Pojenie koni

Syfon na przykład. Albo fontanna. Miło nam, że doceniasz nasze rady.


Wierz mi , że doceniam, a ta odpowiedź była skierowana tylko do jednej osoby ^^.

A co do wątku jeszcze to faktycznie poidła automatyczne są prostsze jeśli chodzi o czyszczenie ich. A z tego co z waszych odpowiedzi wywnioskowałam to są lepsze.
Misskiedis   Jeździj nocą, baw się i krzycz na całe gardło!
29 maja 2012 15:00
Voltopiry piszą o koniach a ty wyciągasz wnioski tylko o poidłach 😎
[quote author=galopada_ link=topic=88271.msg1414060#msg1414060 date=1338229412]
jak kon jest przyzwyczajony do tego ze ma w boksie wodę w wiaderku/poidło to się po jezdzie wcale nie rzuca od razu na wodę. a przynajmniej moje się nie rzucają i te kilkadziesiąt mi znanych  😉
[/quote]
Obserwuje codziennie dwa konie i widzę taką zależność. Koń po treningu nie rzuca się na wodę, a wręcz jej unika. Prędzej pójdzie zjeść siano niż się napije. Jeżeli już pije to w małych ilościach.
gajowa, z tą zagranicą to przykład nie w stylu "a u nas w Paryżu to" tylko w niemieckich stajniach nikomu by nawet do głowy nie przyszło, że koń po pracy nie może jeść, albo pić. W ogóle nie znają takich tematów 😉

W ogóle robią dużo rzeczy, które tutaj, nawet na forum mogłyby zakrawać na świętokradztwo. Kąpią konie nawet jak jest chłodno, i co najwyżej nakryją je derką, żeby trochę szybciej schły. Na bieżąco regulują żarcie (nie chodził? to dziś dostanie po garstce, następnego dnia treningi i normalne porcje). Nie dają suplementów (za to dużo stajni daje koniom pieczywo i ciastka z piekarni). W wielu miejscach krótko stępują na luźnej wodzy i zaczynają od razu robotę. Nie zawijają koni (hahah, a ja do dziś pamiętam pełne politowania spojrzenie właścicielki dopiero co 4-letniego konia, o którego busch zapytała, czemu jest zawijany. No jak to czemu? Przecież o nogi trzeba dbać, jak zawijasz, to na dłużej starczy!)

Tak czy siak, konie im żyją, więc nie ma co się nadmiernie stresować poidłami 😉
Voltopiry piszą o koniach a ty wyciągasz wnioski tylko o poidłach 😎


Wnioski wyciągam nie tylko o poidłach, o koniach także , ale nie wiem czy zauważyłaś , że napisałam: "a co do wątku" , a wątek jest właśnie o poidłach, więc no...
Tolay, nie kapuję, co jest złego w „z łaski swojej”.  Nie chciałam zostawić gołego „popraw”, bo według mnie by brzmiało nieuprzejmie. Nie czytam w myślach, żeby wiedzieć, że zauważyłaś błąd, ale nie wiesz, że można poprawić.  A skoro już o błędach mowa: to nie był błąd ortograficzny, ale zwykła literówka. Raziła, bo była w tytule.



Nie. Można powiedzieć , że są tj. dwa rodzaje żłobów do wody, a mianowicie :
- poidło automatyczne ( raczej każdy wie jak wygląda takowe )
-poidło zwykłe ( coś w rodzaju wiadra tylko tu akurat trzeba pilnować , aby woda się ciągle w nim znajdowała.

Ja wiem,  co to jest poidło. Napisałaś o żłobie do wody, w dodatku wyjmowanym. Zainteresowało mnie, co to jest, bo w moim rozumieniu żłób służy do podawania paszy, nie wody. Dlatego zapytałam – myślałam, że to jest jakiś nowy wynalazek:  „wyjmowany żłób do wody”, bo, jak sama napisałaś, czego to człowiek nie wymyśli.  Mnie z kolei zniechęca, jak ktoś nie chce poświęcić chwilki, żeby przeczytać pytanie.  W ten oto sposób obie jesteśmy zniechęcone. Też pozdrawiam.    😀    :kwiatek:  (ale ja bez ironii)
Tolay, nie kapuję, co jest złego w „z łaski swojej”.  Nie chciałam zostawić gołego „popraw”, bo według mnie by brzmiało nieuprzejmie. Nie czytam w myślach, żeby wiedzieć, że zauważyłaś błąd, ale nie wiesz, że można poprawić.  A skoro już o błędach mowa: to nie był błąd ortograficzny, ale zwykła literówka. Raziła, bo była w tytule.


