praca

JARA   Dumny posiadacz Nietzschego
05 lutego 2018 14:26
Ok, dzięki wielkie. Chociaż nie powiem żebym takiej odpowiedzi się spodziewała 😁
Tylko, że firmy robią po swojemu. W jednej masz TYLKO 15 minut, w drugiej np. 2 x 10 minut, w trzeciej 30 minut, w czwartej godzinę + godzinę dłużej siedzisz, ale to powinno być zawarte w regulaminie pracy danego zakładu.
W praktyce - jak traktować np. zrobienie sobie kawy i chwilowe pogaduszki? 😎 Czytniki ewidencji czasu pracy na kuchni i rozliczać co do minuty? 😉 Wyjście do toalety - czytnik? Są takie firmy...
Już nie mówię, że niektóre firmy każą 30-minutowe przerwy odrabiać....
Kayra   Kucusiowy wariat :P
06 lutego 2018 09:07
JARA, ja u siebie w pracy mam godzinną przerwę. Ale muszę odrobić 45 minut 😉 Więc zamiast siedzieć od 7 do 15 jestem do 15.45.
JARA   Dumny posiadacz Nietzschego
06 lutego 2018 09:11
Ja nie mam problemu z przerwą, bo mogę wyjść nawet i na 2h i nic nie muszę odrabiać ani zostawać dłużej. Skoro praca jest zrobiona to nikogo nie obchodzi ile czasu spędzam w wc, kuchni czy gdzieś indziej.

Pytam, bo ostatnio mój M skarżył się, że ma tylko jedną przerwę o 10 rano (oficjalnie zaczyna pracę o 8, ale zazwyczaj wszyscy pracownicy przychodzą do roboty na 6 lub 7 rano robiąc nadgodziny). Przerwa 15 minuta i niestety nie zawsze zdąży zjeść i często wraca na magazyn z kawą w ręku, bo przerwa się skończyła. Stąd pytanie czy te 15 minut regulują przepisy czy wymysł pracodawcy.
W poprzedniej pracy na każdą przepracowaną godzinę przysługiwało mi 5 minut przerwy, co dawało 45minut na 8h pracy i myślałam, że może to jest ta norma, standard.
Tylko, że firmy robią po swojemu. W jednej masz TYLKO 15 minut, w drugiej np. 2 x 10 minut, w trzeciej 30 minut, w czwartej godzinę + godzinę dłużej siedzisz, ale to powinno być zawarte w regulaminie pracy danego zakładu.
W praktyce - jak traktować np. zrobienie sobie kawy i chwilowe pogaduszki? 😎 Czytniki ewidencji czasu pracy na kuchni i rozliczać co do minuty? 😉 Wyjście do toalety - czytnik? Są takie firmy...
Już nie mówię, że niektóre firmy każą 30-minutowe przerwy odrabiać....


Są, są.
W mojej poprzedniej pracy był program monitorujący wszystko co robisz na PC. Jak poszłaś na dwójkę i nie było Cię 5 min, to po powrocie miałaś pop up: nie było Cię 5 min. Co robiłaś?

