Choroby tarczycy - wszystko o :)

SzalonaBibi ja mam USG robione co wizytę. Tylko w ciąży miałam robione jedno.
W ciąży to miałam ogólnie masakrę z tarczycą. Jak zaczynałam ciążę to brałam letrox 37, a skończyłam na dawce 125...zaraz po porodzie 75 i teraz okazało się, że wpadłam w nadczynność te trzy miesiące po porodzie, bo za duża dawka. Endo kazała mi zrobić cztery dni przerwy i brać znowu 37. Koszmarnie reaguje na te wszystkie zmiany:/
SzalonaBibi, zastanów się nad psychoterapią albo wizytą u psychiatry. serio - po pierwsze choroby auto-immuno mogą mieć podłoże psychosomatyczne, po drugie nikt ci nie pomoże jeśli nie zmienisz nastawienia. nie ma tabletki która  cie wyleczy, tabletkami można tylko regulować tsh. stan zapalny tarczycy, nawet jeśli wyszedł by Ci na USG (a przeciwciała na to wskazują), również leczy się przez regulowanie czynności tarczycy - czyli pilnowanie TSH. Idź na USG, żeby wykluczyć guzy, a poźniej zajmij się psychiką. Jak to poprawisz, będziesz mieć siłę i na dietę, i na całą resztę.
SzalonaBibi, zastanów się nad psychoterapią albo wizytą u psychiatry. serio - po pierwsze choroby auto-immuno mogą mieć podłoże psychosomatyczne, po drugie nikt ci nie pomoże jeśli nie zmienisz nastawienia. nie ma tabletki która  cie wyleczy, tabletkami można tylko regulować tsh. stan zapalny tarczycy, nawet jeśli wyszedł by Ci na USG (a przeciwciała na to wskazują), również leczy się przez regulowanie czynności tarczycy - czyli pilnowanie TSH. Idź na USG, żeby wykluczyć guzy, a poźniej zajmij się psychiką. Jak to poprawisz, będziesz mieć siłę i na dietę, i na całą resztę.


Żeby mnie było stać... To jest niestety coś co przekracza zdolności finansowe przeciętnego kowalskiego. Musiałabym pozbyć się koni a wtedy to żaden terapeuta by mi nie pomógł na doła.
Od lat gotuję, bo muszę i nic nie zmieni tego jak to jest okropne. Od tygodnia rozmrażam zapasy, jeszcze mam przynajmniej do świąt i to jest tak piękne, że już mi się chce płakać jak pomyślę, że to się skończy i wróci codzienne gotowanie. Dlatego tak mnie przeraża ewentualna dieta.
Zacznę od endo, tylko muszę trafić na sensownego.
Hashimoto polega na tym, że na skutek jakiegoś czynnika ( gluten? cholera wie co jeszcze?) organizm wytwarza przeciwciała na komorki tarczycy i sam ją sobie niszczy. Czyli jest to choroba autoimmunologiczna.
Hormony tarczycy są po to, byś nie musiała żyć w niedoczynności.
Ale pytanie jest inne.
DLACZEGO mój organizm niszczy swoją własną tarczycę? Jakie czynniki u mnie spowodowały, że produkuję te przeciwciała?
U niektórych sprawa jest prosta, bo jest to np gluten. I dieta bezglutenowa przynosi wyraźną poprawę.
Choroba cały czas jest badana i do końca nie jest zbadana. Na pewno stresy, spadek odporności mają wpływ na choroby autoimmunologiczne. A co jeszcze?
Wiem, że ludzie próbują różnych sposobów. Są fora w necie. Wiesz..mnie to nie dotyczy, więc nigdy sie tym nie interesowałam. Ale warto poszukać, poczytać. Może akurat coś znajdziesz, co się będzie tyczyło ciebie?

