Dzieci, ciąże & pogaduchy o wszystkim i o niczym

Kolejny dowód na to ze nie jestem normalna. Ja tam nie ryczę na przedstawieniach. Jestem szczęśliwa, dumna ale nie płaczę.
Ostatnio płakałam na wieść o śmierci Lucjana Mostowiaka w M jak miłość  😎 hehehehe
Przedstawienia mnie nie ruszały. Ale reklamy... Tam jakiś piesek biegnie w stronę zachodzącego słońca. Tu jacyś ludzie leżą grupą na trawie i to jest takie braterskie i budujące? I  aż trzeba ryczeć ze wzruszenia.  😁 masakra, dobrze, że to już za mną
Haha no ja ryczałam w ciąży straszliwie. W ogóle tematyka dzieci, rodzicielstwo, bezwarunkowa miłość... no tragedia 😀 W tej ciąży przeryczałam też pół koncertu T-Love, nagle słowa ich piosenek wydały mi się takie patriotyczne, wzniosłe i podniosłe, że no nie mogłam wytrzymać i wyłam 😀 A jak Sara wzięła wczoraj książkę Miłość i powiedziała "Poczytajmy o mamie" (bo tam narratorem jest mama chłopca) to już było po mnie - na samo wspomnienie zaraz się poryczę 😉
szafirowa, jak to Julie, stwierdziła nigdy :P
Ja się poryczałam na ślubowaniu młodego. Zaczęłam gdy wprowadzano sztandar szkoły, skończyłam jak skończyło się ślubowanie. Na urodzinach młodego płakałam jak śpiewano mu sto lat.
Ja już nie wspomnę o ryczeniu przy piosenkach, reklamach.
Oj ja też ryczałam. Jeszcze teraz mi się zdaży. W przyszłym tygodniu jasełka. Starsza Małgosia śpiewa jedną zwrotkę, a młodsza tańczy i śpiewa z przedszkolakami ze swojej grupy kolęgę. Będę wyła jak nic.
szafirowa   inaczej- może być równie dobrze
13 grudnia 2017 19:52
Kill me... Przeciez tak sie nie da, no... Ze reklamy, ze piosenka, ze wystepy dzieci to jeszcze zrozumiem ( to teraz wyobrazcir sobie uroczystosc ns ktorej przedszkolaki odspiewaly 'Kocham Cie, te amo, je t'aime',  a moje dziecko spiewalo jak nic innego w zyciu. No masakra.
Ale kurcze, zeby przy opowiadaniu o kotku Maczku, to juz przeginka. Dobrze, ze nie musze mu czytac o psie, ktory jezdzil koleja.
. ;-)

edit: a jesli to zmiany w mozgu zwiazane z deficytem snu, to marny moj los... Codziennie rano budzimy sie w 5 w jednym lozku... Na osobe przypada szalone 32cm szerokosci.
Czy jak się spłakałam jak dzika czytając wasze wpisy to znaczy ze bardzo ze mną zle? 🤣

I tez mam takie myśli czasem, co jakby.....uh, odganiam.
Nigdy nikogo nie kochałam tak jak kocham Anielke. To aż niesamowite ze można tak kochać...
Dziewczyny o czym wy piszecie. Rodzilam 4,5 roku temu, a wzruszylam sie dzis rano śpiewając w aucie z dziecmi Jingle bells!!!!! To jest dopiero problem. No ale tak fajnie nam to szło i tak czulam tą więź między nami.
Lotnaa   I'm lovin it! :)
13 grudnia 2017 20:47
armaquesse, gratulacje!

Co do schiz, że coś mi się stanie - masakra! Czasem wystarczy, że mnie jakaś taka myśl najdzie, i już mam mokre oczy. Strasznie się teraz boję o siebie ze względu na Hanię. Kiedy w październiku jechałam na Grossglocknera, który przecież nie jest jakąś trudną górą, i żegnałam się z Hanką, zryczałam się jak bóbr. Myśl, że miałaby nagle zostać beze mnie jest dla mnie totalnie przerażająca. A scenariusze, że jej się coś staje, raczej od razu staram się blokować w swojej głowie.

