Nic mi nie wychodzi!!! czyli dla "zdołowanych"

Dzieki, Tunrida. Dokladnie o tym myslalam. Czy my zawsze cos musimy?
jeeeeeeesssuuuu majek, aleś mi pomogla... Myślałam, że ja fiksuję...  Ja mam tak gdzies od roku, ale ostatnie dwa miesiące to już koszmar. Mam coś zrobić z domem ( w remoncie- tak, wymarzony, pod lasem, z konikami:/), albo którymś koniem, to czuję wręcz fizyczny ból... Tylka od miesiąca w siodło nie wsadziłam, nawet szczotkę biorę w lapę dopiero jak koni nie widać spod błota... No taka niemoc... Zero radości....a powody do radości mam... Mimo rozwodu, bo z niego akurat nieziemsko się cieszę... Ciuchy w pudlach, karniszy nie chce mi się kupic i przykręcić... Ku... herbaty mi  się nie chce zrobić.... Fakt, dramat z kasą, ale dawniej i w momentach "bezgosia" dawałm radę się cieszyc.... Całkowite wypranie. Badania robiłam, niby wszystko ok. A, i właśnie jakaś taka złość, chyba głównie na siebie i rykoszetem przelewająca się na innych... I tez jestem glodna, a u mnie to zjawisko niebyle jakie, bo jesc nie lubie. A teraz żre, a nie jem... Głównie jakis sztuczny, gotowy syf... Może to błędne kolo.... Już zaczelam się zastanawiać czy to nie ta drożdzyca organizmu (był wątek na rv), bo trochę by się zgadzało. Zwlaszcza, ze jak wytrzymam dwa dni "na zdrowo" to potem szału na słodkie i pieczywo dostaję, a nigdy nie lubiłam ani jednego ani drugiego...
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
19 stycznia 2018 10:37
Majek angielska zima 😉 Powinnam jeździć do konia, ogarniać dom, wychodzić na miasto po zakupy, a co robię? Siedzę, oglądam Netflixa i szydełkuję 😎 Bo na nic innego zwyczajnie za chiny ludowe nie mam ochoty patrząc za okno.
Dziś się wreszcie zebrałam. Poszłam na górę, wzięłam ubrania, zeszłam na dół, wstawiłam pranie i chciałam się ubrać do stajni- patrzę za okno, a tu pada sobie radośnie deszcz ze śniegiem 🤔 Więc zostawiłam wszystko, wstawiłam sobie warzywa na patelnię, rozsiadłam się, odpaliłam kompa, patrzę- a padać przestało.
No witki opadają i nic się nie chce. Jeśli Ci nie minie przez jakiś czas to nie wahaj się pójść do specjalisty, będziesz miała okazję się wygadać 🙂

To jest chyba to o czym Tunrida pisze- pułapka "społecznych wymagań" jak ja to lubię w swoim przypadku nazywać. MUSZĘ posprzątać dom, bo przecież wypada mieć czysto. MUSZĘ pojechać do konia, bo przecież wypada go ruszyć, poza tym ludzie będą krzywo patrzeć że do niego nie jeżdżę. MUSZĘ pójść na miasto, bo przecież wypada się ruszyć z domu 😎 Bo jak ktoś siedzi na kanapie kilka dni, ogląda filmy i się relaksuje to jest nieproduktywny, leniwy i nie ma ambicji 😉 A przynajmniej ja to ciągle słyszę 😉
mam podobnie.. czekam do wiosny  😤

Zima podobna do angielskiej, piździ co drugi dzień tak, że "niespiebotrzymamokna" więc może to to  👀

Z tym że mi coś tam z tarczycą wyszło, TSH na granicy albo za wysokie, jakieś przeciwciała się pojawiły, ale wg. lekarza za mało żeby leczyć..
majek   zwykle sobie żartuję
19 stycznia 2018 10:43
Becia23... nie wiem. Chyba znosilam... normalnie. Brakuje mi sniegu, ale tego tez w PL ostatnio nie bylo. Za to mamy wiatr jak cholera caly rok, szyby sie w oknach trzesa. Mam czesto bole glowy przez wahania pogody. To z tym chyba powinnam isc do specjalisty

Cricetidae tylko ze ta faza remontu sie jeszcze nie zaczela, tzn nie ma kurzu z remontu. Jest dom w stanie do remontu, troche tapet pozrywalam, odmalowalam sypialnie dzieci i nasza. Chyba zle sie czuje, ze mam  wszystko w pudlach, nie wiem gdzie, a nawet jak wiem, to strach otworzyc, bo bedzie trzeba juz sie porzdanie za to zabrac, tzn rozpakowac to pudlo do konca, jak sie je juz otworzylo...

