Odchudzanie/rzeźbienie ciała- sprawozdania

Dzień na 5. Jutro będzie tylko lepiej, bo poniedziałki zawsze mam dobre. Zamówiłam dziś L- glutaminę ( ma ochraniać mięśnie przed katabolizmem) Przyda mi się kiedy tak dużo biegam, żeby od aerobów nie spadały mięśnie. Ot...może nie zaszkodzi- na tej zasadzie. I zamówiłam batony typowo białkowe.
Jutro w planach rano trening siłowy, a potem może się przebiegnę po lesie ( bo to poniedziałek w wtedy mi tak pasuje) tyle, że nie zrobię 10 km, ale 8? Nie wiem jeszcze. Zerknę sobie na zegarek i postaram się by było powyżej 45 minut. Do konia nie jadę, jest jutro na mocnym minusie, więc pewno ziemia pozamarza i gucio z terenu by było. Roboty zaczynam dopiero od 16😲0
U mnie znowu 4  😵 
Czwórkami to ja tłuszczyku z brzucha nie zgubię 🙄  było dobrze, nawet jak przy kasie na stacji benzynowej na mnie czekolada patrzyła nie dałam się.  Ale później wciagnęłam ćwierć słoika masła orzechowego.

Z ruchu: teren na koniu ale to raczej w ramach relaksu 😉
I na wieczór brzuch. 2000 brzuszków  😁 w sumie mogłabym jeszcze cisnąć  😅 takze mięśnie są tylko co z tego jak głęboko schowane.
archeo Ale to jeden typ brzuszków ciśniesz?
sanna Szybkiego powrotu do formy.

Od dwóch dni jestem na rozpisanej diecie, jak to nie pomoże, to już nie wiem co. Jestem grzeczna, najedzona, jutro crossfit.

Trochę jestem podjarana, trochę mam doła. Wracam porządniej w siodło bo wykurowałam choruszki, ale siedzę beznadziejnie. Mam nadzieję, że przy częstych jazdach szybko wrócę do formy.

Pełne, krótkie, skosy...na wszytskie partie 😉 robię setkami i mieszam ćwiczenia. Dziś  było 8 różnych.  Wszystko po to żeby potem jak pójdzie cios nie było czuć  🙂 choć jak ktos dobrze przyceluje w wątrobę to i tak tlen zabiera 😉 dlatego dojdzie jeszcze, przed zawodami, obijanie i okopywanie oraz uderzenia w trakcie robienia 😉
A z moich planów nici, bo mąż mnie zaraził infekcją. Zamiast ćwiczyć i biegać leżę pod kołdrą i zbieram sił na prace po 16😲0. No coż... bywa.
[CIACH] - sio z szeptanym.
zaistniałeś  :bum:
tunrida, życzę w takim razie szybkiego powrotu do zdrowia :kwiatek:
Ja dzisiaj spoko. Zjadłam trochę byle jak, ale mało byłam w domu a pogoda taka, że tylko na ciepłe mam ochotę :-) Dzisiaj była stajnia, jutro 2h fitnessu
Po 3 miesiącach ppsiadania karnetu poszłam na siłownię!
Juhu, brawa dla mnie. Pol roku temu moglam pocisnac 10km biegiem bez problemu. Dzisiaj 3km na biezni byly ogromnym wyzwaniem.
Ups.
tunrida zdrowia życzę 🙂
Ramires z każdym kolejnym biegiem będzie lepiej i raz dwa wrócisz do formy 🙂

Dziś w końcu 5  😅 😅 teraz powtórzyć to jutro. 

Udało sie bez wpadek. Miałam po treningu, jak juz kolejek w sklepach nie będzie, zrobic zakupy ale to by sie zle skończyło wiec odpuściłam.  W lodówce jeszcze aż takich pustek nie ma  🤣

Dwie godziny treningu. Jakoś tak dziwnie bez porannych ale za to świeżość zaczęła się pojawiać 😀

