stawanie dęba, końskie bunty itp. niesubordynacje...

vissenna nie bardzo rozumiem o co ci chodzi?  😲

Post Quanty jest o brzuchalu - braku mięśni...

Koń przy braku ruchu na dobrym jakościowo sianie w nieograniczonej ilości powinien utrzymać masę bez pasz treściwych - chyba że spala się z jakichś powodów.
Koń Wigorrr ma przydział 10kg siana na dobę - chyba za mało nie uważasz?
Owies działa pobudzająco i uwalnia szybko energię - prawda?

Kurcze zaraz znowu napiszę skrótem myślowym i mi się oberwie... Żeby była jasność - mam grubego konia - odchudzam go ruchem i niskokalorycznymi sieczkami, nie ograniczając dostępu do siana w siatce z drobnymi oczkami!
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
24 sierpnia 2017 11:46
Cytat z quanty:
"Nigdy, przenigdy nie można ograniczać koniom siana! To jest absolutna podstawa diety. Koń może całkiem prawidłowo funkcjonować bez pasz treściwych, ba, niekiedy dla końskiego zdrowia trzeba ograniczyć lub całkowicie zlikwidować dostęp do świeżej trawy, ale siano – jest nietykalne. Moje szkapy mają dostęp do siana 24 godziny na dobę, wyjadają je wedle własnej woli. Rozepchanych, za wielkich brzuchów mimo to do tej pory nie zaobserwowałam
A ja się z ww. cytatem nie do końca zgodzę. Mój koń ma full siana - i cięgle zwracam uwagę, że za dużo. I tak, koń może żreć za dużo siana. Mój gdy stoi od rana do późnego wieczora na trawie nie jest tak opasły jak gdy padokowanie się skraca= wydłuża czas w boksie i on tonie w sianie.
Dodam, że padokowanie długie w jego przypadku nie działa jak spalacz kalorii bo stoi wtedy sam. .. tak więc stoi w sumie i nic innego nie robi. Dwa kroki tu, pół kroku tam. Głównie pod bramką. Ale nie żre wtedy siana. I dobrze mu to robi.
kotbury co znaczy "tonie w sianie"? Dostaje luzem?
Edit: literówka


I ponawiam pytanie (jako, że nigdy nie musiałam i nie widziałam) - jak te watę/zatyczki się instaluje? Jakoś po prostu wtykam do ucha i już? Czy jednak jakoś na coś szczególnego trzeba uważać?


Po prostu wkładasz do uszu, dość głęboko, żeby nie wypadły. My robiliśmy takie zatyczki z gąbki - wycinaliśmy 2 spore kulki i wpychaliśmy do uszu. Gąbka jest giętka i miękka więc dopasowywała się do ucha i nie wypadała. Można prać w pralce 😉
vissenna, czytałam dwa razy i dalej nie wiem co ci się nie zgadza.
vissenna, czytałam dwa razy i dalej nie wiem co ci się nie zgadza.

