Nic mi nie wychodzi!!! czyli dla "zdołowanych"

Aga_Leming Mi jest po prostu szkoda tego wieczornego (nocnego?) czasu, wstać rano i tak trzeba, ale wtedy są inne zajecia uczelnia/praca a wstawac jeszcze wczesniej zeby zrobic np to co robie wieczorami NO WAY. Kiedyś słuchałam fajnej audycji o fazach snu i że korzytne jest spanie w cyklach 1,5 bo tyle trwa jeden cykl i najlepiej się czujemy jak obudzimy się miedzy cyklami a nie w trakcie, wuypowiadali sie wtedy naukowcy i mówili ze nawet krótka przerwa miedzy takim cyklem nie psuje jakości snu, i nie ma też wpływu czy jest to sen przed czy po północy (tez niektorzy maja takie tezy ze ten po jest mniej wartosciowy). Ja klasycznie jak nie musze zaginać czasoprzestrzeni staram sie też w miare regularnie sypiać i u mnie jest to 1 do 7, 6 godzin czyli 4 cykle - w tygodniu musi starczyć, jak wyjdzie w nocy mniej niz te 6 to  czasem godzinkę w ciągu dnia bo wtedy juz zaczynam czuć brak snu. Wiadomo spałobu się więcej szczególnie rano ale jakbm pospała do 9 to potem pewnie zamiast o 1 poszłabym spac o 2 alvo o 3 i wyszłoby na to samo 😁

A co do tematy wątku to też ostatnio jakiś spadek formy miałam ale bardziej jeśli chodzi o różne rozmyślania nas sensem wszystkiego, w tym pędzie nie ma czasu nieraz nad zastanowieniem się czego chcę, czy to aby na pewno to tylko mechaniczne podejmowanie decyzji byle dalej, byle do przodu itd i tak jakoś mnie wzięło na zastanowienia i rozne dylematy. Ale zamiast myśleć trzeba działać więć już się staram ogarniać bo mnie na takie przemyślenia bierze jak mam za dużo wolnego czasu, mam poczucie, że z jednej strony tyyyle chce zrobić a nie robię nic, że czas tak leci a ja dalej taka głupia;d zaraz będzie po studiach i nie będzie czasu na zastanawianie co dalej, trzeba wiedzieć i w danym kierunku iść. A życie i tak jest nieprzewidywalne, podczsa gdy ja bym chciała sobie zaplanowac, wiedzieć co i jak, a tu tyle zmiennych, tyle niewiadomych, tyle bym chciała a jednocześnie nie da sie wszystkeigo robić dobrze, cięzkie to życie 😁
A ja już nie chcę mieć skręconego kolana! Już mi się ten temat znudził!
pamirowa
Ja nie czytam revolty jakos nalogowo ale juz daaaawno mi sie rzucilo w oczy Twoje nieszczescie w malzenstwie. I nie martw sie ,ja w wieku 31lat zakonczylam 16letni zwiazek a teraz w wieku 32 lat zakonczylam 11letnia dzialanosc i wyjechalam za granice by przerzucac tulipany 🤔wirek:
Ale mam cel i czuje ,ze moje zycie weszlo na inny level.I absolutnie narazie nie zaluje.
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
28 lutego 2018 18:06
Magdzior, z tym snem to niestety nie tak. Wszyscy moi wykładowcy powtarzają, ze niestety zdolności poznawcze nie bedą na wysokim poziomie, jeśli nie będziemy spać te 8h.
Strzyga wtedy w tej audycji (nie pamiętam nazwisk ale na pewno był jeden lekarz ) mówili że jest jakiś procent ludzi którzy potrzebują ponad 8 nawet 9 i tacy którym wystarcza 5-6 i że jest to ok. tzn że jest to możliwe że części ludzi to starcza i ja naprawdę jaknie śpię 6 to czuje się super, często śpię mniej i wtedy owszem czuje brak jak się zasiedzenia do 2 a wstać trzeba przed 7. pospać rano lubię ale jak śpię za długo to potem boli mnie głowa, jestem taka rozleniwiona i ciężko mi się zabrac do wszystkiego, gdybym miała codziennie spać 8 to myślę że raz drugi bym odespala a potem pewnie nie byłabym.śpiąca wieczorem ale w sumie w wakacje kiedyś mogę przetestować🙂 choć w poprzednie na praktykach to w ogóle spałam w cyklach po kilka godzin między jedną kolka a druga🙂😉
To głupio zabrzmi (jak stara baba:P), ale ja jak byłam na studiach to robiłam tak jak Ty - w różne dni różnie spałam, odsypiałam w weekendy etc. Problem się pojawił jak zaczęłam pracować na etacie i miałam stały rytm dnia ( a nie zajęcia na studiach raz tak raz siak), a próbowałam żyć "po starem", czyli chodzić spać późno, odsypiać w weekendy. Oczywiście każdy tez ma inną sytuację życiową są np. ludzie pracujący w porach nocnych, w systemie zmianowym etc i to pewnie zmienia postać rzeczy.

