Kupuję sprzęt, a mam go już za dużo/nie mam konia/inne ;)

Nie wiem, czy zaraz nie przeniosą Ci wątku w jakieś inne, bardziej odpowiednie miejsce, ale tak czy inaczej: na pewno nie kupuj siodła.
Nieważne, że jeździłaś w siodle X, na którym jeździło ci się super, albo że cztery koleżanki mają siodło Y i na ich konie pasuje. Dopóki nie masz konia, nie kupuj siodła.
Nie da się na te pytania odpowiedzieć jednoznacznie. Zależy do czego będzie koń wykorzystywany, gdzie będzie stał itp. Nie mając tej wiedzy można kupić zeztaw szczotek i skrzynkę na nie. To wszystko.
Co do oszczędności im ma się mniej kasy tym w lepszy sprzęt warto inwestować. Będzie żył dłużej...
Wyprawka na dzień dobry to jak dla mnie szczotki, kantar i uwiąz, może lonża i bat, jak nie ma od kogo pożyczać. Całą resztę trzeba kupić, jak koń już jest, a zwłaszcza siodło. Siodła lepiej nie kupować samemu, jak się nie ma doświadczenia w dopasowywaniu takiego sprzętu. Tutoriale w internecie na pierwsze podejście mogą nie wystarczyć.
Przede wszystkim nie kupuj rzeczy, które mają określony i dokładny rozmiar zanim nie będziesz mieć swojego kopytnego. Chociaż pewnie masz jakieś wstępne założenie co do konia, którego byś chciała kupić, czy to ma być kucyk, arab, ślązak czy shire. Ale jeśli trafisz coś na promocji typu kantar, czaprak to czemu nie, zawsze można odsprzedać komuś w stajni lub wystawić w internetach.
Co do jakości i trwałości poszczególnych produktów warto poczytać tutejsze wątki, jest nawet jeden o bublach czego nie kupować.
Przed zakupem konia poza sprzętem dobrze jest skompletować sobie podręczną, podstawową apteczkę w osobnej skrzynce...
LatentPony   Pretty Little Pony :)
17 lipca 2017 12:13
AnetaW bardzo dobrze mówi. Ja jak tylko kupiłam swojego kuca, to jeszcze tego samego dnia zasuwałam do apteki po wyposażenie.

Moim zdaniem podstawa to:
- w pełni wyposażona apteczka
- kantar i uwiąz
- komplet szczotek
- derka polarowa w razie W i aby osuszyć konia po pracy
- owijki polarowe lub ocieplacze na nogi na wypadek nagłej kontuzji i konieczności stosowania np. wcierek na noc

I dalej lecimy ze sprzętem, który zależy jest od chęci użytkowania konia. Jeżeli koń ma pracować pod siodłem:
- czaprak
- dopasowane siodło renomowanej marki, nie musi być nowe, czasami używki są o niebo lepsze i w bardziej przystępnej cenie. Siodło jednak ZAWSZE musi być dopasowane do konia i do jeźdźca przez wykwalifikowaną osobę (i tutaj NIE OSZCZĘDZAMY! Bo dwa razy tyle ile oszczędzimy na siodle wydamy potem na leczenie pleców, nie wspominając już o bólu jaki sprawimy zwierzęciu pracą w niedopasowanym sprzęcie)
- popręg
- ogłowie
- moim zdaniem (zaznaczam, że to tylko moja subiektywna opinia) każdy koń wykonujący jakąkolwiek pracę powinien mieć też zapewnioną ochronę nóg w postaci ochraniaczy lub owijek
- dobrze jest się też od razu zaopatrzyć w lonżę oraz bat do lonżowania
LatentPony, tylko derka to tak nie bardzo bez konia, bo skąd będziesz wiedzieć, jaki rozmiar, jak konia jeszcze nie ma? Pół biedy, jak się kupi za dużą, gorzej, jak za małą.
Posiłkowanie się "statystycznym rozmiarem dla danej rasy" też może nie zadziałać. Ja kupiłam dużo rzeczy "statystycznie pod araba", bo wiedziałam, że koń będzie tej rasy - i wymieniałam / sprzedawałam, bo trafił mi się duży koń w ramach rasy, i połowa sprzętu była za mała / za krótka.
Co kupić a czego nie kupić na starcie? Wiadomo, że wszystkiego na starcie nabyć się nie da (a jeśli kogoś stać na wyłożenie na blat takiej sumy, to musi mieć sporo szczęścia  :tanczacalinka🙂 dlatego interesuje mnie gradacja jeśli chodzi o wyposażenie. [b]


