Od stajni do stajni, czyli przemyślenia i rozterki pensjonariusza-tułacza

Odnośnie wstawania w nocy - my kontrolujemy konie 2 razy pomiędzy 'zamknięciem a otwarciem' stajni. Raz o północy i raz o 4. Nauczyłam się tego jak w jednej ze stajni, gdzie warunki swoją drogą pozostawiały mocno do życzenia, stróż w nocy wyłapał mojego konia zablokowanego w boksie już z ogromnymi ranami. Niestety w wielu miejscach jest jeszcze za duże niedoinformowanie albo górę bierze wygoda właściciela i ogólnie panująca moda na 'koniki sportowe'. W ilu stajniach można spotkać dziesiątki właścicieli, którzy mimo pastwisk i padoków wolą trzymać konie w boksach albo fundować im zabawę w formie wyłącznie karuzeli? I wtedy często jest płacz, że konik ma kontuzję za kontuzją, ale nikt nie wpada na to, że może to być wina tak małej ilości ruchu.  😵
Mnie się wydaje, że ludzie po prostu nie wiedzą co jest dla koni naprawdę dobre. Przynajmniej ja mam takie wrażenie obserwując to w stajniach gdzie stałam. Teraz praktycznie każdy może mieć konia, najczęściej ja spotykałam się z nastolatkami "mistrzyniami", które jeździły w rekreacji, potem rodzice kupili im konia i wydawało im się że wszystko wiedzą najlepiej. Rodzice się nie interesowali, panny robiły co chciały, koń był zabawką albo maszyną. Druga grupa to byli dorośli ludzie, którzy w dzieciństwie jeździli, ale dopiero teraz ich stać było na własnego konia. Przyjeżdżali najczęściej tylko w weekendy, nie mówię ich konie były zadbane (dostawały dodatkowe pasze, kowal regularnie, w razie czego weterynarz), ale polegali bardzo na zdaniu właściciela stajni. Jak on tak powiedział to było święte, nawet nie sprawdzili czy to jest prawda, czy tak będzie dobrze. Nieraz ja ich dopiero uświadamiałam, ale przeważnie to ja byłam ta "dziwna", która się ciągle czepia, coś wymaga. Jak w jednej stajni walczyłam, żeby konie bez względu na pogodę wychodziły na padok to wszyscy na mnie patrzyli jak na kosmitkę i mówili: "ale przecież im będzie zimno to niech lepiej stoją w boksach, Ty w taką pogodę chciałabyś stać na dworze i marznąć albo moknąć, w stajni im przynajmniej ciepło" 
Własciciele, trenerzy, weterynarze utrzymują taki standard stajni i pensjonatów. Jesli ktoś wyłamuje się z tego schematu, jest co najmniej "dziwny". Te legendy o szkodliwości czynników naturalnych dla koni i kłamstwa o zaletach różnych dziwnych i nienaturalnych rzeczy. No, po prostu, koń nie jest koniem, tylko jakimś wydumanym w chorej wyobraźni stworzeniem.
To skad i od kogo, własciciel konia ma sie czegokolwiek dowiedzieć.
Ja najwięcej sie dowiedziałem trzymając konie u siebie i obserwując je. mnóstwo informacji jest w ksiązkach i w necie. Ale trzeba założyć fitry i głupoty odrzucać. A tych głupot jest niestety więcej niż rzetelnych informacji. Takie czasy. kazdy może pisać na każdy temat. I weź się, człowieku, w tym wszystkim połap.
Dokładnie, wiezz że dla konia coś jest dobre (wywalenie na dwór bez  względu na to czy jest mżawka czy gruda) a i tak masz wątpliwosci czy tonjest okej skoro nikt inny tak nie robi. Całe szczęście teraz toimy już w miejscu gdzie o tak podstawowe rzeczy nie trzeba się martwic.
Własciciele, trenerzy, weterynarze utrzymują taki standard stajni i pensjonatów. Jesli ktoś wyłamuje się z tego schematu, jest co najmniej "dziwny". Te legendy o szkodliwości czynników naturalnych dla koni i kłamstwa o zaletach różnych dziwnych i nienaturalnych rzeczy. No, po prostu, koń nie jest koniem, tylko jakimś wydumanym w chorej wyobraźni stworzeniem.
To skad i od kogo, własciciel konia ma sie czegokolwiek dowiedzieć.
Ja najwięcej sie dowiedziałem trzymając konie u siebie i obserwując je. mnóstwo informacji jest w ksiązkach i w necie. Ale trzeba założyć fitry i głupoty odrzucać. A tych głupot jest niestety więcej niż rzetelnych informacji. Takie czasy. kazdy może pisać na każdy temat. I weź się, człowieku, w tym wszystkim połap.


