naturalna pielęgnacja kopyt

keirashara czy lepszy klasyczny? To zależy jaki 🙂 Nie ma na to jednoznacznej odpowiedzi. Nasza pierwsza naturalna strugacz, która niestety nas opuściła ze względów zdrowotnych powiedziała mi "bierz kogokolwiek naturalnego, albo łap za tarnik sama". Skorygowałam sama żeby przetrwać i rozpaczliwie szukałam kogoś kto dojedzie. Zmolestowałam telefonicznie Kasię Goraj, która nas robiła jakiś czas 🙂 Niestety ze względu na jej przeprowadzkę musiałam szukać kogoś znowu. I znowu - dzwoniłam po wszystkich i molestowałam żeby przyjechał. Zlitowała się Ada Majocha - teraz oprócz nas robi trzy inne konie w naszej okolicy, przyjeżdża regularnie i współpraca układa się wybornie - nie mogłabym być szczęśliwsza  💘
Więc może warto poszukać, podzwonić, uprzeć się. Wszak nie stoicie na końcu świata 🙂 Oczywiście jeżeli masz taką potrzebę poszukania kogoś naturalnego. Ale też - póki nie spróbujesz to nie będziesz wiedzieć. A skoro przyszłaś z pytaniem do tego wątku to chyba jednak chcesz wiedzieć :P

Mój koń też jest... d**ą wołową... W jednym stadzie uparł się na niego wałach - szef stada - zapędzał w róg i stajenni musieli interweniować. Więc rozumiem Cię że boisz się o konia. Po przeprowadzce do nowej stajni stał przez 3 dni przy bramie i rżał za mną (mimo że całe życie chodził na pastwiska więc wie do czego służy trawa). Teraz jest w stadzie gdzie konie go względnie tolerują. Ma jednego kumpla. Często pasie się z boku. Ale nigdy, ani przez moment nie chciałam go odizolować od koni czy zamknąć w boksie. Koń jest koniem, nie ważne jak bardzo byśmy go nie kochali i bali się o niego - on ma swoje podstawowe potrzeby. Ruch, stado, objętościówka... Ale rozumiem też, że Twój strach jest silniejszy - naprawdę jestem w stanie to zrozumieć. Sama codziennie swojego odwiedzam / doglądam. Jak nie pojadę to od razu dzwonię po znajomych żeby na niego zerknęli bo... gdyby coś się wydarzyło pod moją nieobecność??? Także serio, rozumiem że się o niego boisz i chcesz jak najlepiej 🙂 Tylko że nie zawsze to co nam ludziom wydaje się dla nich najlepsze jest w ich mniemaniu najlepsze - wiesz o co mi chodzi? 🙂
Mimo wszystko trzymam kciuki za Twoje właściwe decyzje i jeszcze raz polecam książkę p. Gołębia 🙂
trusia, - krew podstawowa, krew na cynk, miedź i cośtam. Nie twierdzę, że zapewniam mu najlepsze warunki na świecie, tylko najlepsze, na jakie mnie stać i pozwala okolica - to jest różnica, spora. I zadałam pytanie, żeby jak najbardziej się dowiedzieć, ale nie skupiać na aspekcie koń nie jest cały dzień na dworze - znaczy jestem wrednym, złym właścicielem. Nie jest cały dzień na dworze nie przez to, że taki mam kaprys, a przez konkretne powody, bo bywał trzymany i tak - ale na zdrowie nam to nie wychodziło 🙁
Ściany jak tylko zaczynały się łupać był wołany kowal, który mówił, że to od suchości. Jak wspomniałam - ufałam mu, a coraz więcej niedobrych rzeczy wychodzi. Mea culpa, że wierzyłam.
Skąd takie stajnie mają ludzi? Z świetnych opinii ludzi w środowisku! Bo koń wychodzi na trawę/padok, znaczy się, jest mu super. Nawet jak stoi te 10h pod furtką, na piachu bez wody, no to jest na dworze, czyli szczęśliwy. Zwykle ludzie są tam rzadko lub w stałych bardzo porach - nagle się przyjeżdża o 11 i nie jest tak ładnie jak po 15 lub trzeba konia zaaresztować i wychodzi, że jedzenie to raz dziennie i nie za dużo, a nie widać, bo koń stoi na dworze... na piasku, więc tam też nie je. Czasem ludzie sami się nie znają i wszystko im się wmówi (konie chude - bo nie dostają dość siana, ale przecież są super karmione za dopłatą 80zł/miesiąc, bo daje im się pół miarki otrąb do posiłku na obiad...). Prosisz, żeby twój koń nie chodził w kantarze, żeby go ściągać, bo ma krwawe rany, bo obciera się od wszystkiego? Wymyślasz. I nie ważne, że da się go prowadzić za grzywę, a jak powiesz "do domu" to sam tupta do boksu. Dlatego dla mnie istnienie padoku i puszczanie tam koni nie mówi jeszcze nic o stajni i nie zawsze znaczy, że jest super. Choć bardzo, bardzo bym chciała, żeby tak było. I bardzo, bardzo bym chciała, żeby mój koń chodził na taki fajny padoczek, z wodą, siankiem. Trawką niekoniecznie, chyba, że limitowaną (bo nienormalnie tyje - czyli np. pół dnia piasek, pół trawa). I bardzo można się pomylić patrząc na stajnię i opinie, niestety 🙁 Kto nigdy źle nie trafił, niech rzuci kamieniem, a przecież nikt nie wybiera w złej wierze.
Nique - wiem, ale ja w okolicy i z możliwością codziennego dojazdu/albo są tam znajomi, którzy zerkną przerobiłam wszystko własnoskórnie 🙁 I kurka, tu jest niestety najlepiej.
Nique - wiem, ale ja w okolicy i z możliwością codziennego dojazdu/albo są tam znajomi, którzy zerkną przerobiłam wszystko własnoskórnie 🙁 I kurka, tu jest niestety najlepiej.


