szczepienia

nika77,  no im zwisa i to jest przykre. Nie wiem kim i o jakiej specjalizacji byl teb lekarz i czy konkretnie wpisal "autyzm poszczepienny" czy oni zle zrozumieli, prawda jest taka, ze badania i metaanalizy potwierdzaja brak zwiazku miedzy szczepieniami, a autyzmem.

komu zwisa? Lekarzowi co wpisze? Rodzicom? Chyba nie złapałam. Jedno jest pewne, tak ma w papierach. Ty wolisz zakładać, że są niekumaci i czytać nie potrafią. I nigdzie nie pisałam o autyzmie. Był normalnie rozwijającym się dzieckiem, teraz jest zupełnie nienormalnie rozwijającym się. MOŻE zachorowałby i tak, szkoda że nikt nie wie jak to wyleczyć. Tego się boją rodzice z ruchu anty. Tego zbiegu okoliczności. Znałam immunologa, który taki kategoryczny jak ty nie jest. On widział związek- uśpiona choroba w obliczu walki organizmu ze szczepionką zwyczajnie odpala. Z jednej strony fajnie jeśli jest odpowiedź na szczepienie, że organizm je zauważył, ale słabo jeśli tak mocna, że ze zdrowego, dziecko staje się chore. To nie jest tylko autyzm. To jest szereg powikłań. Ja sama załapałam się na bardzo złą tolerancję mmr w trzech dniach od podania i w pakiecie z poronną różyczką i zapaleniem stawów. W ulotce napisali, że rzadko, ale na kogoś pada...Oczywiście, że na antybiotyku też są powikłania z zejściem śmiertelnym włącznie, tylko że o ile antybiotyk moje dziecko widziało jeden raz, tak szczepienia naście, więc i prawdopodobieństwo załapania się na te rzadkie jest większe. Dlatego kwestia szczepień wywołuje takie emocje.
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
03 listopada 2017 14:20
Jeśli odczyn poszczepienny wywołał tak silna reakcje, ze potencjalnie uaktywnil autyzm to czy choroba- nieooniecznie ta, byc moze inna- też mogła ja wywołać?
Lotnaa, mozba wierzyc w rozne rzeczy. Niektorzy twierdza, ze uzdrowil ich cud, bo sie modlili i wyzdrowieli. Inni twierdza, ze wlewy z witamina C lecza raka. A inni, ze szczepionka powoduje raka. Co laczy to wszystko? Brak dowodow w badaniach.


Strzyga amen. Ja nie wiem czmeu do ludzi nie dociera, że NOPy na razie to wciąz nie potwierdzone teorie, przypadki a choroby na które się szczepimy ISTNIEJĄ, UPOŚLEDZAJĄ, ZABIJAJĄ i jeśli cała tona ludzi przestanie się szczepić to wrócą. I będą dziesiątkować.
W temacie autyzmu poraża mnie to,że sam trend łączenia szczepień i autyzmu wziął się ze sfałszowanych badań, co w prostej linii doprowadziło do rozumowania: "Moje dziecko
jest chore na.... to na pewno wina szczepień!", a tymczasem naukowych dowodów po prostu brak, zaś autorowi fake research odebrano prawo do wykonywania zawodu.

Ze swojej strony nie mam nic przeciwko osobom nieszczepiącym, pewnego rodzaju selekcja naturalna, jednak niestety ma to potencjalny wpływ na wszystkich innych.

I przypominam, że pierwszą "szczepionką" były kontrolowane zarażenia dzieci smallpox w XVIII/XIX wieku. Przy czym smallpox to ospa prawdziwa, nie wietrzna.
Gdyby entuzjastki NOPów żyły w tamtych czasach, prawdopodobieństwo globalnej epidemii kalibru średniowiecznej dżumy byłoby... znacznie większe.
Dementek   ,,On zmienił mnie..."
03 listopada 2017 15:46
Strzyga- to w takim razie skąd pewność, że konkretna ilość dawek szczepionek uodparnia na daną chorobę, lub wymagana jest obecnie większa liczba powtórzeń, aby uzyskać 98% odporności na daną chorobę?
Bo dane o potrzebnej ilości i % odporności po każdym szczepieniu  też mi się kiedyś przewinęła. I to nie na stop-nop, tylko na stronie pro-szczepiennej.
Lotnaa, jesli negujesz jakakolwiek medycyne potwierdzalna badaniami to ze szczepionki faktycznie robi sie totem, co moze zrobic wszystko i nic. Wierzyc mozna w cokolwiek, nie wiem, po co uparcie forsowac swoje wierzenia jako prawde udowodniona naukowo - bo przeciez szarlatani pokroju pana od udarow I autyzmu nie przebieraja sie w lekarskie szatki ot tak dla zabawy 🙄 I nie po nic antyszczepionkowcy krzycza zawziecie "mamy badania"! To wzialby ktos pokazal 🙂 bo co mi jakis altmedowy uzytkownik rzuci badaniami na tym forum to wychodzi AstroMaria, Bioslone i filmy z zoltymi napisami 😁

