Depresja.

Bea1, ze swojej strony powiem, że nie odważyłabym się leczyć psychiatrycznie u rodzinnego. Tak samo jak nie konsultowałabym się u niego kardiologicznie ani onkologicznie. Jednak po coś te specjalizacje lekarze mają.
Nie. Każdy lekarz może przepisać. Tak naprawdę, to każdy lekarz może przepisać każdy lek, jaki mu się tylko zachce przepisać.  🙂 Już na zniżkę NIE każdy lekarz może napisać wszystko, bo nie jest uprawniony do rozpoznawania schorzeń z nie swojej działki, i pisząc lek na zniżkę, w razie kontroli funduszu sam zapłaci za lek. Ale bez zniżki- można. Ale akurat ten lek i tak jest na 100%, więc w tym przypadku prosta sprawa.
Czasami rodzinni się migają, że "oni nie mogą przepisać". Nieprawda. Mogą. Mogą nie czuć się na siłach leczyć depresję- i ja to akurat świetnie rozumiem. Bo w razie czego pacjent może mieć pretensje. Więc niektórzy rodzinni, nie zechcą sami rozpoznać depresji i nie zechcą jako pierwsi zlecić leku przeciwdepresyjnego. Ale coraz częściej spotykam się z tym, że rodzinni radzą sobie bardzo dobrze. I lek pierwszego rzutu przy niewielkich zaburzeniach depresyjnych, czy lękowych zlecają. I dobrze. Nie wiem jak w wielkich miastach, ale u mnie nie jest łatwo dostać się do psychiatry "od ręki".  Z moich obserwacji rodzinni w moim mieście nie popełniają błędów przy rozpoznawaniu zaburzeń emocjonalnych i przy zlecaniu leków. Nawet jeśli zlecą benzodiazepinę, która uzależnia, to pacjent dostaje informacje, że "ma to pobrać z 2 tygodnie, jak nie minie to więcej nie brać, bo to uzależnia i iść do psychiatry".
Dzięki. W mojej okolicy nie ma dobrego psychologa ani psychiatry.Dlatego zapytałam.
Jazda kilkadziesiąt km.na terapię średnio mi się podoba.A poza tym chyba jestem "przypadek lekki".
smarcik   dni są piękne i niczyje, kiedy jesteś włóczykijem.
25 października 2017 17:25
Czarownica zanim zaczniesz podejrzewać u siebie depresję i inne tego typu rzeczy, zrób sobie badania hormonalne, bo niestety u nas kobiet często te głupie hormony mają ogromny wpływ na życie  😉

A potem konsultacja u naprawdę dobrego psychiatry - leki bywają super, ale i mogą wiele pogorszyć jeśli nie są naprawdę dobrze dobrane. Warto wydać więcej ale mieć pewność, że jest się w dobrych rękach  😉
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
25 października 2017 17:34
Smarcik w pierwszym poście pisałam, że to było pierwsze co podejrzewałam i sprawdziłam :kwiatek: Wyniki hormonów mam książkowe, wszystko w normie, mam tylko niedobór kwasu foliowego.
Nie. Każdy lekarz może przepisać. Tak naprawdę, to każdy lekarz może przepisać każdy lek, jaki mu się tylko zachce przepisać.  🙂 Już na zniżkę NIE każdy lekarz może napisać wszystko, bo nie jest uprawniony do rozpoznawania schorzeń z nie swojej działki, i pisząc lek na zniżkę, w razie kontroli funduszu sam zapłaci za lek. Ale bez zniżki- można. Ale akurat ten lek i tak jest na 100%, więc w tym przypadku prosta sprawa.
Czasami rodzinni się migają, że "oni nie mogą przepisać". Nieprawda. Mogą. Mogą nie czuć się na siłach leczyć depresję- i ja to akurat świetnie rozumiem. Bo w razie czego pacjent może mieć pretensje. Więc niektórzy rodzinni, nie zechcą sami rozpoznać depresji i nie zechcą jako pierwsi zlecić leku przeciwdepresyjnego. Ale coraz częściej spotykam się z tym, że rodzinni radzą sobie bardzo dobrze. I lek pierwszego rzutu przy niewielkich zaburzeniach depresyjnych, czy lękowych zlecają. I dobrze. Nie wiem jak w wielkich miastach, ale u mnie nie jest łatwo dostać się do psychiatry "od ręki".  Z moich obserwacji rodzinni w moim mieście nie popełniają błędów przy rozpoznawaniu zaburzeń emocjonalnych i przy zlecaniu leków. Nawet jeśli zlecą benzodiazepinę, która uzależnia, to pacjent dostaje informacje, że "ma to pobrać z 2 tygodnie, jak nie minie to więcej nie brać, bo to uzależnia i iść do psychiatry". Może inaczej jest w zaburzeniach nastroju niz np osobowosci, ale i tak moją dużą nieufnośc budzi przepisywanie na wszystko leków na prawo i lewo...