Rozumiem... Ja też wybrałam w tej chwili opcję najlepszą z możliwych choć nie idealną i wiem o tym że idealnie nie jest. Ale idealnie to będę miała jak kiedyś pod dom przeniosę 🙂 Idealnie dla niego oczywiście bo problemy mamy podobne do Twoich - koń nie powinien cały dzień żreć trawy bo jest z tych predysponowanych do schorzeń metabolicznych. Na przyszły sezon pastwiskowy rozważam kaganiec...

Ad. badań - warto zrobić badanie włosa, bo czasami z krwi niewielkie niedobory nie wychodzą, a dopiero jak są wielkie to się ujawniają we krwi 🙂
keirashara, badania płynów ustrojowych nie są miarodajne jeśli chodzi o poziomy minerałów. Bo jak jest ich za mało, krew, z racji swojej funkcji, zabiera je z tych mniej ważnych organów.  Gołąb, którego książkę przywołuje Nique na wykładzie powiedział mniej więcej tak:  jeśli krew pokazuje że mineraly są O.K. nie znaczy, że w całym organiźmie są też O.K. Natomiast jeśli krew pokazuje niedomiary, to już jest bardzo źle.
trusia właśnie wyedytowałam posta swojego i to dodałam 🙂 Uświadomiła mnie w tym temacie właśnie Ada Majocha - długi czas myślałam że jak we krwi jest okej to znaczy że okej 🙂
Nique, - kaganiec obciera. Jego chyba tylko oddychanie nie odbiera. I jedzenie... Chodził w kantarze na padoku, to aż krew się sączyła, futro pomaga, ale jak popada 3 dni, to kicha 🤔

Trusia  - to włos badać? O tym też różnie słyszałam...
keirashara, a moje pierwsze pytanie? Skąd wiesz, że dostarczasz mu wlaściwe mineraly we właściwych ilościach? Może tak jest i badanie krwi to potwierdza, ale skąd to wiesz?

Ja kiedyś badałam włos. Teraz badam siano i suplementuję w oparciu o to badanie.  Włos i siano się potwierdziły, więc badanie włosa zarzucilam, badam siano i zlecam wetowi opracowanie suplementacji.

ufałam mu, a coraz więcej niedobrych rzeczy wychodzi
I to jest błąd. Niedawno szłam sobie korytarzem stajennym, a tam koń stał koń z właścicielką. Ja zawsze odruchowo patrzę na kopyta konia. Spojrzałam i aż mnie zatkało: gigantyczne flary na dwóch trzecich kopyta, kapcie po prostu.  Więc z ciekawości zapytałam, jaki kowal prowadzi tego konia. I słyszę „fajne te kopyta, prawda? Kowal powiedział, że ma bardzo dobre”.