Chyba cos jej sie pomyliło i tyle.
Kotbury - mam podobnie, mam konia żarłoka, który jedząc siano w systemie do oporu wyglądał... jak bania. Mimo ruchu 6 razy w tyg, często po półtorej i dwie godziny dziennie. Oprócz tego miała pastwisko. Po 6 latach koń wyglądał jak baleron i nijak nie mogłam go odchudzić. W nowej stajni od razu zaznaczyłam panu gospodarzowi, że chcę konia odchudzić (Zalecenie weta!), ale nie głodzić. Pan zaproponował mi system małych porcyjek siana (wcale nie do oporu) co kilka godzin, w tym siano z I pokosu było mieszane z tym z II + do każdej porcji siana koń dostawał też słomę owsianą, również w małej ilości. Też wychodzi na pastwisko, ale już nie tak bogate jak wcześniej. I nagle okazało się, że koń nie ma brzucha i zaczął chudnąć, a głodny nie jest - co jakiś czas podsuwam mu siano dla sprawdzenia, czy właśnie jest głodny i przeważnie tak tylko od niechcenia skubnie albo nie wyje do końca. Na pewno się na to dodatkowe siano nie rzuca. Ruchu ma o wiele mniej niż w poprzedniej stajni. Także nie dla każdego konia bogate pastwisko + siano do oporu. W nowej stajni jesteśmy od półtora roku i od około pół roku koń już nie chudnie, utrzymuje się na stałym poziomie. Wg pani wet schudła około 100-120 kg.
🚫
fanelia, Kotbury mój baleron tłuścieje od dobrego pastwiska.
Musi wychodzić na gorsze kwatery - takie na których jest albo licha trawa, albo wygryziona przez inne konie.
Siano ma w podwójnej siatce z drobnymi oczkami i udaje się wagę utrzymać a nawet zbijamy pomału.
lusia722   poskramiacz dzikich mustangów i jednorożców
25 sierpnia 2017 18:21
Dziewczyny są wątki o żywieniu odchudzaniu koni/ nadrabianiu masy, o padokach, może się przenieście 🚫
Cześć,
[Na wstępie prośba do Szanownych Adminek, jeżeli wątek się pokrywa bardzo proszę o wskazanie gdzie mogę się z tym tematem udać. Nie uważam żeby nadawał się do interpretacji a przeszukanie 119 stron pod kątem zagadnienia to jak szukanie igly w stogu siana. Z góry dziękuję! 🙂 ]

Sprawa wygląda tak, że przebywam we Francji i trafiłam na właściciela kobyłki który chetnie udostępnia mi ją do jazdy. W to mi graj, stęskniłam się za końmi. Oczywiście, skoro ktoś Ci własnego konia oddaje pod opiekę, bez oczekiwania niczego w zamian można się domyślać, że coś tu śmierdzi. 😀 Po rozmowie okazało się, że klacz była użytkowana w wyścigach kłusaków, później trafiła do szkółki jeździeckiej a kiedy została totalnie zdewastowana przez rekreantów i stała się niebezpieczna do jazdy wystawiono ją na rzeź skąd wykupił ją ów obecny Właściciel.
Zanim wsiadlam przestrzegał mnie, że jest bardzo "energiczna" i że muszę umiec jeździć.  🤣 Co się okazało w trakcie jazdy: kobyła po prostu ponosi i to dość perfidnie, wieszając się na wędzidle i odpalając wroty ale na to wystarczyło tydzień jazdy na woltach. Kolejnym problemem jest ( i tu nie jestem pewna czy cwaniactwo czy niezrozumienie sygnałów) brak akceptacji wędzidła (?). Gdy próbuje pędzić a ja chce ją przytrzymać albo staram się pogrzebać jej w pysku, gdy tempo jest umiarkowane żeby złapac jakiś kontakt kobyła zaczyna trzepać głową i to dosyć mocno albo chować się za wędzidło. Właściciel twierdzi, że to przez nakostniaka na dziąsłach który ją boli. Gdy staram się ograniczyć kontakt do minimum rzucanie głową ustępuje ale może zacząć się pędzenie a zresztą fajnie by było złapać jakiś kontakt, może popracować nad ustawieniem, podazaniem za wedzidlem ?
Ogólnie klacz to ciężki przeciwnik. Chciałam przełamać rutynę i pojechać w teren ale jest to po prostu niebezpieczne, ze względu na ponoszenie.
Myślałam może o lążowaniu, na wypięciu czy bez. Może mi coś doradzicie.
Nie mam zbyt dużego doswiadczenia w pracy z tego typu końmi dlatego zwracam się z prośbą o poradę do was. Nie jeżdzę wybitnie ale coś tam rzeźbię. Klacz ma dopiero 9 lat więc myślę, że nie jest to stracony przypadek, potrzebuje tylko mądrego podejścia. Aczkolwiek mam wątpliwości, czy nie lepiej by było zostawić to w spokoju, żeby swoim brakiem umiejętności nie wyrządzic więcej szkody niz pozytku choc wlasciciel twierdzi, ze jezdze lepiej od niego. (Biedny koń  😵 ) Ja jestem gotowa probowac, dla mnie sama jazda to terapia na skołatane nerwy. Dajcie znać co sądzicie, co byście z takim koniem zrobily. Z góry dziękuje za porady i odpowiedzi.  :kwiatek:

