własna przydomowa stajnia

aniaagre - szukałam sporo, syn sąsiada gościa skądś wytargał, zobaczymy jak długo gościowi będzie się chciało....
U mnie w tym roku tak gówniano z dwóch powodów - w zeszłym ze spokojem ogarniałam 10 boksów plus konie w stajni otwartej, zajmowało mi to począwszy od wywalenia koni przez sprzątnięcie, pościelenie i uszykowanie na gotowo, żeby wieczorem wpuścić 3 godziny i nie byłam styrana jak koń po westernie, ale w zeszłym roku jak wypuściłam konie rano o 7.30-8 to zbierałam 21 - teraz jak jest "rozpierducha" na dworze to zdarza się, że rano wychodzą o 9-10 tzn. żeby zaderkować (a niestety mam sporo antyków 😉, które w wiatr i śnieg z deszczem bez derek się nie obejdą) zadaję im siano, więc zanim dokonam całego rytuału to już godzinka zleci, wieczorem ściągam wcześniej, bo pojawiła się gruda - trzeba to ogarniać w stajni - jak zgarnę konie o 19 to zanim podoglądam wszystkie to z filmu, który chciałam obejrzeć o 20 oglądam tylko napisy końcowe. Do tego ta pogoda - przeszywająca wilgoć, normalnie jak w Mordorze - czuję jak wysysa siły witalne i mam wrażenie, że jak tylko przyłożyłabym głowę do poduszki to kima gwarantowana.
szafirowa   inaczej- może być równie dobrze
16 grudnia 2017 11:23
zielona_stajnia, masz moze jakies fotki jak masz rozwiazana wiato-stodole, jaks jest mniej wiecej powierzchnia i ile koni na nia przypada?

