Odchudzanie/rzeźbienie ciała- sprawozdania

Dojadłam, znowu dojadłam. Za dużo. Nie zejdzie mi te 2 kilo tłuszczu, jak tak będę dojadać. Kurde. No MUSZĘ trochę pochodzić głodna. A tak strasznie tego nie lubię wieczorami.

Rano potrenowane. Zalana jestem, te 2 kilo. Fotka starannie poustawiana w lustrze.  🤔  Ale niezła. Pozdrowienia od beznadziejnego podjadającego Tuńczyka.

Agnieszka   moje kulawe (nie) szczęście
18 stycznia 2018 15:31
Tunrida zajebiście wyglądasz!! Co za mięsko! 🙂 Ja mam ok 10 kg tłuszczu do zwalenia, więc ten...
U mnie 5, bez wpadek i 4 dzień fitnessu pod rząd, jutro przerwa.
Niezły bicek  🙂

Rany jak mnie nogi bolą, zwłaszcza łydki. Każdy krok boli.

Po porannym treningu skoczylam ruszyć konia, korzystając ze sniegu zaliczylismy spacer  😍 potem machnęłam mu kopyta. To był chyba średni pomysł  😂

Całe szczęście drugi trening dopiero na 20.40 więc mam czas sie choc troche zregenerować.

A normalni ludzie w trakcie urlopu odpoczywają  😜
A dziś TEŻ podjadam, bo mnie infekcja próbuje łapać.  😵 Wróciłam z pracy chora, jem ( jak zwykle w infekcji) i leżę pod kołdrą. I jutro nie ma żadnego porannego biegania. Jest zbieranie się w sobie by się nie rozłożyć totalnie.
Mi infekcja chyba w końcu odpuszcza. Oddechowo jeszcze nie jest najlepiej, ale już nie smarkam aż tak i węch mi nieco wraca. Dziś jeszcze kilka ciastek wpadło, od jutra wracam do pilnowania się na 100%. Na ściance wczoraj już na mocniejszych drogach szło mi nieco lżej (siły mam jak i miałam tylko oddychać nie mogłam), więc może i do treningu pomału wrócę...
Napchałam się pod korek masą kalorii, przespałam, nagrzałam i ...czuję się zdrowa? Wracają myśli, by jutro rano by się przebiec. To już chy6ba chora głowa  🤔wirek:
tunrida  🤬 choc bardzo dobrze rozumiem 😉

Umieram. Wszystko mnie boli. Ledwo sie przemieszczam. Jeszcze wieczorem miałam mały sparing 7 rund po 3 minuty...w 18 uncjowych rekawicach kiedy zwykle pracuje w 10...ręce mdlały...z nogami tez nie lepiej...nie miałam juz nawet siły na nogach pracować...
Jutro bedzie rzeźnia...także kryzys...powtarzam sobie, zwlekając sie rano na trening, ze to wszystko zaprocentuje w sezonie na ringu.
tunrida, tylko żebyś się nie dobiła tym porannym biegiem!
archeo, podziwiam Cię za intensywność treningów. Ja bym zemdlała po pierwszej godzinie porannego 😀
Ja dzisiaj ok. Z jedzeniem mogłoby być lepiej - tzn. kalorycznie pewnie nawet trochę za mało, ale takie... byle jakie i nieprzemyślane to było. Za mało warzyw, za mało owoców. I za mało piję wody.
Co do wysiłku to super, ciężko mi się było zebrać, bo hula u nas dzisiaj orkan, ale wzięłam się w garść i pojechałam na 2h fitnessu. Pierwsza godzina bardzo intensywna, druga spokojna, rozciągająca.
Jutro znowu fitness ale jeszcze nie wiem, czy 1h czy 2h.
Po cichu postawilam bardzo ambitny cel przed sobą na ten sezon wiec trzeba zapierniczac. Ale na szczęście jutro ostatni dzien z podwojnymi treningami choc pewnie po tygodniu bedzie mi ich brakować  😂