Ps. Grammar nazis przepraszam za brak polskich znaków ale na telefonie jest to upierdliwe.
Ps II. Dorzucam krotkie nagranie z jazdy, to byl moment w ktorym staralam sie utrzymac spokojne tempo i widac jak kobyla ucieka mi spod tylka.
To chyba najlepiej dać do wątku o końskich niesubordynacjach.
Ja bym nie robiła nic z koniem, którego coś boli. To jest po prostu nieludzkie. Szczególnie w pysku - zdajesz sobie sprawę jaka to musi być niesamowita tortura dla zwierzęcia? Warto by rzecz skonsultować z wetem, usunąć przyczynę bólową a potem zaczynać pracę. Albo szukać kiełzna bezwędzidlowego, które nie spowoduje czegoś takiego - też po konsultacjo z wetem czy takie rozwiązanie nie szkodzi.
Hm jeśli problem leży w pysku to jak najmniej mieszać ,majzlować w pysku.
próbowałas jeżdzić bez wędzidła np> na samym nachrapniku ?
na filmiku nie widzę żeby koń jakoś specjalnie ponosił,tylko Ty mu niepotrzebnie mieszasz w pysku
Moze by pomogło jakby na niej jezdzic baaardzo długo stepem samym, nawet godzine albo dłuzej ? Zeby koń zaczał kojarzyc prace pod siodłem niekoniecznie z oszalałym bieganiem, ale takim spokojem, wręcz nuda?
🙄 
Najstarsi Indianie raczą wiedzieć gdzie to mieszanie w pysku na filmie...

Miłka, Nie słyszałam w życiu o nakostniaku na dziąsłach, ale jeśli ten koń ma cokolwiek "nie tak" w paszczy, to chyba w pierwszej kolejności trzeba byłoby wyeliminować tego typu problemy zdrowotne.... i dopiero później kombinować.
Właśnie też się zastanawiał, czy nie zacząć się z nią bawić po prostu, żeby nie kojarzyła mnie tylko z kręceniem się w kółko po łące ale tu są takie prymitywne warunki, że ani lonżownika żeby np metodą Robertsa jakoś się z nią porozumieć. Może faktycznie takie spacerowanie to dobry pomysł ale chyba musiałabym wziąć ją na czarną w razie W bo kobyła potrafi odpalić worty w najmniej oczekiwanym momencie a nigdy nie wiadomo, kiedy to na ulice wyleci.  🤔
Z tym nakostniamiem to taka moja interpretacja. Tyle wywnioskowałam po rozmowie z właścicielem. Francuzi poza tym obce języki przyswajajają z oporem więc może nie to mi powiedzial, co miał na myśli. Powiedział dokładnie, że miała dziąsło przeorane do kości na tym miejscu kość zaczęla narastać i to może ją boleć. Tyle zrozumiałam.
skoro problemu zdrowotny może być w pysku próbowałaś może hackamore?
Też o tym myślałam ale jak się ma hackamore do faktycznej kontroli nad ponoszącym koniem? Bo wędzidło, to jednak gwarancja, że będe w stanie coś zrobić. Dlatego opcja jazdy na samym nachrapniku nie wchodzi w gre. Tutaj nie ma ujeżdzalni, więc jeżdze na szczerym polu koło drogi. Jakby kobyła postanowiła wrócić do stajni na "własne kopyto" to kaplica.
Ale koń wybiegany jest, tzn ma padok? Bo jesli tak, to na pewno jest przyczyna takiego zachowania pod siodłem, tzn dyskomfort, jakaś nerwica, złe skojarzenia z praca, itp
Mało sie znam na hackamore, ale podobno mozna tym złamac  koniowi nos, wiec chyba słabo nie działa.
Koń jest padokowany 24/7. Z tego co właściciel mówił, kłusaki są uczone, że im mocniejszy kontakt tym szybciej mają zasuwać i dlatego kobyła na próbę zatrzymania "na chama" reaguje z przeciwnym skutkiem do oczekiwanego. Nie wiem jak to sie ma do rzeczywistości.
Chyba powinnam się udac do kacika naturalsów, żeby sie dowiedzieć co z takim koniem można z ziemi zrobić.  🏇
[quote author=Miłka link=topic=101464.msg2729007#msg2729007 date=1510352710]Powiedział dokładnie, że miała dziąsło przeorane do kości na tym miejscu kość zaczęla narastać i to może ją boleć. Tyle zrozumiałam.
[/quote]