a mnie to trochę przeraża, że lekarz przepisuje leki, bo ktoś ma lekką depresję. Leki na wszystko... Co z tego, ze ktoś je pobieże, jak nie rozwiąże problemów, które sa jego źródłem. To jak ibuprom  czy nimesil jak boli ząb, chwilowo da ulgę, ale trzeba go wyleczyć, żeby przestał boleć długofalowo... Ok doraźnie, jak lekarz doswiadczony i rozpozna trafnie zaburzenia np pod wpływem jakiegoś zdarzenia, że komuś ktoś umarł w rodzinie, dostanie leki, będzie mu trochę łatwiej. Ale jak ktoś ma długotrwałe, nieleczone zaburzenia psychiczne i rodzinny go uspokoi 'prosze to wziąć, będzie lepiej' - trochę to dziwne... powinien wysyłac na psychoterapię a nie dawać leki...
branka nie wszystkie zaburzenia nastroju jak np. depresja właśnie są spowodowane jakimś wydarzeniem. Czasem po prostu jakaś osoba ma niedobór niektórych neuroprzekaźników i tyle. I wtedy sama terapia ma marne szanse. Ja akurat jestem już od paru lat na antydepresantach (SSRI), terapia nie pomagała mi ani trochę, a trwała trochę czasu i kosztowała sporo pieniędzy. Probowałam 2 leki z tej grupy i jak na pierwszym zero efektu, tak na drugim wreszcie mogę funkcjonować jak człowiek 😉 I na razie nie zamierzam odstawiać. Problemy, które się pojawiają przeżywam jak "normalny" człowiek, nie jestem jakoś nadmiernie szczęśliwa. Po prostu nie jestem już amebą, która istnieje i poza posiadaniem raz na czas ataków paniki to nic więcej nie robi.
A wysłać na psychoterapię - łatwiej powiedzieć, trudniej zrobić. Psychoterapia naprawdę sporo kosztuje i trzeba na nią trochę czasu poświęcić. A człowiek, któremu się choć trochę ustabilizuje nastrój lekiem też ma szansę odpowiedzieć na terapię lepiej (bardziej "trzeźwo" na wszystko spojrzy) i nie zakończyć jej po pierwszym spotkaniu.
Nie no ok, są zaburzenia nastroju gdzie czasem same leki podziałają ale często mam wrażenie, że sa brane na wyrost. Sama mam dobrą koleżankę, która ma ewidentnie mega problem rodzinny, osobowosciowy, ogólnie problem z wykaraskaniem się z patologicznej sytuacji i po prostu lekarz jej daje leki i tyle. Owszem, nie ma na nich ataków paniki, ale nic to nie rozwiązuje w kwestii jej problemów, jest nieszczęśliwa, poddała się niejako, że 'nie da się nic już zmienić', nikt jej nigdy terapii nie sugerował, poza znajomymi a to taka osoba co by poszła, jakby lekarz podpowiedział. Sama nie pójdzie, bo słucha autorytetów, że leki wystarczą... mnie to mierzi.
NIE MA terapii na fundusz od ręki. U mnie czeka się miesiącami. Jest terapia w miarę szybko dostępna dla osób współuzależnionych od alkoholu. Ale jeśli w rodzinie nie ma problemu alkoholowego zapomnij, żebyś się dostała do psychologa. ( prywatnie  kosztuje co najmniej 100 zł i na początku kiedy pacjent naprawdę jest w złej kondycji musiałby chodzić co najmniej raz w tygodniu)
Po drugie- ludzie bardzo często NIE CHCĄ chodzić do psychologa. Bo nie. nawet kiedy to JA wysyłam.
Po trzecie- psycholog dla młodej osoby- i owszem. Prawie każdą wysyłam. Ale dla starszych osób? Czasami to byłaby najnormalniej w świecie strata czasu pracy psychologa. szkoda tego miejsca dla niektórych osób. Rodzinni znają swoich pacjentów i moim zdaniem podchodzą do sprawy rozsądnie. Przynajmniej ci, z którymi ja mam do czynienia. Czasami takie leki starczy pobrać 1- 2 miesiące, człowiek się uspokaja, sytuacja życiowa zaczyna mu się ogarniać. I po wszystkim.
Fajnie by było w cudownym pięknym świecie, gdzie wszystko wszystkim się należy od ręki i na najwyższym światowym poziomie. No ale tak nie jest.  🙁