Ale generalnie po cholere sie odnosic do nauki jak dyskusja sie toczy po anegdotach i setkach tajemniczych zbiegow okolicznosci (tylko daj mi ktos rzetelna dokumentacje jednego...). Zreszta kojarze ze polowa anty- z tego forum to wierzy w jakies bzdety w stylu wibracyjnosci pozywienia, leczenia biorezonansem, chorob wywolanych konfliktem duchowym i morderczego wplywu pszenicy na homo sapiens, takze bawmy sie, jest wesolo 😀
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
03 listopada 2017 16:45
Dementek, mozesz powtórzyć jeszcze raz? Nie rozumiem 🙁
Dementek   ,,On zmienił mnie..."
03 listopada 2017 17:10
Strzyga- to w takim razie skąd pewność, że konkretna ilość dawek szczepionek uodparnia na daną chorobę, lub wymagana jest obecnie większa liczba powtórzeń, aby uzyskać 98% odporności na daną chorobę?
Bo dane o potrzebnej ilości i % odporności po każdym szczepieniu  też mi się kiedyś przewinęła. I to nie na stop-nop, tylko na stronie pro-szczepiennej.

Napisałam logicznie. Widziałam tabelę, gdzie było podane, ile % odporności na daną chorobę uzyskuje się z kolejnym powtórzeniem szczepienia. I zalecana ilość powtórzeń. Część chorób, na które my byliśmy szczepieni jest zwiększona o 1 powtórzenie. Gwarancji 100% ochrony przed chorobą po całej serii szczepień nie ma.

Ale skoro nie ma badań, że występują powikłania poszczepienne, to skąd badania, że docelowo uzyskuje się odporność na chorobę na poziomie 98-99,8%?
Badań nie prowadzą obie strony. Przynajmniej rzetelnych badań brak.
Dementek- można zbadać miano przeciwciał na daną chorobę przed, po szczepieniu i w ciągu upływu czasu. Nie da się wyliczyć żadnymi metodami ani zbadać czy wystąpi NOP.
DressageLife, pomijając wątek Wakefielda, to mówi się o epidemii autyzmu. Ilość dzieci, które są diagnozowane rośnie w zastraszającym tempie. Największa dynamika jest w krajach o wysokiej wyszczepialności. Nie ma na to jednoznacznych dowodów, ale ilość chemii jaką pakujemy w siebie pewnie jest nie bez znaczenia. Szczepienia to jeden z podejrzanych, bo małe dzieci u których się diagnozuje zwykle nie mają kontaktu jeszcze z słodyczami masowo, fast foodem itp.

Mnie osobiście bulwersuje jedno, że nie ma długofalowych badań na wpływ kumulacji szczepień. Bo co innego zaszczepić się jedną szczepionką a co innego wpakować w małe dziecko 32 szczepionki w pierwszych 2 latach życia.
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
03 listopada 2017 19:42
bera7, 100% ludzi pijących wodę umiera. Nie będziesz piła wody?
Wysoka wyszczepialność jest w krajach wysoko rozwiniętych, gdzie jest większa świadomość, dostępność do lekarzy, diagnozowalność.
zduśka   Zbrodnia, kara, grzech. .. litr wina
03 listopada 2017 19:52
Strzyga z wodą, to popłynęłaś 😉 większa wyszczepialność nie wiąże się wcale z większą świadomością. I tak jak Bera wspomniała brakuje mi długofalowych badań w kwestii bezpieczeństwa szczpeień.
DressageLife a kogo nazywasz entuzjastką NOPów ? może mnie ? fajnie ! Bo powiem Ci, ze to ogromna radosć patrrzeć jak dziecko zostaje uszkodzone przez ten cud ludzkości ... NOP to nie wymysł a prawda . I Twój ton wypowiedzi jest nie na miejscu - bo niektóre nopy sa śmiertelne i to jest FAKT ! w kąciku dzieciowym wrzuciłam link dotyczący rekestracji nopów w usa - gdzie wszystko dokładnie jest zapisane i nikt nie ściemnia ... tak jak w PL.

temat szczepien jest kontrowersyjny i wywołuje wiele emocji . Zbrodnią jest wmawiać , że szczpienia to dobro publiczne 🙂 i że są bezpieczne bo NIE SĄ 🙂 dlatego ja będę powtarzać, że powinien być wybór - chcesz to szczep nie .. bardzo prosze 🙂

Strzyga, sorry, ale tekst o wodzie to nie mój poziom do dyskusji na temat.

