"Nie ogarniam jak..."

Ja wiem jedno, dla mnie w latach PRL-owskich, chleb by chlebem, takim bez tego całego świństwa, które teraz do niego dodają, bułki były pyszne, pachnące, nie dmuchane, kto pamięta te małe okrągłe  bułeczki śniadaniowe z Mamuta? Masło to było masło, zajadałam się tym, chałka miała swój specyficzny smak, a teraz to tylko większa drożdżówka. Uwielbiałam taką grubą kiełbasę, nie pamiętam jaką miała nazwę, ale kroiłam ją plastry i podpiekałam na patelni, smak był niesamowity, teraz chciałam  to odtworzyć  i kupiłam z tych droższych naturalnych, pokroiłam i ... zamiast pachnącej kiełbasy  lekko przypieczonej, miałam  coś mokrego ślimaczącego się. Chciałam odtworzyć zalewajkę, to cos takiego jak biały barszcz, i też mi się nie udało. U nas to taka tradycja była, jadało się ją na śniadanie. Rodzina do tej pory ją  je, ale jak mówią, to już nie to samo, bo inna mąka, śmietana, chleb. Sok marchwiowo  jabłkowy, który  miał na dnie pyszny miąższ  z jabłka i marchewki, a teraz te wszystkie soki mają charakterystyczny jednakowy smak,  pamięta ktoś napój " Jantar" był z dodatkiem miodu. Mogę tak wymieniać jeszcze pół strony. Pewnie że  kupę rzeczy było robione tak jak nie powinno, ale czy teraz jest inaczej?  Wędliny robione na jedno kopyto, soki, nabiał.  Do chleba i bułek dodane trochę zboża jakiegoś, czy ziaren słonecznika i już chlebuś zdrowszy ... tia. Jako dziecko i nastolatka,  zajadałam się koglem moglem, i jakoś żadna salmonella się nie przyplątała, a teraz z chęcią bym zjadła, ale... po prostu się boję. Mi niekiedy brakuje tych smaków, ale odtworzyć się już ich nie da.
Biczowa   tajny agent Bycz, bezczelny Bycz
07 stycznia 2018 00:56
Mi w sumie najbardziej brakuje rakotwórczej gumy Donald ale to było po PRL.
Watrusia ja pamiętam ta chałkę i też ubolewam, że już takiej nie ma. Najbardziej jednak wkurzylo mnie to, że babcia nie zdołała w tym roku zrobić barszczu kiszonego na święta, po trzech próbach się poddała, bo nie dały się zakisić buraki, tyle mają w sobie syfu 🙁
safie   Powyższy post wyraża jedynie opinię autora w dniu dzisiejszym.Nie może on służyć przeciwko niemu w dniu jutrzejszym, ani każdym innym następującym po tym termin
07 stycznia 2018 08:19
Watrusia, ja tęsknię za ... zsiadłym mlekiem  😵 Kiedyś bez problemy się dało zrobić, później już tylko czekaliśmy na dostawy mleka od rodziny ze wsi, a po wejściu obwarować dotyczących oddawania mleka do mleczarni to przestało im się opłacać trzymanie dwóch krów.
Jajka sklepowe śmierdzą!! Jak uda mi się załatwić od znajomych to pachną aż się chce jeść.

Niby normy i higiena są teraz takie super, a tego jedzenia nie chce się jeść. W sumie nawet tego drogiego. Jest bez smaku.

A kto pamięta smak mleka takiego jeszcze ciepłego, przepuszczonego tylko przez pieluchę tetrową  😜
safie, ja i to zsiadłe mleko też 🙂 Jak byłam na wakacjach u dziadków, to piłam właśnie takie mleko, a zsiadłe można było kroić łyżką.
safie   Powyższy post wyraża jedynie opinię autora w dniu dzisiejszym.Nie może on służyć przeciwko niemu w dniu jutrzejszym, ani każdym innym następującym po tym termin
07 stycznia 2018 08:32
I mleko z kożuchem  💘
O nie, kożuchów nie cierpiałam, jak z reszta zapachu gotowanego mleka, ale takie świeże surowe jak najbardziej.
Mam wrażenie, że sporo zależy z której części Polski pochodzimy. U mnie czyli wschód - Lubelszczyzna, ale podobne odczucia mam co do Podlasia czy Podkarpacia te smaki nadal nie są aż tak trudno dostępne.
Np. chałka smakująca chałką w lokalnych piekarniach. Oczywiście gorzej ze zsiadłym mlekiem - w marketach są w większości te same marki, co w całym kraju (chociaż np. produktów z Krasnegostawu we Wrocławiu to chyba nie będzie). Ale już sery czy masło nawet w marketach są też z lokalnej oferty.
Co do tych wspomnień, że dawniej było lepiej trzeba też pamiętać, że to co dobre to odczucie subiektywne, powiązane z przyzwyczajeniem, wspomnieniami itp. Pamiętam jak kilka lat temu przyjechali znajomi ze Szwecji i ich dzieci odmówiły jedzenia innego pieczywa niż bułki dmuchane, żadne chleby, które dla nas były doskonałe, pachnące, z chrupiącą skórką nie robiły na nich wrażenia. A zmieniło się, bo są inne wymagania, by się nie psuło, by było tanio. Jak mięso kurczaka kosztuje grosze, trudno wymagać by był karmiony drogą paszą trzy razy dłużej. Rynek będzie chciał slow raw food, to będzie. 
Spróbujcie jedzenia w Anglii. Ale tego sklepowego. Takiego "typowego" angielskiego, a nie z np. Aldi. Zatęsknicie za obecnym polskim, zaręczam. 😎 Znajomi z Korei twierdzą, że wołowina w Polsce to majsterszyk, bardzo dobra.
Inna sprawa, że można kupować swojskie, tylko to bywa po prostu droższe...
Jabberwocky, to już kwestia wychowania tych dzieci, w Polsce niektóre dzieciaki też odmawiają normalnego pieczywa, ba, spotkałam się z dziećmi w wieku 5-6 lat, które nie potrafią zjeść owoca, którego dostaną w całości...