Nie obrażaj mnie proszę.
Każdy klient - pensjonariusz słyszy ode mnie kilka razy co powinien zrobić aby jego koń był szczęśliwy (zdrowy i chętny do pracy)
Po kilkunastu  rozmowach z kilkunastoma pensjonariuszami, przestaję wracać do tematu. Właściciel ma być szczęśliwy (bo płaci) a koń ma przeżyć.
Pocieszam się że i tak konie mają u mnie lepiej niż w wielu innych stajniach..
a gdzie ja napisałem cokolwiek obraźliwego? Całkiem niechcący tylko, delikatnie, potrąciłem stół. 🙂
Saccarin   I am the voice of Never-Never-Land
04 grudnia 2017 11:06
LSW to wszystko o czym piszesz jest dokładnie tym, dlaczego postanowiłam założyć własną stajnię. Zwyczajnie chciałam by mój koń był szczęśliwy.
U mnie z boksów nie wychodzą tylko wtedy jak jest nawałnica lub opady + duży wiatr, ponieważ na padoku nie mam wiatki, gdzie mogą się schować.
To jakie bullshity próbowali mi ludzie w innych stajniach wcisnąć to głowa mała. Zwiedziłam w swoim życiu mnóstwo stajni, ale na szczęście w większości trafiałam na właścicieli przynajmniej kontaktowych, którzy próbowali zrobić, by był wilk syty i owca cała. Dzięki temu mój koń przeżuwa siano z prędkością ślimaka, bo zwyczajnie zawsze wiedział, że jest to siano; jest zdrowy i odporny na warunki, bo wychodził nawet na deszcz; jest zrównoważony i spokojny, bo stado zapewniło mu zdrowie psychiczne.

A potem przychodzi do mnie pensjonariusz i deklaruje: "w nawet najdrobniejszy deszczyk do boksu, bo chcę by mu było sucho i ciepło, najlepiej żeby stał sam, bo inne konie na pewno będą się na nim wyżywać." Hitem było zalecenie od weta by koń stał w stajni angielskiej, po czym od właścicielki słyszę, by zamykać mu górne drzwi bo mu zimno.

Moim priorytetem było stworzenie stajni nastawionej na dobro zwierzaków, a dopiero później z super warunkami dla ludzi. Wiem, że jeszcze wiele pracy przede mną, ale widzę szczęście u tych zwierzaków, czują się tutaj dobrze- i wtedy wiem, ze wysiłek nie idzie na marne.
Mimo, że jestem ta "dziwna" i próbuję zawrócić rzekę patykiem...
I wracamy znowu do sedna, czyli: albo mega infrastruktura z kwarcem, czterema halami,  lonżownikami i miejscem na dziesiątki koni, plus cztery kwaterki cztery na sześć metrów kwadratowych na dwie godziny dziennie bo musi się zmieścić na nich 20 koni puszczanych pojedynczo, albo możliwość padokowania minimum przez pół dnia, dostęp do trawy, kameralność, spokój kosztem braku możliwości jazdy na kwarcu i hali. Chyba o to chodzi, że nie można mieć wszystkiego. Albo się jeździ albo koń jest padokowany i pastwiskowany. Pomijam kwestie wielkości brzucha, wysokości błota itp.
ushia   It's a kind o'magic
04 grudnia 2017 11:34
wcale nie - ja sie bujam po kwarcu i na hali, kon ma wybieg w zimie i zmieniane pastwiska od maja do listopada, karmiony jest jak poprosze, ma boski pasnik w boksie wiec siano non-stop bez opcji niszczenia i obzerania sie pelna paszcza, a w dodatku jak kto ma zyczenie konie wychodza albo pojedynczo albo po kilka (trzeba sie tylko umowic z innymi chetnymi na grupowe wybiegi)

da sie? da
Umówmy się, że to nie jest powszechnie spotykany obrazek. Najczęściej jednak pensjonariusz musi wybrać.
LSW to wszystko o czym piszesz jest dokładnie tym, dlaczego postanowiłam założyć własną stajnię. Zwyczajnie chciałam by mój koń był szczęśliwy.
U mnie z boksów nie wychodzą tylko wtedy jak jest nawałnica lub opady + duży wiatr, ponieważ na padoku nie mam wiatki, gdzie mogą się schować.
To jakie bullshity próbowali mi ludzie w innych stajniach wcisnąć to głowa mała. Zwiedziłam w swoim życiu mnóstwo stajni, ale na szczęście w większości trafiałam na właścicieli przynajmniej kontaktowych, którzy próbowali zrobić, by był wilk syty i owca cała. Dzięki temu mój koń przeżuwa siano z prędkością ślimaka, bo zwyczajnie zawsze wiedział, że jest to siano; jest zdrowy i odporny na warunki, bo wychodził nawet na deszcz; jest zrównoważony i spokojny, bo stado zapewniło mu zdrowie psychiczne.

