Odchudzanie/rzeźbienie ciała- sprawozdania

vanille super 🙂

U mnie 5 🙂 trening juz mocniejszy a od jutra wchodzimy na wyższe obroty  😅 do domu się pewnie wieczorem wczołgam  😜 az, chce sie rano wstać.

Będę musiała sie chyba ograniczyc do jednego symbolicznego pączka rano- inaczej istnieje ryzyko zapaskudzenia podlogi na sali, zwlaszcza jesli bedziemy jak dzis bic po dołach 😉
Ja opadam na razie, luzuję, wstrzymuję dietę pudełkową. Grypa. I to taka najprawdziwsza z prawie wszystkimi objawami. W oddziale wzięłam na jutro G, udało się oddać jutrzejszy dyżur. Nie wiem co z piątkiem, bo kumpela płacze, że sama oddziału nie obrobi. Zobaczę, albo pójdę, abo wezmę L4.
Kręgosłup boli, biodro boli, a teraz jeszcze grypa. A u mnie jak chora, to muszę jeść..
To chyba nie jest mój czas. Pauza.
Ja tak tu tylko podczytuję sobie, ale tunrida dbaj o siebie, bo aż mi się smutno robi jak czytam co czasami piszesz  :kwiatek:
No właśnie nie wiem, co się dzieje! Od grudnia jestem w kółko chora. Fakt, że nie jakoś mocno, ale co chwila. Co wyzdrowieję, to mnie coś łapie. I tak w kółko. A oskrzela mi reagują zwężeniem na każdą, najbłachszą infekcję.
Za tydzień mam kontrolę w Warszawie w sprawie raka, to sobie porobię badania.
Tunrida, jeśli do Polski dotarła ta sama grypa która rozłożyła połowę Irlandii, to lepiej odlez ile organizm zarząda, to nie jest taka, wiesz, grypka, 3 dni i jest dobrze. Zdrowia!  :kwiatek:
Nie wiem czy to ta, ale nawet gałki oczne mnie bolą. Właśnie byłam po L4 do poniedziałku. Mam to gdzieś. Niech se radzą. Jak ja jestem sama z szefem, to sobie radzę bez problemu. Może pora by inni też se radzili.  🤔
I mam skierowania na badania, w poniedziałek se zrobię.
Doktor mówi, że ostatnio sporo osób przychodzi właśnie z objawami takiej prawdziwej grypy.
tunrida, w takim razie pozostaje mi tylko życzyć szybkiego powrotu do zdrowia :kwiatek:
U mnie psychicznie masakra. Są rodzice i jestem sfrustrowana. Ciśniemy się w 2pokojowym mieszkaniu - co nie byłoby tragedią gdyby nie fakt, że moja mama chodzi spać wcześniej zajmując mniejszy pokój (i moje łóżko) a ojciec może pół nocy oglądać TV w salonie (gdzie ja próbuję spać). Jest miło (tzn. ja wracam do domu po 20, więc nawet nie ma czasu na to, żeby było niemiło), nic krzywego nie mówią, w nic się nie wtrącają a ja jestem tak rozdygotana w środku tym brakiem przestrzeni i ciągłą obecnością kogoś, że mogłabym sobie rwać włosy z głowy. Momentami serio chce mi się ryczeć, chociaż racjonalnie nic się nie dzieje. Zostają jeszcze ze 2 tygodnie i nie wiem jak to wytrzymam, chyba wezmę klucze od mieszkania dziadka, które chwilowo stoi puste bo inaczej zwariuję.
Zeżarłam dzisiaj z tego wszystkiego 4 pączki (co wprowadza mnie w jeszcze gorszy nastrój), trening jeździecki też słabo. Byłam totalnie zdekoncentrowana i jak coś mi nie szło to się od razu poddawałam. W pewnym momencie miałam ochotę zsiąść i wyjść z hali (było 5 koni szkółkowych, z których każdy robił co innego + poza mną 3 konie prywatne - ja wtedy skupiam się wyłącznie na tym, żeby nikomu nie wjechać w tyłek albo w drogę, nie mówiąc o tym, żeby solidnie podejść do jakiegokolwiek ćwiczenia).
Ogólnie dzień to jedna wielka kaszana a co najgorsze wiem, że kolejne będą z dużym prawdopodobieństwem wyglądać podobnie. Póki moi rodzice sobie nie pojadą - jakkolwiek koszmarnie to nie zabrzmi.
tunrida zdrówka.

vanille trzymaj się 🙂 dwa tygodnie szybko miną. I to wcale nie brzmi koszmarnie 😉 dwa lata temu  moja babcia (wtedy 90 lat) złamała rękę  i mieszkała z nami przez 3 miesiace (sama by sobie w domu nie poradziła). Mimo, że  ją kocham to jednak były najdluzsze trzy miesiace w życiu 😉

U mnie zgodnie z przewidywaniami 3- cztery pączki wpadły.  Część co prawda spalilam na treningu ale i tak za dużo.  Cóż raz w roku mi sie należy.