Ja zrozumiałam, że "na starcie" znaczy jak już koń będzie, a nie przed zakupem konia. 
Moj maz tak na slepo kupil porzadne, robie westowe siodlo. I okazalo sie, ze nie pasuje na zadnego z naszych koni, bo robione bylo pod quarter horse, a wielochodzce z kolei maja przedni lek szeroki, na swobodny wykrok lopatki, a tyl z kolei wezszy niz quarter. I tak poszlo nowiutkie poszlo za pol ceny, bo trudno bylo je sprzedac.

Kiedy kupowalam konia, mialam kantary, uwiazy, szczotki. Potem dopiero kupilam siodlo razem z padem i udalo sie trafic oglowie na ebayu, bo wszystkie w sklepach tutaj sa dobre 8 cm za krotkie z kazdej strony, nie wspominajac o za krotkim naglowku. Wodze to samo-nakupilam sobie w tutejszych sklepach wodzy z jednego kawalka, jak klasyczne, i wszystkie w zab okazaly sie za krotkie na dlugi kark mojego konia. Chyba zebym trzymala reke w polowie jej karku..Wlascicielka stajni bardzos ie ucieszyla z podarunkow, bo byly idealne na jej AQH.

A ja z kolei panicznie balam sie wodzy pojedynczych, ze przy wariactwach mojej kobyly zgubie wodze, nie bede w stanie jej zatrzymac, a druga owinie sie jej wokol nogi i porani ewentualnie bedzie spektakularne wywalnie nas obu na pysk.
Klasyczne wodze nie są z jednego kawałka...
Przed kupnem:
szczotki, podstawowo wyposażyć apteczkę, kantary i czapraki jeśli ma się pojęcie w jakiego rozmiarowo konia celujemy

Po kupnie:
siodło i osprzęt, ogłowie, wędzidło, ochraniacze, derka polarowa (za 3 miechy to już jesień, przyda się)

Dla mnie to takie absolutne podstawy, cała reszta wychodzi z czasem.
Mowa o koniu, ja jednak przypomnę, że sprzęt dla jeźdźca jest też ważny i należy go skompletować przed pakowaniem się w konia 😁
oj dziewczyny, rozczarowałyście mnie  😂 a ja myślałam ze pierwsze wpisy będą - kup se kask, porządny kask i najlepiej bez niego nie podchodż do konia  😂 😂 😂 taki żarcik jakby ktoś nie załapał 🙂
oj dziewczyny, rozczarowałyście mnie  😂 a ja myślałam ze pierwsze wpisy będą - kup se kask, porządny kask i najlepiej bez niego nie podchodż do konia  😂 😂 😂 taki żarcik jakby ktoś nie załapał 🙂


popieram 🙂
kantar x2 i to najlepiej na początek najtańszy bo nie wiadomo jak z rozmiarem, uwiąz, sztotki i tyle
siodło i ogłowie jak już będzie koń (czapraki tez bo ja kupowałam VS a okazało się ze wylądowałam z siodłem ujezdzeniowym 🙂 )
derki,pasy do lązowania ,baty,patenty tez bym się wstrzymała..( ja mampiękny bacik pod kolor czpraczków i nigdy w nim nie jezdziłam) co do patentów nie wiadomo na czym kon będzie chodził najlepiej 🙂
apteczka: hmmm...mój manusan niedługo się przeterminuje i będzie do wywalenia (czyli 36zł dosmieci) mam jeszcze kilka takich preparatów kupionych na wyrost bez sesnu
Mały  🚫

RatinaZ   manusan taniej jest tu https://www.doz.pl/apteka/p128090-Manusan_plyn_500_ml_z_pompka 😀 w sklepach jeździeckich cena jest x2. Używam też go do mycia rąk więc jak nie na konia to zużyje na siebie 🙂
Gaga w sensie nie westowe, ze kazda wodza jest oddzielna.
Mały  🚫

