stawanie dęba, końskie bunty itp. niesubordynacje...

też bym chciała żeby moje konie stały z depresją przy ubieraniu. Tak to kręcą się, wąchają, schylają łby, za chwilę podnoszą, rozwiązują uwiązy, zwalają kantary, bawią się batami, miotłami, rozgardiasz  😀 i cały czas sobie obiecuję ( z resztą im też) , że się za nich wezmę
Kottex, Uesu, dziewczyno, weź nie analizuj takich spraw. Za chwilę będziesz miała konia, którego nie uwiążesz i to dopiero będzie problem. Stoi grzecznie? Ze zwieszoną głową? Daje się czyścić i przygotowywać grzecznie i bez problemu? To NIC z tym nie rób, naprawdę.
Dziewczyny chill, skąd ta agresja i negatywny osąd? Po pierwsze - nie macie racji, nie nauczyłam go złego zachowania, wręcz przeciwnie stoi bezproblemowo nieprzywiązany przy siodlaniu, czyszczeniu itp. natomiast odsadzał sie od początku jak go kupiłam więc przestałam wiązać, bo dobrze radzę sobie bez tego. kowal zasugerował jednak popracować nad tym więc stąd mój post... po drugie, nawet gdybym nauczyła go jednak złych zachowań, to co? Nie mam prawa próbować naprawić swoich błędów i szukać porady u innych którzy może mieli podobną sytuację? Naprawdę jesteście wszystkie takie bezbłędne? Jeśli tak - gratuluję i chętnie posłucham Waszych konstruktywnych uwag, bo ja po 20 latach pracy z końmi daleka jestem od twierdzenia że wszystko robię perfekcyjnie... tak więc nie chcecie pomóc to trudno, na całe szczęście jest jeszcze wiele innych źródeł gdzie można szukać pomocy, bo widzę że na jeździeckim forum to chyba najbezpieczniej wypowiadać sie tylko w kwestii zachwytów nad najnowszą kolekcją eskadrona 😉
To on w końcu stoi i śpi po uwiązaniu, czy odsadza się? Różnica jest dość drastyczna. Po 20 latach pracy z końmi, jak piszesz, to pierwsze byłoby dla Ciebie oczywiste, z drugim też powinnaś dać radę. Pracujesz z młodymi końmi ... powinnaś być perfekcyjna  😁

A, i jeszcze jedno. Moim zdaniem, po 40 latach 😉 współpracy z ludźmi, to dla mnie właśnie Twoja wypowiedź jest agresywna. Dziewczyny wzięły to na lekko.
Poza tym co już dziewczyny wyżej napisały, ja nigdy konia nie wiążę i nie miałam nigdy od nikogo sugestii żeby go nauczyć stania przywiązanego 🤔
A tak btw - "rozłożyło" mnie na łopatki to stwierdzenie o smutnym koniu z depresją podczas czyszczenia 🤣
hmmm może z tą depresją faktycznie przesadzam :P chociaż zastanawia mnie czemu akurat reaguje taką całkowitą apatią, tylko w tym konkretnym przypadku, ale może rzeczywiście najlepiej to zignorować. Ale odsadzenie się to już poważniejszy problem moim zdaniem - nigdy wcześniej nie miałam takiego problemu więc nie wiem jak do tego najlepiej podejść - po odsadzeniu ponownie przywiązać, czy zrezygnować?
Kottex, on się odsadza do zerwania uwiązu?
Niestety opisałaś to tak, jakbyś sama gdzieś przekombinowała i zepsuła dobrze wdrukowane zachowanie 🙁
Tak, jak teraz to czytam to rzeczywiście chyba źle to odpisałam, chciałam dać jak najwięcej szczegółów, które mogą być niejasne bez większego kontekstu, zamiast napisać prosto - sorki wszystkich  :kwiatek: Ale naprawdę ja go nie zepsułam, ten problem miał ewidentnie już przed zakupem, a ja po prostu starałam się go nie pogłębiać, unikając wiązania...
Tak, odsadza się tylko do momentu zerwania uwiązu. W chwili gdy zerwie, staje dokładnie w tym samym miejscu jak gdyby nigdy nic.