U mojej kiedys wet podejrzewał cos podobnego (na szczescie bylo to zgrubienie od skaleczenia i znikło samo). Proponował ostrzykanie, także da się z tym walczyć 🙂 Sprawdziłabym też czy nie ma wilczaków i w którym miejscu to kostne zgrubienie dokładnie jest - jeśli to kobyła to raczej nie ma kłów i na wędzidło powinno być trochę miejsca, może pokombinować z kształtem wędzidła i długością pasków żeby jej nie urażało.

Są konie kóre lubią biegać i koniec, ja bym nie jeździła dzikim kłusem tylko jak zaczyna pędzić od razu do stępa i znowu zakłusowanie, nawet gdyby ppoczątkowo tego kłusa były 3-4 kroki, to szybko złapie o co ci chodzi. Po prostu szybko bym zaczęła działać zanim się rozpędzi, żeby nie dopuścić do sytuacji że ona gna a ty ją ciągniesz, bo to takie konie tylko jeszcze bardziej napędza, robią się betonowe w paszczy i zaczyna się robić nieprzyjemnie. Jeśli do tego zadziera mocno łeb albo wyszarpuje do dołu wodze i idzie z tobą to czarna mogłaby sporo pomóc.
taggi   łajza się ujeżdża w końcu
10 listopada 2017 22:57
w pierwszej kolejności wet - niech spojrzy co w tym pysku (też nigdy nie słyszałam o nakostaniaku w tym miejscu) i przy okazji może zęby są do roboty. Jeśli tam wszystko ok, to tak naprawdę dużo pracy i cierpliwości. Nauka reakcji na wędzidło, dużo przejść (kręcenie kilometrów po kole nie ma sensu, koń się i tak nakręca, a nic z tego nie wynika), rozluźnianie na boki.

Z kłusakami niestety tak jest, że jeśli chodziły w wyścigach, ciężko to odrobić. Kilka lat spędziłam na takim czymś i to cięższa sprawa niż z końmi biegającymi zwykłe gonitwy. Dyszel z boku + podwójne kiełzno nie ułatwia sprawy, a jeśli Twoja chodziła potem w rekrze, to nie zazdroszczę 😉

Sprawdź jeszcze plecy, bo jeśli tam jest coś nie tak, też może powodować sztywność i pędzenie do przodu


