Odchudzanie/rzeźbienie ciała- sprawozdania

Z ciastem na deser można  😉 Ale jak się chce zdrowo odżywiać to raczej nierealne.
Twixy, takie jedzenie "w oknach" imo  ma sens, dajesz układowi pokarmowemu przetrawić wszystko dokładnie I do końca. Ja jem 3 posiłki dziennie, mniejsze a w między czasie pije kawę/herbate. Jem zawsze śniadanie, potem jak jestem głodna. I zazwyczaj są to nieduże posiłki, dużego nie zamieszczę  😉 Mając rozpiskę na 5 czy więcej posiłków o określonych porach opipialabym.
Twixy Ja gdy jem zdrowo i regularnie nie mam żadnych problemów żołądkowych, ani nie chodzę głodna. Twoja dieta nie jest dla mnie, abstrahując od tego, że nie ufam zdrowotności diety, na której wcina się 2000 kcal na jeden posiłek.

Byłam na crossficie i dostałam tak wciry, że oessu. Robię już zarzut sztangą  😍

Jutro będę człowiekiem-zakwasem, wobec czego plan na jutro to bieżnia i rozciąganie. Zrobiłam sobie wczoraj zdjęcia i wyglądam okropnie, także motywacja jest.

Dzisiejsze posiłki wyglądały tak:
jajecznica z dwóch jaj ze szczypiorkiem, kromka suchego chleba żytniego, garść roszponki
kurczak w pikantnym sosie słodko-kwaśnym z brązowym ryżem
sałatka z roszponką, serem pleśniowym, ogórkiem kiszonym, suszonymi pomidorami, sezamem i oliwą
kurczak z obiadu, mniejsza porcja, bo zostało, więc nic nie wymyślam 😉
Agnieszka   moje kulawe (nie) szczęście
03 stycznia 2018 22:02
Ja po pierwszym dniu całkiem znośnie 🙂
Pojechałam spine w zasadzie na 100% możliwości, aż mi zasilanie odcieło na ostatnie 3-4 minuty 😉
Dietowo prawie idealnie bo wpadł dodatkowy maleńki kabanosik i dodatkowy maleńki plasterek camemberta.
Więc dzień na 5-

Po raz kolejny widze, jak ważni są dobrzy instruktorzy w klubach fitness. Bardzo dopingują i bez nich nie przekraczałabym swoich granic komfortu.
Jutro może znowu sztangi o ile mąż będzie mógł zostać z dziećmi.

Atea nie wkurzaj mnie tym crossfitem!  🤬 Ja po sztangach miałam zakwasy przez 4 dni bo pól roku nie ćwiczyłam. Ile bierzesz?
Ja też bym, nie dała rady z takim kalorycznym jednym posiłkiem. Zdecydowanie wolę swoje mniejsze niż napychanie się pod korek. To nie musi być wielce skomplikowany posiłek, może być jogurt/owoc/koktail/kanapka z szynką i pomidorem .. Ale jak tam kto chce.
Dawaj foty!
Moj organizm juz tak sie przyzwyczaił do jedzenia co 3 godziny, że jak ktorys posilek opuszcze to mam zjazd 😉 jest to malo wygidne w sytuacji gdy caly dzien przemieszczam sie z miejsca na miejsce.  Dzis np obiad jadłam na zimno na parkingu sklepu  😵

Dzien na zdecydowane 5  😅 plus dwa treningi. Technika a potem wytrzymałość 🙂 i waga juz prawie w normie.

Z poczatkiem marca ruszamy z nowym sezonem  🏇 🏇
Postanowiłam jakiś czas temu że od stycznia się biorę za siebie i póki co idzie mi wyśmienicie. Wiem, że to dopiero początek, ale oprócz wpadki z drożdżówką nic więcej nie wpadło. A i po tej bułce czułam się źle, i brzuch protestował i jakiś zjazd miałam. Wczoraj zaczęliśmy cykl treningowy na ściance, póki co wytrzymałka. Poszło mi bardzo dobrze, dziś łapki bolą 😀 Dziś w planie pilates i chciałam iść na jogę, ale czarno to widzę... Jutro chyba rest będzie, bo się nie wyrobię niestety. W weekend wspin, mam nadzieję dołożyć jakieś aeroby w końcu, bo czuję że tego mi brak.
magda Dawaj, dawaj!
Agnieszka Co ty, ja jeszcze technikę ćwiczę więc na razie mam po 5 kg, czyli 10 ogólnie 😉 Podnosi mi się w sumie dość łatwo (chociaż w 5 i 6 serii już czułam :P), ale jeszcze czasem mi się zdarza nieładnie wygiąć w lędźwiach albo nie ugiąć w kolanach w odpowiednim momencie. Póki nie jestem pewna, że robię zawsze dobrze technicznie to nie zwiększę obciążenia. Myślę, że kwestia najbliższego miesiąca, bo to było moje trzecie podejście do zarzutów (pierwsze było na "golasie", bez ciężarów).

