Przedszkolaki i uczniaki - czyli voltowe dzieci też nam rosną

U nas np nie ma nic uzgodnione, ani nic. Kartka wisi, że trzeba 25zł za pobyt dziecka w "figlo raju" plus 11zł za autobus za 5km w jedną stronę.
Do tego 2x w miesiącu teatrzyk w przedszkolu dla wszystkich 7 grup...
Odgórnie i każdy musi chodzić, bo jest to w czasie zajęć.
Nie wkurza Was to? Nie próbujecie nic z tym zrobić?
Bo ja jestem w stanie zrozumieć teatrzyk, ostatnio byli w teatrzyku.
Ale to jakieś popaprane spotkanie z pisarzem?
mnie wkurzyłoby
tak jak wkurzają mnie te "teatrzyki", miesiąc w miesiąc przez cały rok...nie wiadomo co tam się robi, wiem, że spotykają się w dużej sali, wszystkie dzieci siedzą i patrzą. Syn nigdy nie potrafi powiedzieć co tam było, co mnie zawsze dziwi.
ElMadziarra   Mam zaświadczenie!
03 listopada 2017 17:41
U nas w przedszkolu najpierw wisi lista: kiedy, co i za ile. Jak się na listę wpiszesz, to płacisz, jak nie, to dziecko nie idzie.
Cześć z tych wyjść, czy wizyt była uzgodniona na pierwszym zabraniu, a o tych nadprogramowych informują wychowawczynie i/lub wiszą informacje na tablicy.
Nie ma obowiązku.

Mnie czeka szkoła w przyszłym roku i jestem przerażona tym, co nas tam czeka. Zastanawiam się nad prywatną - Szkołą Mistrzostwa Sportowego w klasie piłki nożnej. Młodemu bala do nogi się klei, a tamtejsze czesne bardzo rozsądne.
Ciąg dalszy przygód moich i mojego dziecięcia z edukacją kur... publiczną.
Otóż wisi na tablicy pod klasą, że dzieci mają przynieść 4 zł na poniedziałek na spotkanie z autorem, które ma się odbyć we wtorek w bibliotece w trakcie godzin lekcyjnych.
Na szybko policzyłam (średnio) 25 dzieci X 3 klasy X po 3 oddziały daje kwotę 900 zł.
Za to, że przyjdzie prawdopodobnie koleś czyjejś nauczycielki i będzie w trakcie tego spotkania -uwaga! - SPRZEDAWAŁ swoje książki.

Ja się pytam - czy to jest normalna praktyka w każdej szkole? Co to w ogóle ma być?

pokemon, na pocieszenie powiem Ci, że nie tylko w publicznych szkołach tak jest. Moja chodziła do prywatnej i było to samo. Spotkania z autorem, muzykiem ale szczytem było robienie zdjęć i sprzedawanie ich potem z kalendarzem.  🤣
U nas takie rzeczy nie są obowiązkowe i zapewne u Was także nie- pytałyście wychowawczyń? Jeżeli jakieś dziecko z dowolnych przyczyn nie korzysta z takich spotkań/ wyjść zostaje w szkole na świetlicy, jest zaopiekowane i nikt nie robi problemu. I zawsze przed takim wyjściem na zebraniu wychowawczyni opowiada z czym wiąże się dana impreza czy teatrzyk, więc jak komuś nie odpowiada to jego dziecko nie korzysta i tyle. Mało tego, zawsze mamy rozliczone ile co kosztuje- w dodatku jak jadą do Białej to przejazd zwykle nie przekracza 5-6 złotych a to 20 km w jedną stronę. Nasze dzieci zawsze są zadowolone z takich wyjść i teatrzyki, koncerty cieszą się dużym powodzeniem. Ale może my takie wsiury, że je cieszy np koncert Majki Jeżowskiej 😉
brzezinka ale przecież tych zdjęć też nie musisz kupować! U nas też robią, i można sobie wybrać te, które chcesz zatrzymać, za resztę nie płacisz i tyle. A jak żadnego nie chcesz to nie kupujesz i już, strata fotografa (myślę, że mają to wkalkulowane w cenę, bo te fotki tanie nie są).
Kurde, ale zrozumcie, że mnie nie wkurza wyjście do teatru, na koncert, itp, itd

