Odchudzanie/rzeźbienie ciała- sprawozdania

A ja się wypięłam na poprzednią firmę robiącą mi pudełka z dietą. Nie szło się dogadać. Miała być dieta od dziś a nie ma. I telefonów żadnych nie odbierają. Masakra.
Za to zamówiłam w innym miejscu.
Od jutra karmi mnie mój były trener personalny z siłowni.   😜
Ha! Ma to swoje plusy! Bo jak teraz nawalić i nie schudnąć? Skoro to były trener karmi?
W związku z tym, z nowym i siłami zmotywowana stukrotnie bardziej pochodzę do diety.   😅 😅
ps - bo przyjrzałam się sobie. Ja jestem umięśniona gdzie trzeba i jak trzeba. Ja po prostu potrzebuję OSTREJ DIETY przez dłuższy czas. I to jest wszystko czego potrzebuję!
Agnieszka   moje kulawe (nie) szczęście
08 stycznia 2018 12:30
U mnie sobota i niedziela dietowo extra, choć wpadł mały kawałek tortu.
Waga leci w dół ale chyba trochę za szybko przy kp.
Dziś sztangi, jestem szczęsliwa 😀
Odebrałam dzisiaj kartę do fitness klubu 😀 Bliska koleżanka planuje ślub, chce zrzucić trochę kilogramów więc mam nadzieję, że wspólnie będziemy bardziej zmotywowane niż solo. Poza tym zaczęłam jeździć regularnie do stajni, 3 razy w tygodniu. Z ruchem powinno być ok, ale muszę teraz popracować nad żarciem. Nie mam za bardzo kiedy go przygotowywać, jak wieczorem wracam to jestem tak zmęczona, że nie chce mi się już stać przy garach. W ciągu dnia nie mam kiedy porządnie usiąść i zjeść, więc wrzucam w siebie byle co (ostatnio uzależniłam się od tych 'kanapek' z wasy z chrupkim pieczywem). Powinnam rozważyć robienie sobie pudełek na cały dzień, wszystko się da tylko trzeba znaleźć w sobie motywację
vanille, to u mnie odwrotnie - od dwóch dni jestem na rozpisanej diecie i dzielnie się pudełkuję (gdy ma się fajnie rozpisane posiłki, to przygotowanie ich naprawdę nie zajmuje więcej, niż godzinę! i mówię tu o żarciu na cały dzień), ale jedyna aktywnością są spacery z psem. Ale powoli, małymi krokami, może dojdę do formy sprzed roku. Bo aktualnie startuję z wagą rekordową... 😎

Wyjadaczki odchudzaniowe, przyjmiecie córkę marnotrawną? 🙇
mundialowa, no to dobrze byśmy się uzupełniały 😁. Ja chyba też pójdę w pudełka, tylko problem jest taki, że kilka dni w tygodniu dopiero o tej godzinie jestem w domu i już mi się po prostu NIC nie chce. Tylko usiąść i siedzieć. No ale jutro wolne popołudnie to może będzie prościej. A z czasem mam nadzieję, że wejdzie w krew i będę się w stanie zmusić do przygotowania czegoś nawet po 21.
Doszłam do punktu gdzie chce mi się rzygać na widok słodkiego  🤔, teraz już mogę zabrać się za siebie po całości.
Moje kręgi szyjne właśnie mi ozjamily, że ciężarek 1kg z umiarem to max na co mogę sobie pozwolić. Ale ok, 1kg mi wystarczy, te 2.3kg będą na nogi.
U nas w lidlu zatrzesienie ciężarkow, od 1 czy 2kg do 20. W Polsce też powinna się pojawić taka oferta, jeśli któraś szuka takich rzeczy to miejcie Lidla na oku. Plus 3 różne  książki jakie partie mięśni pracują przy treningu z ciężarkami, fajne bo wszystko narysowane plus opis.
vanille jesli chodzi o pudelkowy obiad wlasnej produkcji to najprościej usmazyc kawalek piersi z kurczaka, trochę kaszy plus surowka (w biedrze maja fajne) albo warzywa z patelni. Przygotowanie to maks 20 minut 😉

Co prawda jedząc tak codziennie jest to troche monotonne ale mozna co dzien inna kasze zrobić  😂

Ja tak wlasnie w tygodniu jadam.  Do domu wracam ok 22. Czasem szykuje od razu na dwa dni 😉