Aleee mam zakwasy. Czuję brzuch, co nie jest takie łatwe u mnie.
O tak. Podnoszenie sztangi do wyprostowanych rąk, to świetne ćwiczenie! Na wiele partii.
Ja robię tak, że -najpierw jak martwy ciąg, -potem zarzut na wysokość ramion -i do samej góry. Z tym, że wszystkie etapy płynnie.
Trzeba uważać. Głównie na plecy. Aczkolwiek ja sobie podczas tego ćwiczenia rozwaliłam przyczep w łokciu i dorobiłam kontuzji o nazwie "łokieć tenisisty".  🤔  Fakt, że na własne żądanie. Bo mimo tego, że bolało, to ćwiczyłam dalej.
No i ja muszę uważać teraz dodatkowo na kolana. Bo mi od tego wyłazi ganglion w kolanie.
Ja wczoraj tak średnio z dietą, bo miałam gości... bez dramatu, ale średnio.
Dziś postanowiłam, że idę na zajęcia jakieś, więc nie ma przebacz 🙂
Dietowo na razie bdb.
Ja z nową energia ale żeby nie było za różowo to wciąż podjadam świąteczne resztki..
Ja wyjadam świąteczne słodycze. 2 dni super, 2 dni do bani. Czekam na dietę pudełkową jak na zbawienie. Od poniedziałku. Już niedługo. Dziś rano miałam ćwiczyć przed pracą, ale zaspałam. Wstałam przed 7 i lipa.
Mąż nie pali piąty dzień, non stop gębą rusza, lodówa cała zapchana pod korek. To nie pomaga. Ale najważniejsze żeby wytrwał.
U mnie całe szczescie zadnych slodkosci ze świąt juz nie ma  😁 z innymi pozostałościami problemu nie mam, nie kusi. Ale ze slodkim byłoby ciężko zeby nie ruszyć  😉

Dzis znow 5. Zywieniowo bez wpadek, nawet w zadnym momencie nie ssało 🙂 wieczorem crossfit. Waga juz prawie ustabilizowana.
Agnieszka   moje kulawe (nie) szczęście
05 stycznia 2018 08:10
U mnie dietowo  na 5. Oby tak dalej.
Przez jutrzejsze świeto odpada spinning ale może uda mi się w niedziele rano pojechac.
No i waga drgnęła 😉
Ja też na 5.
Atea zrobiłam dziś Twój omlet. Obłędny smak.  🏇

Wiecie co... Ja się tak staram. Biegam ćwiczę pilnuję tego co jem, a ostatnio zamiast chudnąć to jestem na plusie...
I jeszcze z tego powodu spotkała mnie przykrość....
😵
Może coś z metabolizmem a może za mało snu?? Ile godzin śpicie?

Galop, mówią, że za krótki sen może powodować przybraniem kg ponuewaz przy niedobrze snu wytwarzana jest duża ilość kortyzolu który właśnie sprzyja tyciu. Ale pewnie jedni spiąć na mało godzin tyja, inni chudna a jeszcze inni nie reagują na podwyższony poziom kortyzolu. Ja próbuję spać moje 8 godzin, często jednak wychodzi mi 7-7.5h a jak zejdę do 6.5-6h to nie funkcjonuje, mam wate zamuast mózgu i żelowe nogi. 
Agnieszka   moje kulawe (nie) szczęście
05 stycznia 2018 22:45
Galop a może za mało jesz?
Ja jadłam niewiele i waga stała mimo ćwiczen i karmienia piersią.
Wzieła się za mnie dietetyczka, jem wiecej, nie chodze głodna (tylko lekko nienajedzona)
I waga poszła w dół.
U mnie dzień na 5-
Jutro bedzie gorzej bo urodziny bratanicy i wpadnie tort...
Ale mam w planie kolejne dni 4 dni fitnessu pod rząd więc się zrehabilituje 😉
u mnie piąteczka 🙂 w Nd robię pierwsze pomiary i foty 🙂
U mnie też 5. Niedługo wrócę z dyżuru, to pojadę biegać do lasu.
galop- pisałaś, że dobrze ci szło z dietetykiem. Może wróć do niego, choć na początek?
Zaległy raport 😉 piatek 4. Bylo dobrze ale po yreningu zaczął mnie jakis dol łapać i wpadl 7days.

Dzis jak na razie dobrze. Zostala jeszcze kolacja wiec jesli nie bedzie zadnej wpadki to dzien zamkne na 5.

