Odchudzanie/rzeźbienie ciała- sprawozdania

Anaa, jak lubisz kurkume i imbir to pij na przeziębienie herbatki z nich z dodatkiem miodu, w mig postawią Cię na nogi. 
Przepis super, dzięki!  jutro sobie wypróbuje :kwiatek:
Tunrida, do tego wyglądu"przed" brakuje Ci pewnie 2-3 kg, jest zima i ciało będzie trzymać te 2 kg. Rob swoje i wrócisz do tych wszystkich 'chudosci', kreseczek na wszystkich mięśniach prędzej czy później.  A póki co ciesz się że wyglądasz jak milion dolców i nie masz raczyska, tfu, tfu przez lewe ramię, bo by Ci ta piękna sylwetka byłaby , w zasadzie, po nic. Wczoraj siedziałam obok kobiet czekających na chemię i, jessu, nigdy już nie będę narzekać na swóje niedociągnięcia w wyglądzie, matko,  ile trzeba mieć hartu ducha aby stawić czoła czemuś takiemu...
To fakt. Przy prawdziwych problemach, te nasze są śmieszne i żałosne.
sanna, spróbuję! 🙂 chcę też wypróbować słynne złote mleko😉
A ja idę po kawę. Skończyła mi się Inka już wczoraj i lipa. A ostatnio robię tak, że wsypuję ze 2 łyżeczki Inki, 1 łyżeczkę jakiegoś cappucino smakowego i słodzik i z 1 -2 cm mleka. Mniaaaam
ja uwielbiam inkę karmelową, dopiero niedawno odkryłam, że taka istnieje🙂😉
tak. I to jedyna smakowa inka, która nie ma dodatkowych kalorii. Bo czekoladowa, waniliowa- mają. Tylko, że mi się karmelowa już dawno temu znudziła i muszę kombinować inaczej.
Ja po tygodniu diety,na razie bez wpadek. Najbardziej boli mnie drastyczne odstawienie słodkiej białej kawy. Do słodyczy mnie nie ciągnie, za to zapluwam się na widok budki z kebabem.
Waga drgnęła, z 74 na 72,8kg ale nie cieszę się bo raz - mało, więc nie widać, dwa - to i tak sama woda.
Ja dziś dość  kiepsko bo nie pojezdzilam na rowerze i  nie zrobiłam swoich 2 x 30 min marszu/truchciku. Mam nadzieję że jutro będzie lepsza pogoda i nadrobię. Za to jedzenie ok, pomimo soboty, więc dzień mimo wszystko nie do końca zły.
Sanna współczuję. Na szczęście już po wszystkim.
U mnie dietowo super jak na imprezowy dzień. Nawet chwilkę pobiegalam 🙂
Teraz żałuję tego czasu ostatnich około 3tygodni bo przytulam 3kg.
Jak mam stresy to niestety dieta schodzi na dalszy plan.
Ale walczę dalej.
Cieszę się ze tu razem jesteśmy! !!

11.11
sanna-5=  tunrida-5  ElMadziarra-4  galop-5
....................
Galop- brawo! Udało ci się!
Eladziara- 4-ka nie jest zła, ale na 4-ch się nie chudnie.
Tunrida-  ciekawe jak teraz ci wyjdzie, skro będziesz dziś w domu a jest weekend. Na laski się drzesz, a ciekawe co sama pokażesz w niedzielę w domu
Sanna- brawo, masz najlepsze oceny
..............
Nie mogę biegać, biodro nadal nawala. Tyle, że to ewidentnie mięsień, nie staw. No ale boli tak, że na oko, to z 7-10 dni nie pobiegam.
ElMadziarra   Mam zaświadczenie!
12 listopada 2017 14:39
Jest mi głupio, że się nie trzymam, ale rozłożyło mnie dokumentnie. Albo nie jem nic, bo śpię, jest mi słabo i nie dobrze, a jak zdarzy mi się raz/dwa dziennie zjeść, to jem cokolwiek byle szybko i bez roboty. Potem znów mi słabo i niedobrze, więc już nie jem. W sumie to żyję na lekach przeciwbólowych, bo bolą mnie wszystkie stawy - od paliczków po biodra i barki oraz mięśnie (jakbym miała zakwasy w każdym miejscu ciała) i łeb mnie też napierdala niemożebnie (a u mnie to raczej ból głowy się nie zdarza). Dobrze, że mam zapas różnych przeciwbólowo-przeciwzapalnych i łykam na zmianę, albo w kompletach. Skacze mi w górę temperatura tak, że telepie mnie jakbym palce w kontakt wsadziła, na przemian mi zimno i gorąco, pocę się i w ogóle nie mam siły.

