Nic mi nie wychodzi!!! czyli dla "zdołowanych"

[quote author=ashtray link=topic=44.msg2766428#msg2766428 date=1521061191]
Ja z chihuahuą chodze na spacery 1,5h 😁

Ale w torebce to sie nie liczy! 😁

[/quote]

Padłam 😀 😀

amnestria, tak, jest, ja tez kupuję piękne sukieneczki jak mi z dziecmi trudno 😉 Powodzenia z suczą, przynajmniej piękna jest - tak na pocieszenie 😉
[quote author=ashtray link=topic=44.msg2766428#msg2766428 date=1521061191]
Ja z chihuahuą chodze na spacery 1,5h 😁

Ale w torebce to sie nie liczy! 😁

[/quote]
Jak to?! :wysmiewacz22:
nie ogarniam życia,  wszystko mnie dziś dobija.. ..  🙁  🙄 
Ja nie ogarniam czemu mamy zawsze pecha przy nowych zakupionych rzeczach, zaczyna mnie to dołować.
Odebraliśmy samochód w poniedziałek, dziś już szyba jest do wymiany, bo strzelił w nią kamień przy prędkości 60 km/h i zrobił się pajączek - myślałam, że mamy ubezpieczenie szyby, ale jednak nie mamy, więc leci z AC i po zniżkach, chociaż mamy podobno ochronę zniżek i teraz nie mam pojęcia co dalej. Dodatkowo mój mąż dostał dziś mandat, więc wspaniale. Właściwie super, że nic nikomu się nie stało i samochód też jest cały (odpukać), ale zawsze musimy mieć jakiś problem z nowymi rzeczami - jak kupiliśmy stół to przyjechał ze źle nawierconymi otworami na wkręcenie nóg i nie mogliśmy go złożyć - reklamacja. W zeszłym roku kanapa przyszła inna niż chcieliśmy - znów wymiana. I tak za każdym razem coś, przy każdych większych zakupach. Jestem zmęczona.
pitoszek, może to ta pogoda? Szalejące niże, wyże - ale jest nadzieja, w przyszłym tygodniu ponoć definitywnie koniec zimy i wiosna.

Cricetidae, o kurteczka! 🙁 Straszni mi przykro. Duży pajączek? U mnie w starym Golfie miałam też taką historię (niedługo po zakupie), pajączek stosunkowo niewielki, udało się zakleić żywicą i do końca jego dni nic się z tym nie działo. Trzymam kciuki.



Nastrój mi siadł kompletnie. Na pewno na wpływ pogoda, hormony i tak od kilku dni równia pochyła. Chociaż bardzo staram się trzymać dobrej energii i pozytywnych myśli.
Minęły trzy tygodnie od skręcenia. Naprawdę myślałam, że to przecież niewielki uraz, więc po trzech tygodniach to będę śmigać po staremu, biegać, skakać. A tu du..a. Nie ma tragedii, ale dobrze też nie jest. Po domu ok, ale jak chodzę już na krótkie spokojne spacerki, jak jadę na fizjoterapię to jak czasem strzeli bólem... auć. I to dwa więzadła, przyczepy mięśni ud i łydki... Oj no... Nie tak to miało być.

I tak jak napisałam Cri - jestem zmęczona, tak cholernie zmęczona tym pechem. Jestem bardzo wdzięczna, że nie jestem doświadczana dużymi tragediami, naprawdę to doceniam. Ale to ciągle coś, ciągle jakieś przeszkody, wszystko musi być taki "wyrąbane w kamieniołomach". I mogę się starać, a i od kilku lat regularnie przydarza się coś negatywnego, upierdliwego, zupełnie niezależnego ode mnie. Oczywiście im bardziej mi na czymś zależy to większe prawdopodobieństwo, że pojawi się niespodzianka.
Szczególnie to kwestie zdrowotne - jakbym miała 50 lat więcej, jak jakaś babcia, non stop coś. A to anginy, a to migreny albo się poślizgnę się (nawet się nie przewracając) i uszkodzę kolano.
I nic tylko przekładam różne sprawy o tydzień, o miesiąc, o rok...

Ja nie ogarniam czemu mamy zawsze pecha przy nowych zakupionych rzeczach, zaczyna mnie to dołować.


