Problemy okulistyczne u koni. Problemy z okiem / oczami u koni.

Gillian   four letter word
19 marca 2018 09:13
jeżeli masz czas, ochotę i wytrwałość - to spoko, ćwicz, grzeb i przyzwyczajaj 🙂 ja kropliłam długo i zawsze był protest, po trzech? dniach kroplenia z wiązaniem koń zaczaił, że trudno, stać trzeba. Teraz już nie kroplę więc nie wiem jakby to wyglądało 🙂
Gillian, ja nie kropię długo. Raptem 15 lat będzie... 😂
Wczoraj wzięłam ją na sposób. Po tym jak przeczytałam, ze kon w swoim boksie czuje sie pewnie i za nic ma.czlowieka, po prostu wyprowadzilam ją przed boks na korytarz. Tam pol godz stałam i glaskalam przy oku. Dawalam marchewke. Niestety przy każdorazowej probie odchylenia dolnej powieki był protest. Ale juz i tak lepiej niz w boksie, gdzie od razu glowe do gory zadzierala. Postep jest tak, ze wystarczy złapać ją za ucho (nawet nie specjalnie wykręcac, i mozna oko zakroplic. Wiadomo, przydalaby sie trzecia reka, ale z jej braku można sobie poradzic.
Dzis rano byłam, podalam atropine i vigamox bez większych problemów. Oko nie bylo spuchniete ani czerwone. Niestety wieksza powierzchnia białego sie zrobila. Nie wiem jak to fachowo nazwac, bo wczoraj w tym szoku nie zanotowalam wszystkiego w glowie. Wg pani dr jezeli te leki nie pomoga to ona nic innego nie moze dac i zostaje tylko usunięcie tego oka. Nie wiem co wtedy bo ja nawet pracy chwilowo (mam nadzieję) nie mam. Dzis latam na rozmowy rekrutacyjne (3 udalo mi sie umówić). Zła jestem, ze wtedy nie usunęli tego oka, bo jakoś mialam przeczucie, ze sprawa wroci.

Co do wiazania jej i petania. Mam ja 23 lata. To jest kon, z ktorym trzeba na spokojnie bo inaczej sie szarpie az sie uwolni. Myślę, ze nawet kosztem zlamania karku. Przy kowalu stoi pieknie, odrobaczanie to tez pikus, bo to sie robi raz dwa, zeby nawet nie zorientowala sie o co kaman. Zastrzyki gorzej, ale do przejścia.
Bede wieczorem u niej. Mam nadzieję, ze wlascicielka stajni poda jej leki.
Gaga, moja odpowiedź była na to pytanie:

Teraz pytanie: czy macie jakieś sposoby, żeby spacyfikować konia? (***) Teraz koń nie współpracuje. Już nawet jest problem z założeniem dudki. A bez dudki nie można do oka się dostać. Dostaje niby leki przeciwbólowe, ale... na niewiele się to zdaje. No lipa na maxa.


Proste pytanie, prosta odpowiedź. Każdy zna swojego konia (raczej) i wie co może przynieść pozytywny skutek. Jak koń się zraził to często naprawdę nie ma czasu na ponowne odczulanie/przyzwyczajanie - ona ma dostać leki teraz, nie za tydzień czy miesiąc.
Zdaję sobie sprawę, że to przykro brzmi, ale dziecko, nawet spore, jakby odstawiało histerie u lekarza też bym wzięła i unieruchomiła, bo czasem trzeba.
Można "tłumaczyć" do upadłego a jak delikwent stwierdzi "nie, mam dość, zostawcie mnie w spokoju" to niewiele można zdziałać.

Co do wiazania jej i petania. Mam ja 23 lata. To jest kon, z ktorym trzeba na spokojnie bo inaczej sie szarpie az sie uwolni. Myślę, ze nawet kosztem zlamania karku. Przy kowalu stoi pieknie, odrobaczanie to tez pikus, bo to sie robi raz dwa, zeby nawet nie zorientowala sie o co kaman. Zastrzyki gorzej, ale do przejścia.


