Poprawny dosiad

a ja mam takie pytanie o dosiad przy anglezowaniu, czy trzeba sie koniecznie zupełnie prostowac do zupełnego pionu przy wstawaniu ? Bo widze, że wielu jezdzców z większym stazem anglezuje nie prostujac sie zupełnie do końca, ja tez po latach zaczelam bezwiednie wstawac nie prostujac sie do końca, a jakis czas temu mi intstruktor wskazywał, ze to błąd
Co masz na myśli z tym prostowaniem się do końca? Co konkretnie się do końca "prostuje"?
chodzi o to, ze jezdziec wstajac wypycha b  tyłek, tak ze tułów jest w takiej jakby linii prostej, tzn zblizonej do prostej oczywiscie, jak ponizej..

a ja wstaje nie wypychajac do końca tylka, jak np. tu:
Wiesz, to zależy... od budowy, ruchu, stopnia wyciągnięcia chodu; ale też budowy i predyspozycji jeźdźca oraz... długości strzemion. Ja wyznaję zasadę, że anglezować należy jak najmniejszym wysiłkiem, wykorzystać to, że koń wybija i niewiele więcej.
Mi sie tez zdaje, ze jak najmniejszym wysiłkiem, ale ten przykład ja filmie nr 2 to nie jest chyba jakis zły dosiad przy anglezowaniu?
Ja tam widzę głównie klepanie tyłkiem po tylnym łęku... I nie da się ocenić samego anglezowanie w oderwaniu od "dosiadu"... Ale może ja się nie znam.
Tak jak SzalonaBibi - anglezowanie powinno być jak najmniejszym i niewymuszonym ruchem. Tylko tyle, ile koń wyrzuca. Anglezowanie zmienia jednak równowagę na górze i im bliżej konia zostajesz, tym lepiej.
Drugi przykład w ogóle nie jest poprawny.
Wszystko zależy od celu.
"Pionowy" dosiad można nazwać dosiadem ujeżdżeniowo-prezentacyjnym. Tu się wydłuża fazę pozostawania w siodle i fazę w najwyższym punkcie. Taki styl służy kształtowaniu ekspresyjnego chodu.
Oprócz takiej potrzeby anglezuje się tak, żeby było jak najmilej koniowi i jeźdźcowi: miękko, nisko, bezproblemowo, z minimalnym pochyleniem tułowia (2-3 cm względem pionu), bez pełnego prostowania nóg w kolanach.
Nemaya super, dzięki za podrzucenie linka! Dokładnie tego typu ćwiczeń szukałam więc mi sie na pewno przyda!  :kwiatek:
Do zadania pytania skłoniła mnie Quanta swoim wpisem na blogu:

http://quantanamera.com/rwym-ciag-dalszy-moja-trzecia-klinika-z-elaine-butler/

Udało mi się przepracować wszystkie dotąd zdiagnozowane najsłabsze punkty mojego dosiadu. I pomyśleć, że na pierwszej mojej klinice Elaine uczyła mnie od postaw… anglezować, w dodatku rozkładając ten ruch na części pierwsze (bo oczywiście wstawałam tylko ze strzemion, mając bardzo słabą łączność kolan z siodłem).

Te nieszczęsne kolana są często moim przyczynkiem do rozważań. Kiedyś, dawno dawno temu dostałam opiernicz, że nie trzymam się w ogóle siodła kolanami. Potem ktoś mi powiedział, że trzymam się za bardzo. Potem czytam o tym, że należy zaufać grawitacji. Potem o rotowaniu nogi w udzie - więc siłą rzeczy wtedy to kolano przylega do siodła mocniej. No można zwariować 🙂

W ujeżdżeniówce w sumie ciężko anglezować nie trzymając się kolanem i nie napinając mięśni uda. Ale jak to działa w pozostałych chodach? Tak samo, czy jedynie anglezowanie wymaga takiego przyklejania kolana i napięcia mięśni ud?