To możemy sobie podać rękę. Nasz samochód miał strzeloną szybę drugiego dnia po odbiorze. Kanapa do reklamacji po tygodniu (pani twierdziła, że pierwszy raz w historii firmy). Reszty rzeczy nawet nie liczę. Mam wrażenie, że wszystkie usterki świata skupiają się na nas. Telewizor skrzywiony - do wymiany. Nawet meble w IKEA kupiliśmy kiedyś wybrakowane...
Dance Girl, dobrze dzielić z kimś los 😉 My sie za każdym razem zastanawiamy - co tym razem będzie jak coś kupimy. Na razie odpukać, telewizor był udany. Pierwszego kota adoptowaliśmy chorego i go usypiałam 4 miesiące po wzięciu...
Ascaia, wolałabym nie łatać, bo to grzana szyba, więc nie wiem jak zareaguje. Wymienimy na nową, może uda się zachować zniżki AC, a następnym razem bierzemy ubezpieczenie szyby, nie wiem czemu teraz nie mamy, oboje myśleliśmy, że mamy. Współczuje zdrowotnych problemów, to wszystko rzeczy na które nie mamy wpływu a drażnią w codziennym życiu.
szafirowa   inaczej- może być równie dobrze
17 marca 2018 10:19
Dance Girl, o rany, masz mentalnego brata blizniaka mojego gamonia! ;-) Przygarniajac go nie moglam uwierzyc, ze nikt go nie szukal- taki ladny i mily pies. Ta-a... Jest z nami ponad dwa lata i w miedzyczasie tez mial obiecywane nie byc szukanym w razie czego...
Po wizycie kontrolnej u ortopedy...

Postępująca kwadratura koła 🙁
Kolejne trzy tygodnie zwolnienia. Czuję się totalnym nieużytkiem społecznym, jestem nieprzydatna i niepotrzebna.
Co więcej - narobiłam problemów innym. Zdezorganizowałam plany moim współpracownikom. Bardzo zdezorganizowałam życie mojemu Ojcu. Masakra...
Jeśli więzadła i (dodatkowo wyszło teraz) przyczep mięśnia czworogłowego uda mają się dalej spokojnie i bezpiecznie goić to moim głównym zajęciem nadal ma być leżenie. 🙁
Poza obowiązkowymi wyjazdami na zabiegi fizjo mam pozwolenie na delikatne spróbowanie się z rowerkiem stacjonarnym i jeden dziennie spacer z psem wkoło bloku.
Ucieka mi jedno z moich ulubionych wydarzeń zawodowych w ciągu roku - teatry młodzieżowe. Nie mogę robić nic konkretnego w domu (konkretnego czyli jakieś stolarskie sprawy czy solidne wysprzątanie mieszkanka). Nie mogę nawet porządnie pobawić się z psem, o spacerze do wąwozu, gdzie mogę ją spuścić ze smyczy, nie wspominając.

Wiem, że to przejściowe, że w sumie to jeszcze nie tak długo, ale nie mam cierpliwości. Poza tym to powtórka z ubiegłego roku.
Struktury się zabliźniają, jest coraz lepiej, ale no... boli. Nawet nie mam jak pochojrakować, bo zwyczajnie się nie da zacząć szybko chodzić czy sprawnie wskakiwać po schodach. Dzisiaj podczas badania lekarz mi to skutecznie udowodnił, a jeszcze z rozpędu pozałatwiałam dzisiaj kilka zaległych spraw - i chyba mi zaraz to kolano wybuchnie...
Ależ mi to nie wyszło... 🙁 🙁 🙁
Ascaia, trzymaj się dzielnie! Będę od soboty w Lublinie przez tydzień, więc jeśli chcesz, mogę zabierać Wernę na spacery do wąwozu (jeśli pójdzie z kimś obcym) :kwiatek:
Cri jeśli masz ochronę zniżek, to nie bedzie żadnego kłopotu. Robisz z AC i tyle. Ja w poprzednim aucie, jednego roku wymienialam przód i tył 🙂
fin, dzięki 😀
Wernonka chodzi na dłuższe spacery z moim Ojcem. Do wąwozu, pod las. Na nieco krócej niż normalnie chodzimy we dwie, ale może się wyhasać, poaportować, itd.
Nie wiem jakby było z wyjściem z kimś nowym. Może na sik wkoło bloku to tak. Ale na pewno bez spuszczania, bo raczej by nie wróciła. 😉 Ona nie daje się pogłaskać osobom, które całkiem nieźle zna. Co ciekawe ma jakiś rodzaj autyzmu 😉, bo mogą się z nią bawić w domu, a na dworze już jest nieufna.