😎
W mojej poprzedniej firmie (nie, nie, nie pracowałyśmy z Meise w tym samym miejscu :hihi🙂 też był taki program. I niestety, czas w toalecie, czy w kuchni przy robieniu herbaty (wszyscy pili i jedli przy kompach, żeby nie tracić czasu) nie był wliczany do czasu pracy. Nie można też było bez akceptacji kierownika działu zamknąć programu przed upływem 8 godzin pracy, więc jak ktoś utknął na dłużej w toalecie, albo za długo czekał na wolną mikrofalę, to musiał siedzieć dłużej w firmie, żeby dobić do tych 8 godzin. 😎
Te 15 minut przysługuje i nie trzeba wtedy być w miejscu pracy, można wyjść np do sklepu. Reszta jest w gestii pracodawcy.
A i te 5 minut jest na każdą godzinę pracy przy komputerze - musisz wtedy być w miejscu pracy, ale powinnaś wykonywać inną pracę niż siedząca przy kompie lub zrobić przerwę. Z tego co pamiętam nie można jej sumować - to ma być 5 minut na każdą godzinę co godzinę 😀
desire   Druhu nieoceniony...
06 lutego 2018 09:37
🤔 przecież takie wyjście do toalety należy sie jak przysłowiowemu psu buda, ja to bym chyba w pampersie musiała siedzieć żeby nie "odrabiać". W szczególności w czasie @.....
efeemeryda   no fate but what we make.
06 lutego 2018 09:37
meise i co odpisywałaś "kupę" ?  😁 😜
sory, ale to chore  🙄
gwash, teoretycznie tak jest, ale jak widać na moim przykładzie, nie jest to w każdej firmie respektowane. A przynajmniej nie było, bo ja z firmą rozstałam się kilka lat temu.

desire, w czasie @ brało się jeszcze więcej podpasek do torebki, bo siedziało się w firmie dłużej. 😀

efeemeryda, ja u siebie tak wpisywałam. 😁 Albo "kolejka w łazience, proszę o zwiększenie liczby toalet". 😜
JARA   Dumny posiadacz Nietzschego
06 lutego 2018 09:41
Jak pod Wrocławiem otworzyli fabrykę LG to na początku podobno pracownicy chodzili w pampersach, bo nic im się nie należało. 😉
Dokładnie tak jak mundialowa pisze.
Bardzo dużo osób wpisywało nieprawdę...

Niektórzy zaś wpisywali szczerze: byłem na dwójce, itd. 😉

Takie jaja z tym były właśnie.
Jak przeszłam na swoje to cały czas miałam schizę, że ktoś mnie monitoruje na moim prywatnym kompie. Długo mi zeszło, żeby się odzwyczaić od tego dziwnego uczucia.
smartini   fb & insta: dokłaczone
06 lutego 2018 10:22
u mnie DOK np. ma monitorowany czas pracy i każdy korzysta z 5tki przysługującej na każdą godzinę pracy i z obiadowej, tu się jeszcze muszą umawiać, żeby za dużo osób na raz nie wyszło na obiad. Za to marketing już nie ma tak (no ciężko byłoby nawet przy bieganiu po firmie :P) + jesteśmy rozliczani mocno zadaniowo, więc jak ktoś jest na czysto z zadaniami, to nikt się nie czepia, że posiedział na obiadowej dłużej czy wyszedł na drugą przerwę 'kawową'.
Ale te 15 minut obiadowej i 5 min na godzinę pracy przy komputerze (jeśli pracodawca nie może zapewnić innej pracy nie-przed-kompem) należy się ustawowo. Ja bym chyba nie chciała np mieć obligatoryjnej długiej przerwy, a niektóre firmy tak robią, jest OBOWIĄZKOWA przerwa obiadowa, trwa godzinę a siedzi się potem w pracy te 45 min dłużej. NOPE, wolę zjeść przed kompem :P
To jest zmora matek w takich krajach jak np Belgia czy Szwajcaria, ta przymusowa godzinna przerwa na lunch 😉 Nie dość, że czas pracy się bez sensu wydłuża o godzinę, często np. do 17tej, to jeszcze żłobki czy przedszkola nie zawsze są z tym kompatybilne..
O rany, to brzmi jak jakieś obozy pracy...