Edit: Ja żeby wiedzieć, co kowal do mnie mówi, pojechałam na kurs werkowania. 
U nas na szczęście bez kantarów chodzą... Ale też mieliśmy problem z obcieraniem - ma bardzo delikatną sierść.

keirashara - włos, włos 🙂 Możesz nawet w hipovecie jak będą u was bo wiem że też biorą do badania pod kątem niedoborów 🙂

Z badaniem siana w dużych stajniach jest problem taki, że przeważnie są dokupywane z wielu źródeł więc trzeba by badać każdą partię z osobna i pod tym kątem dopasowywać suplementację... Trochę średnio realne.

A trusia ma rację. Teraz to trzeba się znać po trochę na wszystkim, żeby pilnować "specjalistów" i nie dać sobie ciemnoty wciskać. W naszej stajni tyle koni "z pięknymi kopytami"... A ja chodzę i zgrzytam zębami jak widzę te "cudne, chwalone przez kowala TALERZE"
Rudzik   wolę brzydkiego konia, niż piękną sukienkę
24 października 2017 14:56
Keirasahara kopyta robione mamy co 4 tyg przez wsponianą już Adę Majochę. Wiem ze dojeżdża do nas na dolny Śląsk aż z małopolski, ale lepszego strugacza nie znam. Mi tez zalecali kucie, ale poczytałam, poszperałam i się nie zgodziłam. Z drugiego końca polski ściągnęłam specjalistkę która wie co robi. Jeśli chodzi o jedzenie trzeba zwracać uwagę na zawartość skrobi moja kobylka nie dostaje ani grama ziarna. Wyłącznie sieczkę z biotyną plus kierunkowe witaminy dobrane po pełnym badaniu krwi, które robię co pół roku. A jak mi ktoś powie ze z takiej diety koń nie będzie miał sił w sporcie to zapraszam do mnie. Kobylka z córą właśnie zdała brąz, na wiosnę szykują się na kross. Trening 6 razy w tygodniu pod okiem czynnej zawodniczki.

Jeśli boisz się zostawić konia daleko od siebie to rozważ stajnię rehabilitacyjną, pare ich mamy w naszym regionie może Stokrotka? Też jesteś z dolnośląskiego?

Edit. Ha! A co badać jak koń nie je siana? Sama trawa od kwietnia do listopada?
Rudzik włos!  😀
trusia, - reguluje mu dawkę tego co je na podstawie obserwacji jego, jestem na codzień i mogę ją na bieżąco dostosować. Mam tego konia 9 rok, po nim widać wszystko, jak się go zna - jeśli coś się dzieje nie tak, z zachowaniem, dłużej jest "nie w sosie", jeśli sierść jakaś inna się robi, jeśli przy przerywaniu grzywy coś mi jej mało, a ogon słabo rośnie to kombinuje z dietą. Ponadto, może to kuniarkowe, ale on ma coś takiego, że jeśli jest nie w porządku, coś go boli, ma temperaturę, źle się czuje - to się do mnie przytula i nie chce wracać do boksu. Jakby zaznaczał "pomóż". Gdzie ogólnie nie jest wylewny, raczej daj marchewke i spadaj 😉 W zeszłym roku całe lato dostawał biotynę+miedź+cynk, bo mi zrudział ostro. W tym roku był ślicznym karuskiem. Jeśli coś jest wybitnie nie tak i nie do końca wiem o co chodzi - to badam. Na wiosnę miał podejrzenie anemii (bo dyszał jak tylko pochodził chwilę, a kupę lat temu, przy okazji choróbska i długoterminowego antybiotyku miał), więc był wybadany mocno, a okazało się, że dużo robali (a za chusteczkę nie wiem jak, bo odrobaczam regularnie i zmieniam środki/substancje czynną, środki są od weta, nie kupowane samemu z niepewnego źródła). Poza tym jednym razem z anemią przy chorobie nigdy nie wyszły mu źle badania.
Siana nie zbadam, bo zależnie od dostaw jest różne, owies też. Musiałabym badać co tydzień, co chwilę zmieniać dawkę i mieć komplet różnych supli, żeby to bilansować idealnie. Dostaje regularnie Gemuse Krauter Mineralien, szczególnie w okresie zmiany sierści. Zawsze ma dostęp do siana, słomy, owies w dawkach zależnych od pracy i tego, jak reaguje, ew. w sezonie startowym paszę bezowsową (brandon xp) dodatkowo, w celu wspomożenia regeneracji, pokrycia zapotrzebowania przy większym wysiłku i poceniu się. Co pół roku ogląda go, waży i bada hippovet, zawsze są też ze mną w kontakcie w razie "w". Jesteśmy kontrolą doświadczonej trenerki, która pracuje też naturalnie - co z początku mnie przeraziło, bo widziałam sznurki i szepczące kapelusze, a potem mocno się pozytywnie zdziwiłam 😉 I fizjo. Dam teraz włos hippovetowi jak będą, bo już chyba wolę sprawdzić wszystko dla pewności.
Nique, - chyba właśnie poproszę, jak już będą, przy okazji powiedzą, czy dobrze wyrwany 🙂 U nas w okolicy niestety wszędzie, poza jedną stajnią chodzą w kantarach. A w tej jednej się je wypuszcza z boksu i lecą stadem na padok, a z padoku wlatują galopem na beton, więc to też, ekhm, średnia opcja. No i tam nie wrócę, chyba, że w końcu kupi to ktoś inny, na co liczę, bo miejsce jest zajebiste, wymaga tylko trochę serca i innego właściciela.
Co do kopyt - no powiem Ci, że ja miałam już rok temu ochotę go komuś pokazać, ale zawsze było "a, dobra". Obecnemu kowalowi też, bo moje pracowe w lecie robił i dużo opowiadał, widać, że robi to z pasją, sam ma konie i jest przeciwny kowalą bez pojęcia o tych zwierzętach, ale to zawsze schodziło dużo czasu i tak "może innym razem". Teraz jestem trochę zła na siebie, że tego nie zrobiłam.
Rudzik, - z lubuskiego. Do stajni muszę mieć dojazd codzienny i to jest warunek must have. Zobaczymy czy bez ziarna i jak go karmić jak będzie hippovet, bo to jednak cóż, koń bez krwi i może być ciężko bez wspomagaczy energetycznych. Może po prostu coś o innych proporcjach składników odżywczych. Kowal się nie upierał przy podkowach - to też dało do myślenia, więc na pewno go pokonsultuję.