Ale bardzo dziękuję za propozycję, bardzo to miłe.
Ascaia dzięki 🙂 ale raczej to nie pogoda niestety.. :< trzymaj się i zdrowiej  :kwiatek:
Pospamuje, musze sie wygadac. Bo jakos mi coraz ciezej 🙁 I nawet jak nikt nie przeczyta czy nie odpisze to moze jakos mi sie lepiej zrobi, kto wie?

Mam wrazenie, ze sie jakos pogubilam. Mam pierdylion rzeczy na glowie , bo i studia dzienne + praca na prawie pelny etat + konie + milion innych spraw wymagajacych ogarniecia. Mam ciagle pustki na koncie, bo czesne, koszty dojazdow, konie... wiec oprocz pracy na tygodniu pracuje we wszystkie soboty, ostatnio coraz czesciej niedziele, i po maratonie piatek-poniedzialek w pracy (we wtorki mam zajecia z obowiazkowa obecnoscia, to mam jeden dzien "wolnego" w tygodniu) po prostu mi sie nie chce. Mialam dzisiaj 3 rozmowy o prace, jedna juz dostalam, dwie tez sa w sumie do wziecia, moglabym wiec wiecej pracowac ale mam wrazenie, ze nie nadazam. Praca siada mi coraz bardziej na glowe (robie w bardzo... specyficznej branzy), studia sa coraz bardziej przykrym obowiazkiem, ktory mnie wykancza, i juz nawet nie wiem, po co studiuje. Rzygac mi sie chce na mysl o pracach zaliczeniowych. Musze niedlugo zrobic obowiazkowy polroczny staz (w pelnym wymiarze godzin) i dobija mnie, ze po pierwsze nie moge znalezc oferty pasujacej do wymagan kierunku, a po drugie nawet jakbym taka oferte znalazla, to mnie na to nie stac... bo za ten pelny wymiar godzin dostane grosze na pokrycie kosztow dojazdow, a nawet przy pracy w weekendy i moze wieczory/nocki i tak nie starczy mi na zycie. Wiec dupa 🙁

Nie mam kogo poprosic o pomoc, warunki pracy  mam tez dosc ch*jowe, zreszta sam za siebie niech mowi fakt, ze jak zlamalam reke, to dzien po zlamaniu ze swiezutkim gipsem wrocllam do pracy, bez dnia wolnego. Przez caly ten balagan nie chce mi sie nawet jezdzic do stajni, ostatnich kilka tygodni bywam sporadycznie (a place tak samo czy jezdze czy nie, wiec kolejna strata pieniedzy). Zreszta po sytuacji ze zlamana reka mam jakies absurdalne leki w glowie, bo na kolejna kontuzje mnie zwyczajnie nie stac :/ i tym bardziej mi jezdzenie nie idzie. A jeszcze ostatnio lapie sie na tym, ze mi przykro, ze wszystkie znajome ze stajni w moim wieku czesto przychodza z kims z rodziny, maja rodzicow, ktorych to w ogole obchodzi, ktorych obchodza ich sukcesy, porazki i oceny na studiach, a ja zawsze sama... no glupie to wiem 😡 nie mam 16 czy 18 lat zeby miec takie problemy, ale jednak mi z tym zle.

Na ten moment najwiecej radosci daje mi chyba moj geriatryczny pies (ktory wlasnie wyleguje sie ze mna na kanapie  💘 ), to i mam motywacje zeby chodzic do pracy, zeby moj pies mial godne zycie 😁 😉

kokosnuss, jeśli idzie o chroniczny brak gotówki to Cię doskonale rozumiem, zaledwie wczoraj siedziałam nad kalkulatorem zastanawiając się, na czym jeszcze mogę przyoszczedzic. I chyba niestety czekają mnie pewne decyzje , które ciężko mi będzie podjąć, bo niechętnie się z pewnych rzeczy rezygnuje... Ale mam wtedy szanse choć na chwilę zaczerpnąć oddechu i przestać obracać 10 razy w ręku każde 2 zł zanim je wydam. Twoje dylematy rodzinne też mnie nie dziwią, są zupełnie normalne. Ja też mieszkam ponad 1000 km od rodziców , też odkąd pamiętam ze wszystkim musiałam radzić sobie sama. Wiele było sytuacji kiedy byłam jeszcze nastolatka, że rówieśnicy przychodzili z rodzicami/rodzinami a ja nie. Ale trzeba to przełknąć, niestety w życiu nie da się mieć wszystkiego.