Przyjeżdża do naszej szkoły jakiś lokalny pisarzyna, którego książki są w necie po 4 złote. I z tej okazji jest pobierana kasa za "wstęp na spotkanie z pisarzem". Spotkanie jest W SZKOLE,  w szkolnej bibliotece. Za co ta kasa?
pokemon, jak tak Cię to irytuje, to spytaj po prostu wychowawcy lub dyr po co to. I nie wysyłaj swojego dziecka. Swoją drogą też nie rozumiem, za co macie płacić. To spotkanie wygląda na promocję książki i to autor /wydawnictwo powinni opłacić salę szkolną na taką akcję promocyjną.
mac, doskonale wiem, że nie muszę ich kupować i ich nie kupuję. Są tak brzydkie że szkoda gadać. Mnie wkurza(podobnie jak pokemon) forma w jakiej jest to sprzedawane. Niby fotki klasowe a potem tak mimochodem, dziecko przynosi do domu kalendarz z wklejonym swoim zdjęciem i mówi, tu cytat:
"pani powiedziała żebym wzieła do domu to może mamie się spodoba". 😵
pokemon, jak tak Cię to irytuje, to spytaj po prostu wychowawcy lub dyr po co to. I nie wysyłaj swojego dziecka. Swoją drogą też nie rozumiem, za co macie płacić. To spotkanie wygląda na promocję książki i to autor /wydawnictwo powinni opłacić salę szkolną na taką akcję promocyjną.

Dokładnie tak. Zapytaj za co macie płacieć. Nie chcesz nie posyłaj i tyle, przecież masz wybór, po co się wkurzać.
Dowiedziałam się o tym płaceniu dzisiaj o 16 jak odbierałam Agę ze szkoły ze świetlicy, dlatego mnie nerwy noszą, bo nie mogłam dać upustu od razu 😁

