"Nie ogarniam jak..."

😲  🤔

Nie widziałam tego... Ludzie to jednak uje...
Weszłam pierwszy raz na stronę tej chorej dziewczynki. I właśnie trafiłam na tego tasiemcowego posta opisującego ludzkie zachowania.
I wiecie co? W ogóle mnie to nie dziwi! Tacy właśnie są ludzie! A najbardziej nienawidzę w ludziach tej hipokryzji, zakłamania, udawania.
Wiecie co? Im jestem starsza, tym bardziej zaczynam nienawidzić ludzi. Tak po prostu. Naprawdę.
Ręce mi opadły, jak to przeczytałam.
Napiszcie kto był od nas na tyle inteligentny. Nie rozumiem tego "krycia", w imię czego?
Martita   Martita & Orestes Company
12 listopada 2017 11:23
pokemon Też tego nie ogarniam. Ciekawe dlaczego dana osoba sama nie napisze, boi się krytyki? Nie ogarniam tego, jaka jest nienawiść u ludzi. Serio ludzie mają tyle jadu w sobie żeby wylewać go na dzieci? Serio? Nie ma nic lepszego do roboty?
Facella   Dawna re-volto wróć!
12 listopada 2017 11:31
Ja nie ogarniam tego, co widziałam na facebooku. Zdjęcia i opis, gdzie dwoje pijanych jeźdźców po hubertusie ścigało się po asfalcie, po publicznej drodze :/
busch   Mad god's blessing.
12 listopada 2017 12:14
tunrida, nie dziwię Ci się, czasem się zastanawiam co musi siedzieć w głowach ludzi prześladujących matkę ciężko i nieuleczalnie chorego dziecka. Potworne.
Szok... szok, ze w ogole ktos moze tak myslec i robic....

Nie ogarniam tez obchodow Dnia Niepodleglosci oraz tego apelu
Taaa... dzieci "strzelajace" do siebie nawzajem a w tle "nigdy więcej"...  😵  😵  😵
Zuzka jest prawdziwym wojownikiem, przeszła już tyle, że z 10 dorosłych mogłaby życiorysem obdzielić, a przy tym pozostała radosna i optymistycznie patrzy na świat. A komentujący idioci? Cóż, byli, są i będą - może kiedyś ktoś przebada im głowy...
Ręce mi opadły, jak to przeczytałam.
Napiszcie kto był od nas na tyle inteligentny. Nie rozumiem tego "krycia", w imię czego?


To nie krycie. Nie znam loginu z rv tej osoby, nie wiem nawet czy laska coś pisze. Wiem z FB, że korzysta z ogłoszeń, bo w ogłoszeniowej grupie rv jest.
Dworcika to napisz nazwisko/nick z tych ogłoszeń naszych.
Tu ta łagodniejsza część. Odgrzany kotlet po usunięciu j danego wątku, poście z prośbą, żeby takich akcji więcej nie było, zamknięciu komentarzy... No nie dało się. Ale JO chyba już nie ma w grupie z naszymi ogłoszeniami, przed chwilą sprawdzałam i nie znalazłam.

Dworcika znalazłam ją na fb w pierwszym trafieniu. W tle święty obrazek, w postach u Zuzi pomyje. Nie mam pytań.
Nie ogarniam jak można potrącić sarnę, zmiażdżyć jej cały tył i odjechać, w momencie, kiedy sarna żyje i w przerażeniu próbuje wstać, walczyć.. Kim trzeba być, żeby nigdzie nie zadzwonić, nie spróbować pomóc.. Jak można zostawić skatowane zwierze na środku jezdni, na zakręcie, o 4:30 rano, kiedy jest ciemno, a ulica nie oświetlona.. Mam nadzieję, że zdechnie w męczarniach to dno, które prowadziło ten samochód, bo karma wraca.  Dopiero ja się zatrzymałam i wezwałam kogoś, no ku***...  😕
Lanka_Cathar   Farewell to the King...
14 listopada 2017 18:56
Fokusowa, miałam kilka lat temu identyczną sytuację, tylko popołudniu, jeszcze było widno. Nikt się nie zatrzymał. Jak dotarłam na miejsce z myśliwym, to było już po sarnie.
Nawet nie wiecie jak często jeździmy do potrąceń, żeby skończyć to co samochód zaczął. 🙁
Facella   Dawna re-volto wróć!
14 listopada 2017 20:54
Pewnie zrobię burzę, ale zapytam. Co w takiej sytuacji zrobić? Jeżdżę głównie sama, ważę 50 kg, miałabym pewnie problem w ogóle podnieść dorosłą sarnę. Co mam zrobić z miotającą się, ranną sarną, która może zrobić mi krzywdę (mają ostre raciczki)? Nie wrzucę do bagażnika, bo nie mam miejsca. Nie wezmę do środka, nie może mi się po aucie rzucać dzikie leśne zwierzę, kiedy prowadzę. Strzelby nie mam. Rozjechać skuteczniej? Stać i czekać aż sama padnie? Nie wiem co bym zrobiła w takiej sytuacji. Łatwo się ocenia.
Pewnie zrobię burzę, ale zapytam. Co w takiej sytuacji zrobić? Jeżdżę głównie sama, ważę 50 kg, miałabym pewnie problem w ogóle podnieść dorosłą sarnę. Co mam zrobić z miotającą się, ranną sarną, która może zrobić mi krzywdę (mają ostre raciczki)? Nie wrzucę do bagażnika, bo nie mam miejsca. Nie wezmę do środka, nie może mi się po aucie rzucać dzikie leśne zwierzę, kiedy prowadzę. Strzelby nie mam. Rozjechać skuteczniej? Stać i czekać aż sama padnie? Nie wiem co bym zrobiła w takiej sytuacji. Łatwo się ocenia.

