Od stajni do stajni, czyli przemyślenia i rozterki pensjonariusza-tułacza

Wigorrr bo konie bardzo często łączą się w mocno zaprzyjaźnione pary. Jeśli w stadzie, w którym koń jest zmuszony być, nie ma konia, z którym mógłby się zaprzyjaźnić, to nie jest wcale dla niego dobrze.
Jak wychodzę gdzieś z moją, to jej padokowa przyjaciółka większość czasu spędza stojąc i czekając, aż ruda wróci. Jak wracamy z terenu, to jeszcze stajni nie widać, a ona już nas czuje i woła.
Dlatego podoba mi się pomysł dzielenia stad na słabsze i mocniejsze, co widuję od paru miesięcy w praktyce i zdaje egzamin. Mogę stwierdzić, że takie rozwiązanie jest mało stresogenne dla konia, szczególnie słabszego.
Opowiadano mi o przypadku, kiedy jeden wałach męczył słabsze konie, aż te w końcu odmówiły wychodzenia z boksów, gdzie czuły się bezpiecznie. Agresor został przerzucony do stada silnego, gdzie zaraz go ustawiono i do dzisiaj nie śmiał hierarchii zaburzać. Zaakceptował, że jest na końcu.

Da się np. przyzwyczaić dwa konie do siebie? Chciałam żeby moje dwa wałachy chodziły razem po padoku, obecnie stoją obok siebie w boksach. Starszy przy jedzeniu trochę się na niego rzuca przez kraty, młodszy jest bardziej spokojny i opanowany, chociaż bardzo lubi się bawić. Jak ich do tego przyzwyczajać? Tak po prostu wypuścić razem, czy zacząć od kwater, żeby stały oddzielnie, ale obok siebie?
fabapi, chodziło mi dokladnie o to, co napisała epk. Ja nie neguję kosztów, nie neguję też chęci zarobków i nie dyskredytuję większych stajni. Otwiera się stajnię na x koni, do tego x jest dostosowana końsko-ludzka infrastruktura i na takie warunki przychodzi pensjonariusz. Potem robi się 3x koni, ale cała reszta pozostaje na poziomie x.

Wydaje mi się, że jak ktoś otwiera stajnię, kalkuje koszty i zyski.  Jeśli od początku jest założenie, że proporcje będą konie 3x/reszta x, ludzie to widzą i przystają na takie warunki albo nie. Ale mi chodzi o sytuację, że na starcie mamy proporcje x/x,  na to ktoś sie godzi, a potem robi się 3x. I zacytowalam przykład LSW i ibmoz, którzy nie powiększają stawki koni, bo nie mają mozliwości zapewnienia im warunków, jakie mają przy obecnym stanie.

Mam nadzieję, że wyjaśniłam. 


Edit: dodam jeszcze, że nie tylko o duże stajnie tu chodzi. Tak jak pisałam, stałam w małej stajni na 7 koni. Wszystko tam było mikre. Właściciel wpadł na pomysł dzielenia boksów na pół, co wiązało się z tym, że miały to być boksy przejściowe. Bo miał stajnię pełną i ktoś powiedział, że w jakiejs innej stajni konie mają gorzej. 
Da się np. przyzwyczaić dwa konie do siebie? Chciałam żeby moje dwa wałachy chodziły razem po padoku, obecnie stoją obok siebie w boksach. Starszy przy jedzeniu trochę się na niego rzuca przez kraty, młodszy jest bardziej spokojny i opanowany, chociaż bardzo lubi się bawić. Jak ich do tego przyzwyczajać? Tak po prostu wypuścić razem, czy zacząć od kwater, żeby stały oddzielnie, ale obok siebie?


Jasne ze sie da, jak stoja obok siebie i nie walcza to ja bym pozakladala ochraniacze padokowe (wysokie ale nie jak transportery, wygladaja jak ocieplacze stajenne tylko sa bardziej pancerne), wywalila razem na padok i obserwowała pierwsze pare dni,najpierw caly czas potem tylko zerkala czy wszystko ok i czy sie dogaduja. Bo moga sie nie dogadac 😉
Da się np. przyzwyczaić dwa konie do siebie? Chciałam żeby moje dwa wałachy chodziły razem po padoku, obecnie stoją obok siebie w boksach. Starszy przy jedzeniu trochę się na niego rzuca przez kraty, młodszy jest bardziej spokojny i opanowany, chociaż bardzo lubi się bawić. Jak ich do tego przyzwyczajać? Tak po prostu wypuścić razem, czy zacząć od kwater, żeby stały oddzielnie, ale obok siebie?