A potem przychodzi do mnie pensjonariusz i deklaruje: "w nawet najdrobniejszy deszczyk do boksu, bo chcę by mu było sucho i ciepło, najlepiej żeby stał sam, bo inne konie na pewno będą się na nim wyżywać." Hitem było zalecenie od weta by koń stał w stajni angielskiej, po czym od właścicielki słyszę, by zamykać mu górne drzwi bo mu zimno.

Moim priorytetem było stworzenie stajni nastawionej na dobro zwierzaków, a dopiero później z super warunkami dla ludzi. Wiem, że jeszcze wiele pracy przede mną, ale widzę szczęście u tych zwierzaków, czują się tutaj dobrze- i wtedy wiem, ze wysiłek nie idzie na marne.
Mimo, że jestem ta "dziwna" i próbuję zawrócić rzekę patykiem...

Mam starszą klacz, która puchnie jak stoi. Musi wychodzić przynajmniej na kilka godzin, aby się rozchodzic. W pensjonacie jak lało/wiało stała w boksie. Mimo moich próśb aby przynajmniej dawano mi znać, że nie puszczają danego dnia, to przyjadę i sama puszczę, nie byłam informowana. Teraz przydomowo wychodzi każdego dnia. Przez trzy lata nie było takiej pogody, aby nie wyszły.
Chcąc mieć bdb warunki dla konia, trzeba się niestety samemu chyba tym zająć.
I wracamy znowu do sedna, czyli: albo mega infrastruktura z kwarcem, czterema halami,  lonżownikami i miejscem na dziesiątki koni, plus cztery kwaterki cztery na sześć metrów kwadratowych na dwie godziny dziennie bo musi się zmieścić na nich 20 koni puszczanych pojedynczo, albo możliwość padokowania minimum przez pół dnia, dostęp do trawy, kameralność, spokój kosztem braku możliwości jazdy na kwarcu i hali. Chyba o to chodzi, że nie można mieć wszystkiego. Albo się jeździ albo koń jest padokowany i pastwiskowany. Pomijam kwestie wielkości brzucha, wysokości błota itp.


Przyjedź do nas to zobaczysz że da się osiągnąć kompromis:
2 hale i ponad 30 padoków. Trawa tylko do pasienia konia w ręce ale za to 20 ha
desire   Druhu nieoceniony...
04 grudnia 2017 12:19
fabapi, byłam i widziałam, padoki to sorki, ale padoczki-kwaterki, a nie padoki. Chyba, że coś przeoczyłam, ale dość dokładnie obchodziliśmy teren... 👀
Co mi z 20 ha łąki jeśli konia mogę popaść na niej sporadycznie w ręce? Jaki to kompromis?
a jaki sens w tych 20 ha trawy, skoro konia można paść tylko w ręku?
Dokladnie. Łąkę liczę jeśli koń może sie na niej paść w sezonie min 12 godzin dziennie. A nie w ręku...
Czardasz w lubelskim jest jedna stajnia oferująca halę i chów wolnowybiegowy. Ale jest 50 km od Lublina, w dodatku dojazd nie ekspresówką, tylko po małych miejscowościach.
Drugą buduję ja, tylko, że kilkanaście km od ścisłego centrum. I ludzie bardzo chcą u mnie trzymać konie. Więc jakaś świadomość warunków jest.
Z drugiej strony stajni mamy sporo, hal też trochę. Wziąłby ktoś zrobił u siebie chów wolnowybiegowy i miałby klientów zapewnionych 😁.
Przyjedź do nas to zobaczysz że da się osiągnąć kompromis:
2 hale i ponad 30 padoków. Trawa tylko do pasienia konia w ręce ale za to 20 ha


Ale dlaczego tylko w ręku?
Również nie ogarniam łąki z opcją pasienia w ręku. Do stajni przyjeżdżam pojeździć, nie paść konia. Paść ma się sam. Mogę mieć ew kaprys na spacer z pasieniem gdzieś po łące, ale na regularne karmienie konia w taki sposób nie miałabym czasu, a takie od święta niezdrowe mocno...
Szczęściem jeżdżę po kwarcu a koń chodzi na łąkę. Zimą na krócej, niż w poprzedniej stajni, ale za to ma piękne siano do jedzenia, czysto w boksie i - poza pastwiskiem - karuzelę.
Byśka ma 7 ha pastwiska do podziału na 4 konie i łazi od rana do nocy 🙂