gwash, nie wiem jak jest w Szwajcarii czy Belgii, ale np w Norwegii pracodawcy sa bardzo elastyczni wobec rodziców.
Tylko ze my mamy 7,5 h pracy plus niepłatna półgodzinna przerwa. W wielu miejscach jeszcze dodatkowo 2x15 min płatne. A w miejscu, w którym teraz pracuje nikt nie liczy ile sie kaw robi, i ile kto siedzi na kanapie z koleżanka czy telefonem. Ale widze, ze każdy swojej pracy pilnuje i nikt nie przegina.
A w Polsce przymusu nie ma, jest możliwość.
Różnie to bywa, różnie to bywa.... Tylko każdy kij ma dwa końce. Choć historie z pampersami włożyłabym między legendy.
Straszne jest to, co piszecie! Jak pracowałam w karetce to wydawało mi sie ze takie rzeczy tylko u nas, ale widze ze korporacje sa jeszcze gorsze.
W karetkach nikt nie przewidział tego ze w ciagu 12h dyzuru musimy cos, czasem zjesc. Nie ma szans na legalna przerwę. Jedyna szansa zeby miec możliwość kupienia czegoś do jedzenia to pretekst dezynfekcji samochodu, wtedy jest Ok 30 minut czasu bez kolejnych wezwań. Z tym ze wszystkie karetki w miescie miedzy 13, a 15 sie z tego powodu „dezynfekuje” wiec zaczynaja sie juz kontrole dyrekcji, czy nikt nie oszukuje. Straszne.
Też uważam, że każdy kij ma dwa końce... Jest cała masa pracowników, którzy w godzinach pracy robią co mogą, by jak najmniej się napracować. Znam osoby, które w czasie pracy wychodzą na zakupy spożywcze do domu na pół godziny, czy co godzinę na 15 min na papierosa, czy pogadać. Fajnie jest jak wszystko jest z umiarem, ale są osoby, które totalnie przeginają.
Jak pracowałam w sklepie na zmianach 10 h, to przerwy były 20minutowe z zegarkiem w ręku. Wyjścia do toalety - wypisywanie się na liście co do minuty. I potem - oooo X dziś była w toalecie AŻ 4 razy!!!
Mój pracodawca nie wpadł jeszcze na pomysł, aby delikwent opisywał co w toalecie wyczynia, ale założył czytnik kart i tylko po odbiciu wejdziesz. Reasumując, sprawdzi w serwerze ile razy ktoś był w WC.
A wiecie o tym, że można np. wychodzić do toalety co chwilę, siedzieć tam i grać na telefonie? Albo pogaduchować przez facebooka? Albo plotkować z koleżanką z biurka obok? No przecież ubikacja - szef nie wejdzie, a na open space to tak głupio, kiedy wszyscy siedzą i pracują.... To się naprawdę nie bierze znikąd (no, chyba, że ktoś jest szaleńcem). Gorzej, że przegina jeden - cierpi cała grupa (albo i pół firmy).
Większość pracowników zaczyna kombinować, kiedy tylko widzą ku temu sposobność. Nie widzą - nie kombinują (albo tak wybitnie, że nie "na bezczela" i cicho).
A wiecie, ilu nagina swoje przerwy? Przyjdzie 5 minut później, wyjdzie na przerwę 5 minut szybciej.... 😉

W drugą stronę też można z głową - mała firma, 2-3 osoby w całym biurze -> te osoby mogą się zgrać i tak pomanewrować, żeby i załatwiły co chciały, i robota była zrobiona, szefostwo zadowolone... wtedy się nikt nie czepia spędzania kolejnych 10-15 minut w kuchni nad piątą kawą.... ale robota ma być zrobiona....
Większość tak robi?
tylko właśnie, czy to nie chodzi o to by robota była zrobiona? Mam dni gapienia się w przestrzeń, a mam dni takie, że dwóch dniówek brakuje, nie da się tego opomiarować uczciwie
desire   Druhu nieoceniony...
10 lutego 2018 08:22
nika77, amen. ja tak samo w szczególności w sezonie - na tyłku nie usiąde, siku w locie, kawa w locie, ale wciąż lubie to co robie. 😉 miałam ostatnio kryzys, ale też jest luźniej.
Boje się marca i cieplejszych dni, znów trzeba będzie wejść na pełne obroty. 😁  i nikt mnie się nie czepia, czy wyjde zadzwonić, zapalić, czy dłużej posiedze w toalecie bo @. Robota jest ogarnięta, klienci uśmiechnięci i jest ok.
Naboo, Statystyk nie robiłam. Odnoszę wrażenie, że większość. Ale ->
[quote="Sankaritarina"]Gorzej, że przegina jeden - cierpi cała grupa (albo i pół firmy).[/quote]
Niestety, moje przykłady nie są wyciągnięte z kieszeni 🙁