Dieta- nie znaczy, ze masz nagle gotowac cholera wie co. ( tu cię akurat świetnie rozumiem, bo też nienawidze gotowania)  Są po prostu produkty których nei powinnas jeść.
Tunrida dobrze pisze, przy hashi dieta to podstawa, zresztą przy wszystkich autoimmunologicznych chorobach, najważniejsze wywalić gluten i kazeinę. Obiad to prosta sprawa np kasza- gryczana, jaglana ,quinoa, amarantus, ryż lub bataty, ew ziemniaki, puree z selera,puree z marchewki, plus każde mięso/ryba najlepiej peczone/gotowane bez panierki(sól, zioła) i jakaś sałatka. Chleb można robić samemu w domu, zupy też bez problemu (są smietany roślinne) ,w knajpach faktycznie słabo ale w dużych miastach są miejsca gdzie można coś zjeść. Szczerze mówiąc, cieżko być na diecie np bez wszystkich zbórz, nabiału i cukru- to jest faktyczne trudne,sam gluten i mleko to pikuś.
U mnie robi się coraz ciekawiej. W zeszłym roku wywalczyłam skierowanie na TSH, wyszło 1,4. W tym roku udało się już TSH + fT4 (odpowiednio 2,4 i 20,66). Opis lekarza: wyniki w normie, brak konieczności wizyty.
Do fryzjera nie mam z czym iść. Polazłam do dermatolożki specjalizującej się w problemach z włosami i po wywiadzie prawie na mnie nakrzyczała, że nie byłam jeszcze u endokrynologa z takimi objawami. Powinnam się wykłócać o badania itd. Albo ja nie potrafię się wykłócać i rozmawiać z lekarzami, albo nie wiem, o co chodzi. Poza tym jestem okazem zdrowia, wszystkiego mam idealnie tyle, ile być powinno.
Tunrida dobrze pisze, przy hashi dieta to podstawa, zresztą przy wszystkich autoimmunologicznych chorobach, najważniejsze wywalić gluten i kazeinę. Obiad to prosta sprawa np kasza- gryczana, jaglana ,quinoa, amarantus, ryż lub bataty, ew ziemniaki, puree z selera,puree z marchewki, plus każde mięso/ryba najlepiej peczone/gotowane bez panierki(sól, zioła) i jakaś sałatka. Chleb można robić samemu w domu, zupy też bez problemu (są smietany roślinne) ,w knajpach faktycznie słabo ale w dużych miastach są miejsca gdzie można coś zjeść. Szczerze mówiąc, cieżko być na diecie np bez wszystkich zbórz, nabiału i cukru- to jest faktyczne trudne,sam gluten i mleko to pikuś.


Jak dla mnie to jest totalne, codzienne uziemienie we własnej kuchni... Nie, nie, nie chcę.
Nie dość, że z kuchni bym chyba nie wyszła, bo musiałabym pichcić każdy posiłek a nie po prostu zrobić sobie kanapkę to jeszcze nie mogłabym jeść właściwie niczego co lubię. Zrezygnować ze smacznych rzeczy? Tak na zawsze i nieodwołalnie. Jeść tylko paskudztwa i jeszcze cały czas wolny poświęcać na ich przygotowanie? Patrzeć przy tym jak inni jedzą z przyjemnością a nie żeby przeżyć?
Mam nadzieję, że do tego nie dojdzie.
Scottie   Cicha obserwatorka
12 grudnia 2017 08:03
SzalonaBibi, da się, tylko trzeba chcieć. Widocznie nie czujesz się na tyle fatalnie, żeby się zagłębić w temat 🙂
Hashimoto polega na tym, że na skutek jakiegoś czynnika ( gluten? cholera wie co jeszcze?) organizm wytwarza przeciwciała na komorki tarczycy i sam ją sobie niszczy. Czyli jest to choroba autoimmunologiczna.
Hormony tarczycy są po to, byś nie musiała żyć w niedoczynności.
Ale pytanie jest inne.
DLACZEGO mój organizm niszczy swoją własną tarczycę? Jakie czynniki u mnie spowodowały, że produkuję te przeciwciała?
U niektórych sprawa jest prosta, bo jest to np gluten. I dieta bezglutenowa przynosi wyraźną poprawę.
Choroba cały czas jest badana i do końca nie jest zbadana. Na pewno stresy, spadek odporności mają wpływ na choroby autoimmunologiczne. A co jeszcze?
Wiem, że ludzie próbują różnych sposobów. Są fora w necie. Wiesz..mnie to nie dotyczy, więc nigdy sie tym nie interesowałam. Ale warto poszukać, poczytać. Może akurat coś znajdziesz, co się będzie tyczyło ciebie?

Dieta- nie znaczy, ze masz nagle gotowac cholera wie co. ( tu cię akurat świetnie rozumiem, bo też nienawidze gotowania)  Są po prostu produkty których nei powinnas jeść.