Tunrida wlasnie to mnie martwi, bo mi sie zawsze chcialo. Nie poznaje siebie, moglam spac 3 godziny w ciagu doby zeby skonczyc malowanie scian i sie cieszyc z efektow.
Konia juz tez sobie nie wyrzucam, w treningu nie jest, ma prawie 23 lata i nawet latem tylko spacerujemy.

KaskaD30 to piona. Moze my po postu jestesmy za szczesliwe? Oczywiscie zartuje. Ale moze trzeba sobie ustalic nowy target.
Czarownica widzisz, to wszystko przez ten netflix...

Dziekuje, ze odpisalyscie wszystkie. Serio, juz mi lepiej.
Majek    :kwiatek: , to przeciążenie. Za dużo wzięłaś sobie na głowę, zmiana miejsca zamieszkania też się na Tobie odbiła.  Takie stany trwające zbyt długo , kończą się depresją i wierz mi na słowo - coś o tym wiem.

Dlatego odpoczywaj bez wyrzutów sumienia, zadbaj o siebie, jedz zdrowo  :kwiatek:
majek, podobnie jak u Cri mnie też ten stan około-przeprowadzkowo-remontowo-urządzam się wykańczał psychicznie. Taki brak ładu. Może nawet nie chodzi tak bezpośrednio o czystość a'la Perfekcyjna Pani domu. Ale o to właśnie, że wisi nad człowiekiem taka siekiera z napisem "tymczasowo". I czasem jest to kompletnie niezależne od sił, energii i przysłowiowych dobrych chęci. A bo kasa, a bo czas, a bo musisz mieć czyjeś ręce do pomocy (i weź tu zgraj terminy), a bo jedną rzecz jest sens robić dopiero jak coś innego jest skończone... I niby już nawet te kartony masz w miarę ładnie ustawione czy pochowane, ale jednak są taką czerwoną lampeczką "do zrobienia". To mega obciąża głowę - moim zdaniem właśnie tym bardziej jeśli zasadniczo jest się osobowością zadaniową i działającą.

Jak uwolnić głowę od tego - nadal nie wiem. Ale trzeba próbować to napinanie się odsuwać od siebie. Robić małymi kroczkami. I to czego mnie brakowało - poprosić bliskich o pomoc, tę fizyczną. Albo chociaż o obecność. Dużo łatwiej zaczęło mi się porządkować kiedy przez kilka dni przychodziła do mnie moja Mam - wiadomo, że nie robiła wielkich robót fizycznych, ale to że sobie gadałyśmy podczas prasowania, układania w szafach, przeglądania co do wyrzucenia, itd... To naprawdę miało dla mnie znaczenie. U Ciebie jest inaczej bo masz rodzinę, ale pewnie też czasami odczuwasz tzw. samotność w tłumie. Więc może jakaś bliższa koleżanka z którą można zmierzyć ściany? Jakieś spotkanie na kawce a przy okazji posegregowanie ciuchów przy plotkach? 
majek   zwykle sobie żartuję
19 stycznia 2018 11:31
Ascaia, z pierwszym akapitem chyba trafilas w sedno.  Siekiera z napisem `Tymczasowo` czyli tak naprawde `na razie nie warto`.

Co do pomocnikow... Nie umiem chyba tak wspolpracowac, zaprosilam kolezanke na zrywanie tapet i g. zrobilysmy, wlasnie bo trzeba sie bylo napic kawki, a to moze wyjdziemy z psem (i dziecmi) na spacer. A potem bylo wiecej sprzatania (np u dzieci). Musze sama. Zosia samosia.
Rodzine mam 2000 km stad. Mam rodzine na skype (i szczerze mowiac wszyscy sie domagaja prawie codziennego kontaktu. Jak pogadam pol godziny z mama i tata, potem chwile z tesciowa, potem kolejne 20 minut z siostra meza... mimo, ze ich bardzo kocham mam poczucie marnowania czasu, bo z tych rozmow sie robi 1,5 godz)