nika77, Oczywiście, że chodzi. Tylko nie zawsze się da i jasne, że wszędzie znajdzie się moment, gdzie albo nie masz klientów, albo wszystkie sprawy masz pozamykane, a otwarcie kolejnej to jak puszka Pandory.....
Gorzej, kiedy robota leży, a niektórzy robią wszystko, żeby nie robić. Albo grupa pracuje, a jeden ewenement miga się od wszystkiego co tylko możliwe. Różnie bywa.

Nie twierdzę, że wszędzie muszą być czytniki przy każdych drzwiach, a przerwy trzeba rozliczać co do minuty (a już w ubikacjach to dla mnie przegięcie) - ale też cały czas twierdzę, że każdy kij ma 2 końce.
Jak mysle o tym ile czasu spedzamy w pracy, to mnie wzdryga na mysl o takim miejscu gdzie bym byla traktowana jak oszust, obserwowana, wyliczana...
Sankaritarina, ale rozumiem o czym piszesz oczywiscie.
Tylko skoro wiekszosc (symbolicznie wiekszosc)- to jak to jest ze wiekszosc doroslych ludzi podpisujac umowe i zobowiazujac sie tym samym do wykonania zadan za odplatnosc- ma ta umowe w d..ie???
No tego nijak nie moge zrozumiec...



Naboo, Ludzie są różni. Choć myślę, że dosyć sporo jest strasznie roszczeniowych przy braku jakiejkolwiek pokory. Dorosły człowiek podpisuje umowę i pamięta o tym, jakie ma prawa - tzn, należy mu się np. 26 dni urlopu, należy mu się UŻ, należy mu się wypłata przed 10, należy mu się to i tamto.... ale że on ma obowiązek wykonywania pracy w określony sposób, to coś ludzie zapominają. Tzn, jak wszędzie, bardzo ciężko generalizować, bo są różne branże.

Uważam, że jeśli są fajni ludzie, fajny lider, atmosfera w pracy jest dobra, człowiek ma poczucie bezpieczeństwa... to grupa sama się zorganizuje tak, żeby było OK (nawet jeśli ktoś będzie na przerwie 3 minuty dłużej). Gorzej, jeśli każdy sobie rzepkę skrobie, jeden na drugiego nadaje, trzeci nic nie robi, a szef niucha podejrzliwie i raz po raz kogoś na czymś złapie.... to później są pomysły.
No, co nie zmienia faktu, że niektóre firmy swoją paranoją i... nie wiem czym.... przebijają wszystko na "dzień dobry". Już na rozmowie kwalifikacyjnej. -.-'
busch   Mad god's blessing.
11 lutego 2018 13:22
Sankaritarina, ale odnosisz wrażenie że większość przegina czy że większość nie pracuje jak robociki 8 godzin, 5 dni w tygodniu, z jedną przerwą 15 minut dziennie? Ja może mam jakieś szczęście do współpracowników, ale powiedziałabym że na dotychczasowych stanowiskach biurowych (było ich kilka w różnych branżach) naprawdę trudno byłoby mi wskazać jakąś osobę, która ewidentnie przesadza i która wymagałaby rozliczania, żeby ją "okiełznać".