Tamten o którym wspominałam też walczył do upadłego. Podróżował nieuwiązany, potrafił latać po okolicy z kawałkiem koniowiązu  😵 Odrobaczenie szybko? Tiaaa, jak dasz radę chociaż zbliżyć rękę do pyska - wiedział co się święci, kiełznać się dawał bez oporu. To był postrach weterynarzy - żaden nie chciał przyjeżdżać, jak o nim słyszeli mieli autentyczny strach w oczach. Nie dziwię im się - to trzeba było widzieć, żeby zrozumieć.
No i na niego takie unieruchomienie działało więc podpowiadam - może się patent przydać.
agulaj79 używasz schodków do zakraplania? Ja wchodziłam na schodki i nawet jak koń zadarł głowę to dało radę dostać do oka i konin był zadziwiony, że dostaję. Brałam końską głowę na ramię, głaskałam po czółku i delikatnie wkraplałam. Teraz jak czasami coś gmeram to też ze schodków i koń na mnie tylko okiem łypie bo wie że i tak zrobię to co mam zrobić.
agulaj79, miło czytać, że Rewia powoli wraca do normalności w zachowaniu. Myślę, że tym trybem szybciej dojdziecie do porozumienia, niż siłą. Dlaczego oko miałoby być do usunięcia? Co konkretnie się dzieje? Byśce nie usuwaliśmy oka nawet po pęknięciu, z tym że ona musi być do konca życia na mini dawce sterydów aby nie rozwijał się stan zapalny. Lek dostaje co 2-3 dni i jest ok (tfu, tfu)...
Masz na miejscu okulistę?

SzalonaBibi, toć napisałam, że nie jestem przeciwnikiem doraźnych , siłowych rozwiązań - ale tu sprawa nie jest doraźna, a koń umiał stać grzecznie i można do tego wrócić bez pętania (jak widać).
Gaga Rewia ma uszkodzoną rogówkę. Taka dziura w nim jest. Wdało się znowu jakieś bielmo, zakażenie? Nie chce wymyślać.

Edit: szybciej wysyłam komentarz niż piszę.
Co do wyjęcia oka, wet uważa, że koń nie może żyć w permanentnym bólu oka i dla niej to mega nieprzyjemne. I jeżeli te leki nie pomogą to jedyne dwa wyjścia to usunięcie oka, lub uśpienie konia. Szczerze już dziś na spokojnie o tym rozmawiałam z koleżanką i patrząc na Rewię to ma problem z nogą (uraz z czerwca zeszłego roku). Nie kuleje, ale jest krzywa i coraz bardziej się wykrzywia. Ma tego Cushinga, czasem ma problem ze wstawaniem z tarzania się, no starzeje się kobita. I tak sobie myślę, że fundując jej teraz wyjazd na zabieg funduję jej bilet w jedną stronę.  Sama już nie wiem.

Ogromne zdjęcie.
agulaj79, bielmo wynika z gorszej przepuszczalniści wody (łez), nie z zakażenia. W sobotę spróbuję zrobić zdjęcie byśkowego oka - też ma bielmo, żyje bez bólu. Co jakiś czas uszkadza rogówkę, odstawiamy steryd, leczymy , wracamy do sterydu... weci nie oczni też jej chceli oko wydłubać, ale okuliści mówią że to ostateczność i koń może żyć sobie z tym popsutym okiem do końca życia bez bólu pod warunkiem że  ędę o nie mega dbać, to dbam...14 czy 15 lat temu pierwszy raz jej chcieli usuwać oko - a nadal je ma...
Masz dostęp do dobrego okulisty, czy do ogólnego końskiego weta. Nie umniejszając czyjejś wiedzy czy doświadczenia - okulista jednak lepszy :/
Z drugiej strony usunięcie oka, to też nie wyrok - ja rozważam u swojego konia (zaawansowana ślepota miesięczna) o ile da się to zrobić w stajni/na padoku, a nie w klinice. Na fejsie "podglądam" konia co nie ma obu oczu - usunięte właśnie z powodu ślepoty miesięcznej i poza specyficznym wyglądem, do którego można się przyzwyczaić to koń całkiem fajny 🙂
https://www.facebook.com/endotheblind/
mój chłop normalnie w warunkach stajennych usuwał gałki oczne, nie trzeba wieźć do kliniki.
tajnaa Już z nim rozmawiałam o tym, jak ślepemu zęby robił 🙂 Na razie czekam na sezon muchowy - w zimie mamy spokój - brak podrażnień, brak zaostrzenia, zeszły sezon pastwiskowy był kiepski - praktycznie non stop na kroplach, a i tak łzawienie i obrzęk. Jeśli w tym roku się to powtórzy (choć mamy porządne maski na oczy kupione, no ale w zeszłym od połowy sezonu też miał), to na jesieni (jak już robactwa będzie mniej) raczej się zdecyduję na "dłubanie". Przy ślepocie każdy nawrót jest bolesny, a koń i tak ślepy, więc tak samo ślepy, ale bez bolesności będzie bez oka. Poboli pewnie z tydzień, dwa, jak po każdym zabiegu, a nie ciągle.
Zimą najlepiej bo i chłód działa p.bólowo 🙂
Gaga dostep do weta ogólnego ktory konsultuje z okulista. Wezwe okuliste jak tylko będę miała pracę bo chwilowo na bezrobociu. Moze do pt coś się wyklaruje.