Kottex, to już konkretny narów jest niestety i  nie wiązaniem się tego nie rozwiąże 🙁
TU poczytasz więcej na ten temat.
_Gaga dzięki za link! przeczytałam i znalazłam już kilka pomysłów których mogłabym spróbować i też kilka których na pewno nie chcę próbować 🙂 Na szczęście nie jest jeszcze tak, że odsadza się za każdym razem, więc myślę że jest jeszcze szansa na nauczenie go grzecznego stania na uwiązach 🙂 Po analizie ułożył mi się taki plan:
- dobry wybór miejsca gdzie go przywiążę, bez czynników "straszących", takiego w którym czuje się bezpiecznie
- przywiązywanie na krótki czas i stopniowe jego wydłużanie. W czasie jak jest przywiązany konsekwentnie pilnuję żeby stał nieruchomo.
- mocowanie uwiązów na sizalach dla bezpieczeństwa
- jeżeli się odsadzi, powrót na stanowisko na uwiązy, ale nieprzywiązane, tylko zarzucone o mocowanie (tak żeby wydawało mu się że jest przywiązany, ale jesli spróbuje się ruszać, nie będzie oporu). Na takich zarzuconych uwiązach kontynuacja pracy jak gdyby nigdy nic i konsekwencja w wymaganiu żeby stał nieruchomo.
Taki plan jest chyba dość sensowny? 🙂
Są jeszcze dwa pomysły: uwiązanie znacznie powyżej konia, (bo w dół ciężej się ciągnie), lub bloker uwiązu stosowany przez naturalsów.
Cześć.
Mam pewien mały (duży) problem. Jeżdżę od ponad trzynastu lat, często trafiały mi się konie "do przodu" - może nie trafiały a sama je sobie wybierałam, nikt nie chciał na nich jeździć to ja jeździłam. Wybierałam sobie również konie nerwowe i takie które się wszystkiego boją. Mój problem polega na tym, że od niedawna zaczęłam pracę z koniem, który z ziemi jest bardzo fajny, szybko się uczy, ale ta nauka zaczyna się u niego dopiero po godzinie czy dwóch wyciszania, wtedy można przejść do jakichkolwiek ćwiczeń. Z racji tego, że koń ma jakiś psychiczny uraz na początek postanowiłam popracować z nim również zasadami naturalnymi, tak by poczuł, że jest bezpieczny i że nie stanie mu się krzywda.
Przy siodłaniu i zakładaniu ogłowia też nie ma z nim problemu. Stoi, nie kręci się, normalnie przyjmuje wędzidło. Ogłowie ma z nachrapnikiem. Praca z ziemi z tym koniem na małym kółku do lonżowania również jest przyjemna, problem zaczyna się dopiero gdy chcę na niego wsiąść. Zaczyna się kręcić, cofać, podbiegać kłusem do przodu. Za każdym razem ćwiczymy wsiadanie po kilka razy. Kiedy już jest wszystko dobrze, już pozwoli na siebie wsiąść, zaczyna się masakra. (Koń był wcześniej zajeżdżany, obecnie ma 11 lat.)
Głowa tego konia jest wszędzie. Koń idzie do przodu, macha głową góra dół. Przyśpiesza, zwalnia i wyrywa wodzę. Przyznaję, że założyłam mu nawet najdelikatniejsze wędzidło jakie mamy w stajni. Koń dosłownie dostaje szału. Rozumiem, że jest wrażliwa na pysku, ale nie szarpię, nie ciągnę, wszystkie komendy staram się jej uczyć od łydki i dosiadu. Próbowałam nawet jazdy na halterku i na kantarze, nic nie pomaga. Zęby ma zdrowe, bo badał je weterynarz.
Dodatkowo jak na początku wychodziłyśmy na duży padok, klacz trzęsła się ze strachu. Teraz tego nie ma, ponieważ próbuję z nią pracować w róznych miejsach. Ale nadal jest problem z głową. Proszę o porady tylko osoby, które miały do czynienia z takimi końmi i które mają już długie wieloletnie doświadczenie w pracy z końmi.
Moim kolejnym krokiem pracy z tym koniem będzie zakup wędziła gumowego prostego i sprawdzenie jak ten koń będzie na nie reagował.