Trenigowo dzis lekki rozruch w postaci basenu.
Pierwszy tydzień prawie za mną. Pół kg na minusie, pomiarów nie uważam za wiarygodne bo dwa razy brzuch mierzyłam i 3 cm różnicy  😂 (minuta różnicy). Jeśli chodzi o ruch, to wyszło wyśmienicie. Poniedziałek odpoczynek, wtorek ścianka, środa ścianka mocny trening, czwartek pilates, piątek rest, sobota pilates, spacer i ścianka mocny trening, dziś ścianka i chyba nic więcej bo się nie wyrobię. Gorzej z jedzeniem. Z wpadek ewidentnych drożdżówka, ale jadłam zbyt duże porcje i nie to co powinnam (np wieeelki placek po cygańsku na raz praktycznie). Najbardziej mnie cieszy, że przy dość dużej dawce mocnego ruchu nie mam dziś zakwasów 😀 Mięśnie zmęczone, ale nic poza tym. Najbardziej martwi mnie że przeziębienie mnie wzięło (a nie zmarzłam ani nic takiego). Mam nadzieję że nie pokrzyżuje mi to planu ruchowego.
Ja też się trzymam. Dieta ładnie. Wczoraj 12 km po lesie. Dziś koń.  Od jutra pudełka.
Ja wczorajszy wieczór jak świń  🙄 pyszne dzekoladki plus świetny film.
Dziś nie był dobry dzień. Dieta porażka. Ogólnie tak na 3. I plecy się odzywają, spięte mięśnie na maksa. Wcieram Voltaren, rozmasowuję, przykładam gorący termofor, rozciągam. Chciałam jutro  biegać, ale chyba nic z tego.
Od teraz nie jem, już tylko picie, to chociaż może tyle dla siebie zrobię.
Powinni już mi dowieść posiłki na jutro, ale nie zdziwię się jak ich nie dostanę. Burdel w tej formie równy. Do tego chcą sob ie za tydzień zrobić ferie zimowe na 2 tygodnie. Zmieniłabym na inną, ale nie mam za dużego wyboru. Jest jeszcze jedna, ale nie robi jedzenia na weekend. I nie wiem czy robi wszystkie 5 posiłków. Będę się dowiadywać.
Źle mieszkać w zabitej dechami dziurze.
Ja dziś dobrze, gorzej że nie mam nic na jutro do pracy... 😉
Idę wszamać sałatę na kolację 🙂
Dzis nie bylo zle. 5. Zywieniowo ok. Bez treningu za to wzielam łośka w teren  😜 mialo byc spokojnie ale chlopak mial inne plany 😉
robakt   Liczy się jutro.
07 stycznia 2018 20:27
Pomóżcie jak zahamować chęć zjedzenia czegoś zakazanego, szczególnie wieczorem i jak sobie tłumaczę, ze to dla umilenia nauki? Czym to zastąpić? To nie jest kwestia głodu, tylko chęci ruszania szczęką...
gumą do żucia albo waflami ryżowymi z serem żółtym- poważnie- zjesz 2 i masz jedzenie z głowy na cały wieczór  🤣
Tez mialam o gumie napisac 😉

Sera zoltego nie polecam (tlusty) szczegolnie, ze tak jak robakt napisala to nie kwestia glodu tylko pracy szczęki.

Mi guma pomaga bardzo na ostatnim etapie robienia wagi jak juz nic nie moge jesc. Wtedy spokojnie mi paczka na dzien schodzi 😉
Cieszyłam się że ładnie daję radę i kupa z tego. Wczoraj wieczorem zaczęła mnie napieprzać stopa i łokieć. Chodzić nie mogłam :/ dziś już chodzę, ale z łokciem jest źle. Mam nadzieję że szybko przejdzie, to dopiero początek cykly treningowego i już komplikacje... Chyba muszę jednak nieco lżejsze treningi na ściance robić i unikać dwóch dni z rzędu.
galop Fajnie, że smakował  :kwiatek: U mnie też był wczoraj na stole.

Weekend był szalony i pracowity, więc się nie odzywałam. W piątek impreza, na której poza ilością drinków nie grzeszyłam. Zjadłam jeden kawałek pizzy. Nie, że jestem taka twarda, po prostu nie mogłam wcisnąć. W sobotę i niedzielę dietowo ok, ale że nadrabiałam stracony piątek i pół soboty to nie zdążyłam zrobić zaplanowanych treningów i jestem zła. Do tego miałam totalny zjazd energetyczny, jadąc samochodem do i z Poznania zastanawiałam się czy nie zjadę i byłam bliska telefonu po męża. Czyli, że przegięłam na crossficie i w czasie treningów, do tego nie miałam żadnych elektrolitów i białka, żeby się ogarnąć po tym szybko.

Muszę wrócić do energii z piątku, ciężko mi się ogarnąć, nastrój też spadł w dół bez wyraźnych powodów. Hormony, czy jestem taka porąbana? Nie wiem. Dzisiaj się zbieram w sobie. Jadę na crossfit, więc treningowo nie powinnam zawalić.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się