Kupno konia

FirstLight, no to zmienia postać rzeczy, że masz taką opcję i możesz spać w domu, nie musisz kupic boksu.
Większość osób nie ma takiej możliwości niestety, więc koszty wzrastają diametralnie.

asds   Life goes on...
12 lutego 2018 11:03
[quote author=Murat-Gazon link=topic=1647.msg2756817#msg2756817 date=1518424329]
Chyba właśnie wkurzyłaś 3/4 re-volty. 😉


Spoko, to luźne dywagacje oparte tylko o kwestię dobrostanu koni (szeroko pojętego). Zresztą dlatego przedstawiłam alternatywę, która jest np.: w UK, czyli pozyskiwania konia w dzierżawę (nawet dożywotnią) z fundacji. No ale wiadomo, UK to UK, Polska to Polska 😉.

No i wydatki miesięcznie, wydatkami miesięcznymi, ale co jak cokolwiek się stanie? Ostatnia choroba mojego konia wyczyściła wszystkie moje oszczędności, łącznie z kasą odłożoną na remont mieszkania  🙄 .

W przypadku dziecka przynajmniej jest służba zdrowia (teoretycznie) darmowa 😉 .
[/quote]


Podpisuję się pod twoim postem. Wg. mnie również na zakup konia powinny się decydować osoby które mają nie tyle 30 tys. zł na jego zakup (koń i za tysiąc zł), ale co mają odłożone z 60 tys zł. na leczenie i ewentualne zdarzenia losowe. Sama miałam przez prawie 1,5 roku klacz w pełnej dzierżawie i realnie pod Warszawą koszt miesięcznego utrzymania konia rasy szlachetnej w regularnej pracy to było około 1700-1800zł (pensjonat +musli+odżywki+kowal+treningi). Oczywiście sprawa kosztów wygląda inaczej jeżeli ktoś ma możliwość trzymania konia koło domu na własnej działce.

Czyli tak jak Smok pisze rata za mieszkanie. Ja w zeszłym roku miałam czas na refleksję w tym temacie i zdecydowałam się odłożone pieniądze przeznaczyć na zakup mieszkania, a to hobby odłożyć na ten czas (w sensie regularna jazda).
Zaedytowalas post i zobaczylam wyliczenia.
Moje sa takie:
przykladowo Gajewniki/Boguslawice wpisowe 50zl i startowe dwa konkursy 40zl. Plus paliwo do diesla. I tyle.
FirstLight, Wow, to masz spoko koszty. U nas same konkursy trochę droższe + dochodzi mi jeszcze np. koszt wynajęcia bukmanki, bo swojej nie mam (jeszcze 😁 )

Choć ja się chyba nie powinnam odzywać, bo w ogóle bieda-rekreacja jestem. W ogóle, strach bez kamizelki kuloodpornej się odezwać.
Czyli zawody wokół komina. A koń w nagrodę że chodzi jak pralka co 2 tyvodnie dostanie buraka . I już . 😁
Megane - Kulą w płot bo tu jest tak samo dużo ludzi racjonalnie myślących co żyjących z głową wchmurach . Jakoś to będzie. 🤣 Ja nikogo nie rozliczam . Ale nie każdy kto ma konia mieszka na wsi i  ie karzdy uważa za sport zastodołowe zawody eksploatując konia jak pralkę śmiejąc się z innych że używają środków dających komfort i regenera ję konia po zawodach.
asds noooo to pojechałaś po bandzie.
Biorąc pod uwagę, jakie są dane dotyczące oszczędności Polaków i że ponoć około 60% narodu nie ma ŻADNYCH oszczędności, to raczej średnio możliwe mieć tyle.
Podejrzewam, że nie licząc kilku procent bogatej grupy społeczeństwa, większość jak ma kilka do kilkunastu tysięcy oszczędności, to jest wszystko.

Kosztów utrzymania konia w zależności od miasta i samego konia nie ma co porównywać, bo są diametralnie inne. Ważne, żeby tę uśrednioną kwotę miesięczną realnie ocenić i zaplanować w budżecie, i tyle.

asds   Life goes on...
12 lutego 2018 11:24
Murat-Gazon

Po prostu przez te 20 lat dość sporo się naoglądałam sytuacji gdzie konie były porzucane przez swoich właścicieli w pensjonatach, sprzedawane na ubój (właściciel nie miał na leczenie) lub poddawane eutanazji.... Każde zwierzę to ogromna odpowiedzialność a w wypadku koni to także ogromne koszty. Co w wypadku straty pracy przez właściciela lub choroby/smierci? Jeżeli trzyma konia w pensjonacie a przez dłuższy okres nie może znaleźć pracy to w pewnym momencie oszczędności się skończą i co wtedy? Powstaje dług w stajni. Pół biedy jeżeli mamy konia spokojnego i może on odpracować swój pobyt ale co w wypadku koni bardziej wymagających?