Też czytałam, że są osoby, którym starcza mniej niż 8h ale jest ich baaardzo mało - może ty się do nich zaliczasz 🙂. Mnie zdecydowanie nie starczało, ba - wydaje mi się, że ja mogę być w tym odsetku, co więcej potrzebuje :P :P Mnie regularny tryb spania pomógł BARDZO - nie dostrzegałam zupełnie początkowo problemu (zaobserwowałam dopiero jak był skrajny i nie mogłam się skupić jak prowadziłam samochód) ale po 2 tygodniach regularnego spania dostrzegłam jaka jest różnica w mojej percepcji - serio myślałam, że jestem na coś chora, coś jest ze mną nie tak, a rozwiązanie okazało się banalne w moim przypadku. Nie twierdzę, że każdemu pomoże, bo jednak wszyscy jesteśmy inni, ale może komuś się ta wiedza przyda. Ja też nie potrafię i nigdy nie potrafiłam spać w dzień więc nie jestem w stanie "dobić" sobie dodatkowych godzinek szybką drzemką.
Aga_Leming Ale chyba nie do końca mnie zrozumiałyście, bo ja nie odsypiam w weekendy, no dobra chyba, że liczy się to, że zamiast na 7 budzik nastawiony na 7:50/8, ale idę też później spać🙂😉 Absolutnie się nie mądrzę czy coś bo też nie wsystko na ten temat wiem, ale to bardzo ciekawe i kiedyś tam zgłębiałam ten temat dlatego pozwoliłam się włączyć do dyskusji.

Ja mam teraz w miarę rgularny rytm dnia, z odsypianiem chodziło mi bardziej o to, że jak śpię mniej niż te 6h to w nastepnym dniu już tak nie da rady i wtedy idę spać wcześniej lub na chwilę w ciągu dnia ale gdy jest dużo do roboty czy jestem ciągle w ruchu to nawet o tym nie myślę. Ciekawa jestem na ile jest to przyzwyczajenie a na ile właśnie predyspozycje, słuchałam dzisiaj ciekawego podcastu na inny temat ale własnie tam tez było wspomniane, że nasze uwarunkowania co do ilosci snu i budzia sową/skowronkiem są w pewnym stopniu genetyczne.

A z ciekawostek poszłam wczoraj spać o 2 wiedząc, że dzisiaj mam na 11:30 jako jedyny dzien moge poskać ciut dłużej więc budzi nastawiłam na 9 co by dało 7h myśląc, że fajnie, że sobie tyle pośpię, obudziłam się przed 8 po dokładnie 6 godzinach 😁

