Przedszkolaki i uczniaki - czyli voltowe dzieci też nam rosną

Ja też wierzyłam bardzo długo 😡 Na pewno jeszcze w szkole wierzyłam. Pamiętam, że koleżanki już nie wierzyły, a ja je przekonywałam uparcie, że nie mają racji 🤣
I fakt, święta były magiczne- czekanie na pierwszą gwiazdkę, potem ta radość, że przyszedł,i jednocześnie ten krotki żal (który wynagradzały prezenty), że znowu nie udało mi się złapać go na gorącym uczynku i nadzieja, że za rok będę uważniejsza 😂 Super było! 🤣
Poweidzialam im tylko, ze dorosli kupuja prezenty dla siebie, bo Mikolaj przynosi tylko dzieciom. Wiec nie ma zdziwienia, ze jedziemy kupowac prezenty pod choinke.

Haha, sprytnie 🙂

..i jednocześnie ten krotki żal (który wynagradzały prezenty), że znowu nie udało mi się złapać go na gorącym uczynku i nadzieja, że za rok będę uważniejsza 😂 Super było! 🤣

O to to, Jagna kazała tacie się obudzić jak przyjdzie ale tato też zasnął 😉 a rano stwierdziła, że za rok to już na pewno nie zaśnie i go zobaczy.
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
06 grudnia 2017 15:00
Moje dziecko podchodzi do tego bardzo rzeczowo- nie ważne, czy Mikolaj czy my, ważne ze prezenty sa 😁
[quote author=maleństwo link=topic=96073.msg2736817#msg2736817 date=1512570828]
Mnie też zawsze mama mówiła, że jeśli ktoś wierzy, to Mikołaj istnieje i do niego przychodzi. Przestałam wierzyć w sumie nie wiem kiedy, ale naturalnie i bardzo łagodnie, bez żalu. A magię tej wiary pamiętam do dziś.
[/quote]


Ja identycznie i moje dzieci też wierzą, jeszcze od 3 lat kupuję film od Elfi.pl i w Mikołajki włączam im i bardzo się cieszą, że Mikołaj zna ich imiona, ma ich zdjęcia itd 🙂
Ja też wierzyłam bardzo długo 😡 Na pewno jeszcze w szkole wierzyłam. Pamiętam, że koleżanki już nie wierzyły, a ja je przekonywałam uparcie, że nie mają racji 🤣
I fakt, święta były magiczne- czekanie na pierwszą gwiazdkę, potem ta radość, że przyszedł,i jednocześnie ten krotki żal (który wynagradzały prezenty), że znowu nie udało mi się złapać go na gorącym uczynku i nadzieja, że za rok będę uważniejsza 😂 Super było! 🤣



Miałam dokładnie to samo 😉 Tylko mnie ktoś uświadomiłw szkole i w domu mama potwierdziła w końcu, bo już byłam duża i miałam pretensje,ze oszukiwali mnie "całe życie" 😀 A teraz jestem wdzięczna, bo miałam fajne dzieciństwo i to oczekiwanie jak na szpilkach kiedy w końcu przyjedzie ten Mikołaj...I pisanie listów, które zabierał jak przychodził w Mikołajki 😀 Nawet swojej babci przebranej za Mikołaja nie poznałam, taka byłam zafiksowana 😉
Ja też wierzyłam jeszcze w podstawówce i zostałam uświadomiona przez przyjaciółkę. Wtedy ją wyśmiałam i zaczęłam podawać 100 sytuacji, w których nagle pod choinką zjawiły się prezenty (bo rzeczywiście tak było - a to, że rodzice w tym czasie kazali mi iść umyć ręce, sprawdzić coś w drugim pokoju etc umknęło jakoś mojej uwadze 😉 ). Mimo to zasiała jednak we mnie ziarenko niepewności, a że akurat było to przed świętami to szybko miałam okazję się przekonać, że miała racje. Nie czuję się jednak straumatyzowana - bardzo lubiłam oczekiwanie na Mikołaja, dla mnie jako dla dziecka była to magia, w którą chciałam wierzyć.
Ja to jeszcze zostawiałam co roku rysunki dla Mikołaja, jego portrety i tym podobne. Pewnego razu jedenz nich został na podłodze i był na nim odcisk buta. Nie wiem czy moi rodzice/dziadek zrobili to celowo czy przypadkiem tak wyszło, ale wtedy przeszły mi jakiekolwiek wątpliwości co do tego, że on nie istnieje. Byłam gotowa walczyć całą sobą z każdym kto twierdził, że Mikołaj nie istnieje. Przecież ja miałam dowody na to, że tak!! 🤣
U mnie jakoś bezboleśnie przeszedł ten etap kiedy jednak przestałam wierzyć (nie pamiętam nawet co mnie ostatecznie do tego przekonało), złość i wyrzuty szybko minęły, bo zaabsorbowało mnie przeszukiwanie domu celem znalezienia ukrytych przez rodziców prezentów. To był mój nowy coroczny rytuał, nawet nie wiem czy nie bardziej ekscytujący niż czekanie na Mikołaja, bo czułam się conajmniej jakbym popełniała ciężkie przestępstwo. 😁