Dzionka, a dziękuję, Hanula fajnie. Co prawda ze spaniem co chwile jest dramat, dziś np. Hania przywitała dzień o 4:30  😵 , ale taki już chyba nasz los. Poza tym rozbraja mnie swoimi pomysłami, od tygodnia bawi się w leżakowanie, układa wszystkie swoje pluszaki i ja tez oczywiście muszę iść spać. Szkoda, że tylko na kilka sekund  🤣 Dziś ubrała na nogi kamizelkę lalki, i na moje ostrzeżenia, że zaraz się wywróci (zdołała ją wciągnąć do poziomu kolan), bez słowa rzuciła się na glebę i zaczęła czołgać jak żołnierz zawodowy. Gada wciąż po swojemu i śpiewa "cicha noc" - tzn melodia wychodzi jej jak najbardziej, gorzej ze słowami  😉 Ciągle bez żenady pije mleczko od mamy, całuje i głaszcze cycusie...  🙄 Poza tym chyba na dobre wchodzimy w okres "buntu dwulatka", zawsze było ciężko, ale teraz ilość nagłych płaczów i wrzasków naprawdę mnie przytłacza. Np. dziś rano znów zaczęła trenować ubieranie się, wybrała letnie leginsy, na to założyła buty bez skarpetek i uparła się, że tak pójdzie do żłobka. W końcu ubieraliśmy ją na siłę z mężem, przy totalnym wrzasku, bo już nic nie działało... Czyli, podsumowując, mamy wieczny roller coaster. Naprawdę nie rozumiem, jak dawałam radę przed żłobkiem, i mam wrażenie, że okres od piątku do niedzieli, kiedy tam nie chodzi, trwa całą wieczność.
A Ty jak ogarniasz? Jak Sarka?

Kilka zimowych fotek.


Ja chyba z innej bajki jestem bo mnie macierzyństwo zaskoczyło - bardzo pozytywnie! Moje wczesniejsze wyobrażenie na szczęście szeroko się mija z rzeczywistością  🙇 nie twierdzę, że jestem super matką ale bez wątpienia mam super dziecko, które sprawia, że jestem szczęśliwa i staram się podołać wyzwaniu. W ogóle nie wiem co to znaczy (jeszcze!  :hihi🙂 złościć się na dziecko, irytować, mieć dość . Za to wiem już jak to jest kochać bezwarunkowo, mieć kogoś kto jest dla mnie  ponad wszystko i wszystkich. Zdarzały się (na szczęście krótkie i rzadkie) epizody, gdzie byłam przytłoczona niepewnością, czy ten płacz to aby na pewno z powodu x, y czy z albo zarwane nocki, czy to co robię jest na pewno słuszne itd. idt. Typowe rozterki świeżej matki. Jednak bardziej nie mogę przeboleć tego pędzącego czasu. Jeszcze 'wczoraj' rodziłam a dziś mi pod nogami biega 1,5 roczniak, zasypując całusami. Jak tak na nią czasem patrzę to właśnie płacze, że taka jak dziś już jutro nie będzie a przecież to taki 'złoty czas' i tak myślę co miesiąc a co miesiąc jest jeszcze fajniejsza i jest jeszcze lepiej. Po prostu żal mi tak strasznie i nie mogę się nacieszyć tymi wszystkim drobnostkami, którymi mnie zaskakuje. Macierzyństwo jest tak pięknym doświadczeniem, że nie wiem jak ja mogłam myśleć inaczej. I wcale nie jestem sfiksowana, nasze życie codzienne nie kręci się tylko wokół i potrzeb dziecka. Są one priorytetem ale takim samym jak nasz komfort. Może właśnie dlatego nie narzekam, bo dbam o swój spokój psychiczny i nie dopuszczam do tego, żeby tą miłością dać się zwariować i niechcący dać wleźć na głowę. Ale czas pokaże jakie będą żniwa  😉 póki co to lerum polerum rzygam tęczą  🤣 i te schizy.... Tak, to jest wróg nr 1. Nim usnę kilka razy sprawdzam na kamerze czy wszystko ok, chodzę dotykać czoła a jak jadę samochodem to się zastanawiam co by było gdyby mnie zabrakło i czy M. wywiózł by ją do UK tym samym utrudniając kontakty Zosi z moją rodziną. Ostatnio nawet chciałam spisać testament i list do Zosi 'na wrazie W' żeby wszytko wiedziała co czuje, co myślę, jak ważna dla mnie jest.  Skąd mi takie czarne myśli przychodzą to ja nie wiem  🤔wirek: 🤔wirek:
Ja uwielbiam śpiewać i chyba nawet trochę umiem, ale co z tego.
Nie jestem w stanie Gabrysiowi (lub z nim, bo on też lubi i jakiś tam słuch najwyraźniej ma) nic normalnie zaśpiewać. NIC k****!  😵
Obojętnie czy to piosenka wesoła, czy smutna, czy death metal w Antyradiu, czy czołówka z Rescue Botów, ryczę (w sensie mam łzy w oczach).
Ulubiony zespół Gabrysia to Happysad i oczywiście utwór "Zanim pójdę".
A Ignasiowi głupiego wierszyka nie mogę powiedzieć, bo ryczę.
Ale próbuję, twardo, nie poddaję się!
Kto zna?