Dzis 5. Po dwoch beztreningowych dniach miałam zjazd formy ( zle na mnie dzialaja takie przerwy choc wiem, ze regenercja jest rownie istotna co trening) ale, ze robilismy wytrzymalosc to sie jednak w koncu odpalilam. Niestety szczyt formy to to nie jest. W sumie dobrze. Powinien przyjsc na koniec lutego początek marca.
archeo, dzięki, jutro będę miała okazję zrobić większe zakupy to postaram się rozplanować sobie jakieś posiłki. Tu też jest problem, bo nawet jak miałabym siłę coś ugotować, to mam echo w lodówce - bo zwykle niewiele jem w domu, więc szkoda, żeby leżało i się psuło. I tak się koło zamyka 😀 Od jutra zmiana!
Dzisiaj miałam dobry dzień, byłam w stajni, cały dzień w biegu od 7:30 do 21. Jutro robota a później fitness i może jeszcze pobiegam - dawno tego nie robiłam a zawsze mnie to odprężało. Tu, gdzie teraz mieszkam słabo jest z terenem do biegania (mam stosunkowo słabe stawy i mimo dobrych butów chwila na asfalcie i czuję to w kolanach) a na siłce będę mieć dostęp do bieżni
Wczorajszy dzień na 5. A dziś powinna czekać na mnie pod drzwiami domu moja nowa dieta.  🙂 Zmniejszam ilość wysiłku fizycznego. Nie jest mi potrzebne aż tyle.
Agnieszka   moje kulawe (nie) szczęście
09 stycznia 2018 08:17
U mnie też wczoraj na 5.
Po sztangach nie ma już takiego dramatu jak tydzień temu, mogę chodzić i podnosić ręce do góry choć trochę zwiększyłam ciężar.
Dzisiaj trening obwodowy, pot będzie się lał po tyłku  😁
Rozłożyło mnie 🙁 tylko przez szkolenie siedzę w robocie. Wczoraj bezruch, dziś bezruch, jutro jak nie będzie lepiej to biorę L4 i też się nigdzie nie ruszam. Ot i tyle z planu treningowego 🙁
Mam dietę. Jadę z tym koksem. Wstyd będzie okropny przed byłym trenerem, jeśli będę podjadać i nie schudnie. He... Czuję moc!  🏇
mundialowa, no to dobrze byśmy się uzupełniały 😁. Ja chyba też pójdę w pudełka, tylko problem jest taki, że kilka dni w tygodniu dopiero o tej godzinie jestem w domu i już mi się po prostu NIC nie chce. Tylko usiąść i siedzieć. No ale jutro wolne popołudnie to może będzie prościej. A z czasem mam nadzieję, że wejdzie w krew i będę się w stanie zmusić do przygotowania czegoś nawet po 21.


vanille, ja wczoraj miałam mega lenia i do garów zagoniłam chłopa. 😁 Je to samo, co ja, tylko w większych porcjach, więc musiał mnie wyręczyć. Dziś też trochę po bandzie poleciałam, bo zamiast koktajlu owocowego przyszły ze mną do pracy poszczególne składniki. 😁

Ale dzień trzeci leci, bez większych wpadek póki co. No i limit kroków na garminie sukcesywnie wyrabiam, więc może tym razem się uda. 😀
tunrida, i jak nowe pudła?

U mnie wczoraj ok, dziś na razie też spoko. Wdrażam się...
Pudełka  jak pudełka. Spoko. Ja nie jestem jakoś wymagająca odnośnie jedzenia. I tak mi nie smakuje zbytnio i tak, więc wiesz... 🙂 Mi nawet nie przeszkadza jeśli makro się jakoś nie zgadzają. Mogę sobie przestawić śniadanie z kolacją, albo obiad rozłożyć na pół. Jadam wszystko, nie jestem problematyczna.