Jeżeli dla Ciebie czołówką światowej służby zdrowia są USA, Polska, Rumunia i kraje byłego bloku wschodniego to nie mamy o czym dyskutować.
busch   Mad god's blessing.
03 listopada 2017 19:54
ja też rozumiem obawy. I ciesze się, że już nie mam dzieci, które muszę szczepić.
-Z jednej strony rozumiem, wiem i jestem ZA szczepieniami! Tymi podstawowymi, koniecznymi oraz tymi, które warto rozważyć w danej sytuacji.
-A z drugiej strony zwykły głupi lęk, " co będzie jak poważny NOP na nas trafi?" Wiem, ze statystycznie poważne NOP-y mające skutki odległe i przewlekłe nie są częste. Bo nie są! Ale skoro bywają, to po prostu bałabym się, że trafi na mnie. tak po prostu, po ludzku.
Nie szczepić bym sie obawiała, ale szczepić też bym się obawiała. Zwłaszcza w dzisiejszych czasach! I ciesze się, że w czasach kiedy szczepiłam młodego nikt o NOP-ach nie gadał i nikt mi nie kazał samej podejmować decyzji.
Pewno bym minimalizowała ryzyko, typu- CRP przed podaniem, dziecko idealnie zdrowe. I szczepionki najmniej "szkodliwe". Ale ten głupi lęk i tak by gdzieś z tyłu głowy siedział. I ja to rozumiem.

( bo np miałam dziecko alergiczne i możecie się śmiac, ale kiedy wprowadzałam jajko, ( a jajko to silny alergen) to poszłam z młodym z wózkiem na spacer pod szpital i dałam mu to jajko na spacerze pod szpitalem.  🤔wirek:  😂 Dlatego naprawdę rozumiem rodziców, którzy się po prostu obawiają i już )


Tunrida, absolutnie nie bierz tego do siebie ale na Twoim przykładzie doskonale widać, że ludzie ewidentnie źle radzą sobie z oceną zagrożenia.
Rozważania o poważnych NOPach vs poważnych powikłaniach po zachorowaniu na chorobę, przeciwko której szczepionka chroni - są jak ocena ryzyka pomiędzy jazdą samochodem, a jazdą samolotem. Zdecydowanie więcej ludzi boi się lotu samolotem, pomimo że statystyka jasno pokazuje że to samochody są druzgocąco bardziej niebezpieczne. Różnica między tą metaforą, a omawianym problemem szczepionek jest taka, że dodatkowo wykrzywia perspektywę fakt, że obecnie - dzięki bardzo dużej wyszczepialności w społeczeństwie - JESZCZE rzadko kto z nas naocznie widzi, jak potwornie mocno zagrażają nam choroby. Co się zmieni, jeśli ruch antyszczepionkowy stanie się naprawdę popularny.

I nigdzie nie pisałam o autyzmie. Był normalnie rozwijającym się dzieckiem, teraz jest zupełnie nienormalnie rozwijającym się. MOŻE zachorowałby i tak, szkoda że nikt nie wie jak to wyleczyć. Tego się boją rodzice z ruchu anty. Tego zbiegu okoliczności. Znałam immunologa, który taki kategoryczny jak ty nie jest. On widział związek- uśpiona choroba w obliczu walki organizmu ze szczepionką zwyczajnie odpala.

Drugim widocznym tutaj typowym ludzkim błędem myślenia jest próba wyciągania wniosków przyczynowo-skutkowych tylko ze względu na następstwo czasowe jednego wydarzenia po drugim. Dziecko zaczyna się źle rozwijać i rodzicom łatwiej jest uznać, że to miało jakąś przyczynę, którą mogą wskazać i znaleźć winnego. Dużo trudniej jest zaakceptować fakt, że może akurat tak wypadło na genetycznej loterii. Jesteśmy zwierzętami, które kochają wychwycać motywy, związki, logikę itd. To nasza strategia przetrwania. Więc kiedy coś przykrego dzieje się w naszym życiu, również szukamy związku. A Wakefield po prostu otworzył taką furtkę; moje dziecko się źle rozwija, bo je zaszczepiłam! To daje poczucie bezpieczeństwa, bo możemy coś zrobić, jakoś się uchronić przed złym losem.

