adrenaliny, w trosce o swoje bezpieczeństwo. A nawet gdyby zdecydował się podać - przemyśl szansę trafienia w żyłę u konia z drgawkami w mniej niż dwie minuty.
Wróć do mojego posta, czy opisałam dokładnie co wydarzyło się z koniem? Na pewno nie napisałam, że miał jakiekolwiek drgawki!!!!
Wróć do mojego posta, czy opisałam dokładnie co wydarzyło się z koniem? Na pewno nie napisałam, że miał jakiekolwiek drgawki!!!!


Wybacz, nadinterpretacja "drastycznych opisów", co się z koniem działo. Ale wróć również do mojej pierwszej odpowiedzi, w której napisałam, że jeśli chcesz wiedzieć, co się konkretnie stało, to zrób sekcję. Nie ma co gdybać bez tego. Niestety nie znam jednak przypadku ze swojego życia, który zakończyłby się skazaniem weta lub wypłaceniem odszkodowania, nawet w przypadku ciężkich błędów medycznych, jak wyciągniecie kobyle macicy razem z łożyskiem czy rozcięcie i zaszycie suki zamiast kastracji - przy tym konkretnym przypadku wet rzucił, legendarnym już u nas, tekstem, że wątroba zastąpiła funkcję macicy.
Jeśli chcesz walczyć, to walcz, ja pewnie też bym zrobiła sekcję dla poczucia, że zrobiłam wszystko, co powinnam.
Sekcja została wykonana, wstrzymuję się z komentarzem, bo to nie miejsce na wyciąganie takich rzeczy, zwłaszcza, że sprawa jest w toku, organy analizowane, odpowiedzi potrzeba jeszcze wiele.
A jakieś podstawy prawne do tego?


yyy coś takiego jak odpowiedzialność za nienależyte wykonanie umowy (471 KC i n., ew. w ramach 415 KC)? przy odpowiedzialności bierze sie też po uwagę moralne normy deontyczne zawodów, a w kodeksie etyki weta wyraźnie jest wymieniony obowiązek informowania klienta o aspektach sprawy. Przede wszystkim info o tym, co w ogóle podaje koniowi! Ludzie, na prawde nie widzicie żadnego błędu w działaniu tego weta??!? Nie powiedział co na prawde podaje! Ja dostałam bardzo, bardzo duże odszkodowanie za błąd weta. I mówię, po to wet ma OC. Już nie mowie, żeby robic problemy wetowi w izbie (a jak o tym uslyszy, to od razu nr polisy poda). Owszem, wstrząs moze byc tylko przypadkiem. Ale zeby wet się przed tym obronił musi wykazać, że w 100% zachował wszystkie tzw. reguły należytej staranności. A sorry, o tym tutaj nie ma mowy.
jeśli nie powiedział, ze podaje penicylinę, to pewnie zostawił druk, który podpisał właściciel konia z nazwą i dawką leku który dostał, a nawet z numerem serii z flaszki, datą ważności i karencją 😉 mało?
Mozii   "Spełnić własną legendę..."
24 października 2017 18:34
Ale marengo pisała że nic nie dostała.... żadnej informacji.  😵
NIC !!! Totalnie nic.
Marengo a czy Twój koń był uczulony na Penicylinę?


Całej sytuacji baaardzo współczuję. Trzymaj się!  :przytul:
Samo zjawisko wstrząsu jest raczej wypadkiem.
Ale reszta to niedbalstwo a może i naruszeniem zasad sztuki weterynaryjnej?
druk powinien zostawić, bo to jego zasrany obowiązek, bo koń jest zwierzęciem gospodarskim.
Mozii   "Spełnić własną legendę..."
25 października 2017 10:55
Ale nie zostawił
tak samo jak Marengo nie powinna podać leku jak widziała że ż koniem jest coś nie tak a mimo to podała lek. I tak możemy dyskutować nie zostawił a powinien, nie powinien zostawić leku do samodzielnego podania a zostawił, widziała że koń nie jest do końca ok a nie skonsultowała tego z wetem i podała lek, podała lek.
Dodatkowo w mięsień piersiowy?? pierwsze słyszę zawsze wybiera się największe mięśnie tj na szyi potem zad to tak jakby zamiast z żyły na szyi pobierać krew wybrać żyłę na nadpęciu... Możemy gdybać i gdybać i na siłę szukać winnego... Jeszcze raz podkreślę że strasznie mi przykro i Ci Marengo współczuję ale mam nadzieję że jak będziesz miała wyniki sekcji to się z nami podzielisz.
czarno-czarna jeśli w deszczowy dzień wchodzisz do stajni w której wszystkie konie ziewają, drzemią, leżą, zastanawiasz się nad tym, że Twój koń jest senny ?
Podałam w mięsień który zalecił mi lekarz, sam podał również w piersiowy.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się