A tych studiów dużo Ci zostało? Chyba każdy przechodził podobne dylematy w swojej naukowej karierze.

Rozumiem, że nagromadziło Ci się dużo rzeczy, które pojedynczo byłyby do przeżycia, ale razem przelewają czarę goryczy. Życzę Ci, żebyś miała okazję odpocząć,nabrać dystansu i albo znaleźć racjonalny sposób na rozwiązanie wszystkich problemów krok po kroku, albo wygrzebać w sobie siłę, żeby jeszcze chwilę te sanki pociągnąć - tyle ile trzeba jeśli chodzi o pracę no i o studia.
kokonuss wiesz, że obie jedziemy na tym samym wózku i ja Ciebie doskonale rozumiem  :kwiatek: Teraz mam pracę która mnie nie wykańcza fizycznie i praktycznie nie mam w niej kontaktu z ludźmi, tylko z komputerem (błogosławieństwo  :kocham🙂 za to rozstraja mi cykl dobowy (nocki) i kasa no... mogłaby być o wiele lepsza. Na uni nas zajeżdżają, bo nagle im się zapaliła lampka że w przyszlym roku kończymy studia!!! Jasne, przy cholernym czteroletnim cyklu studiów wydaje się, że nie skończymy ich NIGDY i można sobie lecieć w kulki z materiałem, a potem jak nagle kończy się trzeci rok to następuje wielka panika i spin pośladów wśród wykładowców.Mam identyczną sytuację z praktykami - mogłabym odbyć całkiem ciekawe, ale to jest luksus na który mogą sobie pozwolić bogacze albo osoby będące na czyimś utrzymaniu a ja to eee sorry, nie pójdę ci robić za darmo/groszowe wynagrodzenie w momencie kiedy mam rachunki do zapłacenia. I nawet nie mam koni które mogłyby mi zrekompensować ten wysiłek i zamortyzować stres, bo w tym mieście jedyne co masz na wyciągnięcie ręki to melanż, alkohol, seks i narkotyki a do najbliższych koni które mogłabym jeździć mam 1,5h pociągiem plus 3km marszu w górach. W dodatku nie mogę kupić/adoptować psa ponieważ muszę dalej mieszkać wynajmując pokój zamiast całego mieszkania, bo tutaj w centrum wynajem kawalerki ok. 30 metrów kwadratowych nie schodzi poniżej 1000 euro plus opłaty. Na co oczywiście nie mogę sobie pozwolić, bo nie mam czasu na pracę na pełen etat bo muszę chodzić na zajęcia, a zdrugiej strony jeszcze sypać szuflą hajs w nienażarty pysk uniwersytetu.
Nie jesteś sama w tym chaosie, oby do brzegu i oby się nam to kiedyś opłaciło  😉
smarcik   dni są piękne i niczyje, kiedy jesteś włóczykijem.
22 marca 2018 07:36
feno a te labradory nie są Twoje?  👀 Zawsze myślałam, że są  😀


kokosnuss głowa do góry  :przytul: Jestem w podobnej sytuacji, ledwo wyrabiam czasowo żeby wszystko ogarnąć a zobowiązania finansowe jednak nie bardzo pozwalają zwolnić tempo. Tzn ja wiem, że się da, bo zawsze się da, ale zawsze jest coś kosztem czegoś, nie?  😉 Z dobrych stron to taka sytuacja bardzo uczy samodzielności i radzenia sobie kiedy jest naprawdę źle - ja traktuję to jako duży plus. Co do praktyk - nie ma opcji zrobienia ich np w Polsce? Czy w ogóle nie rozważasz takiego rozwiązania?
smarcik są, ale mieszkają z dziadem a nie ze mną.  🙁 On ma swoje mieszkanie, a ja wynajmuję pokój. Właściciele mieszkań w Bcn są wyjątkowo antyzwierzęcy, graniczy z cudem wynajęcie mieszkania w którym możnaby trzymać psa, a co dopiero pokoju...nawet biorąc pod uwagę, że pokoje teraz kosztują po 600 euro miesięcznie. Masakra, zupełnie nie jestem przyzwyczajona do domu bez zwierząt.
>A tych studiów dużo Ci zostało? Chyba każdy przechodził podobne dylematy w swojej naukowej karierze.