Z pozytywów: znajoma, ktora przychodzi do nas na treningi od 3 tygodni stwierdziła dzis, ze schudłam  💃  cieszę sie, ze potwierdziło sie moje odczucie, ze mniej spuchnieta jestem 🙂
archeo, wylałam z siebie frustrację tutaj, wylałam swoją frustrację przyjaciółce i czuję się lepiej. Jutro będzie lepszy dzień. Dzięki :kwiatek:
Jak tam dzis dziewczyny?
U mnie 5 😀 bez wpadek, wieczorem trening, sporo osób  więc była sauna a jeszcze dodatkowo zalozylam koszulke termo  😁

Jutro z rana tarcza z trenerem  😅 😅
U mnie wczoraj jako tako. Póki nie wrócę do swojego rytmu to super nie będzie
leżę całymi dniami, żrę, grubnę, ale chyba powoli zdrowieję. To faktycznie jakaś upierdliwa grypa. Mimo tego, że leżę, mało nawet po domu chodzę, zeszło mi na oskrzela i mam oprócz grypy wirusowe zapalenie oskrzeli. Starałam się siedzieć w jednym pokoju, żeby nie zarazić chłopaków, ale się nie a. Czekam kiedy ich sieknie.
Na razie to w wyniku urazu biodra i niemożności biegania, oraz tej infekcji znów nadrobiłam to co z takim wysiłkiem zrzucałam.
Szybkiego powrotu do zdrowia 🙂

Dziś jak na razie 5.
Rano tarcza, pierwsze rundy średnio potem się już z trochę odpaliłam ale to jeszcze nie to 😉 poniżej link do krótkiej kompilacji
https://www.facebook.com/KickBoxingRadzymin/videos/593655734308610/

Po tarczy jeszcze kilka rund pracy na gumach.. rąk i nóg prawie nie czuję  😜

Oby do wieczora już nic nie wpadło
Fajowo wyglądasz! Bardzo fachowo. I szczupło!! Trzymam kciuki za dalszy rozwój i sukcesy!  😀
Dzięki  :kwiatek:  ja nigdy do końca nie jestem z siebie zadowolona 😉 choć fakt, jest lepiej niż po świętach  👀 moim niedościgniętym (na razie 😉 ) marzeniem jest żeby mięśnie na brzuchu się wreszcie pokazały  🙂 ale to chyba taki króliczek którego już zawsze będę gonić  😁
archeo, wyglądasz super
Halo halo, co tam u was? U mnie trochę kiepsko z żarciem, tzn. wpadają rzeczy, które nie powinny wpadać. Ale ćwiczę i ćwiczę, dużo mniej palę (może stąd ta chcica na słodkie...) więc nie jest źle. Dzisiaj poćwiczyłam w domu + stajnia, jutro fitness i chyba pójdę na 2h po tym obżarstwie!
Czemu tu tak cicho?  👀

Dzis 5. Bez wpadek. Wieczorem dwa treningi. Na drugim znow "była Tajlandia" 😉 także sporo wody wypocone.

Wczoraj 4. Wpadło kilka placków z jablkiem i bananem. Za to miałam zmasakrowac brzuch. Skończyłam na 3.000 🙂 poniewaz zakwasy wychodzą mi po dwoch dniach, jutro będzie bolało  😜 plus wsiadlam na mojego łosia. Tak fajnie pracował, ze żałuję, ze nie mam kiedy częściej wsiadac 🙁