Moje dziecko podchodzi do tego bardzo rzeczowo- nie ważne, czy Mikolaj czy my, ważne ze prezenty sa 😁

Materialistka 😂
Lanka_Cathar   Farewell to the King...
06 grudnia 2017 18:54
Ashtray, to tak, jak ja! Którejś jesieni, chowając coś do szafy mojej mamy, przyuważyłam pudło ze stadniną LEGO Paradise. Doczekałam do świąt, cieszyłam się, jak dzika, że to dostałam, a później już wyczekiwałam momentów, kiedy jestem sama w domu i buszowałam w poszukiwaniu prezentów. Najgorsze było to czekanie do świąt.  😁 Pamiętam, że mama kiedyś mnie zapytała, kiedy przestałam wierzyć, ale nie pamiętam. To było naturalne. I dużo fajniej było wierzyć w Mikołaja niż słyszeć "co ci kupić", czy "jaki rozmiar nosisz (tu wstaw dowolne)".
Haha o tak! Ten dreszczyk emocji i uczucie niemal oddechu śmierci na plecach w trakcie myszkowania po szafach podczas nieobecności rodziców. 😂 🏇
Uśmiałam się z tych waszych wspomnień. Nigdy nie wyczaiłam gdzie moi rodzice chowali prezenty, pewnie u dziadków (mieszkali w drugiej części domu) więc nie było szans.
Ja też buszowałam i znajdowałam, ale były zapakowane więc i tak nie wiedziałam co to jest 😉
Robaczek M.   i jej gniade szczęście:)
07 grudnia 2017 05:54
A ja zawsze na wspomnienie Mikołaja przypominam sobie jak rodzice wynajeli Mikołaja, Aniołka i Diabła. Przyjechali z prezentami a ja tak przeraźliwie się ich bałam i wyłam jeszcze długo po tym jak pojechali 😀 ale wierzyłam długo. Aż nie nakryłam w nocy jak rodzice wnoszą prezenty do domu  😂
No to u mnie było trochę inaczej, ale nie mniej magicznie 😉
Gdzieś ok 5 lat miałam jak zaczęłam wątpić i dopytywać, moja mama opowiedziała mi całą historię o tym prawdziwym świętym i o tym jak na jego cześć robimy sobie upominki i że to jest jeszcze bardziej przyjemne, bo trzeba parę miesięcy obserwować co kto potrzebuje, z czego się ucieszy i z tego zrobiła całą ideologię "polowania", też od tego czasu sama miałam frajdę wręczając bliskim coś.
Ale!
Moja mama przy tym nie wykluczyła istnienia tego Mikołaja z Laponii i z głębokim przekonaniem czekała na niego co rok, skrupulatnie pisząc i malując listy.
I wiem, że robi to do dziś 😀 Mimo, że ma 50+ i mieszka sama 😉
Konsultujemy ze sobą nasze listy, obgadujemy i mamy dziką frajdę rozważając czy warunki polityczno-ekomoniczne-meteorologiczne sprzyjają ich spełnieniu.
Oczywiście dzięki temu wiemy jaki priorytet która ustaliła w swoich małych marzeniach.
No i mam nadzieję, że za chwilę jak zacznie w tym uczestniczyć Em, to szybko podłapie temat 😀
Na razie jest oburzona dlaczego dostała tak mało, skoro pisała więcej i dlaczego Mikołaj marnował energię na rzeczy nie z listy, skoro mógł dać coś co na niej było  😵
A mnie się podoba, że Alicja (4,5 roku) wierzy w tego Mikołaja i ten świat to jest taki magiczny. Małgosia mimo 9 lat, też widzę, ze chce w to wierzyć mimo, że wie, że te prezenty to my i inni kupujemy.
majek   zwykle sobie żartuję
12 grudnia 2017 12:03
Hej, melduje, ze sie przeprowadzilismy do inego miasta, i wiazalo sie to ze zmiana szkoly. Mielismy niezle przeboje.
Najpierw dostalam miejsca w roznych szkolach na dwoch krancach miasta, potem dostalam dwa miejsca w tej samej szkole, ale to jakas dziwna szkola gdzie nie ma swietlicy, a nie po to przeprowadzalam sie 5 min od pracy, zeby z niej rezygnowac (bo nie zgodziliby sie, zebym konczyla dwie godziny wczesniej. Tzn nie ma u nas part-timeow). W koncu wyladowalismy w najbardziej porzadanej szkole w okolicy i przyznaje, ze gdyby nie moje i kolegow z pracy znajomosci, to by z tego nic nie wyszlo.
Masa stresu, jeszcze przez jeden tydzien musialy tymczasowo chodzic na zajecia do tej szkoly bez swietlicy - kompletnie bez sensu. Straszono mnie jakimis urzednikami, bo chcialam wziac wolne przez te kilka dni i po prostu odpoczac z nimi w domu. Ale nie mozna. Dzieci w UK naleza do panstwa. Jak sie nie przyprowadzi dzieci do szkoly bez powodu to leci kara pieniezna.
No nic, pochwale sie, bo slicznie wygladaja w nowych mundurkach.