Znowu muszę Ci podziękować za to co napisałaś :kwiatek: Od ponad roku obserwuję u siebie, że coś się zmienia w moim organizmie i samopoczuciu. W tych objawach jest też to, że pojawiły się nietolerancje pokarmowe, chociaż wcześniej mogłam żreć dosłownie wszystko. Najgorzej jest z mlekiem i je odstawiłam zupełnie, bo po prostu cierpię. Temat glutenu jeszcze zagłębiam i testuję co mi szkodzi, a co nie. Powiedziałam o tym lekarzowi (interniście) na pierwszej wizycie, ale olał. Nawet nie wpisał w objawach. A jednak- nietolerancje pokarmowe mogą być objawem hashi.
Trochę straszno, że nawet lekarze mają niewielkie pojęcie o tej chorobie. 😲
cranberry   Fiśkowo-Klapouchowo
12 grudnia 2017 08:35
SzalonaBibi doskonale Ciebie rozumiem. Nie potrafię całkowicie przejść na dietę bezglutenową, bo musiałabym wszystkie posiłki robić podwójnie. Dla mnie i męża. Nie chce mi się stać przy garach, nie lubię choć pewnie powinnam.

Od ponad tygodnia jestem na dawce 125 letroxu i biore tez thyroid grandular swansona. Pilnuje dawek witaminy d3. Zażywam olej konopny. Powinnam dbać o jelita , choć pewnie bez diety będzie ciężko. Na razie musi wystarczyć l-glutamina.  Jestem po kolejnym spotkaniu z bioenergoterapeutką - lubię je, bo są one tez trochę jak terapia u psychologa. Odpukać czuje się lepiej. Do ideału daleko, ale jest jakiś progres. Z hashimoto tak to juz jest, ze jest do d... potem trochę lepiej i znów do d....
Dieta (życie) hashimotek to często unikanie rzeczy, które po prostu wybijają jod z organizmu.
Brom wybija jod, fluor wybija jod, aluminium itd.

Brom - wiadomo- wciąż mąki i produkty piekarnicze,
Fluor - pasty do zębów, woda do picia (warto filtr RO zamontować), ciemna herbata,

Rezygnacja z żywności pakowanej w opakowania z metalową wyściółką, z jedzenia w puszkach.

I przestawienie się na więcej żywności surowej i niepasteryzowanej. Dobrze ustawiona flora jelitowa, dobrze odżywiona tym co jej służy.

... czyli mocne eko (dla niektórych sreko🙂.

cranberry   Fiśkowo-Klapouchowo
12 grudnia 2017 08:44
kotbury ostatnio gdzieś trafiłam na przypadek dziewczyny, która ujarzmiła swoje hashimoto przy pomocy jodu. Nie miałam kiedy zagłębić się w temat, ale chętnie poczytam.
U mnie akurat dieta to nie problem, bo ja lubię stać przy garach, lubię zakupy spożywcze. Mam chłopaka dietetyka, a poza tym po prostu lubię jeść i zeżrę wszystko i wszystko mi smakuje 😉 Na to co opisała zapałka pociekła mi ślina, a SzalonaBibi opisała to jako paskudztwa 😁 Większym problemem jest dla mnie szukanie metodą prób i błędów (bo chyba inaczej się nie da) co mi szkodzi, a co nie.
cranberry, nie każda niedoczynność czy hashimoto wynika z niedoboru jodu, w niektórych przypadkach jod jest wręcz niewskazany. ostrożnie bym podchodziła do wcielania w życie takich recept "na ozdrowienie" chyba że ktoś ma ochote bujać się później z gravesem-basedowem (który sorry, ale na własnej skórze się przekonałam - jest gorszy niż hashimoto).

ashtray, bez porządnej diety eliminacyjnej jest szansa, że bedziesz szukać latami. Ja się uregulowałam na 6 tygodniach diety całkowicie bezglutenowej i bezlaktozowej i teraz jem wszystko (poza mięsem, ale to z innych względów).