Co to kolano ma robić i którą dokładnie częścią powinno przylegać do siodła? Powinno przylegać czy ściskać? Fajnie byłoby podyskutować na przykładzie zdjęć/filmów, bo jestem wzrokowcem 😉 Dodam, że chodzi mi o ujeżdżenie.
Malaga
Przy dobrze zrotowanym udzie i rozluznionych miesniach przywodzicielach ud kolano bedzie przylegalo, bo ma przylegac. Nie masz sie nim chwytac, nie masz sie nijak spinac zeby noga byla w poprawnym miejscu, pieta obciagnieta, kolano przylozone.
Zakleszczanie ud i trzymanie sie kolanem, powoduje jedynie fotelowy dosiad, podciaganie piet (odbijanie sie ze strzemienia z palca ) i usztywnienia gornej partii ciala.
Samo rozluznienie przywodzicieli ud powoduje ze noga staje sie dluzsza, co w efekcie daje stabilne oparcie w strzemieniu. Czujesz wtedy ze ruch konia amortyzujesz w stawie skokowym , nie na palcach. I to daje tez piete w dole, a nie cisniecie jej w dol na sile, mimo zakleszczenia kolanami itp.
Tu masz zdjecia w kłusie gdzie sie spinam i trzymam kolanem. To moja 1 jazda po ciazy i do rozluznienia czegokolwiek bylo mi bardzo daleko.



Tu natomiast masz moment anglezowania, kiedy tylek jest w gorze, kolano przylega , ale nie trzyma, przywodziciele sa rozluznione. Noga sie sama uklada poprawnie.


Tu w stoj. Ja sobie siedze luzno, nie cisne piety w dol, nie staram sie zeby noga lezala poprawnie. Lezy tak, bo nigdzie sie nie napinam.


W ujeżdżeniówce w sumie ciężko anglezować nie trzymając się kolanem i nie napinając mięśni uda. Ale jak to działa w pozostałych chodach? Tak samo, czy jedynie anglezowanie wymaga takiego przyklejania kolana i napięcia mięśni ud?

Co w Twoim odczuciu znaczy trzymac sie kolanem i napinac miesnie ud?
Bo dla mnie w 3 punktowym dosiadzie , mimo dluzszego strzemienia w ujezdzeniowce, sposob w jaki musi sie dolna partia miesni rozluznic , nie rozni sie niczym od jezdzenia w innych siodlach.
I ja przy anglezowaniu sie nie mecze. Wstaje delikatnie nad siodlo i kiedy to robie jedyne co czuje to swoj ciezar w stawie skokowym. Nie obciazam w celu anglezowania ani kolan ani ud, w zaden szczegolny sposob.

Ogolnie uwazam ze dol naszego ciala powinien byc absolutnie luzny, amortyzujacy ruch konia. Przy kazdym zbednym napieciu miesni, tracimy gleboki dosiad a wiec i nasza rownowaga jest gorsza, odczucia sa gorsze i ciezko dawac poprawne pomoce, ot chocby przejscia w dol. Jak sie bedziemy trzymac kolanem, to bedziemy konia hamowac na mordzie... .
A poza tym luzny, gleboki dosiad, daje nam bezpieczenstwo. Sporadycznie widze jezdzcow walacych gleby, jesli siedza gleboko i luzno, bo jestesmy w stanie zamortyzowac wiekszosc rzeczy jakie funduje nam kon i ciezko nas wybic z rownowagi.
Tak dla przykladu. Gdybym sie tu trzymala kolanem , raczej na 2 zdjeciu bylabym juz w fazie lotu przez glowe.



No i w kazdym chodzie zasada jest taka sama.

W ujeżdżeniówce w sumie ciężko anglezować nie trzymając się kolanem i nie napinając mięśni uda. Ale jak to działa w pozostałych chodach? Tak samo, czy jedynie anglezowanie wymaga takiego przyklejania kolana i napięcia mięśni ud?