[quote author=Tolay link=topic=88271.msg1414742#msg1414742 date=1338297698]

Nie. Można powiedzieć , że są tj. dwa rodzaje żłobów do wody, a mianowicie :
- poidło automatyczne ( raczej każdy wie jak wygląda takowe )
-poidło zwykłe ( coś w rodzaju wiadra tylko tu akurat trzeba pilnować , aby woda się ciągle w nim znajdowała.

Ja wiem,  co to jest poidło. Napisałaś o żłobie do wody, w dodatku wyjmowanym. Zainteresowało mnie, co to jest, bo w moim rozumieniu żłób służy do podawania paszy, nie wody. Dlatego zapytałam – myślałam, że to jest jakiś nowy wynalazek:  „wyjmowany żłób do wody”, bo, jak sama napisałaś, czego to człowiek nie wymyśli.  Mnie z kolei zniechęca, jak ktoś nie chce poświęcić chwilki, żeby przeczytać pytanie.  W ten oto sposób obie jesteśmy zniechęcone. Też pozdrawiam.    😀    :kwiatek:  (ale ja bez ironii)

[/quote]

Źle zrozumiałaś moją odpowiedź. Napisałam ci "rodzaje poideł" , żebyś od razu zrozumiała , że to nie chodzi własnie o żadne wynalazki , tylko mówiąc o "wyjmowanym żłobie" miałam na myśli zwykłe poidło 🙂 (zrobiłam to , bo ja nie umiem dobrze tłumaczyć , więc jakbym zaczęła Ci tłumaczyć , że miałam poidło na myśli to byś zapewne mnie nie zrozumiała)
Jeśli chodzi o to "z łaski swojej" - to mi się wydało właśnie nieprzyjemne , ale tobie znowu nieprzyjemne wydało by się samo "popraw". Jak dla mnie po prostu mamy inne gusta i tyle ^^.
Co do tego "[...]jak ktoś nie chce poświęcić chwilki, żeby przeczytać pytanie." - wierz mi , że przeczytałam to pytanie , aż dwa razy żeby go opacznie nie zrozumieć czy coś 😉
Ps:Pisząc pozdrawiam nie miałam zamiaru i nie użyłam ironii ,a przynajmniej nie zrobiłam tego umyślnie 🙂 Pozdrawiam   :kwiatek: 😉
a u nas były w starej stajni (tej co spłonęła i zostala rozebrana) żłoby klasyczne -  murowane (takie jak w starych, zabytkowych stajniach sie widuje , czy oborach). byla w nich woda, a jak przychodzila pora na owies, to wodę się wybierało, dawalo owsa, jak zjadły to nalewało swieżej. fajne to było bo przynajmniej zawsze było czysto - stajenny nie mial innego wyjscia, nie mógł zapuścic - 2 x dziennie "myte" 😉 a woda w nich stojaca ogrzana do temp otoczenia (pomijając moment "dolewania" oczywiście) 🙂 po jezdzie wchodziły i piły jak chciały. no ale też padnięte, zgrzane, zeszmacone z tetnem kosmicznym nigdy nie wracały...to nie auto ze cisniesz do dechy i zaraz silnik gasisz... teraz będą automatyczne i nie przewidujemy opcji zakręcania...
w 2 stajni (tam gdize mam swojego - tryb stajnio-wiata otwarta) wiadra z woda stoją cały czas do dyspozycji, wiec jak sierciuch chce to odrazu po jezdzie idzie pić, jesc tez zaraz po daje... on juz wie... zsiadam, trzeba isc sie rozsiodlac, a potem isc za pancia do paszarni a jak w niej zniknie to do wiaty i czekać na jedzienie 🙂
U nas nie mają poideł. Dbam o delikwenta żeby się napił przed jazdą i po jeździe wcale nie ma ochoty pić.
Trochę z innej beczki. Gdy byłam młoda 🙂 trenowałam różne sporty - i wszędzie obowiązywało "NIE PIJ! Pod żadnym pozorem nie pij w czasie/po treningu, usta możesz opłukać, przedramiona schłodzić..." Dziś - nie do pomyślenia - pije się, dużo się pije, zależnie od okoliczności wodę, izotoniczne, rozcieńczone soki...
Tak sobie pomyślałam - czy to "dawno temu" to był przesąd tylko? Myślę, że nie, myślę, że zwyczajnie woda wtedy nie trzymała standardów sanitarnych 🙁 Roiło się od bakterii i wyczerpany organizm łapał infekcje: anginy, biegunki itp. Sądzę, że to samo dotyczy koni.
Czysta (!) woda w poidle, którą koń dawkuje sobie sam zaszkodzić nie powinna mieć prawa, chyba, że wchodziłby w rachubę szok termiczny (mało prawdopodobne przy odrobinie zdrowego rozsądku).
A naturze pewnie konie się stępują zanim napiją🙂
w naturze nie galopuja/ciągną do wyczerpania sił, zeby odrazu przyssac się do lodowatej wody z wodaciagow/studni glebinowej.
pija jak sa bezpieczne, czyli raczej nie w galopie - w koncu w naturze galopuja jak uciekają, walczą - to nei czas na picie, albo sie bawią ...ale wtedy też to nie taki mega wysilek. jak sie sytuacja uspokaja - wtedy mozna pic. jak się znajdzie wode. no i najczesciej piją ze stojących zbiorników =o temp zblizonej do otoczenia. wiec szok termiczny raczej nie grozi ... tak jak i wydelikacenie organizmu....
quanta bo niestety nadgorliwość gorsza od faszyzmu... a niestety nadgorliwych nie brakuje - czasem z tej nadgorliwości można krzywdę zrobić większą niż - "z mniejszej dbałości"...