RatinaZ   manusan taniej jest tu https://www.doz.pl/apteka/p128090-Manusan_plyn_500_ml_z_pompka 😀 w sklepach jeździeckich cena jest x2. Używam też go do mycia rąk więc jak nie na konia to zużyje na siebie 🙂


Ależ zgadza się tylko takich rzeczy człowiek uczy się jak już ma konia w stajni i jak coś okazuje się potrzebne..a jak się kupuje na wyrost to o...bez sensu i się przepłaca pod wpływem emocji..
To chyba zależy jak u kogo, bo u mnie manusan to obowiązkowy składnik apteczki i raz na czas przydaje się pod ręką. 😉
Bandaże różne też u mnie leżą tfu,tfu latami ( do owijania kopyta tylko używałam), ale to nie oznacza, że nie nastąpi ich dzień. Kiedyś w stajni koń pewnej dziewczyny złapał w kopyto gwoździa albo jakieś szkło, niby nie głęboko, ale coś tam krew poleciała i wypadałoby to jakoś zabezpieczyć, a ona biedna dziewczynina nawet szarego mydła i wody utlenionej nie miała. Nie tak dawno, w zimie koń mi "zaszwankował", potrzebowałam zmierzyć mu temperaturę, ale mój elektroniczny termometr niestety padł. Stajnia wielka kilkadziesiąt koni i nikt nie miał termometru.  🤔wirek:  Także ja zawsze ufam temu co sama mam i lubię być przygotowana na awaryjne sytuacje. 😉
Ostatnio dotarło do mnie, że mam spory problem z kupowaniem sprzętu jeździeckiego. Uświadomiła mnie o tym moja przyjaciółka (która też na koniach jeździ..), że moje zasoby przekraczają znacznie pułap "normalności." Oczywiście to ile kupujemy zależne jest od naszej majętności. Odkąd zakupiłam konia normą dla mnie są przesyłki z różnych sklepów jeździeckich za ponad tysiąc miesięcznie. Problem w tym, że mimo siedzenia na nadgodzinach muszę później odmawiać sobie wielu rzeczy DLA MNIE. Wolę kupić nowy czaprak/derkę/bryczesy niż wyjść do kina czy teatru. Mojemu Małemu nieba bym przychyliła, ma wszystkie możliwe dodatki żywieniowe, witaminy, lizawki, sprzęt droższy niż moja cała garderoba wraz z butami razem wzięte. Bardzo nie chciałabym należeć do osób "więcej sprzętu niż talentu", a tym bardziej wiecznie oglądać pod koniec miesiąca zera na koncie. Chciałabym przekonać się i przestawić z marek, które pustoszą mi konto (Anky, Pikeur, Eskadron..) na marki odrobinę gorsze, ale sensowne (HKM, Horze..) Zwracam się tu z pytaniem do koniarzy, a przede wszystkim właścicieli koniowatych, z pytaniem: Jak sobie z tym radzicie, jeśli macie coś podobnego? Jak kontrolować wydatki na sprzęt dla konia/jeźdźca, żeby nie skończyło się to bankructwem? Kupujecie sprzęty droższe czy bardziej ekonomiczne? Pomocy.

PS Szukałam wątku o podobnym zabarwieniu, ale nie udało mi się nic znaleźć. Mam nadzieję, że nie dubluję.
[img]/forum/Themes/multi_theme/images/warnwarn.gif[/img] Dublowanie wątków
lusia722   poskramiacz dzikich mustangów i jednorożców
01 stycznia 2018 23:24
Wszystkie nadwyżki sprzętu i suplementów chętnie przygarnę 😁
Mogę na PW wysłać adres
vissenna   Turecki niewolnik
01 stycznia 2018 23:48
Zainwestuj w dobrego trenera. Od razu skończą się środki na czapraki  😉
Twixy nie powiem, że to normalne, ale całkiem częste...
Jak ludzie widzą moją siodlarnię to im się w głowie kręci, jak ktoś dostaje się do moich "lochów" to mdleje  🤔wirek:
na wszelki wypadek dodam, że w pierwszej kolejności inwestuję w najlepszą stajnię, wetów, kowali, trenerów, żywieniowców i wszystko inne.
To całkiem częste, znam kilka osób które non stop kupują koniowi szmatki mimo, że muszą potem zagryzać zęby do końca miesiąca.