Dodatkowo wcześniej tego nie robiłam ale chcę spróbować naturalsa tak długo aż koń zrozumie że nikt u nas nie chce mu zrobić krzywdy a praca z nami ma być dla niego przyjemna i bezpieczna.
[img]/forum/Themes/multi_theme/images/warnwarn.gif[/img] Dublowanie wątków
To temat do watku o konskich niesubordynacjach. Ale i tak ide po popcorn 😜
Zbadaj koniecznie plecy bo kon moze reagowac tak na ból. A jesli plecy i inne części konia poza głową sa ok to daj ja komus ogarnietemu do zajazdki, szkoda zdrowia na czuba.
karolina_
Czemu od razu czuba? 
vissenna   Turecki niewolnik
12 grudnia 2017 10:14
Po pierwsze dobrze by wiedzieć, czy koń był lonżowany na wypięciu. Jeśli akceptuje wypięcie, to problemem będzie jeździec.
Do sprawdzenia są plecy i dopasowanie siodła.
Absolutnie nie naturals! (trigger - otwieram popcorn)
Potrzebna też jest pomoc z ziemi przy wsiadaniu, ktoś kto odciągnie uwagę konia od nieprzyjemnego momentu i poda jakąś marchewkę, tak by koń kojarzył moment wsiadania z czymś smacznym w pysku. Potem najlepiej poodprowadzać konia z ziemi z jeźdźcem na grzbiecie. Dużo jazdy na luźnej wodzy na początek. Potem zabawa w skracanie (nie na maxa) i oddawanie wodzy, tak długo aż koń zorientuje się, że ręka jeźdźca nie będzie działała wstecz. Tu potrzebny jest sprawny i myślący jeździec, który będzie umiał wyczuć akceptowalny przez konia kontakt i umiał powoli przesuwać granicę nabrania wodzy względem tolerancji konia.
Poszukaj dobrego trenera z doświadczeniem w młodych i trudnych koniach. Traktuj konia jak świeżo zajeżdżanego młodzika, cierpliwie i powoli.
Bez wątpienia koń przy zajeżdżaniu został skrzywdzony i ciężko będzie mu teraz zaufać jeźdźcowi. Praca z ziemi w związku z tym to żadne rozwiązanie.
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
12 grudnia 2017 10:28
vissenna, jasne, ze nie był lonzowany na wypięciu, bo przecież naturals 😀

Takiego konia trzeba zajeździć od początku, a i tak nie wiadomo czy sie uda, jeśli zdrowotnie i sprzętowo wszystko jest ok.
KaNie - moze nie czub, moze zepsuty. Ale efekt moze byc ten sam, czyli dluzszy pobyt w szpitalu. Jesli to nie plecy i nie siodlo to ja bym poszukala kogoś z doswiadczeniem w trudnych koniach - lepiej dla konia i dla jezdzca imho.
Karolina
Zgadzam sie ze to przypadek dla kogos doswiadczonego, ale to nie znaczy ze kon jest czubem. W gruncie rzeczy nie wiemy Pennyy potrafi jezdzic i czy zachowanie konia to nie jest kwestia jej umiejetnosci.
Wzięłam tego konia pod swoją opiekę właśnie ze względu na to, że wcześniej zajmowałam się wyciszaniem i uspakajaniem koni nerwowych i po przejściach. Miałam kiedyś wałacha z podobnym problemem, tylko że u niego widziałam problem od razu (za ostre wędzidło,ostrogi i właściciel furiat - jednak udało się go wyciszyc do tego stopnia, że teraz wozi dzieci) , ale u tej klaczy problem jest głębszy, mam wrażenie, że ona boi się zaufać. Pod kątem fizycznym koń jest zdrowy i nic mu nie dolega, przeszedł badania. Myślę, że jego problem tkwi w psychice i jest ona dla mnie ogromną zagadką. Zauważyłam wcześniej, że była lonżowana na czambonie, miała zwykłe oliwkowe wędzidło i problem zaczął się z góry, jak wodze zostały wzięte do rąk. Kolejną rzeczą jaką u niej zauważyłam to odruch obronny na widok podnoszonych raptownie rąk. Analizuję jej zachowanie na setki sposobów, szukam informacji na forach, w intrnecie, i pomocy u znajomych koniarzy z większym doświadczeniem. Myślę, że przede mną jeszcze długa droga do harmonii w kontakcie z tym koniem. Każdą Waszą odpowiedź traktuję jako wskazówkę i punkt zaczepienia.