każdy zna chyba widok nastoletnich, ledwo anglezujących panienek na ich pubieranych od stóp do głów we wszelakie patenty i sprzęty trzyletnich trupach ledwo włóczących nogami... no ale cóż... w wolnym kraju żyjemy - każdy ma prawo również do tego...

taki mały  🚫 i juz mnie nie ma  😎
Ja mam 5latka, który mieszka sobie w Niemczech w treningowej stajni. Koń jest duży, masywny, konkretnie pracuje, dużo się poci. Na koniec treningu oczywiście stępuje, ale nie zawsze zdąży w trakcie stępa wyschnąć. Bezpośrednio po jeździe - z konia tylko zdejmuje się sprzęt - zwierzak ląduje na myjce i jest zlewany wodą calutenki, łącznie w łbem, podwoziem, jajkami i ogonem. Kilka pociągnieć zbieraczką, żeby nadmiar wody zebrać i koń ląduje w boksie. Nikt mu poidła nie zakręca. Ba, jeśli w czasie jazdy było karmienie, to od razu w żłobie jest pasza. Koń pije i je tak jak ma ochotę, żadnych limitów, żadnego zakręcania.


Dokładnie taką samą praktykę stosowaliśmy w sportowej stajni w Irlandii. Aczkolwiek po jeździe konie myło sie wodą z wiadra o letniej temperaturze. tak z węża chłodziło się tylko nogi. Ale poideł też się nie zakręcało, siano miały prawie cały czas w boksach więc wracały i jadły. Treściwe też sie czasem zdarzało im zastać w żłobie. Jedyne co to nie brało się na trening zaraz PO karmieniu - przynajmniej te 30 min sie czekało z siodłaniem.
busch   Mad god's blessing.
31 maja 2012 00:35
Zabawne z tymi przesądami jest to, że są bardzo uzależnione od warunków panujących w stajniach.
Spotkałam się w swoich rodzinnych stronach (południowa wielkopolska) z opinią, że po treningu należy koniecznie uniemożliwić koniowi napicie się. Ta opinia była szczególnie mocno rozpowszechniona w stajniach, gdzie była możliwość łatwego zabrania koniowi wody - czyli tam, gdzie wodę konie otrzymywały w podwieszanych wiadrach. Tam, gdzie woda jest w poidłach, to często okazuje się że wcale koniom tak bardzo nie szkodzi picie po jeździe; zwłaszcza wtedy, kiedy właściciel konia nie wie, w jaki sposób zakręcić wodę w poidle automatycznym 😉
W ogóle uniemożliwienie koniowi picia po treningu moim zdaniem jest absurdalne, sama po jeździe od razu idę się czegoś napić, bo organizm domaga się uzupełnienia wypoconych płynów. I co, ja się napiję, ale niech koniowi się pić chce jeszcze przez pół godziny, bo wrócił (suchy, z normalnym tętnem) właśnie do stajni? Co mogłoby mu się stać?