Zresztą CzarownicaSa słusznie zauważyła, że jeśli faktycznie uśpiona choroba została wywołana szczepieniem, to jakim cudem nie wywołałaby jej prawdziwa choroba, wymagająca przecież od organizmu dużo silniejszej odpowiedzi immunologicznej? A jeśli nie ta konkretna choroba, na którą szczepiliśmy, to może jakaś inna? A może stres w przyszłości? Zła dieta? Itp. itd....

DressageLife, pomijając wątek Wakefielda, to mówi się o epidemii autyzmu. Ilość dzieci, które są diagnozowane rośnie w zastraszającym tempie. Największa dynamika jest w krajach o wysokiej wyszczepialności. Nie ma na to jednoznacznych dowodów, ale ilość chemii jaką pakujemy w siebie pewnie jest nie bez znaczenia. Szczepienia to jeden z podejrzanych, bo małe dzieci u których się diagnozuje zwykle nie mają kontaktu jeszcze z słodyczami masowo, fast foodem itp

A tu trzeci piękny błąd logiczny, będący solidną podstawą nurtu antynauki. Jak już wcześniej wspominałam, korelacja dwóch zdarzeń może wynikać z jednej, większej przyczyny której nie bierzemy pod uwagę. Otóż właśnie tak jest z korelacją między autyzmem, a 'chemią', 'fast foodami' i 'masowym dostępem do słodyczy'. Otóż im bardziej rozwinięte społeczeństwo, tym (zazwyczaj) większy procent wyszczepialności. Im bardziej rozwinięte społeczeństwo, tym więcej rodziców ma czas, pieniądze i odpowiednią wiedzę, by w ogóle zabrać swoje dziecko do psychologa w razie podejrzeń autyzmu. Nierozwinięte, biedne społeczeństwa bez dostępu do chemii i fast foodów zwykle nie mają wiedzy, by zakumać że ich dziecko może mieć autyzm (mogą nawet nie wiedzieć o istnieniu czegoś takiego), a nawet jeśli mają wiedzę, to mogą nie mieć pieniędzy i czasu na takie zbytki jak diagnoza czy leczenie dziecka. Często nawet dużo poważniejsze medyczne problemy muszą ignorować. I tak oto powiązaliśmy zbytki rozwiniętego społeczeństwa z autyzmem  🤣 Na dokładkę korelację wzmacnia fakt, że autyzm stał się nawet w rozwiniętych społeczeństwach dopiero niedawno popularny i diagnozowany.

A tak w ogóle to wg mnie NOPy w stylu gorączki na drugi dzień, spuchnięcia itd. są naprawdę normalne, w końcu mamy ćwiczyć układ odpornościowy. Te NOPy są bardzo niską ceną do zapłacenia w zamian za ochronę przed prawdziwym wrogiem, czyli bakterią albo wirusem. Nie wiem, dlaczego w tej dyskusji są one traktowane tak samo, jak NOPy poważne i dlaczego miałyby być argumentem antyszczepionkowym. Nie mam dzieci i na razie nie planuję, ale po obcowaniu z różnymi matkami odnoszę wrażenie, że dzieci, zwłaszcza świeżo puszczone do żłobka albo przedszkola, to wspaniałe inkubatory wszelakich infekcji i naprawdę nie jest tak, że gdyby nie łagodny NOP poszczepienny, to matka nigdy, przenigdy nie musiałaby się męczyć z jakimkolwiek objawem chorobowym u swojego dzieciaka.
busch, jesteś trochę młodsza, ale ja pamiętam że za moich czasów dzieci upośledzonych nie było wiele. Na miasto blisko 40-tysięczne była szkoła specjalna, która w roczniku miała po kilku- kilkunastu uczniów. I nie zawsze były to dzieci upośledzone, trafiały też z patologii takie, którym brakowało wiedzy rówieśników i wsparcia w nauce od rodziców. W "normalnych" szkołach takich dzieci wtedy nie było, bo nikomu o integracjach się nie śniło. Tak dziś jak i wtedy matki dzieliły się tym jak ich dziecko się rozwija, co potrafi. Różnica taka że dziś w necie a wtedy na osiedlowej ławce.
I nie raz rozmawiałam z mamą, że wtedy tak chorych dzieci było mało, wśród znajomych wcale. Dziś dzieci rodzi się mniej a problemów więcej. Czy aż tak zmienił się świat przez te ponad 30 lat? Czy aż tyle chorób nam przybyło? Mam książeczkę swoich szczepień. W pierwszym roku DTP, BCG i polio. W drugim roku odra. Łącznie 6 szczepień.