Co do pracy na etacie to nie zazdroszczę, ja raczej nie będę miała pracy, któraby wymagała wstawania skoro świt, prędzej zostawania po nocach co mi bardoz pasuje, ale w tej kwesti współczuje i podziwiam mojej mamie, która wstaje codziennie o 4:30... co dla mnie jest środkiem nocy ew. późnym wieczorem, absolutnie nie porankiem 🙁 Na praktykach wolałam brać dyżury o 3 w nocy, których nikt nie chciał niż wstawać o 6, a tak to sobie do 3 spokojnie czekałam i szłam spać😉
Zawsze chodzę spać ok 20-21 wstaję 5.20 codziennie. Ze względu na zwierzaki muszę tak wcześnie wstawac. A im nie powiem, Ej sorry dziś pospałam dłużej. Jakoś przetrwałam ten czas i działam dalej na wyższych obrotach. Co nie zmienia faktu, że nadal jestem praktycznie sama w swoim świecie.
Magdzior Ja nie twierdzę, że się mądrzysz, bo sama tez nie jestem ekspertem w tej dziedzinie 🙂 Byś może się zaliczasz akurat do nielicznej grupy jednostek którym taki tryb pasuje. Sama chciałam tylko zwrócić uwagę, że to może też być przyczyną problemu złego samopoczucia.

Teraz mam taką pracę, że mogę przyjść kiedy chce i pracować zdalnie, ale trzymam się standardowego przychodzenia na 8 i wychodzenia o 16, bo tak mi pasuje po prostu - mam taki tryb dnia jak inni znajomi, mam wolne popołudnia etc. Ale ja jestem towarzyskim zwierzem i jak jestem taka "obok" społeczeństwa to się na dłuższą metę źle czuję.
Dementek   ,,On zmienił mnie..."
02 marca 2018 21:40
Może nie tyle mi coś nie wychodzi, ale po prostu nie wiem, co robić... Narzeczony musi odbyć 80h praktyk w kurateli sądowej. Ze względu na trudności, odbędzie je w ośrodku pewnej organizacji pomagającej ludziom, a ja będę musiała tam z nim być.
Dziś byliśmy na spotkaniu w sprawie odbycia praktyk. Od razu po wejściu poczułam tam się źle. Byli tam sami mężczyźni, w różnym wieku (nie licząc 2-3 kobiet tam pracujących). Oczywiście niby miła atmosfera, ale czułam, że niektórzy, gdyby mogli, przykleili by się do mnie. Jeden z mężczyzn dość szybko powiedział mojemu narzeczonemu wprost, że ,,zazdrości mu kobiety" (zrozumiałam kontekst: ,,chciałbym mieć twoją dziewczynę"😉.
I się po prostu boję. Powiedziałam narzeczonemu, że się tam źle czuję i mam nadzieję, że będzie odbywał praktykę w biurze, a nie wśród tych ludzi. A jeśli ktoś mnie tknie, to normalnie zaatakuję oprawcę.

Kurde, mam szczęście do trafiania na psychicznych ludzi  🙁
Aga_Leming Wiem, wiem, że nie twierdzisz ale nie chciałabym by ogólnie to było tak odebrane bo jednak nie jest ot moja działka i wiedzy mam tyle ile coś uzłysze, wyczytam przy okazji. A z samopoczuciem już całkiem całkiem ok, ja ogólnie jestem poytywnie nastawiona do życia, tylko czasem potrzebuję sobie przemyśleć i uzmysłowić pewne sprawy, zatrzymać na chwilę, zrobić plan - i można dalej lecieć przez życie🙂

W perspektywie etatowej pracy też bym pewnie wolała wcześniej konczyc niż pracować do późna bo takie cos na dłuższą metę jest cięzki🙁 W ogóle takie przemyślenia ostatnio mam, że idealnych sytuacji nie ma i strasznie dużo za i przeciw ma praktycznie każda opcja, a wszystkiego mieć nie można.
Dementek a po co Ty tam w ogóle? Skoro to jego praktyki?
Dementek   ,,On zmienił mnie..."
03 marca 2018 06:56
Dementek a po co Ty tam w ogóle? Skoro to jego praktyki?