Podobnie jest z tym niedawaniem jedzenia po jeździe. Jakoś tak się składa, że akurat o tym w południowej wielkopolsce nie słyszeli, ale za to warszawskie stajnie lubują się w zabieraniu koniom jedzenia. Najbardziej lubują się te, gdzie żłoby można wyciągnąć z boksu 🙂
Najbardziej rozbiła mnie sytuacja, kiedy widziałam gdzieś w stajni że troskliwa właścicielka konia odliczała co do minuty godzinę od momentu wsadzenia konia do boksu, żeby dać mu meszu... a koń w najlepsze opychał się sianem, którego jedzenie najwyraźniej nie szkodzi 😉

Słyszałam też o takiej bzdurze że konia całego po jeździe można co prawda umyć ciepłą wodą, ale mięśni zadu nawet ciepłą nie można umyć, bo będzie mięśniochwat z miejsca! Bo mięśnie zadu są zupełnie innego rodzaju niż cała reszta i zaraz im się wielka krzywda robi od pomoczenia 😉

Żeby było zabawniej, te same osoby śmieją się z wyższością z zabobonów rekreantów np. na temat wsiadania tylko z jednej strony, bo z drugiej nie wolno i już.
Busch ja niestety znałam konie które kolkowały gdy dostały paszę treściwą (czytaj obiadek) wcześniej niż 30 minut pod jeździe. Nie mówię o sianie, bo paszę objętościową koń może jeść cały dzień.
Zawsze po jeździe, gdy inne konie jedzą a mój się wkurza dostaje na pocieszenie garść lub dwie owsa.

A co do spłukiwania po jeździe, pewnie chodzi o polewanie zimną wodą nerek 😉
To że nie wolno myć konia po jeździe to stary mit gdzie w większości stajni nikt nawet nie myślał żeby w myjce dla koni zainstalować dostęp do ciepłej wody. Nic się nie stanie jak spłukaniu potu letnią wodą, nawet na ZADZIE  👀
Ja po jeździe stępuję dopóki koń nie będzie miał równego oddechu. Może być wilgotny, ale wg. mnie nie może być mokry. Jeśli jest wilgotny to przecieram go jeszcze dodatkowo słomą którą ma w boksie, odbierając mu te 30 gram jedzenia, które zrekompensuje sobie na padoku. Teraz, kiedy już temperatura nieźle daje popalić woda się nagrzewa, nie jest lodowata.


"Przyczyny kolki
Warto też uszeregować przyczyny występowania kolek:
- złe odżywianie: niedozwolona pasza (typu koniczyna), zaparzone jedzenie ulegające fermentacji (nawet zwykła, źle przechowywana trawa), zbyt zimna woda i pasza, za mało wody, woda podana bezpośrednio po wysiłku, zbędne siekanie sieczki, przez co koń zjada pokarm niedostatecznie rozdrobniony, bo go zwyczajnie nie gryzie jak należy; namoczona sieczka – koń nie wydziela odpowiedniej ilości śliny; pokarm zapiaszczony, brudny (obecność odchodów innych zwierząt), siano bogate w zioła – koń może ulec zatruciu; nieodpowiednia ilość jedzenia i zmieniany rytm karmienia;
- zaniedbanie uzębienia;
- obecność pasożytów: odrobaczamy konia przynajmniej 4 razy do roku;
- zabieranie konia do pracy bezpośrednio po posiłku. " <-- tyle ze strony galopuje.pl

Bezpośrednio po wysiłku mój koń nie dostaje pić. Tj. Przecież od razu po galopie nie daję mu pić. Ale koń który ma równy oddech nie jest narażony na kolkę. Mokry może być przecież przez nerwy, zgrzany pod siodłem dzięki grubemu czaprakowi, który nie pozwala na wlot powietrza pod niego - materiał "nie oddychający". Więc najważniejsze to występować tyle ile koń potrzebuje, można go przywiązać jeszcze przed boksem i rozsiodłać, oczyścić lub wysuszyć słomą i tutaj już powinno parę minut zlecieć. Jak mało czasu to w takim razie dodatkowo można z koniem iść na padok/ujeżdżalnię by się po treningu wytarzał. Takie moje zdanie na ten temat, rzadko kiedy minutę po treningu mój koń jest w boksie..