EDIT: Żeby nie było - nie uregulowałam się tylko i wyłącznie dietą. To była tylko cegiełka, jedna z wielu. I ashtray, tak dla ścisłości - nietolerancja pokarmowa jest raczej przyczyną hashimoto, niż jej objawem.
Z moich obserwacji nie jest to takie oczywiste: źle się czuję po białym pieczywie, a najbardziej takich bułach, drożdżówkach, jakiś mrożonych pizzach, wszelkiego rodzaju świństwach 😡
Ale czuję się ok po zjedzeniu makaronu, naleśników, pierogów, kaszy pęczak, płatków owsianych.
Ale ja to sama jeszcze nie wiem czy mam hashi czy nie, bo jestem w fazie diagnozy, która idzie jak po grudzie. 🙄
cranberry   Fiśkowo-Klapouchowo
12 grudnia 2017 09:15
"cranberry, nie każda niedoczynność czy hashimoto wynika z niedoboru jodu, w niektórych przypadkach jod jest wręcz niewskazany. ostrożnie bym podchodziła do wcielania w życie takich recept "na ozdrowienie" chyba że ktoś ma ochote bujać się później z gravesem-basedowem (który sorry, ale na własnej skórze się przekonałam - jest gorszy niż hashimoto)."

Zdaje sobie z tego sprawę, dlatego na razie tylko zagłębie sie w temat bez testowania na żywo. Swoją drogą, czy ma sens sprawdzić poziom jodu w organizmie?


ekhem a możesz opisać bardziej szczegółowo terapię? 6 tygodni diety może jakoś bym ogarnęła, ale nie wyobrażam sobie być na niej na stałe.

ashtray- jeśli pojawiły ci sie takie nietolerancje, to oprócz czepiania się tarczycy, polecam zainteresowac się:
- SIBO ( znam osobiście już 3 osoby, które miały cholera wie jakie objawy i którym wyszło po wykluczeniu wszystkiego innego SIBO)
- borelioza
- lamblie ( ostatnio właśnie znajomej wyszły. I one stały się przyczyną sibo. Ale lamblie pokazały się dopiero po przyjmowaniu Cholistilu, który je wypędził z żółci i zbadane w pełni księżyca, jakkolwiek głupio to brzmi)

Bo kiedy mamy chorobą autoimmunologiczna, to nigdy raczej nie jest tak, że jest tyko ta choroba i tyle. Zwykle w organizmie szwankuje wiele innych rzeczy. I to one prowadzą do reakcji autoimmunologicznych.
O masz 🤣 Dobra, zaczynam studiowanie google'a.
Kleszcz mnie dawno żaden nie udziabał. A chyba ślad by jakiś został.
U mnie szwankuje cała masa rzeczy. Leczę i depresję, która być może jest objawem czegoś zupełnie innego. 🤔
cranberry, nie każda niedoczynność czy hashimoto wynika z niedoboru jodu, w niektórych przypadkach jod jest wręcz niewskazany. ostrożnie bym podchodziła do wcielania w życie takich recept "na ozdrowienie" chyba że ktoś ma ochote bujać się później z gravesem-basedowem (który sorry, ale na własnej skórze się przekonałam - jest gorszy niż hashimoto).


Hej, stosowałaś lugole zgodnie z protokołem?
kotbury, nie byłam leczona lugolem.

cranberry, 6 tygodni tej diety to o wiele mniej niż było zalecane, ja poprostu dłużej nie wytrzymałam. Dieta to "protokół autoimmunologiczny", autoimmune protocol diet po angielsku. Raczej po tej "alternatywnej" stronie terapii, ale znalazłam kilka bardziej naukowych wypowiedzi nt. jej skuteczności, która związana jest właśnie z eliminacją najczęściej alergizujących pokarmów (gluten/laktoza/orzechy), co pozwala przywrócić spokój w jelitach. Jelita to takie serce układu odpornościowego, a działająca odpowiedź immunologiczna ułatwia okiełznanie chorób z autoagresji . U mnie kilka miesięcy leczenia gravesa-basedowa lekami + ta dieta + psychoterapia która pomogła mi ogarnąć depresję/stres/nerwicę (leczone również farmakologicznie na samym początku) i odzyskać spokój dało efekty w postaci remisji. Nie biorę tabletek od lipca i wyniki, odpukać, ładnie się trzymają a tarczyca pracuje nie za mocno i nie za słabo 😉
SzalonaBibi, da się, tylko trzeba chcieć. Widocznie nie czujesz się na tyle fatalnie, żeby się zagłębić w temat 🙂


W temat to ja się zagłębiłam, niestety... I sobie tego nie wyobrażam - a raczej przeciwnie - widzę to niewychodzenie z kuchni, żeby nie zdechnąć z głodu, jeżdżenie nie wiadomo gdzie na zakupy... Horror, nawet jak tylko pomyślę.