Cześć Zosiu, tu Zosia 😉 Też mam ten syndrom, ale właśnie z nim walczę. Głównie ze względów zdrowotnych. Czasem naprawdę nie warto się samemu szarpać z działaniem. Ale też dlatego napisałam głównie o tej obecności - nawet wolę w sumie jak Mam sama niewiele robi. Ale mobilizacja żeby nie zakopać się pod kocem jest dużo większa kiedy ktoś mnie odwiedza. Tylko jak wspomniałam u mnie inna życiowo sytuacja, więc rzeczywiście trudno porównywać potrzeby. 
smarcik   dni są piękne i niczyje, kiedy jesteś włóczykijem.
19 stycznia 2018 11:48
majek u mnie przeprowadzka wywołała podobny stan. Niby się cieszę, niby wszystko super ale jak patrzę na te wszystkie rzeczy w pudłach to robi mi się gorzej i w efekcie od miesiąca żyję "na walizkach". To przełożyło się na całe życie i w efekcie miałam stan w stylu "na nic nie mam czasu, wszystko mnie przytłacza, nic mi nie wychodzi, jestem potwornie zmęczona, wiem że powinnam robić więcej.. a tu jeszcze to cholerne mieszkanie nadal w rozsypce". W efekcie mieszkanie zaczęło blokować jakiekolwiek inne działania - "poszłabym tu i tu, zrobiła to i to ale muszę sprzątać mieszkanie". Oczywiście po całym dniu w pracy wracałam z myślą o sprzątaniu a zamiast tego padałam do łóżka.

Przełom nastąpił w momencie.. zamówienia obrazu  😂 Stwierdziłam, że chcę mieszkać ładnie, i że może mi to sprawiać przyjemność, a pudłami i życiem na walizkach nie ma co się przejmować. I od jakiegoś czasu jest lepiej, powoli sobie wszystko porządkuję, składam meble itp, w wolnym czasie a nie dostosowując inne części życia pod mieszkanie  🙂


Nie spodziewałam się, że coś co powinno dawać samą radość może być powodem takiego złego samopoczucia  😉 Ale naprawdę, olanie tego bardzo pomogło.
smarcik, zupełnie jak z mojej głowy wyjęty cytat! A co gorsza nikt obok tego nie mógł zrozumieć. (tu na forum ileż tego było też przecież).
Jak się cieszę, że u mnie już naprawdę kilka kroków do mety.
I podobnie miałam z takim jednym czy drugim "bum!". Pojawiał się jakiś bodziec, który mobilizował do działania.

Dziewczyny, trzymam kciuki, żebyście jednak znalazły w urządzaniu się więcej radości niż zgubnego poczucia obowiązku.
To nie mieszkanie ma Was wykańczać, tylko Wy mieszkanie. 😉
BASZNIA   mleczna i deserowa
19 stycznia 2018 16:23
majek, Mi wygląda na zmęczenie materiału. Zrobiłaś więcej, niż niektórzy całe życie.
AtlantykowaPanna   "Jeśli idziesz przez piekło- nie zatrzymuj się!"
19 stycznia 2018 18:36
Przepraszam, że się wetnę.
Nie mieszkamy razem, w niedziele zaczynam pracę w stajni u Picassa z zamieszkaniem!
Ruszam pełną parą 🙂 Wszystko już spakowane czeka u cioci 🙂
A ja? Jestem szczęśliwa, spełniona i już nie mogę się doczekać niedzieli!!!!
Brawo,świetna decyzja.
Życzę wytrwałości i ...powodzenia.
Uda Ci się. :kwiatek:
AtlantykowaPanna, super!! Trzymam kciuki.
majek, mam taka teorię 😉, że ostatnio Ziemia się coraz szybciej kręci 🙂 No, wszyscy wokół narzekają, że ledwo wzeszło słońce - już wieczór.
Nic się nie stanie, jeśli dasz sobie odpocząć do wiosny (już lada moment).
Mieszkanie na pudłach jest dołujące - a zrywanie tapet nie mniej.
Dziwisz się, że nie masz siły na inwentaryzację? Nikt nie lubi tej żmudnej roboty. Najmij dwójkę studentów. Albo całą grupę.
Na moje, to ty wcześniej byłaś... nadciśnieniowcem, tak rzecz ujmijmy.
A właśnie! Nie unormowało  ci się ciśnienie przypadkiem? Z racji chwili luzu?
Pół życia mam za sobą,podjęłam przemyślaną,świadomą decyzje.Odeszłam od męża.Wydawało mi się,że robię dobrze,już nie kocham.
Wyprowadziłam się do innego miasta,teraz wyjechałam na chwile za granicę żeby wszystko przemyśleć,dojść do ładu ze sobą.I co????
Siedzę i rozmyślam,co On robi?z kim rozmawia?jak spędza wolny czas?
Czy to jest normalne?Czy to już paranoja?Czy po prostu chora zazdrośc zabija we mnie chęć do życia?
Wiem,że powinnam porozmawiać z kimś,z terapeutą ale nie wiem dlaczego nie czuję się gotowa na to.
Dajcie mi kopa w d.....ę i powiedzcie,że muszę.
Bea1
Ja odeszłam, ulozylam sobie na nowo życie, a tez myslalam. Minęły ponad 4 lata, a ja czasami nadal sie zastanawiam. Na poczatku przez kilka miesiecy mialam mase wątpliwości i zwyczajna depreche. To minie wszystko i dasz rade, ale potrzeba Ci duzo czasu  :kwiatek:
majek, to musi byc Anglia, bo mnie tez sie nieeee chceeee niiiiiic 😀 A sama wiesz, ze u mnie dzieje sie mnostwo pozytywnych I krejzi rzeczy, wiec w teorii nie powinno sie odczuwac tego stanu.