zadzwonić na policję czy na inne służby, które mogą coś zaradzić?
Facella   Dawna re-volto wróć!
14 listopada 2017 20:59
Policja mi powie, że to nie ich problem i mam dzwonić do leśniczego, numeru oczywiście nie podadzą, bo nie mają. Albo przyjmą zgłoszenie i pojawią się po 3 godzinach, jak już nie będą w niczym potrzebni, bo to tylko sarna.
Ja się kiedyś strasznie bulwersowałam, jak można zabić czy potrącić zwierzę na drodze. Odkąd sama jeżdżę, przestałam się dziwić.
Nie ogarniam,nie mogę zrozumieć agresji małych dziewczynek jeżdżących konno.
Byłam ostatnio na zawodach towarzyskich (między innymi dla dzieciaków na kucykach)-w KAŻDEJ rączce bacik.I leją te konie ile wlezie,szarpią okrutnie za wodze...a obok stoi instruktorka i pozwala na to 😤
W pewnym momencie nie wytrzymał sędzie i zwrócił uwagę,że nie będzie tolerował torturowania koni.
Nie ogarniam też tych "instruktorek".
Lanka_Cathar   Farewell to the King...
14 listopada 2017 22:41
Facella, ekopatrol Straży Miejskiej lub powiatowy vet.
Facella a chociażby trójkąt postawić? Żeby nikt się nie zabił próbując ominąć sarnę na zakręcie, za którym jest skarpa w dół i jezioro? Ja zadzwoniłam na 112, trafiłam na kolesia, który naprawdę się przejął. Nie mówię, że masz robić sarnie operację na jezdni, ale kurcze.. trochę empatii i odpowiedzialności! Naprawdę to było w takim miejscu, w którym co roku są wypadki śmiertelne. Ja wiem, że czasem potrącenia nie można uniknąć, ale nosz zatrzymać się, zobaczyć co się stało i wezwać pomoc to powinien być moralny obowiązek!!! Przecież to równie dobrze mogło być dziecko.
Nigdy nie zrozumiem czegoś takiego.
Ale Facella w sumie zadała dobre pytanie, bo to nie jest codzienna sytuacja. Nie uczą takich rzeczy na kursach, nie każdy wiedziałby jak się zachować i do kogo dzwonić.
Zwłaszcza, że jak pisze często przy pierwszej próbie kontaktu ze strażą miejską/policją można i tak się niczego nie dowiedzieć.
JARA   Dumny posiadacz Nietzschego
15 listopada 2017 08:55
Numery telefonów do kół łowieckich są również dostępne w internecie 😉
Milla no sory, ale odpowiedzialności i logicznego myślenia trzeba na kursie uczyć? Normalnym jest zabezpieczenie miejsca tak, żeby nikt sobie krzywdy nie zrobił (a tego akurat uczą). Normalnym jest też sięgnięcie po telefon i próba pomocy. Jakoś mnie na kursie też nie uczyli jak konkretnie postępować w takim przypadku, a dałam sobie radę sama...
Dementek   ,,On zmienił mnie..."
15 listopada 2017 10:36
U nas strażacy ratowali zimą sarnę z rzeki. Zadzwonili na policję, do weterynarzy, leśnika, ośrodka dla dzikich zwierząt ... Nikt sarny nie chciał, nikt nie chciał pomóc. Kilka godzin szukano miejsca, żeby ktoś się sarną zajął. Ostatecznie sarna wylądowała na komisariacie policji, w celi.

A sama, gdybym znalazła ranne zwierzę przy drodze, będąc na trasie, bez internetu (bo mi w telefonie nie potrzebnu) nie mogłabym kilka godzin czekać i wydzwaniać pod 112, żeby ktoś pomógł zwierzakowi. W samochodzie też miejsca nie mam, ale i tak nie wiedziałabym, gdzie zawieźć zwierzę.

Ostatnio miałam styczność z lisem, który chciał mnie ugryźć (był dokarmiany przez ludzi)- jakbym miała pomóc takiemu zwierzakowi, gdyby był ranny.?
Ja kiedyś spędziłam pół dnia na znalezieniu kogoś kto zabierze kaczkę ze świeżo wyklutymi kaczuszkami z parkingu terenu korpo. Teren wielki, cały ogrodzony. Od stawu oddzielony droga 4 pasmowa dodatkowo- No bez szans żeby kaczka sobie poradziła, dodatkowo gorąco było jak w piecu. Obdzwobilam cały Wrocław. Nikt nie przyjechał.
Myślę, że to zawsze zależy na kogo się trafi. Obowiązki obowiązkami, ale jednemu się po prostu chce i się przejmie a drugi oleje, bo to kłopot. Swoją drogą jeśli jest to na jezdni/pasie drogowym i powoduje niebezpieczeństwo to policja zgłoszenie musi przyjąć i ewentualnie przekierować dalej. Więc może czasem warto podkoloryzować sytuację.
A na pewno nie należy żadnego potrąconego zwierzaka zabierać do samochodu, szczególnie jak się jedzie samemu. Nawet spokojny, mały piesek może się nieobliczalnie zachować w stresie.
Mój mąż (jako pasażer, w terenówce) wiózł kiedyś łoszaka na kolanach - to był dopiero wyczyn.
Policja kieruje zgłoszenie do służb sanitarnych, one mają czas na reakcję 48 godzin niestety. Ranna zwierzyna zginie w męczarniach. Facella jak nie masz oporów to wystarczy dobry nóż. Ja mam zawsze w aucie razem z latarką. Sarna waży 15 kg, dasz jej radę, cewkami krzywdy Ci nie zrobi, nawet gdyby chciała. Do dzika, lisa lepiej się nie zbliżaj.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się