U mnie zrobila sie kiszka, bo 'stara gwardia' (tzn stara stazem w stajni) stala sie gangiem dreso- blokersow. I nie ma sily, zeby wprowadzic nowego konia. Prz czym nie kopia, nie kalecza i nie uszkadzaja fizycznie. Napinaja karki i pobrzekuja kajdanami na tyle skutecznie, ze mlodego, ultra podporzadkowanego walaszka musialam na cito zaboksowac (co bylo raczej trudne przy braku boksow..) i musze mu szybko nowego domu szukac.
No przez tą pogodę to i ja mam problem... ze sobą 😉
Rano pizga, to lece biegiem wrzucic siana, wracam do domu na herbate i aby sie troche obudzić i ogrzac, bo czlowiek z wyrka wygnany to szybko marznie. Ubieram sie przeciwdeszczowo-wiatrowo i sypie owies, pcham siaty. Targam, zawieszam, puszczam konie, jak trzeba poderkować to kolejne 20 min. Podczas tego czasu się spocę, więc lece do domu ostygnąć, śniadanie, kawa. Robi sie 10.  W międzyczasie nalewam wodę do kastr jak wypita, siadam do jakiejś roboty przy komputerze, cos ugotuje. Robię wszystko aby się nie wynurzać z domu zbyt często. Okolo 14 lece sprzatac, no bo po co wczesniej, liczę chyba, ze wyparuje. Popylam z tym wózkiem kilomerty, przed gnojownikiem rozjeżdżone, więc padam, wstaje, jak na wojnie 😉 , wywalam obornik, targam ściółkę na widłach, wiatr, deszcz zacina w oczy. Zabiera mi słomę/siano z wideł. Jak pada, to o 15 jest juz ciemnawo, wiec znów jęzor wywalony, pot po plecach leci. Wody nanieść, owies rozsypać, wysłodki... ufff... 15:40. Wołam konie, idą... idą... i idą. Zamykam, idę do domu, włażę pod porządny prysznic i zasiadam do pracy. Cały dzień mam tak rozwleczony, ze nie mam siły na przyjemności.
A jak jest ładna pogoda, nawet mróz, nie ma wilgoci... ide daje siano, pakuje siatki, nosze wode w wiadrach na padok, bo pompa w mrozy odcięta, owies 5 min puszczam... sprzątam boksy, ścielę, i o 10 max idę sobie na śniadanie i kawę i mam cały dzień już "dla siebie", tzn biore sie za pracę biurową 😉 nie czuje się zmęczona, mogłabym mieć wtedy tych koni 3x więcej  😂
Latem godz. 5 owies (siano w siatkach wisi, wiec nie daje owsa na pusty żołądek) 5:15 wypuszczam i ide spać 😉 wstaje kiedy chce, sprzątam stajnie około 40 min, wtedy jeden wózek wywożę raz na dwa, 3 dni. Sprowadzam jak przyjdą... 21, 22ga, czasem chce mi się już spać, to wsiadam na skuter i je z końca łąki zaganiam i po 23ej. S boksach troszke tresciwego i siano, ktore nałożone raz na 3 dni wystarcz. Wtedy mogłabym mieć i 30 😉
Megane, sprzątam codziennie boksy i ścielę na nowo. Obecnie 15 boksów (jeszcze dwa się budują kucykowe). Z tym że dwa kuce stoją w jednym boksie i dwa duże (ślepy i jego przewodniczka) stoją w dużym podwójnym (8x5) ten boks się najgorzej ogarnia, bo ślepy depcze kółeczka.
Jak się sprężę i nie wybija mnie z rytmu jakiś telefon, kurier czy cokolwiek to w 3 godziny mam posprzatane, pościelone, rozdane na obiad siano i pozamiarane i pograbione podwórko.
Ale ciągle mam gonitwę z czasem  🙁 Rano wstaję o 6 i karmię konie, potem szykuję dzieci do szkoły i przedszkola, odwożę dzieciaki na 8 i lecę konie wypuścić, sprzątam stajnie i szykuje wszystko na obiad dla koni. Potem w biegu jak zdążę to na lonżę konik (pensjonatowy bo na swojego to jak mam czas i siłę), potem w domu cokolwiek ogarnąć i obiad zrobić. O 15 lecę po dzieciaki, szybko daję im obiad i lecę konie ściągać. Schodzą tak ok 16. Normalnie to stoją do kolacji, ale jest takie błoto że po pierwsze nie mam zupełnie siły brodzić po tym błocie obładowana siatkami a po drugie tych koni mi też żal. Zmywam im nogi na myjce, a wieczorem przed/po karmieniu czyszczę wybiórczo, ogarniam grude (3 konie), zawijam co do zawinięcia.
O 22 padam na pysk  😵