Przepraszam za brak fotek, telefon mi wczoraj padł. Jak zwierz tracił futro (czym był tak zestresowany, że aż mu 5 noga wyszła 🤣 ), to gadałam ze znajomą, która teraz wraca w okolice... własnie o tym, że niby stajnie są, a konia nie ma gdzie wstawić. I o wszystkim, co się działo z moim zwierzem i jestem na siebie zła - że nie wyłapałam delikatnych symptomów, że nie sprawdzałam, nie szukałam dalej, tylko sobie znalazłam inne usprawiedliwienie. Np. koń przestał chętnie dodawać w galopie, gdzie zawsze problemem było go skrócić i uwielbiał raz na jakiś czas się wygalopować do przodu. Myślałam, że za dużo było pracy nad tym skracaniem i teraz mnie nie rozumie, a możliwe, że po prostu duży, mocny skok go bolał, wywoływał dyskomfort. O tym, jak na klinice z Valency był koń z problemem "w ciele", którego rozkuli, on go wystrugał... i koń przestał mieć problemy. O tym, że mój koń zaczął lekko bilardować - a kiedyś tak nie było i ona to potwierdziła. I jak wczoraj mu czyściłam kopyta, spojrzałam jak stoi to widzę, że jeszcze trochę minie, ale jest dużo bliżej tego, co było kiedyś, gdy był zdrowy. Mam nadzieje, że i te tendencje do bilardowania znikną. Na pewno go jeszcze pokonsultuję i wybadam, bo jak mówiłam - kopa w tyłek dostałam eleganckiego i wolę już teraz wszystko sprawdzić. 3 razy...
E tam, ja też kowalom ufałam, a w efekcie mam skostnienia chrząstek kopytowych i wykręconą prawą nogę konia, nikt tego nie zauważył oprócz strugacza naturalnego (do którego znalezienia którego zachęcił mnie osteopata jak już chwytałam si ę różnych rzeczy - wet stwierdził ze koń z takimi skostnieniami będzie już tak chodził). Po roku strugania kopyta w końcu zaczęły przypominać kopyta, a nie talerze - zdjęcia wrzuciłam kilka stron temu. Z moich doświadczeń odn. kowali i weterynarzy to dzielę wszystko przez 20. Koleżance ten sam kowal również poszerzał zwężone kopyta. W efekcie koń macał wszystkimi czterema nogami i powykręcały mu się nogi do środka - koń po struganiu wyglądał jakby go ktoś ociosał siekierą. Po kilku struganiach wyszły krwiaki na całym obwodzie kopyta. Oczywiście u nas też wszyscy od razu okuj okuj, ale na chłopski rozum - jak choroba wynikająca z kiepskiej amortyzacji może być leczona podkową ograniczającą amortyzację. Jeżeli koniowi nie pozwoli się być koniem to właśnie będą takie rzeczy się działy. Jakbyśmy mieli rozumnych ludzi, którzy profesjonalnie robią swoją robotę to nie trzeba by im patrzeć na ręce. Najgorsze jest to że im więcej człowiek wie od ludzi którzy się na czymś naprawdę znają to zaczyna sądzić ze otaczają go idioci  😂
drabcio, - powiem tak, coraz bardziej skłaniam się do rozkucia 😉 Mi już wystarczy, że muszę tłumaczyć, dlaczego tak "długo" stępuje konia - a robię to min. 10 minut, co jest przecież normalne, nie dziwne...
Ja stępuję min.20 minut, potrafię i całą jazdę przepracować w stępie w zależności od formy psychofizycznej mojej i mojego konia. Jak mój koń miał 3-4 lata to często nasza jazda polegała tylko na stępie nawet 2 godz. w terenie. Uważam że wiele osób nie docenia roli stępu , a przecież można fajnie popracować w tym chodzie.