Co w Twoim odczuciu znaczy trzymac sie kolanem i napinac miesnie ud?
Bo dla mnie w 3 punktowym dosiadzie , mimo dluzszego strzemienia w ujezdzeniowce, sposob w jaki musi sie dolna partia miesni rozluznic , nie rozni sie niczym od jezdzenia w innych siodlach.
I ja przy anglezowaniu sie nie mecze. Wstaje delikatnie nad siodlo i kiedy to robie jedyne co czuje to swoj ciezar w stawie skokowym. Nie obciazam w celu anglezowania ani kolan ani ud, w zaden szczegolny sposob.


Nie chodziło mi o to, że w ujeżdżeniówce są dłuższe strzemiona. Bardziej chodziło mi o inną budowę tego typu siodeł. Jak pierwszy raz na takim zaczęłam anglezować to nie było opcji mieć totalnie rozluźnionych nóg od kolana w górę. Nie mam na myśli zakleszczania tylko raczej wzmocnienia napięcia mięśni. Ciężko mi takie rzeczy opisywać przez internet bo dla każdego może to znaczyć co innego 😉

Być może chodzi bardziej o różnicę między totalnym rozluźnieniem a napięciem izometrycznym (?), nie chodzi z kolei zupełnie o spinanie się i zakleszczanie?

W każdym razie wracam znów do cytatu:

na pierwszej mojej klinice Elaine uczyła mnie od postaw… anglezować, w dodatku rozkładając ten ruch na części pierwsze (bo oczywiście wstawałam tylko ze strzemion, mając bardzo słabą łączność kolan z siodłem).

Chodzi mi o to, jaka ta łączność kolan ma być (jak silna) i z czego konkretnie wstawać w anglezowaniu?
Malaga
Wydaje mi sie ze troche za duzo myslisz i tym samym zamiast usiasc w siodle, zastanawiasz sie czy to kolano przylega dobrze, zle, za mocno, za slabo... a ono przylega na tyle ile powinno, jesli Twoja noga jest poprawnie zrotowana. Moja wersja jest taka , ze gdybym wlozyla kartke papieru miedzy siodlo a kolano, to ta kartka by nie wypadla i nie musialabym sie starac zeby ja tam utrzymac. Nie bylaby tez hardcorowo pogieta. I moim zdaniem kolano jest ostatnia rzecza na ktorej bym sie skupiala chcac poprawnie usiaść.
Nic wiecej Ci nie napisze, bo o tyle o ile wiem ze siedzi sie roznie w roznych siodlach, to zasada dla ,nie wszedzie jest taka sama, jesli chodzi o rozluznienie dolnej partii ciala ( jesli juz tylko o dole mowimy ).  I ujezdzeniowka przy poprawnie ulozonej nodze, wcale nie wymusza wiekszego zaangazowania, niz kazde inne siodlo.
A wstajesz ze stawu skokowego i z tego czym pomaga Ci kon w ruchu.
Kochani, ostatnio mam bardzo ciekawe treningi i otwierające oczy 😀 Trenerka pracuje nad moim mizernym dosiadem jak może.
Zastanawiam się jednak jak mogę sobie pomóc w warunkach domowych 😉 Chciałabym bardziej otworzyć udo (żeby jeździc jak Gal 😀 ). Dziś podczas ćwiczeń pierwszy raz puściłam luźno (tak naprawdę luźno) nogę już w "miednicy" i nie dość, że okazało się, że łydka wtedy jest szybsza to ja milion razy lepiej siedzę, a koń w ogołe fantastycznie reaguje. 90% czasu jadę jednak zakleszczona dołem (nie trzymam się kolanami, ale po dzisiejszym doświadczeniu i uczuciu niebywałego luzu, wiem, że jednak dużo pracy przede mną).