1,5 roku jeszcze, o ile ogarne ten staz. Jak sie nie uda nic znalezc do wrzesnia, to potrwa analogicznie dluzej. Ale sam bachelor raczej nie daje super szans na prace, przydalby sie master, a to jeszcze kolejne 2 lata, i watpie, czy mi na tyle starczy samozaparcia. Ale ja w ogole juz nie wiem, co chce robic w zyciu, rychlo w czas kurka :/

Rozumiem, że nagromadziło Ci się dużo rzeczy, które pojedynczo byłyby do przeżycia, ale razem przelewają czarę goryczy. Życzę Ci, żebyś miała okazję odpocząć,nabrać dystansu i albo znaleźć racjonalny sposób na rozwiązanie wszystkich problemów krok po kroku, albo wygrzebać w sobie siłę, żeby jeszcze chwilę te sanki pociągnąć - tyle ile trzeba jeśli chodzi o pracę no i o studia.

Dzieki wielkie :kwiatek: Niby zawsze ciagne ten woz tylko do najblizszego zakretu, a potem ma byc dluga prosta... i no jakos nigdy te proste nie przychodza 😉 chyba zycie tak dziala po prostu?

kokonuss wiesz, że obie jedziemy na tym samym wózku i ja Ciebie doskonale rozumiem  :kwiatek: Teraz mam pracę która mnie nie wykańcza fizycznie i praktycznie nie mam w niej kontaktu z ludźmi, tylko z komputerem (błogosławieństwo  :kocham🙂 za to rozstraja mi cykl dobowy (nocki) i kasa no... mogłaby być o wiele lepsza. (...)

Nie jesteś sama w tym chaosie, oby do brzegu i oby się nam to kiedyś opłaciło  😉.


Tez trzymam kciuki za ciebie :kwiatek: no w koncu nie mozemy tak sie dojezdzac po nic! Moj uni jako zywo ma te same problemy, organizacja od strony technicznej to brak organizacji, z tymi calymi praktykami nikt nie umie powiedziec, jakie sa do konca mozliwosci i wymagania. I tez mi sie marzyly fajne praktyki, ale wszystkie sa darmowe, wiec pozostaje laczyc mi sie z toba w bolu... Kiedys myslalam, ze sama rzetelna nauka i ciezka praca mozna cos osiagnac, a rzeczywistosc troche kopie w d*pe 🙁
Rynek mieszkaniowy widze ze macie jeszcze gorszy niz u nas 🤔wirek: chociaz w Hadze za pokoj tez placi sie 600 euro, za mieszkanie sume czterocyfrowa, wiec w Hadze nie mieszkam tylko dojezdzam. Za to prace mam wlasnie stresogenna -> glownie opieka geriatryczna, wiec praca z ludzmi i do tego ostatnio wiekszosc na oddzialach psychiatrycznych, takze bywa bardzo ciekawie 🤣 Jak sie uda (niedlugo mam drugi etap rekrutacji) to sie przenosze na somatyke albo rewalidacje, powinno byc latwiej 🙂 Jeszcze mam inna prace nagrana w szpitalu, zobacze, jak to wyjdzie w praktyce.Ale tak czy srak to nie sa zajecia, przy ktorych wychodzi sie z pracy i mozna o niej zapomniec.

smarcik, dziekuje za dobre slowo :kwiatek: No dac sie da, ale czasem mi szkoda, ze ta fajna czesc mlodosci mam pod znakiem napietego grafika i zobowiazan wszelakich. Ale fakt, w radzeniu sobie (i znajdowaniu pracy) jestem juz niezle oblatana, zawsze cos 😉 Polska odpada, mam tu ulozone cale zycie i ostatnie czego mi trzeba, to re-emigracja. Bo w mojej sytuacji to juz zaden powrot do domu, w Polsce nie ogarniam NIC i jeszcze mam elegancki szok kulturowy na starcie. I brakuje mi slow jak opowiadam o czyms formalnym/studiach/pracy (w pisaniu na r-v pomaga mi google i slownik online....)  no masakra i wstyd, wiem 😡
kokosnuss, ostatnio w wątku "rozmowy o niczym" pojawiła się kwestia muszę-chcę. 😉
Nadal uważam, że to tylko filozofia, a życie życiem, ale może do Ciebie to trafi i Ci pomoże.
😀