A z pytań kopytnych ,czy kąty wsporowe zawsze obniżamy do poziomu podeszwy?

Najgorsze jest to że im więcej człowiek wie od ludzi którzy się na czymś naprawdę znają to zaczyna sądzić ze otaczają go idioci  😂


Podpisuję się pod tym rękami i nogami... A najgorsze w tym wszystkim jest to, że ja np. naprawdę chciałabym nie musieć obciążać swojej już i tak obciążonej przez pracę zawodową czachy dodatkowymi informacjami o wszystkim co z końmi związane... Ale niestety muszę, bo nie oddam się ślepo specjalistą bo są specjaliści i "spece"...
dea   primum non nocere
25 października 2017 14:33
specjalistOM, proszę...

Co do kątów, niekoniecznie zawsze do podeszwy. Przydają się ciut ponad jeśli jest ślisko ("naturalne hacele"😉, no i czasem koń lepiej chodzi - dłuższy wykrok, z piętki. Czyli jak zawsze: to zależy i spytać konia 😉
Bo sprawa jest taka,że ja zawsze mam dylemat na ile mogę obniżyć te kąty..Mój koń ma niskie piętki i nigdy nie wiem czy nie za nisko będzie i czy jak skrócę pazur a kąty zostawię trochę wyżej to czy nie znaczną się podkładać 🤔
No i czasami koń ma tzw "odwrotną rotację" czyli kość kopytowa z tylu jest niżej  opuszczona niż z przodu i wtedy kąty wsporowe wypada zostawić wyższe 😀
dea   primum non nocere
25 października 2017 16:02
Rozumiem dylemat. Mam podobny za każdym razem jak strugam zady mojej Campiny. Ona ma właśnie tendencję do "odwrotnej rotacji" (negative plantar angle). Za każdym razem decyduję, czy już wygląda, że się podkładają i wtedy cofam. Czasem zostawiam. Na pewno zawsze pazur bardzo krótko i czasem z wysokości nawet z podeszwą trochę zbieram.
No i obserwacja: oczywiście kopyto wygląda dużo normalniej jak koń ma sporo ruchu... zima idzie, cholerka :/ znowu będą stały. Żeby choć był mróz i śnieg.
Bo sprawa jest taka,że ja zawsze mam dylemat na ile mogę obniżyć te kąty..Mój koń ma niskie piętki i nigdy nie wiem czy nie za nisko będzie i czy jak skrócę pazur a kąty zostawię trochę wyżej to czy nie znaczną się podkładać 🤔

Nie zaczną sie podkładać od tego, ze je zostawisz dłuższe. Położone kąty to wynik większej liczby czynników niż sama ich długość.
Czasem jak oglądam fotki tylu kopyta to mam wrażenie, ze ludziska przesadzają z tą”nikską piętką” i kon porusza sie na piętkach.