Miałam tez nosa z tą wodą.  Staralam się jak najwiecej przez weekend pić i dziś ze mnie schodziła 😉 nie mam też wrażenia takiego opuchnięcia.
Ja zdrowsza. Ale nie na tyle by cokolwiek robić z aktywności. Dieta utrzymana. jest 5. I aby tak dalej
tunrida Nie wiem czy nie gnębił Cię ktoś już o to (jak tak to przepraszam), ale czy ty nie zżerasz za mało kalorii? Myślałam wczoraj o Tobie, bo ja też tak sobie ucinałam kaloryczność, a tu się okazuje, że na diecie 2400 kcal bardzo ładnie chudnę. Do tego jestem najedzona. Mam stracha gdzieś z tyłu głowy, że to za dużo, ale narazie działa.

archeo Aaa, to nieźle 🙂 Ja nie lubię liczenia no i brzuszki robię w cyklach, więc nie mam pojęcia ile bym zrobiła. Ale mnie zaciekawiłaś  😁

Wczoraj mi trenejro zwiększył ciężary. Już się boję dnia ze sztangami. Wczoraj był wycisk. Lubi zadać wycisk w poniedziałki  😁

Założenie mam takie, że mam dietę pudełkową 1500 kcal, ale mam dojeść do ok 1800-2000. W dni treningowe dojadam jeszcze więcej. I gdybym to utrzymała, to bym świetnie chudła!!! Ale ja jem jeszcze więcej. 😡 I w tym jest mój problem. Ja nawet nie jestem głodna. Po prostu jestem PAZERNA, a zwłaszcza wieczorami.
Ja i za mało kalorii? Nie  😁 😁 Never. Może się ta jakoś wydawać z moich wpisów. Nie wiem. Ale ja wpierdzielam jak odkurzacz. Potrafię zjeść 3 tysiące kalorii bez problemu. E tam 3.. i 4 tysiące bez problemu.
I to jest mój problem. Jedzenie za dużo. Poważnie.
Mogę kiedyś spisać ile zjadam jeśli masz ochotę się w to zagłębiać. Ale nie sądzę by był sens.
Nie musisz spisywać  :kwiatek:

No tak myślałam, że czegoś nie biorę pod uwagę 🙂

Trzymaj się  😉
Dżizas, ale jestem dzisiaj na siebie wściekła!!!  🤬 Nie wiem jak to się stało ale rano zaspałam, w związku z czym otworzyłam oczy w momencie, kiedy powinnam powoli wychodzić z domu. W efekcie ubrałam się i wyszłam, nienawidzę takich poranków - i tak ucinam je do minimum, bo nie lubię za wcześnie wstawać, ale dzisiaj od samego rana przez to byłam wkurzona. W pracy kolega miał urodziny i jak chwilę wisieliśmy nad kawą to poczęstował mnie jakimś waflem, którego zupełnie bezrefleksyjnie wzięłam. Później wysłali mnie do 'najlepszej' pracy czyli robienia wypisów, zjadłam sobie na spokojnie bułkę - jak planowałam, więc ok. Kiedy skończyłam już tę wątpliwie przyjemną pracę koleżanka akurat też szła na przerwę, chciała iść do bufetu więc poszłam z nią. Ona wzięła kanapkę, ale ja przecież kanapkę już jadłam, więc drugi raz tego dnia bezrefleksyjnie sięgnęłam po wafelka. I dopiero jak skończyłam go jeść z myślą, że strasznie to słodkie (nie jem słodkiego od prawie miesiąca, więc to dla mnie naprawdę słodkie) uświadomiłam sobie to, o czym napisałam. Że właśnie zupełnie bez sensu zeżarłam 2 batony, na które w dodatku nie miałam szczególnej ochoty. Ot tak, z braku laku. No ale spoko, zdarza się, idę przecież wieczorem na 2h fitnessu więc dam z siebie 200% i będzie ok. Wróciłam do domu, zrobiłam sobie porządny obiad. Po obiedzie zwykle mam straszny zjazd i bardzo chce mi się spać. Kładę się jak mam taką możliwość chociaż na 15-20 minut. No i się położyłam. Otworzyłam oko po 18 czyli wtedy, kiedy już powinnam być na fitnessie!!!!!!!!!!!! Jestem mega zła na siebie, cały dzień dzisiaj daję ciała i sama mam ochotę walnąć sobie w łeb.  Nic mi dzisiaj nie wyszło 🤬  🤬  🤬
Vanille czasem tak bywa. Ja wczoraj miałam kiepski dzień i popołudnie prawie całe przespalam. .. A ja ogólnie nie śpię w dzień. I dzięki za motywację fitnessowa 😉 może coś z tego będzie 😉
Za to dziś na razie idealnie chociaż nie powiem że jest lekko... Ale się nie daje 🙂
Dzięki galop, póki co dalej jestem strasznie wkurzona. No po prostu wszystko, co dzisiaj mogłam zawalić, to zawaliłam. A tak się cieszyłam na te zajęcia, bo akurat dzisiaj były moje ulubione z fajną prowadzącą. I już od wczoraj się cieszyłam, że idę. Nie wiem co się ze mną dzieje, strasznie mnie to wkurza, że wiecznie jestem taka rozespana. I nie ważne, czy śpię 10h czy 5h - rano zawsze czuję się równie tragicznie. Zupełnie inaczej było jak miałam na późniejszą godzinę - mogę spać krócej, a czuję się lepiej. Zazdroszczę ludziom, którzy potrafią rano wstać i nie są z tego powodu źli, że dzwoni budzik.
galop, a co do motywacji fitnessowej to serio spróbuj chociaż raz. Ja nie lubię ćwiczyć przed komputerem w domu, bo ciężko mi się zebrać, po jakimś czasie znam te programy na pamięć i mnie to nudzi. A w grupie jest fajnie, wesoło, energetycznie i naprawdę nikt nikogo nie ocenia. Dla mnie to przyjemność dlatego jestem tak wkurzona, że mnie dzisiaj ominęło. Mam nadzieję, że się przełamiesz
Czasami są takie dni. Nie łam się. Rok składa się z 365 dni ( czy jakoś tak) więc  ten jeden jest mało istotny.  😉
Ja dziś powinnam mieć na 5. Dieta spoko i z powodu mijającej choroby powyginałam się na macie trochę.
Dzięki Wam bardzo. Wiem, że to głupota i jutro jest nowy dzień, ale jakoś mi się dzisiaj przelało... na mnie samą. Na to wieczne zasypianie i pośpiech. Już pal licho te batony.
Chyba sobie postawię nowe zadanie, tzn bardziej zadbać o regularność i jakąś rutynę dnia. Bo u mnie wszystko zawsze na ostatnią chwilę, impulsywnie, w biegu, bez ładu i składu. Na studiach tak mi to nie przeszkadzało ale teraz zaczyna mnie wnerwiać.
vanille, nie łam się, jeden dzień taki to nie tragedia! 🙂 ja mam z przytomnością i spaniem zimą problemy... wieczorami kładę się to nie mogę zasnąć, rano ciężko wstać i jestem nieprzytomna do 9 (a zaczynam pracę ok 7:30 i od razu muszę być skupiona). Potem całymi dniami chodzę śpiąca, popołudniami głowa opada... a wieczorem znów mam problem z zaśnięciem. Byle do wiosny, jak będzie więcej światła to powinno mi się poprawić w tej kwestii (latem potrafiłam 5 h spać i chodzić w skowronkach od 5 rano cały dzień).

Ja pomału wracam na właściwe tory. Trochę mnie dobija wspinanie, bo raz że plan treningowy poszedł się... dwa że znów miewam problemy z parą do liny... Cholernie zazdroszczę ludziom, którzy mają stałych partnerów. Miałam nadzieję, że mi się taki znalazł, ale widzę że nie. Więc bujam się od przypadku do przypadku, plan z racji choroby nie wypalił, teraz z racji braku regularności i pewności partnerów nie mam jak wrócić na poważnie :/ Dziś wprawdzie miałam okazję się powspinać porządnie, ale dla odmiany mi nie szło. Przynajmniej jedzenie ładnie, tylko milky way wpadł, ale miałam kosmiczne ssanie na coś słodkiego i wybrałam mniejsze zło 😉
magda, dzięki :kwiatek: też mam taką nadzieję, wiosna coraz bliżej, a jak jest słonecznie i ciepło to i energia i motywacja jakaś lepsza. Dzisiejszy dzień to dno i metr mułu, ale to znaczy jedynie tyle, że jutro może być tylko lepiej :-)
No dobra, tamten tydzień spisałam na starty, ale w tym cisnę. Dieta utrzymana, jedynie wczoraj wpadła nadprogramowo urodzinowa lampka wina. Dziś przyszła paczka z batonami Lewandowskiej - mam nadzieję, że to uchroni mnie przed atakami na dział ze słodyczami.
W poniedziałek była bieżnia, ale podobnie jak u Ramires - 3 km to wyzwanie. 😵 Za to wczoraj był długi spacer z psem i Meise. Dziś pewnie też spacer, bo muszę trochę w domu poogarniać, a wyjazd na siłkę zabiera za dużo czasu w porównaniu do tego, ile realnie czasu spędzam na bieżni. Chyba czas zmienić multisporta na karnet w pobliskiej siłce, bo odkąd mieszkam na końcu świata ciężko mi się wybrać...
Dzisiejszy dzień to dno i metr mułu, ale to znaczy jedynie tyle, że jutro może być tylko lepiej :-)