Bo to, że np. współpracownicy gadają ze sobą w pracy nie tylko na tematy ściśle służbowe, może nawet to są czasem "pogaduszki", to dla mnie jest zupełnie normalne i jeśli jakiemuś pracodawcy to przeszkadza, to może powinien zatrudnić roboty, a nie ludzi. Mam podobne podejście do Naboo - spędzamy tak dużo czasu w pracy, że reglamentowane przerwy na toaletę i dolewkę kawy wpędziłyby mnie szybko w klaustrofobię. Zwłaszcza jeśli pracodawca wymaga przy tym ode mnie też dużo - wychodzę z założenia, że jeśli ja nie ma problemu z angażowaniem się w swoje zadania podczas godzin pracy i poza nimi, jeśli zadania są wykonane na czas i bez zarzutu, jeśli pracodawca może liczyć też na moją inicjatywę, udoskonalanie istniejących procesów itd., to chyba należy mi się nieco zaufania i traktowania mnie jak dorosłego człowieka.

Naprawdę ludzie są w stanie dać z siebie bardzo wiele, jeśli taktuje się ich z szacunkiem i jak partnerów - czyli jak oni zostaną po godzinach ile będzie trzeba jak się pali, to jak się nie pali, nikt nie będzie ich rozliczał ile spędzili czasu nieprzyklejeni do monitora 😉 . W drugą stronę też to działa - im bardziej się traktuje ludzi jak nieposkromionych idiotów, tym mniejszą mają motywację, żeby naprawdę się zaangażować.
busch jak zwykle ma racje 😉 😁
Jak robilam w poprzedniej firmie, gdzie kazde wyjscie na siku czy zjedzenie czegos bylo zbrodnia przeciwko wymaganiom szefowej, podobniez chwila rozmowy bo to nieproduktywne i jak nie klepiesz danych w Excelu jak maszyna to idz do domu 🙄 to przy pierwszej lepszej okazji (czytaj nieobecnosci szefowej) nikt nie pracowal rzetelnie i wszystko szlo na pol gwizdka. Ba, 99% pracownikow uciekalo stamtad przy pierwszej lepszej okazji.

Od pracodawcy oczekuje minimum szacunku dla mojej pracy i przerwa i prawo wyjscia do WC mi sie nalezy, koniec kropka. Teraz z uwagi na forme zatrudnienia przewijam sie srednio przez kilkanascie miejsc pracy miesiecznie takze niezle dane idzie zebrac 😉 i wszedzie norma jest wolnosc wychodzenia do toalety a najpodlejsze minimum przerw to 30 minut na 8 godzin pracy (z reguly jest godzina na osiem godzin, moj chlop ma np 2h przerw i 7h pracy na 9h spedzonych w pracy, z czego 1,5h przerw jest platnych). Tu sie klania psychologia motywowania pracownikow, jak lepsza/efektywniejsza praca jest nagradzana wolnoscia wyjscia na kawe i plotki to od razu sie lepiej pracuje 🙂
JARA   Dumny posiadacz Nietzschego
11 lutego 2018 17:27
Jak czytam to co dzieje się w innych firmach to jeszcze bardziej doceniam swoją pracę i moja szefową. 😍
U mnie zatrudnionych jest 8 osób. Open space. Oczywiście często jest tak, że jak się roztrajkoczą baby to innym to przeszkadza, bo wydajemy głośne dźwięki i zagłuszamy odbierane telefony, ale niejednokrotnie też jest tak, że całą ekipą popychamy pierdoły i śmiejemy się bardzo głośno.
Nikt nie ma problemu z tym, że do pracy przychodzę spóźniona, że siedzę w toalecie przez godzinę, bo mam zapalenie pęcherza, że internety, że przychodzą prywatne paczki, że muszę wyjść wcześniej lub w trakcie pracy, że śniadanie trwa 30 minut i obiad potrafi trwać 40 minut. Piszę to jako ja, ale dotyczy to wszystkich 8 osób. Szefowej nie ma oczywiście 8h, potrafi być 2-4h, czasami w ogóle.

I nie wiem czy mamy taki luz, bo szefowa wie, że i tak ZAWSZE, WSZYSTKO jest zrobione i nie trzeba nikogo sprawdzać ani stać nad nikim i pilnować, czy dlatego, że ona nad nami nie stoi jak kat to robimy swoje żeby nie miała nam nic do zarzucenia 😉
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się