Sam nie pójdzie, bo jest niewidomy, ze spastyką czterokończynową, często korzysta z wózka inwalidzkiego i potrzebuje asysty drugiej osoby.
I stąd też był problem, żeby znaleźć praktykę w ośrodku kuratorskim...
Dementek, Hmm... żadnych innych opcji nie macie...? Albo czy może da się porozmawiać z kimś "wyżej"? No, ewentualnie czy ktoś inny mógłby asystować, niekoniecznie Ty?

Magdzior, Ano, masz rację, strasznie dużo za i przeciw ma każda opcja..... O tej 16-17 to też nie jest jakieś super "wcześniej", tzn, towarzysko można się udzielać, ale już niewiele urzędowo pozałatwiasz - no i ja się nie umiem wyspać. Może jak wejdę znowu w rytm...  Dałabym się pokroić za elastyczny czas pracy + możliwość pracy zdalnej. Ale to se ne da, póki co.
Dementek   ,,On zmienił mnie..."
03 marca 2018 08:16
Sankaritarina- niestety, innych opcji nie ma.... Liczę na to, że cały czas będziemy siedzieć w biurze, ale i tak będzie trzeba przechodzić przez pomieszczenie, gdzie ci ludzie przebywają. Może jak mróz zelżeje to większość wyjdzie powłóczyć się po mieście.
Dementek, może nie będzie tak źle, ostatecznie to tylko gadanie. Póki to nie przyjmuje jakichś seksistowskich kształtów to starałabym się to olać. W końcu tam gdzie w jednym miejscu są praktycznie sami faceci przyjście jakiejkolwiek kobiety często jest atrakcją samą w sobie, nie brałabym do siebie wszystkiego co gadają
Dementek, przepraszam, nie chcę Ci dokuczać, ale czy macie przemyślane rozwiązanie w dalszej perspektywie? Mam na myśli to, że jesteś jedyną osobą asystującą. Ty boisz się takich miejsc i takich ludzi, a Twój mężczyzna szkoli się w opiece kuratorskiej czyli będzie miał stały kontakt z mało przyjemnym środowiskiem. Chyba niestety musisz się opancerzyć psychicznie na takie sytuacje.
Gillian   four letter word
03 marca 2018 08:58
Dementek,  chyba troszkę przesadzasz. Przecież Cię nie zjedzą. Bądź asertywna. A skoro jesteś tak atrakcyjna, że od wejścia stałaś się obiektem podziwu to musisz z tym żyć 🙂
dementek, masz prawo do swoich uczuć, masz prawo czuć się niekomfortowo, bać się i nie reagować zachwytem na zaczepki. Trudno radzić, bo niezaprawiona osoba wrzucona w takie środowisko zawsze będzie celem docinków, i oby na docinkach się skończyło. Ascaia ma rację, zastanówcie się nad długoterminowym rozwiązaniem sytuacji. Najlepiej gdyby kto inny mógł w tej sytuacji być asystentem twojego narzeczonego. Jeśli się nie da, trzymam kciuki żeby w praktyce okazało się mniej obciążające niż na wejściu. Uważaj na siebie.
Nawet "zwykli" faceci potrafią być bardzo "fajni" pod kątem zaczepliwym. I w ogóle. Nie dziwię się Dementek.