„Co do kątów, niekoniecznie zawsze do podeszwy” - i do budowy podeszwy zntyłu kopyta jak jest jej mało.
zima idzie, cholerka :/ znowu będą stały. Żeby choć był mróz i śnieg.


Też się trochę martwię bo koń zeszłej zimy ledwo łaził, z drugiej strony zbiegło się też wykręcenie owej prawej kończyny plus jej całkowite odciążanie (rana nad nadgarstkiem), ciekawe co będzie w tym roku. Musze się dowiedzieć czy buciki mogę już kupować, bo te co kupiłam na "poprzednie kopyta" to sobie mogę co najwyżej na półkę postawić hehe
Najgorsze jest to że im więcej człowiek wie od ludzi którzy się na czymś naprawdę znają to zaczyna sądzić ze otaczają go idioci  😂


Też popieram! Stwierdzam, że jednak brakuje u nas specjalistów którym można w 100% ufać...

Takim przykładem idealnym do tego wątku jest mój koń. Zbyt długa to historia by opowiadać od początku. W każdym razie różni kowale go robili, jednym się to udawało lepiej, innym znacznie gorzej. Kowale mówili swoje, weci swoje, a gdzieś po środku zostawałam ja z moim prawie 700 kilogramowym problemem.  😁 W akcie desperacji w zasadzie, zdecydowałam się na (choć nie lubię tego słowa) naturalne struganie. Struga nas też wspomniana tutaj Ada. Jestem jej wdzięczna, że pomogła mi trafić w końcu na prostą. Jako pierwsza spojrzała na cały problem i konia od początku i co najważniejsze CAŁOŚCIOWO. Żeby było śmieszniej, na pierwszej wizycie (na której oglądała konia w każdej chyba możliwej konfiguracji ruchu i podłoża) stwierdziła "nie jestem przekonana, że tu chodzi wyłącznie o kopyta" i to był strzał w 10. Była ostatnio i sama przyznała, że poprawia się mu znacznie szybciej niż się spodziewała. Generalnie chodzi o to, że udało się wyrwać z błędnego koła - zaczął chodzić pewnie i swobodniej, pracować pod siodłem - więcej się rusza, więc przy okazji i kopyta lepsze i stawy się ruszają i mięśnie też.

Mi już wystarczy, że muszę tłumaczyć, dlaczego tak "długo" stępuje konia - a robię to min. 10 minut, co jest przecież normalne, nie dziwne...


🤔
Ja stępuje min. 15, często mi się przedłuża do 20. Mój mimo, że ma 5 lat jak się występuje, przekłusuje, przegalopuje i trochę "zagrzeje" zaczynają mu różne rzeczy wtedy "puszczać".
Są tacy, co w 20 minut to jazdę że skokami odbębnią 😉 Pisze minimum 10 - bo to moje minimum, bo oczywiście zdarza się więcej, zdarza się i cała jazda. I wiecie, ja podejrzewam czuje się tak głupio tłumacząc czemu tak robię, jak ogarnięte tu kopytowo osoby tłumacząc rzeczy "specjalistom". Chodziło mi o porównanie po prostu.
Co to, u licha, było?
Wygląda jak jakiś stary ropień, albo keratocyty się odłożyły.
Ciekawe po czym rozpoznali, że coś takiego jest w środku?? Można się domyślić,iż koń kulał, ale czy patrząc na podeszwę/kopyto było coś widać?
Jest ktoś w stanie polecić jakiegoś strugacza natralnego na śląsku lub w ościennych, który mógłby dojechać?
Ktoś kojarzy Mariusza Nikodema?
Sama podeszwa chyba była miękka w tym miejscu. No i była odbarwiona. Ciekawe czy mieli rezonans czy po prostu szli po obrazie z zewnatrz. I na ile koń kulał.
I ciekawe czy to potem czymś wypełniali czy wsadzili w opatrunek czy co zrobili - ktoś wie, gdzieś jest może info odnośnie daleszego postępowania?
W komentarzach piszą, że to keratoma, niezłe nie??
Na_biegunach   "It's never the horse - it's always you!" R. Gore
28 października 2017 00:08
W komentarzach jest informacja. Koń wyścigowy z nawracającą kulawizną. Podeszwa w tym miejscu byłą miękka i krwawiła czasami. Kowal zlokalizował problem bez rtg. Potem koń został okuty na podkowę bar. Do zabiegu był znieczulony.
Jak na keratome to był całkiem przyjemny przypadek.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się