Pokemon twoją kwestię rozumiem.
Mi bardziej chodzi o to, że dzieci są nakręcane na te wyjady i nie puść dziecka to co? Jest ryk, że ono tez chce bo wszystkie (na na pewno większość) dzieci jadą.
Małgosia jest już w III klasie, więc te wyjazdy wiążą się też z praca na lekcjach. Ale przedszkolaki.... Ala nawet nie wie na czym była ostatnio, a jak byli w kinie usnęła...
No ja miałam ryk jak powiedziałam że nie dam. I co mam nie dać? Bo matce się to nie podoba!
Bez sensu.
W zeszłym roku u nas w szkole był cyrk, oczywiście Róża chciała iść a ja uważam to za głupią rozrywkę, zwłaszcza, jeśli jest z udziałem zwierząt. Powiedziałam jej dlaczego nie pochwalam takiej zabawy i ustaliłyśmy, ze dowiemy się o te zwierzaki i jeśli będą to młoda nie pójdzie- zrozumiała i zgodziła się na to. Akurat wtedy zwierząt nie było tylko magiczne sztuczki i klauni więc poszła, ale spokojnie da się już szkolnemu dziecku pewne rzeczy wytłumaczyć i dogadać, jeśli coś się w nasz światopogląd nie wpasuje. Róża jest w 3 klasie.
Ja się zastanawiam czy to nie jest w jakiś sposób niezgodne z prawem. Pobieranie opłaty za dostęp do bezpłatnej "edukacji". Nie wiem gdzie tego szukać ale śmierdzi mi ta sprawa.
Chess, przedstawienia, teatrzyki, kino, muzea nie są bezpłatne. A wyjścia różnego rodzaju są w programie wychowania. Co tu Ci śmierdzi??
Zajęcia W SZKOLE z jakimś człowiekiem za które trzeba płacić. Wiadomo, że przejazdy, spektakle itp nie są za darmo ale formuła o której mowa bardzo mi nie pasuje. Wcześniej zostało wyliczone, że ten człowiek zgarnia niezłą kasę za pogadankę z dziećmi. Albo inaczej, czy rodzice gdyby chcieli to dostaną rachunek za usługę edukacyjną i kto się rozliczy z zebranych pieniędzy? Kino, muzeum, teatr to jednak co innego niż pan autor w szkolnej bibliotece.
te nasze co miesięczne (2 x) "teatrzyki" też odbywają się w przedszkolu, nigdzie dzieci nie wychodzą i uwierzcie, ci ludzie co tam przychodzą to nie są ludzie z teatru, tylko jacyś amatorzy, jak np jednak klasa gimnazjum przyszła robić przedstawienie dzieciakom.
Skoro masz obiekcje co do jakości i ilości oraz kosztów, to powiedz o tym na zebraniu. W przedszkolu i szkole funkcjonują rady rodziców, naprawdę da się pewne sprawy załatwić po dorosłemu, rozmawiając.  A może masz Ty i inni rodzice inne propozycje, to też warto podpowiedzieć nauczycielom. Serio.
Rozmawiałam.
Zebrań nie mamy w przedszkolu. Po drugie tylko ja widzę w tym "problem". A dla mnie nie jest problemem dać dziecku pieniądze, tylko to że pewne kwestie powinny być ugadane z rodzicami, a nie narzucane. 6zł co miesiąc to grosze, więc zawsze te pieniądze damy. Jednak już 11zł za autobus za 5km w jedną stronę to dużo, na pewno taniej by dojechali, a nawet za darmo komunikacją miejską. Chodzi mi o rozmawianie z rodzicami, a nie kartka przed salą proszę przynieść tyle i tyle.
Jak nie przyniosę to co, moje dziecko jako jedyne będzie siedzieć samo w sali... 
i jeszcze raz powiem, u mnie pieniądze nie grają roli, bo zawsze mam przeznaczone na takie wydatki, ale o dyskusję z rodzicami i wspólne podejmowanie decyzji.
Cierp1enie, to faktycznie nieciekawe, jeśli nie macie zebrań. A może zorganizować grupę na fb czy mailową wspólną z nauczycielkami? I podrzucić temat do rozważenia?
To u nas jest 50zł na miesiąc rada rodzicielska (w przedszkolu!) i z tego idzie na teatrzyki, koncerty, wyjścia, wycieczki, autokary itd.
I ja w ogóle nie wiem nieraz co było, co ma być, tylko grubsze wyjazdy. Znaczy no, gdzieś na jakiejś głównej tablicy to jest wypisane (podobno).
Też nie mam wyboru, znaczy mam ograniczony- albo płacę i dziecko korzysta ze wszystkiego, albo nie i z niczego...
maleństwo   I'll love you till the end of time...
13 listopada 2017 11:30