Noga lepiej, psycha coraz gorzej. Wolny czas sprzyja zbyt wielu myślom, coraz bardziej przykrym. Uciekam w fikcję literacką i filmową. Co z jednej strony odciąga, a z drugiej daje dalszą pożywkę, bo pobudza marzenia i potrzeby. No i o tak o... Byle do końca L4, wrócić do pracy, wrócić do planowania dni, do rytmu obowiązków. I tak się potoczyć dalej, przetrwać przez kolejne dni, miesiące, lata... 
Ascaia, widzę, że faktycznie Cię wzięło na czarne myśli. Czemu tylko'przetrwać'? Życie jest za krótkie, żeby się przez nie tak prześlizgnąć.
Ale rozumiem doskonale co się dzieje w Twojej głowie, ja też w momentach, kiedy miałam zbyt wiele czasu na myślenie zaczynałam wszystko widzieć nagle 100 razy gorszym, niż było w rzeczywistości. Mam nadzieję, że po powrocie do normalnego rytmu wszystko wróci do normy i powalczysz o to, żeby robić coś więcej niż przetrwać! :kwiatek:
"Jak nie raz wspominałam, wyniosłam się na wieś, na totalne zadupie, bo zawsze tak chciałam. Może nie do końca jest różowo i cudownie, ale miejsce znalazłam (wydawałoby się) super. Cisza, spokój, ponad 2 km od szosy, blisko rezerwaty i park narodowy więc myśleliśmy, że będzie "zawsze" miło, cicho, spokojnie i bezpiecznie...
Taaa, jasne. Mogłam pamiętać, że jak ja podejmę jakąś "sensowną" decyzję to prędzej czy później (raczej prędzej) wynikną nieprzewidziane okoliczności...
No i właśnie wraca temat budowy po sąsiedzku... kopalni węgla  zemdlal
Dosłownie kilka km ode mnie. Jakie tego będą skutki to nawet mi się gadać nie chce...
Swoją drogą wszystkie pomysły jak oprotestować/zablokować mile widziane. Albo przekierowanie w jakim wątku pytać. Właśnie wróciłam ze spotkania przeciwników - jest nas dosłownie garstka, inni albo mają to gdzieś, albo węszą korzyści albo totalnie nie mają pojęcia czym to grozi."

Sprawa się toczy, wygląda coraz bardziej nieciekawie. Wszystko wskazuje na to, że zostanę bez dachu nad głową, no bez czegokolwiek.
Jak to blokować, co realnie można zrobić?

http://chelm.naszemiasto.pl/artykul/protest-w-kulczynie-przeciwko-powstaniu-kopalni-wegla,4598727,artgal,t,id,tm.html

Edit: przepraszam, chciałam siebie sprzed kilku stron zacytować, ale nie umiem jak trzeba, potrafię tylko z ostatniej strony.
SzalonaBibi, leć po wszystkich możliwych liniach:

Grupa kapitałowa BALAMARA Resources Ltd jest australijskim przedsiębiorstwem sektora górniczego. Naszym głównym celem jest dostarczanie długoterminowego zysku dla akcjonariuszy poprzez stanie się, w krótkim okresie czasu, średniej wielkości spółką wydobywczą. Pragniemy osiągnąć to stawiając na odkrywanie, nabywanie i rozwijanie nowych złóż mineralnych. Balamara stara się zbyć swoje bieżące dodatkowe aktywa i [i][i]skupić się na swoich polskich projektach węglowych,[/i] takich jak Sawin (Lubelskie Zagłębie Węglowe, węgiel energetyczny) oraz Nowa Ruda (Dolnośląskie Zagłębie Węglowe, węgiel koksujący).[/i] cytat z ich strony internetowej.

Czyli rząd wpuścił ZAGRANICZNĄ spółkę, żeby niszczyła polską ziemię a zyski transferowała do swoich akcjonariuszy w Australii. Gorzej niż z eksploatacją krajów afrykańskich. Natura 2000 nie obchodzi rządu, Park Narodowy nie obchodzi rządu. W Polsce zostanie spalona ziemia a pieniądze pojadą do Australii, gdzie spółka nie dostałaby pozwolenia na wykopki ....