Zielona stajnia, u mnie jakiś mit jest że jak mam konie to bogata jestem to mogę płacić po 30 zł za godz.. a dla mnie to nierealne. Przydałby mi się ktoś kto przyjdzie na te 3 godz i powalczy ze sprzątaniem stajni, pomoże mi w innych pracach.. tu wyrównać, tu dowieźć piachu, tu przerobić ogrodzenie, tu rowkiem wodę puścić.
Na ile może to mi mąż pomaga ale ma swoją firmę, roboty też go gonią bo i on w wielu kwestiach jest uzależniony od pogody a w tym roku było tyle deszczu że i on poślizgi terminowe.
Mam nadzieję, że przyszły rok nie będzie tak deszczowy..
po jakimś piątym budziku przepychając się między psami próbują wygramolić się z wyrka. Lezę do kuchni i nastawiam wodę na kawę. Ubieram się w warstwy ochronne i z kawą dygam na stajnię. Zarzucam owies i siadam w paszarni na kawę. Zwykle miną dwie fajki nim usłyszę kopa. To tajny znak, że należy wypuszczać na dwór.  Dygam z dziamdziakami, każdym z osobno. Potem mentalnie rozmawiam z ciągnikiem, by nie traktował wszystkich złych słów z dnia poprzedniego tak serio. I on wtedy decyduję czy współpracujemy czy nie. Jak tak, to wyrzucam kulturalnie gnój. O ile można to robić kulturalnie... Potem ścielę i sianuje. Sprzątam, zamiatam, szykuję wiaderka itp. Do koni wracam o 13 na obiad. Ich oczywiście... Jakaś lonża, karuzela naprawianie tego i owego. Choć "tego" robić nie trzeba ale "owego" będzie męczyło mój umysł. Po 15 zaczynam zbierać towarzystwo na chatę. Rozrzucam siano na wybiegach. Po zachodzi wracam na chatę. Siadam do robienia lalek na 2 godzinki. Wracam na stajnie i daję kolację. Zamykam bramę i tuptam do domciu. Tam dostaję od chopa furę żarcia śniadaniowo-obiadowo-kolacyjnego i na 10 minut przed telewizorem ogrzewam się pod kocem. Te 10 minut  zwykle trwa 2-3 godziny, wiec budzę się przed północą. I tak się kuźwa zastanawiam czy hodowla ślimaków nie byłaby fajniejsza...
Czesio, fajnie napisane  🏇 ze ślimakami nudno by było.. one Ci w środku zimy poidła nie urwą i połowy stajni nie zaleją, nie rozwalą sobie czegoś o przedmiot który nie istnieje.. tak to tylko konie potrafią  😵 zazdroszczę, że możesz rozrzucić siano na padoki.. ja jakbym porozrzucała to ta błotna otchłań by pochłonęła..  😁
u mnie na razie błota nie ma🙂 I raczej już nie będzie 🙂 A ślimaki mają wiele zalet. Jak uciekną to nawet po dwóch dniach je dogonisz. Zasadniczo nie stwarzają problemów wychowawczych. A jak któryś pyskuje to go zdepczesz🙂😉) Chorują taniej niż konie. Ale najważniejsze!!! One się na zimę hibernują🙂😉) 🏇
Jak kiedyś zimą zjem moje konie, to przerzucę się na ślimaki  😁
Nie narzekam wcale. Skończyłam już. Pierwsza zima, ale nie na swoim. Wygląda to zacnie. Wody w wiadrach nosić nie muszę, gnoju wywalać również. Ani siana w balocie targać. Odpoczywam jakby nie patrząc. Wygoda mi do głowy uderzyła, na razie o powrocie nie myślę. Może kiedyś.
ja oprócz koni mam też ślimaki. I je przeklinam. Są wszędzie i żrą wszystko. Więc nie polecam slimaków.
ja oprócz koni mam też ślimaki. I je przeklinam. Są wszędzie i żrą wszystko. Więc nie polecam slimaków.

A chów klatkowy? 😉

Maluda, jak to? Czemu nic nie musisz? To niesprawiedliwe 😉
Ja zjadłam dopiero śniadanko, idę uzupełnić siatki, bo już skończyły  😀iabeł:
Wolałabym musieć, było mi łatwiej. Ekonomia dość brutalna, ale jednak prostsza w "obsłudze".
Nawet wszechobecne błoto mi nie przeszkadza, bo nie muszę z taczką się przez nie przebijać.
Bizon   Lach bez konia- jak ciało bez duszy.
17 grudnia 2017 15:49
Podziw dziewczyny. 🙇 Ja obrabiam swoje 3,5 (zwykle z pomocą męża) i uważałam siebie za kozaka.
Ja tak ostatnio wielokrotnie zastanawiałam się na co mi to...? Z jednej strony jest mega obowiązek, ogrom pracy w większości ciężkiej fizycznej, bo i siano i słoma rozładunki, i sianokosy, i codzienna walka z obornikiem, i trzeba te 18 gąb nakarmić co nie zajmuje 5 minut..  i ciężko się wyrwać nie prosząc kogoś o zastępstwo, a głupio prosić pensjonariuszy którzy przecież za obsługę koni płaca.. Większość mam takich co sami proponują pomoc, ale też zbyt często staram się nie korzystać 🙂
Z drugiej strony może kokosy nie zostają a jakieś niewielkie pieniądze (też nie mam jeszcze hali więc i cena adekwatna) ale jestem w domu, dzieci ogarnę, dom też. Tylko przy takiej ilości koni pracy jest dużo i czasem na swojego konia nie mam już ani siły ani chęci  😵
A jak bym wstawiła konia w pensjonat to licząc na to że udało by mi się trafić z powrotem do biura i kończyłabym o 16😲0 to po pracy nie wiedziałabym czy jechać do konia (czy go mieć? ) czy wracać do domu do dzieci i domowych obowiązków.. I tak rozważając te dwa aspekty chyba jednak wolę swoją harówkę.. tylko przydałby mi się ktoś do tego sprzątania i może chociaż do ogarnięcia porannego karmienia i wypuszczania.. Ale jak mi się poukłada tak jak planuję to od wiosny może znajdę pomocnika  🤣

