własna przydomowa stajnia

LSW dobry dowcip  😂
No i popieram słowa zielonej stajni 😉 czasem trzeba pomarudzić i czasem tęskno do "luksusu" ale jak na razie bym nie zamieniła przydomowej stajni na pensjonat i np powrót do korpo 😉
Po prostu czasem są dni niemocy ale finalnie i tak jestem bardzo zadowolona. Po 40 latach bycia mieszczuchem zrobiłam krok w bok i bardzo dobrze sie z tym czuje.
U mnie decyzja była spowodowana chorobami moich koni (copd) i bezmyslnym podejsciem wlascicieli pensjonatow. I to niezaleznie od ceny za pensjonat. Po prostu czym wiecej sie placilo tym potrzeby byly bardziej olewane albo poczucie, ze sie jest nabijanym w butelke rosło wraz z opłatą za pensjonat 😉
Zdrowotnie koniom wyszło to na plus. Mi finansowo też bardzo pomogło. Oszczędzam kilkaset złotych rocznie na samych lekach. Nie wspomnę, że też na weterynarzach. A, że włożę w to więcej swojej pracy? No cóż. Mogłam hodować chomiki 😉
Widzę, że takie kryzysowe "nie chce mi się" i "mam już dość" nie tylko u mnie  😂
Swoją stajnię mam już 9 lat (dziś mija 🏇 )
Ostatnio zaczęłam tęsknić za wyjściem z domu, za pracą 8 godzin a nie od  świtu do ciemnej nocy.. Koni w tej chwili 18, jeden boksik wolny ale ogłoszę dopiero jak zrealizuję to co mam zaplanowane do połowy listopada  💘
Ostatnio kryzys taki mam przez to że tak dużo leje, że tego błota jest od ch.. i się brnie w tym błocie.. szukałam pracownika do sprzątania stajni, takie 3 godz dziennie.. i wiecie co? Nie ma ludzi do pracy. Albo chcą kasę jakby dyrektorowali albo menele co ledwo trzymający się na nogach przychodzą zapytać czy aktualne.. odechciało mi się szukać i do wiosny dam sobie radę przy pomocy męża, a na wiosnę poszukam kogoś może i z zamieszkaniem 🙂
I jeszcze fakt, że dla własnego konia mam mało czasu..  🙁 ale niebawem liczę na to, że się to zmieni 🙂
jak już zrealizuję to opowiem, a teraz ładnie proszę o trzymanie kciuków  :kwiatek:
zielona_stajnia, mam identyczne podejście 🙂 Moja praca wymarzona, takie miejsce pracy sobie stworzyłam. Na bieżąco staram się pewne rzeczy sobie ułatwiać, organizować tak aby było mniej pracy ciężkiej dla kobiety, pewne sprawy muszę robić na bieżąco, bo odłożone na potem się kumulują i robi się ciężko.

Megane, a nie zrobiłaś sobie patentu do napychania siatek?