Teraz szukam zajec dodatkowych dla nich.
No i moja jazda konna troche umarla, odkad nie mam opiekunki..
Ale za to jaka oszczednosc (na opiekunce, nie na koniu)
majek, ale szał na tym pierwszym  😍 Pięknie dzieciaki wyglądają w mundurkach!
majek, ale fajne szkolne dzieci!
Mimo zamieszania to super, ze udalo Ci sie z dobra szkola. W UK dobra szkola to podstawa na przyszlosc.

W NO nie ma kar pienieznych, ale  wszelkie nieobecnosci, poza choroba, trzeba ustalac z rektorem szkoly (prosic o pozwolenie).
Ma to swoje logiczne wytlumaczenie.
majek   zwykle sobie żartuję
12 grudnia 2017 13:37
Na tym pierwszym zdjeciu jestm pewna, ze Tomasz mial jakiegos nieautoryzowanego cukierka w paszczy...  😁

Co do obecnosci - ja uwazam, ze to dobrze, ze ich pilnuja z chodzeniem do szkoly. Serio, mozna sie zwolnic z powodu pogrzebu np albo pobytu w szpitalu, ew s*aczki  😡.
W sumie mnie bylo nawet wygodniej, ze poszly na te trzy dni do `obcej` szkoly, wiem, ze sa twarde sztuki i sie nie przejmuja, aczkolwiek dla mnie -  bez sensu.
Dziewczyny, a co jak ktoś chce wziąć dzieci na jakiś wyjazd np na miesiąc? Szkoła się zgodzi? A jest coś takiego jak edukacja domowa?
majek   zwykle sobie żartuję
12 grudnia 2017 21:18
jest cos takiego jak home education, mozesz wypisac dziecko ze szkoly, pod warunkiem, ze przerobisz `narodowy` program nauczania. Moga zrobic nalot z urzedu gminy i sprawdzic czy dziecko jest na biezaco z programem.

Jak wystapisz, ze chcesz, zeby twoje dziecko nie chodzilo do szkoly powinni sie zgodzic, ale moga tez odmowic, jak postanowisz, zeby dziecko do szkoly jednak wrocilo.