Wg. mnie tylko w sytuacji posiadania oszczędności końskich wynoszących minimum roczne realne koszty utrzymania zwierzaka można się decydować na zakup.


Co do oszczędzania to temat był niedawno odświeżony na forum towarzyskim. 🙂
Zgadzam się z wruda i asds, no może tylko ta kwota oszczędności 60 tys jest przesadzona, ale takie 10 - 15 tys odłożone tylko na konia w razie "W" powinno być.

Często jest tak, że amatorzy koni z najniższej półki cenowej nie są w stanie podołać wydatkom w nagłych przypadkach potrzeby diagnostyki, leczenia konia. I wtedy to dobrostan konia ucierpi. Taki właściciel stosuje wówczas "wyparcie" i zakłada, że np. koń cudownie się wyleczy dzięki temu, że nie będzie wychodził na padok przez miesiąc. Nie stać na porządne zdiagnozowanie, wyleczenie. Czasem jak w przypadku np. wrzodów, copd - już przez cale życie konia.

Oczywiście nic nie jest czarno białe lub zero jedynkowe i czasem jest odwrotnie tzn ci mniej zamożni mocno się napinają, żeby koń miał jak najlepiej, a ludzie finansowo dobrze ustawieni nie zapewniają tego co ich zwierzę potrzebuje, bo "nie", ale jednak statystyka jest nieubłagana.
Fajnie, tylko idąc tym torem rozumowania to nikt nie powinien w ogóle mieć żadnego zwierzęcia. Bo wypadki i przypadki chodzą po ludziach. Każdy może stracić pracę, każdy może zachorować, każdy może dowolnego dnia nie wrócić do domu, bo przejedzie go pijany kierowca albo wejdzie pod tramwaj. A już ludziom powyżej pewnego wieku to powinno się ustawowo zabronić posiadania zwierząt, bo lada dzień pewnie umrą.
Do tego każdemu zwierzęciu może stać się coś takiego, że koszt leczenia przewyższy posiadane oszczędności. Czy to jest kilkanaście tysięcy, czy kilkadziesiąt. I co? Lepiej nie mieć zwierzęcia.
Nie popadajmy w paranoję.
asds   Life goes on...
12 lutego 2018 11:39
[quote author=Murat-Gazon link=topic=1647.msg2756916#msg2756916 date=1518435149]
Fajnie, tylko idąc tym torem rozumowania to nikt nie powinien w ogóle mieć żadnego zwierzęcia. Bo wypadki i przypadki chodzą po ludziach. Każdy może stracić pracę, każdy może zachorować, każdy może dowolnego dnia nie wrócić do domu, bo przejedzie go pijany kierowca albo wejdzie pod tramwaj. A już ludziom powyżej pewnego wieku to powinno się ustawowo zabronić posiadania zwierząt, bo lada dzień pewnie umrą.
Do tego każdemu zwierzęciu może stać się coś takiego, że koszt leczenia przewyższy posiadane oszczędności. Czy to jest kilkanaście tysięcy, czy kilkadziesiąt. I co? Lepiej nie mieć zwierzęcia.
Nie popadajmy w paranoję.
[/quote]


Nikt tu nie popada w paranoje.

Chodzi tylko o to aby na zdrowy chłopski rozum mieć jakieś zabezpieczenie. Przejedzie cię nawet tramwaj i co wtedy? Rodzina zostanie z twoimi długami związanymi np. z koniem pozostawionym w pensjonacie (koń to będzie ostatnia kwestia o której będą myśleć w czasie żałoby)? Inna sprawa że mało kto myśli o tym aby na wszelki wypadek zostawić dyspozycje w rodzinie/wśród bliskich znajomych co zrobić z zwierzakiem w wypadku naszej śmierci.

YOLO niech będzie YOLO, ale trzeba też realnie myśleć (szczególnie biorąc pod uwagę jak bardzo urazowa jest praca z końmi).


