Odchudzanie/rzeźbienie ciała- sprawozdania

Dobry fizjo to podstawa. Moja mi rękę naprawia i wygląda na to, że jest znaczna poprawa. Uruchomiła mi bark, teraz muszę wzmocnić mięśnie wokół, żeby się to kupy trzymało. Za to nadwyrężyłam sobie drugą rękę, ale lekko i to powinno szybko przejść, szczególnie że nie mam czasu ćwiczyć za wiele w tym tygodniu. Biegać nie mogę, bo z kolei noga boli (to też muszę fizjo pokazać jak już się z barkiem upora...). Muszę jeszcze mocniej zaciskać pasa, jestem mocno zdeterminowana by przewalczyć i w końcu wyglądać jak człowiek, bez wylewającego się tłuszczu i wałków na brzuchu!
Ehh a u mnie to chyba gdzieś głębiej siedzi niż tylko "odchudzanie" 🙁 motywacja jest, czas na gotowanie, organizowanie też się znajdzie, wróciłam do biegania i obyło się bezkontuzyjnie, nad ręką panuję na tyle, żeby krzywdy jej nie zrobić, a mimo to czegoś brakuje 🙁 nie mam siły myśleć o tym co kupić, co gotować i wolę sobie wrzucić do garnka jakieś gotowe kluski a resztę czasu spędzić w łóżku, niech ta wiosna już przyjdzie 🙁
U mnie niestety wróciły wszystkie objawy jakie miałam przed początkiem leczenia. Pomimo tego, że łykam leki - 3 kg na plusie od wczoraj, rzuty gorąca, ale najgorszy jest ten smród. Cały czas czuję smród, taki kwaśny smród. Przez prawie 2 tygodnie było fajnie, nie czułam tego, a teraz jest mi znowu w kółko niedobrze od tego smrodu. To chyba był jeden z lepszych objawów jakie miałam... i nadal mam.
pokemon Szlag by to  🤔 Konsultowałaś to już z lekarzem? Hormony to paskudy.
tunrida Z kręgosłupem nie ma żartów, faktycznie do fizjo bym się wybrała. Taka jestem mądra, a mnie stawy jak bolały, tak bolą 😉 Kurczę, życie jest nie fair. Może jednak dadzą Ci zielone światło na bieganie, po jakiejś rehabilitacji czy pod pewnymi warunkami?

Ja z bezsilności swoje anty odstawiłam i trochę odżyłam. Mój organizm się chyba serio do tego nie nadaje. Trzeba będzie w ciąże zajść i już.

Dietowo jestem grzeczna, miałam fajne treningi, zaczynam widzieć efekty. Mięśniowo wygląda to nieźle, tylko nie mogę się "wysuszyć" z tłuszczu. Lecę konie jeździć, bo jeździecko też wracam do kondycji i formy.
Idę w czwartek, bo po dwóch tygodniach miałam mieć kontrolę.
Właśnie zjadłam zupę z dyni i chce mi się rzygać  👿
JARA   Dumny posiadacz Nietzschego
27 marca 2018 11:02
pokemon, nikt Cię nie zbrzuchacił? ;P
pokemon-no... strasznie Ci współczuję. O tyle lepiej, że znasz już niby przyczynę swoich dolegliwości. To zawsze jakiś plus. Trzymam kciuki, żeby Ci poustawiali te hormony.

Atea- no właśnie ma z tym samym problem. Wysuszyć się z tego tłuszczu, by wszystko wylazło. Nie  jest lekko. Trzeba mega zredukować kalorie ( w granicach rozsądku) utrzymać taką dietę i spalić smalec. Ale to masakra jest.

Ubiegałam 11 km i już w poradni siedzę od godziny. Jem chleb z masłem i jest ok.
pokemon, nikt Cię nie zbrzuchacił? ;P

To chodziłabym w ciąży niczym słonica 😁

Chleb z masłem 😀 samo zdrowie!
No kurde... węgle złożone (chleb wypasiony z ziarnami) a tłuszczu też mi się trochę należy. Wszak właśnie ubiegałam dużo. Baaardzo dobry posiłek. Wygodny do zabrania do pracy. Warzyw zjem może potem, bo na razie mi się nie chce.  😉
mils   ig: milen.ju
27 marca 2018 11:29
Poleciłybyście jakieś spoko ćwiczenia/filmiki z rozciąganiem, zwłaszcza nóg? :kwiatek:
Ja wczoraj spoko, z jedzeniem bez problemów poza tym, że zeżarłam fererro rocher x 2 sztuki. Z aktywnością kiepsko bo siedziałam w robocie a potem z siostrzenicą, ale wzięłam ją na spacer z rowerkiem a później jeszcze na plac zabaw, dużo żeśmy biegały więc chociaż nie siedziałam na tyłku cały dzień.
Dzisiaj poleciałam rano w kulki - położyłam się o 22 wczoraj a i tak rano nie dałam rady zwlec się z łóżka wystarczająco wcześnie, żeby zrobić sobie śniadanie. W związku z tym poza kawą pierwszy posiłek prawie o 14 :/ Wieczorem idę na ABT i tak mnie nosi, że może jeszcze na bieżni trochę pobiegam.
Tunrida nie wiem czy to był sarkazm z tym posiłkiem, ale czytam już was długo i najważniejsze po treningu jest białko a w twoim posiłku nie ma go w cale, więc jak chcesz zredukować i się podsuszyć zostawiąc przy tym mięśnie 🙂?
Poleciłybyście jakieś spoko ćwiczenia/filmiki z rozciąganiem, zwłaszcza nóg? :kwiatek:


Na YT jest bardzo dużo filmików o stretchingu 🙂 Ja zawsze zapuszczam co innego i zawsze jestem zadowolona 🙂

Ja cisnę na maxa. W niedzielę bieganie po lesie, wczoraj bieganie, dziś siłka (klata i góra ciała), jutro bieganie, pojutrze siłka, w pt też się przebiegnę.
Totalnie mi odwaliło. Zrobiłam zdjęcie tyłka i podobuje mje się łon, ale nie wstawię tu, bo w brazylijskich majtach. Nie wypada.

Dieta bez szału, ale ograniczyłam słodkie i chipsy. Chociaż chłopaki na dzisiejszy mecz kupiły pringles'y i trochę podjadłam. Wywalam też alko.

Do boju!
Byłam na fitnessie i myślałam, że nie uda mi się wyjść o własnych siłach 😀 Grupa nam się zrobiła dość stała, więc i poziom ćwiczeń wzrósł. Momentami już miałam taki szczękościsk, że aż dziw, że mam wszystkie zęby całe 😁 Teraz nie wiem kiedy uda mi się dotrzeć, w piątek są jeszcze jakieś jedne zajęcia, na których nigdy nie byłam, a potem już świąteczna przerwa. Mimo to może zbiorę się chociaż i pobiegam na bieżni. Jutro i pojutrze stajnia, już się nie mogę doczekać bo 1,5 tygodnia mnie tam nie było.

Jem dużo białka. I walę aminokwasy w tabletkach często. Nie pilnuję by to białko było w każdym posiłku, bo po tylu latach to już mi się nie chce aż tak wnikać. Jak czasami nie najem się białka tyle ile powinnam, to nic się złego nie stanie. A życie jest życiem i nie podporządkuję wszystkiego jedzeniu.  😀 Staram się odnajdywać w tym wszystkim taką równowagę, żeby nie zwariować.
Im większy rygor i pilnowanie wszystkiego, tym łatwiej się sfrustrować. Lepiej czasem podejść do tematu bardziej na luzie. Na efekt może dużej się czeka ale też łatwiej wytrwac w tym zdrowym stylu życia, kiedy nie wymaga od nas rezygnacji ze wszystkiego i codziennej walki ze sobą.
Dokładnie. Wszystko jest dla ludzi, tylko z umiarem 😉
Choc podejrzewam, że gdybym pilnowała diety na 100% pozbyłabym się wreszcie tego tłuszczyku z brzucha. Ale znam siebie i wiem, że bez czekolady i karmelu od czasu do czasu nie dam rady. Tzn do pewnwgo momentu dam ale potem jak popłynę to po całości  😁

Dzis 5. Wreszczie poszlam na trening a nie na siłownię. Choc jeszcze nie pracowałam normalnie- prawie godzina na piłce rownoważnej czy jak to sie nazywa. Żeby popracowac nad stabilizacją kolan. Od jutra wchodzimy z boksem. I dobrze 20.04 kolejne zawody 🙂
Migawka z porannego treningu przed robotą. Barki- przód. Zaraz kończę i zbieram się do pracy aż do 20😲0. Nie przygotowałam pudełek na obiad, więc zostaje mi stołówka pracownicza.

JARA   Dumny posiadacz Nietzschego
28 marca 2018 07:45
Teraz już skończy się weekendowy cheat day, mój Michał odebrał Multisporta, także teraz i weekendowo będę na fitnesach 😉
Chodziło mi tylko o to, że posiłek słabo zbilansowany bo nia ma białko, osobiście nie mam nic do chleba i masła 🙂 to jak najbardziej ok, a z restrykcjami się w pełni zgadzam. Stąd jeśli redukujeci/chcecie schudnąć to lepiej uciąć mniej i się tego trzymać niż być na dużym minusie energetycznym przez cały tydzień a w weekend nadrobić to wszystko, bo wtedy to błędne koło
A z tym to prawda.
A co do składu posiłków. Miewam tak, że zjadam na posiłek samo białko prawie, miewam tak, że same węgle. ( bo np chce mi się naleśnika na drugie śniadanie bo w domu robią świeże, a ten ma aż ze 300 kcal) Całokształt dobowy staram się by wychodził ok. Czasami po prostu muszę posłuchać kubków smakowych, a nie mózgu. Bo ciężko wytrzymać jedząc tylko z rozsądku, a nie z przyjemności.
Dziś np po treningu wpadły aminokwasy, a na śniadanie tylko twaróg z jogurtem. Bo takiego miałam smaka.
Ja mam tak samo jak tunrida. Nie mam totalnie weny, żeby wyliczać makro i trzymać się jakiejkolwiek diety. Zwariowałabym chyba.
Jem na co mam ochotę, staram się jedynie by było w miarę zdrowo i różnorodnie, ale niczego sobie nie odmawiam.