Dementek, Hm, trochę średnio, że tylko Ty możesz być osobą asystującą. Zgadzam się z Ascaią - też wydaje mi się, że byłaby to sprawa wymagająca przemyślenia na dłuższą metę. No nic, również trzymam kciuki, żeby nie było tak źle, jak się wydaje.
Dementek   ,,On zmienił mnie..."
03 marca 2018 09:58
Narzeczony chce pracować na innym stanowisku. To program studiów obejmuje praktyki w różnych miejscach.
Nie chcę podobać się facetom. Nie maluję się, nie stroję, chodzę cały czas z tak samo związanymi włosami, nie nawiązuję znajomości pierwsza, nie jestem osobą towarzyską.
I widok facetów zainteresowanych mną, w tym jednego, którego łapy świerzbią i stara się być w pobliżu wcale nie powoduje u mnie powodów do dumy.
Miałam już kilka podobnych sytuacji, że jakiś facet próbował się do mnie przykleić mimo mego sprzeciwu i kilka lat użerałam się z byłym, który do mnie wydzwaniał (gdy zablokowałam numer to wysyłał sms-y). Nie potrzebuję dodatkowych atrakcji, serio.
Ojoj, brzmisz jak osoba z traumą. :przytul:
Przykre, że tak akurat się ułożyło z tymi praktykami. Chyba nie pozostaje nic innego jak zacisnąć zęby w takim razie. Współczuję Ci.
Sama mam duży luz w kontaktach z facetami. Zupełnie inne podejście niż Twoje. I np. nigdy nie czułam się w najmniejszym stopniu molestowana. A sporo obracam się w męskim towarzystwie i taka "ostatnia" z wyglądu chyba nie jestem. I takie zaczepki nie są nieprzyjemne. Ot, spływają po mnie jeśli to mówi ktoś dla mnie obcy.
Spróbuj to tak potraktować - że to tylko słowa, jakiegoś faceta co go pewnie tylko kilka dni z życia będziesz oglądać. Podobasz mu się (bez względu na to czy to jest Twoją intencją), jesteś ładna to mu się podobasz, a On to przekazuje w mało elegancki sposób - o nim świadczy i tyle. Nie koncentruj się na tym, rób swoje, jesteś ze swoim narzeczonym, macie swój cel i to jest istotne.
Trzymaj się :kwiatek:
Mam podobne zdanie jak Ascaia, . Za miłe komplementy podziękować z uśmiechem, w końcu to nie grzech, że ktoś pochwali Twoją urodę czy inną zaletę. Na burackie zaczepki nie odpowiadać, ignorować w myśl "nie zniżam się do poziomu..." i tyle 🙂
Dementek   ,,On zmienił mnie..."
03 marca 2018 13:33
To nie ten typ ludzi. Tu sa ludzie z ulicy, niektórzy z przeszłością kryminalną. To nie takie ,,ładnie wyglądasz", tylko napalenie się na laskę, bo jest ,,okazja".
Becia23   Permanent verbal diarrhoea
03 marca 2018 13:46
Dementek, z doswiadczenia pracy codziennie z przestepcami wszelkiej masci - oni najczesciej tak mowia dla samej reakcji, no taka juz maja osobowosc, ze "zyja" szokowaniem ludzi i wprowadzaniem ich w uczucie dyskomfortu emocjonalnego. Albo bo cale swoje zycie spedzili w takim srodowisku, ze nawet nie wiedza, ze takie zachowanie jest "nieeleganckie" i wprowadza druga osobe w zaklopotanie/dyskomfort
Nikt by nie wsadzal kobiet do pracy z "klientami", ktorzy faktycznie moga byc dla nich zagrozeniem.

Powiedzialas, ze pracuja tam 2-3 inne kobiety. Porozmawiaj z nimi i zapytaj jak one sobie radza z takim zachowaniem, sprawdz czy one tez czuja sie niekomfortowo, bo jestem dosyc pewna, ze nie. Nawet Ci z doswiadczenia pewnie powiedza, kto jest nieszkodliwy, na kogo uwazac, jak reagowac na czyje teksty i zaczepki.