Nooo... i dzieci też tylko multi milionerzy mogą mieć... Mało to dzieci cierpi a wręcz umiera, z braku opieki medycznej? Nawet jak rodzicie "ustawieni" i stabilni finansowo to JEDNA CHOROBA potrafi wywrócić wszystko do góry nogami i zeżreć prawie każde oszczędności. Tu nie ma górnego pułapu...
SzalonaBibi to samo miałam napisać. W ogóle rodziny najlepiej nie mieć, bo co, jak człowiek pechowo zemrze i żonę / męża zostawi...  🙄

Oczywiście, że należy wykazywać się jakimś poziomem odpowiedzialności za wszystkie żywe stworzenia, jakie bierze się pod opiekę, także pod względem finansowym. Ale nie można tego poziomu odpowiedzialności windować do takiej wysokości, że dla większości ludzi staje się nieosiągalny.
Dokładnie tak, żadna paranoja tylko racjonalne podejście do tematu.

Ok leczenie psa, kota też kosztuje, ale na pewno nie tyle ile konia - bo choćby ilość wykorzystanych leków, suplementów gra rolę.
Może być tak, że przez całe życie konia nic się nie wydarzy, ale jak będzie miał pecha, a właściciela nie stać na leczenie to dobrostan zwierzęcia cierpi i tyle.

Niewiele mamy ofert ubezpieczenia koni, a jeśli już to wąski zakres odpowiedzialności. Bardziej rozpowszechnione ubezpieczenia mogłoby poprawić los niejednego konia.
Ostatnio koleżanka mi mówiła, że w Anglii ubezpieczenie konia jest obowiązkowe.

Porównanie do dzieci, rodziny jest nietrafione właśnie ze względu na system obowiązkowych ubezpieczeń, czy pomocy społecznej.
Porównanie do dzieci, rodziny jest nietrafione właśnie ze względu na system obowiązkowych ubezpieczeń, czy pomocy społecznej.

HA HA HA. To ciekawe, skąd tyle zbiórek na leczenie rozmaitych drastycznie ciężkich, a nierefundowanych chorób.
a konie musza jesc tylko gotowe mieszanki od znanych producentow, miec codziennie masaze i wcierki, byc kute na 4, bo inaczej to rozsypia sie po sezonie  😜
desire   Druhu nieoceniony...
12 lutego 2018 11:50
FirstLight, niee, inaczej to nie są konie sportowe. 🤣 😉
[quote author=Murat-Gazon link=topic=1647.msg2756927#msg2756927 date=1518436073]
Porównanie do dzieci, rodziny jest nietrafione właśnie ze względu na system obowiązkowych ubezpieczeń, czy pomocy społecznej.

HA HA HA. To ciekawe, skąd tyle zbiórek na leczenie rozmaitych drastycznie ciężkich, a nierefundowanych chorób.

[/quote]

Tak, może nie trafione. Tylko w drugą stronę. Jak zwierzak będzie cierpiał a ja nie udźwignę tego finansowo to go uśpię. To będzie ostateczna ostateczność, ale mam taką możliwość w razie czego... choćby i mojej równoczesnej choroby.
A jak moje dziecko ciężko zachoruje (tffffu, tfffu...) to będę patrzeć jak cierpi, błagać wszelkie możliwe organizacje, fundacje i wszystkich wokół o pomoc... Tylko czy ją dostanę? I czy to wystarczy?
FirstLight ale nawet niech sobie jedzą i mają, nie w tym rzecz. Kwestia, co koń musi mieć, a czego nie musi, jest indywidualną kwestią każdego właściciela.
Ale jeśli zakładamy z góry, że jeśli kogoś nie stać na leczenie najdroższej-możliwej-i-najrzadszej-choroby-świata-na-jaką-koń-może-zapaść, to nie powinien mieć konia - to coś tu nie gra.
Nie wiem czemu tak demonizujecie ewentualne koszty choroby konia, bo od tego sa ubezpieczenia. A utrata pracy to chyba nie powód do lamentu az sie oszczędności skończą tylko do poszukania nowej?

Edyta, w UK obowiazkowe jest OC, bez tego nikt ci nie wiezmie konia w pensjonat
Nie rozumiem skąd to rozbawienie.