I w tym wszystkim to najbardziej mnie dobija to że dla swojego konia mam czasu najmniej, a teraz kiedy niby mam więcej czasu (bo mąż więcej pomaga bo u siebie ma mniej pracy) to nie mam warunków do jazdy 🙁 no i to błoto w tym roku na padokach  😵
Czytając wasze wpisy cieszę się, że mam wolnowybiegówkę i padok zimowy o dużej powierzchni.  😉 Przy 7 potworach sprzątanie, karmienie, czyszczenie i mizianie zajmuje mi maksymalnie 3 godziny. Spacerkiem. Rano przed 7 zaglądam do nich co słychać po nocy, rozrzucam marchew na trawiastym kawałku wybiegu i tyle. Wynurzam się koło 10 i maksymalnie o 13 mam wszystko zrobione. Sprzątam 3/4 zimowego wybiegu (do leśnej części nie zaglądam z taczką) + dwie wiaty, jedną wiatę ścielę, wrzucam siano do siatek, jak konie są suche to czyszczę futra + codziennie kopyta i wsio. Do wieczora jeszcze kilka razy zajrzę ale to już tak kontrolnie i pomiziać. Jak nie mam siły to mogę nie wyłazić. W weekend mam jeszcze lepiej bo pomaga chłopak więc to już w ogóle śladowe ilości czasu 😉
U nas dziś posypało śniegiem. Szkapy szczęśliwe 🙂


tylko przydałby mi się ktoś do tego sprzątania i może chociaż do ogarnięcia porannego karmienia i wypuszczania.. Ale jak mi się poukłada tak jak planuję to od wiosny może znajdę pomocnika  🤣


aniaagre ja też od wiosny będę kogoś szukać, chyba, że do tej pory uda mi się wyprowadzić... bo i o pensjonacie dla swoich zaczęłam myśleć do czasu kupienia czegoś nowego,a sprzedania stajni co mam teraz. A najbardziej potrzebuję do tego dopilnowania stajni jak mnie nie ma, bo ograniczyłam liczbę ogonów do 6, to bez problemu sobie ogarniam...
Miałam przez 2 miesiące taką dziewczynę do pomocy, ale sprzątnięcie 6 boksów zajmowało jej UWAGA! 4 godziny...  😵 no przepraszam, czasami 5 godzin, jak miała przemyć żłoby i poidła...
O innych niekorzyściach z posiadania takiej pomocy nie wspomnę.

Oj, chyba przydałby nam się kącik pracodawcy i spis osób niepolecanych do pracy w stajni  😉 bo tych polecanych to raczej na rynku pracy nie znajdziesz...
Miałam przez 2 miesiące taką dziewczynę do pomocy, ale sprzątnięcie 6 boksów zajmowało jej UWAGA! 4 godziny...  😵 no przepraszam, czasami 5 godzin, jak miała przemyć żłoby i poidła...
O innych niekorzyściach z posiadania takiej pomocy nie wspomnę.


Ale mówisz o wyrzuceniu całości boksu (najczęściej po tygodniu) i pościeleniu, czy o wyrzuceniu "jednodniowym", świeżych kup?
Jednodniowym, a do tego świeże kupy były podbierane na bieżąco, przy wieczornym karmieniu.
Jednodniowym, a do tego świeże kupy były podbierane na bieżąco, przy wieczornym karmieniu.