Idzie niebo ciemną nocą,
ma w fartuszku pełno gwiazd.
Gwiazdy świeca i migocą,
aż wyjrzały ptaszki z gniazd.
Jak wyjrzały, zobaczyły
to nie chciały dłużej spać.
Kaprysiły, grymasiły,
żeby im po jednej dać.
Gwiazdki nie są do zabawy,
tożby nocka była zła.
Bo usłyszy kot kulawy,
cicho bądźcie! Aaa...


Gabryś jak miał kilka miesięcy, zaczął kręcić główką zaprzeczająco, w momencie w którym mówiłam sama kręcąc głową "gwiazdki nie są do zabawy". Byłam w szoku.


Lotnaa, Ale rośnie Haneczka. 😀
Super fotki.
Powiem Ci, że doskonale Cię rozumiem, bo ja z całego serca nienawidzę weekendów. 😁
Julie Ten utwor jest na plycie Turnaua i Umer 'Kolysanki Utulanki'czy jakos tak.
O, muszę jutro posłuchać. 😀
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
13 grudnia 2017 22:22
Julie znam, śpiewalam to mlodej  😍
Babcia mi to śpiewała. To stary tekst, autorką jest Ewa Szelburg-Zarembina.
To wiem, ale nie znam jako piosenkę, tylko jako wierszyk.
Nas dziewczyna z NFM uczyła tej kołysanki na szkole rodzenia. 🙂 M swojego czasu bardzo lubił jak mu się śpiewało wieczorem (niezależnie od tego kto i jak to robił 😀 ) i idzie niebo musiało być przynajmniej 3 razy. 😉
Hihi, Julie, świetnie Cię rozumiem, codziennie słuchamy między innymi tego tekstu podczas wieczornych rytuałów.
https://m.youtube.com/watch?t=1692s&v=GVObxpXCrBs

Dzięki temu trochę się uodporniłam...ale tylko trochę, bo i tak

„Kiedyśtam będziesz miał dorosła duszę
(...)
Ale dziś jesteś mały jak okruszek...”

I KONIEC ze mną 🤣
szafirowa   inaczej- może być równie dobrze
14 grudnia 2017 08:35
sienka, Jasiek jak byl taki maly-maly, to uwielbial 'golebi song'
Dziękuję za kciuki dziewczyny ale proszę jeszcze o ich nie puszczanie...
Dzidzia trzyma się dobrze ale siostra nadal krwawi, a jej morfologia jest w opłakanym stanie,zapalenie schodzi ale bardzo powoli  🤔 Psychicznie dochodzi do siebie i nawet jutro jadę ją odwiedzić bo przestała się zamykać w sobie .Ciężki czas ,perspektywa Świąt które powinny być radosne nas wszystkich przytłacza ale liczymy na to że zagrożenie jest już minimalne i do Wigili będzie już całkiem bezpiecznie. 🙄
Boli też fakt że ludzie potrafią nawet z tragedii zrobić sensacje i że to bliska rodzina najbardziej wbija szpile,dobrze że siostra jest w szpitalu i to wszystko do niej nie dochodzi  🙁
kołysanki mnie nie ruszają aż tak, ale jak słyszę Wyszkoni "Biegnij przed siebie" to ryczę w głos wszędzie gdzie stoję, jak w centrum handlowym czy innym publicznym miejscu słyszę pierwsze tony to natychmiast szukam kryjówki, bo wiem co będzie.