Jak otwierać miednicę, jak nauczyć się "puszczać" nogę luźno... nie siedząc na koniu (znam ćwiczenia w siodle, ale może kojarzycie coś co mogłabym robić niezależnie)

Będę bardzo wdzięczna :kwiatek:
Amnestria, ponieważ też zgłębiam ostatnio temat ćwiczeń w domu, bo nie zawsze jestem w stanie dotrzeć na zajęcia z pilatesu i mam je tylko raz w tygodniu - polecam to:







I ćwiczenia na core:


Choć generalnie polecam też - jeśli masz możliwość - przejść się na choć jedne zajęcia z jogi czy pilatesu, bo poprawność wykonywania ćwiczeń jest dość ważna. Albo przynajmniej ćwicz na początek przed lustrem, bo to też pomaga poprawnie wykonywać ćwiczenia 🙂 Czasami mi się wydaje, że coś robię dobrze, a trenerka coś jeszcze skoryguje mimo wszystko
Na pilates chcę się zapisać, ale doby nie mogę naciągnąć 🙄 Więc póki co szukam czegokolwiek do domu.
Dzięki za linki, zapoznam się :kwiatek:
amnestria mnie dużo dała książka "Dosiad przepuszczalny". Teraz mam zamiar puścić ją w dalszy obieg gdybyś chciała 🙂
amnestria mnie dużo dała książka "Dosiad przepuszczalny". Teraz mam zamiar puścić ją w dalszy obieg gdybyś chciała 🙂

Napiszesz coś więcej o tej książce?
Książka fizjoterapeutki Natalii Jasickiej-Krugiołki, prowadzi różne szkolenia z zakresu poprawnego dosiadu, zależności w naszym ciele. W ksiażce zdecydowanie dużo obrazków 🙂
Widzę, że to jakiś biały kruk 😉 Bo nawet internet niewiele o niej mówi 😉
Książka fizjoterapeutki Natalii Jasickiej-Krugiołki, prowadzi różne szkolenia z zakresu poprawnego dosiadu, zależności w naszym ciele. W ksiażce zdecydowanie dużo obrazków 🙂


Czy ja wiem czy tyle obrazków? Raczej bym powiedziała, że dużo opisów ćwiczeń dla jeźdźców.
A propos kwestii dosiadu, anglezowania czy jeżdzenia w różnych siodłach... mi z pomocą zawsze przychodziło "pogotowie jeździeckie" http://pogotowiejezdzieckie.blogspot.com/p/spis-tresci_26.html

Jeśli ktoś ze Śląska, konkretnie okolic Wodzisławia byłby chętny na zajęcia indywidualne z autorką, to ja na pewno będę ją raz w miesiącu sprowadzała 🙂 W listopadzie wstępnie będzie u mnie w weekend 11-12 +kombinujemy, żeby w sobotni wieczór zrobić sobie posiedzenie, małą konferencję poświęconą pracy z koniem na zasadzie "związku dżentelmeńsko - hippicznego", co z tego wyjdzie dowiem się w poniedziałek  🏇

„Nieformalny związek dżentelmeńsko-hippiczny”. Myślę, że jest to dobra nazwa dla grupy osób, które chcą w elegancki, pozbawiony przemocy sposób, pracować ze swoimi podopiecznymi. Jest to grupa dla osób, które zdają sobie sprawę, że jeździectwo opiera się nie tylko na pracy fizycznej, ale przede wszystkim na wysiłku intelektualnym. Jest to grupa dla osób, które chcą nauczyć się rozumieć konie i dla osób, które taką wiedzą mogą się podzielić. Grupa osób, dla których wierzchowiec jest pracującym partnerem, od którego egzekwuje się wykonanie „prośby” dopiero wówczas, gdy stanie się ona dla niego zrozumiała i wówczas, gdy będzie na jej wykonanie fizycznie przygotowany
Dzięki Tworek, poczytam sobie 🙂 Do Wodzisławia mam niestety 80 km i nie mam swojego konia. Chyba, że macie opcję odbycia treningu na jednym z Waszych koni - wtedy byłabym zainteresowana informacją 🙂

Edit: zaczęłam czytać i brzmi to fajnie. Chętnie bym sobie pogadała z kimś właśnie o mięśniach, rozluźnieniu, itd. Na moich treningach jest zawsze kilka osób, raczej skupiamy się na konkretnych elementach i jest mało miejsca na takie dyskusje o samym ciele. A ja z kolei mam kręgosłup mocno po przejściach i każda zła praca odbija się na mnie dużo mocniej tym samym.