aniaagre, kciuki są!
Ja miałam kiedyś własną stajnię, ale musieliśmy ją zlikwidować ze względu na rozbudowujące się miasto. Nigdy nie miałam tyle czasu, żeby jeździć 😁.
Teraz swoją buduję i sporo rzeczy sobie ułatwiam, bo pamiętam, co mi przeszkadzało w swojej poprzedniej. I tak np. zamiast noszenia wody w zimie i pilnowania, żeby nie zamarzła będzie poidło-termos. Chów wolnowybiegowy koniecznie, bo wtedy sporo mniej roboty z gnojem. Nienawidziłam błota, to kupiłam działkę, na której się właściwie błoto nie robi (bardzo dobra przepuszczalność gruntu, na górce). Brakowało mi solarki w wielu stajniach, to ją robię. To samo z myjką z ciepłą wodą. I tak mogę sporo rzeczy ułatwiających życie wymienić.
A z wyjazdem jakimś dłuższym, to sobie spokojnie pojadę dopiero właśnie jak konie będą u siebie 😁. Konie zostają z moimi rodzicami, dla których zająć się nimi i pomieszkać w ciszy i spokoju trochę, to super odskocznia od miasta i wypoczynek. A w razie jakby oni nie mogli to mam inną rodzinę i przyjaciół, którzy chętnie się końmi i zwierzakami zajmą. Z tego samego powodu - odskocznia od codziennego zgiełku miasta.
zembria   Nowe forum, nowy avatar.
02 listopada 2017 09:41
Ja od poprzedniego weekendu rozpoczełam okres permanentnego podkur... i utrzyma się on pewnie do ostatniego tygodnia marca, kiedy to czas znów przesuną na właściwą stronę 😉 😁 Wkurza mnie to, że jak wracam z pracy to już ścigam się z czasem, żeby posprzątać kupale :/ Wkurza mnie też to, że widzę za oknem piękną pogodę, świeciące słoneczko, a zanim wyjdę z pracy to już zachodzi :/ Ale to chyba jedyne co mi doskwiera, stajnię i obejśćie zorganizowane mam chyba optymalnie. Trochę stajni "zaliczyłam", czy to jako klient, czy w szkole i pracy po studiach więc budując własną już wiedziałam co chcę i gdzie, a czego nie. I też tak jak Muchozol działkę wybierałam pod kątem koni już więc mamy górkę w lesie z piaszczystym podłożem, błota nie ma, nawet tam gdzie konie mielą, mokry piach tylko, kalosze wyciągam tylko kiedy idę sprzątać w deszczu. Od dziecka marzyłam o domu na wsi i koniach pod domem, od zeszłego roku najwieksze życiowe marzenie się spełniło więc nawet jak ciemno, zimno i do domu daleko, to i tak jest zaje... 😀 😅
edit.literówki
zembria ja mam tak samo - notowałam sobie w pamięci, co fajne, co do kitu i uskuteczniam u siebie 😁. Jeszcze mąż wtrzasnął jakąś angielską książkę o urządzaniu stajni i tam to mają w ogóle super pomysły. Ja tylko pamiętam te najważniejsze udogodnienia z tej książki, mąż ogarnia jakieś "drobnostki", ale użyteczne.
Nokia6002 - jutro podeślę fotkę. Całego dołu nie usuwaliśmy. Wszystko pięknie spada w dół.
Właśnie ja tez nie chcialabym usuwac calego dołu. A to jest 120l czy 240l ?
gajara18   "Konia strzeż się z tyłu, psa z przodu, a kobiety
02 listopada 2017 21:22
Uf to dobrze że nie jestem jedyną która na jesień się załamuje :-)
Dzięki od razu mi lepiej że nie jestem jedyna a chyba i tak mam łatwiej :-)
Bo mam tylko dwa konie (duże kuce bardziej ) i jeden należy do mamy (ustawiłam się :-) )
Tak więc mama karmi rano ,wiaderka jej szykuje i daję im .
Jedyny minus jest taki ,że mama nie chcę sama prowadzić koni na padok a ja mam mocno ograniczony czas rano :-(
Wstaje o 5,30 i po chwili muszę wychodzić z domu by do pracy dojechać ,jak się dobrze ścigam z czasem to wracam gdy dopiero zmierzcha .
Za to moje konie są szczęśliwe , Misia była w 5 pensjonatach w jednym za to że kopała była wiązana w nocy na dwóch uwiązach na korytarzu ...
Dziś mój kucyk nie kopie w ściany ma słomy ,siana pod dostatkiem jest prze kochana i często przez te 4 lata miałam okazje widzieć jak leży co wcześniej nie zdarzało się .Tak samo mogę ją wszędzie dotykać co kiedyś było kłopotliwe . Koń mi się uspokoił i cieszy się życiem :-)
Miło było by po pracy wejść ze stajni wprost do hali i pojeździć ale kosztem nerwów konia ...
Jakbym ja miałam z tych koni jakiś zarobek to może wiedziałabym po co mi to wszystko. A tak to nie wyrabiam czasem i jeszcze mam dodatkowego "podrzutka". Dwa byłyby super, zawsze tak chciałam.