Jeden ze znajomych koniarzy podpowiedział mi, że może to jest jej sposób na pracę, którą ma wykonać - "szajbuje" to jest jej odpuszczane.
I teraz jedyne co przychodzi mi do głowy co zrobić to jak odbudować relację z nią na tyle by zrozumiała, że praca którą będziemy wykonywać jest przyjemna i nikt nie robi jej krzywdy.

Głowa tego konia jest wszędzie. Koń idzie do przodu, macha głową góra dół. Przyśpiesza, zwalnia i wyrywa wodzę.


Przyczyny zachowania konia mogą być różne. Od obolałego pyska, poprzez chęć walki z jeźdźcem, ból w szyi, przeciążenie przodu, po ból w plecach. Albo wszystkie przyczyny naraz. Na początek spróbuj popracować na przejściach do niższych chodów i do stój ale bez używania wodzy. I nie mówię jednak o tym by wodze były zupełnie luźne. Myślę o tym, że koń powinien czuć, że trzymasz wodze ale podążaj rękami z jego ruchami głową. W ten sposób pokarzesz mu, że w późniejszym etapie pracy chcesz pracować wodzami ale nie chcesz się z nim szarpać. Zacznij od zatrzymań ze stępa. Pokaż ciałem i dosiadem, że koń ma wykonać polecenie: „stój” ale nie ciągnij w ogóle wodzy do siebie. Działaj przy tym łydkami aż do zatrzymania sugerując w ten sposób, że do ostatniego kroku stępa koń ma podstawiać zadnie nogi pod kłodę. Dzięki takim przejściom koń zacznie prężyć i rozluźniać grzbiet, co zniweluje, po jakimś czasie, ewentualny ból grzbietu. Potem tak samo popracuj na przejściu kłus – stęp i galop – kłus.
Pennyy, jakie badania miał ten koń robione?
- badanie wysiłkowe pod kątem serca i układu oddechowego, okulista, zdjęcia rentgenowskie, miał sprawdzane zęby - ogólnie wszystko jest z nim w porządku
Hm tak szeroką diagnostykę przeprowadza się jedynie u sporo wartych koni sportowych. Pojedyncze badania przy konkretnych podejrzeniach, ale całość już nie koniecznie. EKG wysiłkowe i bronchoskopia wysiłkowa to już ogromny kosz, a jak do tego pełny TUV z kręgoslupem to już w ogóle. Dziwi mnie że taki koń nie ma opieki trenerskiej.
Ja bym jeszcze przyjrzała się koniowi od strony diagnostyki wrzodów... bardziej szukając symptomów mogących wskazywać na te przypadłość, niż od razu przez badania.
_Gaga Pennyy wyżej pisze, że koń ma 11 lat i jest po zajazdce, więc prędzej to kobyła po hodowli niż prospekt sportowy.
Jeżeli koń jest normalny w obejściu, chodzi normalnie na lonży na wypięciu, a problem zaczyna się przy wsiadaniu to sprawa wydaje się dość oczywista. Coś mi sie nie chce wierzyć w ten pakiet badań.
vissenna   Turecki niewolnik
12 grudnia 2017 13:37
Badania jak do TUV-a, a brak fizjoterapeuty do grzbietu i dopasowanego siodła...  😂
vissenna, w Niemczech tak pelny TUV teraz wygląda? Kupowałam wieki temu stamtąd konia i miałam tylko RTG, oraz ogólniki, czyli zęby, zginania itp. Wysiłkowych nikt nie robił...
badania robiliśmy wszystkie już na miejscu, żeby wykluczyć co może być z nią nie tak i w czym tkwi problem, mało kasy to nie kosztowało, ale było warto dowiedzieć się ze wszystko jest w porządku
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
12 grudnia 2017 14:37
Pennyy, a plecy? Fizjoterapeuta, masażysta, prasowacz siodła? Jak wyglądają kopyta?
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się