Pytasz czy kupujemy ekonomicznie. Niestety mówi się matka - ekonomia, ojciec - kryzys  😁  Żebym w ogóle mogłą sobie pozwolić na konia, muszę bardzo ciężko pracować więc tak, myślę ekonomicznie. Kiedyś kupowałam więcej, ale opamiętałam się jak z kobyłką zaczęłyśmy mieć problemy z nóżkami i wet zaczął zaglądać częściej. Byłam zmuszona dużo sprzedać i mocno zacisnąć pasa. To taka szybka terapia była.
Kiedyś kupowałam tylko wysłodki i pasze znanych firm, dziś kupuję u lokalnych producentów i bilansuję/mieszam sama (oczywiście nie na pałę, dużo na ten temat czytałam/pytałam/słuchałam) i widzę, że nawet kobyłce to bardziej służy, mnie z kolei daje to dużo radości. Czapraczki mam trzy, ochraniacze tylko jedne ale za to porządne. Siodło - dla mnie najważniejsze też mam porządne. Ogłowie też wystarcza mi jedno. Jak zepsuje mi się kantar padoczkowy, to jadę do Decathlona i kupuję za 20 zeta - nie dość że prawie niezniszczalny, to jeszcze ma podwójną regulację  😍 😅

Jeśli chcesz rady: sprzedaj wszystko. Zostaw sobie jedno ogłowie, jedne ochraniacze i 2,3 max 4 czapraki. Zobaczysz, że się da. Za to co sprzedasz jedź na Kanary. Myślę że wystarczy. A może nawet na Karaiby.
A ja mam tyle, ile potrzebuję i z jednej strony śmieszą mnie, a z deugiej nudzą rozmowy o ciągłych zakupach "końskich". Wydaje mi się też potrzeba posiadania tego pierdyliardu rzeczy jest zwiazana z towarzystwem, w którym sie przebywa.
Twixy - każdy chyba przechodzi ten etap.  🏇 ja mam naprawdę minimum sprzetu, ale były czasy gdzie kupowałam, kupowałam, kupowałam...
mas dwa wyjścia - albo zrobić sobie tzw "limit" np. wydaję na pierdoły dla konia max 500zł miesięcznie (nie chodzi o stajnię czy żywnosć, ale o czapraczki itd) i np. jeśli już wydałaś 500 czekasz do kolejnego miesiaca by cos kupić.
Albo poukladać cały sprzet w pokoju - sprawdzić co tak naprawę używasz, resztę sprzedać i postanowić, że dokupujesz jak coś sie zniszczy.
Twixy, te wszystkie szmatki nie są dla zaspokojenia próżności konia tylko twojej, on by pewnie wolał wypasione pastwisko. Generalnie dwójka dzieci i dwa konie na utrzymaniu włącznie z treningami i rachunkami za weterynarza skutecznie zajmuje się moim portfelem, tak że dla mnie ważne nie jaki czaprak ma kolor, tylko za ile jest w promocji i jak długo wytrzyma. Aczkolwiek wolę kupić coś droższego jeśli mam prawie pewność, że dłużej mi posłuży. No i najważniejsza rzecz - mieć w razie czego odłożoną kasę na klinikę, bo końskie zdrowie jest takie kruche iż w mgnieniu oka można z wątku "Końska Rewia Mody" trafić do wątku dla potrzebujących.

Modom chciałam uświadomić, że dokleili do złego wątku, autorka posta MA konia ...
W ogóle nie rozumiem problemu. Jeśli mnie stać i mam ochotę, to kupuję. Jeśli mnie nie stać – nie kupuję.  Jeśli kupuję mimo że mnie nie stać (czyli np. pożyczam od znajomych, biorę kredyt, nie spłacam), zdaję sobie z tego sprawę, a nie mogę się powstrzymać – udaję się na terapię, bo dorosły i odpowiedzialny człowiek powinien umieć kontrolować swoje wydatki.  A w posiadanie konia wpisana jest odpowiedzialność - bo to jednak zdrowotnie bardzo kruche zwierzęta i niewiele potrzeba, żeby potrzebowały pomocy weterynaryjnej, która do tanich nie należy.