Zazwyczaj jest tak, że jeśli konie wystarczająco długo sąsiadują ze sobą i nie ma między nimi jawnej niechęci to po wypuszczeniu ich razem zachowują się tak jak gdyby zawsze stały razem, no może jakieś kwiknięcie i nóżką machnięcie. Jeżeli masz możliwość wypuścić na sąsiadujące kwaterki to jeszcze lepiej, jeśli mogą się się wąchać, skubać przez płot to dobra opcja, po kilku godzinach będziesz widziała czy jest agrecha czy chęć zabawy/olanie tematu. Osobiście jeśli nie jestem pewna to jednak wolę po solidnej robocie obydwa zapoznawać np na lonży (warunek dwie ogarnięte osoby żeby się konie nie poplątały na tych lonżach i nikt kopa nie zarwał) z tego powodu wolę lonże, że jak konie odnóżami machają to w zależności od rodzaju płotu albo mogą taśmy fruwać a uderzenie w metalową rurę też może zaboleć. A potem kilka dni obserwacji w którą stronę ich znajomość się rozwija.
Wigorrr tak, jak napisała karolina_ i AnetaW, z uwagą, że jeśli się nie dogadają, to się nie dogadają i tyle. Nie możesz zmusić koni, żeby się polubiły, jeśli rzeczywiście nie przypadną sobie do gustu - tak jak sama siebie nie możesz zmusić do zaprzyjaźnienia się z kimś. 😉
fabapi,  I zacytowalam przykład LSW i ibmoz, którzy nie powiększają stawki koni, bo nie mają mozliwości zapewnienia im warunków, jakie mają przy obecnym stanie.

nie przesadzajcie. Mam jak mam, bo nie mam inaczej. Ale gdybyś mi powiedziała, że "od jutra wstawiam ci 20 koni, po 500 zł/szt" nie zastanawiałbym sie nawet 1 minutę. Palikowałbym przy drzewach. A jakby kasy na nie nie było, to by żarły... ( nawet nie chcę mysleć co by żarły). I znam właścicieli pensjonatów, którzy sa w takiej sytuacji... 
No i czar prysł  😂
Hihi
Ja bym wzięła kilka koni np na sezon pastwiskowy, aby się zbytnio nie narobić, ale marny to zarobek przy moich świetnych łąkach na słabej klasie gleb. Co zeżrą obce konie, to nie zeżrą moje, czyli muszę dokarmiać, czyli wydawać na pasze. A tak? Moje jedzą po kokardkę, pasz idzie mi mało i dla mnie to jest właśnie zarobek. Każdy dodatkowo ogrodzony hektar to też koszty, bo słupki, taśma też kosztują. Może by mi się opłaciło za jakieś 700 zł. a tak to szkoda dorabiać sobie pracy.
Da się np. przyzwyczaić dwa konie do siebie? Chciałam żeby moje dwa wałachy chodziły razem po padoku, obecnie stoją obok siebie w boksach. Starszy przy jedzeniu trochę się na niego rzuca przez kraty, młodszy jest bardziej spokojny i opanowany, chociaż bardzo lubi się bawić. Jak ich do tego przyzwyczajać? Tak po prostu wypuścić razem, czy zacząć od kwater, żeby stały oddzielnie, ale obok siebie?


U nas w stajni sa dwie klacze stojące obok siebie w boksach. Większość czasu stoja spokojnie, ale kilka razy dziennie potrafia na siebie z zebami wyskoczyć. Ale tylko tak do postraszenia. Wychodza razem z innymi konmi na padok, a tam.... stoja razem i miziaja sie po klebach, zadach, jedza razem siano z balota, ogolnie sa nierozlaczne. Zero agresji. A patrząc ich zachowanie w boksach ktos postronny moglby pomyslec, ze sie nie nawidza.
dokładnie, u mnie tak samo - rzucają się przez kraty, a na padoku najlepsi przyjaciele. także spokojnie bym razem spróbowała wypuścić.
Wigorrr, u mnie jeden dzień były przedzielone pastuchem. Od tego czasu stoją razem na padoku jak aniołki. Ja wolę jak moje chodzą we dwa na padok bo przynajmniej nie mam do kogo mieć pretensji jakby jedno drugiemu coś zrobiło. Da się. Co dziwniejsze jak się spotkają na ujeżdżalni to potrafią na siebie kwiknąć.