My mamy taki wiejski sklepik w okolicach naszej działki za miastem, mają cudowne mięso, wędliny przywożą jeszcze ciepłe z wędzenia, a masło pachnie jak nigdzie indziej 😉 wiadomo, że w dużych miastach się nie uświadczy, ale to nie jest tak, że nigdzie nie ma.
Tak jak Ascaia pisze, po prostu im więcej lokalnych sklepów i mniejszych miasteczek otoczonych wsiami, tym łatwiej o takie produkty.
Dziewczyny nie wiem czy u Was w miastach działa Lokalny Rolnik, ale u mnie bez problemu można zamówić mleko prosto od krowy, które super się zsiada😉 nawet od jersey'ek jest.
Ja ogólnie sporo żywności kupuje w ten sposób. Ceny niby wyższe, ale jakość nieporównywalnie lepsza niż sklepowych rzeczy.
Zaintrygowałyście mnie tym Lokalnym Rolnikiem, muszę poszperać, a nuż tez coś takiego jest we Wrocławiu.
To jest sklep internetowy, zdaje się.
Podają na swojej stronie, że działa we Wrocławiu.

https://lokalnyrolnik.pl/market
smarcik   dni są piękne i niczyje, kiedy jesteś włóczykijem.
07 stycznia 2018 10:41
Mam wrażenie, że sporo zależy z której części Polski pochodzimy. U mnie czyli wschód - Lubelszczyzna, ale podobne odczucia mam co do Podlasia czy Podkarpacia te smaki nadal nie są aż tak trudno dostępne.
Np. chałka smakująca chałką w lokalnych piekarniach. Oczywiście gorzej ze zsiadłym mlekiem - w marketach są w większości te same marki, co w całym kraju (chociaż np. produktów z Krasnegostawu we Wrocławiu to chyba nie będzie). Ale już sery czy masło nawet w marketach są też z lokalnej oferty.


O, mnie zawsze wkurza, że w Warszawie nie mogę znaleźć waniliowego serka homogenizowanego z Krasnegostawu! Wszystkie inne to taka sztuczna chemia, tęsknię za nim  😉

Rzeczywiście coś w tym może być, bo np wędliny też wolę kupić będąc u rodziców i przywieźć do Warszawy. Choć u mnie pod domem jest niezły sklepik z mięsem, ale tu z kolei ceny są znacznie wyższe  😉
U mnie w mieście zamawia się przez internet do wtorku, a w czwartki odbiera się w punkcie. I tak co tydzień. I pewnie produkty też się różnią w zależności od miasta.
Cień na śniegu, znalazłam coś takiego w Lesnicy, napisane ze to plac targowy. Ja mieszkam od strony Lesnicy, wiec muszę popatrzeć gdzie to  jest.

O już mam, jest targowisko w zimie otarte od 8 do 17, a sobotę od 8 do 15. Będę wracała ze stajni, to jak znalazł.
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
07 stycznia 2018 14:50
Taak i te pyszne ziemniaczki posypywane azotoxem 😀 teraz juz takich nie ma 😀
Watrusia, właśnie o to chodzi. Mieszkam na wsi i jak mam możliwość mieć produkty bezpośrednio to z tego korzystam. Np. ser biały z mleka od krowy, która nie je pasz przemysłowych ani kiszonki, jajka od kur chodzących po polu i lesie, mięso tych samych. 

Kto zgadnie co to za mięso?
Gęsina?
100% kaczka !  🙂
Zgadujcie dalej 😉
Biczowa   tajny agent Bycz, bezczelny Bycz
07 stycznia 2018 18:19
Albo kaczuszka. Perliczka?
Pewnie żadna nie zgadnie. Tak wygląda wiejski, wybiegany kurczak. Nie trzymany w wolierze 3 x 3 tylko biegający całe lato po trawie, jedzący zboże, robaczka, trawę czy co tam mu do dzioba wpadnie. Kurczak jedzony jesienią, więc około pół roczny 🙂. Jego mięso było prawie czerwone, twardsze niż drobiu z kurników. Ale aromatyczne, smaczne. Taki ni to kurczak ni to kaczka, ale właśnie przypominający troszkę kierunek kaczki.
U nas rządzą Świeżuchy czasem Rolmlecz. Zresztą na Rolmleczu to ja się wychowałam.
Przecież mówiłam, że Podlasie i Lubelszczyzna 😉
Jak jutro będę pamiętać to kupię ten z Krasnegostawu i sprawdzę skład (hmm... kiedy ja jadłam serek homo waniliowy? będzie parę ładnych lat 😉 )
Ja wam powiem, że najlepsze serki homogenizowane to są produkowane u mnie w mieście 😉
Składniki:
- twaróg chudy,
- śmietanka,
- cukier,
- aromat,
- szczepionka żywych kultur bakterii.
Żadnych śmieci 😀 Grudziądzka Spółdzielnia Mleczarska - nic innego nie potrafię zjesc, tylko ten smak! Ale może to po prostu ja jestem zbyt wybredna 😀 Bo inne homogenizowane mnie odtrącają 🙁
macbeth,  w Świeżuchu masz ser, cukier i aromat waniliowy.  Prościej się chyba nie da.
bera7, ale to juz smak nie ten 😉 Wszystkie serki homogenizowane wywołują u mnie mdłości, ten jeden nie.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się