No ale rozumiem, że jesli masz przed nosem przykład koleżanki, której ewidentnie terapia byłaby potrzebna, a lekarz ją trzyma na lekach, to rozumiem twój bulwers.  🙂
tunrida,ten lek,o którym pisałaś może przepisać tylko psychiatra?


każdy lekarz może przepisać... mi awaryjnie przepisała... zaprzyjaźniona dentystka  👀
Czarownica - mam doświadczenie z dwoma substancjami czynnymi - sertralina (3 lata i 25 kg temu) na nerwicę i ataki paniki non stop, oraz aktualnie wenlafaksyna na depresję. MOIM ZDANIEM wcale nie jest tak łatwo dobrać odpowiednie leki ale wysiłek się opłaca bo na dobrze dobranej subst. czynnej i dawce można wreszcie normalnie funkcjonować i skupić się na terapii, rozwiązaniu problemów etc. Jeśli masz jakieś pytania to wal na pw 😉
Tak się wtrącę odnośnie dostępności recept. Ja mam psychotropy od weterynarza, oczywiście nie na użytek własny tylko ("ludzki"😉 lek kupiony dla psa na ataki paniki w Sylwestra. Ale zrobiłam rekonesans w internecie i mogłabym ładnie przyćpać.
kajpo Dokładnie, lek wet też może wszystko wypisać, a psy często są leczone ludzkimi psychotropami bo weterynaryjnych  z tego co wiem praktycznie nie ma, więc nie ma wyjścia, mój też dostawał fluoksetynę stosowaną u ludzi.
kurczak_wtw, sertralina jest super 😁 Aczkolwiek ja ją brałam na depresję - ze wspaniałym skutkiem. To tylko potwierdzą, że według mnie powinien takie leki przepisywać specjalista. A że może weterynarz... cóż.
Hehe no wet to w ogóle może wszystko przepisać, bo faktycznie psy i koty sie głownie ludzkimi lekami leczy. Mi bratowa wet przepisuje wszystko co chce  :P (choć nie antydepresanty,  bo tych nigdy nie brałam - poza diazepamem, ale to po urazie pleców, na rozluźnienie mięśni, choć fakt, nigdy mi się tak smacznie nie spało jak wtedy  :hihi🙂.
Tak się wtrącę odnośnie dostępności recept. Ja mam psychotropy od weterynarza, oczywiście nie na użytek własny tylko ("ludzki"😉 lek kupiony dla psa na ataki paniki w Sylwestra. Ale zrobiłam rekonesans w internecie i mogłabym ładnie przyćpać.


Nie wiem co się podaje w Sylwestra psom, ale na pewno nie antydepresanty, bo jak już wyżej było napisane - na jakikolwiek efekt trzeba byłoby czekać minimum 2 tyg, czasem więcej. Jeśli benzodiazepiny to przyćpać jako tak też nie bardzo w sensie jakiś efektów specjalnych czy euforycznych, ale dobrze byś sobie pospała. No i od nich można się uzależnić, owszem, ale to min. po 2-3 tyg. codziennego stosowania.