Ale jak mamy licytować się, kto czym się wzruszył, to ja w którejś ciąży zalałam się łzami na hasło, że jakimś tam politykom obcięto diety  😂 😵
Ryczałam non stop w obu, nie mogłam wiadomości spokojnie zobaczyć, co tam reklamy. Hihihihi
Też znam te kołysanki i od początku Sarze śpiewam 🙂 . Właśnie "Idzie niebo..." kocham najbardziej! No i Turnaua niezależnie kocham 😉 Śpiewam też "Na Wojtusia z popielnika", bo mi też to mama śpiewała i o dziwo tak się utrwaliło, że po 30 latach zaśpiewałam Sarze z pamięci całość 🙂
A co do wzruszania, to mnie pokonuje "Wojenka" Lao Che. Tam ojciec śpiewa do córki i to jest takie wzruszające i ma tak ważny geopolitycznie 😉 tekst, że no nie mogę!! I jeszcze "Father and Son" Cata Stevensa, cudowne...

Lotnaa, ale super Hania 🙂 Ona jakaś taka bardziej poważna od Sary się wydaje zawsze, tzn. jakby starsza z parę miesięcy. Nieźle wam dokazuje... Ale taki wiek. U nas jest tak, że Sara odwala wszelkie bunty babciom i trochę tacie, a ze mną jest komitywa i pełna współpraca. Aż mi ich trochę szkoda, bo bunty w jej wykonaniu są dość spektakularne 😉, no ale może tak musi być.
A u mnie z ogarnianiem różnie. Mamy straszny bałagan. Witek lata i załatwia milion spraw, bo i w pracy ma gorący okres, i samochód kupujemy więc kupa z tym roboty i wszelka papierologia ogólnodzieciowa... A dziewczyny funkcjonują tak, że Sara w dzień a Helcia w nocy, więc jestem trochę zombie, ale przynajmniej każdej mogę poświęcić max czasu. Sarunia w ogóle jest słodka... Podchodzi do bujaczka i mówi "Śpiii, cichutkoo, bo obudzi!" i odchodzi 🙂 Albo wczoraj: Mama robi zdjęcie... (myśli myśi...) Helciowi! 😁 Ogólnie jest fajnie i w miarę spokojnie.

gunia92, mega kciuki dalej!

kenna jak tam w domku? Nie mogę uwierzyć, że to już 😍
maleństwo   I'll love you till the end of time...
14 grudnia 2017 13:18
Dzionka, masz czas na aktywność na forum, to musi być nieźle. Dasz radę. A Hela w końcu zauważy, że śpi się w nocy, to chociaż i Ty pośpisz.
Ale jak, nie żałujesz decyzji o drugim póki co? 😉
maleństwo, ojej, no coś Ty, nie żałuję! Helcia jest cudowna, już sobie nie wyobrażam żeby jej miało nie być 🙂 A jeszcze jak Sara powie "Helcia moja siostrzyczka!" to już się rozpływam 😀 Polecam polecam. I kibicuję 😉
maleństwo   I'll love you till the end of time...
14 grudnia 2017 13:43
Nie. U nas jednak nie. Jak nie udało się teraz, to mooooze jeszcze za rok, ale to już za duża różnica wieku.
maleństwo duza roznica wieku ma swoje plusy 😉
Jak Wy to robicie, że śpiewacie dzieciom to, co Wam się podoba? Ja mam w domu szefa wydającego polecenia służbowe i aktualnie życzy sobie tylko piosenkę o muminkach. Wcześniej było "Aaa, kotki dwa" ale z tekstem własnym czyli "Aaa aaa mała Ada miała psa, aaa aaa, piesek czarny nosek miał" itd. Na tej kołysance minęło mi pół roku. Dzień w dzień. Po 20-30 razy.  😵 Wcześniej był wierszyk o misiu. Jak wyżej  😎
Teraz jest "Aaa nie! Aaa nie! Papa!" - papa bo w piosence jest pa pa pa 😉
Kasiulka, olesniczanka, efkakot, DoSia przywołuje Was do przedświątecznej forumowej spowiedzi  😉 Dajcie znać co u Was słychać, fotki mile widziane 👀

Lotnaa buba rośnie w oczach! I rzeczywiście, taaaaaka poważna z niej dama  😀
Maleństwo chyba jeszcze nikomu tak nie życzyłam 'wpadki' jak Wam i nie do końca nawet wiem czemu  🤣
maleństwo   I'll love you till the end of time...
14 grudnia 2017 15:32
abre, ja też mam dyktatora, do piosenek, do książeczek... Nawet do sposobu czytania.

falletta, haha, to zrób sobie przerwę zacznij znowu życzyć na następną jesień 🙂
maleństwo, A czemu teraz jest zły moment a potem znowu będzie dobry?
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się