No to niezła agentka. 😀 Mnie to aż by żal dnia było, jeden boks to przecież 10 minut maks, licząc obrócenie z taczką. Masz gnojownik kilometr za stajnią i musiała jeździć, przyznaj się! 😀
Nieee gnojownik jest niecałe 30m od stajni, do tego z górki  😀 A stodoła ze słomą, sianem jest po drodze, więc nawet pustych przejazdów nie miała  🤣
Megane - i zawsze w razie W ślimaki też można zjeść🙂😉
LSW - jak nie chcemy, żeby ślimaki były wszędzie to im robimy małe tabliczki z napisem "Bienvenue en France". Ewentualny ruch oporu zwalczasz brosem 🙂
Czesio, to jest dobry pomysł  😂 jeszcze zostaje przerzucić się na rybki, ale kurka akwarium trzeba dosyć często sprzątać//  😵

gosiaopti, my obie w tej lokalizacji mamy ciężko znaleźć kogoś sensownego do pomocy. Ja to ogólnie w mężczyznę do pomocy celuję, bo mam sporo rzeczy do zrobienia z którymi kobieta może nie podołać.
W tym roku tak mokro, ze rybki można w stawie hodować, trochę padoki pogłębić i gotowe 😉

Ojooooj... u nas dziś pięknie mrozek przyłapał. Konie jak na szczudłach, ale jest sucho i w końcu powietrze się osuszyło 😉

W mazowieckim trudno o pracownika, szczególnie tak na dochodne. Z zamieszkaniem prędzej chyba można znaleźć, choć patrząc po stajniach i problemach z pracownikami, to sama juz nie wiem.
Czesto jednak widze ogłoszenia poszukujących pracy.
sama się zastanawiam czy łatwiej z zamieszkaniem patrząc ile ogłoszeń o stajennego jest..
Ja niby lokum do zamieszkania mogę mieć, tylko nie wiem czy aż tyle pracy bym miała żeby sens było na stałe kogoś wziąć. Czułabym się zbędna bo nie mogłabym nic robić chyba  😂
Odkąd zmienił się rozkład jazdy Kolei Mazowieckich wstaję o 4:30 (latem to już nawet będzie świtać, nieprawdaż..?), karmię, sprzątam i jadę na pociąg. Wcześniej wstawałem o 5😲0, ale teraz nie zdążyłbym. Jak zaczniemy zakoniać stajnię będę musiał jakoś podzielić uwagę między wiatę i stajnię (w tej chwili 6 ogonów, w tym 2 małoletnie, już za dwa tygodnie będzie 11...) - jedno od drugiej jakieś 400 m, nie dam rady jednym ciągiem. Wstępnie założyłem, że konie w stajni rano tylko nakarmię, a boksy będę sprzątał wieczorem. Jak to wyjdzie w praktyce - zobaczymy. Pod wiatą sprzątam rano, ale wieczorem dościelam. Z drugiej strony, konie ze stajni mają - teoretycznie - w ciągu dnia stać na padokach, więc nie zabrudzą... Hmm... Pewnie będę musiał jeszcze jakieś paśniki na te padoki wykonać, co nie..?
jkobus, paśniki zadaszone, to będziesz wieczorem uzupełniał, po ściągnięciu koni.
Na pocieszenie dodam, że ja długo wstawalam o 4:30 mając konie w pensjonacie, bo rano trzeba było podac leki... w końcu zmieniłam pensjonat  😉
Hej 🙂
Szukam już długo pensjonatu, który by mi odpowiadał cenowo, z dojazdem i opieka nad koniem. Dodatkowo zastanawiałam się o powiększeniu stada. Mam sporo miejsca pod stajnie, ewentualnie w pobliżu stajenkę z dwoma boksami. I zastanawiam się nad rozbudowa stajni albo u siebie postawieniem. Podpowiedzie mi jak to wszystko wyglada? Jakie koszty mniej więcej było w waszym przypadku? Jakie teraz generują się koszty realne w utrzymaniu konia?
Byłabym wdzięczna za każda podpowiedz ☺️
dead_inside, ile to jest "sporo miejsca"?
dead_inside, budowa boksu z wylewką w środku, murowana około 7 tyś zł (własna robocizna). Ogrodzenie elektryczne około 1 ha, taczka, inne elementy niezbędne około 1000 zł (po taniości).
Utrzymanie konia zależy od tego ile, czego je i po ile kupisz.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się