Do środy rano jeszcze bylo ok...dzis juz wychodzilam z sali jak zombie 😉 ale jeszcze tyko jutro. A potem sobota i niedziela juz standardowo po jednym  💃

Ja niestety z braku czasu jadam bardzo monotonnie 🙁 czasem juz mam dosc swoich posiłków i wtedy mam wpadki. Szczegolnie jak przylaczy sie jakis zjazd formy. Mialam teraz z uwagi na wolne sobie urozmaicac ale jestem tak padnięta, ze jest jeszcze gorzej  😵
Ja niestety też jem dość monotonnie, bo nie mam czasu ani - szczerze mówiąc - ochoty na stanie przy garach. Póki co staram się skupić na tym, by jeść regularnie, bo z tym miałam głównie problem. Potem zacznę się zastanawiać nad urozmaicaniem 😀
A co do podwójnych treningów to pewnie tak będzie -  bo mimo, że człowiek wyciera twarzą posadzkę ze zmęczenia, to jednak na końcu jest z siebie mega dumny i naładowany pozytywną energią.
Trzymam kciuki żeby udało się zrealizować ten ambitny cel. Patrząc na to, jak ciężko pracujesz wydaje się, że jesteś na najlepszej drodze 😀
archeo- nieźle dajesz. ta rzeźnia MUSI ci zaprocentować. Trzymam kciuki.

Jednak wczoraj wieczorem znów poczułam się gorzej. To dobrze, bo nie poszłam rano biegać. Byłoby to jednak głupie. Dziś kibluje do 20😲0 więc nic nie zrobię, ale dzięki temu że siedzę w 1 pomieszczeniu powinnam jutro być zdrowa. I dobrze. Bo jutro rano biegam. I już.
A tak w ogóle, to zamiast 38 znów nosze rozmiar 40. Niestety. Zamiast chudnąc, to lipa. Podjadam. Za dużo. Nie mam już na siebie siły. O tyle fajnie, że ładnie mi się sylwetka trzyma, wszystko proporcjonalne, bez wywalonego brzucha. Ale obwodowo za szeroko. Nie mam w czym chodzić. Już sama nie wiem jak się zmobilizować.
Eh...gdybym paliła.... byłoby tak łatwo! Mąż też już nie pali, ze 20 dni. Szkoda że to palenie jest takie szkodliwe. Jak to łatwo było utrzymać zgrabną sylwetkę jarając jak smok.
Ja w środę poległam całkiem... Najpierw w trasie tabliczka milki oreo, a wieczorem grander z kfc... 😵 No i wczoraj wpadło trochę serów pleśniowych (jestem uzależniona, a zostały w lodówce z weekendowej imprezy i żal mi było je wyrzucić 🙁).
Ale dzisiaj od rana wszystko według tabelki - rano jajecznica z polędwicą i szczypiorkiem, potem owoce, na obiad zrobiłam kurczaka w suszonych pomidorach z kalafiorem. Nie dam się! 🏇 Jeszcze żeby czas się znalazł na jakąś bieżnię w tym tygodniu, bo ma psa po operacji, więc długie marsze odpadły.
Ja muszę sobie jakoś wszystko poukładać w głowie. Bo mi nie idzie. Nie mogę się zmotywować. O tyle dobrze, że nie odpuszczam, więc nie będzie kroków w tył. Ale do przodu kroków też nie ma.
Może nie ten czas? Nie ta pora roku_ Nic to.. przeczekam, przemyśle sobie, przestawię.
Dlatego ja się właśnie boję rzucić fajki bo zakładam, że zacznę szukać 'zastępstwa'. Zapewne w postaci jedzenia :/ Powinnam, ale chyba jeszcze nie teraz. Też żałuję, że palenie szkodzi.
Mi też nie idzie....
Już nie wiem co mam robić???
Doła mam przez to bardzo.
Koleżanka mnie wyciąga na fitness, ale nie pójdę bo zwyczajnie się wstydzę...