Edit: Błagam, tylko nie natural!!! To nie jest dziki koń, tylko koń nieumiejący chodzić pod siodłem/źle nauczony!! Tu naprawdę (jeśli jest zdrowy) tylko praca, konsekwencja i cierpliwość. Natural - tym bardziej wyczytany na forum - może więcej popsuć niż pomóc
Jezdzilam na dwoch koniach, ktore zachowywaly sie jak ten przez ciebie opisany. Im mocniejszy kontakt i lapanie za pysk to kon przyspieszal. Najpierw trzeba sie nauczyc, aby rece nie ciagnely jak kon przyspiesza(mimo ze to czesto odruch bezwarunkowy). Takie konid czesto jak zobacza ze juz nic nie ciagnie to same zwalniaja. Co do hakamore... Moze w jakis zle zapietych i niedopasowanych mozna zlamac nos..dla mnie to legenda. Jechalam cwalem na koniu na haku i nie dalo sie go zatrzymac zadna sila. Mozesz sprobowac hacka polecam. Ale na malym ogrodzonym terenie skoro kon ponosi. Po co ci historie, że wybiegnie na droge. Moze namow wlasciciela ponowna wizyte weta bedziesz wiedziala na czym stoisz.  :kwiatek: Jazda ma byc przyjemnoscia dla ciebie i konia. Na filmiku wcale go nie szarpiesz, siedzisz spokojnie.
Moon   #kulistyzajebisty
11 listopada 2017 06:30
Miłka, pod żadnym pozorem nie udawaj się kącika naturalsów!!! Równie dobrze możesz poczytać przepis na babkę cytrynową.

Powiem ci że masz ciężki orzech, bo nawet warunki masz niesprzyjające pracy z takim koniem 🙁 jeśli właściciel też jezdzi na kobyle (a robi to ponoć gorzej niż ty, tak?) To ekhm... Będzie extremalne ciężko. Bo nawet, jeśli ty coś jednego dnia osiągniesz to on to, na 90% sknoci swoją jazdą.

Poza wykluczeniem problemów z buzią, dużo dużo dużo cierpliwości i konsekwentnie. Dużo przejść, nawet jeśli przejście z klusa do stepa ma trwać 5 min. Walczyć o jak najwolniejszy kłus, nawet taki do przesady. I dużo, dużo nagradzać za każdą dobra reakcje, chociaż kilka wolnych kroczków. Spróbowałabym czarnej, jako wentyla bezpieczeństwa, tyle tylko że jeśli zacznie się chować, to i tak cię będzie wieść. Ale może chociaż pokaże jej to drogę w dół, a nie typową "kłusaczą" lamę.

Lonżowania możesz spróbować, sęk w tym że jeśli nie potrafisz tego robić (lonzować, a nie opędzać na sznurku) to może mieć odwrotny skutek. Spróbowałabym najpierw na samym wędzidle (załóż rękawiczki, żeby lonża ci palców nie popaliła... 😉 ) A jeśli będzie w miarę ok, na wypięciu. Chociaz wydaje mi się że na lonży może być ci jeszcze trudniej ją zwolnić.


A jaka ta kobyla jest w obejściu? Jeśli jest w miarę miła i kontaktowa, możesz po prostu dać się polubić - namarchewkować z ziemi, pomiziać tam gdzie lubi, pójść w ręku na spacer (nawet na dwa kółka przed stajnie, by cię nie wywiozła na butach 😉 ), po prostu sprawić że nie będzie cie kojarzyć tylko z pracą. Do tego nie trzeba 5 leveli naturalsowych, to jest... Po prostu empatia 😉 powodzenia!
taggi   łajza się ujeżdża w końcu
11 listopada 2017 06:38
Do tego nie trzeba 5 leveli naturalsowych, to jest... Po prostu empatia wink