Edit: właśnie doszłam do wniosku że te to chyba jest dwa razem na żywioł wypuścili
zembria   Nowe forum, nowy avatar.
22 listopada 2017 21:29
Jak jeden koń jest "menda" i lubi się ciskać i straszyć, to też dobrze jeśli za towarzystwo ma konie, które to olewają, ot odsuną się tyle ile konieczne, ale nie czują się zaszczute. W jednej znanej mi stajni konie chodzą w systemie "panie na lewo, panowie na prawo" Też się to fajnie spisuje, bo chłopaki nie męczą klaczy zabawą, a dziewczęta, jak to Murat określiła, dostojnie spacerują.
Jak jeden koń jest "menda" i lubi się ciskać i straszyć, to też dobrze jeśli za towarzystwo ma konie, które to olewają, ot odsuną się tyle ile konieczne, ale nie czują się zaszczute.


o z tym się nie zgodzę. Jak jest menda, to menda. Moja się tak odsuwała, odsuwała a on jej i tak spokoju nie dawał. Potrafił przyprzeć ją do ogrodzenia i skoczyć na nią ( zresztą taką technikę, nie tylko do niej stosował, o czym świadczyły podobne obrażenia) i zębami zaatakować też. Ale nie bała się jakoś szczególnie, tylko nie umiała się postawić. Po dołączeniu kolejnej klaczy na niej wyładowywał swe frustracje, moją zostawił w spokoju. Zostali oddzieleni pastuchem, ale dla mojej to nie problem i jakos do niego przełazi, tylko już obrażeń nie odnosi. Może w porę zwiewa za linkę.
Ja ma dziś wielki dzień. O 17 podjedzie koniowóz z przyczepą i jazda z końmi do innych stajni
Trochę pękam  😵
rybka   Różowe okulary..
23 listopada 2017 07:51
[quote author=_Gaga link=topic=67681.msg2732695#msg2732695 date=1511422874]
Ja ma dziś wielki dzień. O 17 podjedzie koniowóz z przyczepą i jazda z końmi do innych stajni
Trochę pękam  😵
[/quote]

Gaga [glow=red,2,300]GO! GO![/glow] Trawa za płotem będzie bardziej zielona, albo biała.... jak spadnie śnieg 😉
rybka, na razie siedzę w biurze i odliczam sekundy do tej 17stej  😜
Nie pękaj, będzie super.
Gaga trzymam kciuki, będzie dobrze! 🙂
_Gaga - ja wczoraj przeżywałam 😉 Po roku diagnozowania i leczenia, w międzyczasie jeszcze kastracja nam się udała, zawiozłam wczoraj Larsa do naszej Edyty. Zmiana pozytywna, bo w końcu nadaje się do treningu i tam zostanie treningowi poddany. Jednak co ja przeżywałam! I rozdzielenie chłopaka ze stadem, sam transport, zostawienie go "na rubieżach" 😁

Czesto wlasciciele przezywaja bardziej niz konie.
marysia550, ależ oczywiście że ja przeżywam bardziej. 17 lat codziennie praktycznie byłam u Byśki, a teraz wywożę ją w obce miejsce, daleko i samą i mi mega smutno z tego powodu. Poza tym zabieram jej towarzysza życia (syna) gdzieś indziej. Sprzętu mam sporo, pasz, beczek , pak... jestem z tą logistyką kompletnie sama i nie do końca ogarnęłam póki co jak ten bajzel popakować do auta / aut... poza tym jeszce trzeba rozmontowac poidła, ogrodzdzenia, żłoby, wieszaki. Wszystko jest tam moje...  🤔 szczęściem pomogą mi panowie z tatowego żaglowca. Sam Tato niestety nieosiągalny 🙁
marysia550, dokładnie. W naszym przypadku wiem, że dramat rozgrywa się wyłącznie w mojej głowie. Jeszcze nie zdążyliśmy wyjechać, a koń był zaaklimatyzowany.