U mnie akurat dieta to nie problem, bo ja lubię stać przy garach, lubię zakupy spożywcze. Mam chłopaka dietetyka, a poza tym po prostu lubię jeść i zeżrę wszystko i wszystko mi smakuje 😉 Na to co opisała zapałka pociekła mi ślina, a SzalonaBibi opisała to jako paskudztwa 😁 Większym problemem jest dla mnie szukanie metodą prób i błędów (bo chyba inaczej się nie da) co mi szkodzi, a co nie.


Ja też lubię jeść... Normalne żarcie a nie substytuty i żałosne zamienniki... Makaron z mąki pszennej, śmietana z mleka, chleb czy ciastko normalne a nie kukurydziana tektura...
No i piwo - ważny (acz rzadki) element spotkań towarzyskich.
No i nie umiem żyć bez czekolady.

Szukam lekarza i po nowym roku pojadę. Chciałabym tylko trafić na kogoś kto mnie nie oleje, porozmawia i będzie wiedział w czym rzecz. No i w moim pakiecie, bo inaczej nie wydolę finansowo jak dojdą badania i kontrole. Chełm mi odpadł, w Lublinie w medicover jest jedna pani - u niej byłam.
Teraz w planach Warszawa - mam tam rodziców, brata i znajomych więc i tak bywam, zawsze będzie pretekst do dodatkowej wizyty.
W kwestii jedzenia różnych rzeczy powiem tak - były czasy, kiedy w 3 minuty umiałam zjeść całą tabliczkę czekolady. Jak to była Milka, to pewnie zajmowało mi to 2 minuty. Doszłam do momentu, kiedy po całej tabliczce mogłabym zjeść następną. W szafce miałam zawsze pełny zapas.

Pierwszą rzeczą, która mi pomogła, było regularne branie magnezu. Tylko efekty widać było dopiero po ok. miesiącu, a po drugie po jakimś czasie wracałam do punktu wyjścia.

Coś, co pomogło zdecydowanie skuteczniej, było uregulowanie posiłków + brak biczowania się w głowie za zjedzenie czegoś. Na youtubie znalazłam dietetyczkę, która mówi że lepiej sobie dać to co lubimy, ale w proporcji 10-20/100%, niż zjeść 150% a potem umierać z wyrzutów sumienia.

Podstawą stało się regularne jedzenie. Rano jem kanapkę, po ok. 3 h następna, po kolejnych 3 obiad (gotujemy jeden na 2 dni), potem owoce (koniecznie muszę mieć w pudełku pokrojone, bo inaczej nie zjem ich wcale; pokrojenie ich rano zajmuje 5 minut lub biorę muesli i jogurt naturalny, jest jeszcze szybciej). Na koniec dnia kolacja. Jeśli po drodze jestem głodna, mam w domu orzechy niesolone, jogurty, sok pomidorowy, itd.

Jestem obecnie po 5 miesiącach jedzenia takim systemem. Uregulował się przewód pokarmowy, jeśli w ogóle mam ochotę na czekoladę to zjadam maksymalnie 3 kostki i mi wystarczy. Wcześniej nienawidziłam ciemnego chleba, a nagle się na niego przestawiłam i biały mnie już po prostu nie nasyci. Nie podjadam między posiłkami. Niebo a ziemia.

Ps. Tak naprawdę niezależnie od tego, czy mamy Hashimoto czy jesteśmy super zdrowi, warto jeść dobrze i zdrowo. Bo nie ma opcji żeby to się kiedyś zupełnie na nas nie odbiło. Warto wybierać lepsze produkty pod względem składu - nie zawsze są droższe, czasami wręcz są tańsze. Lepsza np. sucha ciecierzyca na nasz hummus z ulubionymi dodatkami niż solona w puszce. Serek biały bez dodatkowych wypełniaczy, ze świeżym szczypiorkiem/cebulką/rzodkiewką, niż taki sklepowy z czymś przetworzonym i bez smaku.

Do tego dochodzi aspekt ekologiczny - np. masa produktów jest z olejem palmowym. Ani to dla nas zdrowe, ani dobre dla przyrody.

Także ogólnie - warto jeść porządnie. Dla samych siebie po prostu.
cranberry   Fiśkowo-Klapouchowo
13 grudnia 2017 06:57
Becia23 wczoraj siedziałam trochę w necie. Poczytałam o dominacji estrogenów. Większość z Twoich objawów wpisuje się w tą nierównowagę hormonalną. zwłaszcza , ze TSH masz ok. Poproś lekarza o sprawdzenie poziomu estrogenów i progesteronu. Może to będzie jakiś trop. Dominacja estrogenów jest często przyczyną PCOS i innych dolegliwości dających podobne objawy jak przy niedoczynności.