Edit. vanile pisaliśmy rownoczesnie 😉
archeo, ale że 3 tysiące brzuszków? O matulu! Ja bym nie wstała chyba 😀 Ja kiedyś zakwasy łapałam dość szybko, dlatego teraz byłam zdziwiona, jak zaczynałam ćwiczyć i następnego dnia rano wstałam bez żadnego problemu. Nie przewidziałam, że problem zacznie się dopiero wieczorem 😁
Dokladnie 🙂 miało być dużo a ponieważ do 2k wchodziło na luzie to pocisnęłam dalej. Choc przyznaję, że ostatnia piećsetka to byla męka już...
Brzuch musimy miec zrobiony mocny 😉 zeby jak cos wejdzie (cios, kopnięcie) nie odczuwać az tak
Ja chyba zakończyłam chorowanie na tyle, że wracam do diety. Wczoraj się trzymałam, dziś też planuję.
Nie ćwiczę, jestem mega słaba po tej grypie. Pocę się jak świnia przy najmniejszym wysiłku, którego nawet  wysiłkiem wstyd nazwać. Ale michę czystą można trzymać. I o to walczę.
ElMadziarra   Mam zaświadczenie!
13 lutego 2018 09:07
A ja siedzę w szpitalu w Opolu. Karmią nieźle, ale kalorycznie się mieszczę w planie spokojnie. Nie ma do mnie pielgrzymek, bo daleko z Katowic, to mi nikt nie przywozi dodatkowego żarcia, więc nie grzeszę. Tylko ruchu zero. Do przyszłego tygodnia na pewno mnie potrzymają.
A noga lepiej? Mają poza tym jakiś plan na nią na później?
A mi nawet dobrze idzie ostatnio. W koncu cos ruszyło i spadły 3kg. Do momentu aż będę zadowolona jeszcze daleko, ale jest ok. I znalazłam najsmaczniejszego batona proteinowego na świecie.
Your choice jelly protein - na gorze ma pasek galaretki/żelka owocowego i w ogóle nie ma tego białkowego posmaku. Jest do kupienia w auchan, polecam
ElMadziarra   Mam zaświadczenie!
13 lutego 2018 14:04
Noga już mnie tak masakrycznie nie boli. Opuchlizna też zeszła, jeszcze stopa tylko odrobinę większa niż zazwyczaj, ale rumień nie zszedł i wciąż ropny wysięk mam. Stopa wygląda jak po ugryzieniu rekina  🤣
Doktor, prócz zakażonej tkanki miękkiej, usunął kawałek kości, który był zakażony i martwy, zostawił to co żywe i zdrowe (mówił, że zostało tej kości tyle, że da rade funkcjonować). Miałam przez środek stopy między kośćmi zrobiony na wylot kanał i wsadzony sączek, żeby ropa miała odpływ. Niestety w weekend nie było opatrunkowej i pielęgniarka przy zmianie opatrunku ten sączek mi wyjęła (zamiast dowiązać świeży i przeciągnąć) i potem już nie umiała nowego wsadzić (no nie dziwne). Jakbym wiedziała, że nie umi, to bym jej powiedziała krok po kroku, co ma robić, a tak zorientowałam się, jak już sączka nie miałam.
Teraz czuję, ze znów mi się ropa gdzieś w śródstopiu zbiera i doktor coś przebąkuje, że mi nową dziurę i nowy sączek pewnie będzie musiał zrobić (oczywiście przy znieczuleniu). Problem też w tym, że do dziś nie ma wyniku posiewu z antybiogramem i doktor nie może włączyć antybiotyków celowanych.

Plan jest taki, że antybiotykoterapia celowana w szpitalu potem kontynuowana ambulatoryjnie, oprócz tego po wyjściu ze szpitala wspomagająco larwy, a gdy rana będzie już czysta, to vacuum w celu przyspieszenia gojenia.

Wszystko zależy co wyjdą za bakterie. Jak będą wrażliwe tylko na antybiotyki szpitalne, to jestem udupiona, bo będę musiała w tym szpitalu siedzieć jeszcze minimum 10 dni (a pewnie bliżej dwóch tygodni) w celu przyjmowania antybiotyków.
A siedź i 2 tygodnie. Aby z tym ktoś w końcu porządek zrobił. Biedna jesteś z tą stopą strasznie! Mocno przytulam.
I szamię sobie sałatkę z diety. Ostatni dziś posiłek.
ElMadziarra, też mocno przytulam  :przytul:
ElMadziarra   Mam zaświadczenie!
13 lutego 2018 20:07
Dzięki dziewczyny  :kwiatek:
Od razu raźniej 😀

Jutro poproszę o rehabilitantkę (bo jest tu taka w miarę sensowna), żeby mi pokazała jakieś ćwiczenia (głównie na kręgosłup mi zależy), które mogłabym wykonywać na szpitalnym łóżku. Mam czas, od książki/netu/filmów/księgowości mogę się czasem oderwać i trochę poruszać.
ElMadziarra, ja też trzymam kciuki, żeby udało Ci się rozprawić z tym problemem raz na zawsze. Strasznie to musi być upierdliwe.
Ja dzisiaj dowaliłam sobie ćwiczenia na nogi i tyłek i czuje się super. Z jedzeniem też lepiej, nic słodkiego nie wpadło, choć porcja obiadowa mogła być mniejsza 😉 Czuję, że w te 1,5 miesiąca dużo się zmieniło, jestem silniejsza i sprawniejsza, a zwłaszcza moje nastawienie jest dużo lepsze. Chce mi się.
Ja zaczynam 3 ci dzień czystej michy. To straszne, jak szybko sobie nadrobiłam , to co upracowałam. Zejść z tłuszczu- katorga. Wejść w tłuszcz- chwila moment.  😉
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się