Od dziecka marzyłam o domu na wsi i koniach pod domem, od zeszłego roku najwieksze życiowe marzenie się spełniło więc nawet jak ciemno, zimno i do domu daleko, to i tak jest zaje... 😀 😅


Też od dziecka o czymś takim marzyłam a pochodzę z dużego miasta. Przez kilka lat mówiłam jak ty... Ale uważaj o czym marzysz, bo może ci się przypadkiem spełnić. Pogadamy za kilka lat  😀iabeł:  😀iabeł:  😀iabeł:
zembria   Nowe forum, nowy avatar.
03 listopada 2017 06:19
SzalonaBibi spoko, ja już zaprawiona w boju jestem 😉 25 lat przy koniach, po studiach 5 lat pracy w sporej stajni jako "każde stanowisko" i zapierdziel taki, że czasami mi nóg widać nie było jak szłam 😁 Przy swojej dwójce pod domem mam luksusy 😉
Jak wiecie - nie jestem już na swoim. Czytając Was, śmieję się pod nosem. Ja również nienawidziłam jesieni oraz zimy, szczególnie tej deszczowej. Szybciej ciemno, do stajni na szybko, bo przecież kupy trzepa sprzątnąć i inne rzeczy ogarnąć. Balot siana przeturlać czy zwyczajnie nakarmić i sprawdzić jak konie się miewają. Zawsze odpoczywałam wiosną, a szczególnie latem.
Aktualnie mam konie w pensjonacie i muszę Wam powiedzieć - przyznać się przed tłumem, że jest mi wygodnie, a przede wszystkim mam więcej czasu dla siebie. I nagle znalazłam chęci na pracę w domu. Taka sytuacja.

Czy wrócę na swoje?
Powiem Wam szczerze, że pewna nie jestem. Już o miejsce nie chodzi, ja się zwyczajnie do dobrego przyzwyczaiłam.
W miarę regularnie pracuję z koniem, jeżdżę częściej...
Wiem o czym mówisz, ja mam 4 konie, w tym 3 swoje jeden w leczeniu, ale zaraz wyjeżdża. Sprzedaję klacz i źrebaka bo nie daję rady, dwójka małych dzieci i konie = 0 wolnego czasu.
Tajnaa Chciałam zapytać właśnie dlaczego chcesz również klacz sprzedać i nie chcesz nadal hodować, ale przecież nie moja sprawa.

Ja też mam malutkie dziecko i powiem Ci, że dużo daje pomoc męża. Bo inaczej sama bym wszystko sprzedała i zajęła się domem i dziećmi. Ale gdy mąż w domu to ja mogę od rana do wieczora w stajni siedzieć i patrzeć jak koniuchy żrą 😀
Mój mąż całe dnie jeździ po pacjentach niestety. Wszystko jest na mojej głowie, konie, dom, dzieci. Super, fajnie z konisiami, ale ja nie mam czasu pojeździć, bo przecież muszę posprzątać i nakarmić. Sprzątam 4x dziennie, żeby na rano mieć jak najmniej, bo przecież synka lat 4 muszę zaprowadzić do przedszkola poki moja 18 miesięczna rozrabiaka jeszcze śpi. Jak dzieci będą większe to mogę się bawić. Na razie odpadam... a przecież nie chodzi o to żeby się zarypać?
Nie, nie chodzi.
Nie mam dzieci, ale doskonale Cię rozumiem. Byłam z tym sama, wszystko na mojej głowie i suma summarum - gdzieś tam odczuwałam zmęczenie i wewnętrzne niezadowolenie, ale konie miały wszystko czego potrzebowały i oto też chodziło.
Wiadomo, teraz w pensjonacie ja nie mam do gadania za dużo (a raczej nie mi po swojemu robić), ale znalazłam takie miejsca, że jestem mega zadowolona i konie również.