Na miesiac raczej nie da rady zabrac ze szkoly, zeby pojechac na wakacje. Od tego sa wakacje i to nie dwa w roku tak jak w PL, tylko chyba tak mniej wiecej co 6 tygodni wypada wieksza przerwa. Na brak wakacji nie narzekamy....Tzn narzekamy, bo wtedy trzeba sprowadzac babcie z PL. I leci taki ryan z tesciowymi....
Z tymi nalotami to głupio robią, po to edukacja domowa, żeby dostosować nauczanie do dziecka. Moi znajomi w PL są w edukacji domowej, mogą sobie zdać co chcą kiedy chcą byleby się wyrobili w danym roku szkolnym. Jest mnóstwo osób w ED, które uczą się blokami (cała historia w październiku, cały polski w grudniu) ponieważ dla wielu jest to najskuteczniejszy i najtrwalszy sposób nauki.

Ehh, jednak Polska to wolny kraj, tak jak Kanada czy Australia 🙂 WB dopisuje do faszystowskich 😉
majek śliczne masz te dzieciaczki  😍 Mundurki też piękne. U nas w szkole każda klasa ma inny mundurek i przez to wygląda to wszystko byle jak, wolałabym żeby były takie eleganckie, klasyczne i wszystkie jednakowe - tak jak u Was.
majek   zwykle sobie żartuję
14 grudnia 2017 09:43
Pewnie masz racje.

Mnie to odpowiada, ja osobiscie dziwie sie edukacji domowej, jezeli nie ma wskazan typu jakas ciezka choroba ew. problemy psychologiczne. Szkola to dla mnie przede wszystkim socjalizacja z rowiesnikami.
No i sama bym nie dala rady ich uczyc, nie mam podejscia. Pomijajac fakt, ze nie dalabym rady nie pracowac.
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
14 grudnia 2017 09:50
Też sobie tego nie wyobrażam, totalnie nie mam podejścia nauczycielskiego.
No i jak to mówił Giza w kabarecie- największym plusem szkoły jest to, że dziecko jest TAM 😁
Majek - cudownie!!!
Mundurki rewelacja. U nas dzieci dostały tarcze i mają nakaz nosić czarne albo granatowe bluzki/sweterki. Więc tylko kolorystycznie pasują, a tak to każdy sobie ubrany.
majek   zwykle sobie żartuję
14 grudnia 2017 10:17
Dziekuje dziewczyny.
Pamietam jak kiedys zarzadzono mundurki w szkole, gdzie chodzila corka znajomej, wszystkie dzieci dostaly polarowe czerwono-biale bluzy, na przerwie wygladaly jak stado dzikich elfow sw. Mikolaja.

U nas tez mozna troche zaszalec z modelami spodni lub spodniczek. Dla dziewczynek sa jeszcze fartuszki. To wyglada tak, ze w szkole zamawia sie tylko np. bluze/sweterek ew. polo - z logo szkoly, a reszta jest dostepna w kazdej ciuchowej sieciowce i nawet supermarkecie. Sa trzy kolory na rynku czarny, grafitowy i szary `dol` do wyboru. Szkola wybiera kolor.
Jak szkola nie ma cisnienia na wlasne koszlki to albo wybiera kolor koszulki (tez w sklepach sa podstawowe kolory) a najczesciej i tak wybieraja biale. 

Moje ulubione to spodnico-spodnie dla dziewczynek, ale Ala nie chce w tym chodzic.
A jak Wasze "śnieżne" wypady? Jakie plany, kiedy jedziecie? My mamy zarezerwowane póki co miejsca na wyjazd do Les Deux Alpes ale szczerze mówiąc przeraża mnie już sama wizja siedzenia 25 godzin w autokarze  😵 W zeszłym roku byliśmy w Alpes d'Huez więc wiem co to znaczy (ta sama droga) i mimo, że podróż jakoś znieśliśmy to jednak było to bardzo męczące. Jeśli nie tam, to gdzieś z pewnością pojedziemy na śnieżne szaleństwa ale nie mam pojęcia gdzie. W każdym razie znaleźliśmy super stronę z mega fajnymi, unikatowymi ciuchami snowboardowymi (moi narciarze domowi też znaleźli tam coś dla siebie) i wybieram sobie i córce ciuszki  😍 Uwielbiam to  😜
Pewnie masz racje.