Nie wiem, czy „przychylanie nieba małemu” polega na kupowaniu koniowi wszelkich możliwych dodatków żywieniowych czy miliona szmat. Kupuje się takie dodatki, jakich koń potrzebuje, a nie wszystkie możliwe. Milion szmat też na nim wrażenia nie zrobi.     
Dla sprostowania: mój koń ma pełne ubezpieczenie (nie tylko od śmierci, ale i kolki, kulawizny itd.), za które regularnie i słono płacę, więc to nie jest tak, że jak koń zakuleje to będę musiała nerkę sprzedać. Trenera mam sensownego, z którym pracowałam długo, długo przed zakupem konia. Stajnia.. taka, na jaką pozwala wielkie miasto. Nie oszczędzam. Ale wiadomo, że ciężko, żeby cały dzień po pastwisku chodził. Pod miastem stajni jest wiele, ceny niższe, ale dojazd godzina w jedną stronę samochodem zdecydowanie przekracza moje możliwości czasowe. Dodatki są skonsultowane z wetem. Jak wspomniałam, na nadwyżce suplementów/środków pielęgnacyjnych/sprzętu cierpię JA, a nie KOŃ.

To całkiem częste, znam kilka osób które non stop kupują koniowi szmatki mimo, że muszą potem zagryzać zęby do końca miesiąca.

Pytasz czy kupujemy ekonomicznie. Niestety mówi się matka - ekonomia, ojciec - kryzys  😁  Żebym w ogóle mogłą sobie pozwolić na konia, muszę bardzo ciężko pracować więc tak, myślę ekonomicznie. Kiedyś kupowałam więcej, ale opamiętałam się jak z kobyłką zaczęłyśmy mieć problemy z nóżkami i wet zaczął zaglądać częściej. Byłam zmuszona dużo sprzedać i mocno zacisnąć pasa. To taka szybka terapia była.
Kiedyś kupowałam tylko wysłodki i pasze znanych firm, dziś kupuję u lokalnych producentów i bilansuję/mieszam sama (oczywiście nie na pałę, dużo na ten temat czytałam/pytałam/słuchałam) i widzę, że nawet kobyłce to bardziej służy, mnie z kolei daje to dużo radości. Czapraczki mam trzy, ochraniacze tylko jedne ale za to porządne. Siodło - dla mnie najważniejsze też mam porządne. Ogłowie też wystarcza mi jedno. Jak zepsuje mi się kantar padoczkowy, to jadę do Decathlona i kupuję za 20 zeta - nie dość że prawie niezniszczalny, to jeszcze ma podwójną regulację  😍 😅

Jeśli chcesz rady: sprzedaj wszystko. Zostaw sobie jedno ogłowie, jedne ochraniacze i 2,3 max 4 czapraki. Zobaczysz, że się da. Za to co sprzedasz jedź na Kanary. Myślę że wystarczy. A może nawet na Karaiby.



Wielki szacunek. Takiej rady właśnie mi było trzeba 🙂 Bardzo dziękuję. Sprzedać może niekoniecznie  😡 , ale wstrzymać się  od kupowania następnych rzeczy, które nie są mi ani trochę potrzebne, to zdecydowanie. Swoją drogą, może przydałby się wątek "tanie i dobre"? Żeby ustrzec ludzi przed bublami..


Wszystkie nadwyżki sprzętu i suplementów chętnie przygarnę 😁
Mogę na PW wysłać adres


Wiem, wiem. Już dużo osób w życiu realnym proponowało mi taką "pomoc", że się "zaopiekują" sprzętem w nadwyżce  🤣 Nie wiem  na ile mówiłaś serio, a na ile to był żart, więc nie będę się rozpisywać. W skrócie: sprzętu kupuję za dużo, ale to nadal jest ucieleśnienie mojego siedzenia po 10 godzin dziennie w pracy.


Modom chciałam uświadomić, że dokleili do złego wątku, autorka posta MA konia ...