Statystycznie w społeczeństwie więcej jest jednak dzieci, niż właścicieli koni  😉 a fakt, że nasz polski system ubezpieczeń jest niewydolny wcale nie przeczy tezie, że zakup takie zwierzęcia jak koń powinien być przemyślany pod względem finansowym. Oczywiście, że większość ludzi podchodzi na zasadzie "jakoś to będzie", no i zawsze można konia się pozbyć w ten czy w inny sposób ... - ale przypomnę, że dyskusja odbywa się z DOBROSTANEM konia w tle.
asds   Life goes on...
12 lutego 2018 11:55
SzalonaBibi

No nie porównywałabym kwestii dzieci/posiadania własnej rodziny do posiadania konia.....

Edyta

Dokładnie. Prawda jest ciągle ta sama. Na zakup konia nie powinny się decydować osoby które nie mają zapewnionej płynności finansowej czy też minimum. rocznych oszczędności na różnego rodzaju zaś czy też żeby opłacić utrzymanie konia na emeryturze (chyba nie muszę tutaj przypominać głośnej sprawy z zeszłego roku z oddawaniem koni na emeryturę/sprzedażą, a potem lament że na mięso poszły). Ja już na swojej skórze przerabiałam i choroby, długie leczenie i zmianę pracy.

To co piszę nie jest spowodowane jakąkolwiek złośliwością ale chęcią podzielenia się własnymi doświadczeniami. Moja sytuacja i tak nie była zła bo miałam konia w dzierżawie.

Nie chodzi o niewydolny system, tylko o kalkuacje jak kazda inna. Bardziej sie oplaca refundowac 100 osob w wieku produkcyjnym leki na nadcisnienie niz jednemu dziecku obarczone duzym ryzykiem niepowodzenia eksperymentalne leczenie raka mozgu. Brutalne, ale tak jest. Podobnie z konmi, kazdy właściciel sam decyduje kiedy kon cierpi na tyle/ koszty leczenia sa tak duze, ze trzeba powiedziec pas.
karolina, no właśnie słyszałam tez o ubezpieczeniach zdrowotnych, że obowiązkowe.
Myślę, że po prostu potrzebny jest rozsądek i złoty środek. Nieposiadanie odłożonych pieniędzy, by na cito wezwać weta, jeśli koń kaszle albo zakulał - absolutnie nie powinno mieć miejsca. Ale sugerowanie, że nie powinno się mieć konia, bo nie posiada się odłożonej kwoty na leczenie potencjalnej Bardzo Rzadkiej Choroby pochłaniające dziesiątki tysięcy złotych - to przesada w drugą stronę.
Uwierz, że tych co nie mają nawet marginesu na weta w razie zakulenia, czy kaszlu nie jest tak mało  😉
asds   Life goes on...
12 lutego 2018 12:04
[quote author=Murat-Gazon link=topic=1647.msg2756944#msg2756944 date=1518436709]
Myślę, że po prostu potrzebny jest rozsądek i złoty środek. Nieposiadanie odłożonych pieniędzy, by na cito wezwać weta, jeśli koń kaszle albo zakulał - absolutnie nie powinno mieć miejsca. Ale sugerowanie, że nie powinno się mieć konia, bo nie posiada się odłożonej kwoty na leczenie potencjalnej Bardzo Rzadkiej Choroby pochłaniające dziesiątki tysięcy złotych - to przesada w drugą stronę.
[/quote]

A co wypadku kolki i transportu do kliniki na operację i potem ewentualnego pobytu w szpitalu lub utylizacji?
No to jest właśnie ta "dyszka"  😉 ale nie przekonasz ...
A co wypadku kolki i transportu do kliniki na operację i potem ewentualnego pobytu w szpitalu lub utylizacji?


Ubezpieczenie. Ot co
edyta wierzę, i to jest właśnie przykład braku odpowiedzialności.

asds to jest właśnie coś pośrodku. Najlepiej byłoby mieć wystarczająco dużo odłożone, ale wiele osób ma niecałą kwotę naraz i radzą sobie, płacąc w ratach albo pożyczając od rodziny czy znajomych. Nie sądzę, żeby to należało potępić w czambuł.
karolina_, ubezpieczenie tak nie działa. Najpierw opłacasz rachunki, potem dostajesz częścowy zwrot (albo i nie).
Co do klinik: wielu moich znajomycn rozwiązywało problem płatności systemem ratalnym oferowanym w wielu miejscach i tyle.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się