Jednak zaluje, ze nie dalam ci tego kopa, zebys przyjechala na spotkanie ze mna. Jak znowu bede w okolicach Londka, to chocby walilo sie I palilo, musimy sie spiknac 😉

Ja pomagam sobie malymi przyjemnosciami - romantyczny wieczor we dwoje z sushi I winem, wyjscie do kina, kupno pieknych szpilek... Nadal czuje taka obojetnosc, ale mimo to wiem, ze robie COS, ide do przodu. No I przede wszystkim MUZYKA - w moim przypadku ma leczniczy wplyw, samo uczucie tych wibracji oraz ich wplyw na organism ludzki... cos niesamowitego 😀 W tym tygodniu odwolalismy probe, wiec w zamian pojechalam na concert choru w Gloucester Cathedral - jeeeeej, tak pieknie spiewali, ze az mi lzy polecialy, jeszcze ta katedralna akustyka... Serce drgnelo chociaz na pol minuty, a to juz jest krok do przodu. Troche lepiej mi. 😀 Moze faktycznie brakuje ci sie wyszalec gdzies? Zrobic cos chaotycznego, malo uporzadkowanego.

Koni tez specjalnie unikam. Doskonale wiem, jak "polamany kon" wplywa na psychike, bardzo to ciagnie w dol. BARDZO. Bo my koniarze sobie wmawiamy, ze obecnosc z konmi POWINNA nam pomoc. A prawda jest taka, ze tak naprawde czasami sami siebie oszukujemy, jeszcze bardziej to nas ciagnie w dol, szczegolnie, jak z koniem dzieja sie niemile rzeczy, przychodza rachunki, wywozi sie codziennie ten gnoj w tym blocie, palce odmarzaja I  sie zastanawiamy, co jest silniejsze, nasza milosc do zwierza, czy tesknota za wiatrem we wlosach 😉

No I jeszcze ten remont - moze po prostu za duzo malo przyjemnych czynnosci na raz?

Nasz plan na przyszlosc - jak tylko bede w poblizu, koniecznie przyjezdzasz I razem pijemy piwo. O! 😀

AtlantykowaPanna, YOU ROCK, GIRL!!!

Bea1, podjelas dec yzje, mialas powody. Mysl o tych powodach. Mozg ludzki jest taki porabany, ze lubi idealizowac. Nie daj sie mu. Wyjechalas za granice, robisz cos ciekawego ze swoim zyciem, nie mialabys tego, gdybys nadal byla z nim. Pomysl moze o tym w ten sposob.
Bea1, ja napiszę cos innego. Miałaś powód aby związać się ze swoim mężem a potem powód aby odejść. I teraz nie możesz znaleźć spokoju. Dlaczego więc nie zadzwonisz? Tak po prostu, żeby zapytać jak leci, jak konie.. Może On też dużo przemyślał od Waszego rozstania? A może wcale. Sprawdź. Niczym nie ryzykujesz, to przecież był Ci najbliższy człowiek. I albo usłyszysz  cos co przyniesie Ci ulgę albo nie będziesz juz mieć watpliwości że odeszlas. Trzymam kciuki, trzymaj się!
majek   zwykle sobie żartuję
22 stycznia 2018 08:40
Ikarina, bardzo chetnie. Jak bedziesz miala ochote sie spotkac (moze Londyn? Moze masz ochote zwiedzic moje okolice?) to dawaj znac.