Muchozol mi by wolnowybiegówka z halą kompletnie nie pasowała. Co zrobić z koniem po treningu? Ogolony mimo wszystko zmarznie w nocy, nieogolony spoci się jak diabli i nie będzie gdzie go wysuszyć... rozumiem taki chów w ciepłych miesiącqch, ale zimą nie koniecznie jakoś...
Mnie by się marzyła nawet nie hala, ale jakiś zadaszony plac, choćby niewielki. Nawet duży zadaszony lonżownik byłby ok. Żeby na łeb się nie lało i można było coś porobić w deszczu. 😉
_Gaga ja na zimę zawsze trochę stopuję pracę, więc się aż tak nie pocą. Nie wiem czy u siebie będę robic tak samo.
Ale od czego jest solarium po treningu 😉? Spoconego, ale dobrze rozstępowanego wrzucę do solarki, niech się podsuszy. Później w derkę i na 20 min do boksu niech żre siano. Ja przez ten czas zniosę sobie sprzęt, posprzątam po koniu i akurat 20 minut mi minie, więc już całkiem suchy koń idzie na dwór.
Suchy, ale rozgrzany solarką. Na mróz. Nie moja estetyka jednak... ale moje konie pracują uczciwie cały rok, zatem mam inne spojrzenie na to...
W ręku może dlatego, że te 20 ha nie jest ogrodzone? Ale tak jak napisala Gaga, większość ludzie nie jeździ do stajni po to, żeby paść konia. W sumie dziwaczny pomysł.

Ja już dawno doszłam do wniosku, że w złym miejscu mieszkam. Na Mazurach, gdzie jeżdżę z końmi na wakacje, są ogromne pastwiska i jest hala.  Moje konie na tych wyjazdach są wolnowybiegowe i nie okazują tęsknoty za boksami. Ale na taki chów nie ma parcia wśród pensjonariusyz. Konie pensjonatowe są na noc zabierane do boksów.

_Gaga yyyyy rozgrzany solarką na mróz 🤔? Przecież napisałam, że po solarce koń idzie do boksu, nie na mróz. Właśnie po to, żeby nie wyszedł suchy, ale rozgrzany prościutko po solarze na mróz. Tylko ochłonął.
Koń po solarium pod derką 20 min później nadal jest ciepły. Suchy, ale ciepły. Proponuję sprawdzić 🙂
Ale - jak pisałam - wolnoc Tomku. Mi się w polskim klimacie wolnowybiegówka zimowa dla użytkowych koni nie podoba i tyle. Nie musi przecież. Wiosenno - letnio - jesienna fajnie, ale zimą już jakby nie specjalnie...
No to jak będzie ciepły (zawsze sprawdzam) to przecież go nie wypuszczę równo po 20 minutach, bo tak napisałam na re-volcie 🤣. Jak będzie ciepły, to postoi dłużej. Jak będzie nadawał się do wypuszczenia to wyjdzie.
fabapi, byłam i widziałam, padoki to sorki, ale padoczki-kwaterki, a nie padoki. Chyba, że coś przeoczyłam, ale dość dokładnie obchodziliśmy teren... 👀


Pisałaś we wcześniejszym poście o wymiarach kwaterek 4 x 6m. Nasze mają różne rozmiary ale przeciętnie 20 x 30-40m.
To jest ten kompromis  😀
Pasienie koni w ręce cieszy się dość dużą popularnością a wypuścić ich nie mogę bo wtedy będę mieć 20 ha błota albo klepiska (zbyt mały areał)

Tak w ogóle to zauważcie proszę że życie składa się z kompromisów a tutaj zaczynają przeważać ortodoksyjne poglądy że albo sport albo szczęśliwy koń. Do tego definicja szczęścia konia które wyklucza szczęście człowieka chcącego tego konia użytkować sportowo.

Proponuję: więcej empatii a mniej emocji  :kwiatek:
Rudzik   wolę brzydkiego konia, niż piękną sukienkę
04 grudnia 2017 13:57
Muchozol i nagle z 20 minut zrobi ci się 1,5 h znam z autopsji
Jeśli tak, to pójdę na ten czas do domu, który będzie odalony jakieś 40 m od stajni 😉. A, że koń pod monitoringiem, to będę mogła zerkać, czy czegoś głupiego nie robi, tylko je spokojnie siano. Po tej półtorej godziny wyjdę i dziada wypuszczę.
ushia   It's a kind o'magic
04 grudnia 2017 14:08
a Twoi przyszli pensjonariusze?
tez beda czekac 1,5h?
czy Ty bedziesz oferowac sprawdzanie konia i wypuszczenie?
na ile koni planujesz stajnie?
bez zlosliwosci pytam, ciekawa jestem jaki masz pomysl na to
i w ogole to bedzie taka prawdziwa wolnowybiegowa tylko z wiatami czy alkierzowa z otwartymi boksami?
kazdy kon bedie mial swoj boks tylko w nim nie bedzie zamykany czy np kilka boksow wlasnie na okazje dosuszenia, kontuzji itp?

fabapi - ile u ciebie aktualnie stoi koni?
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się