Zawsze staram się powtarzać, że dzięki tym trudnym dniom jesteśmy w stanie docenić te dobre dni, więc i one są nam potrzebne by docenić lepszy czas!
galop w gruoie raźniej 🙂 a jeszzce jak sie ludzie nawzajem motywują to  😜

Zaległy meldunek za wczoraj 😉 niby ok i powinno byc 5 ale jak po treningu weszlam na wagę to 1kg do przodu w stosunku do poniedziałku.  Nie ogarniam, skacze mi ta waga strasznie. Wczoraj tez po poludniu czulam sie jakas taka spuchnieta. Nie wiem od czego, zjadlam trochę suszonych moreli. Może to to 👀

Dzis rano juz lepiej. Nie jestem taka opuchnieta. Zobaczymy do wieczora 😉 dzis dwie godziny  😅
O matulu, jaki ten baton słodki! 😜 Jeśli mnie, nałogowego pożeracza słodkości, on zamulił, to może rzeczywiście będę dzięki nim unikać podjadania.
Który taki słodki?

Jadłam jedynie ten kakaowo-miętowy. Smaczny, ale nie był mocno słodki. Mi to akurat nie przeszkadza.
Atea, zjadłam przed chwilą banan-kokos i mnie zamulił. 😀
Moim zdaniem, to żadne nie są zbyt słodkie. Ale smaczne są. Żółte są z masłem orzechowym, moim zdaniem najsmaczniejsze. Czerwone są buraczkowe, słodkie, ale bez przesady, lekko mdławe.  Zielone są czekoladowe, chyba najsłodsze moim zdaniem, aczkolwiek czuc sztuczne białko z odzywki. Białe są z kokosem ale takie dziwne w smaku, mają inulinę- może to przez to? Moim zdaniem najmniej słodkie, dziwne takie.
Tez się ratuję tymi batonami, żeby słodyczy nie jeść.
Aczkolwiek teraz zamówiłam typowo dla koksów białkowe. Niezłe, tylko drogie. I chyba jednak mniej smaczne, czuć bardzo sztucznymi odżywkami białkowymi.

Potrenowałam dziś rano przed praca, mimo, że późno wstałam. Ale zrobiłam trening. I nawet uczciwy mi wyszedł! Nadal przeziębiona, ale już chyba gorzej nie będzie i powinno być z dnia na dzień coraz lepiej. Dietowo...wow...już chyba trzeci z kolei dzień na 5 się szykuje.  😀
Dzis 5. Choc malo brakowalo 😉 chodzila za mną od kilku dni bagietka z czosnkiem.  Nawet weszlam do piekarni zeby kupic ale akurat nie mieli  😂 i cale szczęście.

Wieczorem dwie godziny treningu. Pierwsza to łapanie luzu.  Na drugiej stacje z kopaniem. Ostatnio sporo kopiemy  😍
Potem jeszcze machnelam brzuch (1000) dziś wchodzily bez problemu. Natomiast jak mi wczoraj wyszly zakwasy po niedzieli to umarłam przy 500
Ja dzisiaj też ok. O wiele lepiej niż wczoraj. Jutro do konia i wreszcie muszę zrobić porządne zakupy, żeby było z czego przygotowywać porządne posiłki 😀
archeo, jak ja Cię dobrze rozumiem! Ja jak robię zakupy w biedronce to raz na jakiś czas biorę sobie bagietkę czosnkową, bo mają tam akurat dobre. Staram się, żeby nie robić tego zbyt często, ale czasem pozwalam sobie na taki cheat

EDIT: I wypiłam dzisiaj butelkę wody! Biorąc pod uwagę fakt, że od tygodni piję tylko kawę/herbatę to już spory sukces
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się