Czy codziennie jecie to samo na śniadanie obiad kolację? chodzi o rozkład makr ?
galop, czego się wstydzisz? Na fitnessie są zwykle same kobiety, z bardzo różnymi sylwetkami, możliwościami i w bardzo różnym wieku. Ja niedawno zaczęłam chodzić i jestem bardzo zadowolona. Jest duża oferta zajęć, można wybrać takie bardziej lub mniej wymagające, ludzie są bardzo życzliwi i każdy jest skupiony na sobie i na tym, co chciałby osiągnąć. Uwierz mi, że Twój wstyd jest nieuzasadniony. Nie żyjesz dla innych, tylko dla siebie. Nie wolno Ci rezygnować z czegoś tylko dlatego, że boisz się oceny innych. Takie zajęcia w grupie są wbrew pozorom bardzo motywujące, zwłaszcza dla osób, które nie bardzo wiedzą co ćwiczyć i jak ćwiczyć. Polecam Ci spróbować, w niektórych klubach można wejść na pojedyncze zajęcia albo na taki 'dzień próbny'. Doceń to, że masz z kim iść. Samemu często 100 x trudniej się zmotywować!

U mnie jedzeniowo spoko. Za to aktywność... MASAKRA. Wczoraj 2h fitnessu, dzisiaj też. Władowałam się w zajęcia, na których już byłam i które oceniałam na całkiem ok... ale było zastępstwo. Babka nas strasznie przetyrała, było dużo ćwiczeń na ręce ze sztangami, kettlami etc. A ja ręce mam słabe. Druga godzina to były ćwiczenia raczej rozciągające i niewymagające wielkiego wysiłku, ale po wczoraj i po dzisiaj miałam problem, żeby zrobić klęk podparty. Bo mi ręce mdlały 😀 Mimo to było super, dawno się tak nie uśmiałam i nie wyszłam tak naładowana dobrą energią. Jutro 2h na koniu :-)
Dzięki  dziewczyny. Zobaczymy na początku marca  😉

galop nie ma się czego wstydzić  każdy kiedys zaczynał 🙂

Uffff...jakoś przeżyłam ten tydzień  💃

Rano tarcza z trenerem. 3x3 minuty. Na ostatniej rundzie juz mnie odcinało ale jakos dalam radę 🙂 na koniec 800 brzuchów.

Po tym wieczorny trening to juz był spacerek  😁
dziś 5 pomimo jedzenia na mieście. W ostatniej chwili okozało się, że muszę do Wawy skoczyć i nic nie miałam naszykowane. Zjadłam wrapa w green it więc nie tak źle.

Natomiast złapałam się na tym, ze bardzo mało piję ostatnio i chyba zaczełam przez to wodę zatrzymywać...mam wrażenie, że lekko opuchnięta jestem.  Muszę sie bardziej pilnowac z piciem
archeo, no to jest nas dwie 🙂 Ja też piję zdecydowanie za mało wody.
Hej Co byście polecały do ćwiczenia w domu (tak żeby sąsiadom nie pospadały lampy z sufitu) dla osoby średniozaawansowanej?Chodziłam już rok na fitness- tabata, bodycombat, trening obwodowy, ale z powodu braku czasu na dojazdy musiałam zrezygnować z karnetu. Chodzi mi o jakiś program np godzinny żeby te 3-4 razy w tygodniu poćwiczyć. Zrzuciłam już prawie 25 kg ale nadal nie mam płaskiego brzucha a bardzo mi na tym zależy 🙁 Narazie robiłam Skalpel Chodakowskiej ale wydaje mi się że mogłabym spróbować coś cięższego;D no i ile w kółko można robić te same ćwiczenia..
Przecież Chodakowska ma różne programy, nie tylko skalpel. I jeśli ćwiczysz na boso, to wcale się głośno nie tupie. Ja czasami odpalam jakiegoś killera gdzieś na dyżurach i nikt się nie skarży na tupanie.