No coś w ten deseń. Najlepiej do FAKTU, Wyborczej, Greenpeace, posłów opozycyjnych z Twojego regionu. To akurat czytają politycy wszystkich frakcji. A partia rządząca ma chwilowo lekko narobione w gacie z powodu afery z premiami więc kolejny front typu "niszczenie polskiej ziemi dla australijskiego potentata" im niepotrzebne. I zdecydowanie najlepsze są afery rozpętane w Fakcie. No i grupa na Facebooku.
Stronę firmy Balamara znamy na pamięć. Trudno mieć siłę przebicia jak jest nas garstka. Ludzie twierdzą, że nic się nie da zrobić, albo ich to nie dotyczy, bo to za lasem przecież wybudują  😵
Boję się, że gra idzie o takie miliardy, że szanse mamy marne  🤔
To tylko fragmenty, była godzinna audycja na żywo w radiu lublin, druga godzina nagrana, wyemitują później. Liczę, że da się to gdzieś upublicznić, bo tych audycji nie mają na stronie. Szum medialny swoją drogą, ale chcieliśmy, żeby ludzie spojrzeli na to z innej strony. No bo jak w gazecie opiszą, w radiu mówią to musi być poważne.

Jeszcze o Poleskim Parku: unikat na skalę światową, na miarę Białowieży tylko zupełnie nie znany powszechnie. To, co chcą zrobić to zbrodnia. A władze parku i rada naukowa nie chcą zabrać stanowiska. Wszystko jest polityczne i mam wrażenie, że decyzje już zapadły i nic się już nie da odkręcić.
Napisza jak protesty beda, skontaktuj sie z greenpeacem - na pewno sie zainteresuja lub doradza jak postepowac droga administracyjna.
Ta firma na pewno musi zrobic analize wplywu inwestycji na srodowisko. To wymogi prawa UE. Zrobili to juz?
Zbieramy właśnie podpisy pod petycją i rozsyłamy w bardzo wiele miejsc. Twierdzą, że analizę będą składać do koncesji. Czy mają ją w pełni skończoną nie wiadomo. Pan Rychliczek twierdził (publicznie), że nawet pojedyncza roślinka w Parku nie ucierpi... A jak będzie trzeba to się z wydobyciem odsuną... Zastanawiam się tylko czy ich boskamoc przeniesie Park czy złoże  ❓
SzalonaBibi, uwielbiam nasze Radio Lublin, ale z całym szacunkiem do Magdy, która u Was była... zasięg ma niewielki. Jeśli chcecie to upublicznić to drogi, o których pisze Dance Girl będą lepsze. Facebook, petycja internetowa, Fakt, TVN24, Uwaga. (Redaktorzy Uwagi to w ogóle umieją tak nakręcić temat, że hej. Akurat znam temat od drugiej strony czyli tej zaszczuwanej. Robią jednostronne, emocjonalne materiały na rzecz tego, kto się pierwszy odezwie - dla Was akurat jak znalazł) 
Radio Lublin to był początek, od czegoś zacząć trzeba. Wiadomo, że uderzamy dalej.
Facebook czyli? Tu większość nie ma, baaa starsi nawet nie korzystają z internetu.
Dzisiaj ustalamy ostateczną wersję petycji i po zebraniu podpisów (to proces i trochę trwa) - chcemy sporo, żeby znowu ktoś nam nie wypomniał, że garstka oszołomów się rzuca a tak to większość mieszkańców gminy popiera projekt.

desire   Druhu nieoceniony...
10 kwietnia 2018 12:12
SzalonaBibi, u nas jest np. park krajobrazowy, a i tak ryją. tak pół żartem -  ja Ci mówie, zgodna wiocha i widłami gonić przy próbach robienia odwiertów. 😉
Ascaia, mądrze prawi, temat dla uwagi jak znalazł.
tak pół żartem -  ja Ci mówie, zgodna wiocha i widłami gonić przy próbach robienia odwiertów. 😉


Wiocha niezgodna i zgodna raczej nie będzie. Poza tym to wieeeeele wioch tak naprawdę, dotyka to terenu czterech gmin. No i jak zacznie się działać niezgodnie z prawem to grzywnę można dostać. A oni mają tyle kasy i o tyle kasy walczą, że są bazkarni.
Spotkamy się (dzisiaj nie wypaliło) to będziemy radzić dalej... Ale ja to czarno widzę - mam perspektywę pozbycia się zwierząt i zamieszkania kątem u kogoś z rodziny... No niefajne by to było.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się