hahahha... no właśnie takich słów szukałam. Amen Moon
Dziękuję za rady dziewczyny, jesteście the best!  😅
Z tym naturalsowaniem to taki pomysł bo kiedys jezdzilam w stajni, gdzie facet zajeżdżał konie metodą Robertsa i zawsze mnie to urzekało, w jaki prosty sposób można się z koniem dogadać. Nawet jak stare rekreanty za bardzo pod dziecmi wywijały wrzucał je na lonżownik i po problemie.
Ta opinia o zębach właśnie od dentysty pochodzi. Właściciel jeździ mimo to więc chyba nie jest to jakiś ostry stan. Mam nadzieję.  🙂 🙁 Wypytam go jeszcze dokładnie.
Moon   #kulistyzajebisty
11 listopada 2017 07:07
Miłka, ale widzisz, gościu zajeżdżał konie surowe, więc jak mniemam też miał pojęcie o owej metodzie (M.Roberts to tez deko inna bajka niż stricte naturals rozumiany u nas, w Polsce np.) - nie próbuj sama "bo gdzieś widziałaś", nie masz wiedzy ani doświadczenia w tej kwestii. A zrobisz możesz jeszcze większe "bubu" 😉
Miłka
Po pierwsze takiego konia jeździ się aktywnie. Tzn nie możesz jechać tak jak na filmie. Tam jedziesz sobie na odstawionych lydkach. Nie robisz tam też nic, żeby konia zachęcić do zmiany tempa. I absolutnie nie mowie o ciągnięcia wsteczne za wodze, bo to najgorsze co możesz zrobic.

I ja bym czarnej nie zakladala, bo jestem przekonana że nie będziesz w stanie użyć jej nie pogłębiają tego co jest teraz. Polecam za to lonzowanie na wypieciu, lonzowanie na 2 lonzach.

Ogólnie masz problem, który moim zdaniem może być bardzo trudny do rozwiązania nawet z trenerem. O ile jest możliwe przejezdzenie tego.
[quote author=Miłka link=topic=7002.msg2729034#msg2729034 date=1510383141]
Dziękuję za rady dziewczyny, jesteście the best!  😅
Z tym naturalsowaniem to taki pomysł bo kiedys jezdzilam w stajni, gdzie facet zajeżdżał konie metodą Robertsa i zawsze mnie to urzekało, w jaki prosty sposób można się z koniem dogadać. Nawet jak stare rekreanty za bardzo pod dziecmi wywijały wrzucał je na lonżownik i po problemie.
Ta opinia o zębach właśnie od dentysty pochodzi. Właściciel jeździ mimo to więc chyba nie jest to jakiś ostry stan. Mam nadzieję.  🙂 🙁 Wypytam go jeszcze dokładnie.
[/quote]

Nie rozumiem w ogóle dawania rad w tym przypadku. Konia najprawdopodobniej boli pysk i zamiast wezwać weta, zrobić zęby bo zapewne nie były robione dawno, to łatwiej stwierdzić, że "chyba" nie jest tak źle bo właściciel jeździ mimo to? Jakby koń pod właścicielem spokojnie przyjmował wędzidło to byłby jakiś argument, ale w tym przypadku nie bardzo. Praca bez bólu to chyba powinien być priorytet i myślę, że lepiej zająć się tym zamiast zastanawiać się jak problem przejeździć i spychać problem gdzieś na bok.
Miłka Ja bym zaczęła od spokojnej pracy na lonży, na halterku, na głos, stęp, kłus i zatrzymywanie na głos, beż żadnych patentów. Jak zobaczysz że się rozluźnia, opuszcza głowę, podnosi grzbiet dopiero przeszłabym do galopu na lonży. Pod siodłem dużo pracy w stępie, na luźnej wodzy aż się rozluźni dużo działania łydkami i zmian kierunków, zwłaszcza kiedy zaczyna przyspieszać zmiana kierunku na inny. Jak się rozluźni kłus na luźnej wodzy z podobnymi, licznymi zmianami kierunków oraz zwalnianie tempa przez działanie wodzą pośrednią prowadzącą do odangażowania zadu. Koń się nauczy, że na zadziałanie jedną wodzą ma już zwalniać, a Ty unikniesztępego ciągnięcia za pysk. Co do wędzidła, jeśli koń ma  problem z nakostniakami (czy inny -  wet to powinien zdiagnozować)  to po co je stosować i powodować ból? Może ogłowie bezwędzidłowe dr Cooka, kantar dually  albo hakamore?
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się