Na szczęście mój były trener rozszerzył swoją ofertę dietetyczną na 5 posiłków dziennie i na 7 dni tygodnia. I mi to wystarcza.  😀

Poprzednia firma zaczęła mnie coraz bardziej dobijać logistycznie. A  to miała być od poniedziałku, a była od wtorku. A to prosiłam by w środę zrobić na 2 dni, bo mam dyżur i nawet prosiłam, że może być te same żarcie, mi bez różnicy. Miało być- nie było. Dowożą różni kierowcy, więc a to jeden pudła  położył pod drzwiami krzywo i się wylało coś tam. A to któryś powiesił na klamce i otwierając drzwi i przekręcając klamkę wszystko spadło i się wylało. A to miało być dowożone do 21😲0, a tu po 22:30 nie ma i teściowa histerycznie co 15 minut wybiega przed dom i sprawdza. A to głównej szefowej nie było i przez 3 dni8 p0akowała mi żarcie jakaś laska, która zamiast 1500, to mi chyba ze 3000 kacalori pakowała. Na każdy posiłek torebka ryżu czy kaszy. Rodzine całą by tym wykarmił, a nie człowieka na diecie redukcyjnej. A to 3 razy jeździłam do biura, żeby zapłacić i ciągle zamknięte. I tak w kółko coś.
A teraz mnie dobili, bo po świętach długo nie mogli się zebrać, by zacząć pracować. A jak już zaczęli, to się dowiedziałam, że popracują tylko tydzień i sobie robią wolne na ferie zimowe.

Na szczęście zmieniłam na byłego trenera i mam spokój. I nawet taniej! I większa motywacja do utrzymania diety.  😀
Dzisiaj mam super dzień. Z jedzeniem lepiej, przynajmniej zjadłam trzy posiłki jak człowiek a nie jakieś nieprzemyślane pierdoły z doskoku. Właśnie wróciłam z pierwszych zajęć (ABT) i nie czuję ud. Strasznie mam słabe nogi ale mam nadzieję, że niedługo to się zmieni 😀
Tunrida, dałaś radę nie dać sobie w kość treningiem/bieganiem tak jak to sobie zaplanowalas?  😎
Ja powoli wracam do normy. Powoli.  😁
Dzien na 5. Zadnych wpadek  🏇 choc jak placilam za benzyne to 7days kuuusil ale sie nie dałam 🙂 nie wiem czemu ale mam ostatnio straszną slabosc do nich.

Wlasnie wróciłam  z treningu, popijam białko na kolację i to bylo na tyle jesli chodzi o jedzenie dziś. 

Waga juz sie chyba ustabilizowala na 50 kg. I dobrze.  Teraz utrzymać bez wachan i moze wreszcie nie bede miala problemow z zabijaniem do 48 😉

Btw dwoch chlopakow od nas bedzie mialo w lutym pierwsze walki zawodowe na gali charytatywnej....zazdro jak nie wiem...szczególnie, że ma byc transmisja w tv.
Ja dzisiaj też bez wpadek, jedzenie nieidealnie bo za mało regularnie, ale bez grzeszków. Poćwiczone.