Wyglada na to, ze nie masz wyjscia niz nauczyc sie, jak poczuc sie bardziej bezpiecznie w tym srodowisku.
Dementek, prowadziłam kiedyś firmę budowlaną, uwierz mi, że nie z dżentelmenami się zadawałam. Mocni są tylko w gębie, krzywdy Ci nie zrobią choćby z uwagi na miejsce, w którym będziecie przebywać. Początkowo dawałam się prowokować, bo wydawało mi się, że jak odpowiem to im w pięty pójdzie. Gówno, tylko nakręcało niepotrzebną dyskusję. |Nauczyłam się ignorować jak gdyby te słowa w ogóle nie padły lub były kierowane do kogoś innego. 95% szybko kuma, że nie ma po co buzi otwierać. A te 5% nigdy nie rezygnuje z gadania, ale traktować ich należy jak powietrze, skoro nie możesz ich wyprosić (jak np. ze swojego domu)
Dementek   ,,On zmienił mnie..."
03 marca 2018 15:54
Zobaczę, jak będzie wyglądała sytuacja podczas kolejnej wizyty. Mam nadzieję, że będzie mniej ludzi, zwłaszcza tych młodszych...
Dementek, łączę się w bólu. Ja pracuję w malutkim sklepie w miejscu, gdzie przewija się dużo ludzi, siedzę tam całkiem sama. Jak dotąd przez zaledwie kilkadziesiąt przepracowanych dni a) pijany tirowiec proponował mi tysiąc ojro, jeśli pójdę do jego ciężarówki, a kiedy odmówiłam, stał, gapił się na mnie, sapiąc i liżąc sobie palec  🤔, próbował do mnie podejść i mnie złapać; b) lekko pijany ojciec rodziny patrzył mi w dekolt i specjalnie podawał mi po kolei hajs tak, żeby mnie dotknąć chociaż po dłoni; c) turyści całowali mnie z miną włoskiego amanta po rękach tak, że musiałam je potem wycierać; d) jakiś facet z pół godziny temu zaczął opowieść o tym, że wieczorem ma mecz, ale wolałby zabawić się ze mną.

Nic mi się jak dotąd nie stało, zwłaszcza od tego, że ktoś mi coś powiedział, i w większości sytuacji niebezpieczeństwo realnie było niezbyt duże. Większość naprawdę chce tylko pokazać, że może, chcą upokorzyć albo się popisać. Mimo to jak pijani koledzy odrzuconego pijanego adoratora proponują, że na mnie poczekają i mnie przekonają, to autentycznie zaczynam się bać. Najgorzej, że odkąd często się stykam z takimi sytuacjami, ogólnie dużo łatwiej mnie zaniepokoić. Ktoś podchodzi zapytać o drogę-odruchowo odskakuję. Słyszę niespodziewanie kogoś z tyłu-to samo. Nawet jeśli ktoś nieznajomy po prostu na mnie dłużej patrzy, to kojarzy mi się to z sytuacją zagrożenia. Z tego właśnie powodu moja następna praca będzie w innej branży, bo owszem, radzę sobie, rozumiem, że pewnie nic mi się nie stanie (inaczej uciekałabym stąd od razu),  ale widzę, że to źle na mnie działa. Mając znów wybór starałabym się w miarę możliwości uniknąć pakowania się w miejsce, w którym tak niekomfortowo się czuję, ale jeśli nie byłoby takiej opcji-cóż, wkułabym na pamięć rady bery i jakoś przetrwała. No ale każdy ma inną odporność, jeśli poczujesz, że tak nie możesz i w ogóle niedobrze Ci się robi na samą myśl, to chyba tylko wyjście pierwsze pozostaje.

Ja już wolałam u siebie e) jakąś na oko sześćdziesięcioletnią panią, która próbowała mnie nieco nachalnie podrywać, ale bez przekraczania granic, oraz f) faceta chyba chorego psychicznie, który zaczął mi podawać losowe liczby, mówiąc, że przecież to numer pokoju hotelowego, o który chciałam go zapytać (w sensie że niby czyta mi w myślach), potem próbował mnie odpytywać z rzeczy typu "no jak pani myśli, dlaczego kupuje się u nas za złotówki", a na końcu poszedł, rzucając tajemniczo "on wróci".  😁 Dziwne, ale dla mnie duuużo bardziej znośne niż rzeczy spod znaku "Hej, mała".
Coriolania, jeśli jesteś w tym sklepie sama czy boisz się a ulicy to kup sobie gaz pieprzowy. Mając go w kieszeni poczujesz się pewniej, a gdyby ktoś wbrew Twojej woli jednak wyciągał łapy do Ciebie to walisz gazem po oczach i masz delikwenta z głowy.
Coriolania straszne jest to co piszesz.
Niestety żyjemy w kraju, w którym panuje powszechne społeczne przyzwolenie na molestowanie seksualne kobiet.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się