busch tego, żeby po jeździe koniowi nie dawać jedzenia o tym nie wiedziałam. uczyłam się w warszawskich stajniach i jako zwykły szary rekreancik mogłam konikowi przynieść troszkę sianka po jeździe, mogłam nawet marchewkę i nawet jabłko dać. ba ! dzierżawiłam klacz - również w warszawskiej stajni - i tak wypadało, że moje piątkowe jazdy na niej wypadały w godzinach ok. 13. Praktycznie pora obiadowa, stajenny nie wsypywał do żłobu klaczy, kiedy ta przed nim stała i wiadomo było, że idzie na trening, tudzież niespecjalnie ambitną jazdę gdy mi się nie chciało. Ale tuż zaraz potem - gdy koń został rozsiodłany, sam stajenny, czasem instruktor przypominał mi że muszę konia nakarmić. Czyli co ? Przeważnie robiłam tak, że konia rozsiodłałam, spakowałam cały sprzęt, powiesiłam w siodlarni, zrobiłam mnóstwo dupereli typu: "napiję się, sprawdzę komórkę" i szłam do paszarni, nakładałam ile trzeba i dawałam klaczy w boksie w spokoju zjeść.


Są też incydenty kiedy temperatura naprawdę jest nieznośna i chociaż w stajni, w której nie ma metalowego dachu, są kamienne ściany, betonowa posadzka i wielkie drzwi pozwalające na wpływ świeżego powietrza - konie też się pocą. stojąc, same w sobie. Byłam niedawno w stajni niedaleko mojego miejsca zamieszkania, koń, który tego dnia nie wychodził na trening był mokry jak szmata. A stajnia angielska. I tak przed mądrymi, dowciapnymi - okienka były otwarte :-) I te konie miały stały dostęp do wody i wcale nie wiem czy takiej czystej bo pochodzącej ze studni właściciela. :-)
Żyją, kolki nie miały..
[quote author=horse_art link=topic=88271.msg1414860#msg1414860 date=1338307366]
w naturze nie galopuja/ciągną do wyczerpania sił, zeby odrazu przyssac się do lodowatej wody z wodaciagow/studni glebinowej.
pija jak sa bezpieczne, czyli raczej nie w galopie - w koncu w naturze galopuja jak uciekają, walczą - to nei czas na picie, albo sie bawią ...ale wtedy też to nie taki mega wysilek. jak sie sytuacja uspokaja - wtedy mozna pic. jak się znajdzie wode. no i najczesciej piją ze stojących zbiorników =o temp zblizonej do otoczenia. wiec szok termiczny raczej nie grozi ... tak jak i wydelikacenie organizmu....
[/quote]
Dokladnie tak. W naturze konie chodza do wodopoju rzadko, poniewaz wodopoje sa niebezpieczne, korzysta z nich wiele zwierzat i jest to miejsce dobre na zasadzke. Pija duzo na raz bo jelito grube i slepe konia jest buforem wody. Woda moze byc tam zamagazynowana "na potem". Kiedys w ten desen poilo sie konie z wiadra np rano i wieczorem. Jezdzilam kiedys w takiej stajni i w porze pojenia, kon sredniej wielkosci potrafil wciagnac 2,5 wiadra wody w ciagu 5 min. Byla to woda wodociagowa wiec zimna i w takiej sytuacji nigdy nie poilo sie konia, ktory wrocil z pracy, nawet jezeli byl juz suchy ale odczekiwalo sie jakies pol godziny. Przy takiej ilosci zimnej wody na raz moglyby sie zdarzyc jakies klopoty. Jezeli dalej byly jakies watpliwosci czy ochlonal juz dostatecznie do wiadra wrzucalo sie garsc siana i wtedy pil wolniej. W sytuacji kiedy kon ma w boksie wiadro zawieszane o malej pojemnosci, lub poidlo i ma ciagly dostep do wody, cackanie z ograniczaniem dostepu nie ma sensu bo i tak pociagnie tylko pare lykow i chocby woda byla najzimniejsza nic mu nie bedzie.
magija21   6 lat + vat :))
31 maja 2012 16:00
Kiedys jezdziłam w stajni, gdzie nie było poidel automatycznych i konie dostawaly wode z wiader. Raz, ze zajmowalo to duzo czasu, dwa ze konie sie niecierpliwily jesli chcialo im sie pic (tak na przydlad pojawil sie zly nawyk- walenie nogami w boks). Co do picia po wysilku- jezeli kon jest porzadnie wystepowany, to nie widze w tym nic zlego. Poza tym, jak juz zostalo wiele razy wspomniane, kon nie bedzie sie rzucal na poidlo tuz po treningu. Czasami nawet nie ma ochoty jesc, pomimo ze ma swieza zielonke w boksie.