W przyszłym tygodniu idę do fizjoterapeutki, jestem ciekawa co mi powie i jakie ćwiczenia będziemy robić.
Calkowity edit, napiszę post na laptopie bo telefon mi zjada treść :c
Jakie ćwiczenia można wykonywać w półsiadzie? Chciałabym sobie urozmaicić jazdę, bo to trochę moja słaba strona, wspinam się na palce w strzemionach jak tylko mam się pochylić do półsiadu.  🤔
Cześć,

czy słyszałyście o wykorzystaniu gum / taśm oporowych / therabandów przy ćwiczeniach nad dosiadem?

Jakiś czas temu trafiłam na ciekawy artykuł na ten temat, a teraz nie mogę go odnaleźć. Jestem ciekawa czy ktoś używał i w jaki sposób.

Pozdrawiam
Jakie jest wasze zdanie na temat wiązania: strzemion do popręgu i jeźdźca do siodła? Jak zawiązać puśliska by było to optymalnie bezpieczne? Spotkaliście się z wiązaniem innych "rzeczy" dla polepszenia dosiadu? 🤔
Tak na marginesie wiem, że takie "zabawy" tylko na lonży przy doświadczonym instruktorze  😉
taggi   łajza się ujeżdża w końcu
03 grudnia 2017 19:42
e tam tylko na lonży przy instruktorze ;-) Ja sobie kiedyś na kilka jazd sama przywiązałam strzemiona do popręgu 😂, bo miałam wtedy problem z uciekaniem nogi do tyłu i w ogóle za dużo ruchów nogą wykonywałam. Efekt był może przez pierwsze 10 minut, potem niestety dalej machałam nogą tyle, że na długość wiązania.
Po 2 czy maks 3 jazdach zrezygnowałam.

A nogę stabilizowałam później długą pracą, cierpliwością i skupieniem. No i też zmieniłam sposób jazdy z "jechania za konia" na zasadę "im mniej tym lepiej" 😉. pewnie idealnie nadal nie jest, ale na pewno znacznie na plus 😉

edit: Jeszcze tylko dodam, że mam konia, do którego mogę się za wszystko przywiązać i nie obawiam się spadnięcia czy jakiegośtam brykania. Bardziej uważam, że wiązanie jest mało sensowne, bo póki się nie rozwiąże przyczyny, to nie zmieni się efekt. i jasne, można tłumaczyć coś pamięcią mięśniową czy czymś innym, ale... i tak 90% to kwestia rozluźnienia i równowagi. A tego wiązaniem się nie przerobi raczej.
Moon   #kulistyzajebisty
03 grudnia 2017 20:45
wecia72, mnie też wiązano puśliskami do siodła 😉 ale fakt - na bezpiecznym koniu - profesorze i przeważnie nie na całą jazdę.
Strzemiona sobie kiedyś przywiązałam do popręgu bo strasznie wyginałam nogę w kostce i odstawiłam paluchy od konia, co za tym idzie - i całą, łydkę, działając piętą. Bolało na początku (przywiązałam naprawdę mocno ;p ) w sumie nie pamiętam czy mi to pomogło, pewnie bardziej prawidłowe zrotowanie nogi, puszczenie jej luźno w dół i tyłkogodziny klepania i rzeźby 😉
wecia72, jeździłam ze strzemionami przyczepionymi do popręgu. Pierwsze naście minut to była moja walka z takim patentem, no bo jak to, w ogóle nie można ruszyć nogą tak, jakbym chciała  😜 Jak już załapałem, że da się zadziałać nogą inaczej, bez cofania jej i machania nią na wszystkie strony, to robiło się to kształcące. Czułam, kiedy zaczynam za mocno kombinować. Pojeżdżenie tak parę razy przyniosło efekt.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się