Wzielam sie za siebie w ten weekend. tzn za chate. Kupilam dwa regaly na ksiazki na gumtree, wieczorem zajme sie ukladaniem ksiazek, bedzie jakies 6 kartonow mniej, powiesilam FIRANKI (nigdy w zyciu nie mialam firanek!!). W domu zrobilo sie jasniej i przyjemniej.
Wrzucam jedna fote, bo to nie ten watek.

Zabieram sie tez za projekt strychu (chyba sie tam przeniesiemy z sypialnia. Smieje sie, ze bede miala tyle schodow w domu, ze trzeba bedzie sie zaczac suplementowac na stawy, zeby na starosc dojsc do wlasnego wyrka).

Bea, sledzilam Twoje przeboje kiedys w watku sercowym. Kibicuje Ci calym sercem, wiem, ze nie da sie po prostu zapomniec o kims i uciac wszystko. Zadzwon i zapytaj. 

edit:
A i wiecie co...
Wczoraj moja przyjaciolka wsiadla pierwszy raz na swojego konia po 6 miesiacach. Przeszla kilka powaznych zabiegow i operacje wymiany biodra. W tym czasia ja i kolezanka zajmowalysmy sie jej koniem. Koniem z tzw wyzszej polki i strasznie sie martwilam, zeby go nie zepsuc w miedzyczasie. Kolezanka zafundowala mi kilka jazd ze swoja trenerka i dzieki temu moglam sie sama niezle podszkolic. Udalo nam sie (powiedzmy ze ta druga ma w tym wiekszy udzial, jest ode mnie milion razy lepsza i jezdzila czesciej) przepracowac kilka problemow tego konia.
No i zsiadkla i sie poryczala ze sczescia.
Bardzo dobrze się czuję po tym jak odeszłam od męża. Był dla mnie niedobry i ogólnie już nigdy w życiu nie wezmę ślubu. Jest to moim zdaniem bardzo niedobra instytucja - Bo przymusza do "spania" ze współmałżonkiem, dzielenia się na pół pieniędzmi (a przecież nie wiadomo czy człowiek się nie zmieni na gorsze i nie będzie się chciało ani spać z nim, ani się dzielić kasą). Do tego może być tak że jeszcze założy sprawę o dożywotnie alimenty po rozwodzie czy unieważnieniu małżeństwa i wtedy już jest się do końca życia związanym z takim delikwentem.

Ogólnie przez niego miałam bardzo obniżony nastrój ale cieszę się że już jest dobrze 🙂

Zadzwoniłam...rozmawialiśmy,jak dobrzy znajomi-bez złości...nijak,z lekką nutką flirtu...ale nie wiem,czy tylko nie z mojej strony...dziwne,prawda?
Zapisałam się na spotkanie z psychoterapeutą.(9-go wracam,10-go idę na terapię)Nie potrafię siebie zrozumieć!
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
24 stycznia 2018 20:20
Bea1, ten sam mąż co masował małolaty?
Tak,ciągle ten sam
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
24 stycznia 2018 22:48
To flirt to chyba u niego stan naturalny.
AtlantykowaPanna   "Jeśli idziesz przez piekło- nie zatrzymuj się!"
25 stycznia 2018 18:22
Wpadam na chwile sie zameldować. Kciuki re volty dały rade. Od niedzieli jestem w cudownym miejscu, Picassa mam przy domku i co dziennie sie wozimy z dala od chłopów. Dziękuję kobitki 😍
Bea, jak dajesz radę? Dajesz? Próbował Twój ex skontaktować się z Tobą po tej Waszej rozmowie? Trzymaj się!
AtlantykowaPanna, suuuper!
super AtlantykowaPanna, trzymałam kciuki. Fajnie, że się odważyłaś
Bea, jak dajesz radę? Dajesz? Próbował Twój ex skontaktować się z Tobą po tej Waszej rozmowie? Trzymaj się!
AtlantykowaPanna, suuuper!

Nie,nie próbował,ale przysłał mi kwiaty na messengerzew nocy.
Strzyga,ale flirt był bardziej z mojej strony (niestety),niż z Jego
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się