Edit: dzis to bielmo mniejsze
mój chłop normalnie w warunkach stajennych usuwał gałki oczne, nie trzeba wieźć do kliniki.

Tu masz mocno starszego , osłabionego ostatnią chorobą konia z mega problemami metabolicznymi. Trochę strach podać sedację...  😕

usuwał oko z rako-naczyniakiem u pierwszej kobyły Pawła Spisaka /imienia nie pamiętam/ też w stajni.
Jeśli jest wybór - spróbować czy uśpić to chyba lepiej spróbować, a jeśli coś się będzie działo to morbital zawsze można podać....
U Rewii jest duże ryzyko nie wybudzenia się, czy jak to dr opisał, ryzyko, że nie wstanie po zabiegu.
Na tą chwilę mamy dyżury i podajemy leki.
Jest jeszcze opcja zamiast usuwać oko to jakby odłączyć nerw żeby nie bolało.  Nie wiem czy to się tak nazywa ablacja  czy jakoś tak. Moja kobylka to miała z powodu jaskry, funkcjonuje już tak prawie 10 lat.
Lanka_Cathar   Farewell to the King...
21 marca 2018 17:02
My mamy ślepaka, który miał jedno oko zniszczone operacyjnie i drugie zostawione, bo jeszcze widziało. Długo walczyliśmy z tym okiem, żeby zbić ciśnienie (górna norma 40, a tu było 89). Po pół roku podawania kropli 3xdziennie wreszcie mamy ciśnienie 35. Pierwsze oko to wieczna walka z rzęsami leżącymi na gałce ocznej (oko jest zapadnięte). Jak jest ok, to dostaje tylko sztuczne łzy, jak coś się dzieje, to jedziemy z baterią kropli wszelakich. Plus maska na padok i na jazdy. Cushinga też ma. Okulistycznie prowadzi go dr Marta Warzecha. Ja bym z nią konsultowała i powalczyła kroplami zamiast wyjmować.
Moja pojechała na usunięcie gałki ocznej (ślepota miesięczna,już rok ponad nic na oko nie widziala a ataki ciągle nawracały) a wróciła do domu z odnerwionym okiem . Ablacja genialna sprawa.
sotniax ale tego chyba nie da się zrobić poza kliniką? U nas nie ma opcji transportu - koń ślepy na oboje, nie szczególnie obyty w transporcie - jechał w życiu dwa razy - jak go kupiłam jak miał rok (już wtedy ślepy na jedno oko) i drugi raz 10 lat temu jak się przeprowadzaliśmy - jeszcze widział na to jedno. Bez "swoich dziewczyn" momentalnie nerwowy i to do tego stopnia, że ostatnio na padok dotargał mnie z piętami wbitymi w ziemię - kobyły jak nigdy poszły "na piątce" a zanim jemu ubrałam kantar to już był nerw i tragedia życiowa. Więc transportu logistycznie sobie nie wyobrażam, zwłaszcza, że on nie będzie widział, że np. nie ma miejsca żeby się obrócić.
jeśli -jak dziewczyny pisały wyżej- da się w stajni oko usunąć to myślę że ablacja również bylaby możliwa. Gorąco polecam kontakt z dr Kasią Paschalis-Trela, nigdy w życiu nie spotkałam tak przemiłego kontaktu i takiego zaangażowania, mineło już prawie dwa lata a ostatnio kiedy spotkałam ją we Wroclawiu na konferencji wet  pamiętała mnie i moją kobylę chociaż widzialyśmy się wcześniej tylko raz -kiedy przyjechala do nas na konsultacje, potem w klinice nie miałyśmy już okazji się widzieć ale na telefonie była w dzień i w nocy, po zabiegu wysyłała mi zdjęcia konia.
Nie jest to na pewno tak inwazyjny zabieg jak usunięcie oka więc czemu by nie zrobić w stajni 🙂 Dodam że moja miała zabieg wykonany w znieczuleniu miejscowym.
Moon   #kulistyzajebisty
22 marca 2018 06:38
Ablację da się jak najbardziej wykonać w warunkach stajennych - Kulek, też po ślepocie miesięcznej, ślepy na jedno oko, miał wykonywaną wieczorem, na hali. W zasadzie więcej było zachodu z położeniem go i wstawaniem, niż samym zabiegiem - ot zastrzyk w błonę naczyniową oka (Tyle, że koń musi być unieruchomiony w 100%). Od tamtego czasu, tfu, tfu - cisza i spokój, normalne użytkowanie pod siodłem.
I polecamy p. Warzechę 😉
Jeśli jest wybór - spróbować czy uśpić to chyba lepiej spróbować, a jeśli coś się będzie działo to morbital zawsze można podać....