Podbijam. Piszę jako właścicielka. Mam inny problem niż w wątku, do którego zostałam podpięta.
Na_biegunach   "It's never the horse - it's always you!" R. Gore
02 stycznia 2018 13:16
Twixy, od dawna masz konia? To często syndrom nowego posiadacza  🤣
Idź do kina, wyluzowany właściciel to szczęśliwszy koń  😁
Stwórz subkonto oszczędnościowe i zamiast przycisku "zamów" w sklepie rób przelew na subkonto. Z oszczędności zafunduj koniowi i sobie regularny masaż/wyjazd na wakacje/klinikę z fajnym szkoleniowcem.
Zamiast iść na zakupy idź z koniem na spacer. Możesz mu nieba przychylić na wiele sposobów nie kupując rzeczy.
Czas poświęcony na zakupy wykorzystaj na pranie tego co masz. Bardziej konstruktywne a koniowi wisi, w której kolekcji się prezentuje - nie widzi kolorów jak człowiek 😉 Ważna jest czystość i wygoda a jakość i modna marka nie zawsze są tożsame. Osobiście np. wolę kantary mustanga niż eskadrona. Polar z caballa jest praktycznie nieśmiertelny.
Posprzedawaj albo powymieniaj rzeczy, których nie używasz o pół roku. Oprócz kasy odzyskasz przestrzeń. Ogranicz końskie rzeczy do 1 niedużej szafy 😀
Dietę ustal z dietetykiem. Dodatki paszowe to też często moda a nie potrzeba w konkretnym przypadku.
Itd...
[quote author=Na_biegunach link=topic=1118.msg2744164#msg2744164 date=1514898965]
Twixy, od dawna masz konia? To często syndrom nowego posiadacza  🤣
Idź do kina, wyluzowany właściciel to szczęśliwszy koń  😁
Stwórz subkonto oszczędnościowe i zamiast przycisku "zamów" w sklepie rób przelew na subkonto. Z oszczędności zafunduj koniowi i sobie regularny masaż/wyjazd na wakacje/klinikę z fajnym szkoleniowcem.
Zamiast iść na zakupy idź z koniem na spacer. Możesz mu nieba przychylić na wiele sposobów nie kupując rzeczy.
Czas poświęcony na zakupy wykorzystaj na pranie tego co masz. Bardziej konstruktywne a koniowi wisi, w której kolekcji się prezentuje - nie widzi kolorów jak człowiek 😉 Ważna jest czystość i wygoda a jakość i modna marka nie zawsze są tożsame. Osobiście np. wolę kantary mustanga niż eskadrona. Polar z caballa jest praktycznie nieśmiertelny.
Posprzedawaj albo powymieniaj rzeczy, których nie używasz o pół roku. Oprócz kasy odzyskasz przestrzeń. Ogranicz końskie rzeczy do 1 niedużej szafy 😀
Dietę ustal z dietetykiem. Dodatki paszowe to też często moda a nie potrzeba w konkretnym przypadku.
Itd...
[/quote]

Swojego mam już 1,5 roku, współdzierżawiłam jeszcze trochę konie przed kupnem (jakieś 2 lata, coś w ten deseń.) Jak wspomniałam padło mi na mózg od zakupu własnych 4 kopyt. Dużo czytałam książek, forów, magazynów. Popadłam w jakiś obłęd. Chciałam dla Małego jak najlepiej. Cztery różne smary do kopyt, milion suplementów, olejków konopnych, lucern, suszonych marchwi, bananów, otrębów, dodatków witaminowych.. Faktycznie robią robotę. Koń ma idealną wagę, umięśnienie, ilość energii, połysk sierści, stan kopyt, stawów. Pewnie podobny lub taki sam efekt mogłabym uzyskać przy 1/3 kosztów jakie poniosłam. Szkoda gadać. Każdy Polak mądry po szkodzie. Myślę, że moja kolekcja czaparaków przy odpowiednim przechowywaniu posłuży mi przez kolejne 5 lat. Skończenie z zakupami i zadbanie o siebie to moje postanowienie noworoczne  😅 Także może nareszcie Pańcia odpocznie a koniowaty zamiast ntej derki wyjedzie w Bieszczady na wczasy. Czas najwyższy!
Ja mam swoje patałachy już ładnych parę lat i przyznaję, że mi trochę przeszło  😀 co nie zmienia faktu, że napady zakupoholizmu występują nadal... Kiedyś też miałam szał na duuużo, a teraz zdecydowanie na dobre. Przyznaję również, że u mnie zakupy to często zajmowanie sobie głowy, żeby nie myśleć o tym o czym nie chcę. Natomiast poza miejscem, którego potrzebuję sporo, to chyba dość niewinna słabość  🙂 no z wyjątkiem koni ogólnie zaniedbanych, ale w sprzęcie za miliony...
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się