Hehe no wet to w ogóle może wszystko przepisać, bo faktycznie psy i koty sie głownie ludzkimi lekami leczy. Mi bratowa wet przepisuje wszystko co chce  :P (choć nie antydepresanty,  bo tych nigdy nie brałam - poza diazepamem, ale to po urazie pleców, na rozluźnienie mięśni, choć fakt, nigdy mi się tak smacznie nie spało jak wtedy  :hihi🙂.


Nie za bardzo jest coś takiego jak "ludzkie" i "zwierzęce" leki, przynajmniej wśród ssaków jesteśmy zbudowani dość podobnie w kwestii szlaków przekaźnictwa. Diazepam to nie antydepresant, a benzodiazepina. Bardziej lek nasenny/przeciwdrgawkowy/miorelaksacyjny/uspokajający (ale raczej doraźnie niż codziennie).


To, że prosicie weterynarzy o to żeby coś przepisali dla Was - robicie to na Waszą i ich odpowiedzialność. To, że każdy lekarz może wypisać każdy lek - według mnie to ukłon w stronę pacjentów. Kolejki do specjalistów są jakie są (serdecznie zapraszam do dołączenia do protestu, 6,8% PKB na służbę zdrowia powinno zwiększyć dostepność do specjalistów), jakby tylko oni mogli przepisywać leki "ze swojej działki" to o jakiejkolwiek szybkiej reakcji na problem możemy zapomnieć. I tak jest bariera refundacji, która skłania jednak pacjentów do odczekania w kolejce po to, żeby móc jednak otrzymać lek z refundacją.
Kolejną sprawą jest to, że leki są przepisane dla danej osoby/danego zwierzęcia. Skoro nie są przepisane dla Ciebie to hmm polecam jednak nie brać. W domu moich rodziców mam mnóstwo leków, chwilkę bym pokombinowała i mogłabym taką mieszanką się zabić lub chociaż zniszczyć serce, wątrobę i nerki. Ale tego nie robię, bo nie są to leki przepisane dla mnie.
Zgadzam się ze wszystkim, ale muszę coś napisać, bo jako lekarz poczułam się nieco urażona.  😉
To, że każdy lekarz może przepisać każdy lek, to nie ukłon w stronę pacjentów, ( bo ZAWSZE tak było) tylko efekt tego, że każdy lekarz, niezależnie od specjalizacji ukończył medycynę, jest lekarzem medycyny, ma prawo wykonywania zawodu, uczył się o wszystkich chorobach i ma prawo wszystkie choroby leczyć. To, że specjalista wie WIĘCEJ o danej jednostce chorobowej, to normalne. Po to został specjalistą by wiedzieć więcej. To, że odchodzimy coraz bardziej w świat wysoce wyspecjalizowany w zasadzie w każdej dziedzinie, nie zmienia faktu, że każdy lekarz wie i umie dużo więcej, niż wam się wydaje. 🙂
Nie no jasne, że ta wiedzę posiadasz, bo na studiach mamy całą farmakologie i nie trzeba hipertensjologa żeby zdiagnozowal i dobral leki przy prostym niepowiklanym nadciśnieniu 😉
Poza tym kiedy ma się wiedze podstawową , a potrzeba ciut specjalistycznej wiadomo gdzie szukać, gdzie czytać. Więc jako psychiatra spokojnie bym sobie poradziła nie tylko z leczeniem banalnego nadciśnienia.
No dooobrze, już mi odeszło.  :kwiatek:
Ja tylko sprostuję że nie popieram organizowania sobie leków z różnych źródeł wedle własnego widzimisie, chociaż zdarzało mi się w awaryjnej sytuacji wziąć receptę na tabletki antykoncepcyjne jak nie mogłam zorganizować na czas wizyty u ginekologa.
Ostatnio znajoma rozważała branie recepty na adrenalinę od weta. Nie znam ciągu dalszego. Wie, że jest uczulona na jad (pszczoły/osy?) i jadąc na wakacje sprawdziła ważność tego co nosi w torebce. Jako, że ważność minęła udała się do lekarza... Usłyszała, że on nie może przepisać, bo w/g nowych przepisów jeśli minęły ponad 3 lata od ostatniego epizodu to on przepisać nie może... Wyszło, że musi złapać owada, usiąść w poczekalni szpitala i dać się użądlić. Może ją uratują i będzie liczone od nowa  🤔wirek:
tunrida ogólnie się z Tobą zgadzam, ale wszystko zależy od człowieka. Np. moja lekarka ogólna w kilka minut powiedziała jaki problem kardiologiczny ma mój mąż, a w szpitalu sprawdzali to trochę dłużej 😉. Nie wiem skąd miała wiedzę, może się zetknęła z takim przypadkiem. Ale wtedy tak sobie gadałyśmy. Jak przyszło do diagnozowania mnie, to wysłała do specjalisty bardzo szybko, nie bawiła się w diagnozę. Jedyne co, to prosiła, żeby przyjść z badaniami, bo zawsze to dla niej nauka.
Moja psychiatra wstępnie wskazała problem z wątrobą, ale bardzo podkreślała co mam robić dalej i wysyłała na badania. Jak sama stwierdziła, tak jak Ty - jakąś wiedzę ma, ale powinnam się udać tu i tu.
Inny przykład - gadałam sobie z lekarzem (znacznie wyżej postawionym niż moja ogólna), który nie widział mnie na oczy i... kazał mi odstawić leki na astmę (którą mam zdiagnozowaną na podstawie badań przez pulmonologa). Pewien wet bawił się w psychiatrę na mnie - też nie pocelował 😉.
Ale jak wszędzie chyba - pokora, chęć nauki i uznanie, że nie wie się wszystkiego na świecie 🙂.
Ostatnio znajoma rozważała branie recepty na adrenalinę od weta. Nie znam ciągu dalszego. Wie, że jest uczulona na jad (pszczoły/osy?) i jadąc na wakacje sprawdziła ważność tego co nosi w torebce. Jako, że ważność minęła udała się do lekarza... Usłyszała, że on nie może przepisać, bo w/g nowych przepisów jeśli minęły ponad 3 lata od ostatniego epizodu to on przepisać nie może... Wyszło, że musi złapać owada, usiąść w poczekalni szpitala i dać się użądlić. Może ją uratują i będzie liczone od nowa  🤔wirek:

Można być uczulonym na pszczołę i na osę, chociaż przeważnie to jad tej drugiej jej ostrzejszy.
To współczuje, bo adrenalina ma za cel uratowanie nam życia. A człowiek z natury nie będzie szedł, aby go coś ukąsiło, jako że jest obawa wstrząsu i zejścia.

Ja byłam odczulana, moja reakcja na jad jest prawie znikoma - na szczęście.
JARA   Dumny posiadacz Nietzschego
27 października 2017 10:12
SzalonaBibi, może sobie kupić gotowe szoty z apteki za 150zł, a nie adrenalinę w ampułce za 3zł.
SzalonaBibi, może sobie kupić gotowe szoty z apteki za 150zł, a nie adrenalinę w ampułce za 3zł.


Powiedz dokładnie w czym rzecz, bo nie wiem. Podpowiem przy okazji, bo wiem, że problem będzie powracał a osoba reagująca wstrząsem na użądlenie naprawdę się boi.

Edit: trzeba by się przenieść do kącika medycznego, bo nie o tym temat.
JARA   Dumny posiadacz Nietzschego
27 października 2017 10:52
Tzn nie chciałabym siać fermentu, bo kilka lat temu można było kupić po prostu zastrzyk w takim pisaku, który kosztował 100-150zł. Oczywiście okres ważności też miał kilka miesięcy, więc ludzie woleli brać ampułki od lekarzy, które można nosić dużo dłużej 😉
Adrenalinę na 100% lekarz może przepisać zawsze. Podejrzewam, że przez te 3 lata, to ze zniżką 50%. Ale przy odpłatności 100 % nikt nie ma prawa sie przyczepic do lekarza.
lekarze teraz się boją przepisać cokolwiek, z powodu kontroli Funduszu. Przy jakichkolwiek znalezionych uchybieniach podczas zlecania leku z jakąkolwiek zniżką, lekarz ponosi odpowiedzialność finansową za tę zniżkę, którą dał pacjentowi. Przy przepisaniu leku na 100% Fundusz NIJAK sie przyczepic nie może, bo Fundusz nic nie stracił.

edit- ten "wstrzykiwacz" nazywa się Epi pen i wg moich danych kosztuje ok 300 zł. I tez jest na receptę jak adrenalina, na 100%.
Adrenalina ze zniżką 50% ok 30 zł, bez zniżki ok 55 zł
kurczak_wtw, sertralina jest super 😁 Aczkolwiek ja ją brałam na depresję - ze wspaniałym skutkiem. To tylko potwierdzą, że według mnie powinien takie leki przepisywać specjalista. A że może weterynarz... cóż.