Wśród osobiście znanych mi ludzi znam 3 poważne NOP-y, w tym jeden zakończony śmiercią faceta tuż po 40-stce. Skoro te NOP  to jakiś urban legend dla lekarzy to jakim cudem ja natknęłam się na 3 w ciągu 8 lat? To częstsze niż zabójstwa w moim otoczeniu. A skoro nikt mi znany nie został zamordowany to znaczy, że zabójstwa nie istnieją?
Słuchajcie, jak to ma być merytoryczna dyskusja to SZCZEPIMY PRZECIW CZEMUŚ a nie "na".

Dobrze, że się mówi, że nie zawsze trzeba zaszczepić. Pamiętam początki szczepień dziewczynek przeciwko różyczce. Byłam wtedy w podstawówce i moi rodzice wiedzieli, że nie powinnam być zaszczepiona, bo różyczkę w dzieciństwie przechorowałam. Musiałam uciec z gabinetu, bo miałam nakazane nie dać się zaszczepić. Afera była na całą szkołę z włączeniem dyrekcji. Część moich koleżanek szczepienie odchorowało. Podejrzewano, że mogło to mieć związek z chorowaniem z dzieciństwie. Ja miałam szczęście mieć bardziej niż świadomą rodzinę i wtedy kiedy chorowałam, miałam robiony poziom przeciwciał. Dlaczego nie badano tego u moich koleżanek przed kwalifikacją do szczepienia? Ano pewnie dlatego, że to za droga impreza by była. A o ryzyku i ewentualnych możliwych powikłaniach było wiadomo, ale "kowalskiemu" nikt nie mówił, bo po co?
To było dawno, w latach 80, ale nie wiem czy dużo się zmieniło w podejściu do uświadomienia pacjenta i dostępu do naukowych badań. Niby jest internet, ale tu mamy głównie to, co "jedna pani drugiej pani" albo to, co jest wygodne do publikacji... A prawda (jak zwykle) niknie gdzieś pośrodku.

Edit: wiecie, że o NOP-ach (może inaczej to nazywali) mówiono już w Polsce dużo w tamtych czasach... I spływało tych informacji "z terenu" sporo. Tylko upubliczniać nie było wolno, żeby ludu nie straszyć i nie siać paniki.
bera smutna prawda jest niestety taka, że jeszcze kilkadziesiąt lat temu dzieciaki upośledzone umysłowo w najlepszym wypadku oddawano do specjalnych zakładów- internatów, porzucano w szpitalach. Rzesze ukrywano w domach, zamknięte w komórkach, ukrywane przed całym światem bo to wstyd, że się komuś taki "głupek" trafił 👿. W mojej rodzinnej wiosce liczącej około 80 rodzin było co najmniej 9 dzieci z różnymi upośledzeniami (z tego 4 z jednej rodziny), z tej pozostałej piątki 3 miało powikłania po przechorowaniu opon mózgowych i odry (2), jeden chłopiec prawdopodobnie porażenie mózgowe i jedno upośledzenie w stopniu lekkim. U nas także była szkoła specjalna, właśnie taka z internatem, dla sporej części Bieszczadów, granicząca z naszą podstawówką przez płot. Ciężko mi szacować ile osób było w roczniku, ale w sumie uczyło się tam 60- 90 osób, z różnymi upośledzeniami a wiem na 100%, że nie skupiała wszystkich chorych dzieciaków na naszym terenie- z tej naszej 9 uczyło się tam tylko te 4 osoby z jednej rodziny. Pozostałe siedziały w domu, mimo, iż ich stan pozwalałby im na uczęszczanie do placówki. Acha, dziewczynka po zapaleniu opon chodziła do zwykłej szkoły, ze mną do klasy, niestety bardzo odstawała możliwościami od nas.
Lotnaa   I'm lovin it! :)
03 listopada 2017 20:36
Mnie trochę śmieszy fakt, że całą dyskusję o potencjalnym linku szczepień i autyzmu sprowadza się do jednego skompromitowanego Wakefielda.

Strzyga, kiedy rodzice widzą z przerażeniem, jak ich dziecko się zmienia na dzień, dwa, trzy po szczepieniu, też im chcesz powiedzieć: proszę państwa, przecież to nie nop, one nie zostały potwierdzone naukowo?  😵 Porozmawiaj z Dzionką, sama niedawno pisała o takim małym pacjencie, który po szczepieniu zapadł się w siebie.