Poidla automatyczne sa o tyle lepsze, ze kon moze o dowolnej porze pobierac potrzebna ilosc wody. Zaoszczedza to tez czasu czlowiekowi, nie trzeba latac z wiadrami i pilnowac pory pojenia.

halo
racja z czystoscia wody. tez nie mozna zapominac ze trzeba regularnie czyscic poidla, bo takie oslinione i posklejane nawet drobnymi resztkami jedzenia tez nie sa zbyt korzystne dla zdrowia.

Moze warto byloby zmienic tytul watku na ogolny o pojeniu? Chyba ze taki juz istnieje  🤔
Słyszałam też o takiej bzdurze że konia całego po jeździe można co prawda umyć ciepłą wodą, ale mięśni zadu nawet ciepłą nie można umyć, bo będzie mięśniochwat z miejsca!

O, to mi przypomina, jak kiedyś kąpałam sobie radośnie konia, który miesiąc wcześniej został wykastrowany. Był koniec czerwca. Właścicielka pensjonatu (i zarazem praktykująca trenerka/zawodniczka) przybiegła ratować mnie przed popełnieniem straszliwego błędu. Mianowicie nie wolno koniowi po kastracji moczyć wodą lędźwi i zadu! Najlepiej w ogóle go nie kąpać już do jesieni.
Niestety nie wiem, czym by mogło grozić polanie konia wodą - zaliczyłam konkretny opad szczęki i nie byłam w stanie dopytać. Czymś bardzo straszliwym, to pewne.

W sumie dość szybko zmieniłam pensjonat, w nowym miejscu koń został wykąpany gruntownie i przeżył 😉
busch   Mad god's blessing.
02 czerwca 2012 07:36
dar, jeśli czegoś mnie studia polonistyczne nauczyły, to tego, że nie warto wierzyć we wszystko, co jest gdzieś opublikowane. Zwłasza, jeśli jest to strona galopuje.pl, a rewelacje nie są podparte żadną bibliografią/badaniami/czymkolwiek.
Ja też mogę sobie coś opublikować na galopuje.pl pewnie 😉
hej, mam problem, jak zachęcić konia do picia wody?
Sierść od kiedy go mam ( prawie pół roku) zawsze pił niewiele. Teraz, przy tych upałach stało się to wręcz niebezpieczne.
Tym bardziej że poszedł na długi i ciężki rajd (ponad 300km) i jest pojony z wiadra 3-4 razy dziennie, ale on albo nie pije wcale albo ledwo 1/3wiadra.
Ostatnio odwodnił się do tego stopnia że trzeba było podać kroplówkę i przerwać rajd. Dodam że elektrolity dostaje do paszy.
W domu dostęp do wody ma cały czas. Automatyczne poidło codziennie czyszczone. Poidła na wybiegu też czyszczone regularnie (jeśli  nie robią tego stajenni- czyszczę sama).
Z poidła w boksie wypija tylko tyle ile jest nalane, nie 'dolewa sobie' nawet jak stoi cały dzień  (potrafi to robić, bardzo sporadycznie, ale się zdarza).
Próbowałam słodzić wodę witaminami w płynie, cukrem, wrzucać kawałki marchewki, dawać wodę w różnych wiadrach i z różnych źródeł i w różnych miejscach, różnych temperaturach, nawet dawałam wody przegotowanej, ale on po prostu nie chce pić i już.

Nie dostaje dużo zielonki, jabłek i innych 'wilgotnych dodatków'.
Niewiem już co robić, ratujcie 🙇
Nie wiem czy piszę w dobrym wątku, ale nie mogę znaleźć bardziej pasującego. Mam pytanie co zrobić, żeby koniom zimą nie zamarzała woda w wiadrach przez noc w stajni angielskiej? Jeżeli jest lekki mróz to nie zamarza, ale tak około i poniżej -10 w zeszłym roku zamarzała. Jest jakiś sposób czy przy takiej temperaturze nic nie pomoże?
A mają konie zamykane górę boksów na noc czy nie? U nas własnie przy -10 i więcej zamykamy całe drzwi żeby nie zamarzały poidła, to samo jeśli koń wychodzi na jazdę trzeba pilnować żeby nie zostawić otwartych drzwi i to działało do tej pory.
Mają górę zamykaną, a i tak zamarza. U was są poidła automatyczne czy wiadra z wodą?
Wiem,że jest taki patent z wkladaniem butelki pet,zdaje się do połowy napelnionej słona wodą,wtedy pływa i woda nie zamarza.słyszałam też o piłce takiej  (wiekszej)wielkości...kapusty 🙂Ktoś próbował?
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się