To lepiej od razu uśpić, skoro weci mówią, że koń nie przeżyje sedacji. Tylko usypiać konia przez uszkodzoną rogówkę? Serio?  🤔wirek:

agulaj79, wyciągałam Byśkę z gorszych stanów bez usuwania oka. Bądź dobrej myśli!!
[quote author=zielona_stajnia link=topic=36525.msg2768307#msg2768307 date=1521620838]
Na fejsie "podglądam" konia co nie ma obu oczu - usunięte właśnie z powodu ślepoty miesięcznej i poza specyficznym wyglądem, do którego można się przyzwyczaić to koń całkiem fajny 🙂 https://www.facebook.com/endotheblind/ [/quote]

Inny przykład: www.dailymail.co.uk/news/article-2675852/The-one-eyed-wonder-horse-jumps-glory-Showjumper-Addy-triumphs-Hickstead-Derby-despite-blind-right-side.html



I przejazd:
Moon   #kulistyzajebisty
22 marca 2018 07:24
Tornesch, na którym jeździła Malin Bayard-Johnsson też był ślepy na jedno oko i SuperLigę chodził... ;-)
Mam wrażenie, że nie czytacie postów. Można Rewii usunąć oko, z tym że wg wetów w aktualnym stanie koń nie przeżyje sedacji... piza tym to spory kosztna właścicielka bez pracy ( wiadomka : jak się wali to wszystko na raz).
No tak mi się walnęło, miałam miec lepiej płatną, zostalam bez. Ta ablacja ciekawy temat, musze go zgłębić.
Póki co oko się leczy więc jestem dobrej mysli.
agulaj79, ale ablacja przy miękkiej rogówce nie zda egzaminu. Z objawów Rewia ma ten sam problem, co  moja Karaira. Tu tylko leczenie objawowe, zapobieganie i obserwacja niestety.
Jak się nie da to nie da ale warto było wspomnieć o ablacji  bo nie było o tym mowy. Szkoda bo zabieg też o wiele tańszy niż usunięcie.  I dr paschalis  też polecam , jak miałyśmy problem to przyjechała do pracy mimo że była na macierzyńskim🙂
  W zasadzie więcej było zachodu z położeniem go i wstawaniem, niż samym zabiegiem - ot zastrzyk w błonę naczyniową oka (Tyle, że koń musi być unieruchomiony w 100%). Od tamtego czasu, tfu, tfu - cisza i spokój, normalne użytkowanie pod siodłem.
I polecamy p. Warzechę 😉


Moja miała robione na stojąco, ponoć tylko w znieczuleniu miejscowym. robiła  dr Paschalis z Dr Warzecha w Psucinie. Potem kiedy po zabiegu dostałam telefon to usłyszałam że doktor była  oczarowana spokojem mojego konia  bo zabieg  zrobiony na stojąco, jedynie ze znieczuleniem miejscowym. Z tym ze moja kobyła faktycznie sama łeb wystawiała do zakraplania po 2 latach robienia tego praktycznie codziennie..  trzykrotnie miala iniekcje w okolicy oka a nawet do gałki ocznej więc dla niej to normalne że ktoś jej w oku dłubie 😉
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się