Dziś przed południem wyciągnął mnie na bieganie... mój trener  😀 ale mnie przegonił, pierwszy raz robiłam kilometry w tempie 5,05 min/km  😁
Cel na najbliższe 3 mce to 10 km w czasie poniżej 50 min  😎
Tylko dla siebie, no może na jakiś bieg się ew. zapiszę 🙂

Jutro chyba w końcu zrobię rest day, bo od niedzieli cisnę. A w pt. nogi. Jutro nie dam rady, bo mi spuchły jak balony i muszą odpocząć. Jutro może pójdę na dłuuuugi spacer. 
A mnie dziś oglądały laski na neurologii i zrobią mi ten rezonans ( tylko się zejdzie, bo normalnym trybem muszę przejść, więc co najmniej za 2 miechy) Ale kazały iść na terapię powięziową z plecami. Dały namiary, tyle że ten fizjo może dopiero po świętach. Więc kombinuję wcześniej cokolwiek innego. Bo już mnie to wkurza.
Ja chcę biegania, treningi, rowery, a nie mogę pełną parą, bo zaraz chodzę pokrzywiona.

Ja na te makrosy to patrzę, ale w rozrachunku dobowym, a nie w każdym posiłku. No i nie rwę włosów z głowy, jak makro nie wychodzą.
A dziś miałam taką głodzille w pracy, że od rana zeżarłam chyba cały dzienny przydział. Na razie się napchałam, w końcu. Ale na potem to mi chyba ze 150 kcal zostało raptem  😂
Ja nie liczę kalorii ani nic. Może dlatego nie chudnę?  👀

Ale ktoś mi chyba fetę wstrzyknął, bo mnie roznosi. Byłam biegać rano i mam ochotę iść znowu zaraz + jutro, a jutro obiecałam rest day moim nogom, żeby w pt je pocisnąć na siłowni...
Masakra.

Zapisuję się na bieg na 10km na 20 maja  😀
Ja akurat wyznaję że jak ktoś chcę schudnąć/przytyć to niestety bez liczenia się nie obejdzie, o ile osoby chcą po prostu utrzymać zdrową sylwetkę jaką mają coś tam podrzeźbić to wtedy jak najbardziej jeść na oko zdrowo i po prostu patrząc w lustro kontrolować
4-ty dzień na 5  😅
właśnie skończyłam 3-ci trening Focus25 , ale niezbyt mi to podchodzi, ćwiczę w swoim ślimaczym tempie i irytuje mnie to że tak zasuwają  :/, no i nadgarstki się zaczynają odzywać  :emot4: umieram średnio co 3 min ale czuję że na Insanity dawałam z siebie więcej i jakoś przyjemniej się ćwiczyło,

co do kalorii to liczę codziennie, może nie super hiper dokładnie i pilnuję żeby się w ciągu dnia proporcje +/- zgadzały, ale jem to co lubię ze zdrowym rozsądkiem 🙂
Dziś znów 5. Power is back  🏇

Nadal cisnę tylko górę ale na pierwszym treningu popracowaliśmy trochę nad chodzeniem, kolano żyje 🙂 potem cross.


Też nie liczę dokladnie makro i kalorii. Szczególnie, ze ilość przyjmowanych zależy od etapu na którym akurat jesteśmy 😉 trudno robić siłę jak nie ma z czego.
archeo, to fajnie, że już kolano nie doskwiera. Najgorzej, jak się chce, ale fizycznie nie można.

Ja dzisiaj spoko z żarciem poza tym, że wypiłam towarzysko jedno piwo.
Poza tym byłam w stajni, 2 konie więc jak zsiadłam po drugiej godzinie, to czułam dobrze mięśnie nóg. Jutro też 2 konie.
Machnęłam swoje 10 km przed praca, mimo śniegu i wiatru. I chyba mi ucho przewiało i gardło mnie drapie.
Poza tym- ok
ElMadziarra   Mam zaświadczenie!
29 marca 2018 13:44
Gardło mnie boli. W nocy obudził mnie taki ból, że każde przełknięcie śliny poprzedzałam modlitwą, coby się nie pos@&ć. Wczorajsza podróż do Kędzierzyna do chirurga wieczorem (wróciłam przed 1 w nocy) mi nie posłużyła. Byłam tylko lekko przeziębiona, a teraz ledwo gadam.

Do tego u nas grasuje jakaś odmiana wirusa świńskiej grypy i ludzie chorują stadami.

Ale przynajmniej dla nogi te podróże do Kędzierzyna są owocne. Wstrzykiwanie ozonu daje świetne efekty.

Ja chyba też muszę zacząć liczyć kalorie. Jedzenie "rozsądnie i zdrowo" jakoś się nie sprawdza  🙄 tzn. nie daje spadku kg. Tyć nie tyję, waga już mi tak nie skacze, ale żebym chudła... to jakoś nie  🤔
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się