Przemyślałam, przemyślałam i próbuję na nowo.
Dziś zrobiłam 12 km, bo było ładnie, ciepło i przyjemnie.

kalaarepa, może pilates? ale nie poratuję linkami bo ćwiczę tylko na zajęciach.
ElMadziarra   Mam zaświadczenie!
20 stycznia 2018 10:29
Noooo, w tym nowym roku miałam wystartować jak torpeda, a tak mi nie idzie, że dupa zbita.  😵
Dzisiaj 2h jazdy i generalnie kilka godzin w stajni, więc miałam okazję lekko rozchodzić zakwasy po ostatnich 2 dniach. Co do żarcia to kiepsko, do godziny 18 zjadłam tylko banana :/ Nie zrobiłam wczoraj zakupów, miałam zrobić przed wyjściem do stajni, ale telefon mi się rozładował i budzik nie zadzwonił. Więc chwyciłam, co miałam i poszłam. Ale i tak jestem częściowo z siebie dumna, bo mimo, że wróciłam zmęczona i miałam ochotę rzucić się na kanapę, to zrobiłam sobie normalny obiad.

ElMadziarra, no to startuj!
Dokładnie, lepiej później niż wcale
Wygrzebalam się w końcu z grypy ale czuję się jakby mnie walec rozjechal.. Czy to normalne wciąż mieć żelowe nogi, cała być jak jeden żelek z galaretą zamiast mózgu?  🤔
sanna, może jeszcze jesteś osłabiona, daj sobie chwilę na dojście do formy :kwiatek:
ElMadziarra dajesz, dajesz  🏇

sanna daj organizmowi kilka dni żeby doszedł do siebie i stopniowo zwiększaj obciążenie 🙂

U mnie dziś 4. Wpadł kawałek racucha z jabłkiem  (nie mogłam sie powstrzymać  😡 )

Treningowo lajcik, miałam zrobić luźny, godzinny bieg. Wyszło jakieś 11 km. Nie trawię biegać :/ szczególnie wolnym tempem. 

Muszę chyba sobie znów yohimbine zamówić.  Ładnie mi przy niej tłuszcz z brzucha schodził.
Dzięki dziewczyny  :kwiatek: mam nadzieję że jutro będzie lepiej bo póki co leżę jak kawka i na samą myśl że w poniedziałek mam wstać o 6, złapać pociąg, odciągnąć się do pracy i zacząć myśleć robi mi się słabo. Mam wrażenie że mam stan podgorączkowy ale termometr pokazuje 34.9  🤔
Prawdziwa grypa nieźle potrafi dowalić. Dbaj o siebie, bo masz teraz obniżoną odporność i możesz łatwo złapać kolejnego wirusa. Odpuść sobie wymagania i spokojnie poczekaj. Wirus grypy to nie zwykły wirus. A może jeszcze trafił cię któryś z tych "ptasich, świnskich, itd" skoro tak ostro cię połamało.
Dbaj o siebie, bo jak padniesz, to będzie mi tu ciebie brakowało.  😁

Ja wczoraj tylko 4, niestety wieczory w domu i leżące wszędzie zakazane a pyszne żarcie nie pomaga. Ale dziś juz zrobiony uczciwy poranny trening i walczę o 5.
I chyba zmniejszę bieganie do 3 razy w tygodniu i ani raza więcej. I żadnych 12 km nigdy więcej. 10 to maks. Bo te uda mi się autentycznie nie podobają, wkurzają mnie. Nie chcę mieć wielkich ud!!! Zmniejszam bieganie, zwiększam treningi siłowe. No i ta nieszczęsna czysta micha....
Ja dzisiaj też ok. Wczoraj niestety po kolacji jeszcze dojadłam trochę obiadu, bo miałam wilczy apetyt (taki moment miesiąca). Ale i tak mogło być gorzej, bo musiałam zejść do sklepu po mleko i czekolady zaczęły się do mnie uśmiechać 😉 Ale byłam twarda. Dzisiaj stajnia i koń, jutro z aktywności też koń. Mam nadzieję, że uda mi się ogarnąć normalne 3 posiłki bo będzie ciasno z czasem jeśli idzie o obiad. A dzisiaj niestety nic sobie nie przygotowałam.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się