Są jednak też inne sytuacje - koń spędza 30 lat w jednym gospodarstwie, w towarzystwie jednej rodziny. Matka stadna zostaje wybrakowana na starość. Wypieszczonego pupila wysyła się na łąki.
Efekt bywa różny.
Gaga, będzie ok. Przecież wywozisz w warunki lepsze dla nich a nie gorsze. Szybko znajdą końskich towarzyszy. Trzymaj się, bo to tobie potrzeba a konie sobie świetnie poradzą. Dobrze, że masz taaaaką ekipę do pomocy, zawsze ułatwienie, bo jak człowiek się denerwuje to najprostsze rzeczy trudno technicznie ogarnąć.
Gaga - ja to kiedyś też przeżyłam, jak najważniejszy Pan Koń pojechał się leczyć na łąki, 200 km ode mnie. Ja łkałam po kątach - też wiele lat byłam u niego codziennie - ale on sobie radził doskonale i ani myślał tęsknić🙂 Będzie dobrze!
No i ideał sięgnął bruku  😉  Ale nic to, jeszcze jest ibmoz!

Gaga, czyli w tamtej stajni, o której pisałaś, miejsce w końcu się znalazło czy to jakaś inna? Koniecznie napisz jak przeżyły rozstanie.  Może ja też kiedyś się odważę? Ile czasu teraz będziesz miała!

Zwykle jest tak, że pomarańczowy drze się, jak zabiorę czarną, a ona rozstania znosi spokojnie. Dziś było odwrotnie. Najpierw ją wzięłam, on nic. Potem jego wzięłam i ona cały czas stała pod bramką i rżała. Takie zachowania mnie odstraszają przed wysłaniem jednego na łąkę. 
No i ideał sięgnął bruku   😉   Ale nic to, jeszcze jest ibmoz!

bo życie to nie jest bajka, czasami trzeba kupić kiełbasy.
[quote author=trusia link=topic=67681.msg2732915#msg2732915 date=1511454139]
No i ideał sięgnął bruku   😉   Ale nic to, jeszcze jest ibmoz!


bo życie to nie jest bajka, czasami trzeba kupić kiełbasy.
[/quote]
Ale czasem nie warto 😉
Tak jak to powyżej napisałam. Chyba, że ma się jeszcze sporo nieużytków do dyspozycji 😉
Przeprowadzałam się 7 razy ze stajni do stajni. Idzie się przyzwyczaić  😀
fabapi, mam konie od 20 lat, przeprowadzam się po raz 2gi... Pewnie idzie się przyzwyczaić, ale chyba jeszcze sporo przede mną 😉
Ps. konie już w nowych domach. Sama przeprowadzka poszła łatwiej, niż myślałam. Załadunek wzorowy, jakby jeździły co tydzień na zawody (faktem jest, że czasami ćwiczyliśmy włażenie we wszystko, co wozi konie - tak na wszelki wypadek, a po tylu latach razem to ona generalnie za mną w ogień wlezą  :kocham🙂. Na miejscu Darco , jak sobie po kilku minutach zdał sprawę, że matka nie przyłazi zaczął dramatycznie rozpaczać 🙁 Niestety musiałam już lecieć do drugiej stajni przejąć Byśkę (koniowóz ruszył wcześniej) więc z nim nie zostałam, ale oczywiście o spaniu tej nocy mogłam zapomnieć 🙁 Byśka jak to Byśka : o nowy boks, spoko może być. I tyle. Zero problemu. No i super - jeszcze bardziej mi przykro że nie będę z nią codziennie  🤔wirek:
Dobra zbieram się "ratować" sierotę i wprowadzić w nowe stado. Byśką zajmie się cudowny stajenny, poza tym ona sobie poradzi. Pan stajenny, którego już kocham - dokładnie obmyślił plan kolejności wypuszczania, aby się mój koń nie zestresował. I w kółko powtarzał, że mam się nie martwić.  😡
Oczywiście pojadę do niej później  🤣
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się