I pierwszy raz poddałam się na koniu. Jeździłam już z zakażeniem kości, z gorączką, zasmarkana, ale wczoraj poległam. Znajomi wyczyścili i osiodłali mi konia, ja tylko wlazłam i miałam jechać na spacer. Nie byłam w stanie. Tak bolały mnie kostki, kolana i biodra, że w końcu siedziałam z nogami przed siodłem (bo nie mogłam wytrzymać z bólu ani z nogami w strzemionach ani bez strzemion), ale ponieważ bolała mnie też szyje i miałam problem utrzymać głowę, a do tego zaczęło mnie telepać, to musiałam zawrócić. Zresztą nie miałam nawet siły wodzami powodować. Skulona w embrion, z głową opartą o szyję, powiedziałam tylko "do stajni". Dobrze, że futra które mi się trafiają pod dupę, to zawsze wybitnie rozsądne osobniki. Głupi ma szczęście.

Sądzę, że to jakiś grypowy gówniany wirus, bo nawet przy apogeum problemów z nogą, tak mną nie poniewierało. A noga wygląda zbyt dobrze, żeby można ją posądzać o te tortury. Za to od dziś co jakiś czas cieknie mi woda z nosa i kicham.

Także na dziś też raczej 5 nie będzie.
No to jesteś rozgrzeszona. Opis brzmi przerażająco.
Ja się trzymam, ale nadchodzi wieczór....będzie ciężko.
ElMadziarra   Mam zaświadczenie!
12 listopada 2017 15:21
Spałam od 20 do 11. Biję rekordy. Dobrze, że istnieje cartoon network i dziecko zajmuje się samo sobą. Potem poszedł z babcią na spacer.
Przed chwilą Mama oddała Marcelka. Wyspacerowany, wyszalany, pojedzony. Nie muszę myśleć o obiedzie dla niego. Dziękuję Mamusiu.
Mogę se dalej zdychać w kąciku.

Choć apogeum choroby chyba przeszło. Mięśnie przestały mnie boleć, zostały stawy i łeb  🙄.
No i coś mnie żołądek dziabie, pewnie od tych przeciwbólowych branych kiedy popadnie w dużych ilościach, często na czczo. Ale to i tak pikuś w porównaniu do dnia wczorajszego. Wczoraj miałam odruch sierocy i chciałam umrzeć.

Trzymaj się tunrida. Ja zaraz walnę w kimono, bo się znów nafaszerowałam.
busch   Mad god's blessing.
12 listopada 2017 16:01
Busch, przypomnij mi proszę ile brałaś na sztandze w glute bridge?


Teraz jestem trochę roztrenowana i biorę jakieś 65kg (60 w talerzach i taka krótka sztanga, nie wiem ile ma kilo ale ok. 5). Ale już brałam nawet do 80kg, wszystko powyżej to tylko pojedyncze powtórzenia.  🙂
ElMadziarra, brzmi strasznie , mam nadzieję że powoli dochodzisz do siebie, ale póki co może siedź w łóżku i zapomnij o koniach i tym podobnych dopóki trzyma Cię to cholerstwo..
Galop, to raczej woda, nie da rady przybrać 3kg masy w tak krótkim czasie. Wypij czarna kawę/wodę z cytryna, idź do kibla i wróć te 3kg lżejsza   😎
Bush, respekt  👍 ja nawet nie zbliżam sie do sztangi bo bym pewnie tylko ten uchwyt mogła podnieść  :jogin:
ElMadziarra   Mam zaświadczenie!
12 listopada 2017 17:08
Nieeeeee, już nie zamierzam być monter. Leże.
Ale chyba mi lepiej. Ból stawów ustępuje, boli już tylko przy wysiłku. Albo leki dobrze trzymają  🙄

Powiem Wam laski, że dawno mnie tak z nóg nie zwaliło. A ten ból, gdy bolało mnie praktycznie całe ciało, to zapamiętam chyba do końca życia. Straszne to było.
ElMadziarra, tak jeszcze pod rozwagę :powikłania po grypie mogą być bardzo groźne, z koniecznością transplantacji serca włącznie. Ból stawów przy przeziębieniu wskazuje na grypę. Można grypę olać i mieć farta. Ale może go też zabraknąć. Zadbaj o siebie proszę  :kwiatek:
Edit pojezdzilam na rowerze, jej, jak ja to lubię, micha póki co też ok, wpadł pasek czekolady z nadzieniem bergamot ale należało mi się bo mi się już mózg zmieniał w sieczke przy bank reconciliation uffffffffff..
Kolacja może byc niebezpiecznym momentem, jak to przy weekendach bywa, ale uznam to za meal cheat.
busch   Mad god's blessing.
12 listopada 2017 18:00
ElMadziarra, masakra, trzymaj się i kuruj się!

sanna, szczerze mówiąc przy glute bridge'ach taka waga to nie jest nic imponującego, naprawdę 🙂. Ja na siłowni te wszystkie talerze turlam i biorę na kilka razy bo to jest dla mnie duży ciężar jeśli chodzi o ręce, ale w glute bridge'u daję radę mimo że naprawdę ostatnio coś nie umiem wejść w ćwiczeniową rutynę i mam wiecznie przerwy w ćwiczeniu po 4-5 dni. W przysiadach np. jestem cienki bolek i potrafię podnieść samą sztangę (ma z 15-20kg) i to tyle. A na co dzień robię najczęściej przysiady z kettlem 8kg za sobą na otworzenie klatki piersiowej, więc już w ogóle szkoda gadać.