A dlaczego miałby nie móc?
Ludzkie i zwierzęce leki to jest nieco sztuczny podział, ale jest. Niektóre substancje mamy w lekach takie same u ludzi i u zwierzat, a niektórych nie mamy i używamy ludzkich. I nie zgodzę się, że jesteśmy do zwierząt podobni, bo nie do końca tak jest i można ludzkimi lekami zwierzęciu zaszkodzić. Lek wet może wypisać ludzkie leki na zwierzaka jeśli ma powód i diagnozę, a nie bo ktoś z  ulicy przychodzi i chce. Co to jest w ogóle zs myślenie, nie dali mi u lekarza to idę do weta...
Psom na sylwestra dajemy oksazepam lub alprazolam.
Adrenalinę na 100% lekarz może przepisać zawsze. Podejrzewam, że przez te 3 lata, to ze zniżką 50%. Ale przy odpłatności 100 % nikt nie ma prawa sie przyczepic do lekarza.
lekarze teraz się boją przepisać cokolwiek, z powodu kontroli Funduszu. Przy jakichkolwiek znalezionych uchybieniach podczas zlecania leku z jakąkolwiek zniżką, lekarz ponosi odpowiedzialność finansową za tę zniżkę, którą dał pacjentowi. Przy przepisaniu leku na 100% Fundusz NIJAK sie przyczepic nie może, bo Fundusz nic nie stracił.

edit- ten "wstrzykiwacz" nazywa się Epi pen i wg moich danych kosztuje ok 300 zł. I tez jest na receptę jak adrenalina, na 100%.
Adrenalina ze zniżką 50% ok 30 zł, bez zniżki ok 55 zł


Możesz podrzucić podstawę prawną. To daleka znajoma, ale przerażona była przed wakacyjnym wyjazdem. I nie chciał lekarz przepisać, bo nie może. Naprawdę nie chodziło (pacjentce) o zniżkę, bo potem chciała od weta. Jak będzie wiedziała na co się powołać to wymusi, jak nie na jednym to na innym.
Ja tylko sprostuję że nie popieram organizowania sobie leków z różnych źródeł wedle własnego widzimisie, chociaż zdarzało mi się w awaryjnej sytuacji wziąć receptę na tabletki antykoncepcyjne jak nie mogłam zorganizować na czas wizyty u ginekologa.


Ja też nie 😉 mówię o sytuacjach, że nie wiem skończą się leki na tarczyce i bratowa przepisze na 2 tyg dłuzej, zanim do lekarza się dostane, żeby nie przerywać leczenia, wiem że i rodzinny przepisze ale tam też się ciężko na wizyte dostać, a prościej wziąć receptę od znajomej osoy jak i tak są to leki które sa ustawione dawkami i brane do końca życia. czy np nie wiem, globulki Betadine są na recetpę a poptrzebuje choćby dla konia do strzałek. Ale nie popieram leczenia sie na wlasną rękę bo ktoś przepisze receptę 😉

A adrenalinę ja mam dla kotków (zjadaja latem szerszenie, pszczoły itp i pare razy miały mega opuchiznę gardła więc mam zastrzyk zawsze w domu do podania w razie w, jakbym nie zdążyła do weta) , swoją drogą tez jestem alergik i zawsze nosze ze sobą leki ale te w tabletkach - zastanawiam sie zawsze czy nie powinnam mieć drenaliny dla siebie i kto to właśnie przepisuje. Bo jak sugerowałam rodzinnej, to mówila że nie ma potrzeby, żebym miała (choć miałam pare razy wstrząs anafilaktyczny)

Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się