Żeby nie było, moja córka jest szczepiona (oprócz absurdalnej szczepionki w pierwszej dobie życie, która jest obowiązkowa niemal tylko w PL  🤔wirek: ). Ale wcale nie jestem przekonana, co jest większym ryzykiem - szczepienia czy ich brak.
busch   Mad god's blessing.
03 listopada 2017 20:37
bera7, upośledzenie umysłowe a zaburzenie ze spektrum zaburzeń autystycznych to dwie zupełnie inne rzeczy (które mogą współwystępować) i w związku z tym Twoje argumenty o blisko 40-tysięcznym miasteczku są kompletnie bez sensu.

Poza tym skoro już tak nawiązałaś do tego że jestem trochę młodsza i pewnie w związku z tym 'przyzwyczajona' do wielu upośledzonych dzieci, to śpieszę z wyjaśnieniami, że w moich normalnych szkołach też nie było upośledzonych dzieci i w moim małym miasteczku również była 1 szkoła specjalna. Czemu to dowodzi? Skoro autyzm nawet nie jest upośledzeniem umysłowym?
Czemu to dowodzi? Skoro autyzm nawet nie jest upośledzeniem umysłowym?


Ale jeśli lat temu trochę nie był diagnozowany to najczęściej wszystkie "odstajace" dzieci były wrzucane do jednego worka "upośledzenie".

Dodam jeszcze, że pracowałam na turnusach rehabilitacyjnych z dziećmi z autyzmem (4-6 turnusów po kilkadziesiąt osób na każdym; po kilku latach część pacjentów była nam już znana, ale zawsze część nowych) i na każdym z turnusów było kilkoro dzieci, które "wyłączyły" się do trzeciego dnia po podaniu szczepionki. I to nie tylko maluchy, 4-6, latki też. Zmienia się spojrzenie jak się usłyszy trochę takich opowieści - dzisiaj zdrowy, biega, gra w piłkę a jutro nie mówi, nie kontaktuje się, sika w pieluchę i tylko śpiewa pod nosem, albo (co gorsza) krzyczy kilka godzin... Albo "nie ma go"...
Oczywiście, mogły być milion powiązanych przyczyn, ale... Dużo tego procentowo. I były to dzieci z całej Polski, rodzice z różnych miejsc tam z nimi trafiali, więc nie byli wcześniej zmanipulowani.
Nie, nie jestem przeciwna szczepieniom, uważam, że są bardzo potrzebne. Tylko nie tyle, nie tak wcześniej, nie wszystko na raz i naprawdę zdrowemu trzeba podać.
Ja bym do tego dołożyła jeszcze fakt że aktualnie połowa jak k nie 3/4 dzieci które by kilka kilkanaście lat temu umarły przeżywają. I te dzieci mają dzieci. I kółeczko się zamyka.
busch, ale ty sie serio bedziesz z konmi kopac o dowody anegdotyczne? 😉 kto co widzial kiedy I w jakim miasteczku? Diagnozujac na oko albo ze slyszenia, czesto podajac przekrecona wersje diagnozy, mylac autyzm z uposledzeniem umyslowym, nie wiem, Downa dorzucmy to lepsza zupa pojeciowa nam wyjdzie 🙂

[quote author=zduśka link=topic=97007.msg2726897#msg2726897 date=1509738721]
NOP to nie wymysł a prawda[/quote]

Czego medycyna konwencjonalna nie neguje I nigdy nie negowala. Wrzucilam z piec linkow na poprzedniej stronie I moge ci dorzucic pietnascie, gdzie naukowe badanie pozwala na stwierdzenie korelacji szczepienia z NOPem. Tyle NOP konwencjonalny musi byc mozliwy do uzasadnienia na poziomie logiki I wiedzy dotyczacej funkcjonowania organizmu ludzkiego (I biologii I biochemii w ogole). Jak jedyna wiedza konczy sie na rozgraniczeniu szlachetnej natury I zlych chemicznych koktajli a rtec myli ze zwiazkami rteci to se mozna w porywach pie*dolic kotka za pomoca mlotka.

I Twój ton wypowiedzi jest nie na miejscu - bo niektóre nopy sa śmiertelne i to jest FAKT !

Tak, jak najbardziej, takie z gatunku jeden na kilkadziesiat milionow. Jakbys sie bala kazdego zagrozenia zycia tego rzedu wielkosci to polecam nie wychodzic z pokoju obitego materacami. Ale nagle to zagrozenie jest bardziej realne, niz statystycznie wieksze ryzyko utraty zycia w wypadku komunikacyjnym 👀

Zbrodnią jest wmawiać , że szczpienia to dobro publiczne 🙂 i że są bezpieczne bo NIE SĄ 🙂

Bo? Ale po co pytam, przeciez ty sie powolujesz na miesaki u kotow I wygrane procesy o odszkodowania w USA jako rzetelna wiedze o szczepieniach (a jak ktos wie jak dziala taki proces od kuchni, to sie usmiac jak kon moze 😀 ). A, no I jeszcze ankiety z fejsbuka.