Słuchajcie, to normalne, że przedszkolak ma fazy typu "nie idę do przedszkola, nie lubię przedszkola"? Moja trzylatka chodzi od października i zaczęła mi mówić, że nie chce iść, że będzie jej smutno i na pewno nie będzie fajnie. Po czym idzie, ledwo mogę ją rozebrać, tak pędzi, widzę na podglądzie, że się bawi, przychodzi zadowolona, jak ją odbieram. Nie podejrzewam, że coś tam się złego dzieje, pracuję w tej samej firmie (w szkole językowej w tym samym budynku, to samo szefostwo)  i wiem, jakie są standardy...
Maleństwo moja Alicja już trzeci rok chodzi do przedszkola, i mimo, że dobrze się tam bawi i nie mam z nią jakiś problemów w tym temacie, ma czasem jakieś odchyły pt. nie idę bo jest głupio. Tylko właśnie tak jak piszesz, nie nadążasz później z rozbieraniem bo tak się rwie.
maleństwo, nie przejmuj się. Chyba każdy to przerabiał.
Jeżeli dziecko nie zmieniło swojego zachowania, jest ok, to olej 😀
maleństwo   I'll love you till the end of time...
13 listopada 2017 12:11
Zachowanie w domu bez zmian (a szkoda czasami, bo czort pieruński), widzę też, jak się nudzi jak nie jest w przedszkolu (weekend, choroba). Uspokoiłyscie mnie.
maleństwo, Gabryś też czasem mówi, że nie chce iść, że nie lubi przedszkola, a wyciągnąć potem go ciężko. Oni po prostu żyją chwilą, tu i teraz. Ja wiem doskonale, że Gabryś tak tylko gada, bo akurat w tej chwili nie chce mu się ubierać, oderwać od tego co akurat w danej chwili robi. Tak samo czasem mówi, że nie chce iść do sklepu, czy na plac zabaw.
A! I generalnie jak mówi, że nie lubi przedszkola, to nie staram się wybijać mu tego z głowy, tylko pytam a dlaczego, a czego konkretnie nie lubi i wysłuchać. Nie komentuję.
Nie wiem jak tam wasze przedszkolaki, ale wiem że dla niego to jest bardzo ważne - nie deprecjonowanie jego uczuć.
maleństwo   I'll love you till the end of time...
13 listopada 2017 12:54
Julie, ja robię tak samo, zapytam, wysłucham, nie wmawiam jej, że nie ma racji. Potem przy jakiejś okazji jej opowiadam, co JA lubię w tym, jak ona tam chodzi: że się dużo nauczyła, że się bawi z dziećmi, że lubię ją odbierać i jak mi potem wszystko opowiada, i to, że jestem z niej bardzo dumna, że tam chodzi.
I u nas też często to "nie lubię" jest, bo nie moze rano wstać.
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
17 listopada 2017 08:52
Właśnie odprowadziłam młodą na autobus to się trochę uzewnętrznię 😁
Powiem Wam, że nie spodziewałam się tego po sobie, ale ciężko mi ją "wypuścić" do świata 👀 Jeździ autobusem sama do szkoły już od ponad miesiąca a ja dalej czuję lekką niepewność jak ją tam wsadzam 😉
Dziś np. stwierdziła, że chce usiąść na "czwórce"- ale drogę do obu zagrodziły jej starsze dziewczyny. Nie wiem co mówiły bo stałam na zewnątrz, ale widziałam że Raja intensywnie z nimi dyskutuje i nie odpuszcza. Przez myśl mi przeleciało, żeby wejść do środka i powiedzieć jej "odpuść, usiądź gdzieś indziej!" ale... powstrzymałam się, nie reagowałam, poczekałam aż sama rozwiąże sytuację. W końcu autobus ruszył więc odpuściła i poszła gdzie indziej 😉
Ale dużo jest takich momentów, kiedy ja jako dorosły bym odpuściła czy "uciekła" a ona nie- jest uparta, pewna siebie i zawzięta. Jak w autobusie grupka dzieciaków rzucała w siebie plecakami to jej koleżanka usiada i patrzyła przerażona, a Raja... poleciała rzucać się z nimi 😵 Co sprawia, że starsze dziewczynki nie pałają do niej sympatią- ale starsi chłopcy już tak 🤣 Jeden z nich zawsze jeśli jedzie autobusem to trzyma dla niej "najlepsze" miejsce 😎
Ciekawa jestem jak sobie poradzi w przyszłości.
W grudniu bierze udział w szkolnym przedstawieniu, będzie Aniołkiem 😁 Tekst wklepała w ciągu 30 minut, ale znając życie zje ją trema i nic nie powie 😉
majek   zwykle sobie żartuję
17 listopada 2017 09:57
starsi chłopcy już tak 🤣 Jeden z nich zawsze jeśli jedzie autobusem to trzyma dla niej "najlepsze" miejsce 😎
Ciekawa jestem jak sobie poradzi w przyszłości.


No to zaj*****e sobie poradzi. Tyle Ci powiem.



Ta po lewej to moja wyrosnieta baba. Przed wystepem.

Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się