U siebie  tez odczuwam objawy nadmiaru estrogenów: regularne choć w zaburzonej formie miesiączki - albo skąpa, krótka albo długa i intensywna. W połowie cyklu nabrzmiałe bolące piersi, wahania nastrojów, problemy ze snem itd.
Ja sobie chyba też powinnam te rzeczy zbadać, bo TSH, ft3, ft4 od zawsze w normie. A niektóre objawy jak przy niedoczynności.

Ja też lubię jeść... Normalne żarcie a nie substytuty i żałosne zamienniki... Makaron z mąki pszennej, śmietana z mleka, chleb czy ciastko normalne a nie kukurydziana tektura...
No i piwo - ważny (acz rzadki) element spotkań towarzyskich.
No i nie umiem żyć bez czekolady.


Hmm, no to widzisz dla mnie widocznie te żałosne zamienniki to jednak podstawa mojego jedzenia. Nie pamiętam szczerze mówiąc kiedy ostatnio jadłam śmietanę. Nie używam jej w ogóle. Pieczywo czy ciastka mogłby dla mnie nie istnieć. A moje spotkania towarzyskie najczęściej są bezalkoholowe. Albo inni piją, a ja nie i nie mam z tym problemu. 🙂
Słuchajcie, ja tam też nie jem śmietany i nie piję alkoholu. Ale nie dajmy się zwariować. I nie pozwólmy się znów wkręcić w myślenie typu "odstawię śmietanę, alkohol, nie będę jadła przetworzonych serków ze sklepu i pieczywo zamienię na ciemne a z samopoczucia zmęczonej życiem staruszki poczuję się jak młody Bóg".
Bo kiedy organizm jest zdrowy to w/w produkty są normalnym pożywieniem.

Mówimy o schorzeniu autoimmunologicznym. Kiedy nagle własny organizm postanawia uznać własną tarczycę za wroga i próbuje go zniszczyć przeciwciałami. Przetworzone serki tego nie spowodują! Gluten? Pewno może, ale myślę, że tylko u osób, które tego glutenu nie "trawią".
Uważam, że choroba autoimmunologiczna to dużo bardziej złożona sprawa.
Coś musi być w organizmie co powoduje, że organizm głupieje. Pasożyty? Jakieś drobnoustroje? No coś tam musi być nie tak. Nie zawsze gluten jest winowajcą, za proste by to było.
Tunrida, ale tu chyba nikt nie stwierdził, że przetworzony serek wywołuje Hashimoto 😉 to zbyt duży skrót. Sama napisałam, że ogólnie warto zawsze zdrowo jeść - pod względem jakości, pod względem regularności. Niezależnie od tego, czy coś nam jest, czy nie. Bez wpadania w przesadę, bo sama od czasu do czasu napiję się cydru czy zjem chipsy. Ale ogólnie rzecz biorąc należy zwracać uwagę na to co trafia do naszego żołądka.

Mój post miał dotyczyć sposobów na ogarnięcie tego co jemy i jak jemy. Nie leczenia choroby autoimmunologicznej.
Dokładnie tak. To jest jedna ze składowych całego problemu.
Jestem załamana! 21 tydzień ciąży, w 18 robiłam kontrolne badania i bylo OK - TSH na poziomie 2, ft4 idealne. Zrobiłam badania wczoraj na następną wizytę w czwartek a tutaj TSH 3,9 a ft4 11  🤔 Obecnie biorę euthyrox88, któraś z Pań miała taką sytuację?
Dementek   ,,On zmienił mnie..."
13 grudnia 2017 10:46
U mnie skoki tsh na tej samej dawce leku są normą.

U mnie dieta jest niewypałem. Nie lubię stać w kuchni, często mam wstręt do mięsa (a wędliny mogę jeść). Ostatnio dostałam migrenę i do czasu jej przejścia jadłam tylko musli czekoladowe z kawałkami czekolady i mlekiem oraz kanapki z nutellą i ciągle chciało mi się pić kakao.
Dobija mnie to, bo praktycznie ciągle mogłabym się tym żywić. I oczywiście po jakimś obiedzie, nawet śledziach, mam ochotę na kakao/ ciastka z kremem i marmoladą.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się