Mnie to odpowiada, ja osobiscie dziwie sie edukacji domowej, jezeli nie ma wskazan typu jakas ciezka choroba ew. problemy psychologiczne. Szkola to dla mnie przede wszystkim socjalizacja z rowiesnikami.
No i sama bym nie dala rady ich uczyc, nie mam podejscia. Pomijajac fakt, ze nie dalabym rady nie pracowac.

Oni nie są w edukacji domowej od zawsze tylko od tego roku (14 i 16 lat), uczą się sami. Póki co są bardzo zadowoleni. Mamie to też na rękę bo musiała ich wozić codziennie w korach do szkoły (ona pracuje we własnej firmie więc jej to nie pasowało). Socjalizują się na zajęciach dodatkowych (codziennie). Tutaj się mama musi wykazać bo mieszkają na zadupiu i trzeba je dowieźć (ale już nie ma korków w tych porach), gdyby mieszkali w mieście to też by załatwiali sprawę sami. Plusy tego układu są m.in. takie, że mają więcej czasu bo znacznie mniej go spędzają na tzw nauce, mogą sobie robić co tam zechcą, czytać książki, rysować i ogólnie rozwijać. Po południu są mniej zmęczeni niż rówieśnicy, kiedy przychodzi do nart, rolek czy zajęć teatralnych. Mogą też jechać sobie na tydzień do rodziny i uczyć się u nich czy gdziekolwiek indziej, co często robią 🙂

Natomiast jak się bierze do edukacji domowej małe dziecko, to to już jest wyższa szkoła jazdy. Nie można pracować, na pewno trzeba mieć jakieś dydaktyczne predyspozycje i całe morze cierpliwości, no i trzeba dziecku znaleźć grupę dzieci, z którymi się będzie bawiło. Czytałam na blogu jednej mamy ED, że pokumali się z innymi z ED, zwożą czeredę w jedno miejsce i pozwalają się bawić X godzin, oni w tym czasie plotkują. No ale to też zaangażowanie ze strony rodziców. Myślę, że taki hardcore trudniej zrozumieć z perspektywy GB bo u was szkoła genaralnie jest bardziej przyjazna i nowoczesna w sensie dydaktyki i pedagogiki. Ludzie tutaj szukają jakiegoś mniej opresyjnego systemu niż szkoła państwowa i wtedy czasem lądują na ED.

Co do mundurków, wyglądają super twoje dzieciaki 🙂😉)

edit: literówki
majek   zwykle sobie żartuję
14 grudnia 2017 13:26
No tak, 14-16 lat to co innego.

Sniezny wypad za tydzien.
Jedziemy do PL do Ustronia, zazdroszcze Alp. Ale z drugiej strony sie ciesze, ze dzieci zobacza inny kawalek Polski niz zwykle. I kulig mamy zabookowany, wiec bedzie fajnie.

Jak na pierwszy raz dla nich i dla meza to mysle, ze Ustron wystarczy.

edit: eee. nie ma sniegu... 🙁 🙁 🙁 😕
Jeszcze a propos edukacji domowej, znam też mamę Polkę z Australii, która zabrała tutaj trójkę dzieci, męża i siedzieli 2 lata na edukacji domowej. Podobno było strasznie 😀 bo trójka do nauki i jedna bidna mama (tata pracował zdalnie i nie miał czasu pomagać). Ale: dzieciory poznały rodzinę, Polskę, Europę, nauczyły się polskiego, nauczyły się jeździć na nartach (najmłodszy pierwszy dzień w górach chodził tuląc do siebie kulę śniegu jak misia  :wysmiewa🙂, grać w hokeja (teraz córa jest gwiazdą hokeja w Australii). Zresztą właśnie najmłodszy z mamą wrócili na pół roku do Polski 🙂

I czytałam wywiad z polskimi rodzicami, którzy na rok wzięli urlopy z pracy, przeszli na edukację domową i pojechali z dzieciakami w wielką podróż dookoła świata. Tak, że ED może miec różne fajne zastosowania.

Moja sis właśnie jest w Białce i tam śnieg jest.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się