Mam takie zakwasy w nogach, że mimowolnie stękam przy chodzeniu i siadaniu  😂

Załatwiło mnie na crossficie ćwiczenie "wstawanie z kolan do przysiadu". Oczywiście nie chciałam robić tego ćwiczenia wolniej niż dużo bardziej zaawansowany kolega  😀iabeł: Brawo ja.
Podchodzę do obecnego odchudzania bardzo planowo.
Drugi dzień diety pudełkowej. Jest dobrze! dziś pobiegałam 10 km przed pracą. Ostatni raz biegałam w sobotę, więc nogi odpoczęły. Wg kalendarza, to jutro rano powinnam zrobić trening siłowy. Mam nadzieje, że nie zaśpię.
Agnieszka   moje kulawe (nie) szczęście
10 stycznia 2018 08:47
U mnie wczoraj piąteczka.
Straszliwie się styrałam na obwodach, trenerka chwaliła 🙂
Dziś spina i winko wieczorem.
Najchętniej chodziłabym na fitness codziennie ale logistycznie ciężko zaplanować. Te 4 razy muszą mi wystarczyć.
Mąż i tak dzielny bo zostaje wieczorami z dwójką maluchów.
Zaczynam 2 tydzień diety.
Jak u Was? Ja dzisiaj pękam z dumy bo ugotowałam sobie obiad o 21 😀 Zjadłam trochę dzisiaj i będzie na jutro. Co prawda stara dobra klasyka, czyli kurczak z brokułem i ryżem, ale zawsze coś. Jedzeniowo poza tym obiadem grahamka z serem, szynką i warzywami, banan i twaróg z miodem, trochę to jeszcze wszystko na wariackich papierach ale powoli do przodu. Na jutro mam już co wsadzić do pudełka więc będzie lepiej. Dzisiaj żadnej większej aktywności fizycznej, bo dogorywam po wczoraj i nie chciałam się dobijać przed jutrem - jutro stajnia.
Agnieszka   moje kulawe (nie) szczęście
10 stycznia 2018 21:02
U mnie nudy... znowu 5.
Jakoś nawet nie mam ochoty podjadać, daję z siebie maxa na fitness...
Chyba jakieś chipsy kupię albo co  😁
Najbliższe 2 dni bez cwiczeń niestety ale czysta micha musi być.
Spotkałam dziś starą znajomą, przyszło jej sporo kg i zaczyna chodzić do klubu ale na to nie pójdzie bo kręgosłup,  dieta nie bo nie lubi stać w garach... to jak ona chce schudnąć? (a mówiła że chce)
Szybciej zrobić schabowego z ziemniakami niż np grilowaną pierś z kurczaka z ryżem i warzywami?
Nie kumam takich ludzi.
Agnieszka, to jest siła przyzwyczajeń. Jak ktoś już ma swój 'zestaw dań', które wiecznie robi to wychylenie się i zrobienie czegoś nowego może się wydawać trudne. A te chude dania są często dużo prostsze do zrobienia tak w gruncie rzeczy. Kłopotu z kręgosłupem nie zazdroszczę, ja wam powiem, że mi dużo fajniej się ćwiczy w takim fitness klubie. Czas szybko leci, tyle pozytywnej energii... a w domu ciężko mi się było zmusić, żeby zrobić 30minut Chodakowskiej, bo raz, że już to prawie na pamięć znałam to samemu jakoś tak się ciężko zebrać. A w grupie to naprawdę czysta radość
Wpadam do Was z zapytaniem,szukam fajnego lunchboxa co mi pomieści obiad/sałatkę plus jakieś warzywka pokrojone/owoce/orzechy,czegoś z przegrodkami i najlepiej solidnie zamykanego na klipsy. 🤣
Szukam od wczoraj i jakoś nic nie mogę znaleźć.Macie coś godnego polecenia?Będę wdzięczna  :kwiatek:
andzia1 ja ostatnio w rossmanie kupilam cos takiego
http://re-volta.pl/galeria/foto/172724

Pokrywka zapinana na klispy. Ma tez w niej dodatkową przegrodke.

Dzis 5. Zadnych wpadek. Dwa treningi. Ledwo żyję  😜
Agnieszka   moje kulawe (nie) szczęście
10 stycznia 2018 22:03
vanille dla mnie jest system zero-jedynkowy.. Albo ktoś chce albo szuka wymówek,
U mnie w domu królował właśnie schabowy i to dietetyczka musiała mnie nauczyć zdrowych podstaw jedzenia.
Poza tym jest wiele rodzajow aktywności bez zbednego obciązania kregosłupa jak sztangi czy cross fit.
Wiesz co jest zabawne? Jak wrociłam do pracy po macierzyńskim, po zrzuceniu 20 kg to ochom i achom nie było końca.
Ludzie brali ode mnie namiary na instruktora i dietetyczkę. I wiesz kto zadzwonił? NIKT!
Agnieszka, bo tak jest zawsze. Ludzie niby chcą, ale ciężko się zabrać. Zwykle jak ktoś zrobi pierwszy krok, tzn ogarnie żarcie albo zacznie coś trenować to reszta idzie lawinowo, ale ten pierwszy ruch jest mega ciężki do zrobienia. Jeśli komuś żyje się ok to spoko, każdy dokonuje własnych wyborów. Ale najgorzej jak ktoś narzeka, marudzi a nie robi nic w kierunku zmiany. I tak jak powiedziałaś - jak ktoś chce, to szuka sposobu. Jak nie chce, szuka powodu
Trzeci dzień diety. Wczoraj podjadłam, ale że i spaliłam bieganiem sporo, to myślę że i tak dzień skończyłam na minusie energetycznym.
Rano zaspałam, ale zmusiłam się do krótkiego treningu. No i jakoś 50 minut udało się wycisnąć.
Moim dzisiejszym sukcesem jest przespana noc i możliwość oddychania w miarę po ludzku 😉 idzie ku dobremu, leki działają i liczę na wspin w weekend. Niestety mam przekoszmarny, niepohamowany apetyt, więc zdecydowanie za dużo jem.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się