Lotnaa, a masz jakies nieskompromitowane badanie? Bo oprocz Wakefielda byl jeszcze ten typ z linku z poprzedniej strony, wedlug ktorego autyzm jest skutkiem czopujacych sie bialych krwinek w mozgu, co udowadnial zdjeciami twarzy dzieci... tak, to ma sens 🙂
busch, dla Ciebie moje argumenty są bez sensu, dla mnie bez sensu jest szczepienie na BCG w pierwszej dobie życia dla wszystkich dzieci jak leci (są grupy ryzyka). Upośledzenie, zaburzenie- kwestia terminologii. Dla mnie efekt jest ten sam- masz zdrowe dziecko i pewnego dnia - BACH masz chore dziecko.

Mnie boli, że moja obawa w zdrowie MOJEGO dziecka jest nazywana głupotą, debilizmem itp. Każdy rodzic (no prawie każdy) chce dla swojego dziecka dobrze. I każda decyzja jest przemyślana i analizowana 1000 razy. Co gorsza moje obawy nie są bagatelizowane i tak łatwo zbywane przez pediatrę, neurologa dziecięcego, osoby po rehabilitacji (na AWF a nie kursach weekendowych) jak łatwo oceniane przez forumowiczów, którzy sami doświadczenia medycznego nie posiadają.

mac, wychowałam się w podstołecznym miasteczku, na osiedlu młodych rodzin. Nie chowano tu dzieci ułomnych. Był chłopiec z Zespołem Downa, była dziewczynka z deformacjami po Polio. Pamiętam dzieci na wózkach inwalidzkich. Rodzice nie chowali tych dzieci  po piwnicach.
kokosnuss, jak masz czas to obejrzyj film Cicha epidemia. Wypowiadają się tam:
-Dr Sherri J. Tenpenny – Lekarz Osteopata, Założycielka Integracyjnego Centrum Medycznego
-Dr Suzanne Humphries – Nefrolog i internista, Autorka „Dissolving Illusions”
-Louise Kuo Habakus — Współtwórzyni „Vaccine Epidemic”, Centrum Praw Osobistych
-Prof. Dr Tetyana Obukhanych, Ph.D. – Immunolog, Autorka „Vaccine Illusion”
-Edda West — Założycielka Związku Świadomości Ryzyka Szczepień w Kanadzie
-Prof. Dr Lucija Tomljenovic — Molekularna Biochemiczka, Uniwersytet British Columbia
-Dr Toni Bark – Założycielka i Dyrektorka Medycznego Centrum Zapobiegania Chorobom
-Dr Nancy Banks – Położna i Ginekolog, Autorka „AIDS, Opium, Diamenty i Imperium”
-Vera Sharav — Założycielka i przewodnicząca Sojuszu Ochrony Badań Człowieka
-Dr Andrew Wakefield – Akademik Gastroenerolog, Autor książki „ Callous Disregard”
-Prof. Dr Eva Vanamee — Wykładowczyni kontraktowa w Szpitalu Mt. Sinclair, Biologia Strukturalna i Chemiczna
busch   Mad god's blessing.
03 listopada 2017 21:19
kokosnuss, faktycznie nie ma sensu. Ja też mogę zaraz wymyślić historyjkę o dziecku, które po szczepieniu nagle zaczęło się rozwijać jak oszalałe, nikt przecież tego nie sprawdzi.

Mnie boli, że moja obawa w zdrowie MOJEGO dziecka jest nazywana głupotą, debilizmem itp. Każdy rodzic (no prawie każdy) chce dla swojego dziecka dobrze. I każda decyzja jest przemyślana i analizowana 1000 razy.

Ja nie mówię że rodzice po złości i celowo podejmują złe decyzje. Z pewnością większość chce dla dziecka jak najlepiej. Ale - jak to się mówi - dobrymi chęciami piekło jest wybrukowane. A jak już wcześniej pisałam, ludzie są bardzo podatni na wszelakie błędy logiczne / błędy myślenia - jak do mieszanki dochodzą emocje i nieufność wobec nauki, to może być nieciekawie.
Przykład trochę z innej beczki - niedawno dziecko zmarło tragicznie po tym, jak rodzice karmili je mlekiem z komosy ryżowej i kilkoma innymi roślinnymi mlekami. Rodzice zdiagnozowali u dziecka nietolerancję laktozy, a po przemyśleniach i analizie po prostu przestawili je na mleko roślinne. A jak było już bardzo źle, to w pierwszej kolejności poszli do homeopaty. Pewnie chcieli dla dziecka dobrze, ale to nie wystarczyło, by je uchronić przed śmiercią.