Także, jeżeli czujesz, że to nie to i wystarczy Tobie jeden koń to sprzedawaj - odetchniesz.
gajara18   "Konia strzeż się z tyłu, psa z przodu, a kobiety
03 listopada 2017 16:46
To moje koniuchy coś pod dziećmi chodziły i nie powiem na Siebie zarabiały latem .
Ale ja widzę , że Misie na bawi jazda pod dziećmi które tylko stępują i kłusują .
Ona się nudzi , więc od listopada klientów nie biorę.
Myślę by kupić kuca do bryczki  wtedy byłby koń do jazd dla dzieciaków zarabiający na pozostałe dziewczynki ;-)
Ale pierwsze co stajnia :-)
W mojej kwestii nie chodzi o kase, tylko o całą resztę. Dzieci dorosną, dokupimy ziemi i wtedy na pewno odnowię hodowle.
tajnaa, a nie masz wrażenia, że dzieci szybko rosną i z każdym rokiem jest łatwiej? Dla mnie pierwszy rok był ciężki zimą. 4 konie i dziecko w wózku. Dałam radę. Drugi rok 6 koni zimą i dziecko biegające pod stajnią. Teraz mam luzik. 8 koni a dziecko woli siedzieć w domu i rysować, albo bajkę obejrzeć jak matka zasuwa. Tylko nie wsiadam jak nie ma opieki do dziecka, bo za długi czas, w którym nie zajrzałabym do domu, no i gdybym spadła i coś się stało to wolę nie myśleć ...
Zobaczymy, źrebak na pewno do sprzedania bo nie mam miejsca dla ogiera, a klacz jak się nie sprzeda niebawem, to zostanie bo ma się źrebić w marcu. Później dopiero po odstawieniu źrebaka pójdzie, bo więcej nie będę produkować. Za mało ziemi mam.
dea   primum non nocere
04 listopada 2017 20:44
Echhh... mi się z jednej strony wiecznie marzy, żeby mieć futra u siebie (5 sztuk w pensjonacie, tjaaa...  😜  🥂 plus zero czasu na jakąkolwiek pracę z nimi), ale niestety... ja lubię moją robotę w mieście, dobrze zarabiam, a o szefie to mogę tylko dobrze gadać (żaden z epitetów nie pasuje). Nie dość, że ludzki chłop, tak po szefowemu, nieraz mi na rękę idzie, to mi jeszcze w wolnym czasie pomógł przestroić zdalnie sterowany samochodzik córy na inną częstotliwość i możemy teraz wyścigi robić 😍 Kolegów z zespołu też bardzo lubię. I gnój wywalać lubię. I mieszać żarcie, napychać siatki sianem, mieć wszystko pod kontrolą. Wyjrzeć przez okno i widzieć darmozjady. I ziemię mam... 70km od miejsca pracy  :emot4: a na tym za..ciszu oczywiście takiej roboty nie znajdę. Poza tym obawiam się właśnie braku odpowiedzialnego pracownika, a sama bym, nawet przy naszych tylko, pół dnia robiła. A kto na to wszystko (i na nas) zarobi... cholera, nie widzę rozwiązania. Chyba mi pisana taka rozdarta sosna 🙁
...i dopisuję się do klubu jesienno-zimowych depresantów. Wszędzie wokół szaro i błoto i myślę tylko, że zaraz znowu kopytne będą te swoje 24h ino stały przy paśniku, a kopyta się ledwie jako tako pozbierały po zeszłej zimie.
Moja stajnia 15 m od domu. W papciach chodzę. Padok koło stajni. Miło tak słyszeć rżenie Dziuni kiedy idę dalej i nie zachodzę do stajni, a ona sie wkurza, że nie idę do niej 😁 Ale nie mogę nigdzie wyjechać, na wakacjach bylam kilkadziesiąt lat temu 😉 Wszystko ma swoje plusy i minusy.

nokia6002 - 240 l 🙂
super pomysł 🙂
Tak was czytam to chyba jestem jedyna która ma nadzieje , że nigdy nie wróci do pensjonatu 😉 Nie wyobrażam sobie już tych dojazdów , beznadziejnego żarcia, syfu w boksie, wypuszczania na padoczki bez ładu i składu, użerania się o wszystko.Ble. Teraz dopiero mam czas dla koni. I pewność co dostają jeść , ile siedzą na pastwiskach itd. Nie ukrywam , ze jak mój koń wróci w trening to pójdzie na zimę do stajni z halą ale opcji w okolicy nie ma zbytnio 😉