Naprawdę spróbuj kiedyś 🙂 Z ciężarami na początku tak jest że bardziej nas głowa trzyma + układ nerwowy nie ogarnia i można szybko progresować 😉
Nie będzie 5-ki. Wpierdzielam lizaki i jest mi dobrze. Walczę o utrzymanie 4-ki.
Bush, ja max podnosze 1 nieduży worek z kocim żwirkiem i mi kręgosłup iskrzy  😵
Tunrida, nie jesteś sama  🥂 wpadły mi krokieciki samosa, niby zjadłam tylko  pół oferowanej porcji bo skubane strasznie naładowane kaloriami mimo że małe i warzywne.

"Galop, to raczej woda, nie da rady przybrać 3kg masy w tak krótkim czasie. "
Mam nadzieję.
Zobaczymy jak będzie.
ElMadziara dbaj o siebie.
12.11
sanna-4+  tunrida-4  ElMadziarra-?  galop-5
........................
Do 16😲0 mam wolne. Biegać nie mogę, bo kontuzja. Do konia nie mogę, bo ma lać deszcz. Pozostaje trening. Nie chce mi się.
Tłuszczyk miękki, coś tam chyba spada w obwodach w milimetrach, tak na oko.
Śniadanie - omlet owsiany z żurawiną,  od 7 siedzę w pracy obok szafki wypełnionej ptasim mleczkiem i czekoladą... Jak wrócę to przejdę się na siłownię, ale pewnie tylko jakieś lekkie cardio,bo jestem ogólnie zdechła,czuję że zaczyna mnie coś brać, a w weekend muszę być bezwzględnie zdrowa.
Tak jak sobie obiecałam miesiąc temu wrócę do Was jak tylko będę mogła sobie gotować. Co prawda dalej nie mam płyty, ale w piekarniku i mikrofalowce można zrobić prawie wszystko, więc koniec jadania po fast foodach.
Znowu zaczynam od nowa... nie wiem ile waże, ale znając moje ciało pewnie wróciłam do wagi lekko poniżej 70kg (jak zawsze).
Cel ten sam co rok temu -60/62kg, chociaż wlaściwym  celem jest dobre samopoczucie i brak gumisiowatości.
Szkoda ze pomimo posiadania karnetu na siłkę nie mam kompletnie czasu, zeby się tam pojawić... może w tym tygodniu się uda.
U mnie kolejne 0,5 kilo mniej, czyli po miesiącu mamy kilogram mniej. Biorąc pod uwagę duży przyrost tkanki mięśniowej to nie jest źle. Postanowiłam się pomierzyć, bo przy takim wycisku jaki sobie funduję na ćwiczeniach to będzie logiczniejsze.

Nie wiem tylko czy nie przeginam, bo po ćwiczeniach miewam jakieś dziwne totalne spadki energii, czuję się chora i muszę się położyć. Potem wstaję i jest ok. Dziwne. Może elektrolity powinnam sobie zafundować znowu.

Utrenowałam co powinnam, ale tak mi się nie chciało, że szok.
Diety potrzebuję! Diety! Przede wszystkim diety! Kurde, kurde...koniec roku blisko, a ja tak daleko od swojego celu. Blisko tak, a zarazem daleko tak.
A w ogóle to nic mi się dziś nie chce. Nic Total nie nic. I zarazem nic nie robić też mi się nie chce. Masakra. Babski mózg to masakra.
Atea, jeśli myślisz, że to elektrolity, to koniecznie zbadaj poziom potasu. Jego niski poziom jest bardzo niebezpieczny, bowiem wpływa na pracę serca. We mnie lekarze ładują potas i chociaż mam w normie, to ich zdaniem i tak mam go za mało. Przy mojej pracy serca powinnam mieć na poziomie minimum 4,5. Nie mam pojęcia jak dojść do takiej ilości, a kroplówki z potasem są niestety bolesne.

U mnie zarówno dieta jak i treningi do niczego. Od poniedziałku walczę z chorobą psa, niestety zdiagnozowano u niego guza w mózgu. Prawie nic nie jem, biegałam tylko w niedzielę. Oby przetrwać.
Jem pestki słonecznika od miesięcy na tony. Podejrzewam, że stąd mam zawsze potas w górnych granicach normy.
Kupiłam batony Chodakowskiej i jakieś jej kulki do jedzenia. Drogie. No ale raz się żyje. Zobaczę wieczorem jak w smaku.
Też pewnie kupię ma próbę, ale bawi mnie jak babki na jej profilu się podniecają, że w końcu jakieś zdrowe batony itp, a wegańskie raw paleo batoniki są ma rynku od lat i to różniaste.

HELP wie ktos ktore watzywa moge upiec w piekarniku samoast ugotować i będą smakować ok?
majek   zwykle sobie żartuję
13 listopada 2017 12:36
do piekarnika robie talarki z marchwi, pietruszki i buraki (tylko w oddzielnym naczyniu te buraki, bo moje dzieci nie chca jesc jak wszystko jest rozowe).
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się