Przykład bardziej hardkorowy niż szczepienia ale pokazuje kolejny błąd myślenia wielu ludzi - myślą, że jeśli oni sami się bardzo zastanowią i będą mieli wyłącznie dobre intencje, to podejmą dobrą decyzję. Niekoniecznie tak może być. Z wielu różnych względów. Kodeks etyczny lekarzy piętnuje leczenie własnej rodziny, co jest bardzo sensowne. Im bliżej pacjenta, tym trudniej o trzeźwy osąd. A kto jest najbliżej dziecka? Jego rodzice. Trudno od nich więc wymagać że zawsze zachowają zimną głowę.
busch,  to razem ze mną pogłupieli lekarze?  Oni też  mają kiepski osąd?  Nie twierdzę, że szczepienia to zło.  Ale zły  jest polski program szczepień.  Za dużo tego i zbyt  wcześnie.  Za duża  ignorancja w temacie badania przed szczepieniem. Producent wyraźnie pisze kiedy i jak podać.  Często NOP  to niestety błąd człowieka i lekceważenie.  A szczepionka to nie suplement diety.
Od dawien dawna tak było, że w przypadku kiedy dziecko jest chore neurologicznie, na szczepienie musiał wyrazic zgodę neurolog, i nierzadko te szczepienia były odraczane. Więc jak ktos gada, ze szczepienia sa bezpieczne, to robi ludziom wodę z mózgu. Poza tym, mozliwe komplikacje na pewno nie obejmują tylko autyzmu, a głównie  o nim sie mówi w kontekscie szczepień bo ostatnio sie stał jakis popularny... Moze to tyczyc takze innych chorób neurologicznych jak chocby Zepół Westa, u jednej dziewczynki wszystkie objawy tej potwornej choroby zaczeły sie od szczepienia, tak przynajmniej twierdzi jej ojciec http://olalesniewska.w.interiowo.pl
zduśka   Zbrodnia, kara, grzech. .. litr wina
03 listopada 2017 21:49
kokosnuss oj widzę, że  jesteś najmądrzejsza 🙂 spoko powiem naszej neurolog i audiolog , że generalnie raczej się pomyliły bo nopy to jeden na milion 🙂 i przypadek mojego dziecka jest wyssany z palca 🙂

wiecie co jest straszne ? to, że ktoś wypowiada się o moim dziecku , nie dosłownie ale w taki sposób jak by lepiej je znał twierdząc, że jestem nawiedzoną matką, która  problemy po szczepieniu sobie wymyśliła....

dodam, że aktualnie jest sprawa w prokuraturze, która dotyczy min fałszowania dokumentacji medycznej dotyczącej zgłaszania nopów ... aktualnie jest 16 tomów akt ( dowodów )  i wygląda na to, że będzie tego więcej .. no ale zaraz któraś z Was stwierdzi, że czytam za dużo kryminałów 😉

dziewczyny szczepcie się nawet na 20 w 1 🙂 ale dajcie żyć innym 🙂
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
03 listopada 2017 21:56
iza-bellowata, tak twierdzi jej ojciec. Ja mogę twierdzić, że to stres jakie dziecko przeżyło w momencie wbijania igły w skórę. Twierdzenie kontra twierdzenie. Oba tak samo możliwe.
zduśka   Zbrodnia, kara, grzech. .. litr wina
03 listopada 2017 22:05
iza-bellowata, tak twierdzi jej ojciec. Ja mogę twierdzić, że to stres jakie dziecko przeżyło w momencie wbijania igły w skórę. Twierdzenie kontra twierdzenie. Oba tak samo możliwe.


strzyga ale przypadek mojej podwórkowej koleżanki jest potwierdzony przez lekarzy - szczepienie hpv zakaziło cały organizm , ten sam guz, który pojawił się miejscu wkłucia był rozsiany po narządach wewnętrznych.
mnie zastanawia jedynie kwestia jak do tego doszło - czy np seria tego szczepienia była zainfekowana tego typu nowotworem ? bo nie wiem czy wiesz ale w latach 70 - 80-tych jedna z firm farmaceutycznych serwowała w krajach dalekiego wschodu szczepienie , które zawierało małpie dna z wirusem, który powodował liczne nowotwory w tamtej populacji 🙁 a dokładnie było to wirus SV40 , który później został właśnie wykryty w ludzkim organizmie ( min w kościach, mózgu czy płucach - tam gdzie był zlokalizowany nowotwór )
no samo zdrowie 🙂

edit literówka
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się