Czy ktoś używa skrzyniopalet do owsa ale używanych? Szukam ale wszystkie jakie znajduję są po kauczuku. Niby czyste ale jakoś strach mi tam coś wrzucić , żeby konie się nie potruły.
Czytając Wasze jesienne "podłamki" to tak sobie myślę,że chyba jednak jestem dużą optymistką...
Moja zimnokrwista dwu i pół latka złamała mi rękę wiec siedze w gipsie już ponad miesiąc a na padoku błotko nieziemskie i są chwile że z uśmiechem na twarzy patrze na te moje potworki zastanawiając sie czy aby na pewno mam konie czy prosiaki błotne  😂
Co prawda mam taki mini urlopik bo wielu rzeczy nie jestem w stanie zrobić ale mam ogromne wsparcie i pomoc w mężu który wraca z pracy 70 km i dopiero o 17 jest w domu ale wspólnie dajem radę.
Posiadanie koni pod własnym okiem ma jak dla mnie znacznie wiecej plusów,samo patrzenie na te osiołki na padoku daje więcej radości niż sama jazda która teraz z powodu stanu podłoża jak i zdrowia jest nie możliwe . I nawet ta złamana ręka nie jest w stanie mi obrzydzić tych moich osiołków.
A do takiej pogody trzeba sie przyzwyczaić bo niestety pewnie bedzie tak z roku na rok coraz częściej i więcej tej maczy paczy....
Jak czytam wątek o pensjonariuszach to cieszę się, że nie mam takich problemów.
Oprócz ucieczek srednio dwa razy, w roku mam spokój. Kobyłka wybrała sie do sasiada 😀 


Dziś ściągnęłam pastuch z łąki i ogrodziłam ok 0,7ha z dostępem do stajni, wody i mini lasku. Sianko ma w stajni, karmię dwa razy dziennie. I jestem zadowolona ze swojej stajni i mojego systemu karmienia i udogodnień dla konia i mnie. Może i nie mam hali i maneżu, a do lasu mam  kilometr chociaż teraz do wiosny stoimy bo kobyłka o z wysoko źrebna to i tak jestem z nią szczęśliwa. Po roku udało mi sie ją wyleczyć o czym pewnie czytaliście.

A czesio naprawdę podrzucila świetny pomysł. Czekam tylko az śmietnik dojdzie. Jeszcze raz dziękuję u mnie idealne rozwiązanie. A powiedz mi jeszcze czy wchodzi tam roztrzepana kostka siana czy taka zbita?  :kwiatek:
zbita. Ściągam tylko sznurki na ziemi i po połówce wrzucam. btw kółka warto odkręcić🙂
zembria   Nowe forum, nowy avatar.
08 listopada 2017 11:26
Spytam tu, bo pewnie najwiecej użytkowników tutaj zagląda 😉 A pytanie mam o czołówkę, ale taką konkretną, żeby dawała czadu jak prawdziwy szperacz 😉 Nie takie tam pitu-pitu jak te ledówki z biedronki 😁 Polecicie jakąś naprawdę mocną czołówkę? :kwiatek:
a ja kilka stron wcześniej pisałam o sianie, które finalnie wyszło mnie 94 złote za balot. Niby drogo przy założeniu, że ceny są około 60 zł za sztukę z dowozem.

Bardzo ładne, bardzo chętnie zjadane. Baloty ciężkie i wielkie, nie jestem w stanie sama go przewrócić, więc rozwijam na "stercie" i zrzucam na ziemię, dopiero daje radę zrzucić balot, jak już połowy nie ma. Myślę, że pod 300 kg podchodzi. Balot starcza mi na 8 dni dla 4 sztuk, tak więc taniocha jak nic. Siano drugi pokos, więc nie przerośnięte, dość krótkie i w siatki łatwo się pakuje. Czyste, suchutkie, zielone, pachnące.
To co oferują u mnie w okolicy, to już jak słoma, bo jak suche, to sierpniowe dopiero, więc łodygowate a nie liściaste. Cieszę się,że znalazłam jednak coś porządnego, bo już się załamywałam. 🙂
Nie wiem co zrobić z częścią swoich zbiorów, chętnie odsprzedam, bo moje już chyba tego nie ruszą 🙂 część wyścielę, ale co z resztą? Może nadleśnictwo na zimę kupi za paręgroszy dla saren i łosi 😀
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się